+18
Powietrze na Myrro, było gęste, ciepłe i wilgotne. Bagna na równiku, przepełniał szumiący gwar złoto-skrzydłych owadów oraz dziwny, niepokojący rechot pomniejszych płazów. Wielkie bulwiaste drzewa o pomarańczowych długich, falistych liściach poruszały się w rzadkich odstępach, kiedy wiatr odzywał się we znaki.
Główne miasto na tym świecie na Zewnętrznych Rubieżach, Mos Myrro zamieszkiwało 70 tysięcy istot przeróżnych gatunków, jednak w większości byli to ludzie. Prym wiedli tutaj byli Imperialni żołnierze z garnizonu, którzy po upadku Rządów Żelaznej Ręki, zostali bez celu. Stąd też wokół bazy wojskowej, która stanowiła centrum Mos Myrro kręciło się mnóstwo eks-żołnierzy w słomiano-brązowych tropikalnych plastoidowych pancerzach, którzy w dużym stopniu zajęli się brudną gangsterką pod przywództwem Porucznika Khalido. Resztę stanowił odsetek hodowców lokalnych warzyw, piraci przylatujący uzupełnić paliwo czy sprzedać kontrabandę (nierzadko w formie niewolników czy przyprawy) oraz sporo najemników lub łowców nagród. Nie można było jednak zapomnieć o starych dobrych łotrach- przemytnikach, którzy robili dochodowe kursy na trasach handlowych, tak przecież blisko przestrzeni Huttów.
Psy Wojny Khalido zdawały, się nic robić z Nowej Republiki i coraz śmielszych macek, niedawno powstałego Nowego Porządku, które pożerały okoliczne systemy zjadając je w imię swoich niebezpiecznych idei…
W jednym z doków Mos Myrro stała bardzo nietypowa, jedyna w swoim rodzaju fregata. Swoimi skrzydłami na burtach upstrzonymi panelami słonecznymi i podwójnymi, skondensowanymi działkami laserowymi, po każdej na obie strony i iluminatorem kokpitu bezwzględnie podobnym do tych z myśliwców TIE, wyglądała jak bękart Matki Koreliańskich Stoczni i Ojca- Pilota Imperium Galaktycznego.
Wysoka, czerwono włosa kobieta, dość młoda, ale nad wyraz zadziorna paliła cygaro z liści tsu’bako i słuchała jak z oddali dobiega jakaś powolna melodia na gitarę. Podrzuciła żetonem kredytowym i rozejrzała się po okolicy. Wtedy zobaczyła niebiesko-skórego Togrutę, ubranego w zużyte, brudne togi, który wydawał się nieco zaniepokojony.
-Lyda! Szukałem Cię wszędzie!- powiedział mężczyzna mrugając prawym okiem w złośliwym tiku.
-Nie pierdol Dar’Maki.
-Khalido chcę Cię widzieć. Mówi, że szykuje się porządna robota. Zbiera załogę!... tak, tak, najpierw potrzebujesz ludzi. Porucznik mówi, że poruszył już tą kwestię.
Lyda Rot, wyjęła kończące się cygaro z ust, wykrzywiła twarz w dość słodkim grymasie i rzuciła niedopałkiem na betonowe podłoże, gniotąc go ciężkimi kutymi oficerkami.
-Do stu, ruchanych przez Jawów Banth! Mój statek moje zasady. Wiesz, że lubię działać sama! Czy ten żyjący przeszłością staruch nie nauczył się tego po trzech zadaniach?! I to do diabła, wykonanych precyzyjnie, wzorowo.
Dar’Maki ruszył ręką w geście poddania. Spojrzał na dymiącego się jeszcze peta a potem wzruszył rękami.
-600 tysięcy kredytów dla Ciebie. To wystarcza?
Lyda na chwilę nie powstrzymała ekscytacji, tak, że jej piwne oczy znacząco się powiększyły. Rozprostowała się i strzeliła palcami nad głową.
-A haczyk Makkkkiii?
-Macie…- niebieski Togruta nieco się zgasił.- Ty i Twoja nowa załoga macie odbić i porwać, a potem dostarczyć córkę Generała Najwyższego Porządku. W stanie nienaruszonym.
-Po prostu, kurwa… Powiedz Khalido, że potrzebuję uzupełnić paliwo i poznać tą jego wesołą gromadkę.
Przemytniczka spojrzała w czarne oczy posłańca z jasnym przekazen.
-Już, już. Bądź w Garnizonie za godzinę.
-Tak, chyba skoczę do kantyny na drinka.
***
Witam Wszystkich zapaleńców Gwiezdnych Wojen! :)
Nieco zelżało mi miejsca w sesyjnym grafiku, więc postanowiłem poprowadzić w miarę krótką przygodę mknąc przez Galaktykę z prędkością nadświetlną. I nie chodzi tylko o natężenie akcji- chciałbym ustalić dość szybkie tempo, od dwóch do trzech kolejek tygodniowo. Więc jeśli macie chęć na przygodę oraz wenę i czas zapraszam :)
Szukam
TRZECH graczy, którzy będą najemnikami wybranymi przez Porucznika Khalido, jako kompanów dla Lydy Rot. Dopuszczam wiele ras a nawet może znajdzie się miejsce dla jednego droida. Można grać płcią inną od Waszej realnej. Klasy (że tak powiem) i pochodzenie mogą być różne. Od typowego łowcy nagród, po taniego ulicznego cyngla uciekającego przed gangsterami z Nar Shaddaa. Mechanik, medyk a nawet haker również mile widziani. Zostawiam duży popis dla kreatywności z racji, że gra będzie opierać się na
STORYTELLINGU!
Ekwipunek a nawet cyborgizację, zostawiam do dyspozycji chętnych. Byle tylko nie przeginać i by Bohaterowie nie dorównywali siłą Bazie Starkiller ;)
W KP proszę podać Imię, wiek, rasę, ekwipunek i zwięzłą historię, w której opiszecie jak skończyliście na Myrro. No i oczywiście awatar.
Rekrutacja trwa bez terminu, do czasu dostania trzech, lub więcej kart z których wybiorę najlepsze.
Pozdrawiam- Niech Moc Będzie z Wami- PINN!