Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-04-2007, 17:18   #11
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Bardzo chciałabym aby Historie postaci były napisane w ten sam sposób, w który wypowiada się Narrator w filmie - czyli 1 osoba czas przeszły lub teraźniejszy. Bardziej w formie wycinku z życia tej postaci, mini opowiadanie o tym co postać robi, może gdzieś pracuje, lub zajmuje się czymś. Koniecznie przesiąknięta jakimiś przemyśleniami. Wszystko może być jak najbardziej napisane tak, aby trzeba było się wielu rzeczy domyślać lub nawet interpretować po swojemu. Koniecznie zamieście obrazek postaci.

HP w tym wypadku nie określa jedynie tego z jaką postacią się do mnie zgłaszacie, tylko raczej to, czy czujecie klimat filmu.

Gra będzie miała dwóch narratorów:
1Narrator - Gracz - wypowiedzi w 1 osobie
2Narrator - MG - wypowiedzi w 3 osobie i czasie przeszłym.
Jeszcze nie wiem jak to w ogóle wyjdzie, ewentualnie po prostu to zmienię
 
Rhamona jest offline  
Stary 07-04-2007, 17:45   #12
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Smile

W załączniku wygląd mojej postaci oraz jej imię: Don Pedro. Enjoy.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 07-04-2007, 17:50   #13
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Strasznie się cieszę Rhamona, że nie ubiłem Ci tej rekrutacji Dalej się piszę, ale na razie robię jeszcze postać do sesji Maczka, więc nie będzie to szybko. W każdym razie zachęcam wszystkich, którzy czytają tę rekrutację, aby spróbowali swoich sił.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 07-04-2007, 23:45   #14
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
To ja chyba zrezygnuję, poniewaz nie widziałem filmu. Wiem mniej więcej o co w nim chodzi, ale nie znam szczegółów. W tym wypadku mój udział uważam za bezsensowny.

Powodzenia.
 
 
Stary 08-04-2007, 15:09   #15
 
OZ40's Avatar
 
Reputacja: 1 OZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodzeOZ40 jest na bardzo dobrej drodze


Nie wiem czy to coś takiego ma być ale próbować chyba może każdy :P No więc teraz czekam na jakąkolwiek odpowiedź Obrazek jak coś to później doleci ...

Przestrzeń starej, zgrzybiałej piwnicy wypełniały krzyki:
-Wstawaj! Podnoś dupę z tej ziemi!
-Podnoś się! Jak stracę pieniądze to cię zabije! Zrozumiałeś!
-Leż! Dobrze! Kop go Mike!
Ból przeszywał klatkę piersiową z każdym kolejnym kopniakiem. Bolała go poobijana twarz. Ledwie widział na lewe oko, a opuchlizna zajmowała cały policzek. Z ust spływała krew.
-Cholera jak ja tego nienawidzę. E, nie czas na to! Skup się idioto!
Sen spojrzał na swego przeciwnika, który przygotowywał kolejne kopnięcie. Głęboki wdech wypełnił obolałe płuca. Przeturlał się przez ramie, na chwilę zapominając o bólu. Zerwał się na proste nogi i z całej siły uderzył Mika gdzieś w okolice ucha. Ten bezwładnie stawiał nogi, starając się utrzymać prosto. Kolejny cios trafił w brodę prawie dwumetrowego chłopaka. Siła ciosu zwaliła go na kolana. Atakujący odwrócił się na chwilę i przetarł oczy, rękawem otarł zakrwawione czoło. Gdzieś w tłumie wyłapał:
-Mike wyciągnął nóż!
-Ma nóż!
Odruchowo rzucił się w bok, a na miejscu jego nerek pokazało się ostrze noża. Przygotował się do kolejnego ruchu. Wiedział dobrze, że z nożem nie ma zabawy. Mięśnie nóg naprężyły się na chwilę.
-Tyle z tego będzie! – Tylna noga z pełnym impetem wyleciała w przód. Trafiła Mika z siłą wystarczająco do powalenia cielaka. Zanim bezwładne ciało wylądowało na ziemi Sen stał nad nim. Lądowanie nie było miękkie. Noga przeciwnika Mika uniosła się do pasa, a jej upadek na krtań poprzedziły słowa:
-Powiedz dobranoc!

Sen opadł ciężko na ziemię. Bolały go chyba wszystkie kości. Lewy policzek okropnie pulsował, a miał za to dostać ...nawet nie warto było o tym myśleć. Większość tłumu cieszyła się z wygranej, reszta zastanawiała się jak załatwić Sen. Tracili na nim zbyt dużo pieniędzy i czasem ludzi.
-Podnieś dupę.
Nad głową usłyszał głos organizatora. Szczerze nienawidził tego drania i z każdym dniem zastanawiał się czy nie połamać mu nóg. Ledwie stając na nogi wyrwał swoją dolę z ręki samozwańczego sędziego. Nie czekał na żaden werdykt, a następnej walki już by nie wytrzymał. Podszedł do prowizorycznego baru i od dziwki robiącej za barmankę odebrał swoje rzeczy. Wziął też rzeczy Mika. Zawsze podobał mu się jego zegarek, a resztę można było sprzedać. Każdy grosz się liczył.
-Dokąd leziesz – przy drzwiach zatrzymał go ochroniarz.
-Spierdalaj mi z drogi – Sen nie podniósł nawet wzroku z nad portfela Mika. Wziął pieniądze, a resztę wywalił.
-Możesz mi powiedzieć – ochroniarz mówił schodząc z drzwi – jak taki knypek rozwala tu wszystkich?
-Nie ja jestem knypkiem – Sen mówił znikając w ciemnej uliczce – to wy jesteście pieprzonymi mutantami! Ja mam metr siedemdziesiąt pięć wzrostu!
Ręka Snu uniosła się w górę w geście pożegnania. Pieniądze schował do kieszeni. Zatrzymał się zaraz za rogiem. Oparł się ręką o wilgotną, zimną ścianę. Drugą rękę przyłożył do czoła. Wiedział, że to nic dobrego.

Nienawidzę jak mnie łeb boli. – Nawet rozmowa z samym sobą sprawiała ból. – Cholerny nos, znów przecieka.
Świadomość próbowała uspokoić samą siebie. Na chwilę wyłączyło się całe ciało. Głęboki wdech i zebranie sił zajęło trochę czasu. Kiedy wszystko wydawało się być normalne nogi ruszyły w dalszą drogę. Sen włączył muzykę z nowej mp3, którą znalazł w kurtce Mika.
-Tobie się już nie przyda. Na co ci był ten nóż? Jakbyś nie znał zasad. Tylko pięści Mike. Tylko pięści. TYLKO PIĘŚCI!
Nikt nie słyszał tego krzyku. Po twarzy płynęły łzy.
-Mam dosyć tych walk. Nienawidzę zabijać ludzi, a te palanty same się o to proszą. Po co uciekałem? Czy naprawdę tak źle było mi w domu?
W umyśle nastała cisza przerywana kolejnymi bitami sączącymi się ze słuchawek. Chwila głębszej zadumy.
-Co ja wygaduje? Proste, że tu jest lepiej. Przynajmniej nie muszę już dręczyć się tymi śmieciami, którzy uważali się za moich rodziców. Patologiczne śmieci. Ile to już lat? Kogo to obchodzi.
Kolejny zakręt w drodze do czegoś, co nawet ciężko nazwać domem. Kawałek starego magazynu, do którego i tak nikt...
Znów ból.
-Cześć! Znów śniłeś na jawie?
-Sen ma sny! – Tak tępy żart miała tylko jedna, znajoma dla Snu osoba, a był nią Thomas. Jeden z goryli tego parszywca, od którego Sen kiedyś...
Thomas postawił Sen na nogi. Przyparł mocno do muru, a do skroni przystawił pistolet. Rozbiegane ręce zaczęły latać po kieszeniach do czasu, gdy z jednej nie wypadły pieniądze:
-No, całkiem nieźle Koszmarku! Ale to i tak za MAŁO! Zrozumiałeś?! Kiedy oddasz resztę!?
-Już dawno spłaciłem swój dług i przy...
Cios w brzuch nie był silny – to Sen był zbyt obolały by wytrzymać cokolwiek. Osunął się po ścianie.
-Kiedy oddasz resztę?
-Ile jeszcze? – Sen wycedził przez zęby.
-Powiedzmy – Slim, drugi z goryli mówił uśmiechając się szyderczo – że jeszcze jakieś 10 000 i będziemy kwita.
-Daj mi miesiąc.
-Masz tydzień.
-Jebałem ci matkę wiesz, mile jęcz...
Kolejny cios trafił w żebra. Sen oparł się o ziemię rękoma. Starał się nie upaść, bo to mogło oznaczać jego koniec.
-Coś jeszcze masz do powiedzenia cwelu! Jeszcze coś! Gdyby nie on rozjebał bym ci tą twarzyczkę przy pierwszym spotkaniu!
Słowa padały kolejno tak jak kopnięcia. Thomas odciągał rozwścieczonego Slima.
-Zostaw Slim! Zostaw go! Jeśli zdechnie będziesz musiał oddać dług za niego!
-Dobra już – Slim odchodził od chłopaka zwijającego się z bólu – jestem spokojny. Mówiąc o matkach to mogę ci podać adres burdelu, w którym pracuje twoja. Masz pieprzony tydzień. Jak ty możesz wygrywać te wszystkie walki? Jesteś ciotą. Tydzień zrozumiano?!
-Slim – Sen mówił wypluwając krew – nie chodź ciemnymi uliczkami, bo kiedyś cię dopadnę.
Głowa chłopaka uniosła się, a jego wzrok przepełniony był nienawiścią. Dopadnę ciebie i tego skurwiela, waszego szefa! Dorwę was...
Dwóch opryszków szło powoli gdzieś w ciemne uliczki. Sen usiadł i oparł plecy o ścianę. Spojrzał na parę banknotów walających się po ziemi. Starczyło ledwie na dwa dni. Znów będzie musiał kraść.
-Kurwa. Za to dałeś sobie obić mordę? Pieniądze nie są tego warte.
Sen naciągnął na głowę kaptur, głowę oparł na rękach.
Urodziłeś się w mieście gdzie ludzkie życie jest warte tak dużo jak za nie zapłacą. Żyłeś w tym jebanym chlewie, który tych dwoje nazywało domem. Co noc słyszałeś jak ojciec gwałci kolejne panny. Matka sprzedawała się dwie ulice dalej. I to nazywasz życiem? Spierdoliłeś zaraz po swoich piętnastych urodzinach. Zaraz po kłótni, w której ojciec ...nóż, krew.
Chłopak spojrzał w niebo przesłonięte grubą warstwą dymu.
-Uczyłem się żyć na ulicach. Wprawiłem się w kradzieże kieszonkowe, potem coś większego. Nieszczęśliwa miłość do dziewczyny, która oczywiście musiała się okazać dziwką. Nie chciałeś jej tego zrobić, poniosło cię. Nie lubisz zabijać. To nie leży w twojej naturze, ale ten świat cię do tego zmusza.
Sen podniósł się na równe nogi. Za kolejnym rogiem potknął się o jakiegoś pijaczka leżącego na ziemi. Odruchowo przeszukał kieszenie, zabrał butelkę szczyn, o których niektórzy mówią piwo.
-Głębi serca pragnę spokoju. Ale to chyba najdroższa rzecz na tym świecie – porządny łyk zakłócił myśli – jednak przyznać trzeba, że pięści mam mocne. Żałuję paru rzeczy, które zrobiłem, kiedy byłem młodszy. Najbardziej chyba tej pożyczki od... huj mu w dupę! Dziesięć patoli? Może zapierdolić jakąś brykę?
Butelka uderzyła o chodnik, a w ręku zadzwoniły klucze. Zamek opornie ustąpił. Z wewnątrz jego magazynu wydobył się odór wilgoci.
-Po huj ci to wszystko stary? Może skoczę z mostu?
Chłopak upadł na łóżko z uśmiechem na twarzy. Marzyły mu się luksusy. Ale to było tak nieosiągalne. Piękne marzenia zaraz zastępowały fakty życia, które niejednego doprowadziłyby na krawędź najbliższego wyższego budynku.
-Muszę walczyć o swoje! Zemszczę się na nich, na tobie, Slim. Będziesz pierwszy.
Chłopak wstał i zdjął z siebie kurtkę.
-Slim frajerze – uśmiech poleciał w pustkę magazynu – jaki debil nosi dziś pieniądze w kieszeni?
Sen wyciągnął plik pieniędzy schowany gdzieś między podszewką kurtki, a doszytym materiałem.
Położył go na stole i skierował kroki do apteczki wiszącej nieopodal. Musiał przemyć rany. Wyciągnął z niej butelkę whisky.
Poszedł do lodówki, z której wziął kieliszki i bandaż.
-Zdrowie tych wszystkich – mówił polewając dwa kieliszki – którzy zdechną!
Znów będziesz musiał zabić. Jednak to uzasadnione. Tym jednak należy się nóż między żebrami!
Tak po prostu musi być...

 

Ostatnio edytowane przez OZ40 : 08-04-2007 o 16:37.
OZ40 jest offline  
Stary 09-04-2007, 18:11   #16
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


ŁaŁ
No jestem pod wrażeniem, chyba dokładnie o to mi chodziło. Przynajmniej w tym momencie tak uważam ; )
Postać, którą z łatwością da się wpleść niemalże we wszystkie wątki jakie tylko mogą pojawić się w Mieście Grzechu.
...dodatkowo ta wstawka o mieście... brakuje jeszcze tylko jednego, ale to może w przygodzie
 
Rhamona jest offline  
Stary 10-04-2007, 17:43   #17
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny


Don Perdo pewnie kroczył po korytarzach tego chlewu.
-Ugg-wypalił, gdy kolejne dziecko wbiegło wprost na niego-Ty zasrany...-Przemiął w ustach przekleństwo.
Doszedł wreszcie do drzwi, gdzie mieścił się gabinet obecnie urzędującej dyrektorki tego przybytku.
Wszedł bez pukania.
-Dobra mała, zmiataj stąd bo będe musiał pogadać z mamusią-warknął do kolejnego bachora, tym razem płci słabszej-I możemy być bardzo głośno-Dokończył z uśmiechem.

Ulica.
Miejsce zawne inaczej burdelem. Taki żart, i wewnątrz i na zewnątrz był burdel. Ale ten za zewnatrz by tańszy. Ta ulica była akurat moja. Spójrzcie na tą tłustą Kurwę pod latarnią. To Lora. Lora urodziła niedawno bachora i muszę coś z tym zrobić. Bo może i nie mają najlepszego życia, może i ja ich w cale nie lubię, ale do kurwy nędzy nie mogę znieść widoku głodnych i brudnych dzieciaków bez rodziny. A to, że matka by je utrzymać pracuje z głową w poduszkach? Ja też nie mam lepiej, chociaż mi akurat nikt nic do pyska na siłę nie wpycha.

-Chciałaś przestać pracować na ulicy? Zlitowałem się, i załatwiłem ci pracę tutaj, z dzieciakami, bo wiem że masz do nich rękę. I nie gadaj, że nie ma miejsca na kolejne dziecko! Wiem ile kosztuje ich utrzymanie, bo ten cholerny burmistrz i ksiądz z parafi nie dają nam kasy na nie.
Odetchnął. to nie była jej wina, że praktycznie nie było kasy na najpotrzebniejsze rzeczy dla tych maleństw. Jak to się stało, że tyle dzieciaków ucieka z domu albo ich rodzicie giną. Sin City... Nie najlepsze miejsce na dorastanie, jeszcze gorsze na życie. A i śmierć jest tu do dupy, bo twojego trupa wyruchają jeszcze inni. Prawdziwe znaczenie słowa "darmowa okazja".

-Panie Pedro, ja rozumiem-
powiedziała płaczliwe-Ale...
Don Perdo nie dowiedział się dlaczego nie, bo ta sierotka znowu się załamała i zaczeła ryczeć. Pamiętał ją, jak wyglądała po swoim pierwszym kliencie. W porównaniu do tamtego momentu, teraz wyglądała całkiem nieźle.
-Spokojne-powiedział podniesionym głosem-Dam więcej kasy w tym tygodniu. Jakoś ją znajdę.

Don Pedro, Alfons. Gdyby wiedzieli, że do sierocinca przychodzi z pieniędzy by pomóc a nie na nieletnie ruchanko dawno już wygryźli by go z interesu. nie wiedzieli. On też nie wiedział: Skąd wziąść więcej gotówki dla tych biednych dzieci?
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 10-04-2007, 19:09   #18
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


Zwięzło i treściwie, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że podchwytliwe ;> Ale nie ze mną te numery :P
Postać przyjęta oczywiście.

Zaczniemy już przygodę, bo dla dwóch takich postaci wątków można wymyślać nieskończenie wiele...
... ale czekam jeszcze na ostatniego śmiałka lub śmiałkę. Trzeci gracz pożądany.

Tymczasem, najdalej w czwartek spodziewajcie się wstępu - powiadomie krótkim PW.
 
Rhamona jest offline  
Stary 11-04-2007, 00:12   #19
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś


Adolf Grey

Regularny warkot silnika jest przerywany tylko przez przełożenia biegów i nieregularny stukot dobiegający z bagażnika. Obwodnicą Basin City jedzie się tak łatwo i spokojnie.. można czasem przyspieszyć.. ale trzeba też wiedzieć, kiedy zwolnić. Gość na poboczy nerwowo gmera w portfelu, nad nim wisi gliniarz z rękami opartymi o dach. Nie może znaleźć prawa jazdy, zaplątało się gdzieś między banknotami.. szkoda.. Z tyłu glina stuka palcami o bagażnik. Jeden rzut oka i wiem o co chodzi, zbyt wiele już takich sytuacji widziałem. Oczy z powrotem na drogę. Mogą się do mnie też doczepić, a tego teraz chcę najmniej.
W końcu jest.. Stary żuraw, zostawili go tu aby przerdzewiał do końca. Kogo teraz obchodzi środowisko.. Cholera.. znowu drętwieje.. teraz uśmiecham się połową twarzy.. Kretyński widok pewnie. Ok.. Podjazd tyłem, kolesie wcześniej otrzymanym kluczykiem otwierają bagażnik i wyciągaja towar. Przez lusterka wsteczne nie widać ich twarzy. I tak życie takich pionków jest tu krótkie. Wsadzili walizkę do bagażnika, ja nie muszę się "martwić" zawartością. Kolejny uśmiech półgębkiem.
Rura i znowu obwodnica. Glinarzy nie ma, pewnie szukają następnych frajerów, którzy dadzą się zastraszyć odznaką i uniformem. Na przedmieściach kolejny punkt spotkania, przy zdewastowanym kościele. Zaplombowaną walizkę kładę pod schodami. Nikogo tu nie ma, przynajmniej Bubel miał o to zadbać. Kurwa, poza samochodem czuję się goły.

Już.. Teraz szybko z powrotem. Jacyś goście opierają się o nadwozie, cholera.. Spoko, może nie będzie źle.. teren miał być czysty..

- Cześć, krzywy! - Warknął figlarnie ten, który najbardziej dzwoni biżuterią, albo czymś jeszcze. Szczerzy do mnie zęby w nienaturalnym uśmiechu. - Kurewsko się cieszę, że Cię tu zastałem.. Bubel kazał Ci to przekazać. W ramach zapłaty..

- dwóch innych goryli się śmieje, jeden leci po moją walizkę, chyba po prostu się trochę pośpieszyłem, mieliśmy się spotkać i tak. Z daleka koleś kiwa głową, pokazując, że znalazł. Dużemu jakoś rzednie mina. Odsuwa się od drzwi, w końcu mogę wejść do mojej bryki.. Kurwa, czy ja muszę się tak pocić? Zamykam za sobą drzwi, od razu na zamek. Koleś coś jeszcze do mnie mamrocze, to opuszczam szybę. Gość jeszcze opiera się łokciem o moje okno i cedzi:

- Małomówny jesteś dzisiaj. To dziwne, powiedziałbym nawet, że cholernie nienaturalne. Ej, po prostu jakby Ci nagle mowę odjęło!! - parę ostatnich słów mówi głośniej, smrodząc mi w twarz hamburgerem, którego zjadł dziś na kolację. Goście szczerą się za nim. Dalej milczę. Puszcza drzwi, odjeżdżam.. Kurwa, kurwa, kurwa, co on, wie o czymś co chcę ukryć?

Dobra.. jeszcze pół godziny do początku pracy, szybka kawa i jedziemy. Czas na parę "normalnych" kursów. Jeszcze w miarę wcześnie, to dwóch gości zalanych z imprezy wraca, potem ten koleś jedzie do swojej kochanki.. Na pewno nie wraca, on wraca późno.. Potem młodzi kobieta z facetem, wyglądają normalnie, jadą przytuleni.. nawet nie dobierają się do siebie. Miłość? Bzdura, jeszcze wcześnie, dlatego się nie spieszą. Wszyscy tylko tu myślą o grzechu, do licha. Następni w ogóle się nie certolą. Spieszę się, bo mi zabrudzą jeszcze bardziej tapicerkę. Następny pasażer wsiadł z kolegami. Wyciąga gnata i wozi się przed dwoma kolegami, z którymi siedzi z tyłu. Taa.. nie ma czym się dowartościować. Odwala mu, celuje mi w łeb, gada jakimiś durnymi tekstami.. Smarkacz. Przyspieszam.

- Wybacz, mały, mam ciężką nogę.. Po strzale będę miał jeszcze cięższą..

Wymiękł. 20 lat, nie wie, że do taksówkarza się nie strzela. Taak.. w tym pudle to ja mam władzę, tak długo jak mam zapalony silnik.

Trochę po 3, postój na kawę. Odwijam paczkę w samochodzie, coś tu jest miękkiego zawiniętego w folię. Czytam list, który był obok.

Ty masz jeszcze swój, więc się ciesz.
Trzymaj go za zębami, dobrze radzę

Bubel

PS. Zęby też trzymaj następnym razem.


Żadnej kasy.. z żołądkiem gotowym do bełta zaglądam do woreczka.. taak.. Czyjś język owinięty w parę banknotów. Posraniec. Język i list lądują koszu, kasa w schowku. Posraniec.

W kafejce jest Tim i Harry, też mają nocne kursy. Ludzie nawet nie wiedzą, ile taksiarze mają o nich informacji. Tim wiózł tego sławnego bilardzistę do restauracji, Harry jakąś naćpaną małolatę, którą jakiś facet wrzucił do taksy i zapłacił 50 $. Tam jakieś strzelanie, tu ktoś kogoś goni, moglibyśmy pisać szczegółowe gazety z życia nocnego Basin City, gdyby naprawdę zależało nam na kłopotach.

Dopijam kawę i z powrotem do wozu. Jedzie spermą. otwieram szerzej okna i wpuszczam trochę spalin. Światła. Za mną jakiś Jaguar w kolorze seledynowym. Ciemne szyby.. Co to do cholery jest? Z tylnych drzwi wypada jakiś chłopak, na oko 12 lat, ma rozerwaną koszulę, z prawej piersi leci mu krew. Jaguar warczy, bipczy na mnie, wewnątrz ktoś wrzeszczy. Gryzę wargę ze sprawnej strony ust, kurwa, druga połowa się cała napięła. Wkurwiony już jestem. A takiego, gównojadzie nie będziesz sobie dymał młodych zwłok dzisiaj! Stoję, dalej czerwone światło, kierowca otwiera drzwi, pokazuje się w lusterku nad drzwiami wysoki kapelusz z rondem w barwach Ameryki. Popapraniec jakiś. Zielone, gaz i skręcam w prawo. Chłopak może się uratuje..

Gówno, nikt się nie uratuje!! To miasto skaża, tak, brudzi wszystkich, każdy kto tu żyje, żyje w syfie!! Twarz jeszcze bardziej się napina w bolesnym grymasie. Z radia leci piosenka Depeche: People are people... Zmieniam stację na jakiś bełkot, który mnie uspokoi. Teraz kolejny fagas będzie chciał mnie dostać, do licha.. Ech.. póki jeżdżę dla Bubla i reszty, to jestem raczej bezpieczny.. Ale bezpieczeństwo kosztuje..
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.

Ostatnio edytowane przez Harv : 11-04-2007 o 00:32. Powód: Obrazek i imię
Harv jest offline  
Stary 11-04-2007, 08:34   #20
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany


Dobra

No to mamy komplet moi panowie. Muszę się jeszcze tylko odpowiednio nakręcić, co zostało mi już ułatwione poprzez wasze HP i tak jak mówiłam najpóźnije jutro około przedpołudnia pojawi się wstęp.

Rekrutacja zakończona. Poproszę o zamknięcie tematu.
Dzięki
 
Rhamona jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172