|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-01-2008, 20:04 | #21 |
Reputacja: 1 | Karta postaci Imię: Sagon Rasa:Wilkołak Klasa: łowca Historia: Bylem synem namiestnika ziemskiego. Gdy miałem 17 lat, pojechałem z ojcem na drugi koniec kontynentu. W trakcie podroży zaatakowała nas banda rabusiów. Jako ze mój ojciec nie był skory do kompromisów, zaciekle bronił ładunku, co przypłacił życiem. Mnie nie pozostało nic innego jak wrócić do domu… No dobra, ale jak? Bez pieniędzy, bez jedzenia. Do tego miejsca jechaliśmy 2 tygodnie powozem, a z buta to będzie ze 2 albo i 3 razy tyle. Musiałem zadbać sam o siebie. Ale jak to nowy w mieście i nie znający zasada życia zwykłego parobka i chłopa, mój szlachecki charakter przysporzył mi nieco problemów. Mieszkańcy wyżyli się na mnie za niezadowolenie ze swoich suwerenów i musiałem ukryć się w lesie. Tam probowałem wykorzystać wszystko o czym słyszałem lub pokazał mi domowy myśliwy. Minęło kilka lat, zacząłem być dobry w polowaniach, oprawianiu skór i przygotowywaniu mięsa. Dalej nie miałem przyjaciół wśród miejscowych. Nie wysilałem się za bardzo przy budowie schronienia bo średnio 3-4 razy w tygodniu musiałem je odbudowywać, bo dzieciaki z wioski się nudziły i zniszczyły mi obozowisko. Tak wiec byliśmy zgodni w uczuciach do siebie. Na którymś z polowań, sprawy się odmieniły. W nocy moje obozowisko nawiedziła wataha wilków- no wtedy tak myślałem- i musiałem walczyć o przetrwanie. Jakos się wyślizgnąłem ze szponów śmierci i wróciłem cały poharatany przez psie pazury do swojej nory. Znaczy się obozowiska właściwego. No i pech- wtedy tak myślałem- mnie jeszcze nie opuścił, bo dzieciakom znowu się nudziło… Pelen złości i nienawiści do świata, skleciłem sobie jakieś prowizoryczne zadaszenie, pozbierałem co się dało i zacząłem się doprowadzać do ładu. W nocy jak mnie zaczęło wykręcać- a była to pierwsza pełnia z moim nowym alter-ego- jaki zarost na klacie dostałem… Zabić! Niech ja dorwę te sukinkoty w swoje ręce, to łby poukręcam i ze skóry obedrę. Jak powiedziałem tak zrobiłem. Następnego dnia leb mnie bolał, ale rany zniknęły. Miałem jakieś przebłyski w pamięci ale myślałem ze to sen. Wkrótce okazało się, ze to nie sen tylko prawda. Dzieciaki z wioski tragiczny los spotkał. Maja za swoje. A teraz skok w teraźniejszość- jestem samotnikiem, żyję w lesie, lubię wilki, jak mnie ktoś wkurzy to czekam do pełni i się odpłacam. Robi się za gorąco to zmieniam miejscówkę. Plecak: Długi luk, kołczan ze strzałami, 2 włócznie do polowań na niedźwiedzie, zestaw „Obozuj z nami”(czyli to co mi natura podsunie na obozowisko), ziółka na rożne przypadłości, nóż, Wygląd przed przemianą: Dobrze zbudowany młodzieniaszek, w ciuchach z pozszywanych skór. Wygląd po przemianie: Te same ciuchy tyle ze jakby o 5 nrow za małe. Postura to jakby wilk na jakiś ziołach zwiększających masę i wadzący głową o każdy strop niższy niż 2m.
__________________ Jeśli coś musisz zrobić to to zrób a nie gadaj o tym |
06-01-2008, 00:56 | #22 |
Reputacja: 1 | imię: Ivan Klasa:Czarodziej rasa: Wilkołak Historia: ~Tym razem musi mi się udać~ Pomyślał, dodając szczyptę sproszkowanego naskórka nagi do bulgoczącej mikstury w kociołku. Delikatnie zamieszał, dwa razy w prawo i raz w lewo, dokładnie tak jak napisano w starożytnym manuskrypcie. Odlał cztery chochle rozlewając je w magiczne runy, które poczęły delikatnie błyszczeć. Teraz pozostało przelać miksturę do złotego kielicha i wypić. ~Nareszcie~ pomyślał, przechylając kielich do swych ust. Poczuł jak ten rozgrzewający, lekko mdławy płyn przemyka mu przez gardło. ~Nareszcie~. Odrzucił kielich i lekko się zataczając pokonał kilka schodów, prowadzących na powierzchnie z jego ukrytego laboratorium. Zapadał zmierzch. ~Teraz się przekonamy~ przemknęło mu przez myśl, kiedy wyłonił się okrągły srebrzysty księżyc. Nagle się zatoczył, jego srebrzyste włosy jakby zaczęły mu rosnąć, ubranie puściło w szwfach pod naporem nowych mięśni. Padł na kolana. Swoimi srebrnymi łapami, teraz zakończonymi mrocznymi szponami chwycił się za twarz. -NIE!- Rozległ się przerażający krzyk. Jego krzyk. Potem, byłjuż tylko... ....Głód..... ....Krew.... ....Ból....... ....Śmierć.. Pierwsze promienie słońca oświetliły jego młodą twarz, srebrzyste włosy znowu ładnie uczesane opadały wokół jego głowy. Obudził go ból lewej nogi, z której powoli sączyła się krew poprzez strzępy jego ciemnych spodni. Podpierając się jakoś udało mu się powstać. ~Cholera.~ Kulejąc, oparwszy się lewą ręką o ścianę kamienicy ruszył przed siebie. -Musi gdzieś tu być!- Dobiegły go wrzaski z sąsiedniej uliczki, - Widziałem jak biegł w tę stronę! Rozpruję sukinsynowi flaki! Tędy szybciej widziałem go!- Te i inne wrzaski rozlegały się we wszystkich stronach. Ivan odruchowo wykonał skomplikowane gesty dłońmi i wypowiedział magiczne formuły, omal przy tym nie tracąc równowagi. Poczuł jak magia przebiega poprzez jago kończyny, organy, komórki. Już nie był srebrnowłosym młodzieńcem w postrzępionych szatach, teraz jako ciężkozbrojny rycerz pewnym krokiem nie zaczepiony przez nikogo dotarł z powrotem do swojej siedziby, jak się okazało po drugiej stronie miasta. Po drodze, oprócz przeklinania swej mrocznej strony, w głowie przeglądał tysiące zwojów i ksiąg w poszukiwania odpowiedzi na jego problemy, tyle razy już próbował i tyle razy poniósł klęskę ale czuł że następnym razem mu się uda. Miesiąc później ~Tym razem musi mi się udać~ Pomyślał rysując magiczne kręgi na podłodze. Jego usta niemalże bezwiednie wymawiały inkantacje, której uczył się ostatnie cztery dni. Orczą krwią wymalował w każdym kole starożytne znaki. Teraz pozostało tylko wylać na swą głowę świętą wodę. ~Nareszcie~ pomyślał, przechylając świętą misę. ~Nareszcie~. Odrzucił misę pewnym krokiem pokonał kilka schodów, prowadzących na powierzchnie z jego ukrytego laboratorium. Zapadał zmierzch. ~Teraz się przekonamy~ przemknęło mu przez myśl, kiedy wyłonił się okrągły srebrzysty księżyc. Nagle się zatoczył, jego srebrzyste włosy zaczęły mu rosnąć, ubranie puściło w szwach pod naporem nowych mięśni. Padł na kolana. Swoimi srebrnymi łapami, teraz zakończonymi mrocznymi szponami chwycił się za twarz. -NIE!- Rozległ się przerażający krzyk. Jego krzyk. Potem, był już tylko... ....Głód..... ....Krew.... ....Ból....... ....Śmierć.. Wygląd przed przemianą Młodzieniec, około 20 lat, o srebrnych włosach do ramion i tęczówkach koloru żywego ognia. Wysoki i szczupły. Zazwyczaj ubiera się w czarne spodnie i tegoż koloru kurtkę. Zawsze przy sobie ma swą torbę z księga czarów i składnikami potrzebnymi do rzucania zaklęć. Wygląd po przemianie Włosy zaczynają mu rosnąć, na plecach i rękach pojawia się srebrzysta sierść. Jego mięśnie rozrastają się kilkakrotnie, a on sam rośnie osiągając około dwóch i pół metra. Z rąk wyrastają mu ciemne szpony. Dwa białe kły wyrastają z jego pyska gotowe zatopić się w ludzkim mięsie. Plecak Księga zaklęć, składniki, magiczne zwoje, pióro do pisania, kalendarz, podręczny zestaw alchemiczny, prowiant. Pytania 1. Czy to jest cały zasób czarów, czy będę później poznawał nowe? albo nawet będę mógł nowe wymyśleć : ) 2. Czy pełnia jest co 28 dni? bo jeśli tak to wilkołaki się za często przemieniać się nie będą : P 3 Nie przesadziłem trochę w historii ??
__________________ "Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?" Epikur z Samos |
07-01-2008, 16:29 | #23 |
Reputacja: 1 | Zdaje mi się czy mistrz Gry nas olał? |
07-01-2008, 17:31 | #24 |
Reputacja: 1 | A może mu coś poprostu wypadło, po co ta niecierpliwość?
__________________ Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica... |
07-01-2008, 20:06 | #25 |
Reputacja: 1 | Od dziecka jestem niecierpliwy |
10-01-2008, 00:37 | #26 |
Reputacja: 1 | no to chyba nasza przygoda sie skonczyla ;/
__________________ "Stado baranow dowodzone przez lwa wygra ze stadem lwow dowodzonych przez barana" Napoleon |
10-01-2008, 09:27 | #28 |
Reputacja: 1 | Nie każdy ma tyle czasu w tygodniu nie możecie z tymi narzekaniami poczekać do weekendu?
__________________ Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica... |
12-01-2008, 21:25 | #29 |
Reputacja: 1 | Na mojej sesji Kakazu również się nie odzywa. |
13-01-2008, 16:40 | #30 |
Reputacja: 1 | Uff... W pewnym sensie cieszę się, że sesja nie zaczęła się, bo bym nie odpisywał przez pewien czas...
__________________ Znał tylko jedno zaklęcie... Pokonał smoka... Uratował towarzyszy... Pomógł czarodziejce... Nigdy nie stracił wiary... Miał nadzieję... Dlatego moje motto brzmi... Wiara, Nadzieja i Lojalność... Nigdy o nich nie zapominaj. |