Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-01-2008, 02:44   #1
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
[WoD] Horyzont zdarzeń

...Mała Kathrina szła mrocznymi ulicami starego przemysłowego miasta. Był już późny wieczór, choć Kat wiedziała, że dla jej rodziców była to już noc. Bała się wrócić do domu, gdyż wiedziała, że czeka ją lanie, a w najlepszym wypadku przemówienie dłuższe i bardziej zagmatwane, niż ośmioletnia dziewczynka potrafiłaby zrozumieć. Nigdy nie mogła się pogodzić z tym, że dorośli mogą długimi nocami bawić się i spotykać z przyjaciółmi a dzieci nie. Dorośli mieli tyle tajemnic, które skrzętnie ukrywali przed dziećmi. Byłam u koleżanki – tak powiem – postanowiła sobie. Nie może po prostu powiedzieć, że chciała zrobić mamie na złość. Na ulicy o tej porze wcale nie jest tak strasznie, jak jej rodzice próbowali wmówić.
Problem pojawił się, gdy Kat doszła do wniosku, że ułożyła sobie całe przemówienie. Ocknęła się z zamyślenia i rozejrzała dookoła. Poznawała park, widziała niedaleko budynek główny policji i światła miasta za drzewami. Park wydawał się większy niż za dnia, gdy przechodziła tędy z mamą. Teraz jednak wydawało się, że każda ścieżka w parku wygląda jednakowo, wszystkie prowadzą do miasta, tylko do innej jego części. Mała Kat mieszkała poza obszarem centrum - w domu, który potrafiłaby wskazać palcem bez zastanowienia, gdyby oczywiście znajdował się w zasięgu jej wzroku. To był problem, bo w tej chwili, jej domu nie było w zasięgu wzroku, a ona nie wiedziała, w którą stronę powinna pójść.
- Dobry wieczór dziewczynko! - usłyszała głos jakiegoś mężczyzny i natychmiast odwróciła się w tę stronę. - Zgubiłaś drogę? Powiedz, gdzie mieszkasz, a coś poradzimy - powiedział wysoki mężczyzna w czarnym, obszernym ubraniu. Miał na sobie dziwnie wypchaną kamizelkę i czapkę, jaką mają policjanci. Miał też przy swej kamizelce przypiętych mnóstwo małych urządzeń, które świeciły dziwnymi światełkami, a jedno z nich wydawało raz po raz dziwne szumiące odgłosy. Kathrina zawsze twierdziła, że Policjanci wyglądają śmiesznie w tych kamizelkach. - Mieszkam na Newland – powiedziała Kat. - Więc tam właśnie teraz pójdziemy, dobrze? Taka mała dziewczynka nie powinna chodzić tak późno sama po ulicach -. Kat zrobiła minę, która miała wyglądać groźnie. Nienawidziła, gdy dorośli mówili jej co ma robić, szczególnie, jeśli to nie byli jej rodzice.
- No wreszcie Cię znalazłem kruszyno – odezwał się inny, głęboki głos. Wraz z głosem na ścieżce pojawił się, idący w stronę dziewczynki, mężczyzna w średnim wieku. Ubrany był jak motocyklista. - Dziękuje panie władzo za pomoc, jestem jej wujkiem, zabiorę ją do domu – powiedział mężczyzna i spojrzał prosto w oczy policjantowi. - Czy ma pan jakiś dokument tożsamości? – spytał oficer i przesunął się nieznacznie w kierunku nowo przybyłego. - Powiedziałem, że jestem jej wujkiem i dokumenty nie będą potrzebne – rzekł z niejakim rozbawieniem w głosie mężczyzna i znów spojrzał w oczy policjantowi. Kat mogłaby przysiąc, że widziała prawdziwą iskierkę w oczach motocyklisty. Dosłownie zaiskrzyła się na sekundę a potem zgasła. Policjant powoli obrócił głowę w kierunku Kat i nagle potrząsnął głową, jakby zgubił na chwilę myśli i chciał sobie przypomnieć, co się przed chwilą wydarzyło. Jego mina, z serdecznego uśmiechu, darzącego małą dziewczynkę zmieniła się w grymas, mogący wyrażać tajemnicę a następnie znowu uległ zmianie w coś, co można było nazwać wściekłością. Policjant lekko odchylił głowę w stronę przybysza i szaleńczo się uśmiechnął. - O nie! Z Tobą wężu ona nigdzie nie pójdzie – wycedził niemalże przez zaciśnięte zęby policjant.
Kathrina popatrzyła uważnie na obu mężczyzn. Mogłaby przysiąc, że policjant jeszcze przed chwilą był niższy i dokładnie ogolony i mimo, że nie rozumiała zasad golenia, jakie stosował jej tatuś, to byłą pewna, że wąsy, broda i włosy nie rosną aż tak szybko. Mało tego, wydawało jej się teraz, że ubranie policjanta jest jakieś zbyt obcisłe i chyba nie leży najlepiej. Postanowiła sobie, że spyta tatę, on zawsze wszystko wiedział.
Nagle wydarzyło się coś, co mała Kat widziała tylko w filmach, których zresztą nie powinna była widzieć, jako, że rodzice nie pozwalali jej późno w nocy oglądać telewizji. Ale rodzice zapomnieli, że czasami filmy powtarzane są na drugi dzień a ona nie raz urwała się ze szkoły, żeby następnego dnia obejrzeć coś, czego zakazali jej oglądać rodzice – ze zwykłej złośliwości. Najdziwniejsze było to, że to przecież nie był film. W jednym momencie motocyklista skoczył, jak gdyby skakał do wody, na policjanta. W jego dłoni coś zabłysło. Wyglądało jak długi nóż kuchenny, jakim mama Kathriny posługiwała się, gdy robiła obiad. W sekundę motocyklista dosłownie wylądował na policjancie, przewracając go na ziemię tak, że razem potoczyli się kawałek dalej. Znów coś błysnęło i wydało dziwny dźwięk, jaki wydaje ciasto, rozpluskujące się na ziemi. Koło stóp dziewczynki wylądowało kilka czerwonych kropel. Nagle Kat usłyszała dziwny ryk, jakby odgłos starego motocykla, a motocyklista, w jakiś nadzwyczajny sposób poleciał wielkim łukiem w górę, a potem w prawo i wylądował u nasady dużego drzewa, którego Kat nie potrafiłaby określić. Chyba zwał się domp lub zomp, nigdy nie pamiętała. Gdy Kat spojrzała ponownie w miejsce, gdzie upadł policjant – ze zdumieniem stwierdziła, że policjanta nie ma. Zamiast niego stało coś, co mogłaby określić jako duży brunatny, pluszowy misio-pies. Miała dużego misia w sypialni, ale takiego dużego nigdy i nigdzie nie widziała. Patrzyła na niego nie z innym uczuciem, jak tylko z zaciekawieniem i podziwem. Prawdopodobnie miś był jednakowo zdziwiony tą sytuacją, gdyż spojrzał na dziewczynkę z takim samym zdumieniem, jakby zakładał, że nie powinno jej tu być a tym bardziej nie powinna go zobaczyć. Kat jednakże wiedziała swoje. Kudłaty, brązowy misio-pies był i tyle – i ona go chciała mieć w domu! Odnotowała w pamięci, że musi spytać mamę, czy jej takiego kupi. Świat jest taki zadziwiający i pomyśleć, że to wszystko dorośli ukrywają przed dziećmi. Nowy ulubieniec Kat miał dziwnie długi pysk i długie, błyszczące zębiska, jak przystało na wilka. Był imponujący, nie tylko ucieszny. To uczucie zadziwiło nawet samą Kat. Nagle wielki misio-pies skoczył w górę i przeleciał ponad dziewczynką, niemalże lądując na motocykliście. Jednakże starszy mężczyzna był szybszy i nie tylko odturlał się z poprzedniego miejsca, ale też w następnej sekundzie stał już za bestią i silnie uderzył ją ostrym, błyszczącym przedmiotem w kark. Potwór zawył donośnie (co znów ucieszyło Kat, jako że jej zabawki nie potrafiły tego robić, to znaczy nie potrafiły wydawać dźwięków) i zamachnął się lewą łapą w tył tak, że było słychać świst rozdzierającego się powietrza. Nie tylko powietrza... Motocyklista odsunął się z nadzwyczajną prędkością, jednakże nie na tyle szybko, by uciec przed ostrymi pazurami, wieńczącymi łapę bestii – prawdziwe dzieło sztuki w wykonaniu matki natury. Pazury pozostawiły cztery głębokie, czerwone ślady na klatce motocyklisty. Ten jednak najwidoczniej nie zwrócił na to uwagi, gdyż skoczył w górę, trzymając w rękach coś, co przypominało srebrzystą szarfę. Kat nigdy nie widziała motocyklistów z takimi szarfami. Mieli czasem czerwone lub czarne ale srebrne? To przecież kolor dla dziewczynek, dziwiła się Kat. Po chwili starszy mężczyzna zniknął za plecami pluszowego potwora, na którego szyi pojawiła się wcześniej widziana srebrzysta szarfa. Bestia upadła na kolana a z jej brzucha wyszły trzy srebrne ostrza. Znów kilka kropel padło niedaleko dziewczynki, jednakże ona tego nie widziała. Patrzyła, ze łzami w oczach, jak jej ulubiony misio-pies pada na brzuch i najwidoczniej nie ma zamiaru wstać.
Kat przeniosła wzrok na mężczyznę, który obficie oblany był krwią. Na klatce piersiowej widać było cztery głębokie rany a sam mężczyzna wyglądał, jakby miał zaraz zasnąć lub w najlepszym wypadku – zwymiotować. Uśmiechnął się dziko do Kat mówiąc – to jak maleńka? Idziemy do domku?? – po czym wyszczerzył do niej błyszczące zęby, podchodząc powoli. Jak bestia nie zrobiła innego wrażenia na dziecku poza podziwem – tak ten szaleńczy uśmiech i głos doszczętnie przeraziły Kathrinę. Nie zamierzała tu zostać ani nigdzie iść z motocyklistą ale nie wiedziała, co ma teraz zrobić! Nie wiedzieć czemu – spojrzała w kierunku nie żadnej z dróżek, lecz ku kępie krzewów, obrastających pień małego drzewa. Była pewna, że to najlepsza droga, chociaż nie miała pojęcia, dlaczego. Rzuciła się biegiem w tamtą stronę i usłyszała za sobą słowo, padające z ust motocyklisty. Było to jedno z tych słów, których używał jej tata, jak był na coś zły. Kiedyś powtórzyła to słowo i dostała lanie. Bah – znów kolejna tajemnica dorosłych - pomyślała. Kat biegła w kierunku drzewa tylko kilka sekund, gdy nagle oderwała się od ziemi i poczuła, że jej kurtka gniecie ją w kark. Spojrzała przez ramię i ze zdziwieniem zauważyła, że to motocyklista trzyma kołnierz jej kurtki. Kat zrobiła to, co małe dziewczynki powinny robić w takim wypadku – wybuchła strasznie donośnym płaczem i miała tylko nadzieję, że to może pomóc.
Nic nie widziała przez łzy ale mimo tego, do jej świadomości przedarł się sygnał o bardzo jasnym świetle, jakie pojawiło się w parku. Światło to pewnie by ją oślepiło, gdyby nie to, że już była oślepiona łzami. Poczuła, że upada na trawnik, na kolana. Strasznie ją to zabolało i rozpłakałaby się bardziej, jak to robią dziewczynki w jej wieku, gdyby nie to, że jej oczy nie mogły wycisnął już więcej łez.
Po chwili światło zgasło i Kat poczuła czyjąś delikatną dłoń, lekko dotykającą jej ramienia. - Już wszystko dobrze maleńka – usłyszała miękki, kobiecy szept. Kat zawsze twierdziła, że jej mama ma najpiękniejszy głos, ale ten szept tak miękko przedostał się do jej świadomości, że poczuła, jakby ktoś ją najdelikatniej przytulił. Wstała, podniosła wzrok na piękną, młodą kobietę i rzuciła się jej na szyją, mocno przytulając, a następnie ponownie wybuchając szlochem.
Gdy zabrakło już łez – młoda kobieta otarła jej oczy chusteczką a potem chwyciła za małą dłoń. - No choć maleńka, pójdziemy do domu -. Kat spojrzała na kobietę i lekko się uśmiechnęła – Dobrze – powiedziała, pociągając nosem. Poszły w kierunku wyjścia z parku powoli, tak, że Kat mogła się jeszcze rozejrzeć za kudłatą bestią, której nie chciała tu samej zostawiać. Nie było bestii. Leżał na ziemi tylko policjant ze srebrzystą szarfą na szyi a przy nim leżało coś, co można by opisać jako spaloną, dziwnie powykręcaną kłodą jakiegoś drzewa. - Jutro nic nie będziesz pamiętała moje dziecko – usłyszała głos kobiety. Po chwili dotarł do niej tylko niejasny sygnał o tym, że kobieta położyła dziwny akcent na słowo „moje”.
Przy fontannie w parku stał starszy mężczyzna. W długim, szarym płaszczu i głęboko naciągniętym na czoło kapeluszu tej samej barwy, zapewne nie czuł chłodu nocy. Zapewne nawet by mu to nie przeszkadzało. Przez chwilę przyglądał się dwóm leżącym ciałom, po chwili przeniósł wzrok na odchodzącą parę. Gdyby było jaśniej, zapewne dałoby się dostrzec jego zawiedzioną i jednocześnie zmartwioną twarz. Zapewne też można by dostrzec także iskierkę satysfakcji z jakiegoś powodu, lub nawet zadowolenia. Ciszę nocy przeszyło westchnienie ulgi. Sir Garrick uśmiechną się do samego siebie. - A to dopiero początek nocy – wyszeptał, jakby do niewidzialnego widza...
Zasady:

Sesja dla 4 – 8 graczy

O wzięciu udziału w sesji decydować będzie opis, jak i historia postaci. Ważna jest także karta postaci, choć nie koniecznie – w razie problemów proszę o kontakt na PW. Nie skupiajcie się na robieniu karty, tylko na przygotowaniu postaci jako żyjącej istoty, która ma wady, zalety, przyzwyczajenia, sposób mówienia, ubierania, ulubione jedzenie, ulubiony serial itp.

System: Zasady Świata Mroku (WoD), jednakże zapewne ja będę maszyną rzucającą kostki, chyba, że zdecydujemy wspólnie rzucać kostkami na forum np. 2d10 , 3d6 itp. To jednakże jest ryzykowne, gdyż nie pozwoli edytować postów. Decyzja zależy od was. Jednakże konsekwencje edytowania posta zawierającego rzuty kośćmi będą zawsze jednakowe - niepowodzenie rzutu.

Rozgrywka: Nie planuję tej sesji, jako dynamicznej. Zakładam jednak, że będzie pojawiał się jeden / dwa rozstrzygające posty na tydzień. Możliwe, że będzie ich więcej, jeśli gracze będą bardzo aktywni i twórczy. Minimum jednakże to 1 mój post co dwa tygodnie niezależnie od tego, czy wszyscy odpiszą. Ten system może ulec zmianie za zgodą (i pomysłem) graczy, o czym jednakże porozmawiamy wspólnie w komentarzach do sesji.


Czas: Rok 2007 – wczesna jesień

Miejsce rozpoczęcia rozgrywki: Kingston upon Hull – Anglia.
Jeśli postać gracza nie pochodzi z tych okolic – należy w historii postaci opisać, jak się tu znalazła (Ew. kontakt ze mną, to ją jakoś przetransportujemy do sesji)

Postać: do wyboru Wampir, Wilkołak, Mag, Śmiertelnik
Karta postaci wykonana w formacie graficznym (najlepiej format png, gif, jpg) wysłana na emalję phoenilaurenar@gmail.com

Atrybuty: 7/5/3
Zdolności: 13/9/5
Pozycja: 5
Punkty wolne: 20
Możliwość dobierania wad i zalet.

Wampir:
Charakter: 7, Dyscypliny: 5
Maksymalnie jedna dyscyplina na 4, nie więcej.
http://khemi.nazwa.pl/rpg/wampir.jpg

Wilkołak:
Dary: po jednym od rasy / plemienia / patronatu
http://khemi.nazwa.pl/rpg/wilkolak1.jpg
http://khemi.nazwa.pl/rpg/wilkolak2.jpg

Mag:
Sfery: 5, Arete: 3
Maksymalnie jedna sfera na 4, nie więcej. Możliwość dokupienia Arete za pkt. wolne tylko do 4 kropki.
http://khemi.nazwa.pl/rpg/mag_avers.jpg
http://khemi.nazwa.pl/rpg/mag_sciaga.jpg

Człowiek:
Arkana: kontakt ze mną 
http://khemi.nazwa.pl/rpg/smiertelni.jpg
Niestety nie posiadam lepszej wersji

Uwaga!
Nowi gracze, którzy nie znają żadnego z systemów „Świata Mroku” proszeni są o kontakt na PW lub w miarę możliwości przygotowania postaci TYLKO jako śmiertelnik.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...
Khemi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172