Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-04-2008, 17:52   #1
M.M
 
M.M's Avatar
 
Reputacja: 1 M.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodzeM.M jest na bardzo dobrej drodze
[Planescape] Astronom

"Widziałem odległe krańce Wieloświata i wróciłem do Sigil, by o nich opowiedzieć. Stąpałem po ciałach martwych bogów i nawijałem promienie księżyca w Astralu, stojąc naprzeciw tysiąca krzyczących rycerzy githyanki. Przekroczyłem granice egzystencji i patrzyłem, jak moja esencja drży przede mną. Cóż mogę dla Ciebie uczynić?"
- Kandrian Podróżnik




„Astronom”

~


Chcesz? Opowiem ci bajkę. Obiecuję, że nie będzie długa. Albo i będzie. Wiesz?, to dziwne, ale tutaj nie ma to znaczenia. Jestem pewien, że chcesz ją usłyszeć. Czyż nie po to tutaj jesteś? Po cóż innego miałbyś zawracać głowę staremu opowiadaczowi? Zamknij więc oczy i słuchaj uważnie. Skoncentruj się, bo gdy zacznę nie będzie dla ciebie odwrotu. Jeśli twój umysł nie będzie dostatecznie czysty, trafisz do świata baśni, a stamtąd nie łatwo będzie cię wyciągnąć. W baśni żyją byty o wiele bardziej niebezpiecznie niż mogłoby się zdawać. Nie są ludźmi, nie są nawet potworami. To istoty bez własnej egzystencji, które powołane do istnienia przez niezliczonych bajarzy tułają się po pustym świecie. Obok tęczowych zamków spotkasz tam postrzępione iglice złych czarnoksiężników, obok domków na kurzej łapce zakręcone labirynty, z których nie ma wyjścia. Dla tych istot byłbyś intruzem, powtarzam zatem, nie daj się pochłonąć opowieści. Może się bowiem okazać, że gdy na powrót otworzysz oczy, mnie już tutaj nie będzie. Miast tego obudzisz się w dziwacznej krainie, stworzonej tutaj… W twojej głowie. Obudzisz się w pustym świecie, pośród własnych koszmarów.

W pewnej pięknej, baśniowej krainie żył sobie kiedyś człowiek, który pragnął skraść wszystkie gwiazdy. Był to dobry człowiek, którego marzenie nie przeszkadzało innym istotom w krainie. Istoty wiedziały bowiem, że ów dobry człowiek nigdy nie osiągnie swego celu. Nie da się przecież skraść gwiazd, mówili jedni. Tylko bogowie mogą tego dokonać, szeptali drudzy. Człowiek jednak bardzo wierzył w to, że pewnego dnia zgarnie wszystkie jasności w worek, zawiąże go i do końca swych dni wpatrywał się będzie w swe skradzione, gwieździste niebo. Musisz bowiem wiedzieć drogi słuchaczu, że człowiek nie upatrywał wtedy nic złego w kradzieży. Kraina, w której żył wolna była od zła i występku. Wszystkie dobra były wspólne, a istoty wspierały się razem w codziennych zmaganiach z ciężką pracą. Kiedy człowiek dorósł i nauczył się w końcu kreślić litery, zrozumiał, że wcale nie musi kraść gwiazd z firmamentu. Pojął, że każdy może nakreślić je sobie na pergaminie, wyryć w drewnie, narysować na piasku. To jednak go nie zadowalało. Wiedział bowiem, że gwiazdy nakreślone na pergaminie, wyryte w drewnie i narysowane na piasku są urojone, że nie ma w nich nic niezwykłego. Gdzież im było do ukochanych, światłych punktów rozrzuconych na czarnej płachcie nocy? Postanowił więc człowiek nauczyć się więcej o otaczającym go świecie. Korzystając z prastarej wiedzy prastarych mentorów nauczył się czytać zawiłe zdania w różnych językach. Czytanie ksiąg bardzo mu się spodobało i stało się dla niego chlebem codziennym. Pomimo, że nigdy nie zapomniał o swych gwiazdach, całe dnie spędzał w bibliotece. Połykał wiedzę daną mu przez księgi i mentorów, gromadził ją w swym przepastnym umyśle. Dowiedział się wielu rzeczy o gwiazdach, interpretował pieśni ułożone przez najlepszych poetów ku ich chwale . Lecz i to mu nie wystarczało. Wiedział bowiem, że to co umysł człowieka potrafi sobie wyobrazić za pomocą przeczytanych słów, nie równa się temu co może zobaczyć i samemu poczuć. Poznał prawdę i bardzo się nią zaniepokoił. Dużo czasu minęło zanim ponownie zajrzał do biblioteki i spotkał się z mentorami. Kiedy jednak już to zrobił, stara pasja powróciła do niego ze zdwojoną potęgą. Pewnego razu odnalazł na jednym z regałów starą, zakurzoną i niezwykle grubą księgę. Było to największe i najstarsze tomisko, jakie człowiek kiedykolwiek widział. Napis, który został nań wyryty przerósł najśmielsze oczekiwania człowieka. Głosił bowiem: „Tysiąc sto jedenaście sposobów na to by schwytać gwiazdy.” Oto jednak z wielkiej radości stała się wielka rozpacz. Okazało się bowiem, że wolumin zamknięty jest na wielką, srebrną kłódkę. Człowiek próbował wielu sposobów na to by otworzyć księgę, nie mógł jednak dokonać tego żadnymi czynami. Nie pomogło ostrze siekiery, służącej do rąbania drew. Nie pomógł nóż, służący do krajania chleba. Nie pomógł obuch kija, służącego do podparcia starczych kości. Zrozpaczony człowiek zwrócił się więc po pomoc do mentorów, ci jednak milczeli, udając, że człowiek nie istnieje. Próbował on zwrócić ich uwagę, lecz za każdym razem działo się tak samo. Mentorowie odchodzili, a człowiek nie potrafił ich dogonić. Musisz bowiem wiedzieć, że potrafili oni znikać w cieniu jak magiczne istoty z wielu opowieści. Człowiek płakał przez wiele dni i nocy, ściskając w dłoniach swą świętą księgę. Zaszył się w swojej chatce na skraju lasy, gdzie przestano go odwiedzać. Człowiek był przeto dawniej niezwykle lubiany, a i goście, inne istoty z krainy, chętnie go odwiedzali. Od momentu jednak, w którym człowiek znalazł zamknięty wolumin, istoty przestały go zauważać. Nie słuchały go kiedy mówił i uciekały gdy się zbliżał. Ilekroć udało mu się którąś z nich dogonić, ta znikała w cieniu podobnie jak mentorzy. Był to test, ale człowiek jeszcze o tym nie wiedział. Sprawdzian miał pokazać, czy człowiek jest gotów poświęcić przyjaciół dla swego największego marzenia. I tkwił człowiek w samotności przez lat jedenaście, aż całkiem zarósł włosiem i brudem. Dnia pewnego nieoczekiwanie rozległo się pukanie do drzwi jego starej chatki. Kiedy z wielkim lękiem zdobył się na ich otwarcie, ujrzał wysokiego, chudego starca w ciemnym płaszczu. Przeraził się wielce człowiek, bo już jako dziecko słyszał o Czarnoksiężniku, jedynej złej osobie w krainie. Nikt go nigdy nie widział, lecz wszyscy wiedzieli jak wygląda. Przedstawiano go jako starego diabła w czarnym przebraniu. Nie było jednak odwrotu, gdyż Czarnoksiężnik mocą czarodziejską uwięził umysł człowieka i sparaliżował go strachem. Mimo, że został zaklęty, nie wypuścił człowiek z ręki swej ukochanej księgi. Czarnoksiężnik pokiwał wtedy głową i powiedział: „Jesteś już gotów mały człowieku. Jesteś gotów, by posiąść mą tajemnicę i skraść gwiazdy z nieboskłonu. Bowiem to ja jestem autorem księgi, której pilnowałeś przez lat jedenaście. Oto i powiem ci gdzie ukryty jest srebrny klucz. Musisz wdrapać się na najwyższą górę, jaką znasz, wejść do najgłębszej jaskini i przejść przez najdłuższy korytarz. Kiedy tego dokonasz, wejdziesz do Komnaty Strażników. Strażnicy spać będą i przejdziesz obok nich spokojnie, aż do klucza. Jest tylko jeden warunek. Kiedy wejdziesz do Komnaty będziesz musiał wyrzec się wszystkich marzeń i nie myśleć o ukochanych gwiazdach. Jeśli wkroczysz między strażników z takimi myślami, obudzą się oni i odbiorą ci życie. A wtedy nigdy już nigdy nie odnajdziesz swych gwiazd.”. To wszystko powiedziawszy roześmiał się straszliwie Czarnoksiężnik, a śmiał się długo i przerażająco. Później odszedł niby senna mara. Jeszcze tego samego dnia ruszył człowiek na poszukiwania klucza. Najwyższej góry szukał lat pięć, do najgłębszej z jaskiń schodził lat trzy i tyleż samo zajęła mu przeprawa przez najdłuższy z korytarzy. Razem dało to wynik lat jedenastu. Był więc już starcem człowiek kiedy w końcu stanął u progu Komnaty Strażników. Zajrzał jednak do niej wodzony przez nos ogromną radością. Wnet przeraził się Strażników i niemal ruszył w powrotną drogę. Bowiem, mimo że istotnie spali oni głębokim snem, ich wygląd był tak przerażający, że człowiek truchlał na samą o nich myśl. Jednakże marzenie o gwiazdach, którym żył człowiek przez całe swe długie życie, okazało się silniejsze. Człowiek obmyślił plan, dzięki któremu przejść miał obok strażników bez najmniejszego lęku. Obiecał sobie, że będzie myślał tylko i wyłącznie o ukochanych gwiazdach, co nie pozostawi mu w sercu miejsca na strach. Ponownie szczęśliwy, pełen nowych sił, wkroczył więc człowiek do Komnaty Strażników. Przez cały czas myślał o gwiazdach, a kiedy ujrzał pod ścianą srebrny klucz, o niczym innym wręcz nie potrafił. Zapomniał jednak człowiek o przestrodze Czarnoksiężnika, która nakazywała porzucić w Komnacie Strażników wszelkie marzenia. Zanim człowiek sięgnął upragnionego klucza, Strażnicy dopadli do niego, a on sam struchlał tak, że nie mógł się ruszyć. W ręce pierwszego ze Strażników błysnęła siekiera do rąbania drew i odrąbała człowiekowi kawałek głowy. W ręce drugiego ze Strażników wykwitł nóż do krajania chleba i tenże nóż zatopiony został w człowieczym karku. W ręce trzeciego ze strażników pojawił się kij do podpierania starczych kości i kijem tym roztrzaskano człowiekowi lico. Padł więc człowiek na wznak, a Strażnicy ponownie zasnęli na swych miejscach. Nie zadano jednak człowiekowi śmiertelnych ciosów. Siłą marzeń podpełzł człowiek do klucza i ujął go w dłonie. Czując, że umiera wsunął go w kłódeczkę i przekręcił jedenaście razy. Przed oczyma zapanowała mu ciemność, ale mimo niej skupił się i otwarł wolumin. Czekał na ta chwilę przez całe życie i tą chwilą miał je zakończyć. Oto co ujrzał człowiek:

NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD.
NIE MOŻNA SKRAŚĆ GWIAZD…

~


Istnieją miejsca, których nie ma na żadnych mapach… W jednym z takich miejsc, w przestrzeni wilgotnej i parnej, śmierdzącej zgnilizną i siarką, stał sobie olbrzymi tron. Tron ten nie był zwykłym tronem, albowiem wyryty był w kolosalnym grzybie. Grzyb ten był potężniejszy od większości budowli znanych mieszkańcom Sfer Wewnętrznych, aczkolwiek mierzony standardami ponurych ziem niczyich, był zaledwie niedorozwiniętym przedstawicielem swego gatunku. Na obślizgłym tronie wciśniętym w pleśń siedziała jedna z najpotężniejszych istot w tej części Sfer. Jako jednak, iż o Sferach wciąż niewiele nam wiadomo, gdzieś o wiele dalej mogła być ona zaledwie marnym pionkiem pośród o wiele bardziej wytrawnych graczy. Zdajesz sobie sprawę, że istnieją byty, traktujące demony za swojego rodzaju przekąskę? Gdzieś już słyszałem te słowa. Nie pamiętam dokładnie z czyich ust padły, ale musiała być to mądra osoba. To dobrze, bo szanuję mądre osoby. Siedząca na tronie istota z pewnością należała do takowych, jej jednak nie szanuję w najmniejszym stopniu. Rozpasłe ze wszech miar monstrum wylewało się swym galaretowatym ciałem z ram siedziska, szerokie było natomiast jak powierzchnia areny cyrkowej. Gdyby nie otwór gębowy, ze środka którego łyskały ponuro białe kły, ciężko byłoby zaliczyć ów cuchnący twór do istoty żyjącej. Król Szlamu oddychał chrapliwie, aż drżały ściany. Przytwierdzony na wieczność do swojego tronu dawno już stał się jednością z grzybem. Nieustannie pożywiał się nim, a w zamian za to dostarczał mu witalnych mocy, których posiadał aż nadto. Dniami i nocami nie robił nic innego jak tylko pożerał szlam i odpady z innych Sfer. Trepy z Wewnętrznych nawet nie zdają sobie sprawy z istnienia światów, które są tylko i wyłącznie składowiskami ich odchodów. Mocarstwo Króla Szlamu było właśnie jednym z takich światów. I bynajmniej nie przeszkadzało mu to w byciu międzysferową potęgą. Jak wspominałem, Książe Szlamu żył, a raczej wegetował przez niezliczoną ilość wieków w spokoju. Zapomniał już o swych poddanych, nie pamiętał nawet po co istnieje. Jedynym, co przynosiło mu rozrywkę były mentalne rozmowy z grzybem. Rozmowy te niszczyły Króla od wewnątrz, zatruwając jego galaretowaty umysł marzeniami o jedzeniu. Głupcami są bowiem ci, którzy lekceważą siłę grzybów. Czyż dumny wojownik z pierwszego, lepszego świata nie zaśmiałby się w głos, słysząc o ich potędze? Gwarantuję, że nie uszedłby nawet kroku, gdyby tylko grzyby tego sobie zażyczyły. Umarłby w męczarniach tak straszliwych, że w umyśle samej Pani Bólu nie ma tyle miejsca by je pomieścić. Potem zaś stałby się ich niewielką częścią, przerobiony zostałby na jeden z milionów otworów gębowych i ssałby niewinne gąbki do końca świata. A że na koniec świat, przynajmniej na razie, się nie zanosi… Co tu dużo mówić? Ów arogancki wojownik miałby przesrane. Dosłownie… Wracając jednak do naszego potężnego Króla Szlamu, nadszedł w końcu taki dzień, w którym coś oderwało go od jedzenia i toksycznych rozmów z symbiotycznym bratem. Po raz pierwszy od eonów istota z Wewnątrz odważyła się zapuścić do Królestwa Szlamu…

~


Leżący wśród toksycznych odpadów, robaków, insektów, pajęczaków, grzybów, mszaków, odchodów i gąbek, człowiek darł się tak przeszywająco jak to potrafi tylko ofiara wyszukanych tortur. Nic dziwnego. Cztery, parzydełkowe otwory zaciskały mu się na piersi niczym pijawki. Problem polegał w tym, że były wielkości ogra, a każda z nich wspomagała się podczas posiłku setkami małych haczyków, rozrywających skórę jak płachtę jedwabiu. Ich pierwotne zastosowanie przewidywało rozdzieranie grubych ścian w poszukiwaniu smacznych gąbek, toteż z przedarciem się przez delikatną, ludzką skórę tym bardziej nie miały problemu. Powoli i systematycznie wypompowywały z człowieka krew, sprawiając, że z każdym powolnym pociągnięciem stawał się on coraz bardziej blady. A wydzierał się bez ustanku i we wszystkich językach, które znał. Drapieżne istoty były jednak bezlitosne, a nawet gdyby takie nie były, to nie posiadały przecież uszu. Kiedy człowiek zaczął w końcu przypominać wyżymaną, szarą szmatę, ustały na chwilę w swej miłej pracy. Gdzieś w oddali rozległo się zadowolone mlaskanie.
- *WYSTARCZY. POWIEDZIAŁ GRZYB.* – tubalny głos dochodził zewsząd i z nikąd, a brzmienie miał tak nieprzyjemne, że człowiek zwymiotowałby gdyby tylko miał czym – *ZACZYNASZ UMIERAĆ. POWIEDZIAŁ GRZYB. A TO NIE DOBRZE. KRZYKNĄŁ GRZYB. DLACZEGO NAS NIEPOKOISZ? PYTA GRZYB. DLACZEGO NIE MIELIBYŚMY CIĘ POŻREĆ, A Z TWEGO CIAŁA ZROBIĆ UST? ZASTANAWIA SIĘ GRZYB.* – głos bolał bardziej niż ssanie wszystkich otworów razem wziętych. Jakby stado bydła przetaczało się przez głowę. Człowiek zacharczał i spróbował wypluć coś z ust. Próby spełzły na niczym, gdyż jego ciało pozbawione już było większości płynów. Przy życiu utrzymywało je już tylko moc wielkiego grzyba.
- Przybywam… z bardzo… daleka… ty… rozumiesz… mój… język… - przerwy między słowami wyrzucanymi przez człowieka trwały po kilka minut, ale Król Szlamu czekał cierpliwie. Czego jak czego, ale cierpliwości nie mogło mu zabraknąć po tysiącleciach siedzenia w jednym miejscu.
- *ROZUMIEM. POWIEDZIAŁ GRZYB. ROZUMIEM WSZYSTKIE JĘZYKI. POWIEDZIAŁ GRZYB. CO CIĘ TU SPROWADZA PRZYBYSZU Z BARDZO DALEKA? PYTA GRZYB.*
- Nie… mam… celu… poszukuję… sensu…
- *TU GO NIE ZNAJDZIESZ. POWIEDZIAŁ GRZYB. TU ZNAJDZIESZ WIECZNOŚĆ. POWIEDZIAŁ GRZYB. JESTEŚ GOTÓW BY STAĆ SIĘ MYM SYNEM? PYTA GRZYB.*
- Zaczekaj… ja… mam… coś…
- *CO? ZACIEKAWIŁ SIĘ GRZYB. CO DLA NAS MASZ? PYTA GRZYB.* - tym razem w okrutnym głosie dało się wyczuć nutę nieludzkiego napięcia. Ssawki pociągnęły gwałtownie krwi, szalejąc z podniecenia. Niemy krzyk człowieka utonął w ciszy. Minęło wiele minut zanim odezwał się on ponownie.
- Nie… umiem… opisać… musisz… to… poczuć…
- *SPRAW ZATEM, ŻEBYŚMY POCZULI. POWIEDZIAŁ GRZYB.* - tym razem ssawki odlepiły się od bladego ciała, a człowiek runął w miękką toń pleśni. W miejscu, z którego przed chwilą sterczały mu otwory gębowe znajdowały się teraz wygryzione dziury. Wyglądało na to, że ssawki zaczęły już lizać żebra. Człowiek zatrząsł się agonalnie, po czym krzyknął z bólu po raz ostatni. Drżącą, siną ręką zakreślił w powietrzu łuk, pozostawiając za sobą szkarłatną łunę. Po chwili zaklęcie uformowało się w czerwoną dziurę, zawieszoną w przestrzeni.
- Sam… zobacz…- wycharczał człowiek. Jedna z ssawek, która wcześniej go torturowała, natychmiast przybliżyła się do dziury i skurczyła, tylko po to by za moment z powrotem się rozkurczyć. Przywodziła na myśl obwąchującego psa.
- *JEŚLI TO NIE BĘDZIE GODNE, MY NIE BĘDZIEMY DŁUŻEJ MARNOWAĆ CZASU. GNIEWA SIĘ GRZYB.*
- Sam… zobacz… - powtórzył człowiek, dalej drżąc jak wyciągnięty z wody rozbitek. Gdyby ssawka miała oczy, z pewnością dostrzegłaby na jego twarzy coś, co można było nazwać uśmiechem. Ta jednak dalej obwąchiwała magiczną dziurę, jakby wahając się co uczynić. W końcu przemogła się i ostrożnie przybliżyła do szkarłatnej otchłani. Wtopiła się w nią błyskawicznie i równie błyskawicznie była już z powrotem. Tym razem minęło kilka godzin, zanim Król Szlamu odezwał się ponownie. Jego głos nie brzmiał już tak jak dawniej.
- *GRZYB SIĘ BOI…*

~


Informacje ogólne.

Witam wszystkich w rekrutacji do mojej nowej sesji. Pomysł by poprowadzić grę w uniwersum Planescape tkwił we mnie od dawna i tylko czekał na realizację. Jak widać w końcu szczęśliwie się doczekał. Inspiracją była dla mnie oczywiście nieśmiertelna (dosłownie) gra RPG pt. „Planescape: Torment”, chociaż nie tylko. Wyciągnięty z dzieła Black Isle świat jest dla mnie rzecz jasna bazą, aczkolwiek nie zamierzam powielać motywów znanych z gry. Nie ukrywam przy tym jednak, że Sigil znane nam z Tormenta będzie wyglądać podobnie i u mnie. Od razu zaznaczę, że szukam graczy, którzy będą potrafili sprostać gęstemu klimatowi Planescape i wykazać się talentem pisarskim, ale także pomysłowością, kreatywnością oraz elastycznością. To dość okrutne, ale ten kto chociaż raz nie zagrał w Torment raczej nie ma czego szukać w tej sesji. Nie mówię tego by pokazać jaki ze mnie mroczny złośliwiec, wiem jednak że tej gry nie da się opisać, bo można ją tym co najwyżej sprofanować. Jestem przekonany, że gracz, który spędził choć parę chwil z Bezimiennym będzie rozumiał o czym tu mówię. W Torment trzeba po prostu zagrać. Sesja nastawiona będzie w największym stopniu na umiejętne odgrywanie postaci, toteż muszą być one wyraziste, pełne tajemnic (?) i nietuzinkowe. Podobnie jak BG w Planescape: Torment będą musiały tworzyć razem drużynę, której próżno szukać gdzie indziej. Bardzo ważnym dla mnie elementem są też relacje między Waszymi BG, a co za tym idzie Wasza umiejętność prowadzenia gry między sobą, często bez ingerencji MG. W sesji nie zabraknie również walki, której w pewnych momentach przygotowanej przeze mnie fabuły będzie dosyć sporo.

Sesja będzie storytellingiem, a co za tym idzie nie będzie w niej żadnej mechaniki. Jedynym ograniczeniem BG i MG będzie zatem wyobraźnia, oczywiście ze słuszną dozą rozsądku. Klimat sesji określiłbym jako wisielczy. To znaczy, że będzie ona okraszona sporą porcją brutalności, czarnego humoru, a nawet mistycyzmu krain snów i baśni. Jej główną tematyką będą natomiast podróże międzysferalne. Akcja nie będzie się więc toczyć bezpośrednio w Mieście Drzwi (choć będzie ono jednym z miejsc, do których traficie), a w przeróżnych lokacjach wybieranych przeze mnie, niekiedy nawet w sposób losowy.

Optymalną liczbą graczy do tej sesji jest 6, jednak wystartuje ona również wtedy gdy chętnych będzie mniej. Minimum to 3, a maksimum wyżej wymienione 6. Chciałbym, żeby trójka postaci znała się od dłuższego czasu i tworzyła drużynę, co opiszę dokładnie w kolejnym akapicie. Sesję będę urozmaicał grafikami i muzyką. Jeszcze nie zdecydowałem, czy będzie ona dłuższą kampanią, czy tylko jednorazową rozgrywką. Po zapoznaniu się z informacjami ogólnymi, zapraszam do szczegółów…

Postacie.


Świat Planescape ma jedną specyficzną właściwość, wyróżniającą go spośród wszystkich innych. Tutaj bohater może być kim tylko chce. Począwszy od gadającej książki, przez obdarzonego umysłem zombie, aż po zwierzaka o ludzkich manierach i usposobieniu. Możliwości jest naprawdę multum, żeby przytoczyć tylko parę: człowiek, gith, modron, demon, diabeł, ghul, bariaur, elf, diabelstwo, planokrwisty, dżinn, likantrop itp. itd. Tutaj nie widzę absolutnie ŻADNYCH ograniczeń. Każda postać, choćby była nawet upadłym bogiem znajdzie swoje miejsce w fabule. Jedyne czego wolałbym unikać to wykorzystywanie postaci znanych z gry komputerowej. A poza tym: róbta co chceta.

Karta postaci ma składać się z kilku punktów. Wszystkie one są przeze mnie wymagane i mają znaleźć się w Waszych propozycjach. Oprócz nich można oczywiście dodać coś od siebie (mini-opowiadanie, wiersz, przepis kucharski etc.). Punkty prezentują się następująco:
Imię, nazwisko, pseudonim – bez komentarza.
Portret lub obrazek z postacią – wymagam go, aczkolwiek jestem w stanie przymknąć oko gdy bohater będzie bardzo specyficzny i nie sposób będzie mu znaleźć odpowiedniej podobizny.
Rasa, narodowość – jeśli da się określić, a jeśli nie to chociaż z grubsza przybliżyć.
Frakcja – jeśli ktoś nie zna wszystkich, to radzę pobuszować po sieci, frakcji może oczywiście nie być wcale.
Opis zewnętrzny – wszelkie sprawy związane z wyglądem BG, w tym również wiek postaci.
Opis wewnętrzny – wszelkie sprawy związane z charakterem, usposobieniem, podejściem do świata, w tym również (ważne!) stosunek BG do Pani Bólu i Sigil.
Historia – wszelkie sprawy związane z przeszłością bohatera, w tym także koligacje rodzinne, przełomowe wydarzenia w życiu, przyjaciele i wrogowie, których spotykał.
Miejsce w społeczeństwie – wszelkie sprawy związane z zajęciem BG, w tym także jego status społeczny (dozwolony każdy).
Udręka – bardzo ważny punkt KP, który opisuje wydarzenia, dręczące sumienie postaci, może to być chociażby najprostsze, niechciane morderstwo, choroba, uzależnienie, wspomnienia z wojny etc., liczę tu na Waszą kreatywność, KAŻDA postać musi posiadać ten punkt.
Ekwipunek – to, co postać ma przy sobie, jak również nieruchomości, czy rzeczy, których nie nosi w podróży, a gdzieś przechowuje.
Stosunek do partnera z drużyny (*dotyczy tylko postaci, zrzeszonej w grupę) – zdanie BG o partnerach z trzyosobowej ekipy, co o nich sądzi, czy ufa, o co podejrzewa etc.

Co do ewentualnych profesji postaci to właściwie nie ma z nimi problemu, wyjąwszy magów, kapłanów, psioników i wszelkie inne czarujące tałatajstwo. W przypadku takich bohaterów proszę szczególny nacisk położyć na punkt „Miejsce w społeczeństwie” i tam opisać w jak zaawansowany sposób postać posługuje się magią/psioniką oraz wypisać kilka mocy, których najczęściej używa.

Jeśli uda mi się zebrać szóstkę graczy to trójka z nich będzie posiadała wspólną przeszłość. Zależy mi na tym, żeby była zgraną drużyną, najlepiej najemników lub sprzedajnych mieczy. Kto trafi do tej grupy to już kwestia Waszego wzajemnego dogadania się. Razem ustalicie też od jak dawna się znacie, jaki rodzaj usług świadczycie i jak czujecie się we wspólnym gronie (patrz. punkt „Stosunek do partnera z drużyny”). Pozostała trójka to tzw. wolni strzelcy, których pozostanie mi jakoś związać z fabułą. Sposób w jaki to się stanie w dużym stopniu zależy od KP.

Karty oceniał będę pod względem jakości, a nie ilości, tak więc nie warto się spieszyć. Sześć, bądź mniej szczęśliwych wybranek podam po zakończeniu rekrutacji. Szczególną uwagę należy zwrócić na stylistykę pisania. Natrętne orty, błędy składniowe i wszelkie niezrozumiałe dla mnie żywopłoty, będą bezlitośnie wytykane. Nie wykluczam możliwości robienia korekt kart na bieżąco tj. już po wysłaniu ich do mnie. Mam nadzieję, że Wasze KP zachwycą mnie pomysłowością, stylem i smaczkami. Należy pamiętać o tym, że w Planescape nie istnieje jednoznaczne pojęcie czasu, więc nie podaję póki co żadnych konkretnych dat. Zdradzę tylko, że przygoda rozpocznie się w Mieście Drzwi, nieustająca Wojna Krwi trwać będzie nadal, a frakcje ogarnięte będą bratobójczą walką.

Adres, pod który należy wysyłać karty to: mefiu6@op.pl

Terminy.

Na karty czekam do 20 kwietnia, więc czasu jest jeszcze sporo. Zgłaszać się jednak należy już na dniach, żebym wiedział orientacyjnie kto zamierza wziąć udział w przedsięwzięciu. Pierwszym krokiem do uczestnictwa w sesji jest właśnie zgłoszenie się tutaj, w temacie rekrutacyjnym. Możliwe, że na początku maja nastąpi przerwa, trwająca do 19., bowiem jest to dzień, w którym kończę maturę. Później już wszystko będzie toczyć się normalnie. Posty dajemy min. raz w tygodniu, chociaż można oczywiście częściej (szczególnie jeśli do odegrania będą sceny między bohaterami). Ja swojego będę dawał tradycyjnie w weekend, a po maturach również w dni powszednie. Nie mam ograniczeń, co do objętości posta, wolałbym jednak nie widzieć na oczy „jednolinijkowców”.

Myśli postaci piszemy kursywą, dialogi od myślnika i od nowej linii. Nie chciałbym w Waszych postach pogrubień, czy skomplikowanych czcionek. Jeśli chcielibyście dodać obrazek lub muzykę, to dajecie do nich LINK, a nie umieszczacie w poście. Wszystko w ramach większej przejrzystości.

Inne.


Wszelkie pytania/zażalenia/prośby można oczywiście pisać tutaj. Mile widziany również kontakt ze mną na gg. Oprócz tego prywatne wiadomości na forum, maile i wszelkie inne komunikatory, o których nie mam pojęcia. Przypominam, że czasu jest jeszcze sporo, ale zgłaszać należy się zawczasu. Nie pogardzę również komentarzami. To chyba wszystko

Moje GG: 117608

Pozdrawiam!
M.M

~


Lista przyjętych graczy (6/6):

1) abishai jako Mnogość
2) Gadzik jako Szakal
3) grabi jako Raltios
4) Leonidas jako Kai
5) Pacal II jako Xocohuitl
6) Qumi jako Silver
 

Ostatnio edytowane przez M.M : 20-04-2008 o 22:25.
M.M jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172