Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Rekrutacje do sesji RPG > Archiwum rekrutacji
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone.


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-08-2008, 14:29   #1
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Wampir: Maskarada "Gorzki smak Róży" - Sabat ( 18+ )

Poniższy tekst jak i cała rekrutacja przeznaczony jest dla osób pełnoletnich.


Gorzki smak Róży


Gdzieś w brzozowym lasku nieopodal torów kolejowych łączących Katowice z Krakowem, idealną ciszę panującą w środku nocy, zmąciły dźwięki muzyki. Odgłosy narastały, ich źródło zbliżało się powoli od strony torów i przemieszczało w głąb lasu. Był środek lata, noc była wyjątkowo ciepła, a na bezchmurne niebie skrzyły się tysiące gwiazd. Grupka osób, wśród której musiał znajdować się ktoś, kto niósł jakieś źródło tej głośnej muzyki, powoli zbliżała się do niedużej polanki. Z większej odległości postronny obserwator nie widziałby w tym nic nadzwyczajnego. Ot, paczka znajomych postanowiła spotkać się przy ognisku i spędzić mile czas. Dwoje zakochanych siedziało na skraju przesieki, rozmawiając, obserwowali jak kobieta ubrana, najprawdopodobniej, harcerski mundurek stara się wzniecić ogień. Pierwsze wątpliwości, mógłyby ogarnąć obserwatora na widok potężnie zbudowanego, ogolonego na kolano, ubranego w skórę mężczyznę. Łysy właśnie, bez słowa, skończył wykopywać stalowym szpadlem piąty już z kolei dół. Wygląd wykopanych w ziemi jam przywodziły na myśl, swoimi kształtami i rozmiarami rozkopane groby. Takie skojarzenie mógł spotęgować fakt, że ziemia z owych dołów czekała na rozłożonych płachtach by móc szybko znów je zasypać. Mrok panujący na polanie, który o dziwo nie przeszkadzał nikomu ze zgromadzonych, rozjaśniło powoli zaczynające się tlić ognisko. Przy absencji światła, otoczenie nie wyglądało tak strasznie jak teraz. Między drzewami zaczęły tańczyć jak szalone złowieszcze cienie, zbudzone przez pierwsze pojawiające się płomienie.





Żadna zdrowa na umyśle osoba nie chciałaby pozostać w tym miejscu ani chwili dłużej. Do panicznej ucieczki skłoniłby ją widok dopiero teraz widocznych, przywiązanych do drzew, nagich ciał. Stalowe druty, kolczaste i plastikowe linki przytwierdzały do pni brzózek powykręcane w spazmach agonii szczątki nastoletniej dziewczyny i dwóch starszych mężczyzn. Wokół ran powstałych, w miejscu pętających ich więzów, nie było widać krwi. Jakby ktoś wcześniej spuścił z tych nieszczęśników wszystek tej życiodajnej substancji. Zajmująca się ogniskiem kobieta, nie zważała na makabryczne otoczenie. Nuciła pod nosem jakąś wesołą melodię. Towarzyszący jej mężczyzna ze szpadlem, stał bez ruchu jak zahipnotyzowany. Nawet nie drgnął, stojąc napięty jak struna, niczym bezwolny automat czekając na rozkaz. Kobieta, kiedy do jej uszu dobiegły odgłosy zbliżającej się muzyki porzuciła swoje dotychczasowe zajęcie. Wstała, otrzepując żakiet od szarozielonego munduru. Poprawiła mocowania kilkunastu orderów, malowniczo zdobiących jej wydatną pierś. Wygładziła czerwoną apaszkę zawiązaną pod szyją i podeszła do nagiego, przywiązanego, za wygięte pod nienaturalnym katem ramiona, truchła dziewczyny. Bezceremonialnie rozdrapała długim, pomalowanym na czerwono paznokciem swój nadgarstek. Na jej przegubie ukazało się kilka szkarłatnych kropli. Uśmiechnięta, pozwoliła by stróżka szkarłatnej cieczy spłynęła wzdłuż palców. Jej ręka przypominała teraz wściekle czerwoną, zakończoną szponami łapę demona, a nie drobną dłoń, elegancko przebranej za komunistyczną radziecką działaczkę kobiety w średnim wieku. Lubieżnie przejechała językiem po mocno umalowanych wargach. Z perwersyjnym uśmiechem wepchnęła dwa, złączone place, skąpanej w krwi dłoni wprost w rozwartych w grymasie bólu usta nieżywej dziewczyny. Drugą ręką ogarnęła jej długie kręcone, jasne włosy. Nagle na polanie rozległ się straszliwy krzyk, który zagłuszył nawet muzykę. Dźwięk ten wydobywał się z ust martwej jak by się do tej pory zdawało nastolatki. Jednak natychmiast został stłumiony przez starszą kobietę, która wepchnęła rękę głębiej w jej usta. Dziewczyna niczym wygłodniałe zwierzę wgryzła się w jej dłoń. Drobne, białe ząbki niemalże odgryzły jeden palec od reszty ciała. Martwa jeszcze przed momentem dziewczyna nie zwracała uwagi na tnące jej delikatną skórę i wbijające się w skryte pod nią mięśnie druty, a rozbawiona komunistka za nic miała utratę odgryzanego palca. Umundurowana kobieta zdawała się czerpać z zadawanego jej bólu perwersyjną przyjemność.

Całe zdarzenie, obserwowali siedzący nieopodal chłopak i dziewczyna. Dość niecodzienna para. On z krótkim irokezem, ubrany w zielone bojówki i wojskowe buty. Jego nagie plecy i ramiona pokrywała zakrzepła krew a barki zdobiły olbrzymie strupy starające się zająć wolną przestrzeń między rzędami nie zagojonych ran i blizn. Biorąc pod uwagę, że miał mnóstwo skrzepów pod brudnymi, długimi paznokciami, można było zgadywać, że owe rany sam sobie zadał, drapiąc się bez opamiętania. Ona ubrana była w lekko prześwitującą , jasno błękitną sukienkę. Poza nią, i pod nią, co było w wyraźnie widać przez delikatny materiał, nie miała na sobie nic z wyjątkiem ciężkich butów. W zasadzie była by bardzo ładną, urodziwą dziewczyną. Była by, gdyby jakaś potworna choroba lub wypadek nie zdeformowały jej połowy twarzy i zamieniły w odrażającą maskę. Dodatkowo urody jej nie dodawały poważne problemy z cerą. Liczne czyraki i wrzody widać było w wielu miejscach na jej młodym ciele. Dziewczyna rozpakowywała kanapkę. Kiedy rozerwała plastikowy woreczek, w którym był zapakowany jej posiłek, dookoła rozniósł się, stłumiony do tej pory szczelnym zamknięciem, odór gnijącego mięsa i zjełczałego masła. Pannica ze smakiem wgryzła się w kanapkę, odsłaniając tuz przed tym swoje nienaturalnej długości kły.

-To obrzydliwe Marysiu! Myślałem, że od czasu Przeistoczenia przeszłaś na wybitnie krwistą dietę i porzuciłaś takie delikatesy rodem z McDonaldsa… - siedzący obok niej chłopak był wyraźnie zniesmaczony tym widokiem, po czym dodał jakby zmienionym głosem –Ten widok poważnie drażni zarówno moje zmysły jak i poczucie estetyki.

-Jakbyś zapomniał albo nagle doznał zaników pamięci, choć nie przypominam sobie żebyś akurat no ta przypadłość cierpiał, to jutrzejszej nocy ruszamy szturmować miasto pełne Torreadorów. Planuje któregoś przy tej wzniosłej okazji obficie i soczyście obrzygać. Jednak żeby to zrobić najpierw muszę mieć czymś i ta wygrzebana ze śmietnika na dworcu kanapka będzie do moim zdaniem tego wyśmienita. Zresztą, daj spokój, przecież ty cierpisz na jakieś pomieszanie zmysłów i widzisz zapachy a słyszysz smaki. – Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć, wykorzystując moment, gdy przełykała, ale dziewczyna mimo to go ubiegła i kontynuowała z pełnymi ustami - Nawet nie próbuj mnie znowu zanudzać i pouczać, wiem, że to ma swoją nazwę, ale mnie to naprawdę nic nie obchodzi. Co ci przeszkadza, dajmy na to zielony do cholery? –Nosferatka pośpiesznie przełknęła kolejny kęs swojej obrzydliwej kolacji.

Była wyraźnie poirytowana, Bestia powoli przesuwała się na wygodniejszą pozycję wewnątrz jej jaźni.

- Niebieski, ten zapach jest wybitnie niebieski moja droga. Jako odszczepieniec rodu Torreador odczuwam płynącą z wnętrza więź z bykami. A byki właśnie błękit drażni, nieprawdaż? –Pokryty bliznami wampir wyraźnie odczuwał satysfakcję z drażnienia swojej rozmówczyni.

- Czerwony. Byki drażni czerwo… zresztą! Daruj sobie udawanie osobowość wielorakiej popaprany Świrze. Przestań robić z siebie głupka jak te ćwoki z Camarilli, bo mnie drażnisz. Nikt cię tu nie zapraszał żebyś mi przeszkadzał w kolacji do cholery. Za dużo się nasiedziałeś na przeszpiegach udając Torreadora , ta dzisiejsza Veulderia dobrze ci zrobi. Chociaż ten nasz Bartek mógł wybrać lepszą muzykę. Patrz, idą wreszcie…
-dziewczyna z podekscytowaniem wpatrywała się w powoli wyłaniający się z lasu cudaczny i makabryczny za razem pochodu.




Muzykę było już słychać głośno, choć niewyraźnie. Odgłosy, które wydawał z siebie pracujący na najwyższych obrotach boombox zlewały się z agonalnymi, rozpaczliwymi jękami wydawanymi przez przywiązanych do drzew ludzi. Kobieta w mundurze kończyła właśnie budzić dwóch pozostałych mężczyzn w sposób podobny do tego jak przywróciła do "nieżycia" nastolatkę.

W krąg światła wkroczył pierwszy z nowo przybyłych. Był to może dwudziestokilkuletni chłopak, wysoki, krótko ścięty.
Ubrany w ciemne spodnie i adidasy tego samego koloru. Czarny skórzany płaszcz miał narzucony na nagi tors. Mężczyzna wyraźnie nie był zdrowy psychicznie lub był pod wpływem jakichś środków odurzających, gdyż tańczył opętańczo wyrzucając swoje członki w spazmatycznych, ekstatycznych podrygach. Zresztą, jego wygibasy niewiele miały wspólnego z rozbrzmiewającą muzyką, a tancerz wyraźnie zamkniety swoim własnym świecie pląsał do zupełnie innej melodii. Powieki miał przymknięte i nie potykał się tylko dzięki serii jakichś niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności, gdyż sprawiał wrażenie, że zupełnie nie ma kontroli nad swoimi własnymi ruchami. Zaraz za nim podążała ledwo stawiając kolejne kroki, słaniająca się szczupła, wysoka kobieta. Kasztanowe, kręcone włosy miała wysoko związane puchatą, kolorową gumką. Patrzyła tępo przed siebie napuchniętymi,przekrwionymi od płaczu,szarymi oczami. Na jej twarzy malował się grymas całkowitej rozpaczy, miała napuchnięte wargi i podbite lewe oko. Ubrana była jakby ktoś właśnie przerwał jej wieczorny jogging. Czarne, ledwo naciągnięte szorty odkrywały niemal do połowy jej pośladki, a biała, rozerwana koszulka odsłaniając wysoko podciągnięty stanik i kształtne, poznaczone śladami ugryzień piersi. Ledwo mogąc utrzymać się na nogach, pchana jakaś nieznaną siłą szła w ślad za ogarniętym ekstazą tancerzem.

Kilka sekund później w krąg światła dziarsko wkroczyła bardzo młoda, może niespełna szesnastoletnia dziewczyna, którą najprościej można by zaszufladkować jako przedstawicielkę subkultury tak zwanych kinder-metali. W zafarbowane na smolistą czerń włosy wplecione miała trzy różnokolorowe syntetyczne dredy. Plecak, założony na bluzę bundeswery był najprawdopodobniej wojskową „kostką”. Ciężko było to jednak określić gdyż cały był pokryty naszywkami z logo rozmaitych kapel. Prym wiodły zespoły takie jak Iron Maiden, Closterkeller oraz Opeth. Zaraz za nią pojawiły się jeszcze dwie podobne jej dzierlatki. Cała ich trójka zapatrzona była w idącego z nimi mężczyznę. Wszystkie śledziły każdy jego ruch zamglonym wzrokiem z łakomym wyrazem twarzy. Ciężko było stwierdzić czy maślane oczy i czerwone, rozgrzane policzki był wynikiem wpitego alkoholu, który czuć było od nich czuć na kilometr, czy też urodą ich towarzysza.
Wielkie byłoby ich zdziwienie gdyby czar pod wpływem, którego się teraz znajdowały nagle prysnął. Każda z nich widziała go takim, jakim oczekiwała zobaczyć swojego kochanka z lubieżnych snów powodowanych przez burzę hormonów buzujących w ich dorastających ciałach. W rzeczywistości jednak, którą widzieli tylko inni Kainici, był straszliwie zdeformowanym, pokracznie i sztywno poruszającym się obleczonym w skórę szkieletem. Najpierw swoją, a potem jeszcze w tą oprawioną i zafarbowaną na czarno, z której wykonane były jego spodnie i kurtka. Zniekształconą straszliwie twarz zakrywała litościwie bujna, czupryna przetłuszczonych, gęstych ciemnych loków. Z pod niej wyzierał szeroki uśmiech, pełen czarnych kikutów, będących nędzną pozostałością po niegdysiejszych tkwiących w tym miejscu zębach.

-Witajcie Towarzysze! –Głos umundurowanej kobiety był donośny i przebijał się ponad kakofonię muzyki i krzyków – Kogóż to przyprowadziliście mi tej nocy? Mam nadzieję, że kogoś twardszego niż te bezmyślne kukły, które pozostały po waszym wczorajszym polowaniu…

- Natknąłem się na tą kobietę, kiedy była gwałcona przez jakiegoś zwyrola. Spodobała mi się miazga, którą ten czyn pozostawił w miejscu jej psychiki i chce jej pokazać, że to nie było najgorsze, co mogło ją spotkać tej nocy. – Tańczący do tej pory mężczyzna w płaszczu opanował się w mgnieniu oka.

Stanowił teraz oazę spokoju, choć wyraźnie był widać, że jest to dla niego stan sztuczny, wymuszony przez sytuację, w której czuł się skrępowany. Jego ramiona bezwładnie zwisały wzdłuż ciała. Cały wyglądał jakby ktoś chwilowo odwiesił go wraz z jego płaszczem na wieszak.

- Słodkie, doprawdy. Co z napastnikiem, bo nie widzę go z tobą? – Kobieta w radzieckim mundurze wyraźnie zainteresowała się tym tematem.

Lustrowała bacznie jego ofiarę, jakby przyglądała się klaczy na targu. Brakowało tylko żeby chwyciła jej szczękę i sprawdziła stan uzębienia.

- Strasznie się darł i wyrywał, a osuszonego nie chciało mi się tu targać.- Odrzekł, spokojnie przyglądając się jak jego rozmówczyni nie opanowała się i jednak zaglądnęła darowanemu koniowi w zęby…

- Jesteś żałosny. Gdybyś wziął się za podszlifowanie wpływania na wolę innych, to sam by tu przyszedł. Bierz przykład z Próchnicy, choć widzę, że dziś postawił raczej na ilość niż na jakość… - kobieta krytycznie oceniła zauroczone i nie zwracające uwagi na otaczający je świat dziewczęta. – Teraz twoja kolej. Czemu akurat te młode siksy, Próchnico?

- Wybrałem się na Kazimierz do knajpy. Chciałem powkurzać jakiegoś fircyka z Camarilli żeby nie zaczęli myśleć, że panuje jakaś cisza przed burzą i szykujemy się do czegoś większego. Po prawdzie to daleko nie dotarłem, bo na Błoniach spotkałem te trzy młode damy
– ostatnie słowo Nosferatu zaintonował w specyficzny sposób, chcąc zaznaczyć że jest to w tym wypadku odmiana słowa „dawać”.

Tak więc zmieniłem plany na ten wieczór. Spełniłem dobry uczynek kupując im tanie wino marki wino. Nie oszukujmy się, oczywiście nie altruistycznie, liczyłem na kilka głębszych z ich vitae. Urzekło mnie jak beztrosko mówią o tym że chciały by zostać wampirami i inne takie pierdoły. Chyba też liczyły na coś więcej, specjalnie dla nich przyjąłem wizerunek wcale apetycznego gotha i oczywiście ściągnąłem je tutaj dzięki mocy, której mnie nauczyłaś Matuszko – pozostali, zwłaszcza zbesztany przed chwilą wieszak na płaszcz, wyglądali na zniesmaczonych poziomem wazeliny swojego kompana.

Krwi się nie boja, mają nawet pewne doświadczenia w pozbywaniu się jej ze swoich organizmów sądząc po sznytach na rękach. Odporność na siarę w winie mają nie najgorszą. Tyłki pewnie też nieźle zadarte. Jak dobrze pójdzie któraś z nich będzie na tyle twarda, że przetrwa szturm , a przy okazji, podobnie jak kolega, spełnię dobry uczynek i spełnię marzenia tych mhrrrrocznych pań…

- Dobra, ale wrzucamy je do jednego dołu. Po prostu doskonale! Arcybiskup na pewno będzie zachwycony waszymi rekrutami… -kobieta wyraźnie nie była zadowolona z wyborów swoich podopiecznych.

Pochlebstwa dla jej nauk wcale nie poprawiły oceny poczynań jej Sfory.

-A ty, kogo sobie sprowadziłaś? – „wieszak” wziął boomboxa z rąk swojej towarzyszki i z rozmachem odłożył go na trawę. -Żałuję, że załatwiłem ci tą muzykę na Esbat bucu

Wyraźnie tej sforze przydałoby się kilka rytuałów zacieśniających więzy łączące ich ze sobą.

- Wiecie, że mam skłonność do małych, rudych chłopców –odszczepieniec czy nie, ale krew Ventru zobowiązuje do wybredności, nie to, co ich krew, dodała w myślach starsza od reszty zgromadzonych kobieta – a ten uroczy pan był jednym z trzech którzy poprosili dziś ulubionego z moich podopiecznych o oddanie im swojego telefonu.

- A, co z resztą tych panów? – Zaciekawił się Próchnica wyraźnie licząc na wytknięcie Kapłanowi sfory hipokryzji.

Nie doceniła jego starań, jak mogła, stare próchno…

- Pozbawili mnie części mojej trzody. Małego zabrało pogotowie opiekuńcze, kiedy ojciec zlał go za stracenie pieniędzy na flaszkę. Pewnie długo go nie oddadzą rodzince. Policja zacznie węszyć wokół nich. Więc moi drodzy na jakiś czas straciliśmy zapasowe schronienie w Mysłowicach. Sami widzicie, po tym wszystkim nerwy mi puściły i kazałam im zacząć się okładać między sobą. Ten pan okazał większą kreatywność od reszty i użył posiadanego noża…

- Miał krakowiaczek koników siedem, został mu się jeden… i ty mnie będziesz pouczać na temat dominacji nad śmiertelnikami… -tajemnicą poliszynela w tej grupie było, że Próchnica pochodził z Warszawy.

O dziwo, mimo utraty człowieczeństwa, pewne zaszłości okazują się być silniejsze od śmierci i potrafią wyczołgać się za właścicielem nawet z grobu.

- Zamknijcie się wszyscy i Przeistaczajcie ich, szkoda czasu. – do kłócących się podeszła siedząca do tej pory na uboczu para.

– Zocha! Do cholery! Czyń swoje powinności jak na kapłan przystało. Liczyłam, że trochę pobiegamy po żarach zanim się wygrzebią, o ile w ogóle, bo ci wczorajsi byli do bani. Wszyscy, nie tylko ci, których wykopaliśmy jako nagłośnienie. Jak mamy rozbić w pył Camarllę z taką organizacją? Matuszka, zrób coś z ogniskiem przede wszystkim, może po szturmie będzie potrzebny nam nowy priscus? A teraz kto na ochotnika do zasypywania dołów…? - Nosferatka zawiedziona skarciła obecnych krytycznym spojrzeniem.

- Dobrze pani Biskup. Kto pierwszy? – Próchnica, gotowy do podlizywania się w każdym momencie, zadowolony z siebie trzymał wystające z zaciśniętej dłoni, równo ułożone zapałki.


***


Witam w Sabacie Bracia i Siostry. Porzućcie wszelką nadzieję, opór jest bezcelowy :P
Tym razem to ja pragnę zaprosić Was do wspólnej zabawy. Ze swojej strony oferuję poprowadzenie sesji w systemie znanym obecnie jako „stary świat mroku”, dokładniej w Wampir: Maskarada. Jeszcze dokładniej, oferuję wam możliwość wcielenia się w członków znanego i lubianego Sabatu. Od razu pragnę zaznaczyć, że sesja jest dla tak zwanego „dojrzałego odbiorcy”. W metrykę nikomu zaglądać nie mam ani ochoty ani prawa, jednak nie oszukujmy się sesja wymaga zaznaczenia że jest z tzw. 18+. W zasadzie cieszmy się że tylko od tylu bo w Stanach część podręczników jest sprzedawana z naklejką informującą, że są dla osób powyżej 21 wiosny życia, więc mogło być gorzej Sumiennie ostrzegam, że planuję pozwalać sobie i moim graczom na dużo w kwestii kreacji bandy zwyrodniałych, psychopatycznych, pozbawionych jakiegokolwiek człowieczeństwa fanatyków, jakimi są przeciętni członkowie sekty zwanej Czarną Ręką. Członkowie Sabatu lubią szokować – nie ważne, w jakim zakresie, byle tylko pokazać innym, a przede wszystkim sobie samym – jak bardzo różnią się od śmiertelników i reszty kainitów. Nawet ubierają się nie tyle prowokująco, co skandalicznie, byle tylko podkreślić, że nie obowiązują ich żadne normy. Polują otwarcie, najchętniej podkładając tym sposobem świnię swoim wrogom z Camarilli. Znęcają się nad ofiarami żeby pokazać, że są dla nich tylko zabawkami i pokarmem. Prowadzą świętą wojnę, choć większość z nich widzi w niej tylko okazję do popełniania zbrodniczych czynów i jeszcze większych niegodziwości. Krótko mówiąc – tym razem bez dwóch zdań wcielamy się naprawdę w anty-bohaterów.

Czas i miejsce

Kraków, późne lato 2007. Kraków nocą wg. Ratkina na potrzeby tej sesji wygląda nieco inaczej niż ten, który znacie, lub nie, z rzeczywistości. Jakieś niespełna dwadzieścia lat temu, kiedy komuna zeszła z piedestału i władze w kraju przejęły mroczne siły WSI /Masonów/ Żydów/ Cyklistów/ Wiewiórek (niepotrzebne skreślić) ktoś wziął się za to miasto. Porządnie wziął.
Dzięki wpływom Rodziny Kraków prawie doczekał się własnego metra (proszę wycieczki, na prawo machają do państwa ochoczo lokalni Nosferatu, torebki chorobowe są pod siedzeniami). Spory kompleks knajp, od tych o nieco wyższym standardzie, bo mordownie i najgorsze speluny, mieszczący się nieopodal dworca głównego, (kto tu wpuścił Setytów?!) wyrósł niespodziewanie, lecz został radośnie przyjęty przez młodszych mieszkańców. Lwia część budżetu miasta idzie na wszelkie imprezy i przedsięwzięcia, do których ktoś przypnie tabliczkę z napisem „Wielka Sztuka” (Torreadorzy na arenie – bosko, ja się pytam, kiedy wpuszczać byki?!). Dzięki wpływom Torreadorów i Setytów miasto jest dosłownie mekką dla ludzi, którzy robią cokolwiek nazywając to sztuką. Uliczni grajkowie na każdej ulicy, na której jest, chociaż jedna knajpa, dealerzy gotowi sprzedać im dowolne produkty, które mogą uzależnić (Tanio, okazja skarpety polecam !!!) , po dwóch na każdym rogu. Przepychające się z nimi o miejsce prostytutki. Oto jak wygląda Centrum i Kazimierz nocą. Zresztą nie tylko one gdyż pojęcie Centrum rozrasta się z dnia na dzień. Normalni ludzie jednak po zmroku wolą nie przebywać nigdzie poza jasnym i głośnym Starym Miastem albo domowym zaciszem…

Wymogi wobec postaci

Tworzycie jedną Sforę nomadyczną, powołaną na dosłownie kilka nocy przed rozpoczęciem się akcji sesji. Wszyscy przybyliście do Krzeszowic, dotychczasowej bazy wypadowej Sabatu na okoliczność oblężenia miasta Krakowa. Jakby ktoś miał wątpliwości to od razu wyjaśniam że Krzeszowice to takie nieduże miasteczko kilkadziesiąt kilometrów od Krakowa, na trasie kolejowej do i z Katowic Każdy z Was stracił z tych czy innych powodów swoją dotychczasową Sforę, oraz z tych czy innych powodów stawił się na zew, zwabiony rozchodzącymi się po Sabacie plotkami na temat nadciągającego szturmu na dawną stolicę Polski. Żeby było prościej, kilka słów na temat sytuacji geopolitycznej w najbliższym regionie:

Kraków – miasto Torreadorów, ostoja Camarilli na terenie Polski. Oprócz nich w mieście jest sporo niekoniecznie lubiących się z powyższymi Nosferatów, którym bliżej tu do klanu niezależnego niż lojalnych członków Camarilli, oraz spora reprezentacja Setytów, która zagnieździła się dzięki bezmyślności gospodarzy. Setyci jak wiadomo zawsze są gotowi zaoferować pomoc, a Torreadorzy, po wygraniu walki o wpływy z Ventru potrzebowali zaplecza finansowego na swoje ekscesy. Miastem, co powszechnie wiadomo, rządzi Primogenium. Książe to tylko tymczasowy tytuł którym, obdarzają kolejne swoje marionetki. W takiej sytuacji, dalej poszło już Setytom z górki… Poza nimi pełniąca lokalnie role wyrzutków, populacja Brujah okupująca Nową Hutę oraz pozostałości po zborze Tremer w postaci kilku rezydujących wampirów z tego Klanu. Zniszczenie Chantry było jedynym znaczącym sukcesem Sabatu w ostatnich latach. Niektórzy mówią, że wręcz zasadniczym gdyż samozwańczego Arcybiskupa (obecnie rezydującego oczywiście z Krzeszowicach) nieprzychylne głosy posądzają o jakąś prywatną wendettę na Tremere, która przyćmiewa mu zasadniczy cel jakim jest zdobycie rzeczywistego panowania nad miastem.

Katowice – Niegdyś było tam sporo Anarchistów, w większości z klanu Brujah oczywiście, z sporą domieszką Gengreli. Potem dzięki wewnętrznym sporom, Sabat przetrzebił ich niemalże do zera. Za to starego wroga zastąpił nowy, groźniejszy, bo nieuchwytny fizycznie, w walce twarzą w twarz. Nieoficjalnie mówi się że gospodarkę Śląska stawiają na nogi Giovanni. Sabatowi, który w tym regionie składa się niemal całkowicie z sfor nomadycznych, ta sytuacja jeszcze nie zaczęła przeszkadzać. Odbicie aglomeracji zapewne będzie kolejnym celem Czarnej Ręki po podbiciu Krakowa…

Wszystko na około i między powyższymi
– Sabatu, jeśli tylko jakiś się akurat jego przedstawiciel tam pojawi. Oczywiście, tak, Lupini ustępują pola wszędzie w imię ich wrodzonego pacyfizmu i życzliwości :P Oczywiście omawiamy w tym punkcie przestrzeń w większości będącej domenami tego czy innego Tzimisces, niekoniecznie należącego do Sabatu, więc chyba nie trzeba dodawać więcej ostrzeżeń

Część dla fetyszystów, czyli ta o kropkach

Atrybuty 7/5/3
Umiejętności 13/9/5
Pozycja: 1 (tak, jeden – to i tak więcej niż macie w podręczniku :P)
Dyscypliny 3+1 (czarta może, a wręcz powinna być dyscypliną pozaklanową. Oczywiście wybranie Thaumaturgi i innych tego typu odpada w tym wypadku.)
Charakter: 5
Ścieżka: dowolna z dostępnych Sabatowi.
Punkty Wolne: 21 (wasi Kainici mają już za sobą trochę doświadczenia, ale ciągle jeszcze nie mogą równać się z weteranam,i jakich sporo w tym regionie)

Wady i zalety: Jeśli pochodzą spoza podstawki należy podać ich działanie i najlepiej by było źródło jej pochodzenia. Strony nie potrzebuję, ale tytuł podręcznika byłby mile widziany
Wad możecie brać do 7 punktów bez konsekwencji. Jeśli braknie wam mimo to punktów, zaznaczcie o ile przekroczyliście limit. Dodatkowe wady przyznam sam, niekoniecznie informując Was jakie.

Uwagi

Organizacja sesji – Gramy na zasadach KISS’u żeby nie było potem niedomówień pt. „ja nie sądziłem że coś mam teraz odpisać bo poco.” Wymagam jednego postu na tydzień, jeśli ktoś ma czas to może częściej oczywiście, będzie to mile widziane. Rozumiem opóźnienia, samemu mi się też zdarzą, jak każdemu. Wymagam jednak informowania o nich, w wypadku braku takowego biorę postać na tymczasowe npc. Jeśli sytuacja się powtórzy – wypadki chodzą po postaciach Nie rozumiem wytłumaczenia o treści „nie miałem co robić/napisać” – zawsze jest co napisać, choćby przemyślenia postaci z wpleceniem w to jakiejś retrospekcji odnośnie biografii postaci. Ze swojej strony będę się starał urozmaicać tekst grafikami i muzyką w tle, mile widziane będzie to samo ze strony Graczy. Proszę jednak unikać fotek w stylu „tak wygląda mój karabin” oraz fotek z „znakami wodnymi” Pt „dewiantart.” „vampirefreaks.com” czy inne takie przez całą przekątną Proszę też o awatary jak i zdjęcia nie łamiące tekstu. 3 min. roboty nawet w windosowskim paintcie, 3 min. wrzucania tego na rapidshare czy inny tego typu serwis i fotka jest mniejsza .

Kim możecie grać – otóż możecie tworzyć postać z dowolnej linii krwi i klanów Sabatu. Mimo obecności Setytów w regionie nie życzyłbym sobie tylko wybryków w postaci Węży Światła. Nie spodziewam się tez żeby ktoś wyskakiwał z Braćmi Krwi czy Kiasydami więc zaryzykuje i nie powiem że ich zabraniem :P Za to przeciwko takim dziwactwom jak antitribu Salubri czy Zwiastuni Czaszek nie mam nic przeciwko. Dla jasności dla wszystkich miłośników kanonu i podręczników do WoD: nie było jeszcze ani zniknięcia antitribu Tremere ani rzezi Ravnos, tak więc te klany też wchodzą w grę.

Znajomość podręczników – Minimum to znajomość podstawki do tak zwanej Trzeciej Edycji (żeby było jasne, jako mg preferuję drugą edycję, i z niej najczęściej korzystam). Zawiera on wiadomości o Sabacie pozwalające na stworzenie postaci do tej sekty. Życzyłbym sobie jednak by gracze w miarę możliwości zapoznali się z zawartością wydanego w Polsce Podręcznika Gracza do Sabatu gdyż jak nietrudno zgadnąć przedstawia on sprawę dokładniej

Dodatkowe podręczniki źródłowe
– Jeśli chcesz coś spoza podstawki, po prostu napisz mi z jakiego podręcznika korzystałeś. Możecie korzystać z dowolnych podręczników i traktować na potrzebę tej sesji znalezione tam informację za rodzaj wspólnej płaszczyzny na której możemy się dogadywać. Jeśli widzisz coś inaczej po prostu to powiedz – jeśli tylko coś bezpośrednio nie narusza założeń świata które są mi potrzebne w tej sesji to jest szansa to dowolnie zmodyfikować. Byle tylko miało sens i pasowało klimatem do reszty. Gorzej z mechaniką…

Mechanika – w większości kropki stosuję poglądowo i porównawczo. Z tego też powodu wymagam kategorycznie wypełnienia w zgłoszeniu karty postaci w pełni i bez niedopowiedzeń. Jeśli nie znasz mechaniki – sam Ci mogę drogi graczu zrobić Ci KP, nie widzę problemu, jeśli biografia mnie zachwyci. Nie rzucam na wszystko, staram się w ogóle unikać turlania poza sytuacjami krytycznymi dla gracza lub w sytuacji konfliktu między postaciami żeby uniknąć stronniczości. Oczywiście, że tak powiem klimatyczność waszych poczynań i jakość postów wpływa jako znaczący modyfikator na moje decyzję i w nieznaczny sposób na rzuty

Kontakt z mg – dostęp do komputera mam, gorzej z Internetem. Na sieci jestem tylko, kiedy szukam materiałów np. fotek, sprawdzam i wrzucam posty. Karty przyjmuję TYLKO na PW.
Wszelkie pytania proszę kierować też w tej formie – wtedy na odpowiedź można poczekać niestety dzień lub dwa, ostrzegam. Poza tym, na komórce mam męczącą, ale jednak działającą wersję gg – tą formą można zadawać pytania na szybko, te dziwne i te poważne. W wypadku tych drugich proszę uważać na długość informacji, bo ten uroczy komunikator po prostu je ucina. Na większość pytań odpowiedź brzmi – tak, jeśli stosownie uzasadnisz to w biografii to najpewniej przejdzie, staraj się
Gg 935707

Termin i ilość zgłoszeń
– Do przeprowadzenia scenariusza przydałoby mi się minimum trzech graczy. Termin przyjmowania pełnych zgłoszeń ustalam wstępnie na 21 września.


***


W podziemnej sali panowała ciemność. Jedynym źródłem światła w całym pomieszczeniu było kilka dużych świec, które tworzyły jednak więcej cieni niż ich rozpędzały. Na środku, przed niskim stoliczkiem klęczał mężczyzna. Jego ogorzałej skóry nie pokrywał żaden włos, nie wyłączając brwi, a jedynym jego okryciem była skromna przepaska biodrowa z białego lnu. Ze spokojem i dokładnością godną religijnego rytuału, przepisywał jakiś niezwykle stary pergamin na świeży, niedawno wyprawiony kawałek skóry. Szkarłatna ciecz, którą nanosił tekst w jakimś tajemnym języku za pomocą wyprażonego pióra, z pewnością nie była atramentem. Mężczyzna zdawał się nie zwracać najmniejszej uwagi na odgłosy dochodzące z biegnącej, zapewne kilka metrów nad sklepieniem pomieszczenia ulicy. Na granicy słyszalności dochodziły do niego odgłosy syren. Nagle jakaś silna eksplozja gdzieś w oddali sprawiła, że języki płomieni świec zatańczyły, a wzbudzone przez nie cienie zarysowały się na najbliższym otoczeniu klęczącego mężczyzny. Cale wypełniały drewniane, proste regały, zapewne na księgi i zwoje takie jak ten leżący na stoliku. Obecnie były niemal puste, jedyne, co na nich pozostało to nieliczne przybory zdające się należeć do starożytnego skryby lub kopisty. W rogu pomieszczenia zamajaczyła szczupła sylwetka jakiegoś intruza. Reszta pokoju, z wyjątkiem fragmentu zdającego się być jakimś sanktuarium była zagraconą piwnicą, tak więc, kryjący się mroku mężczyzna był pewien że pozostaje niewidoczny.

- Nie jesteśmy sami -odezwał się głos wewnątrz umysłu klęczącego skryby.

Jego ręka tylko na sekundę przerwała zapisywanie, jednak mogło to wynikać raczej z odczutego wstrząsu.

- Wiem, sam kazałeś mi poprosić ich o wybudowanie tej drogi ucieczki. Jeśli przeszkadza ci, że mnie obserwują, czemu go nie unicestwisz? -Odpowiedział mu, nie używając do tego ust .

-Jeszcze nie teraz. Czuję jego strach. Sycę się jego słodyczą, smakuję go niczym vitae. –Głosy obu rozmówców zdawały się być pozbawione jakichkolwiek emocji.

- Skąd wiesz, że nie naruszą żadnej powierzonej im skrzyni?

- Boją się...- Głos w głowie skryby nie zdążył dokończyć. Kolejna, tym razem słabsza eksplozja wprawiła pomieszczenie w wibrację.

Rozległo się dudnienie wielu par ciężkich butów omijających pospiesznie długimi skokami, kolejne kondygnacje schodów prowadzących do piwnicy. Towarzyszyły im nieludzkie okrzyki i szaleńczy śmiech. Napastnicy za kilka chwil mieli dotrzeć do schronienie mężczyzny. Poruszali się bezbłędnie, dobrze znając drogę, wiedząc, czego szukają.

– Nie śpiesz się, masz przecież czas…

- Nie sil się na udawanie poczucia humoru.-Odrzekł mężczyzna sam do siebie podnoszący się z klęczek.

Nie starał się nawet zebrać żadnego z pergaminów. Po prostu wstał i złożył razem ręce. W tym momencie drzwi do Sali rozwarły się z hukiem a do środka runęła grupa rozwrzeszczanych i uzbrojonych po zęby zbirów. Z ich wykrzywionych nienawiścią twarzy ściekała krew. Długie kły odcinały się bielą na szkarłatnym tle. Wbiegli do pustej sali. Mężczyzna w przepasce zniknął. Niewidoczny do tej pory intruz uciekał już tunelem, którym wcześniej dostał się z kanałów pod miastem.





Chwile później wbiegł do jednego z tuneli nie otwartego jeszcze metra. Tunel ledwo oświetlało awaryjne światło pozostawione przez robotników. Podbiegł do skrzynki na ścianie i wyjął ze środka słuchawkę telefonu alarmowego. Drżącymi szponami, zdeformowanej i pokrytej popękaną zielonkawą skórą dłoni ledwie zdołał wystukać numer.

- Zaczęło się! Coś jest nie tak! Uciekł, nie tunelem! ...porostu zniknął! On miał rację, otwórzcie je…-tylko tyle zdążył wysyczeć nim sygnał w telefonie urwał się, podobnie jak zgasło awaryjne oświetlenie metra.

Wypuścił słuchawkę z dłoni. Nagle znalazł się w absolutnych ciemnościach, nie w cieniu, lecz atramentowoczarnej pustce. Spróbował dostroić swoje oczy do braku światła. Kiedy nie udało mu się, wysilił swoją krew by użyć jej nadnaturalnych właściwości. Bez skutku. Ciągle otaczała go czarna jak smoła, coraz bardziej przytłaczająca ciemność. Czekała go droga po omacku, dobrze, że znał ją jak własną kieszeń. Wystarczy, że będzie szedł wzdłuż ściany. Spróbował dosięgnąć do skrzynki, naprzeciwko której stał zanim światło zgasło. Z przerażeniem zorientował się, że przed nim nie ma nic poza nieprzeniknioną pustką. Zaczął panikować, rozpaczliwie próbując namacać wokół siebie choćby skrawek betonu lub zbrojenia tunelu.

- Pierwszymi, którzy giną w każdej wojnie, zawsze są Nosferatu…
-usłyszał w swojej głowie głos. Jego krzyku nie słyszał już nikt.


***

Mam nadzieję, że dotarliście aż tutaj oraz, że Wam się podobało. Jeszcze raz zapraszam do wspólnej gry.

Ratkin

PS. Za inspiracje, motywacje i pomoc bardzo dziękuję zapracowanemu Migdałkowi.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 29-08-2008 o 14:55.
Ratkin jest offline  
Stary 31-08-2008, 11:52   #2
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Hmmm... grałem tylko raz w wampira, u koleżanki, ale skończyło się na jednym spotkaniu... od jakiegoś czasu chciałem spróbować, ale czy będzie mógł zagrać początkujący? korzystam ze strony Wampir: Maskarada jeśli chodzi o infomacje o wampirze i zawsze chciałem spróbować zagrać Salubri... ale nie wiem czy by pasował do Sabatu :P
 
Qumi jest offline  
Stary 31-08-2008, 12:33   #3
 
Axis's Avatar
 
Reputacja: 1 Axis nie jest za bardzo znany
Uwialbiam Sabat i tu masz moje zainteresowanie. Jednak czytając dalej, euforia nieco opadła. Swoją wizję Sabatu opierasz chyba jedynie na ścieżce oświcenia Katarów. Dla większości innych ścieżek, sprawa przedstawia się nieco inaczej. Mam tu na myśli szczególnie:
Cytat:
Członkowie Sabatu lubią szokować – nie ważne, w jakim zakresie, byle tylko pokazać innym, a przede wszystkim sobie samym – jak bardzo różnią się od śmiertelników i reszty kainitów. Nawet ubierają się nie tyle prowokująco, co skandalicznie, byle tylko podkreślić, że nie obowiązują ich żadne normy. Polują otwarcie, najchętniej podkładając tym sposobem świnię swoim wrogom z Camarilli. Znęcają się nad ofiarami żeby pokazać, że są dla nich tylko zabawkami i pokarmem. Prowadzą świętą wojnę, choć większość z nich widzi w niej tylko okazję do popełniania zbrodniczych czynów i jeszcze większych niegodziwości.
Pierwsza z brzegu ścieżka Kaina zabrania wampirowi wpadać w szał. Wampiry podążające nią uważają, że są silniejsi od bestii, która jest ich prawdziwym wrogiem. Nie płyną na fali tak jak Katarzy. Poszukują mądrości poprzez powściągliwość.
Scieżka Harmonii - Ludzkie życie powinno być odbierane tylko wtedy, kiedy jest to konieczne.
Ścieżka Harmonii nie pozwoli wampirowi przy okazji świętej wojny realizować swoje własne cele, szczególnie jeśli stoją w sprzeczności z rozkazami przywódcy etc.
Większość ścieżek ma sobie za nic śmiertelników, ale to nie powód aby się nad nimi znęcać. Czasem wręcz okazywanie ludzkich emocji, nawet w stosunku do ludzi, jest uważane przez Sabat (w szczególności ścieżka Duszy i Śmierci) za żałosne.
W związku z tym mam pytanie. Czy przyjmujesz do gry jedynie bohaterów podążających ścieżką Katarów?
 
Axis jest offline  
Stary 31-08-2008, 14:10   #4
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Qumi
Nie widzę problemu w tym że nie znasz Sabatu, jestem otwarty na świeżą krew Oczywiście mogą być postacie młodych wampirów, było by to nawet wskazane. Ponieważ piszesz, że nie znasz zbyt dobrze systemu, proponuję, żebyś przemyślał jeszcze koncept Salubri, gdyż jest to bardzo ciężki klan/linia krwi do grania. Ich odszczepieńcy w Sabacie prezentują sie oczywiście nieco łatwiej jeśli byś tworzył bardzo prostą postać bez zaangażowania w ich świętą wojną z Tremere i osadzania jej jakoś mocniej w skomplikowanej historii tego klanu. Na stronie którą podałeś masz nawet wyciąg z ich opisu - poszukaj pod Odszczepieńcy Salubri

Axis
Raz, że ciesze się z merytorycznego pytania. Dwa, że faktycznie fragment przez Ciebie cytowany dotyczyć miał młodych Sabatników, dopiero wkraczających w swoje nie-życie, czyli w okresie gdy dopiero kształtuje się ich nowa (a)moralność. Miał stanowić rodzaj zajawki dla graczy którzy tej sekty kompletnie nie znają. Zarysować w bardzo prosty sposób zasadniczą dla ludzi nie znających Sabatu różnicę między tą sektą a Camrillą.
Z wytknięcie mi że w tym fragmencie opisałem tą część Sabatu jako całość się zgadzam. Nie martw się jednak że nie rozumiem i nie dostrzegam że inni członkowie Czarnej Ręki mają odmienne i bardziej skomplikowane filozofie nie-życiowe. Swoją drogą mam wrażenie że Ścieżka Nocy jest stosowniejsza tutaj od Ścieżki Katarów, bo nie zauważam tu religijnego zacięcia, a zamiast tego widzę sporo nihilizmu...

Podsumowując - nie, jeśli ktoś zna Sabat to wręcz zachęcam do tworzenia postaci zaawansowanych w jakiejś ciekawej ścieżce. Fabuła sesji zawiera w sobie zresztą wiele odniesień do wierzeń i mitologii Świata Mroku więc myślę że na przykład ktoś na ścieżce Kaina będzie się czuł jak ryba w WoDzie.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 31-08-2008, 15:08   #5
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Rzeczywiście są, poczytam i napiszę co i jak potem, bo teraz muszę się trochę zająć praktykami :P
 
Qumi jest offline  
Stary 31-08-2008, 15:25   #6
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
To ja też mam pytanie. Czy można sobie samemu stworzyć ścieżkę??
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline  
Stary 31-08-2008, 16:18   #7
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Teoretycznie jeśli gracz uzasadni i stosownie ją opisze to jest taka możliwość, czemu nie. Podstawowe pytanie jednak jakie należy sobie zadać w takim wypadku to czy istnieje potrzeba tworzenia nowej Ścieżki Oświecenia. Bardzo możliwe że Twój pomysł Efciu będzie się dało zawrzeć w formie połączenia jakiejś istniejącej Ścieżki z Zaletą Kodeks Moralny. Oczywiście nie musimy się ograniczać tutaj do tych zawartych w Polskim wydaniu Podręcznika Sabatu.
Spisz proszę swój pomysł i podeślij mi na PW, myślę że coś wspólnie uda się znaleźć i dopasować do Twojego konceptu.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 31-08-2008, 16:59   #8
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Tak w ogóle to które pokolenie jesteśmy, bo nie zauważyłem gdzie to tu jest, bo odszczepieńcy Salubri mają max 12 pokolenie, bo niewiele przeistaczają :P
 
Qumi jest offline  
Stary 31-08-2008, 17:33   #9
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Witam

Pozwolę sobie zabrać głos w tej gorącej dyskusji Bazowo mamy XIII pokolenie, jego obniżenie zalezy od tego ile kropek wpakujesz w Pozycje - Pokolenie:

1 - XII
2 - XI
3 - X
4 - IX
5 - VIII

Z moich rozmów z MG wiem, że nie mamy w tej materii żadnych ograniczeń, poza tym, że będziemy musieli na ten cel zużyć trochę punktów wolnych, cóż urok Sabatu
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(
MigdaelETher jest offline  
Stary 31-08-2008, 17:57   #10
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Sęk w tym, że według opisu Odszcz. Salubri to są raczej wstrzemięźliwi w tworzeniu potomstwa i większość tworzonych dzieci ma 9-12 pokolenie, świat nie zna młodszych(w sensie 13 pokolenie i wyżej) :P

Cytat:
Dodatkowo nie ma Odszczepieńca Salubri, który zacząłby grę z pokoleniem niższym niż dziesiąte lub wyższym niż dwunaste. Jak na razie vitae tej linii krwi rozciąga się przez szerokie spektra potęgi Kainitów.
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172