|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-10-2009, 17:22 | #1 |
Reputacja: 1 | [storytelling] The Walking Dead #1 [18+] [MEDIA]http://thewalkingdead.republika.pl/pliki/Hard_Row.mp3[/MEDIA] ------------------------------------------------------------------ Promienie słoneczne zbudziły Dan'a. Słońce było już dość wysoko zawieszone nad horyzontem. Spojrzał na zegarek - dochodziła dziewiąta. Przeciągnął się pomrukując. Choć nie tylko jego pomruki było słychać w powietrzu. Niezdarnie rozejrzał się w około.- Na szczęście tylko 3 sztuki. Głupie. Zdechłe. Kurwy. Dan często mówił sam do siebie. Chwile odpoczął, przygotował się psychicznie i powoli odpiął uprząż. Nie chciał spaść ze sporego dębu, który znalazł zeszłej nocy. Trzy zdechlaki, bo tak je nazywał, żałośnie obijały się o pień. Drzewo było rozległe, więc pozwalało na lądowanie na dość sporej przestrzeni. O to najbardziej chodziło. Wędrując szybko na najdalszy gruby konar zeskoczył w dół lądując miękko. Z kieszeni uprzęży wyjął młotek. Jeden z nich był zdecydowanie szybszy. Dokładniej szybsza. Może była kiedyś piękna kobietą. Nie było jednak czasu na bzdurne rozmyślania. Poharatana skóra na której gdzie-nie-gdzie trzymały się resztki ubrań przyklejone zakrzepłą krwią świadczyła, że już nie jednego dopadła. Mimo iż była szybka, jej lewa ręka groteskowo wykręcona nie była zdolna do ataku. Właśnie od tej strony Dan wymierzył cios, gdy już była naprawdę blisko. Młotek głucho uderzył przebijając się przez resztki włosów i kobiecą czaszkę. Odchylił się bo inercja jej marszu spowodowała szybki upadek w jego stronę. Jego mocny uścisk na rękojeści i ciężar upadających resztek płci pięknej wyrwał broń z jej głowy. Szybko się odwrócił i odbiegł spory kawałek od pozostałych zdechlaków. By mieć czas. Czas na plan. Pozostała dwójka nosiła ślady walki, jeden z nich miał rozerwaną szczękę okrutnie zwisająca na twarzy. Drugi był ubrany w garnitur i był w miarę zadbany pomijając brak jednej dłoni. Dan podniósł solidny konar i jak najszybciej i najmocniej uderzył w nogi garniaka. Odbiegł znów, powodują rozdzielenie dwójki przeciwników jeden się dopiero się podnosił, gdy drugi już był daleko przed nim goniąc ślepo żywy organizm. Teraz nie było problemu. Młotek poszedł w ruch. Rozbił jedną czaszkę, a następnie drugą z niebywałą wprawą. Wymierzył kila ciosów w lezące trupy, aby mieć pewność że mózg nie działa. Następnie przeszukał garniaka. Portfel, pieniądze, prezerwatywa, komórka z rozbitym ekranem. Jedyna przydatna rzecz to całkiem sprawna zapalniczka. Schował młotek, wziął plecak, który zostawił uprzedniej nocy nieopodal i ruszył pobliską drogą mijając znak SPELLTOWN 5 km. ... Tak bardzo dawno z nikim nie rozmawiał. Jego ostatnich dwóch towarzyszy pewnie błąka się w poszukiwaniu mordu, albo gnije w leżąc w rowie, nie potrafiąc z niego wyjść. Nie przywiązał się do nich mocno, jednak to co było wystarczyło. Nie mógł ich zabić. A powinien. Łzy zaczęły płynąć mu po policzkach. Jak każdego ranka. Pomogli mu w wielu sytuacjach. Od tych paru tygodni bardzo tęsknił do rozmowy. Tak bardzo tęsknił do żony. Do dziecka. Myśl o nich utrzymywała go przy życiu. Jeszcze tylko 20 km. Często zastanawiał się czy jeszcze żyją, czy udało im się. Jednak zawsze tłumił te myśli, bo wiedział jakie są szanse. Jeszcze dwa miesiące temu rozmawiał z Drew przez telefon. Alice miała tydzień temu drugie urodziny. Pokonał już tak wiele kilometrów. Krew, smród, połamane kończyny, ryk, charczenie, zdechlaki, nic już go nie przerażało jak to co znajdzie za 20 kilometrów. W oddali jest samochód, rozbity o słupek, ale może się uda go odpalić. Drzwi otwarte, wybita przednia szyba. Ślady po kilku kulach. Samochód pusty, siedzenia czyste. Serce zabiło mu szybciej na widok kluczyków. Sprawdził schowek, starając się zachować spokój. Już nie raz dławił się nadzieją na uruchomienie jakiegoś auta i sprowadzało się to tylko do zrozpaczonego płaczu. W schowku znalazł papierosy. Wyciągnął jednego i zapalił. Głód spotęgował reakcje na nikotynę, której nie czuł także dawno. Aż mu się zakręciło w głowie. Spokojnie otarł łzy i zaciągnął się dymem. Przekręcił kluczyk.. nic. - Kurwa. Wysiadł, sprawdził okolicę. Czysto. Paląc papierosa podszedł do bagażnika i go od kluczył. Może chociaż tam znajdzie coś przydatnego. Otworzył klapę. Klucze, koc, opona, podnośnik, pod kocem Chrrrr.. Zanim Dan się zorientował było już za późno, dziewczynka jak uwolniony dziki pies rzuciła się z krwiożerczym głodem na niego. Dan odruchowo zasłonił się ręką, która została ugryziona. -Aaa!!!! Kurwa! Ty mała dziwko.. ... Młotek uderzał długo, aż prawie nic nie zostało z dziewczynki. Dan znów płakał, choć już nie miał czym łzawić. -Kurwa.. <łup> Kurwa.. <łup> Kur.. <łup> ... Wiedział. Nie zdąży dojść do celu. Nie dowie się. Zostało już tylko jedno. Siedząc na asfalcie oparty o auto wyciągnął zdjęcia rodziny z plecaka. Palił papierosa za papierosem, przestał rozpaczać. To były ostatnie chwile jego życia. A czuł się tak cholernie pusty, jego egzystencja była taka prosta ostatnimi czasy, a jej koniec tak oczywisty. Nie miał nikogo, kto by zrobił to za niego.. -Boże. Przebacz wszystko. O ile istniejesz. Wyciągnął rewolwer z plecaka, załadował. Nigdy go nie używał, bo dźwięk zwabiał duże ilości zdechlaków.. teraz, jednak to nieistotne. Nikogo nie ma z nim. Przyłożył go do skroni. I nacisnął spust. ------------------------------------------------------------------ m.perz.pl@gmail.com gg: 13284469 PRZYJĘCI: Xarius Themighty Cooperator Morfidiusz Joppcio:
__________________ Live to Ride / Ride to Live Ostatnio edytowane przez Zaczes : 13-11-2009 o 09:26. |
26-10-2009, 06:18 | #2 |
Reputacja: 1 | Zapowiada się ciekawie więc wyrażam swoje zainteresowanie sesją. Co do więzi między postaciami, chętnie odegrał bym z kimś rodzeństwo, małżeństwo, przyjaciół albo wrogów którzy z konieczności przetrwania muszą się trzymać razem Edit: Czy limit graczy jest "płynny" ? |
27-10-2009, 01:56 | #3 |
Reputacja: 1 | Hm.. zainteresowanie jest jak na razie małe. Naprawdę nie chciałbym schodzić poniżej 4, bo naprawdę chodzi o interakcje między graczami i to w jaki sposób będą radzić sobie z "takim" życiem. Jeśli jednak udało by się zebrać 3 konkretnych graczy. To pewnie i tak bym ruszył.
__________________ Live to Ride / Ride to Live |
28-10-2009, 16:15 | #4 |
Reputacja: 1 | co powiesz na ekipę najemników włóczących się po świecie i polujących na nieumarłych gdzie gracze będą od początku znać się dobrze i będą mogli na sobie polegać.
__________________ "Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana." |
28-10-2009, 17:18 | #5 |
Reputacja: 1 | Jeśli rozumiem dobrze to świat cos w stylu komiksów "Żywe Trupy " ?? Jak tak to jestem bardzo szczęśliwy bo uwielbiam ten komiks. Morfidiusz a może tylko część będzie z tej ekipy a pozostała część zostanie dodana czy jakoś inaczej się połączona. W Uniwersum Żywych Trupów nie chodzi o walkę ale właśnie o psychikę ludzi, tak jak w filmach Noc Żywych Trupów. Ja najprędzej będę jakimś lekarzem czy coś Najemnika gram juz gdzies indziej |
28-10-2009, 17:47 | #6 |
Reputacja: 1 | Morfidiusz: To gracze wymyślają "paczkę" a potem dajemy to Zaczesowi ... Marjan? Może zrobimy jakieś postacie razem? |
28-10-2009, 18:31 | #7 |
Reputacja: 1 | Jeśli uda nam się zgadać to czemu nie. Pisz na PW. |
29-10-2009, 23:20 | #8 |
Reputacja: 1 | Dokładnie o ten komiks mi chodzi. I grupa najemników? jakich najemników? Kto najmował do czego? Wiesz tu nie ma na co polować, nie ma jakiś wielkich silnych nieumarłych. Zrozumiem jakąś traumę, paniczny strach jako powód do zabijania każdego nieumarłego. Czy po prostu zamiłowanie, wynikające ze spaczenia umysłu. Jednak tu chodzi dokładnie o psychikę. Nie o ciągłą walkę. Postacie będą także spotykane w czasie rozgrywki. Sam osobiście parę odegram. Zakładam 2 miesiące po apokalipsie, jeśli jednak sprawia to problem, możemy zmniejszyć to do miesiąca, a graczom którzy nie do końca rozumieją co to będzie, mogę odegrać małą sesję wstępną. Jeśli chodzi o grupy, po prostu chciałbym ominąć ten żenujący moment "przypadkowego poznawania się postaci". Mogliście znać się wcześniej, mogliście trafić na siebie w ciągu tego miesiąca, mogliście spotkać się dzień przed zaczęciem Naszej akcji. Jeśli nie to kiedyś "przypadkowo się spotkacie zapewne". Te spotkanie, mogłoby być wspaniałym pierwszym postem. Ale o szczegółach później. Nie zdradzajcie sobie wszystkiego, tak jak i mi w zgłoszeniach. To ma być odkrywanie prawdziwego charakteru zmierzonego z nową rzeczywistością jak i płynna zmiana jego cech w skutek przeżyć Cieszę się, że mam drugiego zainteresowanego i fana Kirkmana
__________________ Live to Ride / Ride to Live Ostatnio edytowane przez Zaczes : 30-10-2009 o 01:48. |
30-10-2009, 12:33 | #9 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Może faktycznie "grupa najemników" to było za mocno powiedziane Pozdro
__________________ "Nasza jest ziemia uwiązana milczeniem; nasz jest czas, gdy prawda pozostaje niewypowiedziana." | |
30-10-2009, 17:07 | #10 |
Reputacja: 1 | Ja bym preferował jednak żeby nie wszyscy się znali ... wprowadziło by to nieufność między graczami. Wtedy nie było by wiadomo czy ten obcy rzuci się za tobą w tłum zombie albo w obliczu głodu podzieli się z tobą tym co ma. Takie "wszyscy się kochamy, oddam za was życie" nie pasuje do takich reali ... To moje zdanie oczywiście |