|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
01-03-2010, 16:53 | #1 |
Reputacja: 1 | [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2004 Nowy Jork, jesień 2004 roku. Pomiatali nami. Wypędzili nas z własnych legowisk. Ścigali nas i ubijali niczym zwierzęta, jeden za drugim. Tak, jak kiedyś spijaliśmy nektar z ludzkich świń, tak teraz łapano nasze dzieci i naszych starszych, i wieszano ich za kostki by służyli jako dzbany wypełnione silną vitae. Nasze lenna zostały podbite i rozerwane w walce wrogich sobie frakcji, tak jak dawniej barbarzyńskie hordy zniszczyły wielkie i potężne Imperium Romanum. Zdziesiątkowani, pozbawieni dawnej chwały, zeszliśmy do podziemia. W całym Nowym Jorku został nas teraz niecały tuzin, i nawet w tej chwili wiem że ich słudzy nas szukają. Potrzebujemy krwi. Potrzebujemy świeżej krwi. Zbyt długo czekaliśmy w cieniu, i nadszedł czas by przenieść walkę na teren wroga. Jesteśmy gotowi. Jesteśmy wybrańcami Kaina. Jesteśmy Czarną Ręką. Londyn, rok 2004. Tym krótkim wstępem rozpoczynam rekrutację do mojej pierwszej kroniki na forum LastInn. Scenariusz który wykorzystam będzie poprawioną wersją starego, podobnie zatytułowanego, który stworzyłem tak dawno, że najstarsi Matuzalemowie tego nie pamiętają. Kilka słów wstępu. Będzie to rozgrywka o specyficznym klimacie, przeznaczonym dla dojrzalszego grona graczy o silnych żołądkach i elastycznych, liberalnych poglądach. Czemu? Otóż ulubionymi zajęciami naszych anty-bohaterów jest łamanie kręgosłupów, mordowanie niewinnych i torturowanie niemowlaków. W skrócie możecie spodziewać się dużej ilości krwi, flaków i spermy. I odpowiedniej ilości czarnego humoru. W końcu nic nie jest zabawniejszego od przemocy. Klimat gore, Tarantinowskiego kiczu i ciężkostrawnej groteski. Teraz technikalia. Jeśli dotarłeś już tutaj, najwidoczniej moje wypociny cię zaintrygowały. Dozwalam członkowstwo we wszystkich spośród trzynastu wampirzych klanów, z odpowiednim zaznaczeniem członkowstwa Sabatu, i należenia do Czarnej Ręki, czyli bandy najgorszych pojebańców jacy chodzili po tym świecie. Wiek krwiopijcy nie powinien przekraczać pięćdziesięciu lat (Kapłan, czyli przywódca sfory będzie odpowiednio starszy). Do zabawy potrzebnych mi jest czterech graczy, których proszę o kontakt na mój numer GG, gdzie proszę też kierować jakiekolwiek pytania. Karty mają być pełne, ze statystykami i innymi fajnymi kropkami. Rekrutacja otwarta aż do uzbierania wymaganej ilości graczy. Przyjęte zostaną najlepsze i najciekawsze postacie, a spośród nich zostanie wybrany przywódca który będzie podejmować najważniejsze decyzje. Storytelling typowy dla WoDu będzie wspomagany kostką, która decydować będzie o większości wykonywanych akcji. Tak więc, zapraszam do gry! I pamiętajcie... ...krew jest piękna. Ostatnio edytowane przez Raztargujev : 01-03-2010 o 17:34. |
01-03-2010, 18:47 | #2 |
Reputacja: 1 | Zgłaszam się, jeśli chodzi o klan, to najprawdopodobniej Lasombra. Resztę szczegółów dogadamy na GG.
__________________ Non fui, fui. Non sum, non curo. |
01-03-2010, 19:09 | #3 |
Reputacja: 1 | Wstępnie się zgłaszam. Długo czekałem na Wampira tylko nie jestem pewien czy podołam. Mam parę pytań, ale to na gg.
__________________ What do you see in the dark, when the Demons come for you? |
01-03-2010, 20:27 | #4 |
Reputacja: 1 | Zamieszczam krótkie intro, które napisałem dla pierwszej wersji scenariusza. Przedstawioną postacią jest Jean-Baptiste Crépuscule, lider sfory Ripperz. 6 Października, 2004 rok. Nowy Jork. - To nie tak… to wszystko nie tak! – Jęknął w rozpaczy młody mężczyzna, spacerując po małym, pustym pokoju. Okna były zasłonięte żaluzjami, a jedynym źródłem światła w pomieszczeniu była stara, brudna żarówka. Tapety w pokoju były pozdzierane, a na suficie zalągł się rozległy grzyb. Ledwo można było dostrzec dawną zieleń tego pomieszczenia, który był domem dla więcej niż jednej wesołej rodziny. Drzwi prowadzące do ciasnej łazienki były otwarte, a ze środka dochodził odgłos nalewanej do wanny wody. Dało się słyszeć nieśmiały śmiech kobiety, a chwilę potem drzwi otworzyły się lekko, ukazując stojącego w nich postawnego mężczyznę. Podrapał się po swoich żołniersko ostrzyżonych włosach, po czym pstryknął w kolczyk na lewym uchu i uśmiechnął się. Wszedł do pustego pokoiku, i zdjął z siebie zielony płaszcz ze skóry krokodyla. - Nic tu nie ma, żadnych mebli. Wyprowadzasz się Stan? – Zapytał spokojnym głosem, zamykając drzwi od łazienki. - Proszę cię o choć jeden dzień! Błagam, oddam te pieniądze! – Przestraszony chłopak złożył ręce w błagalnym geście, a w jego głosie dało się wyczuć olbrzymie emocje. Jean się zaśmiał. Czemu te ścierwa nigdy się nie nauczą? - Nie mam jednego dnia, Stan. I nie przyszedłem tu po pieniądze. – Gość wymówił te słowa w pośpiechu, jakby czas go nieubłaganie gonił. - Jeśli nie, to… O mój Boże, o mój boże… Błagam! – Chłopak się załamał, rzucił się do stóp Jeanowi i zaczął pochlipywać. - Kotku, wszystko w porządku? – Z łazienki doszedł głos dziewczyny. Crépuscule przekręcił oczyma. Jego ręka powędrowała do kieszeni przewieszonego przez ramię płaszcza. Pogardliwym ruchem nogi odepchnął chłopca od siebie. - Och, człowieku, weź się w garść. Masz, chluśnij sobie i pogadamy jak mężczyźni. – Odpowiedział zniecierpliwiony wampir i podał mu plastikową butelkę ze smacznym, imbirowym piwem. - Tak, Claudio! Wszystko w porządku…- Krzyknął łamiącym się głosem chłopak, sięgając po butelkę i wstając na równe nogi. Odkręcił zakrętkę i pociągnął zdrowego łyka. Słodki, schłodzony płyn wypełnił jego usta. Napił się jeszcze kilka łyków, po czym otarł oczy i czerwony jak burak zwrócił się do Jeana. - Już myślałem… To znaczy, słyszałem o was różne rzeczy… I myślałem… - Zaczął się jąkać, nie potrafiąc spojrzeć swojemu gościowi w oczy. Z nerwów ponownie się napił. - O nas? Różne rzeczy? Na pewno krąży wiele plotek w mieście… Jakie słyszałeś? – Wampir wydawał się zaciekawiony. Podszedł do okna i uchylił żaluzje na tyle, by móc rzucić szybkie spojrzenie na ulicę. - Na… Na przykład że swoim dłużnikom ucinacie palce, albo łamiecie im kości. – Stan zdobył się nareszcie na wypowiedzenie całego zdania. Alkohol wykonał swoje zadanie. Chłopak już niemal opróżnił całą półlitrową butelkę. - Ucinać palce i łamać kości… Co to za prymitywne metody? I myślałeś że po to tu przyjechałem, tak? – Jean-Baptiste przykucnął na podłodze, wbijając swoje przeraźliwie zielone oczy w Stana. - Cóż… tak? – Odpowiedział nieśmiało chłopak, przechylając się lekko na lewą stronę. Piwo widocznie uderzyło mu mocno do łba, bo musiał zmienić nogę na której opierał ciężar ciała. Spojrzał się na butelkę, po czym zajrzał do środka. Stawał się coraz bardziej czerwony na twarzy. Z łazienki zaczął dobiegać przyciszony, aksamitny kobiecy głos. Dziewczyna Stana, Claudia właśnie nuciła sobie bardzo melodyjną piosenkę o miłości. Jean zaśmiał się szczerząc zęby i spuścił wzrok. - Nie, Stan. Takie metody mogli stosować Babilończycy przeciwko złodziejom i mordercom, kilka tysiącleci temu. My żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, i mamy o wiele bardziej zróżnicowany system kar. – Wampir spojrzał się na chłopaka, który ściskał w ręku butelkę z piwem. Stał niczym skamieniały, wpatrując się tępo w ścianę za krwiopijcą. Jego źrenice były teraz wielkości pięćdziesięcio centowych monet. Crépuscule kontynuował. - W nowej erze gdy heroinę, kokainę czy LSD może kupić byle brudas z ulicy… Jak myślisz, do jakich chemikaliów ma dostęp organizacja taka, jak ta do której należę? Podczas gdy te pospolite narkotyki mogą czasowo wpłynąć na twoją psychikę, uświadom sobie że istnieją takie, które pozwalają *innym* osobom czasowo wpływać na twój umysł. Słyszałeś może o kulcie Voodoo, oraz ich tajemniczych miksturach? – Gdy skończył mówić, z jego twarzy zniknął uśmiech. Nadal kucał przy oknach, a z łazienki nadal dobiegał przytłumiony śpiew kobiety. Stan tymczasem ani nie drgnął, tylko tępo wpatrywał się w ścianę przed nim. - Wyjdź na korytarz. Niedaleko węża przeciwpożarowego jest szybka. Zbij ją, zabierz siekierę. Potem wejdziesz do łazienki, i sam wymierzysz sobie karę. Ostatnio edytowane przez Raztargujev : 01-03-2010 o 20:30. |
01-03-2010, 21:40 | #5 |
Reputacja: 1 | Zgłaszam się. Odszczepieniec Assamite lub coś w ten deseń, Mistrzu.
__________________ Jestem tu po to, żeby grać i miło spędzać czas – jeśli chcesz się kłócić, to zapraszam pod blok; tam z pewnością znajdziesz łysych gentlemanów w dresach, którzy z Tobą podyskutują. A potem zbieraj pieniążki na protezę :). |
02-03-2010, 14:17 | #6 |
Reputacja: 1 | hm, malkawiańczyk? |
02-03-2010, 15:59 | #7 |
Reputacja: 1 | Bardzo istotne pytanie: jaki tryb odpowiedzi? Długa raz na tydzień, czy więcej krótszych? Ja zawsze optuję za tą drugą opcją. Zacieśla więzy między graczami. |
02-03-2010, 16:25 | #8 |
Reputacja: 1 | Ja optuję za złotym środkiem, czyli długimi odpowiedziami, i to jak najszybciej. O więzi między graczami się nie martw, nic tak nie łączy ludzi jak wspólna nienawiść do Narratora |
04-03-2010, 08:40 | #9 |
Reputacja: 1 | co do kp podstawa czy jakieś ekstra pd ? |
04-03-2010, 19:10 | #10 |
Reputacja: 1 | Podstawa, a dodatkowe PD (w końcu Black Hand to nie byle kto) rozdam jak dostanę karty. |