lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum rekrutacji (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/)
-   -   [D&D +18]Wartość jednej księżniczki (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/9759-d-and-d-18-wartosc-jednej-ksiezniczki.html)

abishai 10-02-2011 21:57

[D&D +18]Wartość jednej księżniczki
 
Królestwo Folrart, miejsce sielskie i spokojne. Królestwo które rozkwitało przez ostatnie tysiąc lat w spokoju i dobrobycie. Najazdy orczych hord już dawno temu stały się jedynie tematami legend i opowieści. Sąsiednie krainy pławiły się w dobrobycie, nie będąc chętne do zbrojnych walk z folrartczykami. A takie drobne kłopoty jak przewroty pałacowe, rozrabiające potwory, nekromanci i złe kulty, jak dotąd udawało się zdusić w zarodku. Wydawało się, że ta utopia będzie trwać wiecznie.
Jednakże, nic nie trwa wiecznie.
A pobudka Folrart była wyjątkowo głośna.


Smok...wielki jak góra. Gigantyczny smok wyłonił się ze szczeliny w niebiosach i stoczył bój z potężnymi przeciwnikami. Wielka bitwa pomiędzy antycznym jaszczurem, a tajemniczymi wojownikami na skrzydlatych jaszczurach toczyła nad głowami mieszkańców Caladorn, stolicy królestwa.
Jaszczur zabijał po kolei kolejnych demonicznych przeciwników, którzy raz po raz wyłaniali się z dziury w niebie. A oni sami byli zainteresowani jedynie zabiciem smoka.
Wreszcie bestia zginęła trafiona jednym z zaklęć przeciwnika i smok spadł na ziemię uderzając ciałem w królewski zamek. Zginęło kilkanaście osób, część zamku wymagała remontu. Ale za to przeciwnicy smoka uciekli przez ową dziurę w niebie do siebie.
A sam ów magiczny portal zamknął się samoczynnie.
I wszyscy sądzili, że ów incydent, stanie się jedynie kolejną opowieścią, o której bardowie będą pisać pieśni. A z czasem ulegnie zapomnieniu.
I wszyscy... mylili się.


Świat Celestis, królestwo Folrart, miasto królewskie Caladorn, Pałac królewski, kilka miesięcy później.

Szybki energiczny krok. Obcasy żołnierskich oficerek wybijały rytm, na marmurowych korytarzach zamku królewskiego. Jejmość Angela von Karstein, z długiego rodu ognistych genasi podniesionych do szlachectwa. Potomkini długiej linii rodu von Karsteinów, wiernych obrońców korony. Kapitan królewskiej gwardii Angela, zwana też pod przydomkiem „Duszy Ognia”. To na niej spoczywał obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie królewskiej.
Są jednak zagrożenia, których nie da się pokonać mieczem. Karissa, jedyna córka pary królewskiej zachorzała. Jej choroba objawiła się kilka godzin po śmierci smoka.
Księżniczka Karissa spojrzała wtedy w oko antycznego gada... i od tego czasu zmieniła się bardzo. Przestała być radosna i uśmiechnięta, porzuciła swe zabawy i nie wychodziła na dwór. Najczęściej siedziała w swoim pokoju patrząc przez okno w niebo. Jakby na coś czekała. A na wszelkie prośby i groźby odpowiadała wściekłym syczącym tonem głosu.

Angela została wezwana do króla. Przyczyna dla której Reonald III wzywał ją na naradę, była jej nieznana. Zapewne chodziło o raporty o stanie córki. Co jakiś czas sprowadzano do Karissy kapłanów, medyków, magów i szarlatanów. Żaden z nich nie pomógł.
Reonald czekał na nią we w prywatnej bibliotece. Tam gdzie wstęp miało niewiele osób.


Był wysokim postawnym mężczyzną, już siwiejącym na skroniach. Reonald o ile nie czekały na niego oficjalne ceremonie, ubierał się dość skromnie i nie nosił korony. Nie musiał. Każdy jego gest, każde słowo przesiąknięte było charyzmą i dostojeństwem.
Król nie był sam.
Władcy towarzyszył arcykapłan i najwyższy patriarcha Pelora, imieniem Tellarion.


Starzec który przewodził klerowi Słonecznego Boga jeszcze za panowania Besariusa I, ojca obecnego władcy. Stary ale energiczny Tellarion, był dla wielu podwładnych ( w tym i zastępcy Angeli) jak drugi ojciec.
Trzeciej osoby, natomiast nie znała.


Młody jasnowłosy młodzieniec, o oczach zakrytych bielmem. O oczach jarzących się jednakże lekkim zielonkawym blaskiem. I o twarzy poprzecinanej magicznymi tatuażami.
Trzymał w ręku kostur, więc był czarodziejem gildii.
Angela go nie znała, ale słyszała o nim. Ksandros z Ravenshore. Urodzony ociemniałym, dzięki magii odzyskał wzrok i zyskał potęgę. Mówiono o nim, jako kolejnym wielkim mistrzu gildii.
-Angelo. Poznaj Ksandrosa z Ravenshore. Czytał on twoje raporty, jak i opinie arcykapłana Tellariona.- rzekł król.
A sam Ksandros skłonił się przed dziewczyną i rzekł.- Z tego co zdołałem wywnioskować dziewczyna jest opętana, prawdopodobnie przez duszę starego smoka, który pojawił się otwierając przejście z innego świata, tak?
Tellarion skinął głową.- Tak podejrzewamy, żadna jedna magia i egzorcyzmy nie podziałały.
-Mistrzu Ksandrosie, mówiłeś ,że masz jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu.
- wtrącił król.
-Inne w każdym razie podejście. Skoro nie można tego problemu rozwiązać innymi metodami, to może sięgnąć po te bardziej kontrowersyjne. – odparł młodzik.- Myślałem o pomocy Maerlicka.
-Maerlicka Heretyka, Maerlicka Wygnańca, Przeklętego Elfa... Na Pelora, przecież on sięgał po plugawe rytuały. I kontaktował się z wyklętymi bytami.-
wykrzyczał niemal Tellarion.
-Co jednak nie zmienia, że jest największym autorytetem od innych wymiarów w królestwie.- odparł Ksandros.
-I że siedzi w Zaratian, w więzieniu dla takich jak on.- odparł król. Po czym rzekł. –Tellarionie, dobrze wiem kim jest Maerlick. I co uczynił. Ale powiedz mi, czy świątynia Pelora jest w stanie pomóc mej córce, czyż dogmatem Pelora nie jest ratowanie życia. Czyż nie warto zaryzykować?
-Ja. Masz rację panie.
- odparł kapłan.- Przepraszam za mój wybuch.
-Angelo, przygotowałem akt ułaskawienia dla Przeklętego Elfa i rozkaz wydania go tobie. Pojedziesz z Ksandrosem po niego i przywieziecie go tutaj. I ma być chętny do współpracy. Wolność powinna być wystarczającą zapłatą za pomoc. I tobie powierzam jego wolność. Akt ułaskawienia dasz mu, gdy uznasz, że powinnaś.-
Reonald dał dziewczynie dwa dokumenty.- Ale bądź ostrożna. Maerlick jest sprytny i niebezpieczny. Nie trać czujności. Potrzebujesz jakichś informacji bądź zasobów na tą delikatną misję?

Lady 14-02-2011 22:35

Angela nie do końca wiedziała po co wezwano ją przed oblicze króla, skoro jej rola ostatnimi czasy została i tak bardzo ograniczona. Nie było w tym miejscu zagrożeń, nikt nie dybał na życie księżniczki, ani nawet króla. Było wręcz za spokojnie, przez co nudno. I to wezwanie także na początku zwiastowało kilka przynajmniej wyraźnych ziewnięć podczas słuchania wywodu kolejnego próbującego wybrnąć z sytuacji człowieka, który nijak nie mógł pomóc królewskiej córce.
Nie ubrała się ani w zbroję, którą zazwyczaj zakładała na służbę, ani też w pełni dworsko, jak to miały w zwyczaju próżne kobiety stające przed obliczem króla. Ona znała władcę już całkiem dobrze, postanowiła poprzestać więc na odzieniu skórzanym, doskonale skrojonym i podkreślającym jej bardzo kobiece kształty - jak zawsze robiły to obcisłe spodnie, długie buty i zapinana tunika, wszystko to w bordowym, trochę przechodzącym w brąz kolorze. Włosy splotła w regulaminowy warkocz, teraz odbijający się od jej pleców, gdy żwawym krokiem wchodziła do komnat.

Lekkie zaskoczenie na pewno odbiło się na jej twarzy, nigdy nie była dobra, ani nawet nieszczególnie próbowała ukrywać swoje uczucia. A tych posiadała zawsze pełną gamę, ognisty temperament miał i zalety jak i wady, ale nie dało się go zwyczajnie zatamować, to było od niej znacznie silniejsze. Dziedzictwo, którego wcale nie miała ochoty się zrzekać.
Narzekać na to mogli zazwyczaj tylko wrogowie, bo ze swoich obowiązków jak dotychczas wywiązywała się wzorowo.

Wysłuchała szczegółów zadania bez słowa, choć przynajmniej kilka razy korciło ją, by coś powiedzieć. Tak samo tylko magowi skinęła głową na powitanie, świdrując go jednak swoimi błyszczącymi oczami i posyłając przy tym przepraszający uśmiech. Nawet lubiła magów, jeśli tylko się nie wywyższali. Byli bardzo przydatni, znali też całkiem zabawne sztuczki, jeśli tylko namówić ich do pokazania ich, najczęściej w sytuacjach bardzo nieformalnych.
Angela była całkiem ciekawa tego opętania. Takiej hipotezy nie wysnuto wcześniej, a na pewno nie tak dokładnie, ale postanowiła wypytać o to Ksandrosa już po wyruszeniu po szaleńca, wyprawy dość niebezpiecznej, ale nie tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Dużo zależało od wyczucia czasu.

Skinęła głową władcy, gdy wreszcie zwrócono się do niej bezpośrednio, niejako prosząc o zabranie głosu. Nie miała wielkich potrzeb do takiego zadania, do którego zasoby mogła z łatwością zdobyć sama. Prócz jednego na którym jej zależało.
- Tak, wasza wysokość. Wspomnieliście, że ten... Maerlicka Heretyk, to człowiek stykający się z tymi... innymi planami. Aby więc go doprowadzić w to miejsce, będę potrzebowała czegoś co stłumi jego moc i nie pozwoli mu zniknąć zaraz po opuszczeniu więzienia, które jak sądzę musi mieć własne zabezpieczenia. Nie wątpię także w zdolności Ksandrosa, ale chciałabym mieć jakiś solidny przedmiot, na przykład tłumiące magię kajdany.
Umilkła, ale odezwała się jeszcze raz, zanim ktoś zdążył podjąć pierwszą kwestię.
- I jeszcze kilku zaufanych ludzi. Nie zamierzam oferować mu wolności zanim nie pomoże, a do tego czasu warto zabezpieczyć się jak najlepiej.

abishai 15-02-2011 19:55

Władca wysłuchał odpowiedzi Angeli splatając dłonie w zamyśleniu. I rzekł kilka chwil, po jej wypowiedzi. – Ludzi weź z królewskiej gwardii tylu ilu zechcesz. Lecz tylko takich, do których ty będziesz miała zaufanie. Jako ich przełożona, sama będziesz wiedziała, na kim możesz polegać podczas tej delikatnej i dyskretnej misji. Co do kapłanów...- tu spojrzał na Tellariona. Stary kapłan Pelora zawahał się przez chwilę. Lecz w końcu rzekł.- Jeśli uznasz za potrzebną pomoc kapłana w tej misji, to przydzielę pod twe rozkazy jakiegoś doświadczonego duchownego z kleru Lśniącego.
Reonald III uśmiechnął się tylko i rzekł do młodzieńca.- Co do spraw natury magicznej.

A ten w mig podjął temat lekko czerwieniejąc na policzkach, gdy patrzył na Angelę.Zresztą tak samo czerwienił się gdy się do niego uśmiechnęła kilka chwil wcześniej.
Widać nie miał zbyt wielkiego doświadczenia z kobietami.
Ksandros z lekką nieśmiałością w głosie zaczął dukać.- Oczywiście... wziąłem... dysponuję odpowiednim przed....- wziął głęboki oddech przerywając przemowę. I wyrzucił z siebie jednym tchem.- Jeśli to nie będzie dla ciebie problemem lady von Karstein to może pozwolisz do mej komnaty? Mam tam mapy z zaplanowaną trasą i ogólnie będę ci mógł przedstawić całą sytuację. Bowiem...-na tyle starczyło mu odwagi. Resztę rzekł już ciszej do samego władcy.-... przygotowałem całą trasę w nadziei, że wasza wysokość przychyli się do mej sugestii.

I tak Angela ruszyła z młodym magiem do jego kwatery. Młodzieniec prowadził ją trzymając dziewczynę za dłoń. Miał zresztą bardzo delikatne i wrażliwe na dotyk dłonie. Ale tego akurat należało się spodziewać po kimś, kto przez całe dzieciństwo był ślepcem.
Jak na potężnego i obiecującego maga Ksandros mieszkał skromnie. Trzy małe pokoiki w bocznej części zamku. Jeden jako sypialnia, drugi pełnił rolę biblioteki i laboratorium, a trzecim pokojem była łazienka.
I wszystkie trzy komnaty były zagracone.


Butle, skrzynie, zioła, magiczne komponenty, alchemiczne utensylia, różdżki, laski, księgi i różnego rodzaju przedmioty dosłownie wypełniały każdą dostępną przestrzeń. Trudno było stwierdzić czy Ksandros był bałaganiarzem, czy też po prostu ilość przedmiotów w pokoju przerastała jego pojemność.
Póki co Angela skłaniała się ku temu drugiemu, zauważając, że jedynie łóżko nie jest zagracone.
Niemniej dbał o swe skarby... zwłaszcza księgi.


Najcenniejsze woluminy stały w równych rządkach na półkach, pod każdą ścianą. Jak każdy czarodziej, także i Ksandros miał wielki szacunek dla słowa pisanego.
Mag przyprowadził dziewczynę, do sekretarzyka. Usunął książki z krzesła i gdy usiadła wyszeptał cicho słowa zaklęcia, po czym gestem dłoni chwycił coś i przyciągnął do siebie. Jeden ze zwojów leżący na półce, uniósł się w powietrze i przyfrunął do obojga. Rozkładając się tuż przed od obliczem ognistowłosej.
Zwój był mapą królestwa.
- Jak dobrze zdajesz sobie sprawę, pani. Jesteśmy dość blisko wybrzeża. Wyprawa raczej będzie krótka. Najpierw Whitehill, do którego konno można dotrzeć stąd w dwa dni, potem dzień drogi Starcoast, a stamtąd łodzią do Zaratian, pływającego więzienia. Przyznaję, że trochę jestem podekscytowany. Mało kto ma okazję odwiedzić te miejsce, nie stając się jego przymusowym mieszkańcem.- mag stojąc tuż obok siedzącej Angeli wędrował palcem po mapie opowiadając swój plan.- Uwolnienie Maerlicka mogłoby pociągnąć za sobą wiele protestów, więc cała sprawa musi zostać rozegrana dyskretnie, bez wiedzy lordów. Dlatego też, nie poinformuję naczelnika Zaratianiu o przyczynie naszego pojawienia się w tym miejscu. Wystarczy iż będzie wiedział, że ma przybyć królewska wysłanniczka. Co zaś do samego Przeklętego Elfa, to nie znam szczegółów dotyczących jego umiejętności. Ani przyczyn tak wielkiej odrazy jaką darzą go członkowie jego rasy. Ponoć złamał jakieś tabu swego ludu. Niemniej mam to...- po tych słowach, podniósł z ziemi kajdany kute z jakieś go stopu miedzi i złota.


-Ich magia utrudnia koncentrację i nie pozwala rzucać czarów, jak i poważnie utrudnia korzystanie z mocy psionicznych.- uśmiechnął się dumnie, prezentując swoje dziecko przed Angelą.- Ale... na wszelki wypadek, przydałoby się spytać naczelnika Zaratianu, jak uniemożliwiają mu ucieczkę. W końcu Maerlick siedzi tam od lat.

Lady 15-02-2011 22:11

Angela ze sporym rozbawieniem przyjęła zmieszanie i nieśmiałość maga. Zawsze uważała, że ktoś kto ma taką moc, powinien być pewnym siebie, silnym człowiekiem. I to trzymanie za rączkę! Było to niemal romantyczne, gdyby tylko dziewczynie nie chciało się tak bardzo śmiać. Jej twarz rozjaśniał szeroki uśmiech, gdy siadała w komnacie Ksandrosa, zakładając nogę na nogę.
- Na początek: jestem Angela, nie żadna lady. Zwariuję, gdy będziesz tak do mnie mówił podczas podróży.
-Ksandros mag... dla przyjaciół, Ksan.-
odparł młodzieniec podając dziewczynie dłoń jak na powitanie.
Wciąż powstrzymując się od zrobienia czegoś, co jeszcze bardziej zawstydziłoby młodzieńca, ujęła mocno jego dłoń, ściskając ją jak prawdziwemu mężczyźnie, choć był delikatny niczym trzcinka. Trochę w przeciwieństwie do niej, wojowniczki.
-Wiem wiem...głupio tak się witać...ale...- westchnął spoglądając na swą dłoń.- Przez prawie osiemnaście lat, to były moje oczy. Ciężko więc przezwyciężyć pewne odruchy.
- Hej, nie musisz się tłumaczyć. Mówisz, że już wszystko zaplanowałeś? Lubię zorganizowanych mężczyzn -
uśmiechnęła się promiennie. - Jakich niebezpieczeństw mamy się jeszcze spodziewać? Planuję nie brać więcej niż czterech ludzi, jeśli te kajdanki zadziałają, nie sądzę byśmy potrzebowali więcej. A ty, jak sądzisz?
-Największe niebezpieczeństwo to...oczywiście sam Maerlick. Ale nikt nie będzie wiedział po co ruszamy. Nikt z jego byłych popleczników nie wejdzie nam w drogę. Zostają więc bandyci, ewentualnie jakiś przypadkowy potwór.-
odparł młodzieniec, pocierając podbródek.- Niestety nie będę specjalnie przydatny w ukrywaniu misji. To znaczy, nie czuję się pewnie w rzucaniu iluzji i nie widzę świata tak jak ty Angelo. Dlatego moje iluzje są koślawe.
- Nie planowałam użycia iluzji, gdy się rozwiewają lub szwankują, zawsze powodują kłopoty. Wolę po prostu małą grupę, która dostanie się do celu i powróci z przesyłką w postaci elfa. Bandyci i potwory nie powinny stanowić większych problemów, toż to zamieszkany teren, prawda?

Kobieta pokręciła głową zdecydowanie, pewna tego co powiedziała. Ognisty temperament nigdy nie pozwalał jej mozolnie układać dokładnych, nudnych planów.
- Po drodze zaprowadzę cię do jakiejś porządnej karczmy, zdecydowanie musisz zaznać nieco rozrywki i zrelaksować się - zaśmiała się delikatnie, przekładając jedną nogę na drugą i przez chwilę przypatrując się mapie.
-To prawda... to raczej będzie nudna wyprawa do Zaratian. Wycieczka bardziej...-odparł Kastor i uśmiechnął się.- Nie mam nic przeciwko relaksowi w drodze do naszego celu. Potem jednak trzeba będzie być czujnym. Szkoda, że niewiele wiem o Maerlicku.
Angela skinęła głową. Wiedziała już wszystko, co mogła poznać z obecnej pozycji, wstała więc, przeciągając się.
- No dobrze, wyznaczę teraz ludzi, każę przygotować wierzchowce i zapasy... Nie ma co gadać, należy jechać. Najlepiej będzie poznać wszystko samemu.
Zbliżyła się i cmoknęła usta maga.
- Dobranoc Ksan, wyśpij się.
-Tak...-
zdziwił się Ksan czując wargi kobiety na swym ustach. Odruchowo przesunął dłonią po jej policzku i dotknął owych warg opuszkiem palca. Uśmiechnął się mrucząc ni to do niej ni do siebie.- Tak to jest, lubię dotykać.
Po czym ruszył odprowadzić Angelę do drzwi swej komnaty.

To było całkiem miłe dotknięcie, a dziewczyna rzadko nie uciekała przed takimi rzeczami, zwłaszcza gdy taką osobę polubiła. I gdy sama zaczęła i sprowokowała, wtedy jej odrobina logiki podpowiadała, że powinna pozwolić na rewanż. Tylko w takich chwilach jej słuchała. Uśmiechnęła się do mężczyzny na pożegnanie.
- Musisz być całkiem dobry w tym dotykaniu. Spróbuj kiedyś gdzieś indziej.
Roześmiała się wesoło, pozostawiając prowokację wiszącą w powietrzu. Miała jeszcze kilka spraw do załatwienia i tu zwyciężyła dyscyplina i obowiązek, trenowane przez tak wiele lat. Odnalazła kilku służących, przekazując im polecenia.
- Potrzebuję ośmiu wierzchowców, w tym dwóch jucznych. Pełnego ekwipunku podróżnego, zapasów i czego tam uznacie za niezbędne w kilku lub kilkunastodniowej wyprawie dla sześciu osób. Do tego zestaw mikstur, głównie leczących, ale także mocnych usypiających czy antidotów. Przyślę kogoś do nadzoru.
Nie miała ochoty sama się tym zajmować, to było takie nudne a zawsze się okazywało, że czegoś zapomniała.

Zamiast tego odnalazła swoich podwładnych, całą czwórkę, którą zamierzała zabrać ze sobą. Sho san był naturalnym wyborem - cierpliwy i dysponujący niezwykłą mądrością doświadczonej osoby, rzecz bardzo przydatna przy delikatnej misji. Swojego zastępcę pominęła, paladyn był zbyt gadatliwy i z nim nici z zabawy, której zamierzała zaznać w wyprawie w jedną stronę. Sho także skierowała do zajęcia się przygotowaniami, co głównie polegało na pilnowaniu służby.
Lithyrię i Rowana także niestety musiała pominąć w tej misji. Niechęć do elfów pierwszej z nich i porywczość drugiego mogły sprawić nieliche kłopoty w drodze powrotnej. Zamiast tego zaproponowała udział w misji Syriusowi, Erykowi oraz Sairine, grupie, która nie powinna narzekać za dużo na zostawienie jakichś innych, pojedynczych osobników. Angela nie spodziewała się po tym dobrej z nimi zabawy, ale to była niezwykle ważna misja i zawalenie jej dla jednego wieczoru hulanek nie wchodziło w grę. Zresztą Syrius był całkiem przyjemny, gdy już się w niego wmusiło trochę alkoholu, a brak obecności brata także powinien podziałać całkiem dobrze.
Westchnęła, gdy wracała do swoich komnat. Wątpiła, by jeszcze przed wyjazdem, udało się uniknąć tyrady Guiliama, nastawionej głównie na fakt, że nie chciała brać go ze sobą.

abishai 19-02-2011 00:47

Guiliam rzeczywiście narzekał, jak to miał w zwyczaju. Niemniej wystarczyło przypomnieć młodemu paladynowi Pelora, że teraz on zostaje na czele gwardii królewskiej. Przypomnieć mu o tym ważnym obowiązku. I wjechać na dumę. I po chwili Guiliam de Malfoy przysięgał na swój honor, że będzie wiernie i do upadłego bronił rodziny królewskiej. I że wypełni powierzony mu przez Angelę zaszczyt.
Cały Guiliam.
Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć jak nim manipulować. Zwłaszcza że jego paladyński kodeks i rycerskie podejście do życia, czyniło Guiliama, nieco naiwnym człowiekiem.

Rankiem Sho Sana zastała na medytacji na murach.


-Wszystko przygotowane, zgodnie z tymi poleceniami lady Angelo.- rzekł mnich, gdy się zbliżała, nawet nie otwierając oczu.-Nie było żadnych problemów. Niemniej Rowan...
Słysząc te słowa ognistowłosa skupiła swą spojrzenie na mnichu. –Rowan się dowiedział. Pół dnia mnie męczył, pytając czemu nie bierze udziału w misji. Upiłem go wczoraj, ale powinniśmy wyruszyć, zanim zacznie nas męczyć prośbami o dołączenie.
Sho san przerwał medytację. –Trudno go jednak winić, to spokojne czasy. A on jest niespokojnym człowiekiem.
Angela kiwnęła głową. Na słowach i opinii Sho sana zawsze można było polegać.

Wyruszyli od razu, by dotrzeć do Whitehill w dwa dni.
Na przedzie Syrius Branister, świetny wojownik i odpowiedzialny człowiek. Trochę zbyt spięty, ale godny zaufania. No i obowiązkowy.


Tuż za nim jechała Angela i Ksan. Młody czarodziej niepewnie czuł się w siodle, ale nadrabiał ten fakt, zawadiacką miną.
Potem zaś był Sho san jadący konno i opiekujący ekwipunkiem na dwóch jucznych mułach. Które to podążały za nim, uzdami uwiązane do jego siodła.
Koniec wyprawy zamykali Eryk Cunnigham i Sairine.
Młody Eryk opierał dłoń na swym nietypowym mieczu, zerkając co jakiś czas na białowłosą półelfkę.


Młodzieniec dopiero odkrywał uroki płci pięknej i nie miał większego doświadczenia z kobietami.
Niestety Sairine nie nadawała się za bardzo na osobę u której takie doświadczenie można by nabyć.


Chorobliwie niemal nieśmiała i milkliwa z natury półelfka, większą uwagę przykładała do obserwacji okolicy, niż do jadącego obok Eryka.
Zaś Ksan... nie miał problemu z wypowiedziami i miał lepszą słuchaczkę, niż Eryk.
Mag opowiadał Angeli tego co wiedział na temat „choroby” księżniczki.
Wedle jego wiedzy umierający smok przeniósł za pomocą swej magii, swą duszę do ciała księżniczki. I opętał je. Jego wola jest na tyle silna, że zdusił osobowość dziewczęcia.
Niemniej...
-Niemniej to dziwne, że i zdusił swoją obecność. Ciężko go było wykryć. Zupełnie...- Ksan zamyślił się.- Zupełnie jakby się czegoś lub kogoś bał.
Opowiadał też o swych wojażach po królestwach i o tym co widział. I swoim wzroku... niefortunnie ujmując pewne sprawy.
Bowiem przy wieczornym ognisku opowiedział jak widzi.- Widzę nie tylko kolory jakie wy widzicie, ale też przepływ magii przez świat. Widzę też istoty niewidzialne.-po czym pokusił się o żart.- No i widzę poprzez ubrania.
Ta uwaga przeraziła Sairine. Półfleka wstała nerwowo zakrywając piersi i obszar między udami i wycofała się od ogniska w ciemności nocy mówiąc nerwowo.- Ja dziś, śpię poza obozem.
-Z tym widzeniem przez ubrania, to był żart!-
krzyknął za nią Ksan i westchnął smutnie.

Rankiem jakoś udało się przekonać Sairine, że młody mag nie widzi przez tkaniny.
Mimo to patrzyła nieufnym spojrzeniem na Ksana i w jego obecności mocniej opatulała się płaszczem.

A wkrótce dotarli do Whitehill. Ślicznego i zadbanego miasta.


Obecnie też bardzo hałaśliwego i tłocznego miasta. Bowiem w Whitehill odbywał się jarmark i miasteczko pełne było kramików, handlarzy, muzyków, cyrkowców, żonglerów. Ba, nawet błazny były.


Całej wyprawie incognito ciężko się było przebić przez tłum przechodniów i kupujących, który oblegał ulice. Ale też i przyjemnie było popatrzeć na cały ten wesoły harmider.
No i... to był jarmark!
Okazja do zabawy, zwłaszcza, że póki co wyprawa nie musiała czujna. I można było jeszcze zaszaleć. Tańce, zabawy wszelakie, konkursy.
A propo konkursów...
-Panie i panowie. Dziatwo. Oto przed wami Guido Malliatti. Znany w południowych królestwach szermierz!- młody niziołek krzyczał głośno wskazując trzydziestolatka z ćwiczebną bronią.


-Zwycięzca stu dwudziestu pojedynków. Czempion wielu turniejów szermierczych.-kontynuował wrzaski niziołek.- Dzisiaj zaprezentuje przed wami swój kunszt. Guido będzie walczył z każdym kto go wyzwie. O ile uiszczone wpisowe wysokości trzech srebrnych monet. Przeciwnik jego, jeśli wytrzyma 5 minut nie otrzymując „śmiertelnego trafienia” zdobywa dziesięć złotych monet, za dziesięć minut zdobywa monet dwadzieścia. A jeśli jakimś cudem pokona Guido i zada mu "śmiertelne trafienie" , otrzyma sto złotych monet.
A więc... czy wśród widowni znajdzie się śmiałek, gotów stoczyć bój z królem szermierzy.
Angela uśmiechnęła się na ten widok. Czy mogła przejechać obojętnie wobec takiej okazji?

Lady 19-02-2011 13:54

Już od samego początku zdawała sobie sprawę, że wybór, który podjęła, mógł okazać się całkiem słuszny. Obyło się też bez wielu tłumaczeń, bowiem zgodnie z sugestią mnicha, Angela zdecydowała się wyruszyć nie zwlekając, niemal wyrywając z łóżek swoich ludzi, a także młodego maga. Paladyna łatwo było ukierunkować, ale z Rewanem na pewno byłoby trudniej i kobieta nie miała ochoty sprawdzać swoich umiejętności i siły przekonywania. Czasami traktowała ich jak przyjaciół, nie jak podwładnych, a to sprawiało, że gotowi byli się z nią sprzeczać i podważać niektóre decyzje.
Dlatego też wybrała tych, którzy robili to najrzadziej. W zasadzie nie przypominała sobie nieodpowiedzialnego zachowania u żadnego z nich, przynajmniej wtedy, gdy byli trzeźwi.

Podróż byłaby nudna, gdyby nie towarzystwo gadatliwego Ksana, dzielnie zabawiającego ją rozmową. Wyglądało na to, że szybko przyzwyczaił się do obecności kobiety i teraz już go nie rozpraszała tak bardzo, by jąkał się i gubił wątek co kilka chwil. Cieszyła się z tego, gdyż lubiła mężczyzn zdecydowanych i na tyle pewnych siebie, by chociaż prowadzić swobodną rozmowę. Zaśmiała się z samej siebie, gdy porównała się do całkowicie innej od niej Sairine, jak zwykle cichej i wyglądającej na przerażoną. Angela widziała ją już jednak w akcji i wiedziała doskonale, na co stać tą dziewczynę. Musiała jej ofiarować tylko trochę pewności siebie i swobody, ale nie miała na razie pomysłu na to, w jaki sposób to zrobić.

Zwłaszcza, że sama śmiała się z żartu czarodzieja, co na pewno nie poprawiło szans na zmianę osobowości białowłosej. Westchnęła, obracając się w kierunku Ksana.
- Na pewno tylko żart? To by było fascynujące, mieć taką moc. No i już chciałam się pytać, czy podobają ci się moje tatuaże, ale w tej sytuacji będę się jeszcze musiała z tym pytaniem wstrzymać.
Mrugnęła do chłopaka, w przeciwieństwie do Sairine czując się całkowicie swobodnie. Na podróż na skórzane ubranie zakładała swoją elfią zbroję, której delikatność sprawiała, że mogłaby ją nosić choćby na nagiej skórze. Długowieczna rasa znała się na pięknie i delikatności, nie można było im tego odmówić.
- Podobają mi się twe tatuaże pani.- odparł z lekkimi wypiekami na twarzy młody mag. Po czym szybko dodał - Piękna twego ciała nie widzę, bo przez ubrania zajrzeć nie mogę, ale w twych tatużach jest magia, więc je dostrzegam.
- A więc jednak!
- zaśmiała się wesoło. - A który najbardziej? I co ja mówiłam o zwracaniu się do mnie pani? Mam na imię Angela.
Palec maga powędrował po kolczudze wodząc po prawej piersi dziewczyny. A sam czarodziej wymamrotał cicho.- Ten tutaj... najładniejszy.

Angela w czasie tej podróży zdecydowanie nie ograniczała się do słuchania. Opowiadała o służbie w gwardii, choć najczęściej nudnej, to przecież obfitującej i w ciekawe, ekscytujące sytuacje. Przedstawiła mu też wybranych do tej misji ludzi, krótko i dość cicho, opowiadając o ich zaletach i wadach. Uważała, że każdy towarzysz powinien wiedzieć najważniejsze rzeczy, zwłaszcza o tym, w jakich kwestiach może liczyć na walczących po jego stronie. Obecnie podróż może i była spokojna i leniwa, ale to mogło zmienić się zawsze - dlatego powiedziała mu też o swojej mocy, o której przecież wiedzieć nie musiał - choć na pewno trochę się domyślał. Wciąż jednak nie znała w pełni jego możliwości.
- Magia dzieli się na szkoły, prawda? W której z nich się specjalizujesz? Zazwyczaj nie wykorzystuję w walce towarzyszy podróży, starając się bardziej ich chronić, ale bardzo rzadko miałam za towarzysza czarodzieja. Nie wstydź się, pochwal się co potrafi twoja moc!
Zbliżyła się do niego i delikatnie, przyjacielsko szturchnęła w ramię.

Prawie klasnęła w dłonie, gdy dojechali do miasta. Jarmark, zabawa i hulanki! Przynajmniej ta jedna noc zapowiadała się bardzo ciekawie i przyjemnie, zwłaszcza gdyby udało się jej upić Syriusa. Niestety oznaczało to także problemy ze znalezieniem miejsca do spania, ale jej pozycja miała niewątpliwe zalety. Nie musiała tego robić sama, zamiast tego zwracając się do Sho.
- Znajdź nam jakieś miejsca na nocleg, w razie czego możesz się powołać na gwardię królewską i sypnąć nieco więcej grosza. Nie mam najmniejszej ochoty spać dziś w namiocie, gdy równie dobrze może być to wygodne łóżko.
Odesłała z nim także swoich ludzi, wraz ze wszystkimi wierzchowcami i swoją zbroją. Ksana zostawiła przy sobie, mimo, że razem zdecydowanie wyróżniali się z tłumu, to nie aż tak bardzo, jak w zbrojnej grupie i na wierzchowcach.

Nagabywacz na walkę z tutejszym najlepszym szermierzem od razu zwrócił jej uwagę. Lubiła się sprawdzać, a niziołek przedstawiał stojącego na placu mężczyznę. Sto dwadzieścia wygranych walk? Ciekawe ile przegranych. Koniecznie musiała to sprawdzić! Wykorzystując tłum postanowiła nieco oszukać. W końcu nigdy nie walczyła "obcą" bronią, zawsze wykorzystując do tego własną moc. To samo zrobiła teraz, sięgając do swojego umysłu. W ręce nagle pojawił się wydłużający się i zmieniający obiekt, który po kilku chwilach przypominał długi miecz z drewna, podobny całkiem do tego, który dzierżył szermierz. Wyjęła trzy srebrne monety, rzucając je niziołkowi i wychodząc z tłumu ludzi, aby stanąć naprzeciw Guido. Ukłoniła mu się lekko.
- A więc niepokonany szermierz i tylko trzy srebrne monety, aby się z nim sprawdzić.
Angela może nie traktowała tego zupełnie poważnie, ale... przecież nie wypadało jej przegrać. Pięć czy dziesięć minut wytrzymać w szermierczej walce to był cel absolutnie nie do osiągnięcia, zwykłe przecież trwało to kilka krótkich chwil, zwłaszcza, gdy nie używało się zbroi. Dlatego postanowiła spełnić trzeci cel, którym było zwycięstwo. Poczekała na ukłon swojego przeciwnika i natarła, błyskawicznie i niespodziewanie, choć nie zamierzała się odsłaniać. Jeszcze nie wiedziała do jakiego wysiłku zmusi ją ten niepozorny nieznajomy. Najlepiej było nie pokazywać pełni swych zdolności już na starcie.

abishai 20-02-2011 14:58

Rozpoczął się pojedynek. Dość trudny dla Angeli. Nie dlatego, że przeciwnik był dobry. To akurat przywódczyni gwardii królewskiej się podobało. Problem stanowiło to, że jego oręż nie mógł jej zranić. A jej oręż, mógł uszkodzić szermierza. I wtedy to małe oszustwo wyszłoby na jaw, ale... to dodawało tylko pikanterii całej zabawie. On mógł uderzać z całą siłą. Ona nie.
Drewniane ostrza mieczy zderzały się z sobą. Był dobry...zablokował, choć z trudem, podstawowe wypady szermiercze. Angela uśmiechnęła się. To może być ciekawa walka.
Póki co bronił się, ale w końcu zaatakuje. I rzeczywiście, przy kolejnym szybkim wypadzie. Drewniany miecz mierzył w jej tułów, tuż pod piersią. Ostrze niczym piorun mknęło do celu.
Spóźniło się o dwie trzy sekundy. Angela zdołała odskoczyć poza zasięg broni.
-Gratuluję refleksu.- odparł mistrz miecza i przyjął postawę. Angela zasalutowała i ponownie ruszyła do tańca. Miecz błyskawicznie przecinały powietrze, lub zderzały się ze sobą, w daremnych próbach przebicia się do celu. Angela doskakiwała i odskakiwała od przeciwnika zmuszając go do obrony i czekając aż popełni błąd. Wreszcie...
Jego miecz zbyt wolno zaatakował, szermierz straciwszy cierpliwość zaryzykował.
Na to czekała. Na taką okazję. Zbiła atak na bok. Cięcie i... miecz Angeli dotknął tułowia szermierza.
Zwycięstwo. Walka zakończona przeciwnik pokonany.
Niziołek niechętnie wręczył Angeli trzos napchany brzęczącymi monetami.
A Ksan bił brawo zwyciężczyni.-Imponująca praca nóg. Skakałaś jak łania.
Angela uśmiechnęła się promiennie, odgarniając lekko spocone włosy na plecy. - Podobało ci się? To dobrze, choć mam nadzieję, że walkę będziesz musiał oglądać jak najrzadziej.
-Nie przeczę, że trochę inaczej wyobrażałem sobie walkę. Mniej jak taniec, więc jak... walenie się maczugami.
- odparł czarodziej uśmiechając się przepraszająco.- Niezbyt często wychodzę z pomiędzy ksiąg. Taka praca.
- Teraz wyszedłeś. Moja walka to gracja i zwinność, po głowach to mogą walić się zakuci w stal rycerze. Swoją drogą, wygrałam trochę monet. Chciałbyś się... zabawić?-
Ciekawie zabrzmiało.
Zaśmiała się i wzięła go pod ramię, przeciskając się przez tłum.
-Zabawić? Ależ ja już się dobrze bawię w twoim towarzystwie.- odparł czarodziej ruszając z Angelą i przepychając się przez tłum z mniejszą zwinnością niż ona.
- Przecież nie chcę cię zostawić. Masz pomysł co chciałbyś robić? Jakiś konkurs, tańce czy pójdziemy do tawerny, aby się upić?
Dziewczyna zawsze była bezpośrednia, a wyszukiwane rozrywki rzadko należały do szczególnie skomplikowanych.
-Cóż. Może najpierw popijemy, a potem potańczymy. Słabo tańczę, więc alkohol będzie dobrą wymówką, co by ci wstydu partner nie przyniósł. A potem... przygotowałem na dziś parę czarów, to zrobię pokaz fajerwerków. Po pijaku wychodzą bardziej fantazyjne.- odparł Ksan po dłuższym namyśle.

Tawerne w takim miejscu, blisko rynku, znaleźć było bardzo łatwo, a Angela nie miała zamiaru marudzić przy jej wyborze. Skierowała się więc do pierwszej lepszej, skuszona szyldem. Szyld oznaczał zabawę i przyjemności!
Karczma "Pod walecznym Bykiem"
I faktycznie. Byczków tam było sporo.


Karczma pełna wojowników i najemników. Ludzi zarabiających mięśniami i mieczem. Niezbyt wyrafinowane miejsce, do którego Ksan pasował jak pięść do nosa. Wojacy obrzucili spojrzeniem Angelę. Ale paru rozpoznało w niej zwyciężczynię walki z szermierzem. Co oznaczało, że była jedną z nich, a nie panienką do wyrwania.
Szybko znalazł się i stoliki dla Angeli i Ksana. Czarodziej z początku czuł się niepewnie zaciskając pieszczotliwie dłoń na swej lasce i rozglądając się dookoła.
- Ładne...ciekawe miejsce.
Dziewczyna zupełnie nie czuła się skrępowana, umiała sobie radzić w takich miejscach, a mężczyźni siedzący za stołami byli dobrymi kompanami do picia. Teraz nie z nimi miała zamiar to robić, a z czarodziejem, tylko, że ten wyglądał na niezbyt przekonanego. Z drugiej strony, ta wyprawa mogła zrobić z niego prawdziwego mężczyznę. Przywołała więc kelnerkę.
- Wino, najmocniejsze i najdroższe jakie macie. Sporo dziś wygrałam. Ksan, chciałbyś coś innego?
-Też wino...mocne.
- odparł Ksan uśmiechając się do Angeli. Spojrzał na siłujących się kącie najemników i westchnął nieco nerwowo. Dopiero, gdy ciekawscy przestali spoglądać na nowo-przybyłą parkę, nieco się uspokoił i odprężył. A po chwili się zjawiła skąpa ubrana służka z czerwonym winem gęstym niczym krew. Przyniosła od razu cały dzban i dwa kielichy. Pierwsza próba smaku wypadła jednak pomyślnie. Mag uśmiechnął się delikatnie, łapiąc dech.
- Dobre... ale...mocne. Myślisz, że wyjdziemy po nim o własnych siłach?
Angela wychyliła od razu pół kielicha, w końcu po walce jeszcze nic nie piła. Niewielka stróżka czerwonego płynu spłynęła jej po brodzie. Otarła ją dłonią, nieco zbyt zmysłowym gestem.
- Nie mam twardej głowy, ale słabej raczej też nie. Ważne, by się upewnić, że będzie komu nas odprowadzić, ale mnich powinien nas łatwo znaleźć. Jestem tu teraz tak jakby trochę sławna.
-Oraz piękna... więc, pewnie znajdzie się wielu usłużnych wojowników.-
odparł Ksan, zerkając dookoła. I rzekł żartobliwym tonem pijąc wino ostrożnie.- Obawiam się, że ja nie miałbym takiego powodzenia, wśród bywalców, jak ty Angelo. Chociaż... wolałbym nie sprawdzać tej teorii.
- Piękna? Wcześniej nie mówiłeś, że ci się podobam -
zachichotała, zdając sobie sprawę, że może go mocno zawstydzać. - Nie bój się, przyszłam tu z tobą, więc cię nie zostawię dla jakiegoś mięśniaka. Jak pewnie wiesz, niewielu takich wśród moich ludzi, wielkość mięśni o niczym nie świadczy.
-No cóż...sądziłem... -
zabełkotał zaskoczony jej słowami mag. Szybko opróżnił kielich dla kurażu. -Uważam że jesteś olśniewająco piękna. Ale to przecież oczywiste, że podobasz się mi. Prawda?
- Kłamałabym, gdybym powiedziała, że nie dostrzegłam pewnych sygnałów. Ale przyjemnie jest to usłyszeć. -
Uniosła kielich do ust, upijając tym razem tylko łyczek, mówiąc dalej z rozbawieniem.- Muszę uważać, by cię nie zmuszać za często do takich deklaracji. Szybko mi się upijesz, a na pewno nie będę cię niosła na ramionach do naszych pokoi!
-Będę uważał Angelo.-
odparł z uśmiechem Ksan i spytał.- Szczerze powiedziawszy, mam pewną prośbę. Czy mogę dotknąć... twej twarzy?
Przyjrzała mu się ciekawie i dokładnie, ale pokręciła głową.
- Nie tutaj. Wierz mi, mógłbyś nie znieść dalszego przebywania w tym miejscu, nawet pijanym. Co innego jakbyś chciał dotykać moich piersi lub ud, to tutejszym bywalcom wydałoby się zupełnie naturalne - mrugnęła do niego. - Ale, gdy stąd wyjdziemy, nie widzę przeszkód. Choć uprzedzam, że będę się dziwnie czuła i mogę się zacząć śmiać.
-Piersi, ud...-
na moment mag się rozmarzył myśląc o tym. Po czym zaśmiał głośno.- Nie wódź na taką pokusę. Po pijaku mogą mi strzelić głupoty do głowy. Raz zamieniłem się w kota i podglądałem... w zasadzie wtedy jeszcze mogłem tylko podsłuchiwać, naszego mentora w jego prywatnych komnatach i jego służkę.
- No proszę, wcale nie jesteś taki grzeczny!

Angela roześmiała się szczerze i przysunęła bliżej maga, dolewając mu wina do kielicha.
- Opowiedz mi o tej swojej magii. Co jeszcze potrafisz? Lubię płatać figle, lubię też być bardzo niegrzeczną - spojrzała mu głęboko w oczy, uśmiechając się cały czas. Co prawda podczas podróży wspominał że skupia się na szkole transmutacji i na zaklęciach zmieniających postać. Niemniej nigdy nie wyjaśnił dokładnie o właściwie chodziło.
-To były szkolne czasy, niemniej... w bibliotece naszej wieży. Właściwie wieży naszego mentora był też tomik niepoprawnej politycznie magii. Błękitnej zwaną. Większość jej czarów to zakazana wiedza, ale paru się wyuczyłem. Zmiana płci, zmiana rozmiaru pewnych części ciała. Czary sprawiające przyjemne doznania. -zaczął wyliczyć, po czym przeszedł z wyliczania do wspomnień.- Nic groźne ale dobre do zabaw. Robiło się nimi, takie tam studenckie figle w ramach zakładów. A to się rzuciło na staruszkę z chrustem zaklęcie sprawiające, że mężczyźni uważali ją za bardzo atrakcyjną. A to się sprawiło, że merowi miasteczka podczas uroczystego bankietu zrobiło się za bardzo przyjemnie... w spodniach.- wspomniał Ksan popijając wino i chichocząc.- Miało to swój urok, zwłaszcza że uczniowie przyłapani przez mistrza na takim czarowaniu... ponosili nieprzyjemne kary. Więc ryzyko dodawało uroku zakładom.
-Fascynujące!
- prawie klasnęła w dłonie, rozglądając się ciekawie wokół i dostrzegając wreszcie kelnerkę.
- Możesz sprawić, że nagle zrobi się jej... bardzo przyjemnie? Jeśli się wstydzisz... cóż, możesz zrobić to mi. Ciekawe czy to jest tak samo.
Ciekawość Angeli rozbudziła się już zupełnie i nie zamierzała przepuścić okazji wypróbowania kilku zabawniejszych czarów Ksana.
-Niech będzie, ale tobie... wiesz, nie chcę wywoływać zbiegowiska. A jak dziewczyna spanikuje to wina spadnie na maga.-westchnął Ksan grzebiąc przy pasie.- Nie przygotowuję takiego czaru w pamięci.
Wyjął wreszcie zwój, tłumacząc się cicho.-Czasami jak jest nudno, to...
Zaczął szeptać czar i Angela poczuła ja jej ciało zaczyna drżeć, wpierw delikatnie, potem coraz mocniej. I było to całkiem przyjemne zmysłowe uczucie, sprawiające wrażenie delikatnej pieszczoty skóry.
-Lepiej rzucać je rankiem, niż przed snem. Potem są trudności z zaśnięciem.- odparł mag z satysfakcją patrząc na drżące ciało Angeli.- Mogę to przerwać, kiedy zechcesz... daj tylko znać. W innym przypadku czar potrwa nawet pół godziny.
- To bardzo przyjemne, nie musisz przerywać... -
odpowiedziała mu niskim, bardzo zmysłowym głosem, wywołanym przez rodzące się podniecenie.
- Jeśli się upiję... a potem zaciągnę cię do łóżka... to nie będę miała problemów z uśnięciem... - przygryzła mocno wargę, sięgając po puchar z winem i biorąc duży łyk.
Drżenie miało skutki uboczne. Angela z trudem trzymała kielich i wino rozchlapywało się spływające czerwonymi stróżkami po jej brodzie i szyi, wprost na dekolt. Palec maga starł te strużki mówiąc.- Zaklęcie to ma swoje wady, ale... przynajmniej jest naturalne. Nie jest sztucznym mieszaniem w głowie.
Ksan miał czerwone policzki, nie wiadomo czy od wina, czy od wspomnienia o łóżku. Wędrując pieszczotliwie delikatnymi palcami po jej szyi dodał.- Jeśli zaciągniesz mnie do łóżka... Nie podpowiadaj mi takich pomysłów.- uśmiechnął się delikatnie.- Po pijaku, mogę być bardziej nachalny i... jutro rano możesz stwierdzić... Przyznaję...- zaczerwienił się jeszcze bardziej gubiąc słowa.-... że taki rozwój sytuacji. Jesteś piękną kobietą, więc... rozumiesz, że mogłem mieć takie myśli na twój temat. Kilka razy... po pocałunku. Tam, wtedy.
- Byłabym bardzo zawiedziona, gdybyś nie miał. Czego się boisz? Sypiałam już z wieloma mężczyznami, takimi bez doświadczenia także. Czujesz się źle, że mówię o tym tak otwarcie? Będziesz mógł dokładnie wymacać, nie tylko moją twarz. -Roześmiała się, wiedząc, że wino i podniecenie bardzo rozwiązują jej język. Ale swoim zwyczajem nie przejmowała się tym zupełnie. Zawsze żyła chwilą, po co to zmieniać?
-Nie boję się.- zacietrzewił się mag i zbliżył swą twarz do twarzy Angeli. Przycisnął swe usta do jej ust. Drapieżnie i gwałtownie. Ale potem jego wargi pieściły wargi ognistowłosej z czułą delikatnością. Podczas tego namiętnego i niespodziewanego pocałunku, subtelnie pieścił jej szyję opuszkami palców. A po pocałunku, lekko się odsunął od niej.
- Nie boję się... jak widzisz. Po prostu, to kwestia relacji między nami. Nie chcę by to jakoś wpłynęło na naszą... przyjaźń?
Oddawała mocno pocałunek, podrażniona magią i winem, ale przynajmniej opanowała się na tyle, by nie zrobić nic więcej. Gdy się odsunął, pokiwała głową.
- Lepiej zdejmij ze mnie ten czar. Jest bardzo interesujący, ale w bardziej intymnym miejscu. Nawet jeśli lubię jak ktoś patrzy, to na pewno nie cała tawerna mięśniaków.
Mag wykonał gest ręką i przyjemne doznania ustały.
Odsunęła się trochę i zaczerpnęła głęboko powietrza.
- Myślisz, że seks może coś popsuć? Ja się o to nie martwię, znam siebie. Jeśli ty nie wiesz, czy potem mógłbyś się normalnie zachowywać... cóż, przemyśl to. A teraz zdejmij ten czar i pij. Czekają nas tańce!
-Nie chodzi o to nawet. Bardziej o to że dziś, masz ochotę... a rankiem stwierdzisz, że spędzając ze mną noc. Popełniłaś błąd.- Ksan nalał sobie wina. I wypił duszkiem.- Jesteś inna, niż te które znałem. Może źle robię oceniając cię w ich kategoriach.
Wstał i wysunął dłoń w stronę Angeli, mówiąc.- Eeee... może to zły gest? Nie wiem, czy jak ci podam dłoń, to cię urażę. Wiem, że chciałbym...- tu mruknął cicho.- spędzić z tobą noc.
Zaczerwienił się jeszcze bardziej.- Ale to moje pragnienia. I głupio mi je mówić do kobiety. Chodźmy na te tańce.
Angela skinęła głową i wstała, pociągając go za rękę. - Czyli zwyczajnie muszę wejść do twojego łóżka. Będzie bardzo przyjemnie, obiecuję.
Zaśmiała się, lekko zataczając, czy to przez alkohol czy działający chwilę wcześniej czar.

Po drodze na tańce Ksan zaproponował.- Jeśli masz ochotę to... mogę rano przygotować parę frywolnych czarów i...- uśmiechnął się.- Tylko będziemy musieli szybko uciekać. Bo ofiarom figli nie będzie do śmiechu.
- Brzmi fantastycznie! Jeszcze zrobię z ciebie diabła.
-Nie jestem pewien czy mi by było do twarzy z rogami.-
odparł żartobliwie Ksan.

Tańce na miejskim jarmarku. To było coś co Angela lubiła. W przeciwieństwie do sformalizowanych dworskich zabaw. Jarmarczne tańce były żywiołowe szybkie i płonęły taką energią jaką Angelę wypełniało jej żywiołacze dziedzictwo.


Tańczące z gracją pary. Wirujące niczym płomienie wokół siebie mężczyźni o kobiety. Szybko i gwałtownie raz oddalając się od siebie, raz do siebie zbliżając.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=BdDD9JX-Tyg[/media]

Ksan gapił się na to z coraz bardziej otwartymi ustami. Był lekko zaskoczony i całkowicie przerażony zdając sobie sprawę, że taki taniec to trochę za wiele, jak na jego umiejętności. Dziewczyna popatrzyła na to krytycznie, zastanawiając się nad czymś.- Może powinnam się przebrać? Mój podróżny strój nijak do tego pasuje.
Na szczęście ciężar kiesy Angeli nie uszczuplił się zbytnio pod wpływem popijawy w karczmie. A kramiki jarmarku oferowały sporą gamę różnego rodzaju strojów. I w sumie pasowało to do charakteru misji. Ot, rycerze zamku wyjechali się odprężyć.
Przy niektórych kramach z szatami stały "przymierzalnie." W praktyce kilka drągów wbitych w ziemię na planie małego kwadratu, owiniętych kocami, dla prywatności. Dobre i to. Angela nie przejmowała się tym zbytnio i długo wybierać zamiaru nie miała. Kupiła wściekle czerwoną spódnicę i czarno-czerwoną bluzkę obsypaną czymś błyszczącym się i zupełnie nie nadającym do ubrania na jakąkolwiek inną okazję. Chciała jak najszybciej dołączyć do zabawy i tym razem nie bawiły jej długie zakupy.
-Wyglądasz...olśniewająco.- rzekł Ksan uśmiechając się i... niestety świetliste oczy sprawiały, że ich wyraz zawsze był taki sam. Niemniej reszta twarzy młodego maga wyrażała zachwyt.

Lady 21-02-2011 19:58

Tańce, hulanki, swawola... Ksandros nie był dobrym tancerzem, ale za to szybko się uczył. Tak więc taniec z nim z czasem sprawiał coraz więcej satysfakcji Angeli... Wędrując z po Whitehill nad którym powoli zachodziło słońce, Angela i Ksan, natknęli się na szukającego ich Eryka. Młodzieniec na widok owej parki uśmiechnął się i podszedł mówiąc.
- Sho san znalazł już całkiem przytulną knajpkę na tę noc. Warunki może i nie komfortowe, ale są pojedyncze pokoje i żadnych pluskiew. - po czym zaczął zdawać raport z tego, kto gdzie jest.
- Sam zajął sprawami uzupełnienia prowiantu. Ale w karczmie jest już Syrius i Sairine pilnująca, żeby się nie upił za bardzo. Mam wskazać drogę do Szczęśliwej Gęsi, czy też tylko dać wskazówki. Sho san rzekł, że na razie mogę sobie połazić po jarmarku.
- Poszukaj sobie jakiejś rozrywki, Eryk - dziewczyna uśmiechnęła się z sympatią. - Póki nie musimy się przejmować przesyłką, możesz zażyć trochę przyjemności. Szczęśliwą Gęś znajdziemy sami, jak tylko dasz nam kilka ogólnych wskazówek.
-Tak jest Angelo. Może coś... polecisz?- spytał Eryk konspiracyjnym szeptem, ale kobieta tylko wzruszyła ramionami.
- Niewiele zdążyłam wypróbować. Jakiś tutejszy szermierz, na którym wygrałam sto monet i pewnie go całkiem zrujnowałam. I tawerna z niezłym winem, dużą ilością najemników... - nachyliła się do jego ucha -... i kelnerkami ubranymi bardzo frywolnie i skąpo. Pod walecznym Bykiem się zwała - mrugnęła do niego równie konspiracyjnie.
-Pod walecznym Bykiem.-mruknął Eryk.-Brzmi interesująco. Zajrzę tam.
I ruszył energicznie poszukując owej karczmy.

-Wiesz, że Eryk jest podobny mnie budową ciała? Wezmą go tam, za... cherlaka.- mruknął Ksan wędrując spojrzeniem za chłopakiem.
- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie - oczy Angeli błysnęły. - Mimo swojego wieku, to mistrz miecza. Nie sądzę, by któryś z tamtejszych najemników miał z nim jakiekolwiek szanse, jeśli go sprowokuje. A jak Eryk kogoś pokona jednym złożeniem, może zainteresuje się nim jakaś biuściasta kobieta?
-Nie znam się na męskich typach urody, ale... nie zainteresowałaby się nim i bez udowadniania swej siły?- spytał retorycznie Ksan. Uśmiechnął się do siebie i rzekł.- Cóż... Angelo. Ja rzeczywiście na kobiecej logice się nie znam.
Ujął jej dłoń w swoją, pieszczotliwie dotykając jej palców. Chyba rzeczywiście lubił dotykać jej skóry, albo ogólnie badać świat dotykiem. Albo i jedno i drugie.
- To poszukamy jakiegoś wysokiego miejsca na te fajerwerki?
Pokiwała głową, zrezygnowana.
- Masz rację, zupełnie się nie znasz, jeśli myślisz, że dla kobiet to mięśnie są najważniejsze. Owszem, mężczyzna odpowiednio w nie wyposażony wygląda ładnie, ale rzadko się to przekłada na prawdziwą przyjemność, jaką może dać kobiecie. Oni są za bardzo skupieni na sobie. Czy na fajerwerki nie jest jeszcze za jasno?
-To by tłumaczyło wiele moich wpadek.- zaśmiał się Ksan i dodał.- Jasno jeszcze, ale potrzebujemy jakiegoś wysokiego miejsca. Wzgórza. Jakiegoś koca. Może coś do jedzenia.
- Ah, ty planujesz całą wyprawę! Nie mam pojęcia o tutejszych wzgórzach, ale wiem co jest nam potrzebne zamiast jedzenia. Wino!

Zaczęła się rozglądać za miejscem, w którym można było kupić przynajmniej ze dwie butelki czegoś lepszego od rozwodnionej cieczy.
Na szczęście na jarmarku mogło zabraknąć wielu rzeczy, ale alkohol. Tego tu nie brakowało. Gęste czerwone wina z południowych krain, białe wytrawne wina z północy Folrart, delikatne wina z dalekiego wschodu. Wybór był ogromny, sprzedawcy głośni, a ceny wysokie.
Na szczęście zwycięstwo w pojedynku zapewniło Angeli możliwość zwracania uwagi na jakość, a nie na cenę. A gdy tak kupowali, Ksan spytał ją cicho.
- Leciałaś kiedyś na smoku?
Po krótkiej chwili przypominania, Angela stwierdziła w duchu, że nie...Owszem latała na wywerna. Ba, ścigała się na nich parę razy. Ale smok...to inna bajka. Pokręciła głową.
- Nie i nie wiem czy bym się odważyła, zwłaszcza po tym, co stało się księżniczce. Ale latanie, to sama rozkosz! Niewiele rzeczy może się z tym równać.
Wciąż ubrana w spódnicę i pstrokatą bluzkę, zapakowała butelki do tobołka, w którym trzymała resztę swojego stroju.
- Ja jestem gotowa. Prowadź. Ciekawa jestem co wymyśliłeś.
Ksan zaciągnął Angelę w zaułek. Rozejrzał się czy nikogo w nim nie ma.
- Jak już wspomniałem, specjalizuję się w transmutacji. A szczególnie w zmianie postaci.
Odsunął się i zaczął wypowiadać kolejne inkanty zaklęcia, powoli rozsnąć i zmieniając postać. Po chwili z grzbietu wystrzeliły mu skrzydła. Ciało pokryły łuski...i na miejscu Ksana stało olbrzymi miedziany smok.


Obrócił pysk w stronę Angeli.
- Pomyślałem, że z powietrza, szybciej wypatrzymy to wzgórze.
Dziewczyna roześmiała się, ale i pokiwała z uznaniem.
- Obiecaj tylko, że nie zrzucisz mnie ze swojego grzbietu. I wiesz o tym, że wzbudzisz ogromną sensację, jak teraz wylecisz z tego zaułka?
Angeli to zupełnie nie przeszkadzało, dlatego z gracją wskoczyła na jego grzbiet, podwijając spódnicę i obejmując go nagimi nogami, na których znajdowały się tylko długie, jeździeckie buty.
- Nie martw się. Będę się z tobą obchodził jak z jajkiem.- odparł "smok" Ksan robiąc kilka machnięć skrzydłami. Po czym zażartował.- Chyba się nie przejmujesz tak bardzo wywołaniem małej paniki, prawda?
- Ja nie, ale będzie straszny wstyd, jak będziesz musiał się potem tłumaczyć. Więc lepiej leć szybko!
Objęła mocno jego szyję, przyciskając się do łuskowatego ciała. Ona sama wolała nie być rozpoznana mimo wszystko, pogłoski mogły dotrzeć nawet do króla.
Smok poszybował w górę wznosząc się błyskawicznie. Pęd powietrza zafalował suknią i włosami Angeli. A Ksan wznosił się wyżej i wyżej zataczając kółka. Spośród tłumu rozległy się wrzaski.
- Smok dziewicę porwał! Ratunku! Rycerzy trza ściągnąć! Nie... lepiej Magów!
Smoczy pysk Ksana wykrzywił się w uśmiechu.
-Chyba cię nie rozpoznali.
Po czym szybko się oddalił, zanim miejscowi zwołają jakąś ekipę smokobójców.
W okolicy było kilka pięknych i wysokich wzgórz. Ksan wybrał takie które nie porastało lasem i usiadł na nim, czekając aż pasażerka zejdzie.

Kobieta zeskoczyła z gracją, poprawiając swoje rozwiane włosy na tyle, na ile mogła to zrobić.
- To było szalone!
Przygryzła wargę, przyglądając się Ksanowi z uśmiechem, który mógł być wzięty niemal za obietnicę. Usiadła na trawie, wyjmując i otwierając butelkę z winem.
- Nie wzięliśmy kielichów, ale to chyba nie problem?
Pociągnęła długi łyk, czekając aż mag wróci do swojej postaci.
-Mówiłem, jak wypiję to...- odparł Ksan malejąc i stając się znów znanym jej młodym czarodziejem.- to wpadam na głupie pomysły. W sumie mogłem wybrać inną istotę, na wierzchowca dla ciebie.
Usiadł obok niej i rzekł.
- Wrócimy w trochę mniej rzucający się sposób.
- Zwłaszcza, że mam zamiar wlać w ciebie jeszcze więcej tego trunku. A na pijanym smoku latała nie będę.

Podała mu butelkę i usiadła wygodniej, podwijając nogi i przy okazji spódnicę, odsłaniającą teraz kolana.
- To kiedy zaczynamy?
Młody mag ociągnął sporego łyka z butelki.
-Już wkrótce. Jak tylko zajdzie słońce. A tymczasem, pozwolisz?- spytał Ksan wysuwając dłoń i dotykając policzka Angeli.
- No tak, to twoje dotykanie - roześmiała się. - Obiecałam. Dotykaj co i ile zechcesz.
Spojrzała na niego z błyskiem w oczach.
Zaczerwienił się słysząc te słowa, ale jego wesoły i figlarski uśmiech, świadczył że może skorzystać z tej oferty. Początkowo wodził palce po policzkach, czole i wargach Angeli, dotykał nosa delikatnymi palcami, mrucząc.
- Masz śliczną twarz i delikatną skórę.
Potem jednak prawa je go dłoń ześlizgnęła się na szyję Angeli, palce schodziły w dół i pieszczotliwie wodziły pod dekolcie bluzki. By zejść poniżej dekoltu. Dłoń wędrowała po piersiach Angeli skrytych za materiałem ubrania. Druga zaś dotykała policzka ognistowłosej. Ksan miał zamknięte oczy, ale oddychał ciężko i nerwowo. Nietrudno zgadnąć jakie myśli i fantazje tworzyły się pod jego powiekami.

Dziewczyna poczuła, że robi się jej cieplej, wręcz gorąco. Zawsze rozpalała się cała wraz z podnieceniem, które taka sytuacja przywołała sama. Zagryzła wargę, nie odwracając wzroku od maga.
- Czy moje piersi też ci się podobają? - jak zawsze bezpośrednia, zapytała go niskim, zmysłowym głosem.
-Bardzo.- wyszeptał, a może bardziej wydukał Ksan. Teraz już mocniej i całą dłonią ujmował raz jedną raz drugą pierś. Odważnie lekko je ściskał, by poczuć ich sprężystość.
- Cieszę się. Ładnie się ukształtowały podczas moich codziennych ćwiczeń, dzięki czemu teraz mogę bez problemu chodzić w takiej zwiewnej bluzce i nie zakładać nic pod spód. Szkoda, że tak rzadko mogę to robić podczas służby.
Wypięła się nieco do przodu i sięgnęła po butelkę z winem, jak gdyby nigdy nic pociągając z niej kolejny łyk.
-Rzeczywiście...- westchnął Ksan przybliżając twarz do jej twarzy.-...szkoda.
Dłonie młodego maga zaczęły teraz intensywnie ugniatać i pieścić wypięty do przodu biust Angeli. Cienki materiał bluzki był marną przeszkodą dla doznań. Ksan zaś przesunął twarz nad dekolt Angeli, nadal mając zamknięte oczy.
-Intrygująco... pachniesz.
- Winem i potem po podróży i walce. Nie wiem, czy jest to intrygujące.

Uniosła brwi, zapominając, że mag i tak tego nie dojrzy.
-Możliwe, że to ja za dużo wypiłem. Nie jestem zbyt odporny na alkohol.- zachichotał pod nosem Ksan, jedną dłonią przesuwając po płaskim brzuchu Angeli, a drugą nadal pieszcząc pierś ognistowłosej. Mag na coraz więcej sobie pozwalał. Nachylił się bowiem i cmoknął dekolt Angeli, delikatnie muskając go wargami. Dziewczyna zaś mu na to pozwalała, odchylając się teraz trochę do tyłu i opierając na ręce. W drugiej wciąż trzymała butelkę, z której nieco wina wylała na swój dekolt.
- Nie chcesz pić z butelki, więc widzę, że musimy to zrobić w inny sposób. Czyżbyś już się zdecydował, że to nie wpłynie na nasze stosunki? - Zachichotała cicho.
- Myślę że zaryzykuję.- odparł Ksan, po czym zaczął językiem pieszczotliwie wodzić po dekolcie Angeli, zlizując kropelki trunku, z niezwykłą starannością i zapałem. A jego dłoń wsunęła się po spódnicę dziewczyny i pieściła nagie udo... i nic więcej. Przynajmniej na razie. Wijący ciepłym i wilgotnym językiem po jej piersiach Ksan spojrzał na Angelę, dodając cicho.-Pewnie to i wpłynie na nasze późniejsze stosunki. Ale... mam nadzieję, że pozytywnie.
Wojowniczka zamruczała, odstawiając butelkę z winem. Jej uda same oddaliły się nieco od siebie, a mag niewątpliwie musiał poczuć ich gorąco.
- Nie sądzę, bym żałowała. Co najwyżej mogę być trochę rozczarowana.
Zaśmiała się, sięgając dłonią do włosów maga i mocniej przyciskając do swoich, wciąż zasłoniętych piersi.
- Postaram się nie. Dziś trochę magicznie podniosłem sobie...wigor.-mruknął cicho Ksan skupiając się na pieszczocie ustami skrawka biustu Angeli, odsłanianego przez dekolt bluzki. Trzeba przyznać że zapałowi Ksana nie można nic było zarzucić. A jego palce zbliżały się do intymnego zakątka dziewczyny. Ognistowłosa doskonale czuła te palce, wodzące szybko i drapieżne. Na ślepo macające drogę do celu. Akurat w tym mag miał zapewne wieloletnią praktykę.
- No proszę, czyli spodziewałeś się, że mnie posiądziesz? Nie jesteś grzeczny Ksan, ani trochę!

Podniecenie atakowało ją coraz mocniej, gdy rozsuwała jedno udo jeszcze mocniej, podwijając spódnicę tak, by widział całe uda. Im więcej pikantnych i niegrzecznych szczegółów, tym bardziej wilgotna się stawała. Sięgnęła do jego piersi, próbując złapać i ściągnąć z niego górną część ubrania.
-Cóż..fantazjowałem w nocy, po twych słowach przy ognisku.- szeptał cicho mag, wolną ręką pomagając Angeli pozbawiać się górnej części ubrania. Zaś palce dłoni maga zanurkowały pod bieliznę i Angela poczuła je w sobie. Długie szczupłe, wąskie i nerwowo macające niezbadany przez nich obszar jej ciała. Powolne acz nerwowe ruchy palców, świadczyły o tym, że mag jest bardziej badaczem niż znawcą kobiecego ciała.
Dziewczyna jęknęła cicho, przez chwilę przestając się poruszać i tylko przyjmując ruchy smukłych palców. Od jakiegoś czasu nie miała mężczyzny i teraz była wyczulona na wszelkie pieszczoty. Zresztą to chyba było lekkie kłamstwo, bowiem wyczulona była zawsze.
- Fantazjowałeś? A robiłeś coś niegrzecznego przy tym? Co sobie wyobrażałeś?
Celowo nie mówiła mu co ma robić, jedynie bezwstydnie trzymając rozchylone nogi.
Ksan spoglądał na twarz Angeli, czując się jak chłopiec, który musi opowiedzieć wstydliwy sekret niani.
-Że przychodzisz do mnie nocą...-każde słowo sprawiało, że jąkał się. A jego palce w sekretnym zakątku Angeli wsuwały się dalej wypełniając coraz mocniejszymi doznaniami jej zmysły. Zwłaszcza, gdy wyczuły czuły obszar w kwiecie rozkoszy rozkoszy.-...nie budzisz mnie, tylko siadasz okrakiem i...-usta mu drżały, pocił się ze wstydu jak i rosnącej żądzy - zsuwasz mi spodnie i palcami pieścisz...-na razie to palce maga figlowały pomiędzy udami Angeli, wprawiając ciało dziewczyny w drżenie.
Głos kobiety stawał się coraz niższy i drżący, wraz z każdym ruchem palców w jej wnętrzu. Zawsze mocno wilgotniała i Ksan musiał czuć, jak spływa w delikatny materiał bielizny.
- Uwielbiam takie opowieści... wszystkie pikantne i niegrzeczne pomysły. Mamy już prawie noc, możesz się położyć... i coś czuję, że okrakiem mogłabym usiąść już na czymś twardym...
Zachichotała, patrząc mu prosto w oczy.
Palce Ksana wysunęły się spod sukni Angeli, zahaczając przy okazji o jej bieliznę, próbując ją zsunąć po udach dziewczyny. Mag nieco nerwowo przełknął ślinę mówiąc.
- Ale... wpierw, pokażesz mi je? Twoje piersi?
Złączyła na chwilę nogi, pozwalając mu zsunąć z siebie zupełnie mokre majtki.

Potem usiadła i jednym ruchem zdjęła z siebie bluzkę, prezentując mu swoje ciało.
- Teraz możesz zobaczyć, jak moje tatuaże wyglądają z całą resztą.
-Jesteś ... zjawiskowa.-
wyjąkał Ksan wędrując po jej ciele wzrokiem. Wiedziała że mu się podoba, to całkiem pokaźne wzgórze między jego udami świadczyło o tym. A także dawało spore nadzieje na całkiem przyjemny ciąg dalszy. Położył się na plecach wygodnie i dukał nerwowo.
- Potem ocierasz się o niego piersiami. Smakujesz...-szeptał cicho patrząc na Angelę i zupełnie zapominając o tym, że opowiada własne fantazje na jej temat.
Ona zaś, słuchając go uważnie, zbliżyła się i bezceremonialnie rozsznurowała i zsunęła z niego niepotrzebne spodnie, z ciekawością przyglądając się obnażonej męskości.
- Masz dużo fantazji, ale... - usiadła na nim okrakiem, podwijając spódnicę - ja potrzebuję tego.
Nakierowała go na odpowiednie miejsce i z jękiem przyjemności opadła na niego, przyjmując całego.
-To twój pierwszy raz?
-Nie. Drugi za który nie płacę.
- westchnął Ksan, czując jak jego pal zanurza się z impetem w ciepłym i wilgotnym zakamarku Angeli. Dłonie odruchowo powędrowały na uda i pośladki dziewczyny pieszcząc je i ugniatając. A sama Angela też poczuła go głęboko, szybki ruch sprawił że organ kochanka wdarł się mocno w nią i ocierał silnie w jej wnętrzu. Ksan był całkiem nieźle wyposażony pod tym względem. Widać było, że mag się zastanawia... zapewne nad tym czy usiąść i dosięgnąć piersi Angeli, czy też pozwolić jej pogalopować rytmem jaki wyznaczy ruchami bioder. Wojowniczka nie zastanawiała się w ogóle, od razu zaczynając ujeżdżać Ksana, z coraz głośniejszymi jękami przyjmując jego wielkość i twardość. Soki spływały na jego brzuch, gdy kobieta wreszcie zaspokajała kłębiące się w niej podniecenie. Jej dłonie same powędrowały do piersi, zaczynając je pieścić. Ale Angela także lubiła podczas tej czynności... mówić.
- Podoba mi się to... A podróż dopiero się zaczęła. Pomyśl jakie wyuzdane fantazje chciałbyś spełnić... Na pewno masz jakieś okropnie zboczone, prawda?
-Okropnie... zboczone? -westchnął Ksan czerwieniąc się jak burak i odwracając spojrzenie od twarzy Angeli. Wiedziała, że trafiła w czuły punkt. Miał taką fantazję. Sama myśl o niej sprawiła, że Angela poczuła jak poruszająca się niej męskość kochanka sztywnieje bardziej.-Wiesz... jak opowiadałem ci o tej...fantazji, to nie... powiedziałem prawdy. Do końca prawdy.
Zerkał na jej dłonie pieszczące jej własny biust, na jej nagie ciało błyszczące od potu w świetle zachodzącego słońca. Zmienił temat.- A jakie są twoje fantazje?
Pokręciła palcem z karcącym uśmiechem. Zacisnęła się na nim bardzo mocno i opadła do końca, teraz tylko kręcąc biodrami powoli. Pochyliła się nad nim, opierając duże i ciężkie piersi o jego tors.
- O nie... najpierw mi o tym opowiedz.

abishai 21-02-2011 20:14

-Wiesz...nie fantazjowałem wtedy, że nie śpię. A że... jestem związany i zdany na twą łaskę i kaprysy.- szepnął w końcu cicho, pomiędzy westchnieniami. Zacisnął dłonie na pośladkach pod spódnicą. Oddychał ciężko, czując jak ruchy Angeli wprawiają go w coraz większą rozkosz. Wojowniczka też odczuwała przyjemności wywoływane obecnością męskości maga w jej ciepłym i wilgotnym zakątku. Znów zaczęła się poruszać, nabijając na niego w coraz szybszym tempie. Jej jęki przerywały słowa, które wypowiadała niezwykle podnieconym głosem.
- Niegrzeczny... będziemy musieli znaleźć odpowiednią karczmę...
Ugryzła go mocno w szyję,ocierając się o niego twardymi sutkami.
- Moje niezrealizowane fantazje... wiążą się z większą ilością uczestników. W każdej chyba kombinacji...
Mag drżał czując zbliżającą się eksplozję w swym ciele. Lekko się uśmiechnął dodając.- Cóż... jakoś trudno mi uwierzyć, że.. taka osoba jak...ty ... nie potrafi skusić więcej, niż... jednego mężczyznę... na raz.
Ksan starał się wypiąć biodra do góry, by zintensyfikować doznania. A były one i tak już silne... ocieranie się jej piersi o jego tors, drapieżnie wbijające się palce maga w jej pośladki i puchnący oręż maga zbliżającego się do granicy wytrzymałości. A gwałtownie poruszający się w wilgotnym wnętrzu Angeli, która przyjmowała go z rozkoszą i przyjemnością. Spodziewała się, że za pierwszym razem niedoświadczony młodzieniec nie wytrzyma zbyt długo i nie zamierzała mu odbierać tej przyjemności.
- Możesz to zrobić we mnie... jestem przygotowana na takie przypadki...
Zwolniła trochę, zaciskając się na nim mocno i pozwalając mu przeżywać chwilę rozkoszy jak najdłużej.
- Jak widzisz, dotychczas byłam grzeczna... ale nie myślałam tylko o mężczyznach...
Drżał pod nią rozpalony i spocony. Poruszał biodrami, a przynajmniej próbował poruszać...synchronizując się z rytmem jej ruchów. Oblizywał rozpalone tymi igraszkami usta szepcząc.
- Robiłaś...to znaczy...figlowałaś kiedyś z kobietą?
- Nie... ale jeśli znajdziesz jakąś chętną, przyprowadź ją do mnie...

Jęknęła głośniej, próbując wsuwać się na niego w równym rytmie, ale także jej ciało zaczynało powoli drżeć, gdy rozkosz nieco zamgliła podniecone spojrzenie.
Kolejne ruchy były powitane przez eksplozję wewnątrz jej ciała. Westchnął głośno wypełniając Angelę dowodem swej żądzy. Kolejne drżenia i nerwowe ruchy męskości maga w ciele wojowniczki, dostarczały ostatnich silnych doznań. Aż Ksan się rozluźnił po eksplozji zmysłów i dosłownej eksplozji. Leżał na trawie dysząc ciężko. Po czym spojrzał na Angelę i rzekł.
- Tak się składa, że znam, aż dwie.
Dziewczyna krzyknęła, czując jak szczytuje w jej wnętrzu, po czym zatrzymała się, mocno przytulając do młodzieńca i chichocząc.
- Rozumiem, że podglądałeś je, jak... jak to nazwałeś... figlowały?
-Tak...to było w wieży w której się szkoliłem. Mieszana grupka uczniów. I one dwie, Rosalia Selrose i Katja Sillwenwing. Widziałem raz jak się całowały w bibliotece. A potem... przyłapałem je na wspólnych figlach i zabawie różdżkami. Korzystały z nich w niestandardowy sposób. I wiem, że Rosalia wiedziała, że je podglądałem. Aczkolwiek dowodów na to nie mam. Tylko jej żarty.-
odparł Ksan. Zaśmiał się głaszcząc Angelę po włosach.- Z tego co wiem, to Rosalia mieszka na trasie z Winterhill do portu. Można odbić do niej na godzinkę.
- I powiedzieć, że chcielibyśmy się z nią kochać?
Angela roześmiała się szczerze.
- Nie sądzę, by był to idealny pomysł, ale kto wie. A co do dzisiejszej nocy, to mam nadzieję, że te fajerwerki wewnątrz mnie to nie było wszystko, na co cię stać?
Ksan zaśmiał się głośno i wesoło, delikatnie głaszcząc pierś przytulonej do niego dziewczyny palcami.- Kochać z nią? Nie. Nie jestem pewien, czy... Nie widziałem jej od dawna.
Spojrzał wprost w oczy Angeli.- Pytałaś czy znam kobietę, która... co prawda, pytałaś raczej czy bym znalazł chętną. Więc ci powiedziałem o Rosalii. Ale... powiedzieć jej tak prostu? Pofiglujmy? Nie wiem, czym bym potrafił.- po czym zmienił temat.- A co fajerwerków to...i jedne i drugie pewnie jeszcze potrafiłbym z siebie wykrzesać. Oczywiście co do tych kwestii tych wystrzeliwanych w niebo, to musiałabyś ze mnie... zejść.
Kobieta poruszyła biodrami, rozważając to zejście z niego. Tak było jej całkiem przyjemnie. Natomiast pokręciła rozbawiona głową na słowa o Rosalii.
- To była ironia! Może czasami jestem szalona, ale nie aż tak.
Ksan sapnął cicho drżąc, a Angela zauważyła, że nadal w niej tkwi. A każdy ruch jej ciała wpływa na leżącego pod nią kochanka. Coraz bardziej stymulująco. Mag był młody, więc szybko dochodził do siebie, po gorącej zabawie. Spojrzał na nią i spytał.
- Co najbardziej szalonego zrobiłaś w swoim życiu?
Zachęcona jego wigorem poruszała biodrami coraz mocniej, mrucząc przy tym z zadowoleniem.
- Pytasz o seks, czy pozostałe sprawy? To trochę inne kategorie szaleństwa.
-O seks...-
westchnął Ksan... Dłonie młodego maga chwyciły za piersi Angeli. Drapieżnie i mocno je ściskając. Zbyt rozpalony na delikatny dotyk młody mag ugniatał biust kochanki. Dysząc głośno pytał.
- Skąd mam wiedzieć, jak szalona jesteś w tych sprawach?
Ruch sprawiał, że męskość Ksana coraz bardziej budziła się do życia, wciąż zagłębiona w ciele wojowniczki. Każdy ruch jej bioder sprawiał, że jej obecność w jej ciele była wyraźniejsza. Angela cicho jęknęła, czy to przez powiększające się przyrodzenie, czy wspomnienia do których wracała.
- Tych momentów... było trochę. Kiedyś, pewnej nocy, wyszłam nago na mury, które patrolował mężczyzna, z którym wtedy byłam... Oparłam się o blanki i wypięłam ku niemu pośladki... Jestem niemal pewna, że ktoś nas wtedy widział i słyszał...
-Oooo tak.-
jęknął cicho Ksan dysząc z podniecenia, czy też może pod wpływem jej wspomnień. Miał bowiem zamknięte oczy i namiętnie pieścił jej piersi dłońmi, siedzącej na nim kochanki. A Angela czuła że jej wspomnienia przyspieszają nabieranie wigoru przez maga. Ocierał się on wewnątrz coraz mocniej, wypierając z jej wilgotnego kwiatu rozkoszy, ślady swej poprzedniej eksplozji.
- A a ...inne?
Wyprostowała się, siadając na nim wygodnie, a potem zaczynając poruszać się na jego twardym członku. Sprawiał jej coraz więcej przyjemności, emocje związane z pierwszym razem przecież jeszcze nie zdążyły całkiem wygasnąć, a teraz były rozpalane na nowo.
- Na pewnym balu... miało mnie dwóch mężczyzn po kolei. Ten drugi był bardzo zadowolony, gdy opowiadałam mu co robił pierwszy...
Zachichotała jak mała dziewczynka, mocniej napierając na Ksana.
- A co zrobił ? Lubisz być brana od od...- narastające pożądanie sprawiało trudności Ksanowi z mówieniem.- od tyłu?
Nie mogąc dosięgnąć jej piersi wędrując palcami po brzuchu. Spojrzał na nią mówiąc.
- Czy ta obecna pozycja, jest ci ulubioną?
Z każdym pikantnym szczegółem jaki wypowiadała, czuła ruchy "czarodziejskiego pala" w sobie coraz wyraźniej. Czyżby i Ksana kręciły takie rozmowy. Spojrzała na niego, dyszał z podniecenia, miał zamknięte oczy. Wyobrażał ją sobie, na tym balu... lubił fantazjować i to wzmagało jego żądze. Angela zaś przyspieszała, nabijając się na niego coraz mocniej i szybciej. Czuła, że tym razem to ona powoli zbliża się do wyzwolenia, tak upragnionego i oczekiwanego. Zaciskała na nim swoją szparkę, jednocześnie opierając dłonie na dość wątłym torsie.
- Lubię... większość pozycji. Ta pozwala mi... wszystko kontrolować... ale od tyłu jest tak zwierzęco...
Jęknęła głośniej, gdy znów poczuła go w najgłębszym punkcie.
-Chcę spróbować, tak jak...ten na blankach.- wydyszał podnieconym głosem Ksan swą prośbę.- Chcę jak tamten... spróbować. Poczuć jak to jest.
- Nazwij to po imieniu... posiąść mnie od tyłu?
- mówiła z coraz większym trudem. - Tylko tu nie ma się o co oprzeć...
-Posiąść od tyłu...
- westchnął rozpalony Ksan, otworzył oczy dysząc ciężko. Zaczął szeptać splatając czar. Robił to z trudem, kontrolująca sytuację Angela potrafiła rozpraszać jego uwagę. Ale czyż nie był obiecującym i utalentowanym magiem? Kilka ruchów dłonią i szept. A niewielki głaz, jedynie czubkiem wystający z ziemi, wynurzył się całkowicie i ukształtował w mniej więcej foremny sześcian. Niezbyt udany kształt. Ale w tej sytuacji i tak cudem było to, że czar nie uległ przerwaniu. Angela przyglądała się mu przez chwilę, a potem wstała, z westchnieniem przyjmując wysunięcie się przyrodzenia Ksana. Podeszła do głazu i oparła się o niego jedną ręką, drugą znów podwijając spódnicę i wypinając do młodzieńca. Jej biodra zafalowały, a kształtna pupa zapraszała.
- Weź mnie, tak jak podpowiada ci fantazja...
Podszedł, oparł dłonie o jej pośladki i wbił się jednym szybkim szturmem, głęboko i drapieżnie.
Dziko niemal. Swoje zwycięstwo oznajmił głębokim westchnięciem. Po czym kolejnymi szybkimi szturmami wbijał się głęboko w jej bastion kobiecości. Nachylił się nieco by całować spoconą skórę jej pleców przy każdym energicznym ruchu bioder. Krzyknęła, gdy ją posiadł. Mimo, że była już rozszerzona, to i tak było to gwałtowne i niemal bolesne. I jakże podniecające! Sama wypychała biodra do tyłu, by nabijać się na niego jeszcze mocniej, a jedną dłonią mocno pieściła skaczącą w rytm pchnięć pierś. Zaczęła się na nim coraz bardziej zaciskać, dając mu tym znak, że doprowadza ją do spełnienia.
- Nie przestawaj... Bierz mnie...
Kiwnął głową na zgodę. Nie mogła tego widzieć. Ale poczuła. Ruszał się coraz gwałtowniej w jej ciasnym wnętrzu. Dociskał swe ciało do niej, ocierając się mokrym od potu torsem o jej równie mokre plecy. To było gwałtowne zbliżenie i namiętne. Zupełnie niepodobne do preludium jakie odbyło się chwilę wcześniej. Ksan łapał oddech, oplatając jej ciało rękoma i opierając dłonie o jej brzuch. Krzyczała coraz głośniej, teraz już obiema dłońmi opierając się o skałkę i przyjmując z trudem pchnięcia mężczyzny. Nogi zaczęły się jej uginać, a ciałem targnął dreszcz, gdy silny orgazm przetoczył się przez jej ciało. Straciła oparcie i prawie przytuliła się do kamienia, dysząc głośno i mrucząc, pełnym zadowolenia głosem.
Eksplozja Ksana przyszła kilka chwil później. Rozpalony miłosnym igraszkami magik, dokonał jeszcze kilkunastu szturmów w kwiecie kobiecości kochanki, nim uwolnił zgromadzone napięcie w Angeli. Dysząc odsunął się od niej i usiał na trawie uśmiechając się.
-Ufam iż... spełniłem... pokładane... we mnie... nadzieje.
Dziewczyna także usiadła, opierając się plecami o kamień. Nogi wciąż miała rozchylone, prowokacyjnie pokazując magowi jego własne nasienie, które w połączeniu z jej sokami, wypływało z wnętrza.
- Spełniłeś... choć przyznam się, że nie miałam ich wygórowanych.
Zaśmiała się, wciąż próbując złapać równy oddech.
Ksan wędrował spojrzeniem po nagim ciele Angeli i tym co mu pokazywała. Oblizał nerwowo wargi i spojrzał w niebo.
-Cóż... cieszy mnie to. Więc, dziwi cię to że potrafię ciebie wyobrazić robiącą naprawdę śmiałe rzeczy. Zwłaszcza w łóżku? Po tym co zrobiliśmy i... co widzę teraz?
- Dziwi mnie? Nigdy. Cieszy. Ale ciekawa byłam, czy prócz wyobrażeń, potrafisz wprowadzić to w czyn, zwłaszcza po naszym pierwszym spotkaniu.
Mrugnęła do niego i także popatrzyła na niebo.
- Jak dużo wigoru jeszcze masz? Wciąż liczę na fajerwerki...
-Te fajerwerki mogę bez potrzeby wigoru odpalić. Inne...hmmm... zależą od twych życzeń wobec mojej skromnej osoby. Wszak ty spełniłaś moją prośbę.-
Ksan zerknął na Angelę, w sposób zdecydowanie prowokacyjny. Bo zerknął wprost na to, co mu lubieżnie pokazywała.
Kobieta przesunęła palcem po muszelce, część soków rozsmarowując sobie po brzuchu i łonie. Mógł się dokładnie przyjrzeć, że nie miała tam nawet jednego włoska.
- Jeśli te zwyczajne fajerwerki mi zaimponują... spełnię jeszcze jedną z twoich fantazji.
Przygryzła wargę, odpowiadając prowokacyjnym spojrzeniem.
Mag zaczerwienił się jak burak, oczy rozszerzyły mu się szeroko.- Dobrze... dobrze...
Wstał i nerwowo zapiął na swym tułowiu pas z komponentami. I nagi rozpoczął pokaz.
Na początek poszły flary, wybuchając w powietrzu różnymi kolorami. Potem były latające świetliste kule we wszystkich kolorach, błyskawice przecinały niebo, kule ogniste wybuchały w powietrzu.
Na końcu zakończył wszystko wybuchem przypominającym prawdziwe fajerwerki.


-Sam opracowałem ten czar.- rzekł nie bez dumy w głosie.

Angela położyła się na miękkiej trawie, obserwując pokaz z rękami założonymi pod głową. Wciąż miała na sobie tylko spódnicę i długie buty, ale nawet nie próbowała się ubierać czy wycierać. Przyglądała się temu wszystkiemu z uśmiechem zadowolenia, i klasnęła kilka razy, gdy mag zakończył pokaz. Postanowiła jednak podroczyć się z nim, ciekawa wciąż jego inwencji.
- Całkiem ładne. Ale to nie było nic, czego nie widziałam wcześniej - uśmiechnęła się, wciąż prowokacyjnie. -Kiedyś słyszałam o fajerwerkach, które wybuchami potrafią stworzyć jakiś konkretny obraz. Umiałbyś tak zrobić?
-Nie... obawiam się, że przez mój problem z oczami, nie umiem tworzyć iluzji. I dlatego żadnej nie przygotowałem.-
mruknął cicho Ksan. Nagle się uśmiechnął i dodał.- Natomiast coś innego mogę zaprezentować.
Wypowiedział kolejne zaklęcie wspomagając je ruchami dłoni i zmienił się w coś czego raczej nie spodziewała się Angela... w kobietę.


-Trochę się głupio czuję.- odparł Ksan w ciele kobiety.- Ale wyszło całkiem nieźle, prawda?

Lady 22-02-2011 19:16

Angela roześmiała się, z rozbawieniem przyglądając się zmienionemu magowi.
- Te zaklęcia wychodzą ci naprawdę wspaniale! Ale nie myśl sobie, że chciałabym spróbować z... tobą w takim ciele, o nie. W grę wchodzi tylko prawdziwa kobieta. Cenię jednak pomysłowość, a ten czar rzeczywiście można wykorzystać w interesujący sposób.
Przeciągnęła się jak kotka, siadając i odnajdując butelkę z winem, z której pociągnęła długi łyk.
- To jaka to fantazja, Ksan?
- Myślałem raczej o trenowaniu takich rozmów z kobietą. Flirtów.
- rzekł wracając do swej pierwotnej postaci i mówiąc. - Czy to prawda, że kobiety lubią być pieszczone ustami, tam?
Dłoń maga wślizgnęła się pod suknię i wędrując po udzie aż po łono. Palcem przesunął po jej intymnym miejscu.
- Oczywiście, że lubią. To nieco inne doświadczenie, dla mnie... niewystarczające, jeśli po nim nie następuje coś bardziej... dogłębnego. A ćwiczenie flirtów? Mogę co najwyżej dawać rady, ćwiczyć można tylko na dziewczynach nie podejrzewających, że są tego ćwiczenia obiektem.
-A jeśli potem dostarczę coś bardziej dogłębnego?-
mruknął Ksan podciągając spódnicę wojowniczki i odsłaniając jej ciało.- Jestem ciekaw, twej reakcji.
- Spróbuj więc, ale jestem tam bardzo mokra. Przyczyniłeś się do tego.

Rozchyliła uda, dopuszczając go do swojego łona.

Ksan pospiesznie podjął wyzwanie. Najpierw wędrując ustami po udach i łonie. Potem zlizując resztki wcześniejszych wybuchów namiętności językiem z jej ud. I po chwili zanurzył się językiem w jej wnętrzu kosztując dosłownie i w przenośni nowych doświadczeń. Masując uda kochanki dłońmi, wił językiem na boki, sprawdzając to co dotąd testował dłońmi. Angela zamruczała, czując delikatny dotyk i co bardziej na nią podziałało - mężczyznę zlizującego swoje soki. To zdarzało się rzadko i było bardzo ekscytujące. Z drugiej strony chłopak zupełnie nie wiedział, jak pieścić kobietę w ten sposób. Wsunęła dłoń w jego włosy i pociągnęła nieco w górę, kierując go na swój twardy guziczek.
- To jego pieszczota sprawia nam najwięcej przyjemności, gdy robi się to w ten sposób...
Ksan był pojętnym uczniem. Wkrótce czubek jego języka, wił się i ocierał o czuły punkt Angeli. Skupił na nim całą swoją uwagę, masując i ugniatając językiem. Co więcej i na niego ta sytuacja działała stymulująco, co nie uszło uwagi kobiety. Mimowolny jęk wydobył się z jej ust, gdy jeszcze mocniej rozchyliła nogi i lekko wypięła biodra. Język, choć niewprawny, dawał jej dużo przyjemności. Postanowiła, że da ją także magowi.
- Połóż się na plecach... możemy robić to sobie jednocześnie...
Mag uczynił to co prosiła. Jego pal rozkoszy lekko drżał dopiero budząc się do życia. Młody i ciekawski mag obserwował swym niezwykłym wzrokiem Angelę, która wstała i usiadła okrakiem na jego twarzy. Soki natychmiast zaczęły spływać do ust młodzieńca z rozwartej muszelki, ale dziewczyna nie zwracała już na to uwagi, pochylając się nad nim. Ciężkie piersi oparła na jego brzuchu, biorąc jego męskość w dłoń i zbliżając do niej usta. Najpierw pocałowała lekko, a potem włożyła czubek do swoich ust, badając go językiem.

Jego męskość zadrżała, rosnąc w górę niczym budząca się do życia roślina i sztywniejąc, po wpływem pieszczot jej ust. Sam mag też zadrżał, ale też i z wigorem zabrał się do intensywnych pieszczot jej punkcika rozkoszy, pocierając go naciskając i masując z niemal ślepym oddaniem. Dziewczyna westchnęła, lekko poruszając biodrami, po czym wzięła go do ust całego, rozkoszując się jego powiększaniem. Objęła go mocno pełnymi wargami i zaczęła przesuwać po nim, szybkimi ruchami, które wspomagała dłońmi - jedną obejmującą jego przyrodzenie, a drugą masując woreczek z kulami zawierającymi soki, których przecież jeszcze nie próbowała.
Mag jęknął, jego dłonie zacisnęły się na kształtnych pośladkach Angeli, podczas gdy on dociskał swą twarz do jej łona. Wił swym językiem z dzikością wywoływaną pieszczotą jej ust na swym orężu miłości.
Efekty tej pieszczoty Angela obejmowała wargami: coraz twardszy, coraz gorętszy pal rozkoszy. Gotowy do wykorzystania, w dowolny sposób.
Im szybciej on pieścił jej guziczek, tym szybciej i mocniej ona ssała jego pal, wkładając go sobie prawie całkowicie do ust i wyjmując na przemian. Tak samo mocno ściskała go dłonią, jednocześnie wydając z siebie serię stłumionych jęków. Chciała poczuć go w sobie, ale także chciała spróbować tego, co już dwa razy wtryskiwał do jej wnętrza.
Te dwie pokusy ścierały się w Angeli, coraz mocniej z każdym ruchem języka maga w intymnym zakątku jej ciała. Zachłystując się jej wilgocią Ksan ofiarnie starał się mocniej pocierać czubkiem języka jej wrażliwy punkt.
Wreszcie wyszeptał.
- Ja tam jestem gotowy.
Miał rację. Męskość w ustach Angeli prężyła się dumnie, niczym żołnierz na warcie. Wyjęła go z ust.
- Powiedz tylko jak mnie chcesz...
- Chcę móc cię całować Angelo.-
rzekł Ksan, masując jej pośladki dłońmi.

Zsunęła się z niego i położyła na trawie, szeroko rozkładając nogi.
- Tak... cię zadowala?
- Tak.-
położył się na niej wchodząc głęboko i szybko do jej zakątka. Ustami przywarł do jej ust, a dłonie zacisnął na jej piersiach, drapieżnie biorąc ją w posiadanie. I żarliwie całując jej wargi. Odpowiedziała na jego pocałunek, a kolejne pchnięcia przyjmowała ze stłumionymi jękami i drżeniem ciała. Uniosła nogi i objęła go nimi w pasie, oplatając mocno i jeszcze bardziej przyciskając do siebie, tak aby wchodził do samego końca. I tak trwała, poruszając biodrami i pozwalając mu się brać dokładnie tak jak chciał. Rozkosz bardzo szybko wzrastała, gdy wreszcie oderwała się od jego ust.
- Jeśli chcesz... to możesz skończyć w innym miejscu...
- W jakim?
- rozpalony Ksan poruszał biodrami niemal odruchowo, narzucając szybki rytm. Spoglądał na nią nie wiedząc do czego zmierza tymi słowami. Angela jęknęła głośno i przeciągle. Było jej coraz lepiej i wcale tego nie ukrywała.
- Gdzie chcesz... wybierz... brzuch... piersi... twarz... usta... Pragniesz zobaczyć mnie taką...?
-Piersi.
-odparł Ksan zbliżając się na skraj wytrzymałości. Szturmy jego męskości, były coraz mocniejsze, a i ona coraz bliższa eksplozji. Tuż przed nią mag wysunął się z objęć kobiety i stanął nad nią będąc na skraju ekstazy. Sięgnęła dłonią do swojej muszelki, trąc ją szybko i mocno. Jednocześnie jej ciało wygięło się w łuk, a ona krzyknęła w ekstazie.
- Zrób to!
Strzelił...strumienie jego soków miłości, rozlały się po jej piersiach, mieszając z potem na jej ciele.
Co mag rozpoczął, musiał doprowadzić do końca. Jej krzyk sprawił, że Ksan rozładował się wyjątkowo obficie ozdabiając jej piersi białymi strugami. Silny orgazm narastał przez chwilę, wraz z jej krzykiem, który w końcu zamilkł, gdy opadła na trawę, oddychając ciężko. Sięgnęła dłonią do piersi, rozsmarowując po nich białą substancję. Mokre od niej palce chwilę potem znalazły się w jej ustach, gdy zlizywała wszystko dokładnie.
- Ani słowa wśród moich ludzi... o tym co tu zaszło.
Uśmiechnęła się figlarnie i mrugnęła do niego.
- Chcesz może, bym tego nie ścierała?
- Sam nie wiem.-
siedział nagi obserwując Angelę, po czym dodał.- Ale też nie powiesz nikomu, co ja ci powiedziałem o Rosalii i... moich marzeniach?
Uśmiechnął się blado.
- Nie mam dziś czaru który mógłby cię oczyścić ze śladów naszych...-przykrył twarz dłonią mówiąc do siebie i śmiejąc się.
- Bogowie, cośmy narobili? Wiedziałem, że jak zbyt wiele wypiję i...ty dasz mi zbyt wiele swobody... sytuacja wymknęła się spod czyjejkolwiek kontroli.
Spojrzała na niego figlarnie, nie wydając się tym przejmować.
- Nie powiem, jeśli nie chcesz... Ale nie widzę powodu, by ślady twojej żądzy musiały być zmyte. Przecież ukryję je pod ubraniem, prawda?
Cały czas wodziła palcem po swoim ciele. Zbyt wiele już takich sytuacji przeżyła, by się tym przejmować.
- Jesteś dzika w łóżku. Naprawdę dzika i nieprzewidywalna i gorąca. Nigdy nie spotkałem takiej kobiety. To dla mnie nowość.- mruknął cicho Ksan wędrując spojrzeniem po jej ciele. Drżał od przeżytych przed chwilą emocji. Wreszcie przełknął ślinę dodając.- To co teraz zrobimy Angelo? Na co masz ochotę?
Spojrzał w niebo, na którym pojawiły się już gwiazdy. Nastała noc. A oni zatraceni w swych igraszkach, stracili rachubę czasu. Wskazała mu butelkę z winem. Jedna wciąż była zamknięta i pełna.
- Na wino, a potem sen. Mogę być dzika, ale wpojono mi na tyle odpowiedzialności, by postarać się jutro nie spać w siodle.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:19.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172