|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-01-2007, 18:24 | #101 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Atak, szybki i bezlitosny. Ale Arvanes też jest szybki. Nie na tyle jednak by uniknąć lecącego sztyletu. Poszybował prosto w stronę Harpownika i wbił się w jego prawe ramię, chyba naruszając kość. To był jednak wynik ataku z zaskoczenia, kiedy zbliżyłeś się do niego zdążył uniknąć cięcia skierowanego na jego szyję, odsunął się na tyle że atak nożem na nic się nie zdał, Arvanes znajdował się poza jego zasięgiem.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
06-01-2007, 13:36 | #102 |
Reputacja: 1 | - AARRRGH!- zawył elf... Nie, nie elf. Xavier tylko na chwilę spojrzał na swój sztylet, by podnosząc wzrok na miejscu elfa stał już potężny człowiek... Nie, nie człowiek. Maszyna. Harpownik bez płaszcza wyglądał naprawdę porażająco. Ogromna wyrzutnia harpunów zamiast lewej ręki, ciężka, żelazna dłoń w zastępstwie prawej, żelazne nogi... Korpus cały obudowany kawałkami najdziwniejszych metali, o których Xavier nigdy nie slyszał. Jego oczy, bardziej jak u muchy niż te człowiecze... Ryk, sam jego ryk dawniej potrafił przepłoszyć pół małej wioski. Podłoga prawie załamała się, gdy stwór zbierał się do zrobienia kroku... Wielka ciężka maszyna. Ten ruch jednak był nad wyraz szybki i płynny. Gdy Xavier ustawiał się już do wymierzenia kolejnego ataku spostrzegł, że niecały metr od jego brzucha znalazł się wylot wyrzutni harpunów, z którego uśmiechał się w jego kierunku dobrze zaostrzony grot broni. Niedobrze...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
06-01-2007, 13:56 | #103 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Bestia, potwór, monstrum, czy jakkolwiek by nazwać to dziwne... stworzenie, okazała się szybka i zabójcza. Xavier szybko zorientował się, że stanie w miejscu nie przyniesie nic dobrego, i w momencie kiedy Harpownik posłał swój harpun w kierunku jego brzucha, szybko odskoczył. Nie na tyle jednak szybko by wyjść z tego bez szwanku. Harpun rozszarpał skórę Xaviera na lewym boku w okolicach brzucha. Krew leje się obficie ze zranionego miejsca a ból nasila się z każdą sekundą, to jednak nie przeszkodzi mu wykonać kolejnego ataku...
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
13-01-2007, 22:06 | #104 |
Reputacja: 1 | Xavier Poczuł zapach krwi, jego krwi. Potem spłynął na niego okropny ból. W tej właśnie sekundzie zrozumiał z jak okropnym przeciwnikiem przyszło mu się zmierzyć. –Nie wyjdę z tego żywy.-Pomyślał i momentalnie zrobił się bardzo spokojny jak człowiek gotowy na śmierć.– Ale upuszczę tyle krwi tej kreaturze ile będę w stanie.- Zaatakował. Musiał skrócić odległość. Rzucił się wprost na przeciwnika, ale pamiętając morderczy cios harpunem w ostatniej chwili zrobił szybki unik w lewo. Nóż w dłoni czekał na atak potwora, sztyletem w drugiej wykonał cios z dołu, mierząc w głowę przeciwnika – według niego najsłabszy punkt Arvanesa.- Przy ataku wyprostował się gwałtownie wykonując przy tym dodatkowy skręt tułowia, aby zmaksymalizować siłę ciosu. |
14-01-2007, 18:15 | #105 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Unik, pewnie uratował ci życie. Harpownik już chciał umieścić pięść w twoim brzuchu, ale unik się przydał. Sztylet przebył długą drogę, aż do karku Arvanesa, gdzie wbił się na głębokość kilku centymetrów, jakimś cudem przebijając metalową skórę. Jednak dla takiej bestii to nie jest duży problem, uszkodzić potwora to nie lada wyzwanie. Sztylet utkwił z boku karku i nie chce wyjść. A Harpownik ryknął z bólu i wściekłości.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
18-01-2007, 21:30 | #106 |
Reputacja: 1 | Harpownik lubił swój wygląd. Każdy, naprawdę każdy, brał go za wielką i zupełnie niemobilną machinę. Bo wielki, bo żelastwa pełno na nim... Ale czy dobry konstrukt przeznaczony do walki może poruszać się niczym kobyła z połamanymi nogami? Zdecydowanie nie. Uśmiech wywołany wrzaskiem potwora zniknął nagle z twarzy Xaviera, gdy zobaczył jak ten błyskawicznie obraca się w jego stronę i swoimi zadziwiająco długimi ramionami (pewnie przedłużał je tą swoją dziwną "zdolnością" w trakcie chwytu) rzuca się w jego stronę. Jeżeli tylko półgolem obejmie swego przeciwnika, z jego kości zostanie ledwie pył... Harpownik był potężny. W końcu po coś został stworzony...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
19-01-2007, 15:09 | #107 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Harpownik szybko odwróciła się w stronę Xaviera. Był jak sokół spadający z nienacka na swoją ofiarę, nie pozostawiając jej żadnych szans. Lecz nawet sokołowi ofiara czasem ucieknie. W ostatniej sekundzie Xavier wyślizgnął się z objęć, w których pozostała jedynie jego ręka - zmiażdżona i zgruchotana natychmiast.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
20-01-2007, 12:36 | #108 |
Reputacja: 1 | Xavier To już koniec, jasna cholera jak mogłem wdepnąć w takie gówno. – Okropny ból zmiażdżonej ręki zagłuszał jego myśli. Popatrzył się w bezlitosne oczy Arvanesa widząc w nich nieunikniony wyrok śmierci. Nie próbował się wyrywać. –Bądź przeklęty!- Prychnął jeszcze przez zaciśnięte zęby w stronę potwora. Zebrał w sobie na tyle siły żeby wykonać swój ostatni atak. Naparł całym ciałem na wroga uwalniając przy tym nowe pokłady bólu. – Zadziwiające ile człowiek potrafi wytrzymać- pomyślał zanim świat przed oczami pokryła czarna kurtyna. Ręka ze sztyletem znała swój cel. Zanim bard zemdlał wykonał cios w kierunku twarzy przeciwnika. |
20-01-2007, 16:24 | #109 |
Reputacja: 1 | Kolejny ryk stworzenia, bo człowiekiem nie można go było nazwać. Mdlejący bard zobaczył, że sztylet wbił się gdzieś z bark Harpownika, a ten szybkim ruchem wyrwał go i rzucił gdzieś w bok. Miał już szykować się do ataku, ale zobaczył, co działo się z Xavierem. Przecież ten chłoptaś już zdycha... Twarz półgolema nigdy nie wyglądała straszniej. Jakby włączyło się w nim coś, co działało w każdym z jego braci. Przeżył tylko dlatego, że czuł, że rozumiał emocje ludzkie, że sam je posiadał. Ojciec nie wymazał ich z umysłu Harpownika, ten prototyp był tylko eksperymentem, zapewne niezbyt udanym, bo następne stwory Kalifa znów były maszynami do zabijania. I to właśnie biło z jego twarzy. Jakby zdrada łotrzyka i sam fakt jego powolnej śmierci włączył w nim gdzieś ukrytą maszynę. Patrzył na umierającego Xaviera swoimi wielkimi, pustymi oczami, spokojnie i bez emocji... Cichy huk, chłopak już chyba umarł. Arvanes spojrzał na jego postać, zastanowił się co robić... W całym domu słychać było trzask. Dziwny, specyficzny dźwięk- jakby ktoś miażdżył komuś kości? A cały pokój, w którym doszło do walki, będzie ubrudzony mieszaniną krwi, fragmentów kości czaszki i mózgu martwego łotrzyka. Jego życia nie zakończył miecz czy łuk, a zwykła stopa półgolema.
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |
21-01-2007, 13:01 | #110 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | [center:b4aa14f06b]Nothing helps you sleep at night so much as being absolutely certain that you're right, and everyone else is evil.[/center:b4aa14f06b] Zmasakrowane ciało pod stopami potwora. Wszystko to ukryte w ciemnym domu, z dala od ciekawskich oczu ludzi. Na posesji obok nadal dzieci bawią się, jakby nie stało się nic złego - biegają po podwórku i goniąc się, śmieją się radośnie. A tu, zaraz obok, czyha śmierć. Arvanes już pewnie zaczął myśleć, że teraz najwyższy czas zacząć działać, znaleźć wyjście z tego przeklętego domu i żyć dalej własnym życiem. Nie spodziewał się, że właśnie tu zakończy się promyk jego życia. Zabijając swojego towarzysza, zabił pośrednio i samego siebie. Jego ciało, nagle, osunęło się bezwładnie na drewnianą podłogę. Czy znajdzie bramę do boskich łąk? Czy może trafi w same otchłanie chaosu? To już twój wybór czytelniku, moja rola kończy się tutaj. [center:b4aa14f06b]Mors ultima linea rerum.[/center:b4aa14f06b]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |