Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2009, 20:43   #491
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
TESTAMENT


Jeśli czytacie ten dokument, to oznacza to, że poniosłem śmierć w walce o Rath, a także, że ktoś z moich towarzyszy przeżył. Dokument ten kieruje więc do osób, którym zaufałem i które będą w stanie spełnić moje życzenia.

Do Luny, Aner, Elhana, Blajndo, Yona i Milo.

Jeśli przeżyliście, to znaczy, iż wygraliście. Modlę się by tak właśnie było.

Zadbajcie o moje magiczne przedmioty. Nie mogą one trafić w łapy hien cmentarnych. Wszystkie moje zwoje, różdżki, magiczny pierścień i karwasze, sztylet z adamantytu czy elfie buty i płaszcz. Wszystko to zabierzcie się i rozdzielcie pomiędzy siebie. Będę przynajmniej w ten sposób z przyjaciółmi.
Moje ciało pochowajcie w Rath.

Zoro.

Pokonaj Ciemność. Pozwól sobie pomóc. Pamiętasz jak obiecałem Ci, że zostaniesz czarodziejką. Udaj się do moich Grających przyjaciół, a oni spełnią Twe marzenie. Pamiętaj mnie, jednak nigdy nie zaprzestań żyć. Życie jest bowiem za piękne.

Luno i Aner.

Zadbajcie o Zorę. Spróbujcie uratować ją od klątwy wampiryzmu. Wierzę, że jak zobaczy moją prośbę to zgodzi się na wszystko. Nie pozwólcie by Ciemność Shar zasłoniła jej duszę.

Elhanie.

Powiedziałeś, że jesteśmy niejako rodziną. To prawda. Dlatego proszę Cię. Zajmij się Zorą i jej matką. Zabierz je z Rath, bowiem myślę, że nic dobrego ich tam już nie spotka. Możesz oddać pod opiekę Harfiarzy. Coś są mi winni. Postaraj się wraz z Aner, by nauczyć Zorę magii. Ma do tego predyspozycje.

Blajdno.

Liczę na to, że pomożesz w wychowaniu Zory. Ona o mnie w końcu zapomni, jest jeszcze młodziutka. Tak jak i Ty. Wiesz o czym myślę. Macie me Błogosławieństwo.

Yonie.

Odnajdź Marę. Ona jest dla Ciebie ważna, tak jak Ty dla niej. Bądź jej przyjacielem. I nigdy nie zbaczaj ze swojej drogi.

Aner.

Do Ciebie mam specjalne życzenie. Załatw niedokończoną sprawę z Kynadią. Niech ta morderczyni poniesie karę. Zasługuje na to. Zmuś Adnana, aby się zajął tą sprawą na poważnie.

Milo.

Życzę Ci szczęścia na Twej drodze. Będziesz wspaniałą głową rodu. Mam nadzieję, że odnalazłeś przyjaciół, tak jak ja.

Luno.

Dzięki Ci za wszystko. Za Twą mądrość i uśmiech. Za wiarę we mnie. Nigdy się nie zmieniaj. Rozpraszaj Ciemności, bo jesteś światłem.

Przyjaciele.

Dziękuje Mystrze, że Was poznałem. Przy Was odzyskałem wiarę w ludy Torilu. Pamiętajcie o tej bitwie, pamiętajcie o mnie.

Rozpraszajcie Ciemność.

Niech Mystra i inne przychylne bóstwa zawsze Wam sprzyjają.

Siabo Laumme Harr,
Iluzjonista z Kruczego Urwiska.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."
Thanthien Deadwhite jest offline  
Stary 14-07-2009, 12:22   #492
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Wściekła Rosa zaszarżowała na Licza.

Nienawidziła go, po prostu nienawidziła. Nie chodziło o błyskawicę, która uderzyła upadłą paladynkę w twarz, o ludzi, których dziś zabił, nawet nie chodziło o Marę. Nienawidziła go całym sercem i duszą za to, co zrobił Yalcyn, za szczęście, które zniszczył w jednej chwili, za kłamstwa, których Rosa padła ofiarą. Za rodzinę kobiety, którą chciał brutalnie zniszczyć, za inne wampiry, które poległy lub zwróciły się przeciwko swej matce.

Wiedziała, że powinna go nienawidzić za coś innego. Dziś zginęło wielu ludzi, w tym burmistrz Lance, a Mara wisiała na golemie niczym jakaś lafirynda, goła i pozbawiona czci, ale to nie budziło już w Burbonównie żadnych uczuć. Gniew wywołała w niej manipulacja, jakiej padła ofiarą i fakt, iż Chernin zniewolił jedyną osobę na całym świecie, która ją pokochała.

W zemście za te, a nie inne czyny jej ostrze uderzyło w pierś nieumarłego.

Kątem oka dostrzegała innych walczących, ale to nie miała dla niej żadnego znaczenia. Furia, która ją opętała, przysłaniała jej krwistoczerwoną mgłą wszystko poza znienawidzonym czarnoksiężnikiem. Choć nie dostrzegała ciosów, widziała, jak martwe ścierwo obrywało raz za razem, tracąc to kilka kości z pleców, to prawicę.

Wtedy też licz zaśmiał się złowieszczym, obłąkańczym rechotem, po czym szybko wymówił kilka słów. Nim Rosa zdała sobie sprawę, uszy wypełnij jej huk, gdy gigantyczna kula ognia eksplodowała dokładnie obok niej, niszcząc barona i odrzucając jaw tył gorącą łapą.

Zdawało jej się, że leci przez wieki, zanim jej spalone ciało wylądowało na ziemi, koziołkując i zatrzymując się potłuczone na twardym podłożu. Kobieta próbowała poruszyć się, jednak jej ociężałe mięśnie nie chciały wykonać nawet jednego drgnięcia. Było jej ciężko, spaloną skórę obcierała ciężka, nieporęczna zbroja, a oczy same się zamknęły. Rosę ogarnęła przyjemna, chłodna ciemność…

Nagle, skórę kapłanki Shar musnęła delikatna, kobieca dłoń. Lecznicze iskry, niczym małe mrówki przebiegły po ciele byłej służki Torma, przywracając na nowo jej siły. Choć była to jedna z słabszy modlitw, to jednak dla Rosy będącej na granicy śmierci wydała jej się ona najpotężniejszą na świecie. Gdy otworzyła z trudem oczy ujrzała Lunę, której włosy błyszczały nieziemskim światłem. Kronikarka wydała jej się w tej chwili najprawdziwszym aniołem, a nie człowiekiem, którym niewątpliwie była.

Niestety, wrażenie boskości Luny minęło tak szybko, jak się pojawiło, gdy zaczęła swój wywód. Uważała, że Rosa powinna naprawić swoje błędy, lecząc innych ludzi i wnioskując z tonu, jakim to powiedziała, nie była szczególnie zadowolona z tego, że Rosa przeżyła. Zanim jednak paladynka wstała, kronikarka już biegła do innych, ratując im życie. Pomoc Rosy nie była nikomu potrzebna.

I dobrze-skomentowała krótko w myślach. Powoli zaczynało do niej dochodzić to, co się stało. Rynek Rath był istnym pobojowiskiem. Mnóstwo ciał ludzi, którzy zginęli w obronie swojego miasta, resztki kościotrupów, spalona ziemia i łzy tych, którzy przeżyli, by zobaczyć swych przyjaciół, którzy już odeszli na drugą stronę. W ciemnym sercu Rosy nie wywołało to żadnego odzewu, z wyjątkiem jednego, jedynego widoku- martwego Siaba.

Kobieta powoli podeszła do zwłok Iluzjonisty, ignorując kompletnie minę i zachowanie trzymającej ciało Aner. Uklękła przy czarodzieju i delikatnie pogładziła jego twarz.

- Więc Ty też poległeś? Szkoda. Z całej waszej kompani jedynie Ty i Luna…- Rosa urwała, nie do końca wiedząc, jak sformułować myśl, którą chciała przekazać.

Kim był dla niej Siabo? Sama nie wiedziała. Zaszedł jej za skórę, może nawet bardziej niż ona jemu. Był przywódcą Obrońców, kimś, kim Rosa chciała być zawsze. Miał to wszystko, czego ona pragnęła. Zazdrościła mu tego, tak bardzo, że uczucie to pochłaniało ją bardziej od przyrodzonej jej pychy. Ale czy to znaczy, że chciała jego śmierci?

Tak, chciała. Chciała stanąć z nim do walki jak równa z równym i zabić, lub ponieść śmierć z jego ręki. Był jej przeciwnikiem, ale nie w sposób, w jaki był nim ork spotkany na gościńcu lub Chernin. On był kimś innym. Mogła się z nim nie zgadzać, być na niego wściekła, kłócić się przy pierwszej lepszej sposobności, ale zasługiwał też na jej szacunek, respekt i miejscami zachwyt. De Burbon nie potrafiła mu tego pokazać inaczej, niż wiecznie z nim rywalizując.

- Chciałam się przekonać, które z nas jest silniejsze. Teraz już nigdy się nie dowiem- pożegnała czarodzieja, po czym wstała i zasalutowała. Nie potrafiła inaczej określić tego, jakie emocje w niej budził i tego, na co zasługiwał w jej oczach.

Następnie odeszła. Musiała jeszcze sprawdzić co z Yalcyn.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 14-07-2009 o 19:53.
Kaworu jest offline  
Stary 14-07-2009, 19:59   #493
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Nastał nowy dzień. Dzień zwycięstwa.

Sprzątano ulice po bitwie, opłakiwano poległych, uśmiechano się do zwycięzców, padał śnieg. Zapomniane przez wielu Rath, nic nie znaczące Rath w krainie Vaasa stało się niemym świadkiem pamiętnych na długie lata wydarzeń, poświęcenia, odwagi, cierpienia i miłości tylu osób. Każdy spędzał dzień inaczej, każdy starał się poradzić sobie z nim na inny sposób. Nie wszyscy potrafili, nie wszyscy świętowali.

Niczym zadra w sercu, wciąż ciążyły świeże wspomnienia, te radosne i te bolesne... .

Pozostawały w pamięci.

Na zawsze.

Kamienny Golem rozsypał się ledwie godzinę po bitwie. W nocy z kolei wszystkich obudziły bijące na alarm dzwony. Zamek "Szary Kieł" płonął, najpewniej przez kogoś podpalony. Część straży i służby rozgrabiła co mogła, uciekając w siną dal, pozostali zaś szukali schronienia w miasteczku. Nigdzie nie było również śladu po Yalcyn, Rotherze, czy córkach szlacheckiej pary.

Do miasteczka przybyły trzy tuziny zbrojnych ze sztandarami Torma i Tyra.

O dwa dni za późno.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VgKc5kdllvc[/MEDIA]

~

Siedział samotnie przy jej łóżku, w milczeniu wciąż trzymając delikatną dłoń kobiety. Po jego policzkach płynęły łzy. Jasnowłosa była kimś wyjątkowym, była dla niego całym światem, kochała go szczerze i akceptowała jakim był, mimo, że dzieliło ich tak wiele, że nie mieli prawa ze sobą być. Spędzone wspólnie chwile, urocze drobne momenty, jej spojrzenie, uśmiech, słowa, gesty, uczucia. Miłość. Wszystko tu się zaczęło i tu skończyło. Z jego własnego wyboru. Rozmawiali ledwie kilka godzin, czuła się coraz gorzej, mimo, że tego nie okazywała.

Piękna róża cudownie rozkwitła, piękna róża zwiędła.

Zmarła z jego imieniem na ustach... .

~

Dwójka towarzyszy wbiegła do opuszczonego magazynu z mocno bijącymi sercami. Nie wiedzieli czego mogą się tam spodziewać, gotowi byli jednak na wiele. Spieszyli na ratunek, pędzili by pomóc bliskiej osobie poległego towarzysza, znaleźli jednak własną śmierć. Ledwie po zrobieniu kilku kroków wewnątrz, wszystko nagle rozbłysnęło i budynek eksplodował z potworną siłą. Nie mieli praktycznie żadnych szans, nie byli nawet do końca świadomi co się stało.

Jeden z nich nigdy nie zazna ojcostwa, zostawiając ciężarną kobietę, a drugi nie spełni marzeń o założeniu rodziny... .

Moc wybuchu cisnęła przypadkowo przyglądającego się wszystkiemu południowca na pobliską ścianę.

~

Parka zakochanych tuliła się w fotelu. Mały mężczyzna robił co mógł, by pocieszyć swoją wykończoną emocjonalnie partnerkę. Ta szlochała i drżała jednak nieustannie na całym ciele wtulona w jego ramiona, nie mogąc sobie poradzić z tak wielkim bólem, z tyloma stratami, z tak dużym cierpieniem. Wszystko to ją przerastało, wszystko to przerastało i jego. Zagubieni wśród tak odważnych, tak cierpiących i tak bardzo kochających.

W palcach nieustannie miętoliła poczerniały znaczek Harfiarzy.

Ogień w kominku odbił się od krwistoczerwonych oczu Półelfki wyłaniającej się z mroku komnaty... .

~

Kobieta wyglądała jakby spokojnie spała. Jej złociste włosy na poduszce, spokojny wyraz twarzy, leciutko uchylone usta, cisza i piękno tej sytuacji kontrastowały jednak z wbitym w serce kołkiem. Na nocnej koszuli wciąż powoli rozrastała się plama szkarłatu. Wyglądała niczym jakaś mityczna księżniczka, niczym zapomniana przez wszystkich, zgładzona bogini. Przez otwarte okno wiał miły i lekki, zimowy wiaterek.

Na poduszce spoczywała czarna róża.

Stojąca w izbie jasnowłosa kobieta przygryzła wargę, a w jej oczach zamigotały łzy. Ostrzegała i prosiła towarzyszkę, na próżno.

~

Młoda dziewczyna spoglądała załzawionymi oczami przez okno. Po raz ostatni wpatrywała się w zachodzące słońce, w kulę wiecznie trwającą na nieboskłonie, we wciąż powracający, ciepły blask, którym obdarzała. Jej on już jednak nigdy nie rozpali, już nigdy go nie ujrzy. Nie miała już po co żyć, ponieważ jej ukochany również zgasł, i nie powróci niczym słońce na horyzoncie. Rudowłosa rzuciła się lekko w przód, lina naprężyła, pętla zacisnęła.

Rozległ się cichy trzask.

Opadł całun ciemności.


~


Byli bohaterami.


Wszyscy.


Chowano ich z wielkimi honorami.




















Proszę oczywiście już nic nie pisać...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172