Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-10-2012, 23:53   #41
 
Kritzo's Avatar
 
Reputacja: 1 Kritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłośćKritzo ma wspaniałą przyszłość
Colin podszedł pod pokój Roberta.
- Najwyraźniej nie chce nikogo widzieć. Diakon na pewno się o to zeźli, a my niestety nic nie zrobiliśmy. Powiesz mi chociaż moja droga za co będę zbierał wasze baty?


Uniosła Głowę i uśmiechnęła się, a raczej wykrzywiła usta w grymasie przypominającym uśmiech.


- Za to, że ten kretyn zamiast pogadać z Diakonem próbował wynająć mnie do włamania się tam - wskazała drzwi pokoju - a gdy się nie zgodziłam to zrobił to sam. A teraz oczywiście będzie na mnie jeśli coś go tam zeżre... Co zważywszy na to co o Mistrzu Robercie dziś usłyszałam jest prawdopodobne.


- Nie rozumiem co masz na myśli, a coś mi się wydaje, że chyba mi się nie spodoba, gdy mi to już wyjaśnisz?


Przez chwile patrzyła na niego w milczeniu. Nie zamierzała przecież rozmawiać o tym na korytarzu, gdzie każdy może usłyszeć. Dlatego tez wyjęła komórkę i napisała coś podając ją Inspektorowi, gdy skończyła.

“Spotkałam dziś Jovana. Twierdzi, że M.R. to nephandi.”


- Możemy teraz coś zrobić? Naprawdę powinniśmy go stamtąd wyciągnąć zanim sobie coś zrobi, albo zepsuje coś cennego...


Może Inspektor nie bał się zbytnio tego, że w pokoju Roberta ktokolwiek coś znajdzie - raczej doświadczony mag, nawet szalony naphendi by się odważył. Za dużo świadków, za wielkie szanse przypadkowego ujawnienia. Problemem było poszerzające się grono magów zainteresowanych mroczną przeszłością Roberta. O ile nie była tak mroczna jak się co niektórym wydaje, nie ma problemu, gorzej, że jeśli by podejrzenia były słuszne. Powinien interweniować? Jak? To tylko plotki, do tego podsuwane zapewne przez Jovana w tej jego prywatnej wojence. Kiedy wszyscy są rozdrażnieni, to i nawet sami mogą dochodzić do dziwnych konkluzji. Najważniejsze, to nie dolewać oliwy do ognia.

- Gustaw jest dorosły, nie zrobi nic bardziej nieodpowiedzialnego niż to co właśnie zrobił. Pewnie korzysta z faktu, że Diakon jest tymczasowo niedostępny - tutaj jego wzrok wyraził jawną dezaprobatę, związaną z jego dobijaniem się do pokoju Auraliusza. - Widać utrata Mistrza Roberta wpłynęła na niego gorzej niż sądziliśmy. Nie wiem co mu strzeliło do głowy. Tam nic nie ma, gdyby było, choćby sam Diakon coś już by zrobił. A na pewno już nie ma powodu by się zamykać.


Hermetyk był przekonany, że Diana zrozumie przekaz - nic się nie stanie. Dowodów na pewno tam nie było. Dla samej dziewczyny nie musiał być oczywysty inny problem. O ile nawet były, Diakon na pewno to ukrył, inaczej już dawno zamiast samotnego inspektora, byłaby tu cała inkwizycja. Oszalały Gustaw mógł znaleźć jakąś poszlakę. Może okaże się przydatny. Jednak łatwo sobie poradzić z teorią maga niższej klasy. Czas pokaże.

Wyczytać coś z twarzy inspektora było jak zwykle ciężko. Trwało to zaledwie chwilę, tyle co poruszenie brwią. Tyle ile potrzeba by się zastanowić: “czy będę miał kłopoty?” Nie dało się określić czy znalazł satysfakcjonującą odpowiedź.


Diana wyglądała jakby zaraz miał ją trafić szlak. O niczym innym teraz nie marzyła jak o tym, wy wywalić w ścianie dziurę, wywlec Gustawa na zewnątrz i...

Odwróciwszy się z całej siły uderzyła pięścią w ścianę.

Przecież nigdy sobie nie wybaczy, jeśli temu kretynowi coś się stanie.

Opuściwszy po chwili obolałą dłoń potulnie skinęła głową. To wszystko stanowczo nie było na jej nerwy.


- Wiesz moja droga, nie możemy w sumie pozwolić mu tam tak siedzieć. Ile to on już tam siedzi? - Colin wyjął z kieszeni zegarek kieszonkowy i sprawdził godzinę. - Bo my tu sobie gadamy, a on może sobie coś zrobić, w końcu jego zachowanie nie jest normalne. - W głosie Colina nie było jednak pośpiechu. Był raczej powściągliwy, no bo i czy im ktoś ucieknie?

Colin uderzył trzy razy pięścią w drzwi.

- Gustaw otwieraj. Nie pogarszaj swojej sytuacji.

W środku słychać było szuranie. Minęła chwila.


Dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą.

- Możemy spróbować otworzyć drzwi... Jeśli karma istnieje, to może coś mi się dziś uda...


Skrzywiła się lekko spoglądając w stronę drzwi. Wolała jednak na razie nic nie robić, po pierwsze nie była pewna czy w ogóle coś z tego wyjdzie... Po drugie wolał, żeby nie była to jej decyzja. Diakon i tak będzie wystarczająco wściekły.


- Myślę, że musimy otworzyć drzwi. Widać nie chce nas wpuścić. - Jeszcze kilka razy uderzył w drzwi. - Widać Diakonowi nie najlepiej idzie edukacja, żeby jego własny uczeń... - Po chwili dodał ciszej. - Rób co ci każę, pamiętaj, że jestem twoim przełożonym.


- Zmuszasz mnie do ostateczności Gustawie, godzisz w honor i dumę swojego mistrza.

W środku tylko nasilił się niewielki hałas. Nowy uczeń Diakona musiał zdawać sobie sprawę, że czas mu się kończy.


- No to wchodzimy. - Inspektor z kieszeni wyjął kawałek kredy i wyrysował okrąg wokół zamka, umieścił go w centrum pentagramu i wpisał w koło mistyczne znaki. Odsunal sie na bok od drzwi by uniknac ataku Gustava. Tak na wszelki wypadek. Chwila skupienia i drzw do pokoju Roberta zmienily sie w kupke drzazg, a zamek i klamka z głośnym brzękiem upadły na posadzkę.


Diana spięta przesunęła się tak, by móc zajrzeć do pokoju. Miała nadzieję, że Gustaw nie stał akurat przed drzwiami.


Colin wyciągnął ze swojej teczki oprawiona w skórę księgę, w której coś dziwnie trzeszczało i szeleściło. Kilkoma płynnymi ruchami przerzucił strony i otworzył na jednej ze stron. Diana mogła dostrzec tam kilka mistycznych znaków, rysunków i bazgrołów odpowiadających pewnie notatkom. Na środku jednak był tekst wyraźnie zaznaczony, dużymi literami. Mag przyłożył rękę do drewnianych drzwi i spokojnie pod nosem wyszeptał słowa zaklęcia. Drzwi w chwili zakończenia inkantacji obruciły się w pył, a na ziemię z łoskotem upadły ciężko zamek i klamka od drzwi.


Pusto, pusty korytarz stanowiący przedpokój siedziby Roberta, wykonany gustowanie z połączenia skały i drewna. Drzwi do pozostałych pokojów były zamknięte na klucz poza jednymi z których biegał szmer giętego papieru. Gustaw nie odpowiadał....


Magini przygryzła lekko dolną wargę. Niezbyt podobał jej się pomysł wejścia do pokoju innego maga bez zaproszenia. Zdaje się jednak, że Gustaw nie pozostawił im innego wyboru.

- Idę go wyciągnąć.

Mrukneła w stronę Inspektora i ruszyła w stronę pokoju, w którym powinien znajdować się Gustaw. Cały czas spodziewala się usłyszeć jakiś alarm.


Colin przyłożył dłoń do ust i przygryzł wargę. Rozsmarowaną na palcach kroplę krwi przetarł powieki by nie bawić się już w kotka i myszkę.Widząc otaczające go strumienie życia i bijącą od Diany poświatę zaczął rozglądać się za niesfornym magiem, gotowy do odparcia ataków. W pamięci już szperał w czym też młody hermetyk się specjalizuje. Gustawa trzeba szybko spacyfikować, by skorzystać na zaistniałej sytuacji.

Diana ledwo co zdążyła się zagłębić do pokoju, zniknąć za rogiem gdy wyszarpano ją w bok, wrzucono nie do pokoju, a... W kolejne drzwi. Świat zawirował. W przebudzonych zmysłach inspektora całe zdarzenie jawiło się jako dwa błyski ciemności które krystalicznym mrokiem zalały pomieszczenie...

...trzeba wiedzieć, że hermetycy chytrymi są...

...w tym samym momencie za jego plecami otworzyły się drzwi do pokoju diakona. W sieni stał Aureliusz, Gustaw oraz nieco chwieja Diana po wpadnięciu do drewnianego przedpokoju osobistych komnat mistrza Aureliusza drzwiami których teraz nie było widać.

Dwaj hermetycy wystąpili, po czole Gustawa ściekały stróżki potu lecz Diakon zachowywał kamienne oblicze. Jakby się tego nauczyli, wyćwiczyli i omówili przenieśli kamienne spojrzenia najpierw na wyłamane drzwi, a potem na Colina. I ponownie. Diakon pokręcił głoą zrezygnowany.


-Nie tego spodziewałem się po panu, adepcie inspektorze. To protokół – podał mu kopie dokumentu opisującą włamanie się do pokoju Roberta przez... Colina! Poświadczona była podpisem Aureliusza i Gustwa.

- Adeptka wykazała się niesamowitą odwagą powiadamiając nas o pańskim przewinieniu. - Aureliusz spojrzał dopiero teraz na Dianę, przezornie nie podał jej przy Colinie kopii do podpisania. - Jest pan inspektorze zawieszony i ocenzurowany na terenie fundacji i miejscach i jej przyległościach do odwołania. Pragnie pan coś dodać?


Magini patrzyła na to nie wiedząc czy się wściec, zaprotestowac przeciw takiej manipulacji, czy całość zignorować. Wreszcie westchnęła podnosząc dłon do twarzy w geście tak zwanego “facepalmu”. Tak cicho, że prawdopodobnie tylko ona to słyszała mruknęła “Potrzebuje się napić...”.


W pierwszych kilku sekundach, obserwując Diakona, jego raport, Gustawa, a później Dianę, był raczej zdziwiony. Zmierzył Aureliusza od stóp do głów, spojrzał mu w oczy. Czy ten człowiek nie był na prawdę zdesperowany? Zdziwienie ustąpiło pewnemu rozbawieniu, szczególnie, że teraz wiele nie ryzykował.


- Przykro mi Diano, wplątałaś się przeze mnie w tą farsę. Choć widzę brak Twojego podpisu. Niestety jeśli go nie złożysz, obawiam się, że za kilka minut będziesz współwinna.

Colin uśmiechnął się i schował protokół pod pachą.

- Dzięki Ci bardzo Aureliuszu. – Z jego oczu promieniowała prawdziwa radość, radość z prezentu, ale podszyta złośliwą uciechą. Jakby nagle wszystko stało się proste.


Och na bogów.... Czemu zawsze prywatne potyczki przeważają nad dobrem ogółu? Ta myśl była pierwszą jaka zawitała w jej umyśle. Nie będzie dla nich kłamać, dla żadnego z nich. Nie podpisze tego głupiego dokumentu, tego była pewna.

Starała się wesprzeć Diakona, zrobić co mogła by pomóc mu utrzymać tę fundacje w kupie, ale teraz sam ją pogrążał własnym kłamstwem. Naraził ucznia, wplątał w to ją... Ile jeszcze padnie ofiara jego intryg?


Z drugiej strony nie może oddać Roberta Jovanowi, zbyt mało o nim wie, a to czego się jak na razie dowiedziała nie wróżyło “psiakowi” najlepiej.

Zostało jeszcze trzecie wyjście. Odwołanie się do Horyznontu.


- Jestem przyzwyczajona do różnych oskarżeń, mniej i bardziej prawdziwych. - Odparła cichym, zmęczonym głosem spoglądając Inspektorowi w oczy. - Diakonie... - Skłoniła mu się głęboko - Skoro już Cie znalazłam, pozwól, iż zamelduje, że nephandi widziana wcześniej w parku nie sprawi już problemów, zginęła w czasie ataku na mnie. Obecnością ewentualnych jej towarzyszy będzie można się zająć, jeśli się ujawnią...


Colin pokiwał głową widząc determinację dziewczny. Miło go to zaskoczyło. Spojrzeniem powiódł w stronę Gustawa, tak by ten wiedział iż ich ze sobą porównuje, a nie było to dla niego korzystne. Jako uczeń, musiał się słuchać.


- W takim razie zapraszam do mnie, Diano. Powinienem spisać Twoje wieści, zgodnie ze swoją funkcją. No i oczywiście omówić to co właśnie zaszło. Przykro mi, że cię w to wplątałem. Proponuję się pospieszyć przed korektą protokołu. Może już jest gotowa, ale do ręki go jeszcze nie dostaliśmy. - Gestem dłoni zaprosił Dianę w stronę swojego pokoju.


Zawahała się spoglądając w stronę Diakona. Cóż, powiedziała to co miała do powiedzenia. Nie bardzo miała ochotę otwarcie przeciw niemu występować. Wreszcie skinęła głową.


- Oczywiście, to miejsce, dobre jak każde inne. Gdyby chciał pan, Diakonie, zadać jakieś pytania dotyczące incydentu będę w takim razie w pokoju pana Redrock'a.


Ponownie skłoniła się po czym podążyła za Colinem.


Diakon uśmiechnął się delikatnie. Nieznacznie. Lecz siłą absolutnej pewności i zwycięstwa.

-Sporządzenie takiego dokument to dla mnie kwestia myśli, adepcie inspektorze – mówiąc to jednym tylko gestem wykonał swą wola i magyą kopie dokumentu którą wręczył Gustawowi. - Przypominam panu o cenzurze. Niezależnie od prywatnej opinii obowiązuje pana status podejrzanego. Adeptko... - zwrócił się do Diany na odchodne – Proszę mieć na uwadze interesy fundacji. Nas wszystkich.


- W tym rzecz. Chyba szybko się przekonamy jakie kto ma priorytety.


* * *


W gabinecie Colin przygotował Dianie miejsce by mogła wygodnie usiąść, a w czajniku już gotowała się woda na herbatę.

- Jeszcze raz przepraszam cię za tą sytuację. Intryga była wymierzona we mnie, ale widać Diakon postanowił się Tobą posłużyć.


- W porządku, to chyba po prostu nie jest mój dzień...


Westchnęła ciężko rozmasowując skroń. Pierwszą rzeczą jaką zrobi po powrocie do domu będzie długa relaksująca kąpiel, a wszystkie te spaczone dziwadła niech lepiej się odczepią na te pare godzin.


- Więc.. Co dokładnie chce pan wiedzieć?


- Właściwie to już wszystko prawie wiem. Tylko bym chciał byś opisała zdarzenie ze szczegółami i podpisała. Ważna jest prawda. Rozumiesz... zjawienie się Diakona w tak ważnej chwili jest ciekawe. Nawet zakładając, że Gustaw nie był w zmowie z Aureliuszem od początku, tego się nie dowiemy i źle rzucać oskarżenia... to może Diakon go przyłapał i obrócił sytuację na swoją korzyść? Czy nie mogło tak być? Trzeba to rozważyć. No chyba, że posunie się do wszystkiego by mi dopiec. Nie mniej jednak ostatnie zamieszanie w fundacji zaczęło się od wizyty Jovana, teraz ten Gustaw... Nie podoba mi się to. Wolałbym by nie trzeba było niczego protokołować. Porządkowi Hermesa jednak zależy by fundacja była bezpieczna. Chyba żadne z nas nie może powiedzieć, że taka jest... pojawiły się pewne wątpliwości.

Colin zrobił, krótką pauzę nalewając wrzątek do filiżanek.


- Dość gadania. Nie chcę cię w to bardziej angażować niż potrzeba. Na tyle jednak z mojej strony zasługujesz. Doceniam odwagę i uczciwość. Od kiedy jestem w fundacji, to raczej rzadkość. To co mówiłem, pewnie sama już wiesz, ale właśnie z tobą powinienem być szczery. Zaryzykowałaś, ja też mogę.

Inspektor przyjrzał się w skupieniu dziewczynie, po czym sięgnął po filiżankę.


- Rozumiem... Właściwie nie ma co opisywać... Jakiś czas temu Gustaw próbował wynająć mnie do włamania się do pokoju Mistrza Roberta, niepokoiła go nieufność jakka był obdarzany jako jego uczeń. Obiecałam pomóc mu dowiedzieć się co i jak w zamian za obiecanie, iż powstrzyma się zrobienia czegoś głupiego. Próbowałam dyskretnie zasugerować Diakonowi, że powinien z nim porozmawiać, nie odniosłam jednak sukcesu, Kiedy dzis wróciłam Gustaw stwierdził, że nie może dłużej czekać... Resztę pan zna.


Wzruszyła ramionami.


- W porządku, spiszemy to. Nie mam zamiaru ulegać fobii Gustawa, być może działającego w zmowie z Diakonem, ale nie mogę tego zlekceważyć. Mam nadzieję, jeśli obije ci się coś o ucho to dasz mi znać. Sprawę muszę zbadać, niezależnie od tego jak bezwzględnym człowiekiem jest mistrz Aureliusz. Ciężko też powiedzieć, by nie był w to osobiście zamieszany.


Inspektor upił łyk herbaty i sięgnął po arkusz papieru.


- Spiszmy więc to i wracajmy do swoich obowiązków. Opowiadaj, a ja to zamknę w jakiejś sensownej formie.


Po ponownym opisaniu sytuacji zamilkła na chwilę wahając się.

- Wspomniał pan, że trudno by Diakon nie był w to zamieszany. Jeśli uważa Mistrza Roberta za przyjaciela to... cóż, siedzi w tym wszystkim po uszy i trudno go winić za jego niepokój. Podobnie jak Gustaw ma do tego prawa. Jak wspomniałam prosił mnie on bym pomogła mu dowiedzieć się, czemu nie ufano jego mistrzowi. Na swój sposób mi się to udało. Gdy zostałam zaatakowana przez tą całą Nephandi na pomoc przyszedł mi pan Jovan. Zabił ją, po czym podwiózł w bezpieczne miejsce. Po drodze wspomniał o czymś, co wyjaśnia całą ta nieufność - oskarżył Mistrza Roberta o bycie Nephandi, mówił też, że może być jeszcze jakiś drugi, ale nie wspomniał o konkretnej osobie z tego co pamiętam... Sądzę, że te oskarżenia prawdziwe czy nie, również powinny być rozpatrzone. Tym bardziej, że Jovan prosił, bym sprowadziła Mistrza w celu, hm, przesłuchania...


Słuchając relacji Diany Colin podrapał się zaciekawiony po brodzie.


- Ciekawe rzeczy dzieją się wokół twojej osoby. Zaprotokołujemy to co się zdarzyło w fundacji i z Naphendim. Co do reszty... tak, trzeba się do tych oskarżeń upewnić, jakie by nie były. Po tym zajściu twoja współpraca z Jovanem mogłaby byś trudna, ale to się jeszcze ustali. Co robić dalej ustalimy jak to wszystko spiszę. Czeka nas dużo pracy, o ile chciałabyś bym się w to zaangażował, a sam i tak nie pozostanę bezczynny. Na pewno nie po tak nieczystej zagrywce...
 
Kritzo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172