lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Those, who crawl through the edges. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/11382-those-who-crawl-through-the-edges.html)

Issander 21-08-2012 09:48

Pierwszy krok w to obce pomieszczenie miał w sobie coś upiornego, był jak przekroczenie pewnej granicy, spojrzenie prawdzie w oczy - że teraz już trzeba iść naprzód, że to jedyna opcja. W tym momencie można było spodziewać się wszystkiego, nie wiedząc jeszcze niemal nic o warunkach i zagrożeniach czychających wewnątrz. John - nerwowy, ale zdeterminowany - wszedł jako pierwszy. Reszta przyglądała się mu od tyłu.

Nagle zachwiał się, ale zdążył oprzeć się o ścianę i nie upadł. Krzyknął coś niezrozumiałego. W jego głowie pojawiła się wizja, wraz z bolesnym, wysokim dźwiękiem.

Pokazywała wiele osób, takich jak on, które zostały tu wysłane. Tak jak on po kolei dokonywały pierwszego kroku w ten kompleks, następnie szły dalej, od komnaty do komnaty... a potem ginęły. Bez wyjątku, co do jednego. Prędzej lub później, lecz ten los spotykał wszystkich. Niektórzy ginęli w czyhających na nich pułapkach, część zabijała się nawzajem... część nawet popełniała samobójstwa gdy tylko była w stanie zapewnić sobie pewną i w miarę bezbolesną śmierć. [Trauma bazowo +5]

Z zewnątrz trwało to raptem parę sekund, lecz wizja wydawała się Johnowi trwać dużo dłużej. Mimo to, być może przez ten dźwięk, a być może przez to, że wizja była dziwnie przyspieszona, nie dał rady się skupić na szczegółach. Wynotował jedynie dwie rzeczy: w brązowych komnatach ludzie znajdowali coś do jedzenia. Druga była taka, że w wizji nie pojawiły się te istoty, o których mówiła kobieta, która ich obudziła, i z ktorych jedna ścigała ich na stacji. Po wszystkim John oddychał ciężko, a uszy (i chyba mózg również) nadal bolały go od nieistniejącego dźwięku.

Kiedy reszta przeszła przez próg, nie doznała tego efektu. Najwyraźniej dotykał on jedynie pierwszej osoby.

zabawowy sigmund 21-08-2012 22:47

Zack szedł i trawił. Natłok informacji, nowości... bolesnych niespodzianek wydawał mu się przytłaczający jeszcze w białej sali.
Teraz było conajmniej nie lepiej.

Nie można powiedzieć, żeby nie miał on jako takiej wprawy w oglądaniu i doświadczaniu rzeczy nierealnych, ale to biło wszystko, swoją pokrętnością , prawdziwością i co najgorsze - bezpośrednim, realnym zagrożeniem.
Byli sterowani, obserwowani w środku pokręconego, jak kiszki biblijnego wieloryba, wrogim statku. Orbitowali na planecie "x-bo i tak nie dożyjesz, by o tym opowiedzieć" i w zasadzie Zack nie był świadom, co miałby zrobić, gdzie skierować kroki... jaki cel obrać.

Bo jaki? Praca wyznaczona im przez "obcych" była conajmniej bezterminowa z rozwiązaniem umowy najwyraźniej letalnym.
Ucieczka? Gdzie? Na, przyjazną czerwoną planetkę?
Powrót na ziemię? Najpierw musiałby nauczyć się sterować statkiem, którego hobby jest wypruwanie ludziom kiszek...
A może godna śmierć? Cóż śmierć tej obeznanej miejscowej z igiełką w ręce nie wyglądała jakoś szczególnie godnie, ale zdawała się być w miarę szybka i bezbolesna... w USA taka właśnie uznawana jest za humanitarną.

Dość! Do głowy Zacka doszło opóźnione oświecenie.
Przeżyć! Tak. Potrzebował czasu, a żeby go zyskać musiał żyć!
O to chodziło. Póki co... do następnego pomysłu.
Ruszył korytarzem, skracając dystans względem grupy.


Zbliżył się do czarnego i chwycił go za ramię dziwnie uspokajająco. Jego dotyk był pewny, solidny... John mógł tego nie wiedzieć, ale trzymając innych Jack sam stawał się pewniejszy. Robił coś, co umiał robić.
Zbliżył się do niego spokojnie, wchodząc w jego pole widzenia. Spojrzał z badawczą troską w jego oczy.

-Nic ci nie jest? Możesz usiąść.
"I tak nie ma zbytnio gdzie iść"- ten wtręt Zack sobie podarował z względów czysto profesjonalnych.

Spaiker 23-08-2012 19:43

-Jest ok, dam rade. Przeszukajmy pokój.

Martadiana 24-08-2012 13:28

- Blee - krzywiąc się powiedziała Lisa widząc cieknącą strużkę śliny, lecz następny obraz jaki pojawił się w jej mózgu, to ona sama siedząca na miejscu kobiety, z niewidzącymi już oczami. Odeszła szybko.

Ostrożne kroki skierowała na zewnątrz statku.

Mężczyzna zachwiał się. Lisa na ułamek sekundy wstrzymała oddech, czekąc co się wydarzy. Lecz nie, nie, to by było za proste. Zabijać od razu przy wejściu? A gdzie zabawa? Może zaraz zaproponują grę w pokera roz... nie, nie rozbieranego, rozstrzelanego. Tak, to brzmi całkiem dobrze, a ile emocji wywoła! Czy też może pora na grę w dwa ognie, z prawdziwym ogniem, zamiast piłki. Ale nie ma co kłopotać się wymyślaniem możliwości, skoro wystarczy poczekać i one same się przed nią zaprezentują w pełnej krasie.
Informacje przekazane przez obcą kobietę utorowały sobie drogę do mózgu Lisy, do części odpowiedzialnej za myślenie, a nie bezsensowną panikę.

- Przynęta, oto czym jesteśmy. Robaki na wędce wijące się w męczarniach i czekające na porę obiadową - mówiąc na głos, do siebie czy do ścian, podeszła do mężczyzn - czyli co? Jedynym ratunkiem jest nic nie czuć? Nie być człowiekiem.

Pomysł przeszukania wydawał się nienajgorszy. Lepszy niż bezczynne siedzenie.

- Ok. Ale kto wie co tu na nas czeka, lepiej uważać - przeszła kilka kroków wzdłuż ścian, po czym zawróciła - poszukam na statku jakiegoś kijka czy czegokolwiek podłużnego.

Issander 26-08-2012 21:27

Pokój był sterylny, nie było nawet odstających fragmentów ze ścian, czegokolwiek. Poza napisami. Po bliższym przyjrzeniu się, zauważyliście, że wydrapano je dość porządnie, czymś twardym. Spojrzeliście na swoje dłonie. Nikt z was nie trzymał w nich nic twardego, więc logicznym wnioskiem było, że te napisy to nie była sprawka ludzi podobnych do was. Większość z nich była wydrapana, część była wymazana cieczą podobną do krwi, ale po bliższym sprawdzeniu - to wcale nie była krew. Jednak [trauma bazowo +1] żeby to odkryć, musieliście jej dotknąć, powąchać...

Znaleźliście jeden napis, który wyglądał inaczej niż reszta. Był niewielki i cięzko było go odczytać. Tak jakby ten jeden był naprawdę wydrapany narzędziem nieprzystosowanym do tego, na przykład monetą. Ten napis był prostym, dziecinnym niemal wierszykiem:

It crawls around the place
Engaging people into scary race
Don't be a fool
Keep your head cool
Close your eyes, it won't find
What you keep deep in your mind
The ghosts are scary indeed
But their shadows in that exceed


Statek, którym tu przylecieliście także był sterylny, jednak jego przeznaczenie wymuszało trochę inny rodzaj wnętrza. Gdzieniegdzie ze ścian wystawały rury. Bardziej dokładne przeszukanie pozwoliło odkryć, że w jednym miejscu rura jest poluzowana... Ale sama Lisa i tak nie dała rady jej wyrwać, musiała poprosić któregoś z mężczyzn do pomocy. W środku rury biegło kilka kabli. Lisa pomyślała, że również pasy, które trzymały ich na fotelach mogłyby się do czegoś przydać, ale były zbyt mocne i nawet w kilka osób nie dali rady ich wyrwać. Jakieś ostre narzędzie bardzo by w tym pomogło.

Martadiana 28-08-2012 23:07

Nie było to szczytem marzeń, ale musiało wystarczyć. Teraz, zanim gdziekolwiek stąpi, będzie opukiwać rurą podłogę, ściany, wymachiwać nią przed sobą na wszystkie strony. Dierżąc cokolwiek w rękach czuła się bezpieczniej.
Nie zastanawiała się, czy jej umysł już orbituje po torach paranoi, czy też to zachowanie można uznać za rozsądne. Chciała przeżyć.

Odczytała wierszyk cichym głosem. To chyba jakieś piekielne żarty bogów co się dzieje w tym miejcu! Ludzie giną, jej też to grozi całkiem realnie, a ona ma ZACHOWAĆ SPOKÓJ?!? Jakim cudem to w ogóle możliwe? Musiałaby chyba doznać porażenia nerwów, by móc zastosować się do wyrytej porady.

- Pięknie! Po prostu pięknie! Może od razu sama powinnam się zabić, by uniknąć stania się waszą pieprzoną zabawką? Co?!? - zaczęła nieskładnie krzyczeć w przestrzeń, by wyrzucić z siebie gniew, co było chyba najgłupszym z możliwych posunięć, co niestety przyszło jej do głowy dopiero po chwilii - och, niech ktoś mnie kopnie - dodała już sporo ciszej zirytowanym głosem, wściekła sama na siebie. Zawsze najpierw działała, potem myślała, czego kwaśne owoce zjadła już nie raz. Chyba pora zmienić taktykę...

Obróciła się w kierunku mężczyzn z zakłopotaną miną.
- Wybaczcie - powiedziała posyłając krzywy uśmiech, po czym dodała sztucznie wesołym tonem - no, to kto chętny na wycieczkę?

Spaiker 01-09-2012 21:15

-Proponuje otworzyć każde drzwi i sprawdzić kolory pokoi.

Issander 01-09-2012 22:09

Wszystkie trzy pokoje są jednakowo, przerażająco czerwone.


Spaiker 01-09-2012 23:06

-No to kto chętny? Ja wzeszedłem pierwszy do tego pokoju.

Martadiana 02-09-2012 22:51

Lisa stała w miejsu przestępując z nogi na nogi.
- Czerwony chyba źle wróży, nie? - kolejne kilka przestąpnięć - no dobra, ja pójdę.

Wymachując kijkiem przed sobą, przeszła przez całą salę do najdalej położonych drzwi w przeciwległej ścianie. Czuła się jak klaun, który przez jakiś koszmarny portal wleciał do biurowca wypełnionego psychiatrami, którzy czekali z długopisami w gotowości, by zapisać każdy wniosek dotyczący jego zachowania. Och, chętnie by podłączyli jeszcze jakieś czujki do głowy. Tak na wszelki wypadek, gdyby zdarzyło się coś ciekawego.

Stanęła przed nimi i w ciszy zlustrowała je spokojnym wzrokiem, po czym zdjęła buty.
- Może i naoglądałam się za dużo filmów, ale nie zaszkodzi spróbować. I moglibyśmy wziąć wszystko, co da się wynieść z tego statku - powiedziała otwierając drzwi i wrzucajac do środka pokoju jeden z butów.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:35.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172