lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Żul: Zaciemnienie] Wesołych Świąt (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/13671-zul-zaciemnienie-wesolych-swiat.html)

Stalowy 31-01-2014 13:57

- Schowaj się, a my spróbujemy użyć fortelu.
Rychu podszedł do drzwi i przyjrzał się domofonowi. Cóż... warto spróbować. Poczekał parę chwil, dając Zdzichowi czas na ukrycie się w krzaczorach i zadzwonił domofonem.

Anonim 31-01-2014 22:39

Zdzich:
Siedząc w krzaczorach przyjrzałeś się trawie. To dość dziwne, ale jest kładziona jak dywan. Tak jak murawa na boisku - tego typu sceny widziałeś wyłącznie na telebimach na euro2012. Dotykasz jej i wygląda na prawdziwą, ale jest ładnie ułożona. Może skurwiel coś zamiótł pod ten wielgachny w pytę dywan? Oprócz tego to nic. Nudy. Słuchałeś jak Ryszard gada z typem przez widełofon.

Ryszard:
Po tym jak Zdzich się schował zadzwoniłeś do zboka. Odebrał. Zapytał, czy masz ochotę na chwileczkę zapomnienia. Na czarujący tim tirimtim. Równocześnie ostrzega, że do niego można wejść wyłącznie w kajdankach i trzeba je sobie założyć z tyłu zanim otworzy furtkę. Chcecie tego? Mykołka wyraził zdumienie i raczej nie idzie na to, ale możesz go przekonać.

Gargamel 31-01-2014 23:18

Zasmarkany, załzawiony Vel patrzył na owego ducha jak gdyby ten zasugerował mu ze sobą jakieś zbereźne zabawy. Szczęka Wieśka wylądowała na podłodze.
- Ale o so chosi? - tyle zdołał z siebie wydukać w pierwszej chwili. Nie dość, że niesłusznie go oskarżono o dzieciobójstwo to jeszcze jakiś palant z pałą śmie sugerować... Oczy Wieśka zwęziły się niebezpiecznie. Pociągnął nosem. W środku, pomału zaczynał się gotować, a to przeważnie znaczyło kłopoty. Vel był łagodnego usposobienia, jednak gdy go rozdraźnić.... Jednak zdobył się na spokój.
- Niech ci będzie, że jest 1970. - powiedział pospiesznie wychodząc z założenia, że wariatom nie można zaprzeczać, a uzbrojonym tym bardziej. Ciemna strona oburzała się na takie podejście. Za te oskarżenie powinno się delikwentowi oklepać maskę. Żeby ukryć wewnętrzny konflikt, który w oczach ów osobnik podający się za ducha mógłby wyczytać w oczach opuścił głowę. Po chwili zaczął się opentańczo wręcz śmiać, jak szaleniec. To mogło być dziwne lub też zastanawiające.

Stalowy 01-02-2014 13:36

Rychu zgodził się z pewną dozą nieśmiałości. Kiedy zaś zboczeniec się rozłączył Bimbromanta rzekł do towarzysza ze wschodu.

- Cwana sztuka, ale nie takich się załatwiało. Nie ma sprawy. Nie potrzebuję rąk, aby gnoja obezwładnić, a w środku też jest Zdzich. Otworzymy Ci jak zajmiemy się delikwentem. Ty póki co stój na czatach.

Anonim 03-02-2014 22:23

W świecie Vela rzeczy nie działy się po jego myśli. Był w celi, jakiś zomowiec podawał się za ducha, a do tego w tym drugim świecie też był w celi. Nic to. Vel trzymał się nieźle swojej wersji wydarzeń starając się jak najdłużej podtrzymywać jakże inteligentą rozmowę. Niestety duch nie dał się zbyć od tak. Błyskawicznie przypierdolił pałą Vela w maskę tak, że ze złamanego nosa trysnęła farba.
- Odpowiadaj mi tu, kurwa, na pytania skurwysynu jeden! - rzekł charyzmatycznie rycząc Duch Świąt Przeszłych - W roku 1970 byłeś w celi. W tej co, kurwa, widzisz teraz. Przypomnij sobie czemu tu siedzisz i powiedz albo cię tu, kurwa, zakatuję i przewiniemy akcję do kolejnej części twojej przeszłości.

Ryszard i Zdzich w tym czasie o dziwo mieli ułatwioną robotę. Mianowicie zbok osobiście pofatygował się w srebrnym, jedwabnym szlafroku i włochatych, oczojebnozielonych kapciach. Był umięśniony, a morda tak zrobiona, że mógłby robić za supermodelkę. Wydawało się również, że pod szlafrokiem ukrywa pałkę. Jeśli to jego pyta to mu zwisa za kolana, a jako że ma ponad metr osiemdziesiąt to powinien być wpisany do ginekologa, czy innego ginesa.
A czemu ułatwione? No bo podszedł do furtki trzymając w jednej ręce klucze i paralizator, a w drugiej kajdanki. Najpierw podał Ryszardowi kajdanki, a potem przełożył paralizator do lewej ręki. Uśmiechnął się.
- Wybacz, ale czasem tu jakieś agresywne świrusy przychodzą. - Ryszard w tle widział Zdzicha, który chwilę wahał się, czy od razu zaatakować tego poprańca, czy może cichcem przeczmychnąć do jego rezydencji przez otwarte drzwi.

Stalowy 03-02-2014 22:37

- Heh... - rzekł Rysiek z wyraźnym cykaniem się na widok kajdanków trzymanych w dłoniach.

Tyle że w jego duszy właśnie nastąpił przełom. Umysł rozbłysł narzucając organizmowi działanie. Potężna fala mdłości przeszła przez ciało Bimbromanty. Żołądek tajemnymi sposobami rozciągnął się po czym niemożliwie skurczył wypuszczając potężny (S)paw przez furtkę prosto w zboczeńca.

Wino Pałer! Szkoła MTV! (S)paw!

Gargamel 04-02-2014 00:50

Ze złamanego nosa płynęła krew. Ból przenikał jego jestestwo jednak on się nadal dławił śmiechem. Chamskim histerycznym śmiechem i nic co żywe martwe lub eteryczne nie mogło temu przeszkodzić. Skrwawiony zamiast bluzgać śmiał się coraz głośniej.
- To że jesteś idiotą już udowodniłeś powiedział tłumiąc na chwilę śmiech. - mnie tu nie ma i być nie może z prozaicznego powodu. Jeśli mamy rok 70 to dnia dzisiejszego dopiero przyszedłsem na świat powiedział i śmiał się dalej z głąba co nie umie liczyć.

MistrzKamil 04-02-2014 01:52

Odpalam legendarną teściową i ruszam na pomoc

Anonim 06-02-2014 21:55

Duch, jako rasowy sadysta, uderzył jeszcze raz w twarz Vela pałką. Zaćwierkało ofierze w głowie i stracił czucie w członkach swojego ciała. Zachował przytomność, ale ta przytomność była bardziej ułomna niż po dwóch litrach rozlanych na dwóch. Następnie złapał go za wsiarz i pociągnął na korytarz. Kilkanaście metrów dalej rzucił go na posadzkę. Vel nic konkretnego nie widział, a słuch mu dopiero wracał więc po prostu leżał z głupawym uśmiechem. Już rozmyślał na temat kolejnej obelgi, gdy duch podbiegł i ciężkim buciorem uderzył w dupsko Vela tak mocno, że ten ślizgnął się na posadzce jeszcze kilka metrów.
- Patrz!
W jednej z cel kobieta z burzą włosów leżała na podłodze. Wokół niej były rozlane różne płyny wyglądające jakby wyleciały z niej. Jej spódnica była kompletnie mokra. Trzymała w rękach niemowle. Pępowina leżała na niej plamiąc również jej bluzkę. Po drugiej stronie celi młoda dziewczyna patrzyła to na swoje brudne ręce to na współuwięzioną. Płakała i kiwała się do przodu i do tyłu.
- Rzeczywiście dziś się urodziłeś. W ogóle wiesz kto jest twoim ojcem?

W tym czasie. A właściwie nie. A może i tak? Nieważne. W każdym razie...

Zdzich i Ryszard pokonali w dość brutalny sposób tego zboczeńca. Zdzich niby to teleportował się za typa i chwycił go od tyłu za głowę wyginając nienaturalnie żuchwę do dołu. Wtenczas Ryszard zaspawał mu posturę tak, że spora część wymiocin wlała mu się z siłą wodospadu do gardła. Zdzich chwycił klucz i błyskawicznie otworzył furtkę. Pieprzony kretyn lubiący ruchać w dupy bezdomnych wierzgał się w agonii z wykrzywioną mordą jakby miał krzyczeć, ale dźwięki żadne nie dobiegały z jego gardła. Niemy krzyk. Jak w kosmosie. Błyskawicznie zanim ktoś zauważył Ryszard zamknął za sobą furtkę i pociągnął ciało zboka (to znaczy: on jeszcze żyje, ale już niedługo) i legendarną teściową (no bo zgrzybiali nie robią zbyt wiele akcji na raz) do salonu. Wielkiego w pytę salonu. Na stoliczku jest wysypana góra białego proszku. Obok stoi butelka szampana. Na olbrzymim plazmowym telewizorze leci film. Jakieś francuskie pedalstwo, a nie film znaczy się.

Gargamel 07-02-2014 12:00

Pobity, skopany, z ułomną, powracającą świadomością i wyraźnym szokiem na skacowanek, zakrwawionej opuchniętej mordzie zobaczył... Ją. Kobietę, którą niegdyś, zdawało się że całe eony temu widywał w snach. Kobietę, której nigdy nie znał, bo porzuciła go zaraz po pogrodzie. Swoją matkę. I siebie, jako uroczego noworodka, tak niewinnego, którego życie będzie pasmem porażek. Vel pociągnął nosem. Już nie śmiał się głupkowato. Chlipał cicho walcząc ze sobą bowiem jedna jego strona chciała złapać berbecia w ramionw, tulić i ochraniać, poprowadzić przez życie tak, by nie stał się kim jest obecnie czyli moczymordą, żulem i mordercą. Druga strona ta zdawało się bardziej trzeźwo myśląca mówiła mu, że to tylko złudzenie, iluzja, miraż. Że nie ma możliwości ingerencji. Teraz, albo nigdy" - pomyślał niezdarnie zrywając się na nogi z całych sił próbując dotrzeć do bobasa. BUM! Centralnie wjebał się na ścianę. Jucha z rozpieprzonego nosa udekorowała obraz czerwonym deseniem, gdy pysk Vela zsuwał się po ścianie. Czuł się coraz gorzej i to nie za sprawą otrzymanego łomotu. Coś wewnątrz niego, chyba ostatnia cząstka człowieczeństwa wyła z bólu. "Gdybym chociaż mógł se chlapnąć" - Ostatnia trzeźwa myśl. Ciało Wieśka niemal totalnie wyłączyło myślenie. Dobrze się stało, bo nie pamiętać miał jak czołgał się do najdalszego kąta celi, jak tam wył waląc głową w ścianę błagając sam siebie o wybaczenie za wszystkie przewiny. I wtedy świadomość powróciła. Spłynęła na niego z gracją i siłą dębowej pały wraz z pytaniem.
- Nie. - odpowiedział cicho pociągając nosm, roniąc łzy i za wszelką cenę starając się nie patrzeć na swoją matkę i oworodka.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:26.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172