lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Owod) Srebrny Młot - Czarna Błyskawica (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/13886-owod-srebrny-mlot-czarna-blyskawica.html)

Aves 25-02-2014 23:43

Marek popatrzył na odchodzącą policjantkę.
- Suka.. No nie ma jak w domu...- skwitował w myślach.

Później udał się do biedronki, aby zrobić zakupy. Kiedy skończył podjechał wózkiem wypełnionym zapasami do naczepy tira i zadudnił pięścią w drzwi. Odczekał chwilę i zadudnił jeszcze raz. Trzecie podejście zaskutkował. Zobaczył zaspaną twarz Veroniki.
- Zabierz żarcie do środka i ogarnij się trochę. Ja idę się rozejrzeć i poszukać odpowiedzi.- Popatrzył na Nastolatkę, która właśnie leczyła poranną „suszę” pół litrową dobrowianką.
Marek poczekał, aż skinie mu głową i ruszył w stronę kabiny kierowcy. Otworzył drzwi i usiadł.
- Gustav miej na nich oko ja idę się przejść- Lider wyciągnął z kieszeni kurtki batona i położył na kokpicie kierowcy.
Gustav popatrzył na niego podrapał się po głowie.
- Stary... Nie podoba mi się to. Znów będziesz się szwędać sam po obcym terenie. - Marek chciał już wysiąść, ale Gustav przytrzymał go za ramię w mocny męskim uchwycie.
- Jesteś Odpowiedzialny za swoją rodzinę pamiętaj o tym. Mamy wielu wrogów i jesteśmy zdani na siebie.- Marek uśmiechnął się.
- Z każdego gówna wyjdziemy.- Powiedział tylko tyle i wyszedł.
Skierował się w stronę lasów. Chciał odnaleźć tego „ Wolnego od Gniewu” Zazwyczaj nie korzystał z ich rad wolał sam rozwiązywać swoje problemy, ale teraz czuł się zagubiony i zdezorientowany. Wyciągnął z kieszeni komórkę i wysłał sms do Gustava.
„ Znajdź jakiś nocleg i podaj mi adres jak znajdziesz.”.

Schował telefon do kurtki i wszedł do pobliskiego lasu. Tam ściągnął z siebie ubranie ukrył w zaroślach i przybrał postać lupusa.

Odczekał chwilę przyzwyczajając się do wilczego ciała. I pobiegł w stronę pobliskiego dworca kolejowego. Mając nadzieję, że Filodoks jeszcze tam będzie.

Slan 28-02-2014 16:29

Dojście do lasu trochę zajęło, musiał przejść bardzo długą ulicę Kwiatową pełną poniemieckich domków jednorodzinnych. Obok cmentarz wszedł głębiej w las i przybrał postać lupus. Potem wrócił do basenu. Na miejscu bez problemu wyczuł ślady innego Garou. Zobaczył go po drugiej stronie, na wyspie

one_worm 05-03-2014 10:59

- Czyli jak rozumiem- Powiedziałem po chwili namysłu - Państwo nie zamierzają nic z tym zrobić, co więcej uważają, że moja sekretarka teraz opowiada tak zwane bzdury i najzwyklej w świecie kłamie, czyż tak?- Mówiłem to spokojnym tonem głosu.
Czekałem w zasadzie tylko na to co powiedzą, spokojny, niemalże bierny, zamyślony. Jeżeli te barany nic nie zrobią to spotka ich zasłużona kara, nie teraz to jutro...a pieniądze i tak odzyskam i tak.

Slan 07-03-2014 19:47

Policjant poczerwieniał na twarzy.
- To nie żadne bzdury, tylko składanie fałszywych zeznań, bardzo poważne przestępstwo! Ma pan jeszcze jakieś obiekcje? - zapytał chłodno
- Nie możemy go po jednak przesłuchać? Dajcie mi kwadrans a go przyprowadzę - naciskała policjantka, ale jej przełożony tylko uśmiechnął się z pobłażaniem.
- Mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Czekają na nas prawdziwe przestępstwa rzekł i ruszył do wyjścia. Policjantka odprowadziła go wzrokiem. Nagle odwróciła się do Tomasza.
- A ty czego się gapisz? - warknęła i wyszła.
- Rano dzwoniła Isabela Wertberg. Ta Niemka. Ma dla Pana większe zlecenie - rzekła pani Dorotka


Po anulowaniu posta Porrando-
Marek przeobraził się w Lupusa i udał się ku wyspie. Już w pobliżu wyczuł zapach Garou, lecz gdy przeszedł po zbutwiałym moście i znalazł się na wyspie, nie znalazł nic. Tak samo było w umbrze, gdzie dostrzegł tylko nieco śladów wylka i hispo oraz glabro, oraz ślady damskich trzewików.

Aves 23-03-2014 21:26

Marek w formie lupus starał się pochwycić jakiś trop. Powąchał ślady, kiedy podszedł do damskich trzewików skupił się i przypomniał sobie zapach Izabeli, jednak zapach ziemi był bardziej intensywny.

Marek Postanowił powrócić do swoich ubrań w lecie i zobaczyć może udało się znaleźć jakiś hotel. Sprawdził czy nikt niekręci się w pobliżu i przybrał postać człowieka, szybko się przebrał i sprawdził telefon. Wyszedł z lasu w stronę wskazanego przez przyjaciela miejsca. Młody Garou był zawiedziony myślał, że rozmowa z filodoksem wskaże mu jak ma wybrnąć z tej patowej sytuacji. Cóż w życiu nie ma prostych wyborów. Postanowił później przyjrzeć się śladom, teraz nie chciał iść w nieznane sam. Myślał też intensywnie o niewyraźnym kobiecym zapachu. Czyżby czuł żmija czy tylko mu się zdawało ? Niczego nie był pewien.
- Posrane to życie.- Skwitował włożył ręce do kieszeni kurtki, wyciągnął z niej telefon i jeszcze raz sprawdził czy ma jakieś nowe wiadomości.

one_worm 26-03-2014 22:23

- Jeżeli masz jakiś adres to ja odwiedzę tego faceta- Powiedziałem po wyjściu policji. Nie chciałem się z nimi użerać, nie miałem ani na to ochoty ani sił... Zbędne mi to było. Zawsze sam mogę się policzyć na swój sposób czy to z policją czy też z jakimkolwiek przestępcą...
- Zlecenie, naturalnie bierzemy!- Odpowiedziałem spokojnie, z błyskiem w oku

Slan 30-03-2014 20:44

Piotr Kciuk.
Pani Danuta otarła łzy i rzekła
- Ten kurdupel mieszka niedaleko, po drugiej stronie drogi na przeciwko rynku tam, w tm domu z kratami w oknach. Pani Izabela będzie wieczorem uzgodnić zamówienie

Marek Chmielewski
Wilkołak wrócił do swoich. Wszyscy byli już od kupieni. Zobaczył, że Veronika żegna się z jakimś niskim, rudym i krępym jegomościem. Andrzej podszedł do niego ze skwaszoną miną.
- Nie jest dobrze. W tej cholernej wiosce robią ze trzy festyny na rok, więc jeśli twoi znajomi nam nie pomogą, to przyjdzie nam dawać koncerty w Szklarskiej i Karpaczu. A co do twoich znajomych, to Zygmunt mieszka w Jelenim Potoku, takim tutejszym hotelu, a Izabela kupiła sobie cały Nowy Dwór gdzieś obok starej fabryki dywanów - w tym czasie Gustaw rozmówił się z Veroniką i przyniósł pudełko zapałek.
- Rudy dał to Veronice, gdy podała nazwę naszego zespołu - na odwrocie pudełka zapałek xkoślawie narysowano wilkołaczy glif "Witaj"

Aves 02-04-2014 21:47

Marek przyjrzał się pudełku zapałek przeczytał glif i popatrzył na Andrzeja, Gustava i Veronikę.
- Dobra ja Garou nie znalazłem. Zarobić trochę kasy by się przydało, ale najpierw obowiązki. Odwiedzimy ten "Jeleni potok" zobaczę co tam u Zygmunta. Później pomyślę co zrobić dalej.
Celowo nie wspominał przy swojej watasze o Izabeli, jego dawnej cichej miłości. Choć korciło go, aby odwiedzić najpierw Izabelę.
- Pakować się do domku i jedziemy do "Jeleniego potoku" na spotkanie z Zygmuntem.

Marek nie wiedział co sądzić o srebrnym kle. Izabela oskarżała go nieumiejętne rządy, które spowodowały śmierć wielu pobratymców z rąk Technokracji. On z kolei wiedział, że pod jej śmiałymi rządami ofiar było by jeszcze więcej. Rockman otworzył drzwi kabiny kierowcy, poczekał, aż cały zespół wejdzie do naczepy, usłyszał charakterystyczne zamknięcie drzwi naczepy. Chwilę później lider zasiadł za kółkiem tira, odpalił silnik i włączył pierwszy bieg. Powoli pojazd wytoczył się na drogę i ruszył do "Jeleniego potoku".

Slan 05-04-2014 16:26

Dotarcie do Jeleniego Potoku nie było wcale takie proste. Jechali po wąskiej drodze mijając ośrodek zdrowia, drugą biedronkę i skręciwszy za most przejechali obok zrujnowanej fabryki dywanów po jednej stronie i wielki zalew, awaryjne źródło wody dla miasta i otoczony ogrodzeniem, położony w niewielkim lasku nowy dwór. Zobaczyli także reklamę parku miniatur i sztolni po kopalniach uranu. Jeleni potok znajdował się w dużej wiosce zwanej Wojtków, choć nazwa wioska była tu nieco na wyrost, bo przypominała raczej wielkie osiedle domków jednorodzinnych, nad którym górował szpital Bolkowiec, a także szpital psychiatryczny i niegdysiejsze sanatorium Wysoka Puszcza. Jeleni Potok był w samym środku "wsi". Wielki dwu piętrowy budynek wyglądał sympatycznie, ale i drogo. Obsługa i klientela patrzyła na Marka bardziej wilkiem niż wataha Garou na wampira w Caernie, ale okazało się, że Zygmunt go oczekuje. Galiard poszedł do pokoju, w którym mieszkał Srebrnyy Kieł. Otworzyła mu niewiarygodnie piękna rudowłosa kobieta o niesamowicie błękitnych oczach, która przywitała się z nim po angielsku z oksfordzkim akcentem. Z jego odpowiedzi zrozumiała chyba tylko słowo Zygmunt i uśmiechnąwszy się uroczo wprowadziła go do środka. Albinos siedział za stołem i rozmawiał z ponuro wyglądający mężczyzna z jednym okiem.
- Witaj przyjacielu Marku! Dobrze cię tu widzieć - rzekł z niemieckim akcentem wstając od stołu i wyciągając przyjaźnie dłoń, jednocześnie dając znak kobiecie, aby wyszła.

Aves 06-04-2014 23:49

Marek co jakiś czas przeklinał cicho. Droga, którą jechał do Jeleniego Potoku była wąska i trudna. Parę razy nawet zastanawiał się czy nie oddać kierownicy Gustavowi, który był lepszym kierowcą od niego, ale stwierdził, że się nie podda i pokarze swojej watasze, że umie poradzić sobie z problemami. Przejechał obok zrujnowanej fabryki dywanów po jednej stronie i wielkiego zalewu, awaryjnego źródła wody dla miasta i otoczony ogrodzeniem, położony w niewielkim lasku nowy dwór. Nie zwrócił uwagi na reklamy, wjechał do wsi Wojtków i zbaraniał. Rzędy takich samych domków i górujący nad nimi szpital. Marek zatrzymał się na chwilę i zapukał w szybę naczepy. Otworzyła Veronica.
- Vera sprawdź na mapie jak dojechać do Jeleniego potoku- Poprosił Lider. Nastolatka jęknęła nie cierpiała szukać drogi. Jakiś palant zaczął na nich trąbić. Marek miał ochotę wysiąść i zdzielić go w pysk w sumie przydało, by mu się rozładowanie napięcia. Cały czas myślał o Izabelii i te myśli nie dawały mu spokoju. Usłyszał jak drzwi otwierają się Popatrzył na Gustava i jakiegoś wydzierającego się za nimi gościa.
- Wysiadaj szefie nie masz dziś głowy do jazdy odblokujemy ten korek, zanim zjawią się gliny.- Powiedział Gustav.
Marek chciał coś powiedzieć, ale przeszkadzał mu awanturujący się typ w lusterku bocznym zauważył, że inni kierowcy zaczynali trąbić. W końcu nic dziwnego stanął „na światłach” a akurat sygnalizator zmienił kolor na zielony.

Mężczyzna chwycił Gustava za ramię i chciał mu przyłożyć, ale, wtedy Marek nie wytrzymał odpiął pas i rzucił się na nerwowego kierowcę. Przez chwilę czuł się szczęśliwy, kiedy okładał go na ciepłym asfalcie, a zapach krwi mężczyzny mieszał się z zapachem spalin. Nawet nie spostrzegł się, kiedy zaczął przyjmować postać Glabro.

Tylko interwencja krewniaków powstrzymała Lidera. Marek szarpał się, a jego długie do ramion włosy falowały niczym fale.
- Kurwo ! Jeszcze raz ruszysz kogoś z mojej rodziny to Cię zajebie słyszysz !- Mówił warkliwym głosem później energicznie odwrócił się i wskoczył do kabiny kierowcy usiadł na miejscu pasażera. Reszta watahy oprócz Gustava wsiadła do naczepy tira. Gustav ruszył.
- Kurwa Mać Marek !- Żachnął się kierowca Co ci się stało... Kurwa mało ci przygód jeszcze brakuje nam policji. Panuj nad sobą, bo...- Marek zaśmiał się.
- Bo co Kurde... Co mi zrobisz ?! Zbijesz ! Spróbuj swoich sił.- Warknął odsłaniając kształtujące się kły. Z głębi naczepy słychać było płacz dziecka.

Marek postanowił się uspokoić. Dalszą część drogi przejechali spokojnie. Kiedy dojechali do Jeleniego potoku. Marek zdąrzył już przybrać formę homid jednak w jego zapachu wciąż wyczuwalne były ślady niedawnej agresjii. Lider odpiął pasy wysiadł z kabiny, uprzednio obiecując krewniakom, że będzie trzymać nerwy na wodzy. Jednak dla pewności razem z, nim do „Jeleniego Potoku” wszedli Gustav, Andrzej i Maria.

Marek został z Gustavem i Andrzejem Rozmawiać z recepcją poszła Maria.
Marek słyszał jej głos.
- Dzień dobry my Chcieliśmy się spotkać z panem Zygmuntem.
- Nie, nie byliśmy umówieni...

Lider zacisnął dłonie w pięści.
- Taki kawał drogi i nas nieprzyjmie – Warknął. Milczący dotąd Andrzej popatrzył na niego i uśmiechnął się.
- Przyjmą Nas Nasza Maria umie wszystko załatwić jak nie uśmiechem to cyckami- Szturchaniec Gustava uciszył perkusistę.

Chwilę później pojawiła się uśmiechnięta Maria.
- No załatwione Spotka się z nami w swoim pokoju na drugim piętrze.-

Cała grupa udała się na drugie piętro. Marek stanął przed drzwiami i zapukał. Otworzyła mu kobieta o pięknych niebieskich oczach. Marek uśmiechnął się i wszedł.

- Witaj Zygmuncie kopę lat- Uścisnął mu po przyjacielsku dłoń.
- Chciałbym przedstawić ci moją rodzinę.
Wskazał, im gestem aby weszli. Andrzej oczywiście zarobił kolejnego plaskacza od ślicznotki, która nie lubiła jak ktoś ją po tyłku szczypie. Więc na facjacie Andrzeja szybko pojawił się czerwony odcisk smukłej rączki rudowłosej damy.

Marek przedstawił wszystkich zaczynając od swojej Narzeczonej. Po krótce opowiedział o zespole i ich życiu w Niemczech. Później zadał pytania do Zygmunta.
- Powiedz mi Zygmuncie...- Powiedział siadając na krześle reszta jego rodziny usiadła na kanapie.
-... Dlaczego wracamy na stare śmieci ? I jaka jest sytuacja z magami Technokracji Dalej się panoszą. Czy może Dzieci żmija zwące się Spokrewnionymi zalęgły się również tutaj w drodze do ciebie pobiłem jednego ghula, tak mi się przynajmniej wydawało, że to był ghul. Na pobliskiej wyspie wyczułem innego Garou, ale, kiedy tam dotarłem wyczułem tylko zapach damskich trzewików. Mógłbyś mi wyjaśnić co się tutaj dzieje ?.- Skończył kanonadę pytań i patrzył teraz na człowieka, który kiedyś ocalił go przed śmiercią, jednak cały czas myślał o pięknej Izabelii.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172