Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2014, 18:17   #21
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Policjant popatrzył z ukosa na Coopera. Widać było, że jest mocno skonfundowany, ale zawodowa rutyna wzięła jednak górę i mężczyzna powiedział:
- Dzień dobry panu.
Głos mężczyzny był dla Coopera niczym głos Boga. Usłyszeć w tym miejscu normalne słowa, wypowiedziane bez żadnego symbolizmu, podtekstu, czy też ukrytej intencji było czymś niezwykłym.
Mark skupił się i niemal automatycznie odpowiedział na powitanie.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę pana o coś zapytać. Poszukujemy pewnego mężczyzny i jest możliwość, że kręcił się on ostatnio w tej okolicy. Być może go pan widział.
Policjant sięgnął dłonią do kieszeni i Cooper poczuł irracjonalne ukucie strachu w sercu. To miejsce zaczynał oddziaływać na niego bardziej niż chciał sam przed sobą przyznać.
- Niech pan spojrzy - powiedział policjant pokazując zdjęcie - Może go pan widział.


- Być może wygląda normalnie, ale zapewniam pana, że to niebezpieczny przestępca - powiedział policjant.
Cooper znał tego mężczyzna. Znał i był tego pewien, jednak jakaś blokada w mózgu nie pozwalała mu sobie przypomnieć skąd, ani gdzie go widział.


Białe pióra opadają wolno w promieniach zachodzącego słońca. Cała ich masa wypełnia przestrzeń.
Czyjś krzyk rozdziera cisza, a z nieba zaczyna padać deszcz krwi.


Pusta ulica na przedmieściach. Długa aleja, wysadzana wysokimi klonami. Wiatr kołysze nimi leniwie. Przy jednym z pni stoi przewrócony dziecięcy biały rowerek.


Ciemna piwnica przesiąknięta zapachem rdzy i wilgoci. Jest duszno. Duszno i gorąco. Słychać czyjeś ciężkie sapanie. Przywodzi oni na myśl chore i obsceniczne skojarzenia. Fascynacja miesza się obrzydzeniem i strachem.


Opustoszały budynek. Migają czerwone i niebieskie światła z policyjnych kogutów. Tłum ludzi zgromadzony przy żółtej taśmie. Jakiś typ z kamerą i włączoną lampą przedziera się przez tłum. Słychać czyjś krzyk i rozdzierający duszę płacz.


- Halo, halo! Proszę pana|! Wszystko w porządku? - zapytał policjant.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 11-07-2014, 12:16   #22
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Nie spodziewałem się najzwyklejszej reakcji, jaką były rutynowe pytania mundurowego. Zaniemiałem. Muszę wyglądać głupio stojąc przed nim z otwartymi ze zdziwienia ustami. Facet daje mi zdjęcie, tłumacząc że niepozorny mężczyzna figurujący nań to groźny przestępca.
- J-ja... nie znam go. Chociaż, niech pan poczeka. Może jednak go gdzieś widziałem.
Coś mi zaświtało i wtedy - cóż, trudno to opisać. Przez moją jaźń przetoczyła się seria obrazów. Z początku choatycznych, po pewnym czasie ukłądających się w pewną całość. Do teraz nie jestem w stanie powiedzieć, czy faktycznie tam byłem, lub wszystko mi się zdawało. W każdym razie gdzieś odpłynąłem, bo poczułem szturchnięcie.
- Halo, halo! Proszę pana! Wszystko w porządku?
- Co? Ah tak. Nie będę owijać w bawełnę. Proszę mi powiedzieć. Czy to sprawa o podłożu seksualnym? Jakby to powiedzieć. Słyszałem o takiej historii - tak naprawdę jej urywki zobaczyłem przed chwilą, ale przecież tego mu nie powiem - To miasto jest szalone. W nagłówkach co chwila się czyta o jakichś bestialstwach i przykro to mówić, lecz człowiekowi się wszystko zlewa. Ale nie kiedy ofiarą jest dziecko, prawda? - popatrzyłem w oczy policjanta szukając w nich potwierdzenia moich przypuszczeń.
 
Caleb jest offline  
Stary 11-07-2014, 12:56   #23
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Policjant podrapał się nerwowo po brodzie.
- Wie pan... - zaczął niepewnie - Zasadniczo nie powinienem o tym mówić. Dla dobra śledztwa i tak dalej. Ma pan jednak rację. Ten człowiek może być zamieszany w uprowadzenie, gwałt i zabójstwo kilkorgu dzieci. Pracował przez jakiś czas jako kurier pod fałszywym nazwiskiem. Ponoć dzięki tej pracy namierzał swoje przyszłe ofiary.



Ciepłe popołudnie. Siedzę przy szklaneczce whiskey i książką w dłoni. Z oknem słychać radosne, ptasie trele. Chwilę błogiego relaksu przerywa dzwonek do drzwi.
Niechętnie podnoszę się z fotela i idę do drzwi. Wyglądam przez wizjer i widzę go. Ubrany w firmowy uniform "7Pack" brunet o pospolitej twarzy.
Otwieram. On wręcza mi przesyłkę, a ja patrzę w jego oczy. Widzę w nich coś co sprawia, że czuję przed nim strach, choć w jego wyglądzie nie ma nic groźnego.
Uśmiecha się do mnie, a ja ma ochotę udusić go gołymi rękami.


Deszczowy poranek. Stoję w korka w drodze do pracy. Z nudów obserwuje ludzi idących ulicą. W pewnym momencie dostrzegam go. Przechodzi właśnie przez jezdnię. Trzyma olbrzymi czerwony parasol i prowadzi za rękę mała, może pięcioletnią dziewczynkę.
Dziwne, ale mam mieszane uczucia widząc tę dwójkę. Światło zmienia się na pomarańczowe, a on przeskakuje nad dużą kałużą, która zebrała się przy krawężniku. Jeszcze przez kilka chwil obserwuje go. Jego sprężysty krok, uważne, rzucane ukradkowo spojrzenia. Całe jego ciało mówi, że on ucieka.
Głośny klakson zmusza mnie do zmiany biegu i ruszenia w dalszą drogę. Wspomnienie małej dziewczynki prowadzonej przez mężczyznę w prochowcu i z czerwonym parasolem, prześladuje mnie cały dzień.


Kolejne przebudzenie. Cooper czuł się tak, jakby ktoś manipulował jego umysłem. Jakby jakiś chory demiurg rzucał mu w twarz puzzle z jego własnymi wspomnieniami.
- A pan jak się nazywa? - zapyta nagle oschle policjant.
Strach chwyta mnie za gardło. Mark ma nieodparte wrażenie, że zrobił lub powiedział coś co sprawiło, że policjant zaczął traktować go jako potencjalnego podejrzanego. Pot zalewa Cooperowi czoło, a fala gorąca rozlewa się po całym ciele.
Zza plecami policjanta pojawia potwornie ostre światło, które razi mnie niemiłosiernie.
- Jak pan się nazywa, pytam - niecierpliwił się policjant.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 11-07-2014, 14:17   #24
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
A jednak. Miałem rację. To miejsce musi być zobrazowana mieszanina emocji związaną z okropieństwami tego zbrodniarza. Aż czuję się niedobrze na myśl czego dopuścił się ów szubrawca. Nie jestem człowiekiem specjalnie sentymentalnym, ani nie ujawniam tego, co czuję. Ale to dla mnie zbyt wiele.
- Sukinsyn - mam tylko tyle do powiedzenia.
Obraz znów się rozmywa. Czy to szaleństwo nigdy się nie skończy? Jak dobrze byłoby choć chwilę stąpać na pewnym bruku ulicy, pośród szarych, zwyczajnych ludzi. Ale nie jest mi to dane. Kolejna wizja.
Teraz rozumiem więcej. Z pozycji obserwatora wiem kogo istotnie widzę. To cholerny zboczeniec. W jakiś sposób podzielam też uczucia osoby, przez której oczy spoglądam na świat. Jednak tylko chwilę. Znów stoję przed mężczyzną w błękicie. Jest zaniepokojny. Jasne, każdy byłby zdenerwowany, gdyby rozmówca co chwila odlatywał na orbitę.
- A pan jak się nazywa?
Jego twarz tężeje. Patrzy na mnie i przestaje mu się podobać to, co widzi. A może tylko sobie tak wmawiam przez stres.
- Jak pan się nazywa, pytam.
Mrużę oczy. Oślepia mnie snop światła. Teraz policjant stanowi ciemny kontur na jaskrawo-białym tle. Wygląda złowieszczo, jak cień z zaświatów domagający się mej tożsamości. Nie mam jednak powodów by wstydzić się swojego nazwiska. Nic złego nie zrobiłem i tego się będę trzymał.
- Cooper, Mark Cooper. Pracuję w urzędzie podatkowym - pokazuje mu dokumenty.
Czuję, że powraca mi stopniowo opanowanie i wrodzony formalizm, który niektórzy zwą czepialstwem:
- Chcę zobaczyć również pańską legitymację, komisarzu...
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 11-07-2014 o 14:56.
Caleb jest offline  
Stary 14-07-2014, 16:04   #25
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
- Chcę zobaczyć również pańską legitymację, komisarzu... - już w momencie wypowiadania tych słów Cooper wiedział, że popełnił błąd.
Na chwilę dał się ponieść realności tej sceny i zapomniał o tym, gdzie jest i jak zachowuje się tutejsza rzeczywistość.
Na pewno dziwnie i na pewno nie daje odpowiedzi wprost.

Cooper czuł, że dostał szansę, ale w chwili gdy wybrzmiało jego pytanie, stracił ją. Policjant, który teraz był tylko czarną sylwetką na tle jaskrawego i oślepiającego światła, sięgnął do kieszeni. Cooper chciał uciekać, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Czuł się tak, jakby ktoś przyspawał mu stopy do podłogi.
Z sufitu zaczął się sypać gęsty kurz. W oddali rozległ się okropny zgrzyt, jakby coś miażdżyło z ogromną siłą wszystkie wagony.

Cooper z trwogą spoglądał na policjanta. Czas przestał istnieć i wydawało mu się, że każde uderzenie serca trwa wieczność.
Bum - bum - bum


Cooper ocknął się w zupełnej ciemności. Trząsł się z zimna, a dłonie miał wręcz skostniałe. Chłód bijący od podłogi przeszywał go do szpiku kości. Bał się, choć wokół panowała zupełna cisza. Słyszał jedynie swój oddech i powolne bicie serca.
I być może właśnie to było najgorsze. Świadomość samotności i poczucie zniewolenia wciskały się w jego umysł niczym rozpalone piętno.
Przez chwile zastanawiał się, czy aby nie umarł. Jednak intensywność odbieranych bodźców była zbyt duża, by można było o tym mówić.
Wiedział, że nie może tak leżeć. Wiedział, że musi coś zrobić. Musi działać, choć poczucie bezsensowności zatruwało jego duszę i umysł.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 15-07-2014, 11:28   #26
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Nie dane mi było usłyszeć nazwiska policjanta, o ile rzeczywiście mężczyzna nim był. Otwieram usta, ale pustka wypełnia już całe pomieszczenie, zasysając materię oraz dźwięki. Poruszam wargami niemo, najpierw próbując się wytłumaczyć, wreszcie krzycząc. Jakbym się nie starał, wydanie dźwięku jest abstrakcją.
A jednak. Umarłem. To pierwsze co pomyślałem, gdy otoczyła mnie ciemność. Teraz już czeka mnie tylko spotkanie z Nim. Do diaska, mam nadzieję, że przeżyłem dobre życie. No dalej, niech się coś stanie. Gdzie ten słynny sąd? Dopiero po chwili dochodę do wniosku, że moje zmysły oraz myśli wciąż działają przyziemnie. Aż nadto, bym mógł stwierdzić własny zgon. Wstaję, a jeśli coś mnie blokuje, próbuje to zrzucić, przepchnąć. Mięśnie mnie bolą, a ciało jest wyziębione. Zaciskam zęby. Dum spiro, spero. To jeszcze nie koniec. Sprawdzam czy mam swoje rzeczy. Jeśli tak, włączam latarkę. Gdybym jej przy sobie nie miał, próbuję namacać najbliższą ścianę, aby iść wzdłuż niej.
 
Caleb jest offline  
Stary 15-07-2014, 15:42   #27
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Ponoć Platon powiedział, że "światło jest cieniem Boga. To co ujrzał Cooper w świetle latarki, która na szczęście nadal spoczywała w jego kieszeni sprawiło, że nie tylko całkowicie zwątpił w istnienie miłosiernego stwórcy, ale także całkowicie zmroziło jego serce i duszę.
Blady snop światła wydobył z ciemności wnętrze nienaturalnie długiego wagonu. Ciągnął się on, aż po kres widoczności. Nie to jednak było najgorsze.
Przerażający widok jaki ukazał się oczom Coopera sprawił, że omal nie upuścił on latarki. Dłoń mu jednak drżała gdy wątłym snopem światła sunął po rzędach ludzkich ciał powieszonych na poręczy wagonu. Wszystkie zwisały na rzeźnickich hakach niczym świńskie tusze w chłodni. Znajdowały się tutaj zarówno ciała kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Na hakach wisieli zarówno biali, czarni, jak i Azjaci. Każde z ciał było obrobione z przerażającą dokładnością. Wszystkie zwłoki pozbawione były wnętrzności i przekrojone na pół. Wszystkim zmarłym usunięto oczy oraz zęby. Zdeformowane twarz budziły grozę i przyprawiały o odruch wymiotny.
Cooper stał sparaliżowany i pragnął uciec stąd jak najdalej. Gdziekolwiek jednak nie spojrzał, widział tylko rzędy ludzkich ciał oprawiony niczym świńskie tusze.

Cooper czuł obezwładniający strach i przeszywające i paraliżujące zimno. Wiedział, że musi ruszyć dalej. Nie miał pojęcia, czy w tej chorej enklawie rzeczywistości, czym surrealistycznym śnie może umrze. Nawet jeśli nie to nie był już w stanie dłużej znieść zimna, które wykrzywiało mu palce i wysuszało skórę.
Wybierając zupełnie przypadkową stronę, ruszył wolno naprzód. Starał się nie patrzeć i nie dotykać zwisających ciał, ale było to nad wyraz trudne.
Szedł wolno mając nadzieję, że lada chwila dotrze do drzwi i opuści ten przerażający wagon.

W pewnym momencie Cooper usłyszał w oddali dźwięk dziecięcej pozytywki. Już słyszał tę melodię. Odwrócił się w tamtą stronę, dźwięk dochodził jednak z bardzo daleka i był mocno zniekształcony.
Przez chwilę Mark zastanawiał się, czy powinien ruszyć w tamtą stronę, jednak widok rzędu ciał i niekończący się wagon, skutecznie go zniechęcał.
W tym momencie usłyszał za sobą czyjś ciężki oddech.

Ostrożnie odwrócił się i zobaczył, że kilka metrów przed nim siedzi dwóch medytujących mnichów.
Obaj ubrani byli w pomarańczowe zwiewne togi, które nijak nie pasowały do tego miejsca i panującej temperatury.
Obaj tez byli odwróceni do Coopera plecami. Siedzieli w bezruchu i jedynie ich ciężkie oddechu wskazywały na to, że żyją.

Patrząc na nich Cooperowi niemal natychmiast w głowie pojawił się popularny znak, którego znaczenia wiele osób nie pojmowało.

A melodia z pozytywki ciągle grała, jako całkowicie nietrafiony akompaniament całej sceny.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 16-07-2014, 09:56   #28
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
To się nie dzieje naprawdę. Mój umysł zaczyna po prostu zwyczajnie szwankować. Strach łączy się jednak z dziwną ciekawością. Chcę sprawdzić czy martwe ciała są rzeczywiście marą. Z obrzydzeniem dotykam jednego z trucheł, mając nadzieję że moja ręka przezeź przeniknie. Martwa kobieta zaczyna delikatnie huśtać się na rzeźnickim haku, który poskrzypuje w rytm jej wahadłowych ruchów. Rękę mam obtoczoną w jej posoce. Wygląda to na praw krew oraz prawdziwe ciała. Jak bardzo bym nie chciał wierzyć w teorię snu, nie zignoruję tego faktu.
Zataczam się na ziemię. Prawie wymiotuję. Kulę ciało w pozycji embrionalnej. Próbuję dojść do siebie. Czemu nie dacie mi spokoju? Chcę stąd wyjść! Jak zwykle nikt nie przychodzi ani z pomocą, ani z rozwiązaniem. Tymczasem dochodzi mnie ponownie znajoma muzyka, a właściwie zniekształcona melodia. Jest zbyt zimno by tu pozostać. Z trudem wstaję na nogi. Idę dalej, już bardziej mechanicznie niż świadomie.
Jestem tak napięty, że gdy słyszę za sobą wydychane powietrze, podskakuje w miejscu. Wyciągam ręce w obronnym geście, jednak nie spotykam napastnika. Zamiast tego widzę kolejną, enigmatyczną scenę. Dwóch mnichów siedzi teraz przede mną ze skrzyżowanymi nogami. Buddyści. Nie moja działka. Jako katolik niewiele o nich wiem, a z pewnością są kolejnym symbolem. Z głębin pamięci wygrzebałem znak rozpoznawczy dla wierzeń wschodu, yin i yang. Dychtonomiczna koncepcja świata. Dobro i zło. Ale i światłość oraz mrok. Interpretacji było wiele, jak próbuję przypomnieć sobie z książek, które czytałem.
Przechodzę do mnichów, aby być z nimi vis-a-vis. Podnoszę ręce i macham przed oczyma. Spodziewam się, że medytują i nie zareagują na ten gest. Jeśli moje przypuszczenia się sprawdzają, lekko szturcham jednego z nich. Muszę sprawdzić czy są jedynie metaforą czegoś, do czego jeszcze nie doszedłem, lub może więcej, będę mógł z nimi porozmawiać. I bynajmniej nie chcę od nich się dowiedzieć jak stąd wyjść. Tego mi na pewno nie powiedzą wprost. Ale może ich wiedza stanowi dodatkowy element układanki. Wtedy nie mogę sobie pozwolić na zmarnowanie szansy dialogu. Gdyby jednak mnie kompletnie zignorowali, nie mam zamiaru tu dłużej marudzić.
 
Caleb jest offline  
Stary 16-07-2014, 16:17   #29
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Kolejna enigmatyczna scena. Kolejna zagadka i kolejna szansa na zadanie pytań, a może nawet uzyskanie wartościowych opowieści.
Symbolika sceny nie do końca była dla niego jasna, ale mimo to postanowił spróbować porozumieć się z tajemniczymi postaciami.

Obszedł ich i stanął twarzą w twarz. Przed nim znajdowało się dwóch bliźniaków. Identyczne rysy twarzy, identyczne stroje i takie same, pogrążone w zadumie miny.
Cooper był jednak w stanie przysiąc, że istniały delikatne różnice, które sprawiały, że obraz medytujących bliźniaków ulegał zakłóceniu. To było coś nieuchwytnego, coś czającego się na granicy postrzegania, coś co sprawiało, że cały obraz wykrzywiał się i ład i harmonia zamieniały się w chaos. To było jak delikatna rysa na powierzchni ekranu nowego telefonu. Rysa, która psuła całą radość i sprawiała, że nowa rzecz stawała się skażona, a nawet bezużyteczna.
Cooper jednak nie potrafił wskazać tej drobnej rysy na nieskazitelnym obliczu całości, nie potrafił pokazać tej różnicy. Mimo to był świadom, że ona istnieje.

Mark machnął kilka razy dłonią przed zamkniętymi oczami mnichów. Nie spodziewał się żadnego efektu, to też gdy mnisi równocześnie otworzyli oczy, odskoczył z przerażeniem do tyłu.
Oczy obu mężczyzn były niesamowite i budzące trwogę. Nie chodziło jednak o żadne krwawe, czy też makabryczne widoki. Nie ociekały one bowiem ani krwią, ani żadną odrażającą posoką. Nie były chore, czy też zdeformowane.
Cooperowi zdawało się, że na dnie źrenic mnichów widzi on tak bardzo znajomy kod kreskowy.

Widok ten zaniepokoił go i przywiódł na myśl serię skojarzeń.

Cooper ocknął się, jakby z transu. Patrzył w milczące oblicza mnichów, którzy wpatrywali się w niego.
Cooper czuł się, jakby ktoś prześwietlał go na wylot. Jakby w tych spojrzeniach była jakaś moc, która pozwalała mnichom dotrzeć do jego najbardziej skrytych myśli, do największych tajemnic, grzechów i sekretów.
- Jesteś- powiedział mnich z prawej.
- Choć wątpisz - dodał ten z lewej.
- Czas
- i miejsce
- nie sprzyjają
- konwersacji
- czas
- i miejsce
- przestały istnieć
- choć może nigdy nie istniały
- błądzisz
- a może dopiero teraz odnalazłeś drogę
- a może oszalałeś
- a może umarłeś
- a może nigdy nie istniałeś
- może świat, który znasz nigdy nie istniał
- może świat, który znasz to kłamstwo
- więzienie zmysłów
- więzienie ciał
- może dopiero teraz jesteś wolny
- a może dopiero teraz stałeś się niewolnikiem
- prawda
- fałsz
- Co jest prawdą dziś, okazuje się fałszem jutro.
- A czym w końcu jest kłamstwo? Prawdą w masce.
- Niekiedy sami tworzymy iluzję
- Niekiedy sami tworzymy sobie więzienie
- A żyjemy przecież w świecie w którym iluzja stała się codzienności
- i nikt nie pragnie już prawdy
- a ty czego pragniesz człowieku
- z krwi i kości
Rozmowa na dwa głosy przypominała irytująca dziecięcą zabawę. Chcąc jednak się czegoś dowiedzieć, Cooper musiał podjąć tę grę.

Ledwo wybrzmiały słowa mnichów, a ciała zwisające rzędami z rzeźnickich haków zaczęły się kołysać w jakimś szaleńczym rytmie. Wyglądało to, jakby jakiś lalkarz wprawił zwłoki w ruch i napawał się iluzją ich życia.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 17-07-2014, 10:43   #30
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Mój wzrok skacze z jednego mężczyzny na drugiego. Wydają się być identyczni, nawet mówią podobnie. A jednak coś ich dzieli. Nie bez powodu pomyślałem o dualiźmie.
Przestaję się dziwić, bo może o to w tym wszystkim chodzi. Ta dwójka i tak przedstawia całkiem racjonalny obraz w porównaniu z tym, co dotychczas przeżyłem. Próbuję sięgnąć pamięcią do książek, jakie czytałem i dopasować ich treść do słyszanych słów. Zawsze twierdziłem, że tylko lektury zawierające jakąś wiedzę są wartościowe. Rzeczywiście, religie wschodu mocno podkreślały motyw oświecenia, jakim miało być np. wyzbycie się materializmu. Jako osoba z innej kultury traktowałem to jak bajania zagubionych innowierców. Przyznam że teraz, stojąc tak przed zagadkowym duetem, przesłanie działa na mnie inaczej. Może to przez kaskadę obrazów, które pojawiły się w mojej głowie? Kiedy mnisi kończą dziwny wywód, zabieram głos.
- Jestem tylko człowiekiem. Jako osoba ograniczona błąd jest wpisany w moją naturę. Wy macie swój odpowiednik boga, ja mam swój - a jeszcze niedawno uznałbym ich po prostu za oszołomów - Jestem przekonany, że mój stwarza ludzi jako istoty niedoskonałe. Mówicie o porzuceniu iluzji. Karmimy się fikcją, bo nie mamy drogowskazów, bo jesteśmy grzeszni. I jako istota grzeszna powiem wam szczerze. Już nie wiem co jest prawdą, szczególnie tutaj. Jeśli to czyściec lub miejsce testów, to czuję się w nim kompletnie zagubiony. Pytacie czego pragnę. Niech ktoś da mi jedną cholerną przesłankę, która byłaby mi przewodnikiem. A jeśli jest tuż przed moim nosem, niech mi weń wetknie, bo jestem tylko człowiekiem i mam prawo nie rozumieć.
Zauważyłem, że kiedy mówiłem te słowa, ciała zaczęły ożywać i poruszać się na niewidzialnych niciach. Makabryczne, ludzkie kukły nabrały nowego życia. Moją pierwszą reakcją jest teraz chęć ucieczki. Obrócić się na pięcie i biec jak najdalej. Ale zmęczyłem się uciekaniem. Właściwie gdzie się udam? Po kolejne pytania, nic więcej. I dlatego, choć każdy zmysł każe mi się ratować, stoję w miejscu. Z trudem pokonując najsilniejsze emocje, z jakimi miałem do czynienia - czekam.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 17-07-2014 o 12:00.
Caleb jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172