Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-10-2014, 21:25   #11
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Mężczyzna jak przystało na dobrze wychowanego dżentelmena odwrócił się plecami do Cyganki dając jej odrobinę prywatności. Kiedy usłyszał jej głos odwrócił się i spojrzał kobiecie w oczy.
- Oj na wiele sposobów możesz nam pomóc. Chodź z nami i Witaj w ostatnich Nocach.- Uśmiechn nie znikał z jego przystojnej twarzy. Łazienkę oraz niewielki salon opuścili właśnie pomiegierzy Ventrue szepcząc mu coś na ucho. Mężczyzna w garniturze tylko kiwał głową.
- To Jak będzie Panno...- Zrobił wymowną pauzę i popatrzył na Ravnoskę-... Czy zechce Pani wyjaśnić parę nurtujących naszego drogiego Księcia pytań ?. Liczę na owocną współpracę W końcu wszyscy należymy do rodziny prawda ?- Cały czas uśmiechał się z wyższością, skinął głową Makalvianowi a ten zachichotał.
- Rewolucja pożera swoje dzieci, Inkwizycja spłonie w ogniu własnych stosów...

Ventrue zapalił kolejną cygaretkę. Wypuścił kłąb tytoniowego dymu.
- Radzę zabrać Wszystkie niezbędne rzeczy i wyjść z nami. Inaczej w pani mieszkaniu zrobi się bardzo gorąco. To Stary budynek, dawno nie sprawdzali instalacji gazowej, łatwo o drobny wypadek. A szkoda by było tak przydatnej spokrewnionej. Wiec proszę się pospieszyć.
 
Aves jest offline  
Stary 09-10-2014, 22:48   #12
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Kątem oka obdarzyła bełkoczącego szaleńca spojrzeniem, po czym zmierzyła się z wzrokiem z tym diabłem o złotych ustach, który w tak piękny i zręczny sposób założył na jej szyję smycz.
Brakowało jedynie by poklepał ją po lokach, dając chrupka i mówiąc "Good girl Goldie".
Nie lubiła Ventrue, i nie chodziło w tym tylko o ich słodką otoczkę, ale o jad, który kapał z ich błyszczących białych kiełków za każdym razem, kiedy otwierali te swoje idealne usta by coś powiedzieć.

- Oczywiście, jednak jestem dosyć przywiązana do swoich rzeczy, nie tylko tych, które mogę unieść... - Uśmiechnęła się do niego słodko choć chłód bijący z jej oczu zamrażałby gdyby mógł.
Podeszła do torebki nieznajomej dziewczyny ukrytej w jej łazience i zgarnęła do niej swój telefon, tak samo jak Przeżucając najważniejsze rzeczy, które znajdowały się w jej własnej.

- Muszę dać znać rodzinie... co się ze mną dzieje. - Powiedziała montując swoją komórkę i włączając aparat.
 
Nimitz jest offline  
Stary 15-10-2014, 21:07   #13
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Piesek księżnej nic sobie z chłodu pięknych cygańskich oczu nie robił. Nie istniało na świecie nic co mogło być chłodniejsze od jego logiki i serca. Na wieść o rodzinie Każdy w tej dziwnej koterii uśmiechnął się. Ventrue uroczo i szarmancko, Makalvian zachichotał, a Gangrel obnażył swoje kły i z jego gardzieli wydostał się chrapliwy dźwięk.

Ventrue spojrzał na zegarek.
- Już czas... Pani zadzwoni do „Rodziny” z kwater Księżnej. Musimy dbać o naszych poddanych. Wszyscy jesteśmy spokrewnieni- Makalvian udał się do kuchni i odkręcił kurki z gazem. Słychać było charakterystyczne syczenie. Gangrel z kolei podszedł do Cygańskiej wróżki i pokazał jej swoje szpony zdolne uczynić wiele krzywdy.
- Idziesz, albo rodzona matka Cię nie pozna- Warknął. Ventrue otworzył drzwi i czekał, aż skierujesz się do wyjścia.
- Garon daj spokój... Wybór należy do pani. Ufam że jest równie inteligentna co piękna i wybierze najlepszą opcję...

- Ręce na głowę ! Nie ruszać się!- Krzyknął jeden z policjantów, który zdąrzył wbiec po schodach kamienicy trzymał teraz na muszce Szeryfa księżnej za nim biegli pozostali z oddziału.

Garon Przyboczny Ventrue warknął, i już chciał ruszyć do boju, ale nieugięty Ventrue mu przerwał.
- Ja to załatwię...

W powietrzu czuć było zapach ulatniającego się gazu. Twoje serce zamarło kiedy zobaczyłaś Makalvianina z pudełkiem zapałek w ręce. Sytuacja coraz bardziej patowa. Każdy strzał może owocować wybuchem instalacji gazowej, każda najmniejsza iskra spowodować zapłon.

Teraz już wiedziałaś o co chodziło z tym „ Tygodniem Pożarów” z pierwszych stron gazet. To niebyła sprawka wadliwych instalacji, tylko masowe egzekucje spokrewnionych.
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 15-10-2014 o 21:09.
Aves jest offline  
Stary 26-10-2014, 16:48   #14
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Liliana spojrzała z nieskrywaną nienawiścią na tych, którzy niszczyli część dorobku jej nieżycia.
Żal jej było całego zbioru jaki w stanie idealnym stał na jej pułkach w jej pokoju. Opuszczała mieszkanie niechętnie kryjąc w sercu złość i wiedząc, że gorycz jaką odczuwa w tym momencie na długo zatruje jej stosunki z tym małpim cyrkiem zwanym Camarillą.
Jednak opierała się jedynie w duchu, i z podszytym niechęcią uśmiechem na twarzy ruszyła za swoim uroczym i znienawidzonym zarazem towarzyszem.

Przechodząc rzuciła wrogie spojrzenie temu, którego nazywali imieniem Garon. "Zwierzęta powinny znać swoje miejsce." - przebiegło jej w myślach.

- W takim razie nie ma co czekać. Nie wypada kazać...księżnej....czekać. - Szepnęła do niego kryjąc cały kotłujący się w niej jad i obdarzając go słodkim uśmiechem.
Cóż. Stało się, mogła jedynie spróbować obrócić sytuację na swoją korzyść, a przynajmniej ...spróbować.

Chwyciła swoją starą torebkę i przerzuciła jej zawartość do tej, która należała do martwej kobiety, której po prostu była ciekawa..
 
Nimitz jest offline  
Stary 27-10-2014, 21:43   #15
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Ventrue podniósł dłonie do góry pokazując iż jest bezbronny. Garon również uniósł dłonie i stał nieruchomo niczym posąg. Szalony Makalvian tylko przeszedł za twoje plecy.

- Teraz się zacznie Marionetka już na scenie, my zaznamy świeżości nocnego powietrza. Trucizna rozpłynie się po płucach śmiertelnego.- Szept prosto w ucho był nieprzyjemny, a Makalvian dotknął twojej dłoni.

Widziałaś jak Policjant chowa broń do Kabury i przyjmuje od „Pieska księżnej” cygaretkę i zapalniczkę. Policjant wydawał się zaskoczony, później jakby sennie powłóczył nogami i zamknął drzwi. Wydawał się nieobecny.

Ventrue popatrzył na Ciebie poczekał, aż zabierzesz torebkę. Dłoń Szaleńca musnęła przedramię. Aksamitny głos Arystokraty przeciął ciszę.
- Pamiętaj Mark będę ci dozgonnie wdzięczny- Mówiąc to Ventrue oraz Garon skierowali się w stronę okna z zamiarem wyskoczenia.

Uszkodzona instalacja gazowa dawała o sobie znać wszechobecnym sykiem, oraz zapachem gazu.

Makalvian szepnął prosto do ucha.
- Gotowa na skok.- Nigdy w życiu nie czułaś się bardziej bezpieczna, coś w tej całej sytuacji było nie w porządku. Kiedy boleśnie wylądowałaś razem z Szaleńcem na masce policyjnego Radiowozu.
Chwilę później nastąpił wybuch. Makalvian ściągnął Cie z Maski radiowozu, w którą uderzyły spore odłamki gruzu, wpakował do radiowozu.

Samochód ruszył z piskiem opon. Prowadził Garon.
- Uważaj nie możesz ufać nikomu tylko Kłamstwo nas wyzwoli, lub na zawsze zniszczy- Kolejny szept Makalviana i jego dotyk tym razem wyostrzający poczucie niebezpieczeństwa i paranoi.

- Midasie proszę nie strasz naszej uroczej wróżki- Powiedział Ventrue zapalając Cygaretkę. Tą samą, która była przyczyną wysadzenia twojego mieszkania i śmierci tylu niewinnych ludzi.

Radiowóz wjechał na ulicę...
 
Aves jest offline  
Stary 30-10-2014, 19:35   #16
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Pozbierała się najszybciej jak potrafiła, wyciągając przedramię z mocnego uścisku malkawianina starając się zerwać z nim więź.

Kierując się w stronę auta wyciągnęła z torby swoją komórkę wystukując szybko na klawiszach smsa do rodziny.

"Grzecznościowa audiencja u księżnej. Odezwę się tak szybko, jak tylko się da kanciapa spalona."

Wsiadła do podstawionego samochodu grzecznie, nie opierając się i utkwiła spojrzenie, za oknem , mając nadzieję, że uda jej się wyłgać z tej nieprzyjemnej sytuacji.

Nie miała innego wyboru. Przy tych nowych porządkach i czy czystce robionej przez Księżną nie była pewna jakie dokładnie zasady panują w mieście dlatego tym bardziej wolała się nie wychylać.
 
Nimitz jest offline  
Stary 01-11-2014, 13:33   #17
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Trzydzieści minut później radiowóz dojechał pod ogromny wieżowiec, a dokładniej wieże hotelu Stratosphere.

No Panno Lilian czas założyć maskę- Powiedział Midas i jego policzki przybrały zdrowy rumiany kolor podobnie jak skóra.

Wysiadajac z auta dostałaś krótkiego Sms.
„ Niedaj się w nic wkręcić jesteś niewinna”

Wchodząc do środka twoje oczy zostały porażone pięknym wystrojem. Wszystko utrzymane w stonowanych kolorach. Miła recepcjonistka uśmiechnęła się i życzyła miłego wieczoru. Szeryfowi księżnej wręczyła klucze do apartamentu oraz niewielką kartkę. Ventrue uśmiechnął się szarmancko i podziękował, dodatkowo pochwalił wygląd kobiety. Dało się zauważyć, że jej policzki nabrały rumieńców.

Ruszyliście w stronę wind jedna z nich właśnie się zamykała. Twój wzrok uchwycił Spokrewnionego stojącego za młodym mężczyzną, Spokrewniony sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Później srebrne drzwi windy zamknęły się. Winda ruszyła w górę, a z waszej windy wychodziła para uśmiechniętych ludzi. Pewnie dzisiaj mieli dobry dzień w kasynie.

Wchodząc do windy czułaś się jak w klatce. Garon nacisnął przycisk mocno i energicznie, dając ci znak swoim zachowaniem iż nie cierpi ciasnych przestrzeni. Po chwili nastąpiło szarpnięcie i wasza winda ruszyła na sam szczyt wieży.

Ciszę przerwał dźwięk sms.

Od Peter
„ Gdzie jesteś czekam na Ciebie w Klubie. Nic mi nie jest Snajper zgubiony”

Kiedy Drzwi rozsunęły się Pierwszą rzeczą jaką dało się zauważyć byli Bodyguardzi Księżnej celujący w was z broni Automatycznej. Później dopiero Umysł dostrzegał takie szczegóły jak pusta restauracja. Białe obrusy. Księżna siedząca przy stoliku naprzeciwko wind jakby chciała mieć świetny widok na przedstawienie. Butelka z ciemnym płynem doskonale schłodzona w wiaderku z lodem.
Do nozdrzy dochodził zapach krwi, uszy wypełniało żałosne błaganie. Bodyguardzi, którzy celowali w Szeryfa i jego koterię nagle zmienili cel na drugą windę czekając tylko na sygnał.

- Pani Błagam !- Jęknął Wampir z drugiej widny. Znudzona księżna uniosła kieliszek z krwią do ust Upiła łyk.

- Zawiodłam się na Tobie. Powinienneś być bardziej ostrożny. To była zwykła lalka, ale mimo to zakaz złamałeś. Zabijcie go chłopcy.- Rozległ się huk broni automatycznej. Spokrewniony zrobił dwa kroki w panicznej próbie ucieczki, ale niestety jego ciało zamieniło się w krwawy ochłap, a później w proch. Po Spokrewnionym został tylko krwawy ślad.

Księżna wstała. Podziękowała Straży i odprawiła ich uprzednio wybierając sobie jednego z nich na resztę nocy. Teraz jej wzrok spoczął na obecnym już w sali Szeryfie i jego Koterii. Księżna poprawiła czarne włosy i powoli majestatycznie podchodziła do Ravnoski. Uśmiech na jej twarzy nie wróżył nic dobrego, dłoń Garona złapała Cię za kark i zmusiła do uklęknięcia przed Księżną miasta.

- Wybacz mi za ten bałagan. Jak cię zwą ?- Głos księżnej przerwał ciszę. A ona sama machnęła ręką przed jedną z kamer monitoringu. Chwilę później do restauracji weszła „ekipa sprzątająca.”
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 01-11-2014 o 14:40.
Aves jest offline  
Stary 01-11-2014, 19:06   #18
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
- Trzeba jakoś funkcjonować - mruknęła Ravnoska na temat bałaganu i przeprosin. Ton jej głosu oscylował między chłodnym dystansem, a skromną grzecznością zdecydowanie unikając wszelkiego rodzaju lizodupstwa.

- Zwracają się do mnie Liliana, bądź Lilith. - W myślach obiecała sobie, że jak tylko będzie miała okazję to ten zwany Garonem straci kilka swoich cennych paluszków.

Cała atmosfera panująca w Elizjum księżnej przypominała jej nieprzyjemnie wzorzec z przeszłości. Do tego odniosła wrażenie, że egzekucja przed chwilą miała stać się dla niej swego rodzaju ostrzeżeniem.
I tym właśnie się stała, choć podejrzewała, że księżna nie byłaby zachwycona tym jak to ostrzeżenie zostało odebrane.

- W czym mogę ci pomóc pani? - zapytała spokojnie i wprost.
Zależało jej na szybkim skończeniu dyskusji i opuszczenia tego gniazda żmij.
 
Nimitz jest offline  
Stary 07-11-2014, 23:05   #19
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
W oczach księżnej pojawił się psotny błysk, który po chwili został przytłumiony jej naturalną trupią postacią, krew z twarzy księżnej cofnęła się. Rumieniec ustąpił miejsca trupiej bladości, a z oczu znikła ulotna maska życia.

- Przydzielam Cię do Koterii, twoje doświadczenie w postrzeganiu iluzji przyda się w zwalczaniu tej plagi Nymphy...- Usiadła na krześle i odkorkowała butelkę do dwóch kieliszków nalała vitae upiła łyk rozkoszując się wykwintnym smakiem.

Pokazała Garonowi, aby podprowadził cię do stolika.
-... Usiądź i napij się. Nie mam dobrych wieści. Twój klan popadł w niełaskę, ale takie sprawy najlepiej omówić przy butelce wybornej Vitae. Mam Nadzieję, że Altiano oraz jego koteria okazali się wystarczająco szarmancy i mili dla jedynej Ravnoski w mieście - Odłożyła butelkę do wiaderka z lodem tak abyś mogła odczytać napis. Jednocześnie uważnie Ci się przyglądając.

„Napis na etykiecie informował kim był „dawca”, oraz z jakiego kraju pochodził.
O RH – Anna 9 lat Anglia.
Podwójnie testowana.”

Wzrok księżnej skierował się teraz na Garona ten skinął tylko głową i odszedł do Midasa oraz Szeryfa. Koteria skłoniła się i skierowała do wind. Rozpoczęła się Rozmowa z księżną.

- Opowiedz mi coś o Sobie. O twoim przeistoczeniu o wojnie i Eksperymentach, albo jak wolisz to możesz mi Powiedzieć o Peterze i Twoich kontaktach z Sabatem. Wiesz zależy mi na tym, aby moi poddani czuli się dobrze w MOICH progach. Jesteś strasznie spięta czy mi się wydaje ?.- Figlarny uśmiech pojawił się na jej twarzy.

- Tutaj jesteś bezpieczna. To Najbezpieczniejsze miejsce w całym Las Vegas.- W pomieszczeniu zapanował mrok, jedynie światła miasta złączone z blaskiem księżyca walczyły z wszechogarniająca ciemnością. Później oświetlenie wróciło, ale było przytłumione.

Księżna skierowała swój wzrok w stronę jednej z kamer.
- Głupie bydło nawet intymniej atmosfery nie umie zrobić bez wpadki...
 

Ostatnio edytowane przez Aves : 07-11-2014 o 23:17.
Aves jest offline  
Stary 08-11-2014, 00:32   #20
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny
Liliana uśmiechnęła się, choć słysząc określenie "jedyna Ravnoska w mieście" ponownie poczuła jak przeszłość powraca do jej pamięci burząc mury, które stworzyła by trzymać ją jak najdalej od swojej świadomości.

- Na tyle bezpieczna, na ile bezpiecznie może czuć się lis w zagrodzie pełnej ogarów podczas polowania, jeżeli moje porównanie, nie wyda się tobie, o pani, zbyt śmiałe. - przyjęła kielich, jednak nie uroniła z niego ani kropli pozwalając by lepki płyn zaledwie dotknął jej ust.

Księżna zyskiwała minus za minusem w jej rozumowaniu, ale "karta głupca" ściskana w jej dłoniach w tym układzie nie przedstawiała się dla Lilith zbyt radośnie, do tego podobno minus i minus daje plus...zobaczymy..

Gdyby była mężczyzną, pewnie uznałaby, że księżna trzyma ją za jaja twardą ręką ściskając je teraz jak w imadle.

- Choć muszę przyznać, że całkiem dobrze ułożone i wytresowane ma tu księżna pieski. - Przerwała by rozejrzeć się w mroku, który trwał jedynie chwilę.

- Co do Petera, cóż, muszę w tym miejscu księżną zasmucić, a mam nadzieję, jedynie zasmucić bo gniew słyszałam piękności szkodzi, a tu braków, już przy pierwszym spotkaniu muszę przyznać, że nie dostrzegam. - Odstawiła kielich powoli, z namaszczeniem i darząc swoją rozmówczynię ciepłym uśmiechem.

- Nie bardzo obchodziło mnie w jakiej piaskownicy się bawi. Nie rozmawialiśmy o sabacie, ani tym bardziej o tym komu nasypał piasku we włosy.. stwierdziła siląc się na spokój.

- Lubiłam go dosyć. - prawie dodała "zanim zaczął ćpać" ale ugryzła się w język. - Nic więcej.

To co mówiła było prawdą, w większości. Jednak nie zamierzała kłaść po sobie uszu jak gdyby nigdy nic. Jeżeli księżna zadała sobie trud przywleczenia jej tutaj, prawdopodobnie nie zamierzała jej jeszcze zabijać, a pionków, których używa się w grze, nie trzeba lubić aby wygrać.

Zwłaszcza, że z tego co zdążyła zauważyć, kobieta, siedząca naprzeciwko niej uwielbiała smak zwycięstwa.
 
Nimitz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172