lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Lhianann 11-04-2015 11:36

Lull aż z niedowierzaniem rozejrzała się dookoła siebie.
Może w mieście ruszyła właśnie jaką impreza dla fanów gier fabularnych, albo jedna z dziwniejszych gier miejskich?
Najwyraźniej koleś z dredami pomylił ja z kimś kto miał mu dać questa w rodzaju
“ Idź na róg Scott’s i 22, tam w barze z kubańskimi cygarami znajdziesz wskazówkę jak uratować Merlina. Uważaj na zielone koty” czy coś w tym rodzaju…


Wsiadła do samochodu. Może warto by odwiedzić Dysona na posterunku, wtedy pewnie uda się normalnie pogadać. Zapięła pasy, włączyła radio i odpalila silnik.
Z pendriva jaki wetknęła do odtwarzacza zaczęła płynąc muzyka.
Brunetka uśmiechnęła się lekko wspominając koncert na jakim była kilka lat temu. Chłopaki jak zwykle dali czadu…
Muzyka zabrzmiała głośniej gdy ruszyła na zmieniających się światłach przed siebie.

Może niedługo trzeba by się wyrwać na jakiś koncert, trochę poszaleć.
Odrobina rozrywki przyda się każdemu, prawda?

Halfdan 11-04-2015 13:10

Gillian zatrzymała Johna i rzekła szeptem:
-Jest i Draba. Jakaś kobieta do niego podchodzi - relacjonowała ślepcowi, ale widząc jak potężny silnoręki siepacz Draba został pokonany dwoma ciosami torebką, otworzyła usta ze zdziwienia
- Nie wierzę, sklepała go torebką! Zagadaj ją jakoś, a ja przygotuję się do walki.
Położyła dłoń na swoim kiju i wpatrzyła się uważnie w kobietę jakby szukając jej słabych punktów. Sądziła że zdzirka ruszy w ich stronę, w końcu pokonała w krótkim czasie silnego przeciwnika, to z dwójką nowicjuszy też da sobie radę. A tu niespodzianka! Laska wsiadła do wozu i przekręciła kluczyk.
-Kurwa mać, zaczyna spierdalać! - John zapewne usłyszał dźwięk odpalanego samochodu. Gillian była na siebie zła, źle oceniła sytuację.

Pipboy79 11-04-2015 15:54

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



W samochodzie


- Noo... Może być... W sumie... Kto by lubił elfów? - wzruszył ramionami. Jakoś nie znał nikogo normalnego kto by ich lubił. Nawet wizerunek w grach i folmach jakie znał wcale go nie rajcował. Banda nadętych, wożących się smutasów. Tutaj jeśli Ada też tak miała to się całkowicie z nią zgadzał. - No ale elfki to co innego... - mruknął kiwając z uznaniem głową do wspomnień o elfkach bazujących na tej samym źródle wiedzy co poprzednio. Akurat żeńska część tej skośnouchej populacji jawiła jemu i o ile wiedział nie tylko jemu jako zdecydowanie bardziej atrakcyjniejsza. A w końću jechali do miejscowej królówki elfów i elfic więc zdaje się powinna sie reprezentować całkiem interesująco. Był to ten aspekt wizyty w Instytucie który przemawiał właśnie za zaczęciem wizyty właśnie w tym miejscu.

- Kto to wie... Może któraś kiedyś z którymś co nie powinna albo co... Wiecie... Jakieś babskie sercowe sprawy... Kurewsko śliski temat jak na takich wysokich stołkach o jakich mowa... - podzielił się ze znajomymi swoją refleksją na ten temat. Jakby się okazało, że sprawa między tymi dwiema foczkami na wysokich stołkach rozbija się o jakieś sercowo - łóżkowe sprawy z ich przeszłości to kućwa cokolwiek by nie odkryli to będzie kijowo. - Ale to w sumie nas nie powinno obchodzić. Niech Adrian potem duma co z tym zrobić i te wysokie stołki załatwią to między sobą. Tak tylko mówię, że może być różnie i nerwowo... - wzruszył ramionami zamykajac ten rozdział. Zajął się następnym.

- A wiecie co jeszcze myślę o tych naszych zaginionych? Bo tak sobie podumałem... Jakby to dajmy na to mi tak łazili po złomowisku... - głos mu ciut stężał a nozdrza poruszyły się na chwilę w tę i z powrotem. Jak kazdy drapieżca Roy był dość terytorialny i swój rewir, zwłaszcza złomowisko które uważał za odpowiednik krokodylej nory czy godzillowego gniazda, traktował i bronił bardzo osobiście. Więc gdy tylko pomyślał, że ktoś coś by mógł tam łazić bez pytania i jeszcze coś może bruździć to już sie robił poddenerwowany co własnie było widać.

- ... Więc jakby mi tam tak łazili a jeszcze mnie złapali na tym czym nie chciałbym być złapany... - tu znów zrobił przerwę bowiem Roy nie wnikał za bardzo co sie dzieje na złomowisku no ale różne rzeczy się tam działy. I różnych gości miewiał co przychodzili w różnych intencjach. Niekoniecznie pozbyć się starej pralki czy bryki.

- ... No to se tak myśle, że bym sie nie patyczkował z nimi. Odpowiednia kulka w łeb prędzej czy później. Nie ma co bowiem ich trzymać jak już widzieli co nie trzeba. A potem... Mówisz Angie, że po mieście żadnych ciał nie ma? No to się nie martw, to jeszcze nic nie znaczy. Może jednak ktoś ich dupnął. Jak ja bym ich dupnął to bym ich ciała wywiózł na bagna. Bagna są pojemne, każdą ilość dowolnie wielkich ciał przyjmą i ślad nie zostaje. Trzeba tylko wiedzieć gdzie je wywalić. Ja wiem. Ale wiecie. Nie tylko ja tak znam bagna... - podzielił się z nimi myślą która błądziła mu od jakiegoś czasu ale dopiero teraz udało mu się ją złapać, doprecyzować i wyrazić. Tak przy wszystkich i w tłumie to miewał kłopoty z odpowiednią koncentracją ale jak tak był właściwie u siebie i ze swoimi...

- Ale jest jeszcze coś... Ja myślę, że ani Furie ani elfy ich nie skroiły. Jak dla mnie... No wiecie, ja to widzę tak: Jakby powiedzmy Angie zaczęła sie bujać z jakimś palantem co mnie wkurwia to bym tłumaczył póki się da ale potem jakby przeginał palant to bym go pognał. Chyba, że coś by się stało to wówczas bym go skasował. Wiecie by nie bruździł i spokój był znowu. Ale do cholery, nawet wtedy nie ruszałbym Angie. Bo ona jest swoja. Od nas. - Roy nie był skomplikowanym facetem i wszystko przerabiał na swoją modłę. Jednak zdawał sobie sprawę, że nie zawsze takie jego prywatne przerabianie jest skorelowane z relacjami i reakcją z resztą świata. - Dlatego może być różnie ale myślę że tego nie zrobiły ani Furie ani elfy. Tylko ktoś trzeci. Ktoś kto jest na tyle mocny by przynajmniej z zaskoczenia zneutralizowac parkę takich jak my. Nawet jeśli jeszcze nie mieli w pełni rozwiniętych mocy. Więc raczej odpadają chyba normalsi. Zwłaszcza tacy nieuświadomieni. Więc albo właśnie młodzi wpadli gdzieś gdzie bardzo niepowinni i to coś ich capło... No albo nie wiem... Ktoś potrzebuje kości wilkołaka czy co? - wzruszył ramionami na koniec. Kończyły mu się pomysły co sądzić o całej tej sprawie. Czuł jednak potrzebę wygadania się w tej sproawie korzystając z okazji, że może bo z elfami ciężar rozmowy pewnie weźmie na siebie pozostała dwójka. Poza tym jak coś jednak głupio kumał to wolał by zostało to między nimi i mu to przy okazji bez świadków wyłuszczyli.

---

- No wiesz... To złomowisko w końcu... Żadko mi się trafiają sprawne rzeczy... - zwrócił uwagę kumpeli na widok fotki auta w telefonie. Choć musiał przyznać, że miała rację. Auto sprawiało niezbyt pozytywne wrażenie. I własciwie to był wrak. Ale on, Roy Atkinson, widział w niej potencjał! Miał wizję! A gdy Steve potwierdził, że jest szansa jej urzeczywistnienia i Angie zgłosiła sie do pomocy aż prawie podskoczył z radości w fotelu.

- Widzisz Angie?! Mówiłem Ci, że Steve się zna! - krzyknął radoścnie jakby przed chwilą albo kiedykolwiek wcześniej dziewczyna twierdziła co innego. - I prowiant mówisz Angie? Wiecie co? Właściwie to można zrobić grilla. U mnie. Dziś w nocy albo jutro... Ja browar i mięcho mam. Grill się zrobi. Obejrzymy razem tą brykę. Na spokojnie. Zobaczymy z bliska co się da nią zrobić... A poza tym dawno was u mnie nie było... - to czy dawno była rzecz względna. Ale jak Roy kogoś lubił to się nawet gościnny robił. Co prawda jego "zamek" przypominał typowo redneckową drewnianą chatę z werandą z głębokiego Południa tyle, że w otoczeniu rdzewiejącego złomu z pobliskiego złomowiska. Ale na grilla miejsca i czasu było aż nadto. A i będzie można pooglądać na spokojnie tego Dodge'a. I jakby coś wyszło ze sprawą to też można było o tym pogadać bo prócz Jay'a no i jego gości nikt tam nie pownien się szwendać.



Roy w komnatach królowej


Godzilla, rozentuzjazmowany poparciem przyjaciół do pomysłu przeróbki jego nowego samochodowego znaleziska oraz zbliżającym się grillem do którego już się zdążył zapalić i napalić przejechał większość drogi całkiem grzecznie. Jak na swoje możliwości. Jednak zaparkował po mistrzowsku. Dodał gazu i KITT wyrwał do przodu jakby startował do wyścigu a nie miał zamiar parkować. Na krótkich, parkingowych prostych pod katem 90* Roy udowadniał, że jest Kierowcą a nie jakimś operatorem niedzielnej kieorwnicy. Rozpędzał maszynę do oporu i skręcał prawie w ostatniej chwili aż pisk i dym szedł spod opon a pojazd przechylał się pozornie niebezpiecznie choć pod wspólną kontrolą KITT'a i Godzilli.

Na sam koniec dał dosłownie czadu gdy palna guma opon przeryła przez wciąż rozgrzany dziennym słońcem asfalt i czarny Buick zatrzymał się idealnie na środku miejsca parkingowego na honorowym miejscu w pobliżu wejścia po obrocie o 180*. Roy był torchę niezadowolony. Normalnie z KITT'em robili ten numer parkując w ten sposób pomiędzy dwoma stojacymi maszynami. Wówczas to wyglądało i do cholery było to zdecydowanie bardziej emocjonujące i widowiskowe niż teraz na właściwie pustym parkingu.

No ale jednak ktoś na nich czekał i okazało się, że Chris już też jest. - Szkoda, że nie mówiłeś, że tak od razu tu jedziesz. Byśmy się pościgali... - mruknął do niego wesoło olbrzym w ramach powitania. Idąc jednak za tym chyba pracownikiem Instytutu stoponiowo się tonował i wyciszał. Wiedział, że nadszedł moment by to inni przejęli cieżar rozmowy. No chyba, że zaczęłoby się coś dziać... Albo ktoś coś do nich miał... To wówczas był gotów wkroczyć do akcji z całą stanowczością swoich argumentów. A miał ich trochę na takie okazję.

Widok prywatnych argumentów tej elfickiej wróżki naprawdę zrobił na nim wrażenie. - No niezła chawira wam powiem... To lekarze tyle zarabiają? Kurde może i ja bym zostal lekarzem? - mruknał cicho do swoich towarzyszy. Przypomniał sobie jednak że lekarze to mają jakieś specostwa. Chwilę dumał do czego by się nadawał. I nagle go olśniło. - O! Mógłbym być tym, no... Transplantorem! Temu odciąć, tamtemu dociąć, tu oderwać, tam skrócić... No coo... Mam już w tym wprawę... Myslicie, że by mnie wzięli? - spytał zaciekawiony. Roy w swojej burzliwej historii próbował już różnych zawodów i profesji nim wylądował w końcu na swoim przyjemnym i przez siebie lubianym zabagnionym złomowisku ale nadal miewał różne "pomysły na biznes". Choć gdy się dzielił z nimi z dwójką najbliższych przyjaciół jakoś najczęściej wkrótce stwierdzał, że na złomowisku mu będzie jednak lepiej.

O ile jednak "chawira" zrobiła wrażenie na Kierowcy to już jej gospodyni zdecydowanie przykuła uwagę mokola. Skupił się na byciu cicho i nieodzywaniu się oraz nie przewróceniu niczego lub nie daniu komuś w zęby. A postać rozłożona leniwie na tej leżance świetnie się do tego nadawała. Wygląd i poza kobiety budziła w Roy'u dość niskie i włochate isntynkty. ~ Noo niunia... Aaaleee suczysz na całego... ~ pomny jednak na to gdzie i z kim rozmawiają no i o ostrzeżeniu Angie stał spokojnie tuż za parą swoich kumpli. I tak był od nich wyższy więc widział wszystko co trzeba.

Raist2 11-04-2015 23:09

Gdy Marcus doszedł w końcu na miejsce, to okazało się że teraz nie ma jak spokojnie wrócić do swej naturalnej formy. “Noż kurwa. Jak pech to po całości? Pewnie jeszcze zaraz hycel nam jaką siatę na łeb nałoży. Dzizys kurwa ja pierdolę.”

Cytat:

- Może warto by wejść za zasłonę, przebrać się a wyjść gdzieś po za wzrokiem kamery ? Wolałbym żeby ludzie nie mieli domowych filmów z nami w roli głównej
- Ochujałeś? Chodź, bezpieczniej będzie tam. - ruszył z powrotem w stronę mostu, ale zamiast wejść na niego, przeszedł obok.
Skierował się w stronę krzaków na “rogu” wyspy, pokręcił się chwilę w koło niby obwąchując okolicę, po czym wszedł w nie, następnie kierował się w stronę mostu. Zatrzymał się w mniej oświetlonym miejscu dalej nie wychodząc z zarośli..
- No, tutaj powinien być spokój, nie widziałem jeszcze by pod mostem montowali kamery, dodatkowo jesteśmy schowani w krzakach.
Upuścił reklamówkę na ziemię i zaczął przybierać ludzką formę, uważał przy tym by nie wychylić się poza roślinność. Kiedy wrócił już do swej naturalnej formy, ubrał się, poczekał na Billa.
- No to chodź, i módl się do kogo tam chcesz żeby nic się nie spierdoliło. - zrobił krok w stronę ulicy ale zatrzymał się od razu - A, żeby nie wyglądało to podejrzanie, wyjdź z innych krzaków. Jeszcze mi jakiegoś pedalstwa na kamerze brakuję. - Ruszył w stronę przyczepy jakby nigdy nic, po drodze prowizorycznie czyszcząc sobie ubranie.

Brilchan 12-04-2015 10:17

- Nie jestem pedałem, jeżeli to sugerujesz ale nie będę się też zakrywał jak jakaś panienka niewyjebka - Warknął po czym podążył do krzaków zmienił postać i się przebrał.

- Dobra, to pukamy do drzwi tej przyczepy i się grzecznie pytamy czy wchodzimy na złodzieja ? Raczej nie zdoła nic ukryć więc może lepiej spróbuj do starego zagadać ? W razie czego go nastraszę

Raist2 12-04-2015 10:32

- Chodziło mi o to, żeby nikt przypadkiem nie widział i na kamerze nie było że wychodzimy z jednych krzaków, jak pedały jakieś. - pokręcił głową - Bo przebierać to się możesz gdzie chcesz, co mię to, golizna mi nie przeszkadza. - "No tak, wybrałem sobie średni kumatego na wycieczkę... ehh. Trudno." poczekał na niego w jakimś oddaleniu zapalając papierosa.

- No chodź, chodź. Idzie normalnie pukać, nie widzę sensu w zakradaniu się, dziad pewnie śpi zachlany więc jak sam nie otworzy to dopiero sami wejdziemy. - gdy Bill do niego doszedł ruszył już bez zatrzymywania się.

TomBurgle 12-04-2015 23:38

Trzy po trzy.
-Ja, Ambasador Ślepego Zaułka pozdrawiam cię, Królowo Mab, Strażniczko Bramy i Opoko swoich podwładnych...- zaczął zgodnie z fikuśnym protokołem obowiązującym na dworze Faerie. Tak jakby w ogóle wiedział o nim coś więcej niż na nim wymuszono. Naprawdę, pewne rzeczy mogliby robić łatwiej. A Kingston, uwielbiająca przeplatać sztywny ceremoniał Seelie i przerażającą zmienność Unseelie nie ułatwiała sprawy.
Ale na pewno czyniła ją ciekawszą.
-Ta dzielna trójca, te nierozłączne trio, tych trzech muszkieterów to niezależne duchy w oddziale alfa. Czy też jego młodzieżówce. Albo na liście kandydatów.- oho, wie. W sumie nic dziwnego, ale te zmarszczki nigdy nie wróżyły nic dobrego
- W każdym razie, po świecie krąży plotka że nasz drogi Jimmi Herman zaginął, znikając razem z swoją wybranką. Zaniepokojeni ludzie proszą o pomoc każdego kogo mogą; tak sprawa dotarła do Adriana. A ten skierował ją do narybku, dając wszystkim chętnym okazję się wykazać - płynął z fantazją, w zapale gubiąc resztki formalnych struktur Seelie
-Parę przypadków i wypadków później jesteśmy tutaj; Angie, świadomy smaków świata Portos, Godzilla, nasz małomówny i prawy Atos oraz Stevie schowana w cieniu ręka Aramisa. A do tego Chris, którego przedstawiać nie trzeba, aczkolwiek można wspomnieć że przymierza się do wzięcia w swoje rączki przywódczej buławy. I niżej podpisany, a jakże.- zatrzymał na chwilę słowotok i wziął głębszy oddech
-Cała piątka gotowa dołożyć swoje marne grosze do działań Królowej, kiedy ta uzna że jej wasal może potrzebować pomocy-

Leoncoeur 13-04-2015 16:38

Przed Instytutem
Pod Institutem prowadzonym przez dr Kingstone było o tej porze bardzo spokojnie, ale Chris zaparkował motocykl na parkingu rozglądając się uważnie.
Liberty City. Na stu mieszkańców - dziewięćdziesięciu pięciu ciemnoskórych, jeden biały na dwustu. I biały harleyowiec po północy w centrum tej dzielnicy.
Chris zaciągnął się papierosem, jakże żałował, że nie wziął wlepek.
Spojrzał na zegarek i skrzywił się trochę, ale obiecał iż poczeka tedy wyjął iPhona i wybrał częstotliwość jednej z lokalnych rockowych rozgłośni radiowych.
- No zaskoczcie mnie. - mruknął zdejmując kask i wkładając słuchawki do uszu.

(...)sing with me:
"Let new life be,
Old life goodbye",
And now we die
For we are one
Forever young...

And with this now we die!
And with this now we die!
And with this now we die!
And with this now we die!

Are you ready?
(...)

- Bardzo zabawne - mruknął do siebie, lecz nie dane mu było dosłuchać nowego utworu 'Machine Head' do końca, muzyka została brutalnie przerwana sygnałem nadchodzącego połączenia.
- Zaraz załatwię papugę do ciebie i tego rudego idioty, a "Marchewę" pilnuj by nic do tego czasu nie gadał. Połóż go spać jak siedzicie w tej samej celi, bądź kreatywny. - Kotołak odpowiedział Madowi trawiąc usłyszane informacje. Ścisnął nasadę nosa, jeżeli rudy przygłup faktycznie zaśmierdział Saidiego... Jaka u licha piękna? Co on wciągał?
- Niech prawniczka da mi znać o tym czego się dowie. Od razu. W sprawie kaucji skontaktuj się z Cattie.
Rozłączył się i wybrał jeden z numerów.
- Amanda, wybacz że o tak późnej porze... czy ktoś z twojej kancelarii mógłby wpaść na posterunek do moich chłopaków? Nawywijali...
Kotołak przez chwilę rozmawiał z 'Panterą', po czym wybrał kolejny numer. Skończył rozmawiać dopiero gdy zobaczył KITTa zbliżającego się ulicą.

W siedzibie dr. Kingstone
Chris jęknął w duchu.
Różowy dzień.

Stylowa sukienka, Château Gruaud Larose, Loreena McKennit dobiegająca z wieży, a potem "You've Got Mail" oglądane przy 'Raspberry Bitter' - większość kobiet jakie znał, nawet korposucze promujące ortodoksowo-niezależny tryb życia silnej XXI wiecznej kobiety trafiało to od czasu do czasu. Tak jak mężczyzn potrzeba resetu z kumplami rozpoczynająca się pomysłem niezobowiązującego clubbingu, a zakończona czasem obudzeniem się na ławce w parku i dziurą we wspomnieniach oraz na koncie bankowym. Chris w tematach konstrukcji kobiecej złożoności miał efekt wyparcia, dzielił po prostu dni na niebieskie i różowe dostosowując się do nich zależnie od potrzeby.
W przypadku dr Kingstone 'dzień różowy' był bardziej problematyczny.
'Królowa' stawała się wtedy KRÓLOWĄ.
Przez K wielkości dziury budżetowej Grecji.

Kpiarski i niezalezny zwykle kotołak opadł na kolano i skłonił nisko głowę przed władczynią elfów.
- Wasza Królewska Mość... - rzekł z szacunkiem, a w duchu skakał z radości, że to Piotr wziął na siebie ciężar rozmowy, w tym przedstawienie towarzyszących im Angie, Stevie i Jaysona.

Randal 14-04-2015 22:34

Sinclair zaklął w myślach. Kobieta, torebka? Grabę? Ich Grabę? Coś tu śmierdziało, a to się Johnowi nie podobało. Tym gorzej, że już wsiadła do samochodu, który oddalał się z piskiem opon. Kim ona była i jakim cudem powaliła tego mięśniaka damską torebką?
- Psia mać... - odezwał się w końcu - Idziemy do Graby, trzeba go sprawdzić, czy dych... znaczy, że jest cały. Rozglądaj się, czy wokoło nie ma innych niespodzianek.
Po chwili ruszył przed siebie, odstukując laską okolicę, by jak najszybciej znaleźć się przy swoim, bądź co bądź, "kumplu".

Mike 14-04-2015 23:23

Tallulah ‘Lull’ Frost
Dojechała pod komisariat, panował tu ruch niczym w dzień. Z policyjnej suku wyprowadzano właśnie grupę skutych kolesi w jednakowych flanelowych koszulach. Najwyraźniej jakiś gang.
Obok zaparkował jakiś samochód.
- Hej! Aż tak źle, że byłych gliniarzy na pomoc ściagają? - zagadnął kierowca. Dopiero po chwili Lull poznała go. Gonzales, młoda nadzieja wydziału. Był spoko, ale biorąc pod uwagę, że szef go lubił reszta patrzyła na niego trochę krzywo.
- Podobno powściekali się, a jeszcze nie ma pełni. Mnie ściągnęli z urlopu.


Instytut
Królowa promiennie się uśmiechnęła.
- Jak zawsze rycerski, Chris. Słodko wyglądasz na kolanach… kiedyś prywatnie będziemy musieli zacząć od tego miejsca… ale teraz wstań - łaskawie skinęła dłonią - i powiedz z czym przybywacie.


Port
Podeszli do przyczepy. Nikt ich nie zatrzymał, choć pewnie parę osób widziało. Parking był prawie pusty, tylko kilkanaście samochodów stało rozrzuconych po płycie. Pewnie pracowników nocnej zmiany. Słychać było nawet, że gdzieś tam dalej trwa załadunek.
Zapukali raz i drugi. Trzeci… w końcu usłyszeli poruszenie w środku. Uchyliły się drzwi i wyjrzała niegolona twarz z przekrwionymi oczami.
- Czego, kurwa?
Gościnność nie była chyba jego mocną stroną.


Garaż piętrowy
Barracuda z piskiem opon wjechała na rampę prowadząca na dół i znikła dwójce wampirów z oczu. Chwilę później usłyszeli jak samochód hamuje na na ulicy. Po paru sekundach ruszył znowu z piskiem opon.

Graba leżał bez ruchu, ale ledwie zdarzyli przejść połowę drogi do niego gdy drgnął, a potem usiadł. Łapiąc się za pierś, obmacał się dokładnie i dopiero wstał na nogi.
- Gdzie ta dziwka?! - wydarł się. Rozejrzał się - Pozwoliliście jej uciec?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172