lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   [Old WOD] Welcome to Miami (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/15100-old-wod-welcome-to-miami.html)

Randal 10-04-2015 12:29

- Macie też i mój w razie czego. Do zobaczenia w klubie - rzekł, podając telefon i zbierając się do wyjścia razem z Gillian. Trochę się musiał natrudzić, ostukując okolicę, by nadążyć za sprężystą wampirzycą. Scenkę na podwórzu z gliniarzami skwitował parsknięciem. Nietrudno się było domyśleć, kto to jest, zważywszy, że pytają o dowody, a niedawno zatrąbili sygnałkiem. W końcu się odezwał do dziewczyny:
- A kto myślisz, dałby ślepemu prawo jazdy? Chciałbym to zobaczyć - uśmiechnął się - Trudno, złap jakąś taksówkę. Czeka nas spotkanie z Grabą i kolejnym problemem w jego wykonaniu. Trzeba będzie po nim posprzątać. Te twoje kung-fu na pewno się przyda. A że masz ładny głos, to wierzę na słowo. I nie uciekaj tak, może poprowadzisz kalekę pod rączkę, co, bo jeszcze Cię zgubię w tłumie - znowu uśmiechnął się do jakiegoś słupa ulicznego.

Raist2 10-04-2015 18:23

- A chuj z nimi i im w dupę. - machnął ręką w stronę policjantów którzy już się od nich oddalili - Chodź, tym razem bez kombinowania, najprostsze sposoby zawsze są najlepsze.

Ruszył w stronę sklepu nocnego. Kupił batona z orzechami którego od razu zjadł, i dwie reklamówki.
- Te przyczepy to jakieś zadupie i autobusy tam nie dojeżdzają, masz. - wcisnął Billowi reklamówkę nawet nie czekając aż ją weźmie. - Głupie gliny, nie mają kiedy się pałętać… zresztą, może to i dobrze, jeszcze kradzieży mi brakuję w teczce. - wszedł jakąś boczną uliczkę, rozejrzał się w niej czy nie ma tam jakiegoś menela czy innego narkomana, na szczęście nie było, po czym zaczął się rozbierać. - Dobrze że nas puścili, kij z Adrianem, wpadka przy robocie, zdarza się, ale szkoda mi czasu, muszę poćwiczyć przed koncertem, nawet te jebane 24 godziny. - spojrzał na drugiego garou - Na co czekasz? Rozbieraj się, w Lupusie będzie szybciej niż w Homidzie. Chyba że chcesz poszaleć i w Crinosie?
Kiedy był już rozebrany, a ubrania wsadzone do reklamówki, zaczął rosnąć. Jego ramiona, klatka piersiowa, mięśnie, włosy na jego ciele stały się gęstsze. Jego twarz zwęziła się, brwi uwypukliły się, a szczęka jakby stał się masywniejsza. Jego paznokcie i zęby wydłużyły się. Ale na tym zmiany nie poprzestały, Dalej rósł osiągając około 280 centymetrów wzrostu. Jego całe ciało porosła gęsta sierść, czarna na plecach, z przodu jasno brązowa. Ręce wydłużyły się, niczym u małpy. Kość ogonowa wydłużyła się tworząc w pełni ogon, w pełni porośnięty sierścią. Głowa zamieniła się w wilczą z wyszczerzonymi zębami, a paznokcie zamienił się w pazury. Stanął na ziemi na czterech łapach nie przerywając transformacji. Jego ciało zaczęło nabierać bardziej zwierzęcych, wilczych kształtów, choć dalej było naprawdę wielkie. Zaczął maleć, “wracać” do bardziej naturalnych rozmiarów. Wszystko to działo w przeciągu kilku sekund.
Przed Billem stał wilk.

Brilchan 10-04-2015 19:58

- Taaa głupie świnie ostatni raz jak tego typu kurwy mnie zaczepiały to ich zjadłem, ale Adrian by mnie ubił za takie rozwiązanie sprawy – Warknął cicho gdy nieco odeszli. Ciągle zapominał, że świat zewnętrzny był bardziej skomplikowany niż pokazy siły i strachu, według których dotąd żył.

- A nic, po prostu jestem nieprzyczajony do tych nazw jeszcze - Wyjaśnił, po czym zaczął się rozbierać nie widać było po nim żadnego zawstydzenia ani podniecenia, kiedy od najmłodszych lat żyje się w grupie nagość po jakimś czasie przestaje robić wrażenie.

Ciuchy zapakował do torby, którą zawiązał ciasno muszką (chciał się dobrze przed szefem zaprezentować) zmiana była dla niego odrobinę trudna z powodu braku doświadczenia, ale kontakt z wewnętrznym wilkiem i przodkami miał niezły, więc jakoś dał radę.


[MEDIA]http://fc07.deviantart.net/fs70/f/2010/285/0/0/special_perspective_beauty_by_woxys-d30mhpr.jpg[/MEDIA]

Młodo wyglądający biały wilk wziął w zęby reklamówkę obdarzył towarzysza spojrzeniem które zdawało się pytać "Dobra, to co dalej ?"



Raist2 10-04-2015 20:07

- No co? Idziemy do dziadygi, do tych przyczep. - odpowiedział w mowie wilków.
Wziął reklamówkę w pysk, i ruszył nie oglądając się za towarzyszem. Starał się iść prostą drogą, ale nie rzucając się w oczy, jeszcze hycla by mu brakowało na głowię.

Halfdan 10-04-2015 22:46

Zanim opuścili lokal, Gillian podeszła baru, bezczelnie wlazła za ladę i zabrała nóż, którym obsługa kroiła cytryny do drinków. Zawinęła też butelkę czerwonego wina, pewnie nie ruszanego od dawna. W końcu który szanujący się biker pije czerwone wino w mordowni przy chłopakach? Od razu ją otworzyła i odstawiła korkociąg na miejsce. Następnie podbiegła do chłopaków grających w bilard i mimo protestujących spojrzeń zabrała sobie jeden kij. Pomachała końcówkami palców i wróciła do Johna.
Gdy schodzili zgodnie z życzeniem wzięła go pod rękę.
-Nie pytałam czy masz prawo jazdy. Pytałam czy umiesz prowadzić. A właściwie pytanie powinno brzmieć: czy umiałeś zanim oślepłeś? - Zgrabnie wymijali kolejne osoby i wyszli przed klub. Odeszli na bok i stanęli w miejscu z którego łatwo będzie zatrzymać taksówkę.
-Jesteś ślepy od urodzenia? - zapytała strugając nożem kij bilardowy -Może to i nie moja sprawa, ale ciężko jest mi sobie wyobrazić jak takie osoby postrzegają świat nie znając kolorów, kształtów ani wymiarów...
Zanim doczekała się odpowiedzi zobaczyła swój cel:
-OOo! Jest taksówka! - zamachała

Pipboy79 10-04-2015 23:17

Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli


Skoro mieli pracować razem więc Godzilla też i rozdał i pobrał numery kontaktowe od kogo się dało. Ucieszył się też z reakcji Angie. I z tej, że go wsparła w rozmowie i w tym, że też nie była za rozdzielaniem ich grupki no i że razem mieli się udać dokąś tam. Okazało się, że widocznie na poczatek pojadą do tej elficy co właściwie nie robiło mu różnicy samo w sobie. Poza tym jakieś szpitale i to dla czubków niezbyt go kręciły a właściwie to w ogóle. Z drugiej strony w takich miejscach dawało się zdobyć jakieś ciekawe blety i inne takie więc jak każda miejscówa miała swój potencjał.

- No pewnie. Steve... Spadamy, pakuj się... - kiwnął głową na mniejszego kumpla. Zdaniem Jay'a jesli dwójka z ich trójki się w czymś zgadzała to raczej sprawa była przesądzona. A i uznał, że gdyby Steve miał jakieś inne pomysły na spędzanie najbliższego czasu to by powiedział. Zresztą na spotkaniu odniósł wrażenie, że ta głowna sucza w mieście cos jest dziwnie pewna o winie elficy. Choć Adrian chyba miał jeszcze wątpliwości skoro ich wysłał do zbadania sprawy a nie do spuszczenia łomotu elficy i jej poplecznikom.

Wsiadł dziwnie zwinnym ruchem za kierownicę KITT'a całkiem nie pasującym do jego wielkich rozmiarów. - Siemasz KITT. Tęskniłeś za swoim ulubionym kierowcą? Tęskniłeś nie? - pogłaskał czule deskę rozdzielaczą jak zwykle witajac się ze swym ulubionym samochodem i czekajac aż reszta zapakuje się do maszyny. - Widziałeś jak Angie seksownie zakręciła bioderkami na wyjscie? Ha! A ja widziałem! - jak zwykle też lubił się poprztykać z żywą maszyną bo w kwesti uroków piękniejszej połowy ludzkości mieli podobne zdanie i upodobania. Więc zawsze mieli o czym gadać. Oprócz samochodów, motoryzacji, spalaniu i reszcie amatorszczyzny dzielącej z nimi ulice na które niestety byli skazani.

Odpalił maszynę i jak zwykle podgazował trochę nim ruszył. Potężny silnik uwięziony pod maską KITT'a aż szarpnął całą maszyną jakby miał ochotę wyrwać się przez chłodnicę i maskę na zwenątrz i popędzic sam z siebie. Oczyma wyobraźni widział jak magiczno - piekielne glify na nim nanisione wego czasu przez Steve'a i Angie rozjarzyły się specyficznym, nienaturalnym blaskiem aż w końcu Jay zwolnił pedał hamulca i maszyna z rykiem wyrwała przed siebie. Przyśpieszenie aż wciskało żywą zawartość pojazdu w wygodne fotele ale prawie sekunde czy dwie później rzuciło nimi z powrotem do przodu gdy Kierowca dał po heblach które błyskawiczne wyhamowały maszynę przy drodze wyjazdowej. Jay był grzeczny całe spotkanie. Potem jazdę do klubu i gadkę w klubie. Teraz więc jak sie dorwał za kierownicę i do tego kierownicę KITT'a aż go dotąd niewytłumiona adrenalina nosiła.

- Se tak myślę wiecie... Ja myslę, że ta Ada ma coś do tej elficy... Bo tak jakoś mi wyglądało jakby miała z nią zatarg od dawna a teraz jedynie korzysta okazji by jej dokopać. Może jak będziecie z nią gadac jakos byscie mogli się podpytać? - ruszył choć na razie grzecznie. Miał do pogadania jeszcze. Na razie dzielił się z nimi swoimi myślami bo gadki w wykonaniu Roy'a poza gronem w jakim się własnie znajdował to miewały rózne konsekwencje. A coś czuł, że na razie wypada jeszcze być grzecznym i sie wypytać co się da nim sie przejdzie do standardowych roy'owych argumentów w dyskusjach. Nie był jednak pewny czo to mu się tak zdaje bo się ostatnio kryminałów naoglądał i tak teraz mu się wszystko kojarzyło. Ale jakby nie patrzył jakoś nie miał chciał się wmieszać w jakieś gierki i tryby tych miejskich ważniaków bo nie chciał być zmielony przez te tryby. W końcu jeszcze nie osiągnął takiego levelu godzillowatosci by przewracać wierzowce i rzucać samochodami. W każdym razie dla niego Ada się zachowywała dziwnie nerwowo i przejawiała dziwną pewność o winie elficy. No ale może mu się tylko zdawało?

- Aha, jak tam dojedziemy to się nie rozdzielamy nie? No co... Jak są w porządku to raczej powinno im zwisać z kim od Adriana gadają no nie? - Jay cos sobie wziął do bani widać wcześniejsze uwagi w klubie, że niby nie nadaje sie do wizyty w takim miejscu czy co.

- Aha, Steve... Słuchaj bo taka sprawa jest... U mnie na złomowisku ostatnio koleś zostawił furgonetkę. Dodge Ram Van. Dwójkę. Zresztą czekaj, zrobiłem fotkę... - mruknął Kierowca i wygiął się by sięgnać z kieszeni telefon. Zaraz pogrzebał w nim trochę i po chwili podał go Steve'owi. Na ekraniku widniała fotka furgonetki. Z rozbitą maską. I to tak, że wyglądało, że silnik był chyba obecnie na wysokości przednich siedzeń. Ewidentna czołówka z jakims pancersłuplkiem lub drzewem i to niezłej prędkości.



- I słuchaj Steve, ty się znasz to pomyślałem sobie, że móglbyś na niego zreknąć co? No wiem, jest trochę walnięty. I uszkodzony. Nie ma silnika. Ale wiesz, zawieszenie, blachy, skrznia biegów poszła w cholerę bo chyba jakiś debil tym jeździł ale wiesz, po co komu skrzynia biegó nie? Bo i tak trzeba by wymienić bo jakby brać nowy silnik i tak... - tu Jay popłynął w swojej emocjonującej dla siebie opowieści. Akurat ten model Dodge'a lubił co wiedzieli oboje. I zazwyczaj mało wygadany to motoryzacja stanowiła jego konik i była jednym z trzech tematów o których mógł gadać zawsze. Pozostałę dwa to laski i polowania na bagnach. No ale samochody to był temat rzeka. Jay mógł właściwie o nich nawijać bez końca.

Więc spora część drogi upłynęła im na słuchaniu zapalonego do swojego pomysłu renowacji i oczywiście dopakowania takiej na razie jeszcze dość zwyczajnej i standardowej maszyny. Bo silnik, mocniejszy i większy ale za to ta nadwyżka mocy! No ale nie był łatwy do zamontowania bo w końcu był większy. Tu własnie był główny powód dla którego jak dało się zauwązyć zagadał w pierwszej kolejności do Steve'a. No i jeszcze sprężarki, pancerz, wzmocnione zawieszenie by to utrzymać, terenowe opony by po swoim bagienku mógł jeździć i sie nie topić no i właściwie trochę uszczelnień, jakaś śruba i właściwie już by mieli fajną amfibie no nie? A jak już pancerz to właściwie może by sie jakieś spluwy dało zamontować? No to chociaż jakieś schowki. O tak, Jay w takich materiach przejawiał mnóstwo wiedzy, doswiadczenia, fantazji i rozmachu, kompletnie się nie szczypał w jakies detale i półsrodki. Gdy skońćzył jawił się obraz pływającej, ternoodpornej pancerki zdolnej do nawiązania równorzędnej walki przyspieszeniowo - prędkosciowej na asfalcie z glinami i jakby trzeba było wiać. Jay bowiem jakoś zawsze sie nastawiał, że przed glinami trzeba wiać prędzej czy później.

- A właśnie... Ścigamy się? Dajemy czadu? - jak skońćzył i był widac zadowolony ze swojego pomysłu no i się wreszice mógł wygadać o tym o czym lubi z ludźmi których lubił to i humor mu dopisywał. Wiec oczywiście miał nadzieję zwieńczyć w typowy dla siebie sposób czyli pokazać temu miastu jak należy korzystać z asfaltu. A i przecież trawniki i chodniki też się nadawały do jazdy prawda? Debile tylko z nich nie korzystali ale przecież Jay debilem nie był i umiał korzystać z okazji. Jak się ścigał. I dawał czadu.

Ehran 11-04-2015 00:40

Wsiadając do samochodu, Angie zapięła pasy. Na spojrzenia kierowcy odparła - No co, bezpieczeństwo przede wszystkim. - Dziewczyna zbyt dobrze znała styl prowadzenia Godzilli, by głupio ryzykować.

- Też o tym myślałam. - odparła Angie, gdy Godzilla poruszył temat wrogości Ady względem królowej.
- Może poszło im kiedyś o coś, a może Ada ot, tak nie lubi elfów bez konkretnego powodu... ale postaram się o to dopytać.

- Oczywiście, że się nie rozdzielamy.- upewniła towarzysza dziewczyna, starając się rozwiać jego wątpliwości. - Będziesz naszą jednoosobową gwardią honorową. - Angie uśmiechnęła się ciepło, klepiąc kierowcę w jego potężny biceps.
- Tylko pamiętaj, że ona nazywa się królową nie dla jaj. Myślę, że gadanie językiem Szekspira i czoło bicie na dzień dobry możemy sobie odpuścić, no ale sam rozumiesz.

Gdy Jay pokazał zdjęcie hmm, cóż złomu, trzeba nazwać to po imieniu... Angie również się zainteresowała. - Pokaż. - pisnęła niemalże. - Oj, to cię czeka wiele pracy... tu chyba wszystko trzeba robić od nowa? Jak zorganizujesz prowiant, to też wpadnę i trochę pomogę. - zaproponowała.

Mike 11-04-2015 01:02

Przed Instytutem
Czekając na pozostałych oparł się o motor i zapalił. Nie zdążył się zaciągnąć gdy zadzwonił telefon. Nie znał tego numeru.
- Tak?
- To ja
- owego “ja” poznał po głosie. Mad. - Mam dwie sprawy. Wyślesz mi papugę czy mam brać z urzędu? I druga sprawa. Psy zgarnęły Marchewę. Jest naćpany w trzy dupy. Cięgle gada z jakąś “piękną” i obiecuje jej różne głupoty. Klawisz nie chciał gadać, ale bąknął coś o terroryzmie. Ty, w co on się wjebał?

KITT i załoga
Angie i Wypłosz próbowali shakować monitoring miejski, ale entuzjazm Godzilli oraz krótki czas podróży skutecznie im to uniemożliwiło. Potrzebowali więcej czasu. I skupienia. Piotr też za wiele nie zdążył zwojować gdy wjechali na parking przed Instytutem, o tej porze zupełnie pusty. Tylko Chris stał przy motorze i rozmawiał przez telefon.

Instytut
Kilka chwil po zaparkowaniu pojawił się nijaki osobnik i powiedział, że zaprowadzi ich do doktor Kingston. Nie udali się jednak do szpitala, ale do części prywatnej. Kingston przyjęła ich nieformalnie. Pół leżąc na kanapie w zwiewnej, lepiącej się do ciała sukience słuchała muzyki. Obok na stoliku stała omszała butelka wina i kieliszek ze śladami szminki.
Przyprowadził ich jeden ze służących i oddalił się na nieznaczny gest swojej pani.
Wyglądało, że byli sami, ale w przypadku sidhe to co widać nie zawsze jest tym na co wygląda.
- Chris, Piotr. Co was sprowadza w moje skromne progi? - skromne progi były pokojem wielkości boiska do siatkówki, gustownie i ze smakiem urządzonym. Przy czym najwyraźniej nie liczono się z kosztami. - Przedstawcie mi waszych towarzyszy.
Gospodyni nie wykonała najmniejszego ruchu jakby chciała wstać i powiać gości. Cóż, po godzinach pracy nie była panią doktor, tylko królową. I raczej traktowała swoją drugą pracę bardzo poważnie. Obaj wymienieni z imienia wiedzieli, że jeśli jest w królewskim nastroju to lepiej nie wychodzić z roli.

Bil i Marcus
Dwa przerośnięte burki przemykały bezszelestnie nocnymi ulicami Miami. No prawie bezszelstnie, jeśli pominąć rytmiczny szelest reklamówek zwisających z pysków. Najgorzej było przedostać się przez most. Oświetlony, bez żadnych miejsc do ukrycia. Udało się, ale minęły ich w tym czasie trzy samochody. Znając życie, któryś z kierowców uprzejmie doniósł odpowiednim służbom o bezpańskich kundlach biegających po moście.
W końcu dostali się na wyspę. Niestety też dobrze oświetloną, nie było solidnych krzaków, w których można by bezpiecznie się zmienić. Do tego na co trzeciej latarni dostrzegli kamery.

Marlins Park
Taksówka odjechała zostawiając dziwną parę przed dwoma piętrowymi garażami. Oba były z północnej strony stadionu. Oczywiście Slade zrobił to złośliwie. Sinclair był wciąż nie tutejszy i nie znał miasta, a Gillian rzadko opuszczała szkołę kung fu.
Z ciężkim westchnięciem ślepiec wyciągnął komórkę i zadzwonił:
- Graba, gdzie jesteś? Slade nas przysłał do ciebie.
- Na samej górze, na dachu.
- Tu są dwa budynki…
- W tym z czerwonym szyldem.

Sinclair rozłączył się.

Po dłuższej chwili dotarli na dach. Stały tam tylko dwa samochody. Start ford Graby i żółty Plumouth Barracuda, o który był oparty Graba i jarał papierosa. Nie był sam. Właśnie podchodziła do niego jakaś laska w mini i obcisłej bluzce. Od dołu, bez zamachu uderzyła absurdalnie małą torebką. Graba zatoczył się w bok, jakby miała w niej co najmniej cegłę. poprawiła ciosem w pierś i Graba zwalił się na ziemię i nie ruszał się.
Laska spojrzała w kierunku nowo przybyłych. Byli jakieś sto metrów od niej i leżącego Graby.

pppp 11-04-2015 07:59

Przed przyjazdem

- Wygląda świetnie - powiedziała zamyślona Stevie, kiedy Godzilla zaprezentował jej nowe auto - Masz u siebie potrzebne części? Jeśli tak, to możemy zacząć nad tym majstrować choćby jutro. Z tego wozu można zrobić prawdziwą bestię, jeśli się go odpowiednio podrasuje.
KITT, obrażony, milczał.



KITT, na parkingu pod szpitalem

Czarny dodge dawno się tak nie nudził. Parking przed szpitalem dla chorych psychicznie dzieciaków był wręcz obrzydliwie pusty. Do tego podopieczny KITTa był teraz zajęty i nie odpisywał na wiadomości. Cóż, nudy, nudy, nudy.

Aby czymś zająć uwagę samochód zaczął przestawiać systemy wizyjne. Z normalnej percepcji na postrzeganie postpsychicznych projekcji i innego tego rodzaju cudów.

Gdyby w ten sposób udało się KITTowi zauważyć kogoś nowego na tym zapomnianym przez Paradoks parkingu, to na pewno uciął by sobie z nim pogawędkę. O okolicy, o szpitalu, same niewinne pytania znudzonego auta.

Stevie, w komnatach królowej

Stevie z uwagą obserwowała otoczenie. Wiedziała, że Piotr zadba, aby przestrzegała zasad etykiety, ale tak czy owak czuła się bardzo niepewnie. Na razie tylko obserwowała królową, ucząc się jej mimiki i reakcji. Szczególnie Wypłosz skupiła się na brzmieniu głosu kobiety. Wykorzystując nauki mistrza Witza starała się zapamiętać każdy szczegół wizyty.

Brilchan 11-04-2015 10:50

Bieg pomógł mu oczyścić umysł ze złości na policjantów. W tej formie czuł nieopisane szczęście wreszcie wiedział że jest sobą!

Gdy dotarli na miejsce odłożył na chwilę reklamówkę i powiedział do towarzysza w mowie wilków - Może warto by wejść za zasłonę, przebrać się a wyjść gdzieś po za wzrokiem kamery ? Wolałbym żeby ludzie nie mieli domowych filmów z nami w roli głównej - Zaproponował.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:34.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172