Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-05-2016, 01:17   #91
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Tak, co jak co, ale dyscypliny nigdy za wiele zwłaszcza jak się jest w młodym wieku i ma jeszcze sieczkę zamiast mózgu. Sąsiadka Jadwigi była cwana, ale to Jadwiga była cwańsza. To wszak ona zaproponowała przyjęcie dzieci i podpowiedziała...

Spiętrzone myśli runęły nagle z siłą wodospadu cuchnącego moczem i odchodami. Tak, w spore gówno Jadzia sobie wdepła, bo gdy sąsiadeczkę mocniej niebiescy przycisną ta zapewne gładko wyśpiewa czyj to był pomysł z tym ćwiartowaniem zwłok. Chyba żeby zagrać kartą atutową...

Swojej radosnej gromadce poleciła wykonać przyspieszone sprzątanie, zaś sama spakowała się nader dokładnie. Wiedziała bowiem, źe wzorem sycylijskich mafiosów musi pójść "na materace". To oznaczało kłopoty zwłaszcza, jeśli błękitni zaczną najeżdżać dzielnicę Ryśka. Choć może to i dobrze? Pały by miały go na oku, więc nie mógłby wywinąć żadnego chamskiego numeru co było Jadzi ewidentnie na rękę, bo sama osobiście nie mogła by mu utrzeć tej kluchy co on nosem nazywa.. Spakowani i gotowi do drogi opuścili lokal a Jadzia zamknęła go na klucz który schowała w miejscu do którego nikt nie odważyłby się zajrzeć.Dziewczynce poleciła śledzić poczynania Ryśka opisując starannie jego osobę charakter etc by mała wiedziała z jakim degeneratem ma do czynienia. Chodziło o to by mu nie zaufała. Chłopaka zatrzymała w odwodzie. Po ośmiu godzinach miał zmienić siostrę na posterunku. Sama Jadwiga przeniosła się do pustostanu na ogródkach działkowych i zaraz po ulokowaniu się przystąpiła do uczenia chłopca jak potęgować swój gniew i nienawiść i po co.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 28-05-2016, 22:47   #92
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
CIEMNOŚĆ GROBOWEGO MROKU

Równie nagle jak latarka zapaliła się to i tak zgasła pochłaniając wszystko w ostatecznej i katastrofalnej ciemności grobowego mroku. Odpowiedź na tak jakby zapytanie Andrzeja Młota padła, gdy otrzymał cios prosto w nery. Do słów jednak dojdziemy na końcu, bo co było na początku to będzie i na końcu. Wracając jednak do teraz to Ajej zamachnął się butelką i rozbił ją na najbliższej głowie, ale walka trwała dalej.

Andrzej zaciskał dłoń na tulipanie i dźgał gdziepopadnie. Wydawało się, że kilka razy trafił kogoś w twarz, a innym razem w śledzionę, ale walka trwała. Jedynie w mroku grobowej ciemności i w ciemności grobowego mroku mogły rozgrywać się takie sceny, ponieważ nikt nigdy czegoś takiego nie widział i nadal nie widział. Jakby żywcem wyrwane z brawurowej serii filmów Liga Walek - walka trwała na ziemi, na drzewach, pod szyszką i pod hubą. Wszędzie!

Andrzej dokładnie nie pamiętał co tam się działo, gdy ocknął się następnego ranka. Leżał zakrwawiony przy murze od cmentarza. Nadal był w lesie, ale przy parkingu cmentarnym, no i drodze, która prowadziła do najbliższej miejscowości. Las był raczej rzadki, bo cmentarz znajdował się na jego skraju. Na parkingu było zaparkowanych ze trzy, cztery samochody. Dookoła nie było żywej duszy no może oprócz dwóch łajzów (to znane na dzielnicy łapserdaki i złodzieje aut: Rysiu i Igor Alimenciarz - Andrzej Młot miał z nimi dobre stosunki, bo czasem za drobny grosz odwracał uwagę porządkowych od zaparkowanych na ulicy oczywiście kradzionych fur), które coś majstrowali przy przednim reflektorze zaparkowanego sejczento. Ajej szybko zorientował się, że ma na sobie jedynie dżinsy, a nawet butów nie ma. Pocięty jest jakby uczestniczył w walce, w której straszliwe ciosy, łamały się nosy, a i szkło było w użyciu. Czuł się lepiej niż wyglądał. Wyglądało na to, że wygrał. Nie było jednak w pobliżu, ani przeciwnika, ani tamtego łebka, ani Banzaja.
 
Anonim jest offline  
Stary 31-05-2016, 00:55   #93
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- I masz tu i tam narkomanie zajebany! - Słowom Ajeja towarzyszyło zaciekłe chlastanie mroku tulipanem. Po zebranych po plecach ciosach zaszył się w podściółku, przeświadczony, że jego przeciwnik zaraz padnie wycieńczony i wtedy się go załatwi na amen. Ten scenariusz jednak nie nastąpił.

Celnik nie znał wiedzy tajemnej. Potrafił zrobić groźną minę i zginać sie w stawach pozornych nawet na trzeźwo. Nade wszystko jednak uwielbiał opowieści. Talentu oratorskiego w nim nie znaleziono nawet podczas prowadzonego jakiś czas później na Andrzeju szkolenia z wycinania organów. Młot gromadził jednak opowieści w swojej głowie, lubił ich słuchać i łamaną polszczyzną przypominać towarzystwu, że "coś gdzieś, kiedyś takiego było".

Pierdolony usypiacz, skurwiały oszust. Niby taki bogol, tyle Ci załatwi, a i tak zawsze tylko Ciebie załatwi. Ajej jak co dzień siedział na ławeczce przed osiedlowym posterunkiem, pozdrawiając każdego dzielnicowego w cywilnych ciuchach z nazwiska i stopnia. Połowie z nich spuszczał regularny łomot w czasach szkoły podstawowej za nadmierną konfidencję z ciemiężącymi organami oświaty. Tym wyróżniał się od pozostałych rezerwatorów w domenie Pana Grzesia - miał swoją stałą siedzibę przed komendą, a podkomendni nie mieli do niego podjazdu przez większość czasu. Minęła noc i dzień, nastał wieczór. Reklamówka z żółtym psem okazała swe dno. - Suka. - Pociągnął nosem, wstał, a już godzinę później kołował nad pobliską budą, oferującą jedynie prawdę i piwo, oba towary w butelkach półlitrowych.

- Wacław Piorun. - Przedstawił się wąsacz. Obładowany, właśnie miał startować do lotu, ale widząc Andrzeja zmienił plany. - Pan Grzegorz Cię szukał. Nie żeby coś pilnego, ale mówił, że na pewno jesteś za miękki, żeby zapierdolić psiakowi radyjo, więc chce Ci polecić zorganizowanie kajdanek. - Jakiekolwiek następne słowa byłyby zbędne. Czując moc w żyłach i pragnąc się wykazać w nowym towarzystwie ruszył prędko do bramy starego budynku przy Humbrowskiej 13. Tam około 23:30 dopadł dwóch młodych krawężników pałujących studenta zmierzającego z dzwoniącą jednorazówką do akademika. Psiarczyków skatował zgodnie z wideo-instruktażem Dra Yry widzianym przez sklepową witrynę na telewizorze kineskopowym. Studenta opił na hejnał z nalewki babuni, zostawiajac weki w przypływie altruizmu. Działanie na korzyść innego cżłowieka, choć sporadyczne, opłaciło się Ajejowi i tym razem - przeszukując młodzika znalazł przy nim znajomy biały proszek. Nawalony, ale zdrów i cały ruszył na kanał burzowy na spotkanie ze swoim Panem.

- Przyjdzie?
- Przyjdzie.
- Kiedy?
- Ruszył jak dzik w pomidory, zobaczysz, jeszcze maks kwadrans.
- Oby.


Niespodzianką dla Pana Grzesia i Wacka Szmalcownika był spóźniony Młot. Deszcz padał nieprzerwanie od kilku godzin.
- Skłamałeś. - Pan wymierzył raz i drugi w czerep towarzysza.
- Ała. Życie, samo życie z tymi chujami Panie Mro... Grzesiu.
- Dzień dobry.
- Do rzeczy. Masz kajdanki?
- Mam kajdanki, mam radyjo, a gratis takie ło cudko w proszku.
- Wypierdalaj mi z tym. Walnij sobie z Wackiem po połowie.
- A, wiesz, nawet chętnie.
- No to cho, bo sam to tanga nie zatanczem.

Biała dama wciągnięta do nosa porwała chłopów do tańca po krótkiej chwili w poczekalni u proktologa. Zastanawiało rezerwatora, dlaczego tańczą w pomieszczeniu, w którym co chwila zahacza o sterczące pod różnymi kątami przerdzewiałe rury. Gdy opuścił objęcia dziewki Pan Grzesiu leżał na glebie obok szoferki wywróconej na bok cysterny. Potem Wacek pochylał się nad Panem Grzesiem razem z Panem Grzesiem. Przeklinali głośno szukając jakiejś buławy, szarpali się przy tem we dwóch jak we trzech. Ani jeden nie był mniej zażarty od głodnego pit bulla.

Natura Ajeja wzięła górę. Znalazł przytulny i nieużywany kanał zrzutowy i zasnął. Obudziły go dopiero niebieskie szklanki. Smerfni komandosi podnieśli skutego już Pana Grzesia i umieścili we wnętrzu suki. Następnego dnia na jego ławeczce razem z winem Zamkowym czekała Ania Dwudziestodwulatka, życząca Andrzejowi wszystkiego najlepszego.
- Twoje urodziny Andrzejku, 2 stycznia, prawda? No, to napij się, za nowego Pana na dzielni! Bimbromanta wygrał, czaisz, nasz Rysiu, psia jego mać! - Ostatnie słowa już krzyczała. Któryś z niebieskich oficerów zatrzasnął okno. Opowiedziała także o przebiegu wyścigu wyborczego, który Ajej przespał na tygodniowej imprezie z okazji Bożego Narodzenia naprzeciwko Caritasu. W rewanżu rezerwator nie opowiedział nic. Szok, nie szok, nie miał do tego ani narzędzi, ani warsztatu.

Ajej ocknął się pod murem cmentarza. Więc jednak sukces! Nikt poza nim nie przeżył tej feralnej nocy w strasznym lesie. Teraz już koniecznie musiał zawiadomić Bimbromantę o przebiegu akcji. Ktoś sabotował działania Pana Rysia, a robił to coraz śmielej i skuteczniej. Najwyższa pora na zsynchronizowany atak skumulowanych Sił Dzielnicy.

- Igor, masz jakieś zlecenia może w naszej okolicy? Zabrałbym się z Wami na hajze, jeśli jest hajsiwo do zrobienia. A w ogóle. Widzieliśta chopy może Pana Ryszarda ostatnio? Wczoraj, dziś może?
 
Avitto jest offline  
Stary 31-05-2016, 22:25   #94
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
W SAMO POŁUDNIE
NA DZIAŁKACH


Jadwiga Bass zrobiła wszystko co chciała w swym mieszkaniu po czym zabrała się na swoją ustaloną metę, czy też raczej do pół wiejskiej rezydencji działkowej, którą posiadała w odwodzie jeszcze z czasów oryginalnego PRL. Na miejscu nikogo nie było - no bo grudzień - i w takie czasy to tylko różne męty kręcą się po tych jakże spokojnych okolicach... no i ci, którzy nielegalnie sobie przystosowali budki na lokale zastępcze. Jadwiga nie posiadała niestety lokalu zastępczego, a po prostu budkę ze sraczem na tyłach. Dziewczynka poszła realizować swoją misję, a Jadzia usiadła razem z chłopcem i kontynuowała jego wdrażanie w arkana mrocznych sztuk. W pewnym momencie przycisło ją to poszła na tyły do swojego sracza...

W tym samym czasie Andrzej Nowak zwany Złomokletą przeszukiwał podziemia, aby odnaleźć tajne skrytki Profesora Koliby, ale jedyne co znalazł to gówno. I to w dużych ilościach. Jako, że gównem wyżywić się nie da to ruszył dalej w poszukiwania nowoczesnego sprzętu elektronicznego i Bimbromanty. Kręcąc się tak po podziemiach w końcu spotkał pierwszą żywą istotę od czasu tych ratowników... no i kilku szczurów wielkości szopów, a szybkości gazeli. Mianowicie był tam jakiś młokos naćpany w techno jak siemasz Wiktor. Leżał gnój jeden umazany cały gnojem w gnojownicy... widać było, że ktoś wywiercił sporą dziurę i zafundował sobie darmowy sracz bez spłukiwania. W momencie, gdy Złomokleta przybliżył się to tamten dzieciak otworzył oczy i powiedział:
- Weź pigułkę! - i rzeczywiście w ręku ściskał jakiegoś tajemniczego dropsa z rysunkiem UFO nawierzchu. Jakby mu tak przewiskać kieszenie to by się znalazła cała torebka tego, a ze piętnaście piguł UFO. Złomokleta czytał o nich, że w 2002 roku były całkiem modne i było całkiem sporo zgonów. Wyglądało na to, że albo sam wskoczył przez dziurę sraczową do kanałów albo go ktoś tu wrzucił. Nieopodal była drabinka i właz studzienki, przez który można było wyjść.

W czasie, gdy Złomokleta nachylał się nad dzieciakiem (no takim około piętnastoletnim) nagle zrobiło się jakby ciemniej. Spojrzał w górę i zobaczył w dziurze sracza twarz Jadwigi Bass, teściowej Bimbromanty. Usłyszała glos "weź pigułkę" i zainteresowała się kto siedzi w jej sraczu, gdy chciała skorzystać...
 
Anonim jest offline  
Stary 01-06-2016, 10:42   #95
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- Seksmisji ci się smarkaczu zachciewa? Już ja ci dam pigułkę! - Złomokleta starał się śledzić Internety i ich kulturę, ale mimo to nie zawsze wyłapywał odniesienia kulturalne młodzieży. Strzelił smarka w pysk żeby ten stracił przytomność i nie przeszkadzał w przeszukiwaniu kieszeni. "~UFO? Hmm szczyl nawet nie wie, że ratuje mu tymczasowo życie. Chujowe piguły sam tego na pewno nie wezmę, ale na spodnie, jakieś mydło i może procenty jak dobrze po negocjuje powinno starczyć ~” - Pomyślał chowając torebkę z ćpaniem do kieszeni kamizelki.

Akurat próbował odgiąć palce nieprzytomnego żeby zabrać mu szesnastą pastylkę, gdy ujrzał w suficie straszną mordę teściowej!

- O witam szanowną Panią Teściówkę! Wasz zięć Ryszard się o was martwi to przysłał mnie żeby skontrolować czy nic Pani nie zagraża. Okazuje się, że wstrętne Lamy przysłały tego młodego ćpuna żeby zdradzieckim atakiem prastarego
nijnutsu zafundował Pani sto tysięcy lat bólu, gdy będzie pani załatwiać potrzeby fizjologiczne miała to być wersja zatruta żeby zmarła pani śmiercią Carycy Katarzyny
- Kłamał w żywe oczy.

- Na szczęście udało mi się go powstrzymać! Chce Pani z nim zrobić coś konkretnego czy wypierdolić go na najbliższy chodnik ? - Spytał z głupia frant.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 01-06-2016 o 10:50.
Brilchan jest offline  
Stary 01-06-2016, 17:08   #96
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
MUZYCZKA
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=O6cCw_uKAv0[/MEDIA]

W odpowiedzi na bełkot Złomoklety głowa Jadwigi zniknęła na chwilę z dziury i tylko Pan Bóg w Niebiesiach wiedział, ze chwile Andrzeja Nowaka są już policzone i jak nic niedługo spotka się on z Świętym Piotrem. Jadwiga Bowiem, jak każda matka w obronie swoich młodych jest zdolna do wszystkiego a wpadnięcie w dziki szał jest tylko delikatnym preludium do kary jaka czeka kogoś kto śmikał skrzywdzić jej dzieci. Dzieci sąsiadki, która została zgarnięta za zabicie męża Jadzia traktowała bowiem jak swoje własne, uczyła je, dbała o ich potrzeby. Nic więc dziwnego, że wpadła w dziki szał, który wspomogła butelczyną mocnego swojskiego trunku.

Nie patyczkowała się wypiła wszystko w ekspresowym tempie i dopiero wtedy przystąpiła do wymierzania kary. Zgrabnie, z kocią gracją zeskoczyła do podziemia i zmierzyła Złomokletę ponurym wzrokiem, co już samo w sobie powinno dać mu do myślenia. Ona jednak nie czekała aż Andrzej domyśli się, że właśnie stłukł jej sojusznika. W oka mgnieniu przeistoczyła się w Legendarną Teściową, monstrum tak straszne i okrutne, że historie o niej nie są opowiadane wieczorem przy ognisku. Lepiej bowiem nie budzić licha. Jadwiga, a właściwie teraz Legendarna teściowa podbiegła do Złomoklety szybciej od huraganu. Na tym się jednak nie skończyło, bowiem Jadzia wykonała celne, diabelnie szybkie i okrutnie mocne combo jedno po drugim aż Złomokleta z obitą przypominając ą tatara mordą nie padnie nieprzytomny na ziemię. Na tym jednak nie poprzestała bowiem nieprzytomnego kopała dalej z zaciętością rozwścieczonego rosomaka. Nie omieszkała też, oprócz kopania po żebrach i nogach, kilkanaście razy kopnąć go w klejnoty, tak, żeby już nigdy nie mógł niczego spłodzić a każda prtóba boleśnie przypominała mu, czym jest zemsta rozwścieczonej matki.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 01-06-2016 o 17:30.
Gargamel jest offline  
Stary 01-06-2016, 17:57   #97
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
W SAMYM SRACZU
NA DZIAŁKACH


Jadwiga Bass jak zobaczyła co się dzieje w jej kiblu - dosłownie w jej kiblu, bo pod nim! - to błyskawicznie przeniosła się do szopy, z której wyciągnęła zakitraną butelczynę Czaru Teściowej i wyjebała całą zawartość jednym haustem. Gotowa do szukania zwady nawet nie zajrzała do środka budki, żeby przekonać się, że jej uczeń siedział tam i kombinował coś z szafą (no w sensie podziwiał drewno i liczył ilość pajęczyny na metrze kwadratowym) i ten co tam leżał w kiblu to totalnie nie był on. Tak jednak kobiecie krew uderzyła do głowy razem z Czarem Teściowej, że już nic nie mogło powstrzymać próby spuszczenia solidnego wpierdolu Złomoklecie. Chuj, że był towarzyszem Kocięby i to z tych milszych - wbiła sobie do łba, że krzywdzi jej ucznia i musiał za to odpowiedzieć!

Tym czasem niczego nie przeczuwający Złomokleta schował porządnie piguły do kieszeni i czekał na dalszy etap niezwykle fascynującej rozmowy z teściową Bimbromanty. Może nawet spodziewał, się że zostanie mu spuszczona drabinka? Choć w sumie po co skoro niedaleko można było wyjść po ludzku niczym pracownicy miejskiej kanalizacji. W każdym razie oczekiwał. Oczekiwał i oczekiwał, a gdy Jadwiga wróciła to przebiła drewno sracza i wskoczyła do środka. Już po kilku chwilach zaczęła przeistaczać się w Legendarną Teściową!

I wtedy! Na ułamki sekund przed pojawieniem się Legendarnej Teściowej ciało Złomoklety uruchomiło moc, z której nigdy nie korzystał, a którą miał ze sobą już od jakiego czasu... co prawda zużył na to wszystkie hausty i stał się całkowicie wydetoksowany, ale być może dzięki temu ocalił swoje życie. Dni wyśnionego treningu uczyniły z niego mistrza w sprincie do kibla, a skoro był pod kiblem to przebiegł po ścianie dziury w górę i tak wyskoczył na działce Jadwigi Bass, gdy ta w postaci Legendarnej Teściowej zorientowała się, że leżący chłopak to jakiś przypadkowy ćpun wyćpany w techno jak siemasz Wiktor, który do tego namawiał ją do wzięcia pigułki i wystawiał do niej pustą dłoń. Wyglądało na to, że Złomokleta mógł nie kłamać... natomiast jej uczeń to pewnie znajdował się w jej budce, gdzie go zostawiła, gdy poszła się wysrać... a propo to wciąż ją cisnęło, a kibel rozjebany. Z drugiej strony znajdowała się w kanałach, gdzie wystarczyło nasrać i zamieszać.
Cytat:
Komandos
O Obrona cywilna na manewrach (PE + czujność) - Dni treningów czynią z ciebie mistrza w sprincie do kibla. Inicjatywa +1, +1 kość na każdy sukces w teście do puli wysportowania. Działa przez tyle tur ile masz sukcesów.
 
Anonim jest offline  
Stary 01-06-2016, 19:03   #98
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
I skurwiel jej uciekł. No cóż, nie dziś to jutro go dopadnie a wtedy... No ale co się stało to się nie odstanie i nie ma co ronić łez nad krzakiem róż gdy płoną lasy. Jeszcze jej bowiem złość nie przeszła więc dla ulżenia sobie skopała biednego ćpuna jak to zamierzała zrobić ze Złomokletą zwłaszcza, że to przez tego ćpuna cała ta awantura. zdarła z niego górną część garderoby. Na koniec, żeby ulżyć jeszcze ciału podwinęła kieckę, kucnęła i osrała ćpuna nie omieszkając porządną porcję stolca na jego wyciągniętej dłoni pozostawić. Tyłek wytarła dokładnie w zdobyte na ćpunie odzienie a brudną tę szmatę rzuciła na to co zrobiła. Dopiero wtedy udała się na górę do swojego ucznia na górę by kontynuować jego naukę Mrocznych Sztuk.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 02-06-2016, 18:34   #99
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Złomokleta zdziwiony tym, co zrobił jego własny umysł przypominając sobie chwilę, gdy w młodości podczas treningów przysposobienia obronnego w wojsku PRL gnał do klopa z powodu grochówki ugotowanej z przeterminowanych składników. Udało mu się wyprzedzić cały pułk a teraz w chwili potrzeby zadziałała pamięć mięśniowa wyciągając to doświadczenie z głębi przepalonych neuronów zachlanego mózgu.

Podczas swej wielkiej ucieczki zgubił ceratową togę, więc teraz miał na sobie jedynie zafajdane gacie, gdy już złapał oddech po dłuższym biegu i wykaszał odpowiednią ilość flegmy ze zniszczonych przez ostatni rok palenia płuc postanowił, że musi koniecznie włamać się na którąś z działek w celu zdobycia ubrań.

Potrzebował:

1. Zewnętrznej ręcznej pompy żeby, choć trochę się obmyć ze smrodu i odchodów.
2. Jakiś spranych ogrodniczek czy innego badziewia, w które mógłby się tymczasowo ubrać.
3. Gdyby mu w końcu dopisało szczęście to może jakąś nalewkę, choć szczerzę wątpił w taką możliwość, bo święta się zbliżają to pewnie wszelkie domowej roboty specjały pojechały do domów, jako prezenty pod choinki.

Będzie się starał unikać dostatniej wyglądających budynków, bo takie mają pewnie ochronę albo są nielegalnymi mieszkaniami. Niby z jego talentem elektryka mógłby bez problemu rozłączyć system alarmowy, ale wiedział, że tego typu firmy reagują na każdą najdrobniejszą zmianę napięcia a on miał już dość kłopotów na dziś.

Gdyby jednak nie udało mu się umknąć czujnemu wzrokowi sąsiadów to szybko zgniecie pigułki UFO na proszek i będzie wmawiał osobie, która go złapała, że to cudowny chemiczny nawóz do roślin, który wystarczy podlać wodą żeby wszystko rosło jak złoto, po czym, postara się przehandlować je za potrzebne mu rzeczy. Swój brak ubioru wyjaśni tym, że został napadnięty i okradziony przez młodocianych ćpunów.
 
Brilchan jest offline  
Stary 02-06-2016, 22:26   #100
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
WEJŚCIE MIGUELA


W ognistym kręgu niegdyś do Kansas City przybył mężczyzna, który posługiwał się imieniem Miguel. ([Neuroshima] Głód) Towarzyszyło mu wówczas kilka osób, ale wszyscy z biegiem czasu zginęli chyląc czoła przed potęgą Wielkich Przedwiecznych Alchemików Spoza Czasu I Przestrzeni Ów Wybitnej! W każdym razie od tamtej pory Miguel kręcił się po mieście i zbierał ofiary uśmierzając swój i budynku Głód. Nie był jednak kanibalem, bo jego ciało od dawna odzwyczaiło się od dużych ilości jedzenia, a raczej w czymś w stylu Krytyków. Złośliwców, którym nie podoba się, ale nie zaproponują nic konstruktywnego, a jeszcze będą latać po pozawymiarowych instytucjach szukając popleczników swoich złowieszczych akcji wyborczych. Takim oto indywiduum był Miguel, dla którego zamordowanie człowieka - nawet tak naćpanego jak Oskar - nie było żadnym nadzwyczajnym wyczynem, a chlebem powszednim. Jak głosiło jego motto: jak nie kijem to maczetą. Porzucone przez niego truchło Oskara miało znaczyć tyle ile porzuciłby krzesło: drobny problem do ominięcia przez jego przeciwników. Spośród jednak ludzi znajdujących się w Budynku spoza tego czasu jedynie jeden miał na tyle duże jaja, żeby natychmiast rzucić się w pogoń za człowiekiem, którego miał ochotę zabić. Billy, bo tak się dziwacznie zwał, był weteranem wielu bitew, walk, a nawet walek. Dwóch ludzi z zupełnie innego czasu i zupełnie innego miejsca biegali za sobą po zakazanych korytarzach budynku, który został odcięty od świata przez służby sanitarne. Obaj wdychali w siebie środki psychotropowe krążące w powietrzu. I obu otaczały dziwne spięcia powietrza. Te spięcia to były niewielkie wyrwy w rzeczywistości. Następowała kolizja dwóch budynków: jeden istniał w Zasranych Stanach, a drugi w Polsce. Dwa budynki nie mogły istnieć w jednym miejscu, więc tworzyły się wyrwy chroniące przed paradoksem. Przecinały one czas i przestrzeń niczym żyletki wepchnięte do odbytu. Zarówno Billy jak i Miguel wielokrotnie byli trafieni przez takie ostrza czasoprzestrzeni, ale powodowały one niewielkie rany - oczywiście o ile nie przecięły czegoś ważnego. Tak jak Billy i Miguel mieli szczęście tak sam budynek aż tyle szczęścia to nie miał - wszakże był nieożywiony w odróżnieniu od tego w Kansas City, z którego nie dawno uciekli. Kilka wyrw czasoprzestrzennych przecięło rury z gazem i zabezpieczenie, które wcześniej założyły służby sanitarne. Wokół Billego i Miguela pojawiły się syki, gdy ci już byli na parterze. Pomimo tego, że Billy był twardym człowiekiem to Miguel poruszał się z niemal nadprzyrodzoną szybkością - niczym Staszek Szybki Jest! Billy pomyślał "a co ja będę pierdolił się" i wyciągnął z kieszeni niewielki pistolecik i strzelił. Pocisk trafił Miguela, ale równocześnie zapewnił zapłon zebranego wokół gazu. Nastąpiła pierwsza z wielu eksplozji jakie przetoczyły się przez budynek w ciągu kolejnych sekund zamieniając wszystko w cholerne zgliszcza!

Wybuch rozpieprzył wszystkie szyby w zasięgu pięćdziesięciu metrów i niektóre w zasięgu pół kilometra. Sama eksplozja była słyszana z pięciu kilometrów. Wszystkich gapiów stojących w pobliżu budynku skosiło z nóg. Były ofiary śmiertelne. Wśród osób rannych, które powoli wstawały był i Miguel, który z kulką w plecach pognał na falach ognia na zewnątrz. Aktualnie był dość mocno poobijany, miał złamany nos no i ranę postrzałową. Mimo tych wszystkich obrażeń wstał i odszedł z miejsca zdarzenia.

WYJŚCIE
RYSZARDA I WILLIAMA


Eksplozja jednocześnie zamknęła przejścia międzywymiarowe, które namnożyły się w między czasie. No i podmuch powietrza ostro przewietrzył budynek przed całym naleciałym syfem (zastępując go gryzącym płuca dymem). Przede wszystkim nie istniał już korytarz, przez którym William Praudmoore, Charlotte Redling, Hadżi Agniprawa i śmierć dla Oskara trafili do domeny Ryszarda Kocięby zwanego Bimbromantą. Wybuch przewrócił ich, ale nie pozabijał. Trzeba było uciekać i to szybko, bo budynek zaczął zapadać się w płonące zgliszcza. Bimbromanta złapał worek ze swoimi rzeczami, a Hadżiemu kazał zabrać obrazy, które wcześniej trzymał Oskar. Nie bardzo było wiadomo gdzie uciekać, ale wszyscy podążali za Bimbromantą. Biegiem zmierzali do końca korytarza kiedy to z sufitu oderwał się kawałek deski i uderzył w głowę Charlotte. Ta padła nieprzytomna. Praudmoore próbował jej pomóc, ale wtedy zaczął walić się cały sufit i zakleszczył Charlotte niczym Helgę w tej innej rzeczywistości. Praudmoore zaczął się dusić i sam by padł, gdyby nie krzyk Bimbromanty, że trzeba uciekać. Zresztą chwilowe zatrzymanie się Praudmoora i Bimbromanty uratowało im życie, bo korytarz przed nimi zapadł się z kolei w ognistą otchłań, w którą wpadł Hadżi z obrazami. Hadżi? Teraz to już był tylko skwierczący kebab. Nie mając innego wyjścia Bimbromanta i Praudmoore wbiegli do jedynego pomieszczenia, do którego jeszcze mieli dostęp: do kibla, gdzie Jasiu Śnieżka martwy siedział na tronie. Po chwili nastąpiła kolejna eksplozja, o wiele mniejsza niż poprzednie i ciśnienie wody, aż podniosło na równe nogi Jasia Śnieżkę jak i balasy pływające w rurach. W kiblu zrobiło się niezwykle ciasno, gdy trzech chłopa tam stało. Dobrze, że wszyscy byli ubrani, bo inaczej to wyglądałoby wyjątkowo pedalsko.

Powracając do dramatycznej sytuacji w kiblu to podłoga pod nimi zarwała się i spadli do kibla niżej, a z niego jeszcze niżej do piwnicy, gdzie było pełno wody. Raz w życiu Kocięba był szczęśliwy z uwagi na fatalny system kanalizacji budynku: przeciekała jak służby specjalne za Ryczącego Bonda. William Praudmoore natomiast był lekko zdziwiony, że z jednej mocno pojebanej sytuacji trafił do kolejnej. Przynajmniej jeszcze żył, ale jak długo? Czy z Connorem nie miał większych szans na przeżycie? I co z tego, że byli w wodzie skoro to nie ratowało przed walącym się budynkiem?

- Panie Rysiu, kurwa, co tu robicie? Spierdalamy tenty. - powiedział jakiś przepity głos z ciemności piwnicy, a jak przepity to swój, więc Bimbromanta zakrzyknął do Praudmoora, żeby kierować się za głosem. Jedyne światła jakie były w piwnicy to pochodziły od przepalającej się podłogi parteru, więc było źle. Naprawdę źle. Okazało się jednak, że w jednej z piwnicy był podkop do tworzonych tuneli kolejki podziemnej i tą drogą Bimbromanta, Praudmoore i Jasiek Śnieżka uciekli z płonącej i zalanej pułapki jaką stanowiła piwnica. W tunelach spotkali zresztą Byku Khazila jednego z tych żuli, którego rodzinę do Polski przywiała bieda panująca tak w ojczyźnie jak i w PRL (a było to w latach sześćdziesiątych, więc pomimo dziwacznego nazwiska i wiecznie opalonej skóry Byku Khazil był praktycznie swój), którego to głos uratował im dupę w piwnicy. Odżyły tym czasem Jasiek Śnieżka stwierdził, że "kurwa, znów próbowali mnie zabić, ja pierdolę".

W TVP MÓWILI


Noc z 19 na 20 grudnia 2015 roku obfitowała w tyle akcji, że nie mogło dziwić, że niemalże nic nie wydarzyło się za dnia. Zresztą nawet jakby wydarzyło się to media były zbytnio zajęte katastrofą budowlaną. Wstępne, oficjalne ustalenia wskazywały, że wielu mieszkańców zniszczonego bloku miało nielegalne podłączenia do sieci elektrycznej i jako uziemienia używali metalowych rur gazowych. Na dodatek wielu mieszkańców miało nielegalnie podłączone instalacje gazowe omijające liczniki. W momencie osunięcie się ziemi wynikłej z prac budowlanej w tunelach kolejki podziemnej gaz zebrał się w nielegalnych instalacjach w takiej ilości, że zakręcenie głównego zaworu nic nie dało. Dodatkowo w telewizji mówi się o jedenastu ofiarach śmiertelnych, a w tym trzech pracownikach, którzy znajdowali się w bloku w czasie wybuchu. Na forach teorii spiskowych ktoś wgrał filmiki ukazujące postać wybiegającą z budynku w momencie wybuchu i jakby unoszącej się na fali ognia i rzuconej na ulicę i jeden filmik wskazujący, że ktoś w czasie wybuchów strzelał z pistoletu. Policja na razie nie komentuje tych filmików.

Powyższe informacje Andrzej Młot uzyskał od swych znajomych w czasie, gdy wracał z nimi na Dzielnicę kradzionym samochodem. Szybko skojarzyło mu się, że był to dokładnie ten blok, w którym mieszkał Obszczyfurtek i Bimbromanta. Z resztą chłopaki wysadzili go nieopodal. Na pytania o zlecenie dali mu tani telefon komórkowy z kartą, która umożliwia odbieranie połączeń i powiedzieli, że robota może być w nocy z niedzieli na poniedziałek jeżeli jest gotów trochę zarobić i trochę zaryzykować. W skrócie chodziło o przetransportowanie plecaka bez zaglądania do niego z punktu A do punktu B w obrębie miasta. Andrzej Młot wstępnie zgodził się po czym wysadzili go przy zgliszczach spalonego budynku. Dali mu też jakieś ciuchy, które sam sobie znalazł w samochodzie na tylnej kanapie.

Widok przedstawiał się iście apokaliptycznie. Z tego co wiedział o Panu Ryszardzie i jego przygodach to na koniec jego przygód zazwyczaj następowała jakaś eksplozja jako taka kropka nad przysłowiowym i. Na głowę Ajeja to jednak nie był koniec przygód, no bo po pierwsze nawet nie dotarli do córki Bimbromanty, a po drugie do świąt było jeszcze kilka dni. Zbyt blisko podejść nie mógł, bo nadal na miejscu pracowali strażacy, a i po okolicy kręcili się policjanci i jacyś rządowi, czy miejscy pracownicy. Był i Mroczny Pan przechadzający się wśród zgliszczy jak gdyby nigdy nic i oglądający niewiadomo co. Andrzej nawet podszedł do jakiegoś krawężnika i zapytał, czy jest już lista ofiar śmiertelnych, ale ten odesłał do rzecznika policji. Po chwili namysłu (przyjrzał się Młotowi i uznał, że ten z pewnością nie dotrze do rzecznika) policjant dodał, że nie wszyscy zostali zidentyfikowani.

Nie mając za bardzo innego punktu zaczepienia i będąc mocno osłabionym po nocnych przygodach Andrzej Młot zdecydował się uzupełnić swoje zapasy i udał się do Grackiej Osiemnastki. Sklep był jednak nie czynny z uwagi na wczorajszy napad grupy przestępczej. Kartka informowała, że sklep zostanie otwarty w poniedziałek. Pod sklepem Andrzej Młot spotkał jednak Anię 22-latkę. Dziewczyna była mocno przybita, bo z jednej strony wcięło gdzieś wszystkich, a z drugiej strony wyleciał w powietrze blok Pana Ryszarda, którego bardzo ceniła. Obawiała się, że Pan Ryszard był w środku w momencie wybuchu.
- Bo to przeż nie tajemnica, że te jebane Lamy zasadzały się na Pana Ryszarda już od jakiegoś czasu. Nie wierzę jednak, że go dopadli. Wśród zidentyfikowanych ofiar śmiertelnych nie ma nikogo znajomego. Mam nadzieję, że nie ma ich również w pozostałej czwórce. - powiedziała z mieszaniną wiary i smutku w głosie. Po chwili gadki o niczym dziewczyna zaproponowała, żeby iść na Belkową kupić jakiegoś "alkomata". Andrzej zgodził się, bo potrzebował jakiegoś tropu, a pod Gracką Osiemnastką nie było nic więcej ciekawego (no dobra, jeszcze jakiś anonimowy sęp kręcił się po okolicy, ale chuj z sępami).

Belkowa 11-13-15 przez ostatni rok znacznie poprawiła się. Tak jak jeszcze rok wcześniej była wyłącznie rozlewiskiem zachodniego szamba z nutą azjatyckiego uwielbienia dyktatur tak teraz było mieszaniną zachodniego i wschodniego szamba zlanego w jedno wielkie gówno. Tak czy inaczej można tu było kupić alkohol po wcale nie okazyjnych cenach od pracowników, którzy podpisywali takie syfiaste kontrakty, że to już nie pod urząd pracy podchodziło, a pod sanepid. Z uwagi na ogólnie poobijaną mordę Ajeja Ania 22-Latka sama weszła do sklepu i już po chwili wyszła z dwoma dżulianami (taki szampan). Ajej wypierdolił butlę na jeden haust, beknął i od razu poczuł się lepiej. Butelkę warto było zatrzymać, bo to dość potężna broń ręczna (przy uderzeniu prędzej łeb rozpierdoli się niż szkło). Na Ani zrobiło to wrażenie, ale powiedziała, że ona swoją butlę to jednak będzie męczyć dłużej, więc dobrze by było udać się w miejsce jakieś odosobnione od możliwości otrzymania mandatu za spożywanie w miejscu publicznym. Przy okazji przy Belkowej Andrzej i Ania spotkali braci Kartoflaków załatwiających jakieś ciemne interesy z miejscowym pół-arabusem pseudonimu Maroko (a religii heroinowej).

Maroko dopytywał o Tyku (co nie dziwiło) i o Longinusa (co było kurewsko dziwne, bo Longinus nie parał się narkotykami, bo był pieprzonym sępem) - jednak o żadnej z tych osób Andrzej Młot nie posiadał żadnych informacji. Ania 22-Latka sprzedała natomiast informację, że Longinusa psiarskie zgarnęli sobotniego ranku, więc jak na cztery osiem to wypuszczą rankiem w poniedziałek. Bracia Kartoflaki mówili coś o wybuchu (to znaczy dosłownie coś, bo to co mówili to warte jest jedynie podtarcia, wyrzucenia do klopa i spuszczenia wody) i o tym, że nie chcieliby, żeby Berło Władzy wpadło w niepowołane ręce. Dodatkowo można było dowiedzieć się, że starszy z braci Kartoflaków kombinuje z bandytami w jakimś większym złodziejstwie, ale w sumie szczegółów żadnych nie powiedział. Jakby nie był takim debilem to i tego by nie powiedział, ale jako, że jest no to nowa plota właśnie zawitała na miasto.

Tak Andrzej Młot i Ania 22-Latka kręcili się po Dzielnicy, aż dziewczyna wypiła swojego Dżuliana. Końcówką zresztą poczęstowała Ajeja, który wyraźnie odżył, ale poczuł się sennie. Postanowili iść na Świetlaną 8 sprawdzić, czy kogoś tam nie przywiało. No i to był strzał w dziesiątkę. A raczej w ósemkę, ale kto by tam liczył.

STARE ŚMIECI

NIEDZIELA WIECZÓR 20 GRUDNIA 2015 ROKU


Po dniu pełnym wrażeń William Praudmoore w końcu mógł położyć się i zdrzemnąć w całkiem bezpiecznym miejscu jakościowo podobnym do tego do czego był przyzwyczajony. Różnica była taka, że nie musiał martwić się o atak mutantów, robotów Molocha, czy innego gówna prosto z chorych koszmarów. Trochę była dziwna zmiana strefy czasowej, ale dało się przeżyć - po prostu przespał dzień i obudził się wieczorem. Podobnie zresztą Ryszard Kocięba. Spali w pustostanie przy ul. Świetlanej 8, gdzie nie byli niepokojeni przez nikogo. Z nimi byli Jasiek Śnieżka (czuwający, cośtam sobie rysował w swoim zeszyciku) i Biedny Grzesiu (napierdolony jak szpadel i śpiący). Byku Khazil poszedł na swoje zwiady i interesy, więc tylko dotarł do Świetlanej 8 i zanim William i Ryszard poszli spać to on już poszedł w pizdu. W momencie, gdy się obudzili to już słońce zachodziło.

W momencie, gdy Praudmoore i Bimbromanta obudzili się to akurat na miejsce przyszedł Andrzej Nowak pseudonim Złomokleta. Ubrany był jakby Rolnik Szuka Żony, więc można było upewnić się, że nadal miał najebane w głowie. W trakcie swych przygód dokonał udanego włamu do budki działkowej i ogólnie szacun na dzielni. O wybuchu w bloku Bimbromanty to słyszał tylko od jakiegoś półświadka, który cośtam wiedział, ale nie do końca i teraz Złomokleta wiedział ćwierć tego co wiedziałby, gdyby w tym uczestniczył. Wracając jednak do włamu to oprócz wystrzałowego ubranka z czerwoną muchą to obczaił również prawdziwą golarkę do strzyżenia owiec (no elektronika, z pewnością do czegoś przyda się), spory flakonik perfumy (którą wylał na siebie, no bo kraniki na działkach są zakręcane na zimę, więc nici z umycia się - dzięki perfumie gówno, którym był umemłany miało w sobie całkiem potężny odcień zapachowy fijołków) i porządne kalosze, które z pewnością przydadzą się, gdy jego wrogowie będą stali w kałuży, a on użyje kabla o wysokim napięciu, żeby wszystkich skurwieli przysmażyć. Marzenia. No, ale przynajmniej dobre obuwie. Co do brudu to tam gdzie się dało to oczywiście wytarł się znaleźnymi szmatami. "Nieprzyjemny zapach" vel "jebie, że ja pierdolę" jednak pozostał i tylko perfuma sprawiła, ze z ulicy nie zgarnął go sanepid.

Chwilę po Złomoklecie z krzaków wyłonił się Andrzej Młot pseudonim Ajej z Anią 22-Latką. Mieli ze sobą kolejne sześć dżulianów, której Ani kupił jakiś frajer (no dobra, zrobiła mu loda).

NOWE ŚMIECI


Dziewczynka zdała pełną relację Jadwidze Bass, która stworzyła sobie tymczasowe centrum dowodzenia na działce. Dziewczynka co prawda nie bardzo orientowała się w międzywymiarowej balladzie jaka rozegrała się w bloku Bimbromanty - była na zewnątrz. I przez jakiś czas go zgubiła, ale za to zdała relację o przyprowadzeniu jakiejś męty spoza czasu i przestrzeni (chodzi tu o Miguela), płonącym mężczyźnie, który wybiegł z bloku już po pierwszym wybuchu i strzelał z pistoletu (Billy). Nie chciała opuszczać posterunku to i nie dowiedziała się, gdzie te osoby pobiegły. Dziwiła się natomiast, że nikt nie zwrócił uwagi na płonącego faceta. Trop za Bimbromantą podjęła dopiero kilometr dalej. Okazało się, że on z trójką kumpli uciekli korytarzami kolejki podziemnej na ulicę Świetlaną 8. Jadwiga Bass dowiedziała się dodatkowo, że Kocięba z kumplami zasnęli w tamtym miejscu. Teraz już jednak zapadał zmrok, więc pewnie obudzili się. Dziewczynka nie spotkała Złomoklety i Ajeja i zupełnie nic o nich nie wie. Chłopiec natomiast wie jak wygląda Złomokleta, bo widział go jak uciekał na działkach, ale z kolei nie zna wyglądu kogokolwiek innego niż Kocięby (którego to fotografię posiada Jadwiga Bass).
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 02-06-2016 o 22:32.
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172