Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-06-2016, 20:43   #121
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Zaklejone śpiochami oczy celnik przetarł dłonią, którą z kolei wytarł o barłóg. Wstając zatoczył się, zgarniając z betonowej posadzki napoczętego dżuliana. Z butlą w ręce zaczął pociągać nosem, odpalając tym samym nadwrażliwość.

Cytat:
Z odległości 5m na każdy sukces rozpoznasz kto jest pod wpływem a także kiedy i co pił (do godziny wstecz na każdy sukces). Dodatkowo możesz oszacować ilość promili jaką lustrowana osoba posiada.
Wyzerował szklaną przepustkę, którą zdobywała około 90 sekund Ania 22latka za sklepem obuwniczym. Jeżeli okazałoby się, że jakaś trzeźwa menda szpiegowała go podczas snu Andrzej jest zwarty i gotowy, by spuścić delikwentowi lanie adekwatne do jego czynów a następnie postawić go przed obliczem Pana. Ryszarda, co się rozumie samo przez się. Nie od parady było się Kotem w Komandosach. Niezależnie od efektów sondowania Jaśka i Grześka Ajej następnie bez słowa okulbaczył się reklamówką z rezerwowym "picolo +18". Ująwszy znicz w dłoń pokierował się do wyjścia z pustostanu, zaglądając po drodze wścibsko w każdą potencjalną skrytkę, jaką wypatrzył doświadczonym wzrokiem. Zebrane fanty schował do reklamówki na za chwilę.

Tak wyposażony ruszył ulicą w stronę kościoła. Spodziewał się zastać Ryśka albo Ryśka i Igora za zamkniętą od 2 tygodni budką z kebabem, do której dostali się odginając blachę falistą zaraz po jej opuszczeniu. Gdyby znajomych tam nie było Ajej zadzwoni do Igora, by porozmawiać w sprawie omawianej wcześniej fuchy na tę noc.

 
Avitto jest offline  
Stary 20-06-2016, 21:04   #122
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Złomokleta pokiwał głową - Tutaj to mam jeszcze jedną skrytkę, ale z naszego punktu widzenia nic tam ciekawego nie ma tylko moja autorska "tabaka" - Wyjaśnił i odsunął ruchomy panel we framudze, za którym ukrył stos choinek zapachowych, które skupywał hurtowo od łepków, co kradli radia i lusterka z samochodów po chwili namysłu obwiesił nimi szyje żeby ograniczyć swój smród, czym tylko go pogorszył. Jednak choinki były tylko zmyłką dla psów policyjnych pod spodem w skrytce schowanej pod skrytką leżał worek z suszem i stare kieszonkowe wydanie kryminału Joe Aleksa vel Słomczyńskiego bez okładki.

KIEDY bardzo już go telepało wyrywał karteczkę i skręcał sobie własnego papierosa z suszu powyciąganego z moczek po herbatkach owocowych czy innych miętach dorzucił tam też śladowe ilości marihuany robionej z konopi oraz haszyszu wszystko dokładnie zamieszał w nadziej, że uda mu się oszukać samego siebie.

- O cześć Hollywood! Z przydatnych rzeczy to już nic nie ma... - Kiedyś przejąłby się sprzedawaniem groźnych narkotyków, dawaniem piwa nieletnim czy chodzeniem do kościoła z prochami teraz wszystko mu było obojętne.

Schizoicznych wizji ciąg dalszy!

Nagle pojawiła się przed nim przewspaniała Alpaga świecąc białym światłem powiedziała grzmiącym przepełnionym pogardą głosem - Złomokleto zawiodłam się na tobie! Miałeś być moim czempionem w walce przeciwko moim przebrzydłym mrocznym kuzynom Lamom! Zawiodłam się na tobie!

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/da/22/95/da229511894ae945cda688e146239a30.jpg[/MEDIA]

- Nie proszę daj mi jeszcze jedną szansę! Zwalczę uzależnienie, w które mnie wpędzili! Wezmę metadon albo to drugie lepsze coś, co brał ten gość z serialu "Mr.Robot"! - Padł na kolana przed awatarem świetlistej Alpagi i zaczął błagać bełkotliwym głosem.

- Dobrze, więc! Dużo poświęciłeś dla mej sprawy i musiałeś walczyć z mrokiem. Dałam ci broń do walki z cyfrową duszą Lam, lecz nie dałam ci broni przeciw ich fizycznej formie stąd przegraliśmy pierwszą bitwę! Ta wspaniała broń czekała tu na ciebie cały czas, lecz podstępny wróg skrył przed tobą jej prawdziwą formę! Zrzuć łuski z oczu!

Pośród huku i ferii barw Andrew ujrzał, że co do tej pory uznawał za stary wbity w stół nóż, na którym wieszał ubrania i kable okazało się wielką wspaniałą antyczną bronią przewyższającą swą wspaniałością jakiś tam mieczyk fajfuswoatego wsioka z Anglii.

Złomokleta doskoczył do tego zacnego kordu niczym tygrys i z całych sił pociągnął za głęboko wbitą rękojeść wiedział, że gdy w końcu mu się uda uwolnić swe perfekcyjne ostrze z jego drewnianego więzienia zyska przepyszną broń, którą wbije w mroczne serca wrogów!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 20-06-2016 o 21:22.
Brilchan jest offline  
Stary 21-06-2016, 21:17   #123
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will spokojnie obserwował wydarzenia i grzecznie czekał na swoją kolej. W końcu nie był głodny, był czysty i ubrany, żadna chęć go nie paliła. Więc stał spokojnie i przywoływał z pamięci co ciekawsze obrazy z ostatniego dnia. Dopiero zagadnięty przez Ryszarda ocknął się.
- E, no luz. Jak rozumiem, kogoś prać będzie trzeba. Na tym się znam i lubię. Tylko jedno zasadnicze pytanie mam - jak bardzo i czym mogę uszkadzać ludzi? Bo rozumiem, że tutaj to nie wypada od razu zabijać? A nie chcę kłopotów wszystkim narobić.

Kiwnął głową Złomoklecie w momencie, gdy ten doznał nagłego olśnienia, oczy uciekły mu w tył głowy, a sam zaczął coś mamrotać niezrozumiale pod nosem. Następnie menel rzucił się na nóż kuchenny, jakby to było znalezisko godne Zaginionej. Czyli chyba jednak będzie można zabijać.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 21-06-2016, 22:28   #124
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Cóż... wszystko zależy czy ktoś cię widzi czy nie. I czy w pobliżu jest policja. Policja... to tutejsze szeryfy. Pokażę jak będzie nas jakiś mijał... różnie się na nich mówi... Psy, Smerfy, Niebiescy i temu podobne. Poruszają się wozami to też pewnie będziesz miał okazję zobaczyć. Ogólnie oni zajmują się ściganiem takich co łamią prawo. A że w naszym kraju prawa to jacyś debile co pić nie umieją ustalali. Dlatego rządzimy się własnymi prawami.

Zapowiadał się grubszy wykład, dlatego Ryszard postanowił póki co przestawić tylko najbardziej palącą sprawę.

- Ogólnie zasada jest taka... jak ktoś się prosi w wpierdol, dajesz w ryj delikwentowi do nieprzytomności lub wyłączenia go z akcji i uciekasz. Oczywiście wcześniej zabierasz co cennego miał. Różne sprzęty są dozwolone, o ile możesz je jakoś schować. Z zabijaniem jest różnie... O na przykład wczoraj tośmy sklep monopolowy, to taki ośrodek kulturalno-handlowo-alkoholowy, obronili. Władowały się bandziory, podjechały samochodem i zaczęły grozić ajentowi pistoletem. Weszliśmy do środka z Obszczyfurtkiem (kolega zaginął gdzieś w akcji) i ich załatwiliśmy... w wyniku czego każdy z nich był obezwładniony i chyba straciło paru z nich życie. Złamali zasady i zasiali zamęt, a jak mówi prawo domeny... kto sieje zamęt ten zbiera wpierdol.

Bimbromanta pogładził swoją brodę uśmiechając się do wspomnienia wczorajszej bitwy.

- Ogólnie musieliśmy uciekać, bo pomimo że broniliśmy porządku to Policja o której wspomniałem nie lubi jak ktoś robi coś za nich. Wtedy wychodzą na nieudaczników. Poza tym pierdolą zwykle o zastosowaniu zbyt drastycznych środków. Była taka sprawa, że kiedyś jeden dziadek się bronił nożykiem wędkarskim przed bandytą i fartem rozciął mu tętnicę. Kark się wykrwawił, a pomimo że dziadek się bronił to go Policja ścigała i uwzięła się na niego Prokuratura. Ogólnie dużo gadania. Najlepiej będzie jak ci opowiem po drodze... może będzie okazja też na małą demonstrację.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 21-06-2016 o 22:43.
Stalowy jest offline  
Stary 26-06-2016, 19:13   #125
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
KSIĄDZ BONIFACY


Ksiądz Bonifacy był całkiem wiekowy, ale nie jeden zakapior co go nie znał to się z nim liczył (no i wszyscy, którzy go znali). Przede wszystkim był jednym z księży, którzy byli na liście do zabicia w latach osiemdziesiątych - wysłano na niego, aż trzy ekipy, ale pierwsza miała wypadek samochodowy (wszyscy spłonęli ze względu na wadliwie zabezpieczony bak paliwa), druga nawet nie wyjechała, bo osoba mająca podpisać rozkaz dostała zawału serca i zmarłą, a trzecia... wiadomo tyle, że wyjechali na akcję, ale nigdy nie dotarli na miejsce i ślad po nich zaginął. Księdzem Bonifacym interesowali się też radzieccy specjaliści od działalności paranormalnej, ale seria nieszczęśliwych wypadków sprawiła, że ostatecznie zniszczono wszelkie materiały na temat tej osoby. Podobnie postanowiła esbecja.

Ksiądz Bonifacy nie miał problemu ze zwołaniem walnego zebrania - właściwie to był zadowolony, że od czasu do czasu takie rzeczy miały miejsce w kościele, bo wykorzystywał to do szerzenia Słowa Pana. Tego Najwyższego, nie ryszardowego, czy grześkowego. W każdym razie w przeciągu godziny ławki powoli zapełniały się różnymi typami spod ciemniejszych i jaśniejszych gwiazd. Wszyscy karnie zdjęli czapki, a część to i nawet klęczała. Zakapiory dobrze wiedziały, że podskakiwanie księdzowi Bonifacemu było równoznaczne z potrzebą uzyskania ostatniego namaszczenia. Wypadki chodziły po ludziach, ale częściej wśród wrogów księdza Bonifacego.

Prawda była taka, że ostatnio ksiądz Bonifacy miał problemy z lewackimi władzami miasta, które podążając za polityką Komisji Neobabilonu starały się zniszczyć chrześcijaństwo i szerokim strumieniem wpuścić mahometan na społeczeństwo. Ksiądz miał swoje wtyki, więc zdawał sobie sprawę kto w niego mierzy - jakie ohydne grupy konsolidowały się przeciwko niemu. Z tego też powodu starał się żyć w zgodzie z osobami o poglądach swojskich, nawet jeżeli osoby te wiele miały na sumieniu. Starał się ich zresztą nawracać na wiarę i dobre obyczaje. Miał zresztą nadzieję, że nawet ci najgorsi przyjdą w końcu wyspowiadać się. Wracając jednak do spraw bieżących to ławki na serio zapełniły się. Bonifacy przetarł siwiejące włosy i zaczął obserwować tłum. Niektórzy zupełnie nie wiedzieli jak zachowywać się w kościele, ale koledzy mówili im, żeby zamknąć mordę dopóki nie ma Pana Ryszarda. Bonifacemu to pasowało, a jednak miał złe przeczucie. Neobabilon wszystko obserwował, nic nie było dla niego świętością i mogła wydarzyć się tutaj obława. Kontakty również jakoś podejrzanie milczały przez ostatnie dni. Ksiądz Bonifacy miał przygotowane Plany B, C, D, E, F, G, a nawet I.

W momencie, gdy już zbliżała się godzina zamówionej mszy, a Pana Ryszarda wciąż nie było Ksiądz Bonifacy wyszedł na mównicę:
- Szczęść Boże wszystkim zebranym. Powstańmy i zmówmy wspólnie modlitwę. - powiedział spokojnie i zaczął modlitwę. Większość powstała, a mniejszość została zmuszona przez większość. Na początku niemrawo, ale potem co raz więcej osób zaczęło powtarzać za księdzem. Dla osób, które rzadziej bywały w tym konkretnym kościele pewnym zaskoczeniem było zachowywanie się żyrandoli. Te zdawały się żyć własnym życiem i popadać w drgania jakby za chwilę miały się zerwać akurat nad ludźmi, którzy w ogóle nie modlili się albo robili to słabo. Dla bywalców nie było to zaskoczeniem i od początku gorliwie uczestniczyli we wspólnej modlitwie.

Po modlitwie ksiądz powiedział wszystkim, żeby spoczęli i rozpoczął na szybko przygotowane rekolekcje, żeby skorzystać z okazji i nawrócić jak najwięcej grzeszników przed zbliżającą się wojną z kalifatem (i lewactwem, ale lewactwo to pewnie zostanie wyrżnięte przez mahometan). Nie wszyscy słuchali. Wśród zebranych było bliżej nikomu z pozostałych zebranych nieznane indywiduum, którego pewni ludzie mieli wpisani w swych książkach kontaktowych jako "Lama-11". Ta wyjątkowo bezczelna kanalia jak tylko dostała wiadomość tekstową to natychmiast wyciągnęła komórkę (jakby była na bazarze, a nie w kościele) i odczytała. Akurat dla Lamy=11 to było sporo szczęścia, no bo dostał ostrzeżenie. Innymi słowy wiadomość pochodziła z samego dna Piekła. Na szybkości Lama-11 wyciągnął kartę sim z telefonu, złamał ją i zjadł. Następnie oczekiwał na falę chaosu jaka miała przetoczyć się po kościele już za kilka sekund.

Jedyne osoby, które zwróciły uwagę na zachowanie Lamy-11 to byli siedzący nieopodal Luidżi Mario i Czarny Rumun ([Żul Zaciemnienie] Wyścig Wyborczy), no i, z mównicy, Ksiądz Bonifacy (jego karcący wzrok sięgał nawet much, którym zdarzało się nasrać na jakąś ławkę). Te dwie osoby dokładnie wiedziały, że jakiś duży smród kroi się (w sensie Czarny Rumun był tutaj raczej półświadkiem - cośtam wiedział, ale tak właściwie to nie). Luidżi Mario widząc niszczenie karty sim natychmiast przeszedł do konfesjonału ze swoją Torbą Pełną Trików. Ksiądz Bonifacy natomiast sięgnął ręką do ukrytego w mównicy guzika alarmowego, ale nie przerywał mowy.

Nagle wrota kościoła zostały otwarte i do środka wsypały się feministki, tevauenowcy, jakieś inne lewackie ścierwa, straż miejska, no i policja. Ta ostatnia zresztą weszła też od tyłu odcinając drogę ucieczki Księdzowi Bonifacemu (który zresztą uciekać nie zamierzał, bo już nie takich skurwieli pokonał siłą i siłą wiary). Tym czasem ksiądz wcisnął guzik, Luidżi skorzystał z Torby Pełnej Trików i przybrał kamuflaż, a Lama-11 rzucił swoją komórkę pod nogi Czarnego Rumuna i już niedługo zamiast drogiego urządzenia do zdalnej komunikacji był jedynie złom, którego nawet nie opłacało się na skup oddać.

W kościele zrobił się młyn. Feministki i tevaunewcy rzucali jakieś oskarżenia o pedofilię, w ruch poszły natomiast kosy i widły zebranych próbujących przegonić satanistyczny siły. Straż miejska próbowała legitymować, ale nikt nie chciał dać dokumentów. Krzyki. Krwi w kościele nie przelano, bo Ksiądz Bonifacy z mównicy zabronił. Skończyło się na siniakach i drobnych potłuczeniach. W całym tym zamieszaniu nikt nie zauważył, że Lama-11 na moment wszedł do konfesjonału (od strony tej, w której normalnie ksiądz wchodzi) i podrzucił tam zdjęcia pedofilskie. O tym uczynku wiedział Luidżi Mario, bo słyszał ruch, gdy się przebierał, ale niestety, jak już była mowa, i on nic nie wiedział. No bo jak nikt to nikt.

Po chwili policja rzuciła się na Księdza Bonifacego i próbowała go wylegitymować, a ten powiedział, że papiery ma na zakrystii. Kamera tevauenu w pewnym momencie dotknęła Księdza Bonifacego, który był na to przygotowany i krzyknął:
- Policja! Aresztować go! Naruszył moją nietykalność cielesną! - jakby był włoskim piłkarzem płaczącym nad rzekomym faulem. Zrobiła się kolejna tura awantury. Kamerzysta zarzekał się, że wcale nie, a jak tak to ktoś go z tyłu popchnął. Nikt nie chciał przyznać się o co chodzi, a w pewnym momencie jakiś strażnik miejski w asyście feministek triumfalnie zaczęli krzyczeć, że znaleziono zdjęcia pedofilskie! To były te z konfesjonału, a Ksiądz Bonifacy zachowując trzeźwość umysłu natychmiast stworzył ustami charakterystyczny dźwięk pierdzenia i krzyknął, że tam to każdy mógł podrzucić. Policja kazała wszystkim siedzieć na dupie i się nie ruszać, feministki krzyknęły, że nie będą siedzieć w kościele, a jakiś policjant na to, że chuj go to obchodzi. Ktoś z tłumu krzyknął, żeby wyrażał się jak jest w kościele. Karcący wzrok Księdza Bonifacego zmusił potomka zomowców, żeby z opuszczoną głową wyszedł. Inny policjant wyszedł za nim. Tyle, że ten drugi to nie był policjant, a Luidżi Mario w kamuflażu. Miał ochotę pomóc komuś, ale było to zbyt oczywiste i nie dałby rady. Zrobił natomiast zdjęcie Lamy-11 słusznie podejrzewając, że to ten skurwiel podrzucił zdjęcia.

Luidżi Mario oddalił się na bezpieczną odległość, zmienił swój kamuflaż na Przeciętnego Gapia 2015 i obserwował dalszy rozwój sytuacji. Przed kościołem już po chwili podjechały suki policyjne - wydano polecenie aresztowania wszystkich obecnych. No wszystkich porządnych obywateli, bo feministki i tevaunowcy mieli być puszczeni - z wyjątkiem trzech agresywnych feministek i pechowego kamerzysty, który postanowił zadrzeć z Księdzem Bonifacym i podejść zbyt blisko. Niemalże równo z sukami policyjnymi na scenę zajechał również adw. A. Białas i machając na lewo i prawo swoją legitymacją wtargnął do kościoła. Rozpoczął się tam kolejny młyn, a tym razem z użyciem przepisów prawa. Łamania, wyginania, prostowania i tłumaczenia wprowadziły w wielką konfuzję policjantów, fanatyzm strażników miejskich, a wściekłość pozostałe lewactwo. Większość zebranych to nawet nie wiedziała o co chodzi. Na scenę wezwano Mrocznego Pana.

Mniej więcej równo z Mrocznym Panem na scenę przybyli Bimbromanta, Złomokleta, Holiłud i Ajej. Ten ostatni przyszedł zresztą z Igorem, który powiedział, że rozmówią się po mszy na ubogich, a ten pierwszy (w sensie Bimbromanta, a nie Mroczny Pan) z Biznesmenem. Ogólnie to Igor dodatkowo wiedział już o akcji policyjnej, bo leciało na "więcej niż prawdzie więcej niż dobę" i któryś z jego znajomych dał mu o tym cynk. Dzięki Igorowi reszta dowiedziała się, że to jest obława na Księdza Bonifacego, a nikt nic nie mówił o Mszy dla Ubogich... aż do teraz, no bo teraz to jest przekaz na żywo z akcji w kościele. Po kilkunastu minutach zaczęto wyprowadzać pierwszych aresztowanych. Większość była skuta kajdankami, ale ksiądz Bonifacy nie - ten szedł w asyście adw. Białasa, który otoczył swojego klienta parasolem sprawiedliwego prawa. W momencie, gdy wychodził ksiądz Bonifacy to wśród gapiów pojawiła się ręka. Cała scena przypominała to jak jakiś islamsko komunistyczny skurwiel strzelał do Papieża (a potem nawrócił się, ale to inna historia). Czas jakby zatrzymał się. Palec zacisnął się na spuście i po chwili pistolet wybuchł razem z trzymającą ją dłonią. Wśród gapiów byli ranni. Policja zaczęła wszystkich na oślep zatrzymywać, a aresztowani próbowali w tym momencie ucieczki. Większość skończyła z pałką na ryju i w suce, ale część dała nogę.

William Praudmoore w tym momencie przekonał się czemu przy policjantach należy zachowywać się spokojnie. Wszystko trochę przypominało opowieści o Stalowej Policji - trochę, bo tamci zabijali, a ci używali pałek, kopniaków i innych środków przymusu bezpośredniego. Czasem można było się dziwić, że po takich uderzeniach pałką dana osoba jeszcze żyła, ale była wtrącana do suki. Zresztą karetki też były wezwane.

Mroczny Pan kazał księdzowi Bonifacemu i adw. Białasowi wrócić się do kościoła, a sam podszedł do miejsca, gdzie niedoszły zamachowiec dość wierzgał się po ziemi. Stojący obok policjanci patrzyli się jak robotnicy w dziurę. Za bardzo nie wiedzieli jak skuć kogoś kto nie ma dłoni, a część z nich to miała nawet cichą nadzieję, że jak typ się wykrwawi to po pierwsze bez problemu załaduje się go w worek, a po drugie będzie mniej roboty. Mroczny Pan nakazał pierwszemu z brzegu policjantowi, żeby zabezpieczył telefon komórkowy i dokumenty zamachowca co ten uczynił, a przy okazji przeszukał, czy tam nie ma więcej broni. To drugie to już inny policjant zgodnie z zasadą podejmowania jednej czynności na raz.

Jednej nocy wybuch budynku, drugiej nocy prosta akcja aresztowania księdza zamienia się w próbę zamachu i uliczne zamieszki, to co będzie trzeciej nocy? - zastanawiał się Mroczny Pan, a jego nadświetlny umysł już łączył na pozór niepowiązane ze sobą zdarzenia w jedną logiczną całość. Dość szybko doszło do niego, że większość zatrzymanych to osoby związane z Ryszardem Kociębą vel Panem Ryszardem vel Bimbromantą. Tym samym, który zamieszkiwał w bloku, który wybuchł. Tym samym, którego podwładny Marian został zamordowany przez ludzi Tymoteusza Krakowskiego. Mroczny Pan powrócił do kościoła i zapytał księdza Bonifacego czemu na tej konkretnej mszy było aż tyle ludzi związanych z Panem Ryszardem. Ksiądz odparł, że przecież nie legitymuje wchodzących i nie wie kto jest czyim znajomym, a nawet jeżeli wszyscy to grupka znajomych to należy być zadowolonym, że przyszli na mszę zamiast pić alkohol.
- Bo w życiu ludzkim to jest tak, że są dwie drogi od nieszczęścia. Albo wódka albo Bóg. Ludzie teraz częściej idą do wódki to macie zapełnione więzienia, a babcia chodzi do kościoła i jakimś cudem żyje. - Mroczny Pan trawił tą odpowiedź, gdy adw. Białas przedstawił na szybko napisane pismo zażaleniowe, że próba zatrzymania jego klienta niemal nie zakończyła się tragicznie i właściwie to nie ma żadnych podstaw do zatrzymania i żeby odstąpić od dalszych czynności. Mroczny Pan pokwitował odbiór pisma i zaczął je studiować.
- Mój klient ma jedno miejsce zamieszkania od czterdziestu lat... - kontynuował adw. Białas swój wywód prawniczy, a tym czasem ksiądz Bonifacy jakby nagle sobie coś przypomniał podszedł do ławki, gdzie widział nieznanego mu mężczyzny czytającego wiadomości tekstowe. Na posadzce były pozostawione szczątki telefonu komórkowego. Konfesjonał był bezpośrednio przy wyjściu z tych ławek - w prostej linii.
- A te zdjęcia to chyba były tego, który używał tego telefonu komórkowego. Dostał smsa o waszej akcji. - powiedział ksiądz Bonifacy przerywając dysputę prawniczą między adw. Białasem, a Mrocznym Panem. Obaj teraz podeszli do miejsca, gdzie leżał złom i ich wzrok podążył tak jak wcześniej księdza - prosto na konfesjonał.
- O akcji było głośno, bo w telewizji gadali. Poza tym feministki się zwołały przez internet. - powiedział spokojnie Mroczny Pan, ale po chwili krzyknął do policjantów stojących we wrotach, żeby sfotografowali złom pozostały po telefonie i zabezpieczyli to.

Na zewnątrz tym czasem trwał burdel niemal tak duży jak przy eksplozji bloku noc wcześniej. Ktoś podpalił furgonetkę tevauenu (no dobra, prawdopodobnie sami sobie podpalili dla odszkodowania), a nad terenem pojawiły się śmigłowcem mediów. Na miejsce zajechały też karetki pogotowia, które zabrały co bardziej skatowanych pałkami ludzi, ale i ofiary wybuchu pistoletu (w tym niedoszłego zamachowca - żył w związku z czym za karetką pojechał radiowóz z zirytowanymi policjantami).

Jak już była o tym mowa Ryszard Kocięba, Andrzej Nowak, Andrzej Młota i William Praudmoore (i Igor i Biznesmen) stali w bezpiecznej odległości od całego zajścia i tylko obserwowali sytuację gotowi w każdym momencie dać nogi za pas. Chodnikiem szedł sobie jakiś całkiem zwyczajny mężczyzna, którego łatwo było przeoczyć. To nie był nikt znajomy, a mimo tego zatrzymał się przy stojącej grupce i odezwał się:
- No to się spierdoliło. Dobrze, że wy nie trafiliście na dołek. Ksiądz Bonifacy jest niewinny, ale teraz to mam parę spraw do załatwienia, więc spotkajmy się za godzinę na pustostanie przy ul. Świetlanej. - potem osoba ta oddaliła się. Szybko osoby, które znały typa zorientowały się, że to był Luidżi Mario w Kamuflażu Zwykłego Człowieka. Jego Torba Pełna Trików wyglądała teraz jak plecak podróżny.

UCIEKINIERZY


W czasie obławy kościelnej zatrzymano niemal wszystkich, którzy odpowiadali przed Ryszardem Kociębą. Między innymi powinięto Czarnego Rumuna. Jak już była o tym mowa udał się zwiać Luidżiemu Mario, a Biznesmena i Igora nie było na miejscu, bo ci przyszli z Bimbromantą, Holiłudem, Złomokletą i Ajejem. Na miejscu nie było też Jaśka Śnieżki i Biednego Grześka, bo ci wciąż przebywają na Świetlanej. Tyku siedzi, a osoby zniknięte w lesie wciąż się nie odnalazły, a jeśli nawet to nie wiedziały o spotkaniu w kościele. Tak samo o spotkaniu nie wiedzieli ludzie nie związani z ekipą Pana Ryszarda (jak Miguel i Billy), a wyjątkiem jest tu tylko Lama-11. W kościele brakowało również Ani 22latki i jej dwóch koleżanek, z którymi zaprzyjaźnił się Holiłud z powodów, które będą później wyjaśnione.

Ucieczka udała się nielicznym - tak właściwie to jedynie czterem osobom. Po jednej osobie na Bimbromantę, Holiłuda, Złomokletę i Ajeja. Teraz jest moment, żeby opisać kim są ci uciekinierzy, jakie są ich relacje, jak wyglądają i z czego zasłynęli do tej pory. William Praudmoore oczywiście nie znał nikogo kto był na spotkaniu w kościele - co jednak nie przeszkadza opisać postać jaką widział i retroaktywnie stwierdzić, że wygląd skojarzył z informacjami od Bimbromanty.

FRIK I SKRID


Po tym jak Jadwiga Bass odpowiedziała Dziadkowi Łazędze i zadała mu pytanie ten jakby zawiesił się i myślał i myślał, aż wymyślał:
- Achżem wiem. Od mało zwą ich Skrid i Frik. Na moje rozeznanie upośledzeńcy, a słowem głąby. Pierwszoj to kradziej i ogółem zbój, a drugom to przydupas pierwszoj. - odpowiedział w końcu spluwając przy okazji, po czym poinstruował o ich adresach, a także miejscach, w których można ich zastać. Okazało się, że można ich między innymi zastać u Tymoteusza Krakowskiego, ale to w sumie Jadwiga Bass już wiedziała. Po krótkiej gadce Dziadek Łazęga oddalił się, a tym czasem na działkę powróciły dziatki i przekazały wiadomość o spotkaniu w kościele Bimbromanty z jego ludźmi. Przy okazji było czuć od nich alkohol, a dziewczynka z trudem chodziła i brat ją raczej ciągnął. W sumie wiele szczęścia było w tym, że ich nikt nie zabrał z ulicy. Na pytanie co się stało, że pili alkohol to dzieci odpowiedziały, że Bimbromanta dał im po piwie i powiedział, że dobrze im zrobi.
 
Anonim jest offline  
Stary 27-06-2016, 13:05   #126
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- A to Lamy pierdolone, najpierw Gracka 18, potem twoja melina a teraz kościół. Żadnej świętości nie uszanują musimy przeprowadzić kontratak... - Złomokleta był naprawdę wściekły nie żeby był jakiś szczególnie wierzący, ale księdza Bonifacego szanował, bo reprezentował on to, co dobre w wierze. Zanim skończył złościć się i planować uderzenie odwetowe zobaczył w tłumie znajomą twarz, która chyłkiem, tyłkiem wymykała się z obławy psiarskich.

Był to Stasio "Bebe" Wszawiński ([Żul Zaciemnienie] Wyścig Wyborczy) Żul, który w swoim życiu robił bardzo wiele począwszy od bycia mrówką a skończywszy na handlu narkotykami i wymuszeniach dla "Pruszkowa". W zeszłym roku pomógł im w przygotowaniach do Wyścigu Wyborczego, za co z kolej oni dali mu narzędzia konieczne do dokonania zemsty na jego wrogach.

Andrew zaczął wykonywać do znajomego przywołujące gesty Stasio umiał zastraszyć, potrafił spuścić łomot a i handlu trochę lizną jednak największym atutem w ich sytuacji było jego chłopskie pochodzenie, które czyniło go jednostkę cenną w zbliżającym się konflikcie.

- Cześć Bebe na dzień dobry dwa pytania: Czy masz jeszcze tego wsadzanego na głowe kopmputera, co ci go dałem na przechowanie przed Wyścigiem Wyborczym zanim mnie zgarnęli czy go przehandlowałeś? Bardzo by mi się teraz przydał. Drugsa sprawa czy to ty byłeś ze mną rano na strychu kiedy zdychałem i czy to ty wezwałeś karetkę ? - Nowak nie był pewien czy był z nim tam Bebe czy może Złomek nie no zaraz złomek przecie umarł w zeszłym roku prawda? A może nie? Może to Alpaga była tam z nimi i go pilnowała sprowadzając do niego ducha zmarłego przyjaciela?

Złomokleta poczuł że znów zaczyna się zapętlać we własne wizje aby zająć umysł czymś bardziej konkretnym zwrócił się do Bimbromanty - Szefie zgarnijmy kogo się da i spadajmy na bazar muszę kupić narzędzia i odzyskać jakieś moje sprzęty to będę mógł się zająć tymi kartami co mi dałaś jak w zeszłym roku - Poprosił Pana na dzielnicy.

- Wydaje mi się, że najlepszym miejscem na kontratak byłby szpital, w którym mnie torturowali... Wygląda na to, że wielu z naszych trafiło w ręce tych rzeźników można by ich uwolnić niszcząc jeden z bastionów wroga a przy tym zdobylibyśmy dużo leków i innych przydatnych rzeczów a ja bym mógł wydobyć z ich bazy danych, co ze mną zrobili i może to odwrócić?! W końcu oni sami mówią, że to możliwe! I dowiedziałbym co się stało z moim starym druhem Złomkiem po ataku tamtej Lamy - Zaproponował.

- Może warto znów spróbować pomysłu z Żulo Rengersami ? Miałeś już pierwszy połowiczny sukces Szefie a do wjazdu na chatę Krakowskiego to pewnie dasz radę uważyć w kociołku coś o dłuższym działaniu leki ze szpitala by to wzmocniły na pewno! A jak uważamy więcej to można poczęstować Anie i jej koleżanki z nimi nas pewnie łatwiej wpuszczą a ty byś miał Aniołki Kocięby jak w tym serialu - Zaczął się śmiać z własnego pomysłu.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 27-06-2016 o 13:07.
Brilchan jest offline  
Stary 28-06-2016, 12:39   #127
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Will z daleka zauważył, jak chyłkiem wymyka się zgarbiona postać. Jak przez mgłę, którą w sumie była teleportacja w czasie i przestrzeni przez Bimbromantę, od którego przy okazji zakosił część wspomnień, przypomniał sobie twarz i posturę indywiduum. Był to niejaki Wojciech "Zadra" Tuszewski. Kolega sympatyczny był niesamowicie leciwy i nikt nie miał pojęcia, jakim jeszcze prawem ciągnął po tym łez padole. W każdym razie jako mały konus był jeszcze w oddziałach Żołnierzy Wyklętych. Zna taktyki, być może ma jeszcze dostęp do jakiegoś tajemnego schowka z pepeszami i wyrokami na synów esbeków. Swoją drogą Zadra jest po prostu nieźle popierdolony i wszędzie wyczuwa spiski, konspiracje, wpływy sowietów i reptilian. Prawdopodobnie to ta zawiść do obcych ciągle napędza jego silniki. Starzec oczywiście ich dostrzegł.

- Dobra, dlaczego porywają księdza? - dziwił się Will. - Przecież to bez sensu. Co on, ktoś za niego okup zapłaci?
O, patrzcie, Zadra tam spierdala!

Dla niego to było bez sensu. Szczególnie że te całe porwanie było podobno zgodne z prawem. Jakim kurwa prawem? Od kiedy to burmistrzowie każą porywać ludzi? To znaczy wiedział, że od zawsze. Nie rozumiał tylko, dlaczego to robią w świetle dnia. Przejechać w nocy nożem po gardziołku to co innego.
No i wtedy zaczęli gadać o taktyce. Coś, o czym mógł powiedzieć kilka rzeczy, które mogą się do czegoś przydać.
- To chyba dobry pomysł. O ile ten szpital to ważny punkt zasobów. Zastanówcie się, skąd mogą wziąć ludzi i lub sprzęt do walki. Tam powinniśmy uderzyć wcześniej.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline  
Stary 28-06-2016, 22:29   #128
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Słysząc że będzie msza, której przez wzgląd na księdza Bonifacego oraz Ryśka, którego zamierzała tam spotkać nie mogła przegapić Jadwiga machnięciem ręki chwilowo skwitowała stan upojenia alkoholowego swoich podopiecznych odkładając karę na inny czas (znajcie moje chamskie serce). Szybko jednak nakazała im zbierać manele i razem biegiem wyruszyli do kościoła. Jadwiga pomimo biegu starannie radarowała okolicę czy w jakimś zaułku nie czai się zło. Szczęściem dla owego zła ominęło je spotkanie z Teściową.

Sytuacja w kościele nie była zbyt ciekawa jednak raptem stało się coś, czego chyba nikt się nie spodziewał. Temperatura nagle spadała na łeb na szyję i po krótkiej chwili każdy oddech był naznaczony obłoczkiem pary. Zdziwienie ogarnęło wszystkich zebranych toteż zapadła chwila ciszy. Ciszy na tyle głębokiej, że słychać było zbliżający się z zewnątrz odgłos kroków a po chwili iście demoniczny śmiech. W reakcji na owy śmiech jakaś osoba, zapewne funkcjonariusz pozostający na zewnątrz dla zabezpieczenia tyłów zaczął krzyczeć w przerażeniu. Krzyk owy oddalał się z każdą chwilą lecz coś lub ktoś uderzył we wrota kościoła aż kołatka zabrzęczała. Ponowne uderzenie i znów odpowiedź kołatki. Ci co je mieli już wiedzieli co się dobija, ci co ich nie mieli przeczuwali tylko zbliżające się wielkie zło. Trzeciego uderzenia nie było, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem nieomal wylatując z zawiasów i do środka wkroczyła ona, Legendarna Teściowa z nieodłącznym grymasem niezadowolenia i wściekłości na twarzy. Za nią zaś po obu jej stronach jej podopieczni - uczniowie. Teściowa omiotła wściekłym spojrzeniem całe to towarzystwo z którego kilkanaście osób było bladych a jedna nawet sfajdała się w spodnie. Wolnym krokiem ruszyła w stronę księdza Bonifacego w drodze wyciągając ku niemu palec w oskarżycielskim geście.
- Ty! Mamy do pogadania!
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 29-06-2016, 21:53   #129
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Nożeszkurwajegomać. - wymamrotał Bimbrowy Czarownik widząc co się wyprawia pod kościołem.

Poziom bezczelności jego wrogów był niewyobrażalny, a zło, które reprezentowali było niewypowiedziane. Najpierw jego córka, potem Złomokleta, Wódopój, rozkradzenie Forda Sierry, którego słusznie zajęli, blok zapewne też był ich sprawką, a teraz Ksiądz Bonifacy.

Składając to do kupy z popłuczynami z pralki świadomości wyglądało na to, że skromnymi siłami, samemu nie zdołają przeprowadzić akcji. Tu trzeba było po prostu wpaść na wigilijną imprezę i wszystkim łby poucinać. Najlepiej całą armią opitych ludzi. Ale sami pewno nie dadzą rady... trzeba poszukać sojuszników... tylko kogo? Pan Aleksander i Pan Bolesław byli oczywistymi wyborami, ale obaj byli szczwani. Zapewne widząc determinację Bimbromanty oskubaliby go. Trzeba było więc sięgnąć ku tym, którzy na pewno byli cięci na pedofilów.

Kiedy zobaczył jednak w tłumie Czarnego Henryka, jego oszołomienie minęło. Machnął do niego ręką, a stary recydywista kiwnął głową i kopnął w dupę jednego ze stróżów miejskich. Ten odwrócił się i bez zastanowienia potraktował Henryka pieprzowym szprejem, ale Henryk już stał z boku. Strumień drażniącego areozolu poleciał prosto w twarz jakiejś szpetnej feminazistki, do bronienia której rzuciło się pięć następnych. Henryk korzystając z sytuacji umknął ku Panu Ryszardowi. Ten już wypatrywał następnych, ale nie mógł ich dojrzeć. Kiedy padły pytania i propozycje, odpowiedział od razu tylko na jedno z nich na które miał gotową odpowiedź.

- Widzisz Holiłud... w naszych czasach ludzie żyjący dostatnie mają za dużo wolnego czasu i za mało zagrożeń i im się w dupach od tego dobrobytu przewraca. Dlatego rzucają się do gardła innym byleby zrobić wrzask, byle by być w telewizji i "aby się działo". Chuje muje, dzikie wąże. - rzekł roztropnie, a potem sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej karteczkę papieru i zacisnął dłoń. Kiedy ją otworzył kartki nie było. Jeszcze Bimbromanta kopnął w powietrze i odwrócił się. Na sztuczkę poszedł z promil, ale trzeba było sięgać po ostre środki.

- Spadajmy stąd. Czuję, że teściowa się wkurwiła i idzie w tą stronę. Chętnie bym popatrzył, ale mamy masę rzeczy do zrobienia.

***

Czarny Pan poczuł jakby ktoś mu zasadził kopa w zadek. Jego twarz skrzywiła się, a oczy bystro zaczęły się rozglądać kto odpowiadał za tą zniewagę. Wszyscy jednak byli zbyt daleko. Kiedy chwilowy ból minął wyczuł w kieszeni jakiś papier. Sięgnął do niej i rozwinął zmiętoloną kartkę, na której dość starannym pismem zapisano.

Napad na Gracką 18 został dokonany przez ludzi służących Tymoteuszowi Krakowskiemu i jego sponsorom.
Mieli zdobyć zaopatrzenie na wigilijną orgię pedofilską u wyżej wymienionego.
Inna szajka tychże sług odpowiada za wybuch kamienicy socjalnej w ramach próby uśmiercenia mnie.
Nagonka na księdza to już sprawka samych sponsorów.
Próbują wyeliminować wszystkich, którzy mogliby zakłócić przebieg wigilijnego orgii. Jest tam masa porwanych dzieci. Między innymi moja córka. Nie odpuszczę. Oni to wiedzą, dlatego na mnie polują.
Wiem, że też chcesz dorwać Krakowskiego i jego patronów. Na Wigilię będzie ich tam bardzo wielu. Ale są zbyt potężni. Są zbyt wpływowi. Nawet jakbyś miał kompanię anty-terrorystów to ich nie przymkniesz. Zbyt wielu polityków i celebrytów. Nawet jeżeli zdołasz to wyjdą i interwencja nic nie zmieni.

Proponuję zawieszenie broni na te Święta.
Jestem też chętny do współpracy... obiecuję zachować dyskrecję o ile i ty ją zachowasz.
Jeżeli chciałbyś się skontaktować to znasz mój numer. Dzwoń tylko przez bezpieczne łącze - Pedofile podsłuchują i mają wtyki wszędzie. Ew. wypij flaszkę wina "Medium" i wypowiedz "Chcę rozmawiać z Panem tej Domeny". Działa tylko w tej dzielnicy.

PS. Po dzielnicy grasuje bardzo groźny latynos. Jest kultystą Zła. Lubi pić niewinne dusze i drogie likiery. Posiada ponadludzkie zdolności atletyczne. <Opis Miguela>. Jest wyjątkowo niebezpieczny dla wszystkich. Jeżeli dogada się z Krakowskim (i jeden i drugi to jakby nie patrzeć zwyrole) Arcywróg zyska potężne wsparcie paranormalne.
PS2. Ta wiadomość to halucynacja... z przepicia... mojego... zapamiętaj ją dobrze, bo niedługo zniknie.
PS3. Moja teściowa zmierza w waszym kierunku... uważaj na siebie... z nią się nie dogadasz - możesz nią poszczuć feministki.


Czarny Pan przeczytał jeszcze raz tekst i spojrzał w kierunku wejścia do kościoła. Coś tam się działo. Jednak co postanowi z informacjami jakie dostał od Kocięby to już sprawa, która pozostaje w jego okrytym woalem mroku umyśle.

***

- Wrócimy na Świetlaną. Henryk zda raport, dowiemy się też co wywęszył Grzesiu i Luidżi. Przejdziemy obok bazaru, ale jeżeli te twoje zakupy Złomokleto zajmą za dużo to zostaniesz wraz z Bebe i kimś jeszcze, aby je dokończyć, a potem gazem mi się meldować w pustostanie. Stamtąd pomaszerujemy na szpital... i spróbujemy cichcem go oszabrować. Mając dużo spirytusu medycznego powinniśmy być w stanie coś uskutecznić.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-06-2016 o 22:03.
Stalowy jest offline  
Stary 01-07-2016, 23:17   #130
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Scena "Pod Kościołem" wystawiała właśnie dziś wieczór spektakl pod tytułem "Przełamana brama. Narodziny Chaosu". Każdy jeden koneser teatru złapałby się za głowę i z krzykiem "aj waj" wyszedł za planszę, gdyby akurat znalazł się wśród publiczności. Ale wydarzeniom transmitowanym na żywo w telewizji przyglądał się z bezpiecznej odległości Andrzej Młot z kolegami. Wiadomość o aresztowaniu księdza nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia. Jedyne o czym pomyślał to troska o przyszłość - wszak nie każdy katolicki urzędnik sprzyja niećpającym mieszkańcom Dzielnicy.

Rozgadane towarzystwo wokół stanowiło naturalne otoczenie dla codziennych zajęć Ajeja - słuchania i rozglądania się na boki. Takie warunki pozwalały mu lepiej się koncentrować. Raptem 5 sekund czasu rzeczywistego zajęło mu wypatrzenie brudnego, niskiego ktosia czołgającego się pod stalowym ogrodzeniem przykościelnego ogródka - byle dalej od płonącego samochodu. Gdy już powstał na równe nogi nie wydawał się wcale wiele wyższy.

Dariusz "Piździełusz" Twardziel
Szczep: Szczur
Prawdziwa Twarz: Pan Agresor



Postać wywinęła golf tak, aby zasłaniał pół twarzy i ruszyła w kierunku parkingu zupełnie incognito. Prawdopodobnie miał w okolicy uchylony właz kanałowy, pozwalający szybko zmienić położenie z chujowego na "po kolana w gównie" czyli chujowe, ale jednak stabilne. Piździełusz już taki był - trudny do zauważenia i szybko przemieszczający się. Był jednak młody, najmłodszy wśród żulowej braci, nie śmierdział jeszcze jak prawdziwy szczur... W obecnym stanie był nikim, jednak sytacja w ciągu ostatnich godzin bardzo dynamicznie ulegała zmianom. Niepozorny rezerwator nawet nie miał pojęcia, że właśnie w tej chwili spojrzały nań starożytne Mojry i zagrały na strunie jego życia długi, nieczysty dźwięk zwiastujący nadchodzący wpierdol. Ryzyko zgonu, ale i możliwość wielkiej nagrody.

- Jestem tuż za Tobą, Szefie. - Celnik przestąpił głośno z nogi na nogę falując szeleszczącym, czerwonym ortalionem. - Tamten, o, Piździełusz może nam pomóc szybciej się ogarnąć. Zna dobre skróty i zawsze ma zapasową drogę na podorędziu. No tam, kurważ mać, za złotym matizem. Zara zobaczysz. Lezie prosto na nas w tem chwili.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 02-07-2016 o 10:55.
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172