Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-01-2016, 19:54   #11
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
MIASTECZKO
Biedne, zapomniane przez Boga.


- Także tak się sprawy mają. - zakończył swoją przydługą przemowę Krakowski siedząc w samym szlafroku na swojej skórzanej sofie. Obok niego siedziała ruda szesnastolatka, której jeszcze nie dymał. Głupiej dziewczynie zrobiło się żal mężczyzny, a widziała w nim awangardową, artystyczną duszę - niezrozumiałego, lekko ekscentrycznego geniusza sztuki, który przecież obiecał, że pomoże jej w rozpoczęciu kariery filmowej. Ten natomiast był tak dużym świrem, że na koniec poleciały mu łzy z oczu - można by rzec, że przecież nie tylko świry płaczą, ale w tym konkretnym wypadku był to jedynie kolejny dowód jego choroby psychicznej, gdyż tak w głębi serca sam nie umiałby rozróżnić, czy płacze na serio, czy tylko na pokaz. Zresztą wszystko jedno. Chwilę posłuchał banałów jakie zaczęła wypowiadać dziewczyna i skupił się na jej ustach - nie słyszał słów, a tylko starał się dostrzegać jej język. Zanim jednak do czegokolwiek by doszło to zadzwonił jego telefon. Odebrał.

Już kilka minut później razem z dziewczyną siedział w swoim BMW i zmierzali w stronę miasta. Miejsce zamieszkania Krakowskiego leżało w dość interesującym miasteczku - takich niby to przedmieściach miasta, z którym administracyjnie graniczyło. Mówiło się, że w miasteczku strach było szpadel wbić w ziemię, żeby nie odkopać czyichś zwłok. A przede wszystkim strach było wyjść na dwór po zmroku. Ludzie czasem znikali. Albo, nawet gorzej, pojawiali się. Czasem w kawałkach. Nie wszystko było robotą Krakowskiego, ale część tak - nawet nie wiedział kto jest odpowiedzialny za pozostałe części, ale domyślał się, że różne grupy interesów, z których część bywała u niego na imprezach. Ułamki ułamków. Częściowe części. Nie wiedział również kim był facet, który na ostatniej imprezie węszył na jego imprezie. Tak wiele powtórzeń i tak wiele pytań, a tak mało kokainy. I mefedronu.

Jeden skręt, parę zakrętów i kilka skrzyżowań dalej BMW znalazło się na głównej drodze prowadzącej już prosto do miasta. Zapytał dziewczynę gdzie mieszka, a ona powiedziała, że w Foltanach. Pomyślał sobie, że taka mała dziwka to tylko może pochodzić z Foltanów. Albo z Bajkowego Osiedla. Pierwsze bogactwo, drugie bieda, a i tak jedno kurestwo. Krakowskiemu bardzo to odpowiadało. O taki ten kraj walczył. Dziewczynę wysadził pod domem. Był trochę zawiedziony, że nie zdążył jej bzyknąć, ale wiedział, że jeszcze spotkają się.

Następnie Tymoteusz Krakowski szybko pojechał w miejsce, do którego miał się udać wcześniej. Sprawa była dość pilna, a i tak tracił czas odwożąc tamtą rudą... jak jej właściwie było na imię? Mężczyzna nie pamiętał, ale zapisał sobie jej imię i nazwisko w komórce. Kiedyś je zapisywał słowami "kurwa" i kolejnymi numerami, ale czasem pomylenie imienia kosztowało go brakiem seksu, z kolei dzięki znajomości nazwisk nie przechwalał się komuś, że wydymał jego córkę. Albo żonę. Starsze też zdarzały się. Rzadko.

HERMANN VON PUSZKE


Historia Hermanna von Puszke zbliżała się ku końcowi. Typ miał na karku już niemal dziewięćdziesiąt lat, ale wciąż prowadził skup różnorakich metali. W tym w szczególności puszek. Nie gardził też szkłem. A liczył szybciej niż jakikolwiek kalkulator. Niby wywodził się z Niemiec, ale od małego walczył z nimi, a jak go ktoś zaczepiał o imię i nazwisko i kwestionować jego polskość to potrafił przypierdolić - a teraz potraktować paralizatorem. Wcześniej jak był mały to był nauczony, że jest Polakiem, a jego przodkowie byli Niemcami. W sumie to sam już nie pamiętał jak to było - w jego domu mówiło się po polsku, a i dziadek mówił po polsku, ale wszyscy mieli niemieckie imiona i nazwiska, a i umieli po niemiecku. On też umiał. Dość powiedzieć, że cała jego rodzina walczyła z najeźdźcami w trzydziestym dziewiątym zgodnie z hasłem "nie będzie niemiec pluł nam w twarz".

Hermann von Puszke do tego non stop nosił białoczerwoną opaskę. Wydawało się, że całe życie, a zwiedził pół świata (był w takich niesamowitych rejonach jak Czukotka, Kołyma, Bajkał, a i pływał w rzece Lenie - choć z tym pływaniem to tak nie bardzo, bo po prostu wyrzucili go na sznurku za burtę i ciągnęli, aż się uspokoił, a potem o dziwo przeżył). Wracająć jednak do rzeczywistości to Hermann zważył starannie towar przyniesiony przez Ryśka i Mirka i wypłacił im równie starannie odmierzoną należność.
- Słyszeliście co się w rajchu dzieje? Ja to nawet nie wiem, które skurwysyny gorszy. Ja to tak myślę, że to jakiś podwójny blef jest. W sensie lewactwo sprasza islamistów, lud kurwica bierze i są przeciwko lewactwu i islamistów, a wtem lewacy wydają Mein Kempf, no bo niby ludzie tak wkurwieni, że znów będą to kupować i czytać - lud rzuci się na islamistów i odjebie ich, a wtedy lewacy "uratują niewinnych" przed "nazistami" i przejmą władzę w rajchu na kolejne sześćdziesiąt lat. - powiedział głosem znawcy spraw rajchowskich (tak też określał sprawy francuskie, no bo "frankreich", a poza tym to jedna bandycka ekipa zawsze była, a wyjatki to gdy Bonapartowie rządzili, bo byli tak uroczo naiwni, że sami nie wiedzieli, że to jeden raich jest i ku uciesze postronnych walczyli wewnątrz tak naprawdę jednego obozu). Przy okazji zapytali go o Zyśka - Siegfrieda von Puszkego, syna Hermanna - bo dawno nie był widziany w dzielnicy i dostali informację, że nocował na starym pustostanie na Świetlanej 6. Pustostan był po drodze do Złomoklety, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby tam wstąpić.

ŚWIETLANA 8


Zanim Bimbromanta i Obszczyfurtek dotarli do Świetlanej 6 to przechodzili obok Świetlanej 8. Rysiek przystanął. Miał potężne deżawu - wszystko wyglądało niemal tak jak za czasów, gdy stary Vel mieszkał w środku. Ktoś nawet powsadzał drzewa, krzewy i chwasty podobnie jak były wcześniej. Jedyną różnicą był fakt, że furtka była zamknięta i miała domofon, a i była brama wjazdowa automatyczna, a za nią klepisko zdolne pomieścić jeden samochód. W tym momencie stało tam zupełnie niewiadomo czyje BMW.

ŚWIETLANA 6


Na starych śmieciach niewiele zmieniło się przez ostatni rok... dwa lata... a nawet dłużej. Nadal to była zarośnięta działka, na której środku stały dwa pustostany połączone ścianą nośną, a przy okazji na miejscu pojawił się namiot na butach (to było całkiem logiczne z punktu widzenia praw państwowych, choć mogło spowodować migrenę u nieprzygotowanych na absurdy biurokracji). Bimbromanta i Obszczyfurtek na moment przystanęli. Rysiek myśląc o biurokracji sięgnął do kieszeni. Wiedział, że o czymś zapomniał. W środku był list państwowy, który dostał parę dni wcześniej w mięsnym. Wezwanie sądowe. Nie otworzył. Nie znał treści listu. Nawet w mięsnym tłumaczył, że w dupie to ma i nie będzie brał, ale Gruby Bartłomiej powiedział mu, że gówno to da, bo uznają za doręczone, a tak przynajmniej będzie znał treść. Nie chciał jej jednak znać, a po prostu zapomniał, że miał to cały czas w kieszeni. Mógł sobie tym podetrzeć dupę... ale nie, bo miał na sobie płaszcz, w którym przecież nie srał.

Takie myśli Bimbromanty stały w kontraście z tym co działo się w głowie Obszczyfurtka - a co tam się działo to tylko on jeden wie. W każdym razie po tej chwili zadumy, czy tam nieróbstwa ruszyli do wnętrza pustostanu. Chciałoby się powiedzieć, że mrok ich otoczył, ale nie: ktośtam palił świeczkę i rżną głupa. Słychać było, że gra się w karty, a ktoś jest oskarżany o kantowanie. Ania Dwudziestudwulatka (rok starsza niż w zeszłym roku, hy, ale nadal prawie-anorektyczka) siedziała na jakimś posłaniu opierając się o ścianę i trzymająć się za kolana (najwyraźniej troszeczke przyćpała), a reszta towarzystwa siedziała wokół metalowej kratki, która niegdyś była wózkiem supermarkietu, ale ktoś urwał kółka i rączkę i teraz to był taki po prostu duży koszyk. W sumie czterech chłopa i jedna baba. Był Biedny Grzesiu (nie Pan Grzesiu; Biedny Grzesiu to taka życiowa niedorajda, która potrzebowała pomocy, ale z przyczyn ambicjonalnych (w sensie: kompletnego braku jakiejkolwiek ambicji i aktywności) odmawiała (wyjątkiem był Paweł Staniszewski, który zawsze starał się mu pomóc jak go widział), Jurek Toporek ze swym nierozłącznym toporkiem (ten sam, który rok wcześniej od Złomoklety dostał odkurzaczem, a od Bimbromanty cegłówką w ryj, od tamtego czasu uspokoił się i przestał ćpać Żółty Proszek, choć siekiery to nie popuścił i tylko w miejscach publicznych chowa ją pod koszulę do specjalnie przygotowanej siekierkowskiej kabury), Jednoręki Czesiek (dawniej Czesiek Marmolada, do tej pory ten tępy chuj szuka tego, który pozbawił go ramienia, a podejrzewał między innymi Jurka Toporka, no bo typowo to toporek w niego uderzył, ale Jurek miał alibi, bo go wówczas psy powinęły), Czarny Henryk (bandycki skurwiel, który nieźle potajemnie ograniczył konkurencję w zeszłorocznym Wyścigu Wyborczym), no i Tifani znana na całe miasto kobieta sęp, najwyraźniej gdzieś zgubiła Longinusa, bo zawsze byli nierozłączni, a teraz nie było go widać w pobliżu. Zabawne, bo w sumie chcieli zagadać do Zyśka o pomoc, a akurat jego tutaj nie było. Mógł jednak spać w drugiej części podwójnego pustostanu. Tam jednak było zupełnie ciemno pomimo środka dnia.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-01-2016 o 21:45.
Anonim jest offline  
Stary 19-01-2016, 20:32   #12
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nosiło strasznie Bimbromantę kiedy przechodzili obok Świetlanej 8. Tak po prostu nosiło, bo pomimo iż Vel był pojebany to jednak wybudowanie bogolskiego domku w miejscu w którym mieszkał ten oszołomski bohater było hańbą. Nic to.. może wychodząc z Świetlanej 6 pierdolnie sobie lajtowo kamieniem w to cholerne BMW.

- Pochwalony - zagadał Ryszard wchodząc do pustostanu - Jak tam idzie rżnięcie w karcioszki? Ponoć Zysio się tu ostatnio zawieruszył... wiecie może co z nim i gdzie on jest?

Zysiek był dla Bimbromanty ważny, jeżeli chodziło o nadchodzącą potyczkę z Krakowskim. Na pewno na imprezę ściągnie wielu Folksdojczów i gdyby udało się skaptować Zyśka, który wszak znał folksdojczową mowę, mogłoby to znacząco ułatwić wkręcenie się tam.
 
Stalowy jest offline  
Stary 23-01-2016, 04:43   #13
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Nieporozumienia zawsze należy zostawiać za sobą toteż Mirek przywitał się z rezydentami apartamentu przy Świetlanej 6 dość uprzejmym "eblbrrmb... - wymamrotanym spod nosa.
Wielka przyjaźń rzadko zaczyna się tam gdzie ktoś na kogoś leci z siekierą pieprząc coś o Wypierdalaniu chory pojebie do podmiotu statycznego rozchybotanego horyzontalnie i zaszczycającego swym moczem przestrzeń okołofutkową posesji.
Może i śpiący pod furtką w danym feralnym momencie Biedny Grzesiu był tu jakimś zwornikiem awantury jaka przydarzyła się pewien czas temu, ale hej - komu nigdy nie przydarzyło się być oszczanym podczas wjazdu pomroczności jasnej na mózgu salony, niechaj pierwszy rzuci kamieniem.

Znali się w każdym razie.

Co więcej, Jurek Toporek znał się też ze Szczurogwałtem, a nawet z jego pazurami po słynnym Obszczyfurtkowym "odwinięciu" się kotem. Z drugiej strony nerki Mirosława znały się z pięściami Czarnego Henryka, jaki wylec iał wtedy wobec dzikich wrzasków Jurka i pijanemu Obszczyfurtkowi wytłumaczył, że na kolegów sikać nie wolno. Wytłumaczył mocno i boleśnie.

To było z dawna, jakieś dwanaście rozpitych wspólnie alpag temu, a jak wiadomo rozpijany razem siarczany nektar zbliża ludzi bardziej niż jego nie wypicie. Nieporozumienia zostały za plecami, została jedynie rezerwa. Biedny Grześ na wszelki wypadek przytomniał mocniej na widok Obszczyfurtka odruchowo nie spoczywając w jego obecności w stanie poziomym, a z Jurkiem było niepisane dżentelmens agregatoriment, że on trzyma ręce z dala od siekiery gdy Mirek to samo w stosunku do kota.

Obszczyfurtek wybełkotał coś jeszcze na przywitanie wskazując tym mocniej uprzejmą wizytę sąsiedzką.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
Stary 24-01-2016, 20:14   #14
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
SCHODY WALEK


W dniu 19 grudnia 2015 roku, a to w godzinach popołudniowych, gdy to Bimbromanta i Obszczyfurtek toczyli jakże inteligentne dysputy na terenie nieruchomości Świetlana 6 to drzwi dzielnicowego Komenda Milicji otworzyły się szeroko z cięzkim skrzypem. Posterunkowy Szastalski odbywający w owym czasie dyżur w okienku pomyślał, że chyba w końcu sam przyniesie jakąś oliwę i nasmaruje to gówno, bo nie może wytrzymać. Tym czasem przed okienkiem niby to przelewitowało dostojnie ciało otyłej kobiety. Jak Strzyga! Ale to Jadwiga Bass opuszczała te jakże szacowne miejsce. Posterunkowy odprowadził ją wzrokiem. To była najstraszniejsza teściowa jaką w życiu widział, choć w wydziale zabójstw widzieli i bardziej nieświeże. W każdym razie technicznie rzecz biorąc teściowa Ryszarda Kocięby odetchnęła ciężko po opuszczeniu budynku i przystanęła na schodach. Myślała nad rozpoczęciem śledztwa, które miało zwrócić jej wnuczkę Anię. Gliniarze to się nadawali, ale do kręcenia karuzeli i liczyć na nich to gówno da. Do głowy jej przyszły cztery osoby, które mogły coś wiedzieć o sprawie: Ryszard Kocięba, ta kanalia, która ostatnio stała się jakimś hersztem band pijackich na dzielnicy i mianuje się "Panem", bo był szybszy od kogoś tam na rowerze, Helena Kocięba, córka Jadwigi, a żona (może i "byłą", ale jak się raz weźmie ślub to tam jest przysięga do końca życia) Kocięby, Golarz Filip znającego większość plotek i historyjek przekazywanych przez bardzo różne środowiska, no i Renata Drałerowa, która znała nawet więcej plotek i historyjek, ale zazwyczaj z trzeciej albo i ósmej ręki.

Tym czasem jak tak sobie Jadwiga wyliczała w pamięci kogo tu pociągnąć za język to nagle ledwo przed nią rozległy się jakieś krzyki młodszych kobiet, a dwóch drabów biło się przed samym komisariatem. O dziwo nikt nie wybiegł z budynku, choć taki Posterunkowy Szastalski siedzący bezpośrednio przy drzwiach (choć za ladą i kuloodporną szybą) to widział całą scenę. Na parking podjechała jednak Czarna Kia - tajniacki samochód milicjantów, o którym totalnie wszyscy wiedzieli i pewnie zaraz ktoś z niej wyskoczy i zrobi porządek z tymi żulami. Jadwiga mogła ich znać w sensie te kobiety i tych bijących się, ale musiałaby przystanąć i przypatrzeć się.

Na ulicy nie było dużego ruchu, raczej pusto, a i uliczka to nie była jakaś główna arteria miejska. Przechodniów było tyle co kot napłakał, ale jednego to poznałaby i na końcu świata: Kazimierz Nowowiejski! Jej młody sąsiad, bardzo podejrzany i mający jakieś konszachty niewiadomo z kim. W sumie i jego można by pociągnąć za język, bo może coś wie...

ŚWIETLANA 6
CZĘŚĆ II


- A witać, witać. - powiedzieli zbiorowo wszyscy, a wśród nich przewodził Czarny Henryk. Ryszard i Mirosław stali chwilę i przypatrywali się dziwnej zmianie atmosfery, gdy wszyscy uspokoili się, choć jeszcze przed chwili kłócili się. Czarny Henryk wyjaśnił, że jebany Czesio chowa karty do rękawa i bezczelnie kantuje. Czesio zaczął się tłumaczyć, że ma jedną rękę, a rękawa drugie to sobie używa jako dodatkowej, głębokiej kieszeni i tam ma między innymi zapasową talię, ale
- Przecież niby jak kurwa miałbym wyciągać z niej karty? Przecież bym musiał rozwiązać to gówno i wtedy wszystko by do chuja wypadło.
- Pierdol się. Sięgnij kurwa jeszcze raz w okolice kikuta, a jak ci odpierdolę dłoń to będziesz wiedział kto ci ją ujebał. - odpowiedział mu Czarny Henryk, a gdy Czesio jeszcze próbował się coś odezwać to tylko Henryk warknąl na niego: - Zamknij dupę i grajmy... ale najpierw porozmawiajmy tu z Panem Ryszardem. - po czym skierował się do was i grzecznie zapytał - Czego panowie życzą?

Po chwili gawiedź dowiedziała się, że poszukiwany jest Zyzio. Większość niewidziała go ostatnio, ale Biedny Grzesiu i Ania Dwudziestodwólatka zdawali się wiedzieć więcej niż to początkowo przedstawili. No dobra, "przedstawili" to takie grubo na wyrost, bo Grzesia zdradziły jego świńskie oczka, a Anię zasyczenie. Ryszard zapytał jeszcze raz kierując się już do tych dwóch osób, a Czarny Henryk dodał od siebie:
- Mam wstać? - i już wziął do ręki butelkę gotów napierdolić kogokolwiek kto nie będzie utrzymywał porządku. W tym porządku społecznego. Biedny Grzesiu szybko powiedział:
- Ja widziałem, ale nie tutaj. Przejdźmy do pomieszczenia obok. - poprosił Grzesiu, a Bimbromanta łaskawie zgodził się. Czarny Henryk napomknął, żeby wziąć Anię, bo i ona coś wie. Biedny Grzesiu pomogł Ani iść i razem, we czwórkę (to znaczy oprócz już wspomnianych to i z Mirkiem) wyszli z pustostanu po czym osobnym wejściem weszli do pomieszczenia obok.

W kompletnych ciemnościach Biedny Grzesiu wyjaśnił, że widział Zyzia jak go psy zawijały.
- Było to kole szóstej jak tu na pustostanie pojawiło się czterech psiarskich, a każdy z nich miał wyjęte pistolety. Krzyczeli, żeby położyć się, bo będą strzelać to i się położyliśmy. Byłem wtedy ja, Zyzio, Longinus i Jednoręki Czesiek, ale ten ostatni napierdolony jak worek spał. Nawet go jednak nie budzili. Natychmiast dojebali się do Zyzia i go skuli, a gdy go odprowadzali to Longinus próbował zajebać papiery Zyzia i też go skuli i zabrali ich obu. Longinus darł się, że jakim prawem i w ogóle robił awanturę. Dostał pałką w ryj za stawianie oporu i potem wrzucili go do suki razem z Zyziem. Szedłem za nimi przez zarośla. Akurat wtedy przechodził Staniszewski, a gdy go zobaczyli to kazali mu się położyć na chodniku. Zaczął spierdalać, ale rzucili mu pałką tak w nogi, że się przewrócił. Po chwili i jego skuli i wrzucili do suki. W trakcie, gdy Staniszewskiego gonili to Zyzio powiedział mi, żeby nikomu nie mówić, bo nie chce, żeby ojciec wiedział. - zakończył chłopak i spuścił głowę do dołu. Czuł, że zjebał, bo miał nikomu nie mówić, a teraz opowiedział wszystko. Ania dodała:
- Ale zawieźli ich do szpitala. Widziałam jak ich przewieźli i wprowadzili na oddział zamknięty. - oczywiście ten zapis nie odzwierciedla bełkotu jaki wydobył się z jej ust, bo między sylabami były takie jakby dodatkowe, a to czasami i nie w ludzkim języku. Porządnie naćpała się. Niestety zrozumienie tych dwóch zdań zabrało wam całkiem sporo czasu, więc zadawanie jej jakichkolwiek pytań mija się zupełnie z celem. Szpital w okolicy jest jeden, a ona przecież do żadnego dalszego to by nie dotarła. Zbyt duży się z niej bej zrobił. Biedny Grzesiu usiadł na barłogu, a Ania obok niego.

O więcej informacji (w sprawie) to tu będzie kiepsko (chyba że cisną was jakieś pytania to zadać zawsze można), ale jak chcecie tu z kimś pogadać o dupie Maryny to proszę bardzo. Również jeśli chcecie to w jakimśtam zakresie możecie kontrolować wyżej wymienioną Szóstkę - przynajmniej w rozsądnym zakresie: taka Tifani nigdy w życiu nawet grosza za darmo nie odda, a Czarny Henryk nikogo nie zabije... przynajmniej nie przy niezaufanych świadkach. Plus każda z tych osób może z wami przejść do kolejnego punktu podróży jeżeli uprzecie się, a całkiem chętnie to zrobią Biedny Grzesiu, Czarny Henryk i Jednoręki Czesio (przynajmniej, gdyby jeden z nich miał z wami iść, a nie dwóch, czy trzech z nich).

Jeżeli nadal interesuje was odnalezienie Zyzia to oczywistami miejscami poszukiwań będzie Szpital albo dzielnicowa Komenda Milicji, choć podróż do tego drugiego miejsca może zakończyć się odsiadką na 4/8, a to dlatego, że nic na was nie mają. Przynajmniej nie wiecie, żeby coś na was mieli... dodatkowym celem podróży może być melina jednego arabusa zwanego Maroko: on mógłby wyjaśnić czemu Tyku była nieprzytomna u Obszczyfurtka wcześniej (i pewnie nadal tam jest), bo to jej jedyny znajomy, którego adres znacie.

Oczywiście nie stoi nic na przeszkodzie, żeby w końcu iść do Złomoklety, czy gdziekolwiek indziej. Przeterminowana (zeszłoroczna) lista znajduje się tutaj, a nowa pojawi się jak najszybciej. ([Żul Zaciemnienie] Wyścig Wyborczy)
 
Anonim jest offline  
Stary 24-01-2016, 22:26   #15
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Po opuszczeniu budynku komisariatu Jadwiga wygładziła na piersi swój Napierśnik Puszystości i poprawiła owiniętą w okół szyi Szarfę Drapie-żników. Dopiero wtedy Wojowniczka Światła dostrzegła krojącą się awanturę. By jej zapobiec zbliżającej się bójce Jadwiga poruszyła palcami. Tkwiące na jej palcach Kastety Protektorów wysłały ostrzegawcze refleksy słonecznego światła. Jadzia wolno przeniosła prawą nogę w tył i oparła na niej ciężar ciała lekko skręcając przy tym w biodrach. Wisząca na jej szyi Kolczatka Zawiści błysnęła kilka razy ostrzegawczo. Jadzia nie lubiła rozrób na dzielni a wszelakie bójki potrafiła szybko spacyfikować. Naciągnęła mocniej tkwiącego na głowie Satelitę Mądtrości i popatrzyła wzrokiem wyraźnie karcącym. Delikatnie pokiwała przecząco głową by dobitniej dać znać iż wszelkie próby robienia awantur spotkają się z przykrymi konsekwencjami. W myślach już planowała kolejny ruch a więc poszukiwanie tej szumowiny zięcia oraz Golarza Filipa by zasięgnąć informacyji.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 25-01-2016 o 09:53.
Gargamel jest offline  
Stary 25-01-2016, 20:29   #16
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Czarny Henryk może i był zakapiorem, ale trzymał porządek. Za to należał się szacun. Jeszcze chwilę Bimbromanta podpytywał czy ktoś z nich nie zakręcił się kiedyś na ziemiach Pana Bolesława lub Pana Aleksandra, po czym postanowił zwinąć się z Mirkiem i Henrykiem. Cel był prosty - udać się do Złomoklety. Jeżeli Zyśka zabrali do szpitala to Andrzej powinien być w stanie włamać się do ichnego komputera i dowiedzieć się czemu Zyśka przetrzymują.

- Mam złe przeczucia... - stwierdził nagle Bimbromanta.

A może to po prostu suszyło go? W sumie i tak nie wypadało leźć do Złomoklety bez żadnego poczęstunku.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 26-01-2016 o 19:50.
Stalowy jest offline  
Stary 31-01-2016, 13:14   #17
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację


Refleksy bijące z Kastetu Protektorów na moment zaślepiły drabów i zmusiły do skierowania uwagi na Jadwigę. Ta stała z karcącą miną i patrzyła na plebs próbujący wykorzystywać swoje barbarzyńskie zapędy. Być może walka i tak by rozegrała się, gdyby nie to, że wtem cała tamta ekipa dostrzegła Czarną Kię i mimo wszystko postanowiła rozejść się. Z jakiegoś powodu dokładnie przyjrzeli się Jadwidze - część z nich weszła do komisariatu, a część poszła na miasto.

Jakiś czas później Jadwiga dotarła do Zakładu Fryzjerskiego Golarza Filipa. Wewnątrz atmosfera była tak ciężka, że można było ją kroić nożem. Na krzesełkach przy samym wejściu siedziały dziwne, bezemocjonalne zakapiory jakby wyrwane z jednej bajki. Był tam mięśniak w skórze i czarnych okularach (choć wewnątrz zakładu światła za dużo nie było), koleś z czymś dziwnym na twarzy (to pewnie nowa wersja słuchawki do ucha, równie pedalska jak te wcześniejsze) i starszy facet ze sztucznym wyrazem twarzy silący się na uznanie go za człowieka, choć ewidentnie to robot. A zatem nikogo godnego uwagi tutaj nie było.
Dalej była zasłona, a za zasłoną cztery stanowiska - z czego jedynie dwa były zajęte przez klientów, edno przez sprzęt elektromechaniczny, a czwarte miejsce bardziej wyglądało jak stanowisko dentystyczne. Na miejscu był Golarz Filip i jego asystent, też Filip.

Golarz Filip właśnie mówił do klientki, że teraz trzeba poczekać pięć minut, a potem skierował się do Jadwigi:
- Witamy w zakładzie. Czego pani życzy? - oczywiście Jadwiga przyszła tu po informacje, ale jak każda usługa i ta jest płatna. Jeśli chodzi o fundusze pieniężne to aktualnie nie stać jej było na wykupienie wszystkich wiadomości, a z drugiej strony rozwiązania siłowe mogłyby eskalować sytuację - mogliby włączyć się do walki te zakapiory zza zasłony.


PLOTKI I ZŁOMOKLETA


Mirek i Rysiek zaniechali wkraczania na mroczne terytoria bliźniaczego budynku na zacnym Pustostanie Świetlanej 6 jakby szósty zmysł podpowiadał im pułapkę jaka tam na nich być może czekała. O tym jednak nie przekonali się, bo po krótkim wypytaniu o ziemie panów Aleksandra i Bolesława postanowili ruszyć dalej - ku Złomoklecie, a razem z Heńkiem.

Mirek w czasie rozmowy był lekko nadąsany. Właściwie to nawet nie bardzo pamiętał o co chodzi i czemu nie poszli najpierw napić się. Tak o suchym pysku to ciężko było cokolwiek robić. Przekazał pełnię kontroli nad sytuacją Ryśkowi, bo w końcu on był Panem i to on cośtam od niego chciał, żeby mu pomóc w... ratowaniu córki. Tak, chyba mieli ratować córki. Ale jedną, czy dwie? Nawet można by było zadać to pytanie, ale to świadczyłoby o poprzednim olaniu słów Bimbromanty... podkreślić jednak należy, że robienie czegokolwiek na trzeźwy to było tak jakby próbować jechać samochodem bez napompowanych kół - niby dało się. Niby.

Odnośnie informacji zasłyszanych o ziemiach Aleksandra i Bolesława to w sumie nic nowego nikt się tu nie dowiedział oprócz tego, że każdy miał coś do powiedzenia i każdy tylko przekazywał dawno znane fakty i mity wynikające z przekazów ustnych opierających się na zasłyszanych przez półświadków plotkach. Wszyscy byli zgodni do takich podstawowych kwestii:
  • Straż Wiejska, i to nazwa oficjalna!, istnieje i jest na tamtych ziemiach.
  • Tereny leśne niemalże całkowicie pozostają poza kontrolą państwową o ile na masową skalę nie podpierdala się drewna i nie podpala drzew,
  • Tereny nadrzecze to najemnicze i mroczne miejsce, gdzie można dostać wszystko, a w szczególności wpierdol
  • Ziemie Aleksandra częściowo zahaczają o Miasto - o tak zwaną Zatokę Świń,
  • Obwoźny Cyrk Mechaniczny - istnieje i Czarny Henryk tam był, ale jako, że jest ruchome to niewiadomo gdzie teraz jest
  • Piracka Przystań Parowa- legendarne miejsce przemytu rzecznego, o którym wszyscy słyszeli, ale nikt nie widział
  • Dziuple - podobno w co drugiej stodole w odpowiednich porach tygodnia można natknąć się na kradzione samochody
  • Aleksander i Boleslaw - bardzo silnie ze sobą współpracują, choć oficjalnie są ze sobą skonfliktowani i na ich Ziemiach jak ktoś chociażby powie, że to jedna ekipa to Panowie postarają się, żeby taki delikwent zniknął z ich ziem
  • Aleksander - to stary ormowiec, wszyscy o tym wiedzą, to, że jest Panem wynika z jakichś mistycznych umiejętności albo artefaktu i bardzo dużych pleców

Po pewnym czasie Obszczyfurtek, Bimbromanta i Czarny dotarli do budynku, gdzie kryła się melina Złomoklety. Pierwszą negatywną niespodzianką był radiowóz stojący przed drzwiami do interesującej wyżej wymienionych klatki schodowej, drugą negatywną niespodzianką była karetka stojąca obok, a trzecią to, że właśnie ładowano do środka nieprzytomnego Złomokletę! Jeżeli chwilę odczekacie to całe to towarzystwo odjedzie. Niestety w takim stanie trzeźwości nigdy nie uda wam się dotrzeć do Meliny Złomoklety - jest zabezpieczona przed nieproszonymi, trzeźwymi gościami potężnymi zaklęciami, których praktycznie nie da się zdjąć na trzeźwo, a jak już ktoś nie jest trzeźwy to po co miałby je zdejmować?


OBSZCZYFURTKOWO


Stojąc tak przed blokiem Złomoklety i z otwartymi ustami przyglądając się scenie z psiarskimi i łowcami skór nagle zadzwonił obszczyfurtkowy telefon. Mirek spojrzał na wyświetlacz, ale nie znał numeru, to znaczy cośtam kojarzył. Odebrał.
- Czego do chuja!?- spytał grzecznie, tym razem ze znakiem zapytania.
- Mirosław Karaban? - odezwał się głos mężczyzny, jakby trochę przestraszony. Rozmowa chwilę trwała i była okraszona znaczną ilością wulgaryzmów, a przynajmniej od strony Obszczyfurtka. Ogólnie to dzwoniącemu chodziło o to, że galeria wykupi wszystkie pięć obrazów Karabana za w sumie 28.500 zł. Jaka jego odpowiedź na taką propozycję? Trzeba by wrócić do mieszkania jeśli by była pozytywna, a z obrazami to w poniedziałek zgłosić się do galerii (adres został podany i jest już Mirkowi znany, przynajmniej dopóki znów nie napierdoli się jak świnia i nie zapomni) i już będzie czekała kwota. Według faceta we wcześniejszej rozmowie Obszczyfurtek nalegał, żeby mu w gotówce dać kasę.
 
Anonim jest offline  
Stary 31-01-2016, 16:01   #18
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Jadwiga grając rolę starszej Pani, co to przyszła swą wątpliwą urodę poprawić uśmiechnęła się promiennie pokazując garnitur białych aczkolwiek tylko ona o tym wiedziała sztucznych zębów. Ciągnęła z głowy przy tym satelitę mądrości czyli moherowy beret.
- Dzień dobry chciałam zamówić poprawienie moich loków. - poprawiła swoje lotnik środkiem dłoni robiąc niewinny wyraz twarzy w końcu była tylko starszą panią która przyszła do fryzjera aby poprawić swój wygląd. Wykonała krok w przód jakby chciała ruszyć w stronę siedzisk ale był to tylko pretekst by znaleźć się jak najbliżej golarza. Gdy była na tyle blisko by nikt nie mógł ich podsłuchać szepnęła mu do ucha.
- I pewnych informacji. - skinęła głową podeszła do krzesła i usiadła sobie wygodnie.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 31-01-2016, 20:45   #19
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- I cały misterny plan wpierdut - Bimbromancie opadły ręce.

Ich jedyny kontakt ze światem wirtualnym i nowoczesnością właśnie poszedł lulu do cholernego szpitala. Kto nakablował? A może ktoś nakrył Złomokletę i przyłapali go że jest napierdolony jakimś towarem? Cholera raczyła wiedzieć, ale wyglądało na to że mieli kolejny powód aby zacząć interesować się szpitalem. Ech. Kur...

Bimbromanta szybko przeliczył pieniądze w kieszeni.

- I chuj... bez pół litra nie ogarniemy tego. Henryk, Mirek... reflektujecie wódę?
 
Stalowy jest offline  
Stary 01-02-2016, 19:53   #20
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację

- Daj pan kurwa momencik, policzyć muszę - rzucił do słuchawki przysłuchując się Bimbromancie
Który wypowiedział magiczne słowo... przez co Obszczyfurt zapomniał o galerii i obrazach.
Nie można było potwierdzić, że Mirek reflektował na wódkę.

To określenie byłoby lekko nieprecyzyjne i potrzeba by było rozwinąć to w na przykład "Mirek reflektował na wódkę jak pedofil na opiekę nad wycieczką szkolną". Nie, to był zły przykład, szczególnie wobec Ryśka i jego problemu.
Myśli Mirka zaczęły rozdzielać się między flaszkę, a brzeszczot jaki należało zakupić by być przygotowanym na pogaduszki z Krakowskim.

Mózg Obszczyfurtka pracował jak lokomotywa, zdezelowana, ale mozolnie prąca naprzód. Flaszka i brzeszczot definiowały potrzebę złociszy aby je zakupić. A tych nie miał. Z drugiej strony wciąż wpatrując się w starą nokię znów wjechał na tory rozkminy gadki z dziwnym typem i zrozymiał że jest bogaty obrzydliwie. Mieć 28pińcet i nie mieć 28pińcet, to jak w pysk strzelił razem prawie 60 koła.
Zrobiło mu się słabo i zachybotał się, a łapiąc równowagę oparł się o ramię Henryka.

- Proste jak esperal, że łyknąć trzeba. - zgodził się zasłaniając mikrofon komórki. - Zaprawdę bowiem powiedziane jest. Pij a problemy same się rozwiążą. Tylko że ja nie przy pieniądzu. A tu mi jaki debil mówi, że muszę do domu obrazy ogarnąć, to mi prawie czydziesci koła odpali. Można kartoflany nektar u mnie rozpracować, tam pomysleć. Rysiu, może ta kasę to my na ujebkę Tymoteusza wykorzystamy? - spytał wskazując, że musi dać odpowiedź rozmówcy wiszącemu na linii.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172