Cytat:
Napisał Ceti
(Post 626759)
Post administracyjny:
1. GraveWitch zrezygnowała
2. Ja jestem chętny dalej prowadzić, ale chciałem upewnić się, że nie gracie "na siłę".
3. Czy jest coś, co chcielibyście abym poprawił? |
Ja mogę dołączyć. MG pisał mi na PW, żeby was, gracze, zapytać, czy nikt nie widzi nic przeciwko. Umiem oddzielić moją wiedzę od wiedzy postaci.
Mógłbym grać:
-
Marc Vernier - znany badacz z
http://lastinn.info/sesje-rpg-horror...ulhu-18-a.html weteran z Wielkiej Wojny, przedwojenny adwokat, adept okultyzmu (choć jego doświadczenia wskazują, że magia nie istnieje to ma otwarty umysł ze względu na zainteresowania jego zmarłego, w czasie wojny, brata i żywego, starszego i zamieszkałego w Marsylii znajomego)
-
Michael Frost - bliski przyjaciel Roberta Carlyla, który bezpośrednio po tragedii w Kenii prowadził na własną rękę i koszt niewielkie śledztwo, które jednak nie przyniosło zbyt wielu informacji ponad te znane publicznie. W czasie swego śledztwa był w Londynie, Egipcie i Kenii. Jest bogaty i miał epizod z kokainą, ale wyszedł z tego. Spośród ludzi z ekspedycji znał dobrze Hypatię Masters i pobieżnie Penhewa, Hustona i Bradiego (tego tylko jako kolegę Carlyla).
-
Michelle "Micky" Frost - jak Michael Frost tylko zamiast "bliski przyjaciel" to "kochanka"
-
Grzegorz "Gregory" Sokołowski - najemnik, który w czasie swych walk poznał Medaliona Bradiego. Od 1906 roku uczestniczył w konfliktach na każdym kontynencie. Ma smykałkę do języków, ale bardzo kiepsko radzi sobie w miejscach, w których nie ma pożogi wojennej, dlatego wydaje swój majątek na podróże do miejsc niebezpiecznych. Prawda jest taka, że Jack Brady wisiał mu spory szmal, gdy wyruszył na Ekspedycję Carlyla i odsetki wciąż rosną (o ile Brady w ogóle żyje, Sokołowski nieprzejmuje się takimi drobiazgami, czy ktoś żyje, czy nie jeżeli chodzi o długi podobnie jak nie przejmuje się prawem). Miał spotkać się w Nowym Jorku z Jacksonem Elliasem, ale spóźnił się i teraz biedak nie żyje. Znał Jacksona Elliasa, ponieważ współpracował z nim przy innych jego książkach i nawet raz czy dwa ocalił mu tyłek w bardziej niebezpiecznych okolicznościach, na które zdrowa na umyśle osoba nie dałaby sobie rady. Sokołowskiemu wydaje się ironiczne, że śmierć Jacksona Elliasa spotkała w tak "cywilizowanym" miejscu jak Nowy Jork, gdy tyle razy udawało mu się przeżyć w rzekomo bardziej brutalnych okolicznościach. Sokołowski już słyszał, że Eliasa nieźle poharatali i postanowił go pomścić w ramach przeprosin za spóźnienie. Sprawcy już powinni mieć nadzieję, że wpadną w ręce policji i zostaną powieszeni, bo gdy Sokołowski do nich dotrze to już będzie za późno.