Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2016, 22:36   #21
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Kiedy wielkie bydle powoli wciągało demonicę do swojej paszczy, Stevie zrezygnowany spojrzał na swój pistolet na strzałki. Zdecydowanie nie widział się na pierwszej linii ataku.
- Angie! Oswobódź się i spadaj! - przekazał Michael.
- Właśnie, Angie, oswobódź się - dodał Wypłosz, bo przecież rada była bardzo dobra. Aby nie stać bezczynnie, garbus dorwał się do wiszącej na ścianie gaśnicy halonowej. Wypłosz pociągnął za zawór i cisnął gaśnicą nieco ponad paszczę potwora. Nawet jeśli nie zdoła go oślepić, to przynajmniej zaszkodzi dziurze ozonowej, a przecież kluczem do zwycięstwa są małe sukcesy.
 
pppp jest offline  
Stary 23-09-2016, 01:00   #22
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Oliver
Jest. MP5 kopnęła do w ramię. Fomor osunął się na ziemię. Miał rozwalony łeb, ale wciąż żył. Powoli próbował podnieść strzelbę. Oliver ponownie pociągnął za spust. Głowa fomora rozbryznęła się, a ciało znieruchomiało. Szybko, profilaktycznie strzelił do pozostałych leżących fomorów. Właśnie miał sprawdzić czy ktoś z jego oddziału nie przeżył gdy spostrzegł wijącą się przy podłodze mgłę. Nie płynęła “chmurą” jak to mają w zwyczaju mgły czy gazy. Ta wiła się niczym macka.
Nagle usłyszał jakiś dźwięk. Przy drzwiach stał kolejny fomor, za nim jeszcze jeden. Drugim wejściem wchodziło kolejnych dwóch. Olbrzymie mięśnie deformowały ich sylwetki. W rękach mieli toporki strażackie.
Nawet nie zauważył jak mgła przepłynęła między jego nogami i zaczęła kłębić się tuż za nim.

Demolition squad
Światłe rady obu kompanów pozwoliły podjąć decyzje demonicy. Ciekawość pchała ją do paszczy, ale tym razem zwalczyła tą kobiecą przypadłość. Angie szarpała się z całej siły, ale macka cal po calu ściągała ją do siebie. Złapała mackę kalecząc się w dłoń o ostre zadziory i chlasnęła pazurami drugiej ręki. Raz i drugi, macka z mlaśnięciem zerwała się. Kątem oka demonica zauważyła jak coś mija ją w odległości kilku centymetrów.
Przedmiot odbił się od jednego z zębów i wpadł do paszczy.

Druga grupa
Godzilla rzucił się do ataku. Bill był parę kroków z tyłu. Wrogowie także zaatakowali. Trójka wilkołaków z uszami niczym nietoperze skrzydła. W rękach dwóch były małe klave’y, trzeci dzierżył wielki klave. Pierwszym uderzeniem Jason posłał jednego z nich w tył. Drugi uniknął ciosu i chlasnął ostrzem przez bok mokola. Srebro i zaklęty duch wgryzły się w ciało. Jason zgiął się z bólu w pół, trzeci Tancerz Czarnej Spirali wyskoczył wznosząc miecz. Ostrze, praktycznie niewidoczne w mroku, opadało na kark Godzilli.

Demolition squad

Eksplozja rzuciła Angie na ścianę, Wypłosz i Michael padli na ziemię. Przez chwilę panowała cisza, cała trójka oblepiona mięsem i wnętrznościami powoli wstawała. Wciąż dzwoniło im w uszach. Kawały mięsa z mlaśnięciem spadały z nich na podłogę… i zaczynały sunąć w kierunku stwora, tam zrastały się. Powoli ale uparcie. Za góra kwadrans potwór będzie jak nowy.


Angie dwie rany od wybuchu. Epicko słaby rzut na wytrzymałość.



Druga grupa
Bill skoczył. Klave skrzesał iskry uderzając w podłogę i zostawiając w niej wielką rysę. Bill i tancerz potoczyli się gryząc i szarpiąc nawzajem. Ohydny smak wypełnił paszczę wilkołaka. Ledwo powstrzymując się od rzygnięcia złapał głowę wroga i zaczął tłuc nią o podłogę. Tancerz złapał za przeramiona Billa wbijając szpony. Cięły do kości.

Jason wciąż wpatrywał się w rysę na podłodze. Bill zdążył na czas. Z warczeniem spaczony wilkołak rzucił się na niego z klavem. Mokol uniknął i kłapnął zębami chcąc odgryźć ramię, lecz wróg był szybszy, zdążył przekręcił dłoń. Ostrze przebiło język i wyszło dołem. Jason rycząc z bólu zacisnął szczęki odgryzając dłoń i kawał przedramienia. Klave wszedł się aż po rękojeść. Smagnięcie kolczastym ogonem wbiło Tancerza w ścianę. Poprawił drugi raz i trzeci. Usłyszał kroki. Ostatni Tancerz właśnie skakał na niego z nożem.

Bill wbił kciuki w ślepia i nacisnął. Pazury zagłębiły się w mózgu, ciało zadrżało pod nimi znieruchomiało. Kątem oka widział ostatniego z Tancerzy Czarnej Spirali skaczącego na mokola. Był za daleko by cokolwiek zrobić.

Palił go bok, palił pysk. Jedyne co mógł zrobić to odwrócić się placami. I tak zrobił. Poczuł jak przeciwnik nadziewa się na kolece. Nie miał siły na nic innego, po prostu rzucił się plecami na ścianę. Klave z brzdękiem upadł na podłogę.


Godzilla 3 prawdziwe rany - więc regenerują się jedna dziennie.
Bill tylko 2 prawdziwe rany
Wrogowie wygadają na martwych.
Dziwne ale Marcus nie pobiegł Wam pomóc.



Oliver
Nagle Oliver poczuł czyjąś obecność za sobą.
- Liczę, że kiedyś ty będziesz bronił moich placów - warknął Slade wpatrując się w fomory. - Twoja rodzina zawsze była honorowa i spłacała przysługi. Nie wyrodziłeś się aby? - p. o. księcia miasta pozwolił sobie na spojrzenie kątem oka na Oliviera. Jego złośliwy uśmieszek ukazywał kły którym daleko było do wilkołaczych, ale z całą pewnością jeszcze dalej do ludzkich. Zakrzywione pazury wyrastały z właśnie z jego palców.
 
Mike jest offline  
Stary 23-09-2016, 22:49   #23
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Biedni... - rudzielec powoli podniósł się z podłogi i przyjrzał rozpryśniętej po całym korytarzu istocie - [i]Ludzie. Czujesz to, Michael? - Wypłosz przykucnął przy jednym z pełznących fragmentów potwora - To kilka dusz. Nie fomory, zwykli ludzie. Połączeni w tą abominację.

Stevie zamyślił się na krótką chwilę. Nie spodziewał się takiego poziomu okrucieństwa po Pentexie.
- Jakiś nephandus tutaj był - rudowłosy sięgnął do kieszeni, po czym wydobył z niej plastikowy worek i z wielką ostrożnością zgarnął do niego jeden z mniejszych kawałków potwora - A może dalej jest. Spal całą resztę, to powinno spowolnić regenerację o następne kilka godzin. Ten kawałek przekażę mistrzowi Nicodemusowi, może on będzie umiał pomóc nieszczęśnikom przemienionym w tę bestię. Do tego czasu spróbuję się z nią zaprzyjaźnić, może mamy jakieś wspólne zainteresowania.

Smród był okropny i Wypłosz z trudem powstrzymywał wymioty. Jak dotąd niespecjalnie czuł strach, ale w tej chwili rudzielec czuł się wyjątkowo niepewnie. Nephandi, szaleni magowie, którzy oddali swojego awatara jakimś jeszcze bardziej szalonym istotom. I to wszystko podczas zapowiadającego się tak niewinnie spacerku przez biurowiec tajnej organizacji próbującej przejąć władzę nad światem.
 
pppp jest offline  
Stary 26-09-2016, 10:21   #24
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Swordich podniósł się z ziemi. Otrzepał się z resztek tego czegoś i popatrzył z przerażeniem na kawałki ciał zbierające się do kupy.
- Cholera. Nie mamy czasu na ponowną walkę z tym czymś. Spalić by się przydało, ale czym?- Mówił chociaż wydawało mu się, że w myślach to się dzieje.
- Może i ludzie, ale nie sądzę by można było im pomóc poza zgładzeniem do reszty.- Odpowiedział do Steviego. Michael chciał już wracać do dalszej roboty gdy zobaczył gramolącą się Angie. Nie przypominała już tej pięknej i zmysłowej dziewczyny. Teraz tylko demona z piekła rodem.
- Cała jesteś?- Podszedł do demonicy. Jakoś odechciało mu się myśleć o Angie jako o piękności. Wątpił by w przyszłości pomyślał o niej i nie zobaczył przed oczyma tej piekielnej formy. Następnym razem nie będzie się zabierał za demonice, wilkołaczki i inne temu podobne. Za bardzo kochał piękno ludzkiego ciała a tu taki zawód.
- Macie pomysł jak to unieszkodliwić? Angie to podobno dusze jakieś może ty coś zaradzisz?- Miał nadzieję, że diablica jest na tyle potężna a to coś na tyle słabe by mogła uporać się z tym.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 26-09-2016 o 11:37.
Hakon jest offline  
Stary 26-09-2016, 22:55   #25
 
pppp's Avatar
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Nie musisz im pomagać, mam nadzieję, że mistrz Nicodemus się tym zajmie - powiedział Wypłosz uśmiechając się pod wąsem - Kawałek który zabrałem wystarczy, reszta może zostać zutylizowana. Nie możesz zrobić nawet małego fireballa, Michael? W DnD to było łatwiejsze - Stevie, wciąż nachylając się nad jednym z większym kawałków protoplazmy nagle złapał się za brzuch.

- Kurwa, jak to śmierdzi... - Wypłosz stęknął, po czym dramatycznie czknął i jeszcze dramatyczniej zwymiotował. Strumień wymiocin, kawałków jelita, przełyku i innych elementów układu pokarmowego gwałtownie trafił w czołgające się po podłodze resztki potwora. Kwaśne wymiociny zaczęły się przepalać przez podłogę, przy okazji trawiąc kilka fragmentów bestii. Potwór wciąż mógł się zregenerować, ale jego większa część została permanentnie usunięta.

- Zbieramy się? - Stevie otarł usta, starając się, aby resztki wymiocin nie szpeciły jego wspaniałego wąsa - Następny punkt jest dość daleko stąd.
 
pppp jest offline  
Stary 28-09-2016, 12:06   #26
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Spokojnie, podeśle ci kosz owoców. Nie jesteś chyba na żadne uczulony? - trochę złośliwy żarcik w stronę księcia wampirów, ale Oliver nie mógł się powstrzymać.
MP5 przystawione do ramienia już celowało we wrogów. Pociągnąć za spust zanim ci zdążą się ruszyć w ich stronę, wyeliminować chociaż jednego. Nie czekał na rozkaz, tylko walił krótkimi seriami.
 
Raist2 jest offline  
Stary 29-09-2016, 00:01   #27
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Jayson "Godzilla" Atkinson - Pomiot Godzilli



Godzilla robiła to do czego została przyzwana. Gryzła, cięła, szarpała i rozrywała mięso. Mięso splugawione żmijowym smrodem. Odcinające się stalą na swoim oprawcy. Ale los był nieunikniony. Wyrwanie ramienia, zmiażdżenie kolcami ogonowymi o ścianę załatwiło sprawę. Choć Jayson musiał przyznać, że jednak zanim ich załatwili dali mu popalić. Sapnął raz jeszcze patrząc na nieruchome ciała wrogów. I nagle ryknął na nie. Rzucił się i złapał szczękami za głowę jednego z nich i oderwał od tułowoa jednym szarpnięciem szczęk. By reszta ciała nie poleciała za szarpniętą głową stąpną pazurami tylnej łapy na nie więc za urwanym łbem poszybował tylko zakrwawione kawałki najwyższych kręgów kręgosłupa.

Godzilla rozejrzała się po korytarzu węsząc przy okazji. Próbowała zlokalizować kolejne mięso do rozszarpania. Z pyska wciąż skapywała jej ślina i krew oraz zwisały resztki kręgosłupa. Coś się mieniło. Cicho. Martwo. Ciemno. O dziwo był przy nim tylko Bill. Zaś niegdzie nie było ani Marcusa ani tej blond foczki. Ani żywych ani martwych. ~ Gdzie ich wywiało? ~ zastanowił się nad tym już nieco chłodniejszym umysłem. Czyżby Marcus pomógł "zniknąć" lasce? A nie starczyło by jej sprzedał kopa w ten jej apetyczny tyłeczek wskazując odpowiedni kierunek do zwiewania i potem im pomógł? Gdzie on jest do cholery? Byli tu sami. Tylko on i Bill. Nie było innych grup ani nikogo. Przynajmniej mokol nawet w bojowej formie nikogo nie wykrywał. Same puste i co nieco nadkruszone ich działalnościa pomieszczenia i korytarze.

- Macsss gziie sstśśś? - odezwał się do komunikatora jakie mieli przy sobie. Liczył, że jak wariant z ewakuacją laski jest słuszny to chyba wilkołak powinien się odezwać. Jak nie to się pomyśli co dalej. Właściwie mieli sprzątać teren po rajdzie alf a Trójka podkładać bomby. Ale liczył, że ktoś z tych grup się odezwie i jakoś da znać jak im idzie nawet jeśli wszystko by szło ok. Dał znać Bill'owi że idą dalej śladami Alfy. Zastanawiał się gdzie jest Colson i reszta. Fajno by było zobaczyć szefa mokoli w akcji. A coś mu się obiło o uszy w kontenerze, że chyba gdzieś tu miał być.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 29-09-2016 o 01:14.
Pipboy79 jest offline  
Stary 29-09-2016, 14:18   #28
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jeff
- Nie opłaca się zostawać po godzinach - wy warczał Masters do ucha COO, ten szarpnął się, ale potężne łapy dwóch Władców Cieni mocno go trzymały za ramiona przyciskając do podłogi.
Nagle w polu widzenia dyrektora operacyjnego pojawiły się czarne wojskowe buty. W otoczeniu wilkołaczych łap wydawały się nie na miejscu. Zatrzymały się tuż przed nim. Nadwyrężając kark spojrzał w górę, ale zobaczył tylko noktowizor zasłaniający połowę twarzy.
- Gdzie jest młoda wilczyca, którą porwaliście? - zapytał osobnik niezbyt głośno.
- Pocałuj mnie w dupę, nic ci nie powiem.
- Jak tam dojść?
- osobnik jakby nie zwrócił uwagi na odpowiedź COO.
- Głuchy jesteś…?
- Jakie są zabezpieczania?
- COO nawet nie odezwał się - Opiera się. Trzeba odwrócić jego uwagę.
- Co… AGHhh!
- zaryczał gdy wielki klave odrąbał mu nogę.
Jeff zatoczył się pod wpływem eksplozji bólu z umysłu COO. Wytarł kroplę krwi wyciekającą z nosa i wstał z kucek.
- Natrysk z kwasu i automatyczne działka ze srebrem. Wyłączane przez ochronę w środku.
- Lekko nie będzie
- warknął któryś z Cieni.
- Lekko to się sra po ogórkach z mlekiem - powiedział Masters - coś jeszcze wie?
Jeff skinął głową.
- Sporo, ale nie wszystko miałem czas przeczytać…
- I dobrze, bo by ci się we łbie popierdoliło -
świst ostrza i głowa COO potoczyła się po podłodze. - Spalić to gówno.

Oliver
MP5 plunęła ogniem. Pociski trafiły prosto w pierś jednego z fomorów, ten tylko zachwiał się i ruszył wznosząc toporek. Drugi także nie próżnował także skoczył na Cole’a. Oliver walił bez opamiętania. Seria trafiła fomora w locie, ten zwalił się na ziemię, ale już gramolił się na nogi nie zwracając uwagi na lejącą się z ran krew. Odskakując posłał drugiemu serię w głowę, ostrze toporka świsnęło tuż koło jego twarzy.

Nie widział co robi Slade, ale skoro nic nie trafiło go w plecy to Slade musiał to robić dobrze.
Dupa, koniec amunicji. MP5 był pusty jak głowa polityka, a oba fomory znowu wstawały brocząc z ran.

Druga grupa
Godzilla nie doczekał się odpowiedzi Marcusa, pochylił się i wciągnął w nozdrza powietrze. Trop był wyraźny. Dziewczynę też wyczuwał. Ruszył. Po kilku krokach wyjrzał za zakręt korytarza. Byli tam oboje. Już z tej odległości wyczuł krew, dużo krwi. Dziewczyna siedziała na podwiniętych nogach i trzymała na wpół opartego o nią Marcusa. Drugą ręką głaskała go po włosach.
Godzilla wiedział. Po prostu wiedział, że stało się coś złego. Dziewczyna była cała we krwi. We krwi Marcusa. Który nie żył. Bo tylko martwy wrócił by do ludzkiej formy.
Dziewczyna spojrzała na zbliżające się dwa potwory, ale w jej nieobecnym spojrzeniu nie było widać strachu. Nic nie było widać. Coś musiało puścić jej w głowie.
- Nie żyje - wyszeptała - A chciał tylko mnie bronić.
Spojrzała w głąb korytarza jakby tam gdzieś znikł zabójca.
- Idźcie, zaopiekuję się nim - odgarnęła pokrwawione włosy z jego czoła. - Strzeżcie się mroku czarniejszego niż noc.

Demolition squad

- To nie dusze, tylko duchy - odparła Angie - Te duchy nigdy nie były żywe. Możesz zmienić pianę w gaśnicy w benzynę? Moglibyśmy to spalić.

Jeff
Został sam z dwoma wilkołakami. Smród dopalających się zwłok był porażający. Odłożył broń na biurko i zaczął zdejmować obudowę komputera. Od razu zauważył, że nie jest to seryjny model. Była szansa, że impuls elektromagnetyczny obszedł się z nim łaskawiej. mała bo mała, ale zawsze. schował dysk do torby i zaczął przeglądać biurko i pakować papiery jak leci. Musiał przestrzelić zamki w kilku szufladach. Potem ktoś to przejrzy, może znajdzie się informacje o jakiś sprawkach Pentexu.
Nagle Jeden z Cieni zacharczał z piersi wystawał mu kolczasty kawał stali. Który nagle zniknął, wyrywając z pleców wilkołaka kawały ciała. Depcząc zwłoki wszedł do pomieszczenia najpaskudniejszy wilkołak jakiego widział Slater. Drugi z cieni rzucił się na niego z klavem, ale ten sparował bez trudu atak i kopnięciem odrzucił wilkołaka w kąt.
- Jak śmiesz plugawić Gaje swoim istnieniem - warknął wilkołak wstając z rumowiska w jakie zmieniło się biurko.
“Abominacja” - przemknęło przez myśl Jeffowi. Praca dopadła go nawet w takim momencie. Na razie klęczał ukryty za biurkiem przetrząsając najniższe szuflady. najwyraźniej Abominacja go nie zauważyła… jeszcze. Wiedział, że "Chadzający tam" jest dobrym wojownikiem, ale wiedział też, że raczej nie wygra tego starcia.
 
Mike jest offline  
Stary 29-09-2016, 16:22   #29
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Nie lubił walczyć w zwarciu, wolał trzymać się na dystans, w tym był dużo lepszy. Ale teraz nie miał wyboru, byli już za blisko żeby marnować czas na zmianę magazynka, czy chociażby walenie z Beretty. Puścił pm’a na podłogę przybierając postać Glabro. Zza pasa wyciągnął posrebrzoną elektryczną pałkę teleskopową i nie tracąc czasu zdzielił pierwszego prosto w pysk. Podrasowana broń przepuściła przez ciało fomora 6 milionów wolt.
 
Raist2 jest offline  
Stary 29-09-2016, 22:35   #30
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Jeff spojrzał na Abominację z lekko przekrzywioną głową. Jego lewa dłoń powędrowała do kieszeni bojówek, złapała jeden z dwóch ostatnich magazynków do Glocka zawierających srebrne kule. Slater szybkim, zdecydowanym ruchem przeładował broń, wypuszczając pusty w połowie magazynek na ziemię.

Nim zdążył się wychylić zza osłony biurka, jego umysł wysłał jeszcze krótką wiadomość, jakby smsa do "Chadzającego tam": ~ Gleba!
Wyłonił się ze swojej kryjówki, posyłając kilka strzałów w Abominację. Czas, który kupił dla siebie i Władcy Cieni, powinien wystarczyć, by wilkołak wykorzystał przewagę, a Jeff porwał prawdziwą broń z biurka i zdążył ją przeładować.

Jego umysł ponownie zaatakował tego wieczora. Tym razem było to potężne pchnięcie bólem prosto w mały móżdżek Abominacji. Miał tylko nadzieję, że "Chadzający tam" wykorzysta okazję i rozkurwi to coś na kawałki...
 
Corrick jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172