Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2016, 02:45   #1
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
[18+ Wampir Sci-Fi] W blasku Czarnego Słońca

W blasku Czarnego Słońca

Czyli: Wampir w przyszłości




Ta ostatnia niedziela
W Alabamie, gdzie widok staruszków jako kasjerów w markecie czy na stacji benzynowej nikogo nie dziwi. Skąd większość młodych dawno pouciekała do ościennych stanów. W Alabamie czas płynął powoli.
Tak dla żywych jak i dla martwych.

Tatiana mogła narzekać jedynie na nudę. Problemy owszem czasem się zdarzały, ale nie było to nic, z czym Zakon Św. Barbary nie mógłby sobie poradzić.
Smykowska miała swój własny mały świat, domenę w której nie musiała przejmować się gierkami spokrewnionych, innymi nadnaturalami czy po prostu wścibskimi ludźmi. Interes kręcił się dobrze. Mijały lata, minęła dekada, potem kolejna. Każda noc wyglądała tak samo.
Aż nagle nastał dzień.


***


Stało się to w niedzielną noc, dokładnie dwie minuty przed północą. Tatiana na zawsze zapamiętała tą godzinę. Sekundnik ściennego zegara zatrzymał się dokładnie w tym samym momencie kiedy ucichła muzyka z radia. Kiedy ucichły wszystkie ptaki. I choć zgasło całe elektryczne światło i elektryczność w ogóle, przez okno wlała się jasność. W pierwszym odruchu, Tatianie przebłysło przez głowę, że to słońce, ale północ nie była przecież czasem gdy żar słońca winien lać się do pomieszczenia. Istotnie, za oknem nie było widać słońca. Nie, to było znacznie jaśniejsze.
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/c9/51/90/c95190d055e69528074384cfdf0b35df.jpg[/media]
i cieplejsze.

Tatiana czuła jak fala ciepła narasta, kiedy stojąca obok ghulica zatoczyła się i upadła na ziemię. Wampirzyca poczuła jak krew w jej własnym ciele właśnie umiera.
[media]http://65.media.tumblr.com/b6291d9681252c0b98bffa213fe16b2d/tumblr_nyece1wM4d1rawb5do8_500.jpg[/media]
Wszystko działo się jednak tak szybko, że nie zdążyła nawet doświadczyć głodu czy szkła pękającej szyby, futryny okna i tego wszystkiego co wpadło na nią z podmuchem. Nie zdążyła też poczuć tych wszystkich kości, które w niej pękły, gdy jej plecy zderzyły się z murowaną ścianą. Wszystko po prostu zgasło.
 
Amon jest offline  
Stary 06-11-2016, 19:03   #2
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Część Pierwsza: Przebudzenie

I'm alive but dead, awake but asleep
Venom

Denerwujące świszczenie. Tatianie zajęło trochę czasu zlokalizowanie źródła tego dźwięku. Świst wydobywał się z jej własnego gardła. W bajkach starszych była prawda - spokrewnieni potrafili chrapać. Tatiana nie przypuszczała, że kiedykolwiek dane jej będzie jeszcze obudzić się od własnego chrapania, cóż uczysz się całe życie a kiedy umierasz, uczysz się widocznie do końca śmierci.

W ustach czuła okropny niesmak - trampek, chyba tak to za życia nazywała. Tylko porządne alkoholizowanie się, połączone z zaniedbaniem higieny jamy ustnej potrafiło doprowadzić żywych do takiego stanu. Wampirzyca poruszyła szczęką. Nie mogła znaleźć języka - dosłownie. Albo go nie czuła, albo go nie miała. Przed oczami wirowały jej światła, nie wiedziała czy otwiera czy zamyka powieki bo ich też nie czuła. Uniosła dłoń do twarzy. Ramię ważyło chyba tonę. Tak bardzo chciała zwymiotować, tak bardzo nie miała czym.
Najgorszy kac w życiu i po nim.


***


Po pewnym czasie Tatiana doszła do wniosku, że jest w stanie opisać to co widzi. Całe jej ciało wyglądało bardzo ale to bardzo Nosferatu. Tatiana nigdy nie widziała nagiego Noska, nidy nie chciała widzieć nagiego Noska. Teraz już było po wszystkim… Pomijając suchość mumii, barwę tynku i okropną chudość. Jej osobie w wielu miejscach zwyczajnie brakowało mięsa. Całość trzymała się w zasadzie chyba jedynie dzięki przezroczystej laminacie, która szczelnie opinała Tatianę. Wampirzyca była zafoliowana jak ogórek z hipermarketu.

[MEDIA]http://previews.123rf.com/images/pejo/pejo1207/pejo120700150/14452907-Cucumber-in-a-packaging-foil-in-front-of-a-white-background-Stock-Photo.jpg[/MEDIA]

Do owej folii, w różnych miejscach powtykane były plastikowe przewody z krwią. W sumie kilkanaście kabelków, głównie w okolicach szyi.
To, że dzięki właśnie tej krwi, wampirzyca się obudziła, było oczywistością. Tatiana zaś nie mogła wiedzieć kto to zrobił i dlaczego. Wiedziała jednak, że ma teraz wystarczający zapas vitae by uleczyć się i przestać wyglądać jak Nosferatu. Nie widać też było żadnych fizycznych elementów mających na celu powstrzymanie kobiety przed podniesieniem się z… no właśnie z czego? kabiny leczącej? stołu operacyjnego? Tak czy siak, nie wydawało się by coś miało przeszkodzić Tatianie w swobodnym ruchu. Kable z krwią ciągnęły się ku sufitowi, jakieś dwa metry do góry. Wampirzyca znajdowała się w centralnym punkcie pomieszczenia na planie koła o promieniu jakiś dziesięciu metrów. Zewnętrzną ścianę stanowiła lustrzana szyba. W pomieszczeniu panował półmrok, czerwone światło przywoływało na myśl starodawną ciemnię.

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-MaUbE5kMB4c/WBPdv5QHwvI/AAAAAAAAgqo/7BJgvNc4qx4mzahyIkQPp5fe22vnAfrzQCLcB/s1600/przebudzenie1.jpg[/MEDIA]

Ciężko było poukładać myśli, ale chyba tylko dzięki temu nie wpadła w panikę na widok swojego ciała. Nigdy nie myślała, że zobaczy kogokolwiek w takim stanie... a teraz ona sama. Szpetna, słaba kreatura... Regenerowała się - widziała to. Jej mózg też się regenerował. Nie było sensu go przeciążać i szukać odpowiedzi na pytanie, które już teraz ją atakowały. Ktokolwiek jej to zrobił... Chciał, by wróciła do sił. I ona też tego pragnęła. Póki co więc ich cele były wspólne.


- Nie... skrzywdzę... was - wychrypiała z trudem, a w głowie dodała “na razie”.
Do uszu wampirzycy doleciał charakterystyczny zgrzyt głośnika, zupełnie jak na peronie w Skarżysku Kamiennym, przez który to Tatiana przejeżdżała kiedyś jeszcze przed wylotem do Stanów.
- Czy dobrze mnie słyszysz? - zapytał za pośrednictwem głośnika kobiecy głos w poprawnej angielszczyźnie.
Kiwnęła głową, wodząc wzrokiem wzdłuż lustra. Starała się... nie przejmować własnym odbiciem.
- Czy twoje zmysły funkcjonują prawidłowo? Wzrok, powonienie, dotyk? - tym razem głos należał do mężczyzny.
Tatiana czuła się w pełni sił, mogła by w każdym momencie zerwać z siebie całe to opakowanie i skoczyć prosto do ściany, jednym susem. Nie zamierzała jednak wykładać wszystkich kart, dopóki nie dowie się co to za miejsce oraz co zostało jej przeznaczone.
- Zmysły są... otępiałe. Wzrok trochę... nieostry. - udała, że szuka słowa. - Co to za miejsce? Kim jesteście?
Nastąpiła kilkuminutowa cisza, po której w lustrzanej ścianie uchyliły się szerokie drzwi. Do pomieszczenia wkroczyły dwie postacie.
[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-KggEd2S3CiA/WBjlHTOep2I/AAAAAAAAgrw/DHQzl2WV6AswTjrYD7JXWrA9JEQrovNBQCLcB/s1600/ren01.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-t5OxlhcSw88/WBjlHVaLBbI/AAAAAAAAgrs/HIeFfHC5fucqZ8bfTedcu_a6jaSycf2ewCLcB/s1600/yul01.jpg[/MEDIA]


Zarówno mężczyzna jak i kobieta mierzyli w swoich futurystycznych kombinezonach ponad dwa metry. Ich pancerz sprawiał wrażenie super wytrzymałego i niewątpliwie dodawał nieznajomym pewności siebie. Ludzie wyglądali na takich, którzy czują się bezpiecznie. Ale czy mieli rację?
- Jestem Ren. - odparła kobieta zatrzymując się półtorej metra przed Tatianą - jestem oficerem naukowym RZ - kobieta przeniosła wzrok na mężczyznę. - To jest Yul, mój szef ochrony. - Ren powoli wyciągnęła urządzenie podobne do futurystycznego pistoletu. - To jest skaner, chciałabym cię sprawdzić, jeśli to nie jest problem? to nie jest inwazyjne.

Nie odpowiedziała, próbując wyciągnąć jak najwięcej informacji w ramach “dobrej woli” nieznajomych. Ich stroje, czy raczej pancerze były dziwaczne, tak samo pomieszczenie, gdzie się znajdowała. Tatiana nie była może specem od technologii, ale wielu z urządzeń nigdy nie widziała - nawet na zasadzie pokrewieństwa. Musiała trafić do jakiejś cholerne tajnej i innowacyjnej bazy. Pytanie: po co?

- Co to za miejsce? Skąd się tu wzięłam? - dopytywała się, zachowując zewnętrzny spokój. Potrzebowała go, by jak najszybciej przeprowadzić proces regeneracji.

Zaiste, wampirzyca nie należała do wykwintnych znawców najnowocześniejszej technologii. Aczkolwiek, przez dekady handlowała bronią, często wojskowego przeznaczenia. Dlatego fakt iż nie kojarzyła dosłownie niczego z ekwipunku Ren i Yula, był nurtujący. Najbardziej logicznym ale i niepokojącym wnioskiem było to, iż jej letarg trwał na pewno długo.
Z drugiej strony, brak znajomej broni, mógł być budujący - może po prostu nieznajomi nie byli uzbrojeni? Kombinezony sprawiały wrażenie wykonanych z jakiegoś metalu, ale znów, w żaden sposób nie krępowały ruchów, może wcale nie były ciężkie?

- To jest Ośrodek Weryfikacji - powiedziała Ren odsuwając od wampirzycy skaner, najwyraźniej chciała pokazać, że szanuje jej prywatność.
- Zostałaś znaleziona w czasie pozyskiwania materiałów wtórnego użytku: głównie stali i szkła. - Ren przyglądała ci się.
- Czy mam to odłączyć? - spojrzała wymownie na kroplówkę - to jest 0Rh− - wyjaśniła - a może potrzebujesz czegoś innego? moja wiedza na temat twojego stanu jest ograniczona. Rozumiem, że mogę nazwać cię “wampirem”?
- Tak jest dobrze. -
zmarszczyła brwi, po czym zadała pytanie, którego się obawiała - Który mamy rok?
- Czterdziesty trzeci, znaczy trzysta czterdziesty trzeci rok e.s.
- poprawiła się Ren. - To prawdopodobnie niewiele ci mówi. Uważam, że mogło minąć nawet 500 lat od czasu gdy byłaś przytomna. Plus minus 50 ze względu na błąd datowania. Czy pamiętasz wojnę w Republice Alabamy? - im więcej Ren mówiła, tym bardziej przebijał się u niej jakiś dziwny akcent.

Tatiana spojrzała na swoje odbicie. 500 lat to nawet dla wampira szmat czasu, a z tego co zrozumiała, nie były to lata spokoju i dostatku.
- Nie pamiętam. - przyznała szczerze - Nie pamiętam też żeby Alabama była republiką. To był stan... USA, coś wam mówi? Ja... pamiętam wielki wybuch. To było ostatnie moje wspomnienie. Z tego, co widzę, jesteście ludźmi... i nie boicie się mnie. Jeśli to prawda, świat bardzo zmienił się od moich czasów.
Ren pierwszy raz zerknęła za siebie na swojego towarzysza.
- Obawiam się, że nikt z nas nie ma wiedzy z tego okresu. - uniosła wciąż trzymany w ręce skaner-pistolet jakby przypominając o jego istnieniu - czyli raczej plus 50 lat. Tak, myślę, że dużo się zmieniło, mogłabym ci dużo opowiedzieć sama, ale są inni lepiej do tego przysposobieni. Chcę cię zeskanować, zobaczyć co dzieje się z twoim ciałem, mogę?
- Niech będzie.
- przyzwoliła. Nie miała nic do stracenia. 500 lat... odebrało jej wszystko.

Ren kiwnęła głową i wymierzyła skaner w Tatianę. Podeszła bliżej, trzymała urządzenie przy ciele wampirzycy, przesuwała je na różne partie jednak nigdy nie dotykając powierzchni. Wampirzyca nie zauważyła na przedmiocie, żadnych, lampek, kontrolek, ekraniku, słowem niczego, co mogłoby pokazywać jakieś odczyty.

- Nie widzę żadnych oznak życia, ciało jest nieznacznie cieplejsze jedynie pod wpływem krwi, to i tak zaledwie 19 stopni. Waga pozostaje bez zmian, mimo iż pobierasz dziesięć centymetrów sześciennych krwi co sześć sekund. - Ren spojrzała w oczy Tatiany, wykonała dziwny gest, jakby odsuwała coś niewidzialnego z przed. oczu, na czym była do tej pory skupiona.
- Czy to brzmi, normalnie? - spytała ciekawie.
Bruja skinęła głową.
- Czy będziesz w stanie samodzielnie chodzić w najbliższej przyszłości? kiedy nie będziesz potrzebować kroplówki, mogłabyś opuścić tą komorę. Moglibyśmy dowiedzieć się więcej o sobie nawzajem. Zapewniam cię, że nie grozi ci tu krzywda. Jesteśmy oświeconą rasą.

Na słowo “oświecona” Tatiana nie mogła się nie uśmiechnąć, choć wyglądało to raczej jak grymas przy jej obecnej fizjonomii. To słowo wyjątkowo kojarzyło się z religijnymi bzdurami, a z tych zwykła korzystać wyjątkowo chętnie.

- Za kilka dni powinnam się zregenerować w pełni - powiedziała, choć czuła, że już następnej doby będzie w pełni sił - Teraz potrzebuję dużo krwi, potem będę potrzebowała około litra co kilka dni. Nim będę w formie, chętnie Was poznam... - powiedziała milutko. Nocna Puma wyruszyła na zwiad.

Ren pokiwała głową.
- Rozumiem, odpręż się, spędź tyle czasu ile potrzebujesz. - spojrzała na przewody z krwią. - nie krzywdzimy nikogo, ta krew jest w stu procentach wygenerowana, klonujemy ją na potrzeby transfuzji - uśmiechnęła się, pokrzepiająco. Ren przyglądała się skórze wampirzycy poprzez okrywającą ją folię.
- To jest skafander organiczny, używamy ich by usztywnić naderwane ciało pacjenta do momentu zagojenia i zabliźniania się ran. Skafander powinien wejść w reakcję z naskórkiem i zostać skanibalizowany przez system immunologiczny pacjenta w przeciągu kilkunastu godzin. Jednakże, bazując na danych ze skanera mogę stwierdzić iż istnieje 84% prawdopodobieństwo, że skafander nie wejdzie w reakcję z twoim naskórkiem. Jeśli tak się stanie, po prostu usuniemy go. - Kondycja ciała Tatiany poprawiała się z każdą chwilą, co nie uchodziło uwadze Ren, kobieta machała dłońmi przed oczyma, znów odgarniając niewidzialną zasłonę.
- Doprawdy niesamowite, widzę jak twoje ciało się zmienia, chociaż wskaźniki nic nie pokazują. - kobieta nie kryła fascynacji. W końcu Ren skłoniła Tatianie głowę w sposób podobny azjatom.
- Myślę, że możemy się od siebie wiele nauczyć wampirzyco, a może chcesz byśmy zwracali się do ciebie inaczej? - Ren powoli zawiesiła trzymany do tej pory w dłoni skaner na paście swojego pancerza, otworzyła mały pojemnik na ramieniu i wyciągnęła z niego coś co przypominało pazłotko po czekoladzie. Podała przedmiot Tatianie.
- To jest KO: komputer osobisty, najprostszy jaki znalazłam, obsługujesz go komendami głosowymi oraz dotykowymi.
- To pomieszczenie jest monitorowane, jednak z naszego punktu widzenia nie żyjesz, więc jeśli w jakiś sposób mamy ci pomóc, proszę daj nam znać. W przypadku człowieka, wiedzielibyśmy na przykład o zmianach w rytmie serca czy pracy mózgu.


[MEDIA]http://estaputavidaloca.net/epvl/wp-content/uploads/2009/05/computer-sheet.png[/MEDIA]

- W porządku. - odparła Tatiana, choć czuła, że nic nie jest w porządku. - Z tego co mówisz, rozumiem, że... nie znacie się na wampirach. A jednak wiecie o nich. Nie boicie się... jak to możliwe? - zapytała.
- Strach jest źródłem agresji a ta destrukcji
- odparła Ren jakby cytując jakąś oczywistą prawdę.
- Starożytni bali się zjawisk przyrody, które kojarzyli z magią, a proste wykorzystanie praw fizyki określali czarami. We wszystkich przypadkach okazywało się jednak po stuleciach, że było to jedynie niezrozumienie, a przez strach stopowano rozwój jeśli całkiem go nie niszczono. - Ren spojrzała smutno na Tatianę - Nie mamy już na to czasu.
- Dlaczego?
- spytała odruchowo. To by było, gdyby przyszło jej się obudzić tylko po to, by znów przeżyć zagładę świata.
Ren zatrzymała się i spojrzała uprzejmie na Tatianę.
- Mówi się, że człowiek jako jednostka i ludzie jako zbiorowość mają ze sobą wiele wspólnego - znów wydawała się cytować jakieś prawidła - I tak jak nadchodzi czas w życiu jednostki, kiedy musi przestać się bawić i frywolnie popełniać błędy, tak też przychodzi taki czas dla całej rasy. Kiedy nie ma już nikogo by prowadzić nas za rękę, by nas chronić, musimy stać się odpowiedzialni, lub zginąć próbując.

Wiele kosztowało wampirzycę, by się nie roześmiać. Na szczęście jej ciało też jeszcze nie bardzo miało ku temu sposobność. No i znalazła to, czego szukała - ideologiczną bzdurę. Dobrze. Skorzysta z niej - przynajmniej żeby dojść do siebie i trochę się rozejrzeć.
- Czy jestem więźniem w tym pokoju? - zapytała jeszcze.
Ren spojrzała na Yula po czym przeniosła wzrok na wampirzycę.
- Nie jesteś więźniem, po prostu nie posiadamy tu zdalnej stacji krwiodawczej. - wskazała na kable z krwią.
- Jutro nie będę już tego tyle potrzebować. - odparła, próbując ocenić czy dziewczyna mówi prawdę, czy po prostu stara się znaleźć wymówkę.
Ren kiwnęła głową.
- W takim razie do jutra, wampirzyco. - Tatiana poznała masę ludzi i bazując na tych doświadczeniach, mogła powiedzieć o Ren, iż jest przebiegła jak trzyletnie dziecko… Wydawało się, że mówi i robi dokładnie co myśli że robi i mówi.

Kiedy dwójka w dziwnych pancerzach odeszła, Tatiana usiadła i przyjrzała się podarunkowi. Wiedziała, że dla procesu regeneracji najlepsze jest, by unikała ruchu. Wiedziała, że musi uciekać przed myślami, które ją atakowały - poczuciu samotności i straty. Nigdy nie była wylewna, a interesy stawiała ponad relacje między...wampirze. A jednak ciężko jej było oswoić się z myślą, że już nigdy nie spotka Domino czy Marcusa...
Bez optymizmu zaczęła stukać po płytce komputera, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o świecie przyszłości, w którym się znalazła.

- historia - ostatnie 500 lat
Cytat:
Najwcześniejszą datą w bazie danych jest rok 0 Ery Słonecznej, zapoczątkowanej 343 lata temu. Wydarzenia wcześniejsze są dostępne wyłącznie w stacjonarnych bazach danych nie połączonych z siecią, na użytek studentów określonych wydziałów.


0 - zerowy Ery Słonecznej (es): Bunt wojska pod wodzą pułkownik Adelajdy Abdank doprowadza do zakończenia światowej wojny trwającej z przerwami przez większą część poprzedniego stulecia. Do końca roku udaje się osiągnąć rząd światowy pod przewodnictwem Adelajdy.


1 es - powołanie Rady Ziemian (RZ) Pierwszą decyzją rady jest rozporządzenie dotyczące usunięcia z powierzchni planety wszystkich głowic atomowych. Na bazie ostatnich bombowców rozwija się konstrukcje statków zdolnych przewieźć głowice na Lunę (Księżyc) Proces trwa przez następną dekadę, w początkowej fazie nie obyło się bez tragicznych wypadków. Sama Adelajda zginęła w czasie jednego z wybuchów jądrowych, krótko przed końcem roku.


10 es - sytuacja polityczna i ekonomiczna na Ziemi jest pod pełną kontrolą RZ, w połowie roku ostatnie głowice opuszczają Ziemię na zawsze. Demontaż uszkodzonych elektrowni atomowych oraz wywóz radioaktywnych odpadów, trwa przez resztę pierwszego stulecia.


48 es - pierwsza samodzielna kolonia na Lunie (Księżycu)


50 es - Na księżycu odnaleziono szczątki Niebiańskich instalacji datowanych na 140000 lat. Sześciu weteranów ostatniej wojny, znanych jako najbardziej zmodyfikowani ludzie na ziemi zostaje włączonych do projektu Juggernaut.


97 es - na orbicie Luny rozpoczęto budowę pierwszej kosmicznej stoczni


116 es - stocznia kosmiczna została ukończona, rozpoczęto budowę pierwszego okrętu o atomowym napędzie (Żmij 1).




138 es - Żmij 1 został oddany do użytku, jego pierwszą misją było umieszczenie na orbicie Marsa, pierwszego modułu stacji orbitalnej. Przez następną dekadę Żmij 1 wielokrotnie kursuje między orbitą Luny i orbitą Marsa.


169 es Marsjańska stacja orbitalna Krasnyj, zostaje oddana do użytku. Stacja licząca początkowo 500 osób personelu ma za zadanie przygotowanie eksploracji czerwonej planety.


185 es Napięcia społeczne na Lunie. Mieszkańcy formują oddziały milicji obywatelskiej, ogłaszają niezależność od RZ. trzy dni później w stronę księżyca wyrusza 50 osobowy transporter. W ciągu następnych 48 godzin największy ośrodek rebelii kapituluje. Opinia publiczna dowiaduje się o istnieniu Juggernautów. Po opanowaniu sytuacji RZ zleca budowę bazy w słabo zagospodarowanym obszarze Księżyca, z własnym portem kosmicznym, gdzie rotacyjnie mogły by stacjonować oddziały Juggernautów.


192 es - na Marsie lądują pierwsze moduły potrzebne do budowy przyszłych stacji wydobywczych, do końca dekady na czerwonej planecie działają już dwie kopalnie. Na następne dekady przypada prawdziwy boom w eksploracji Marsa, co kilka lat rozpoczynane są nowe odwierty.


235 - es Mars staje się całkowicie samowystarczalny jeśli chodzi o surowce budowlane i energetyczne potrzebne do budowy nowych instalacji. RZ zarządza masowe osiedlenia na na Czerwonej Planecie.
Przymus zasiedleńczy spowodował wysłanie na Marsa pomiędzy 235 a 280 rokiem niemal 90 milionów ludzi. Śmiertelność była bardzo wysoka w pierwszych dekadach a i współcześnie bezpieczeństwo pozostawia wiele do życzenia.

Dzięki surowcom z Luny i Marsa, a potem innych ciał niebieskich. do końca trzeciego stulecia ludzie posiadają stacje wydobywcze na Merkurym, Wenus, księżycach Jowisza, Saturna i Neptuna, dziesiątki stacji orbitalnych wokół licznych ciał niebieskich. Obecnie rozwijane są olbrzymie stacje-szklarnie, które mają produkować żywność.


319 es - Lunarna stocznia zostaje rozbudowana o dodatkowy dok konstrukcji eksperymentalnych.
- wampir
Cytat:
Hasło “legendy” dostępne wyłącznie w stacjonarnych bazach danych nie połączonych z siecią, na użytek studentów określonych wydziałów.
Informacje z Hasła “istota”:
Wampir był człowiekiem egzysującym w symbiozie z nieorganiczną istotą nieznanego pochodzenia. By przetrwać, Wampir musiał regularnie odżywiać się krwią ludzi lub zwierząt. Wampiry współistniały z ludźmi przez dziesiątki tysięcy lat. Rekrutując się z wybitnych jednostek i egzystując całe stulecia, wampiry przyczyniły się do rozwoju ludzkiej cywilizacji. Niebiański Porządek uważa, że Niebianie ustanowili wampiry dla ochrony ludzi już w najdawniejszych czasach. Dla człowieka pierwotnego, noc była szczególnie niebezpieczną porą. Pojedynczy wampir, potrafił ochronić nawet kilkusetosobowe plemię ludzi przed drapieżnikami i innymi zagrożeniami. W zamian, ludzie karmili go krwią i chronili w czasie dnia. Wampiry przyczyniły się szczególnie do rozwoju pierwszych ośrodków miejskich.
Wampiry wyginęły w czasie wojen nuklearnych przed nastaniem Ery Słonecznej. Ostatnim znanym wampirem była Adelajda.
- zagrożenia obecnego świata
Cytat:
Zanim, ponad 300 lat temu nastała współczesna epoka.(es - era słoneczna) światem targał ponad stu letni konflikt. Broń nuklearna spowodowała nastanie atomowej zimy na wiele lat. Ludzkość od stuleci stara się przezwyciężyć ochładzanie.
- religia (obecna ideologia)
Cytat:
Powszechnie uważa się, że wiara jest pożyteczna, bez względu na to co jest jej obiektem. Sam akt wiary motywuje ludzi do poświęcenia i działania. Na Ziemi wciąż istnieje kilka sekt religijnych, ale to Mars jest jądrem religijnego zabobonu. Jedynymi sankcjami politycznymi są dla religii nie narzucanie poglądów innym oraz zakaz zakłamywania nauki. Najbardziej rozpowszechnionym wyznaniem jest Niebiański Porządek, który w osobie Adelajdy widzi prorokinię woli Niebian - pozaziemskiej rasy odpowiedzialnej za wyodrębnienie się ludzkiego gatunku. Niebiański Porządek inkorporuje fakty naukowe i nadaje im metafizyczne znaczenie.
Wciąż wyznawany jest też buddyzm
- populacja na świecie
Cytat:
W całym Układzie Słonecznym żyje obecnie około miliard ludzi. Niemal cały gatunek wciąż zamieszkuje Ziemię. Najwięcej ludzi jest w Afryce (350 milionów) i Azji (300 milionów) i Ameryce Południowej (200 milionów). Szacuje się że całą Amerykę północną zamieszkuje niecałe 50 milionów ludzi. Niewiele ponad 60 milionów żyje zaś w Europie.
Na liście dziesięciu największych miast, pięć znajduje się w Afryce, trzy w Azji i dwa w Ameryce Południowej.
20 milionów ludzi żyje zaś na Lunie (księżycu).
Luna jest centrum informatycznym ludzkości to tu też buduje się statki przeznaczone do podróży kosmicznych.
15 milionów ludzi żyje na Marsie, który jest źródłem 80 procent surowców kopalnych używanych obecnie przez ludzkość.
Na stacjach orbitalnych porozrzucanych po całym Układzie Słonecznym, żyje około 4 miliony ludzi.
- byty nadnaturalne
Cytat:
Podobnie jak w przypadku wampirów, istnieje pełne przekonanie poparte dowodami kopalnymi na istnienie w przeszłości szeregu inteligentnych istot. Odkryto “Yeti” oraz zmiennokształtnych, od których zapewne wzięły się legendy o wilkołakach. Niebiański Porządek uważa, że zmiennokształtni zostali ustanowieni przez Niebian, dla ochrony planety przed wpływem niebiańskich dzieci (ludzi)
Uważa się, iż Niebianie rozmieścili zbliżone do siebie anatomicznie, humanoidalne gatunki “dzieci” w wielu układach gwiezdnych galaktyki. Prawdopodobnie, część z nich osiągnęła technologię lotów międzygwiezdnych już dziesiątki tysięcy lat temu i odwiedzała Ziemię. W myśl słów Adelajdy, ludzkość musi być gotowa by godnie przyjąć zarówno sojuszników jak i wrogów.
- jak być dobrym człowiekiem (chodzi o jakiś kodeks postępowania współczesnych)
[quote]Tak sformułowanym pytaniu odpowiadały cytaty z Adelajdy
“Zawsze dotrzymuj słowa.”
“Odwzajemniaj przysługi”
“Nie unikaj odpowiedzialności”
“Strach to słabość.”
“Swoimi czynami trzeba inspirować siłę w tych którym jej brakuje.”
“Równym i lepszym szacunek się należy. Podwładnych traktować sprawiedliwie. Przywódcy zaś słuchać z oddaniem i gotowością poświęcenia własnego życia. Jeśli jednak ów przywódca okazuje się niegodny, konieczne jest go zastąpić”
“Pochwały im rzadsze i skromniejsze, tym lepsze. Nie ma niczego godnego pochwały w fakcie dobrego sprawowania swoich powinności - to jest po prostu naturalny stan rzeczy.”
“Sojusznikowi należy się gościna i ochrona.”
“W odebraniu każdego życia musi być jakiś cel”
“Porażkę można stwierdzić, ale nie można się z nią pogodzić”[quote]


Kainitka odłożyła komputer. W głowie miała pustkę. Choć prawdopodobnie powinna przekopywać się teraz przez nowe sterty informacji, ona wciąż tkwiła w przeszłości. Ta cała Adelajda... wydawała się nieźle posrana. Pewnie Ventras albo Malkav, który sobie jaja robił. Fakt faktem - co było ważne dla Tatiany - napisano o niej “ostatni wampir”. A jednak była jeszcze ona sama - Nocna Puma. Czy to znaczyło, że została Ostatnim Jednorożcem? Jeśli tak, na pewno łatwo jej nie wypuszczą. Potraktują jak zagrożony gatunek i - kto wie - może zmuszą do “rozmnażania”? Czuła, że musi się stąd wydostać i sprawdzić na ile chcą ją kontrolować. Popatrzyła w lustro. Żywa mumia - Koszmar z ulicy... Postapokaliptycznej. Zamknęła oczy. Musiała się najpierw zregenerować. Do tego czasu planowała oszczędzać siły i... myśli.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 08-11-2016, 18:20   #3
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Fakt podłączenia do kroplówek miał tę zaletę, że Tatiana mogła zregenerować się znacznie szybciej i wygodniej niż gdyby musiała wypijać krew z dawcy lub pojemników.
Kolejnej nocy (o czym można było dowiedzieć się z KO) kainitka usłyszała komunikat w głośniku:
- Czy życzysz sobie abyśmy weszli wampirzyco? - spytała Ren.

Ren i Yul weszli do pomieszczenia. Para znów ubrana była w te same pancerze, kobieta trzymała w dłoni coś co wyglądało jak ubranie. Ren z fascynacją obserwowała postępy regeneracji ciała Tatiany. Nieruchoma twarz Yula nie wyrażała żadnych emocji, trzymał się kilka kroków w tyle.
- Dobry wieczór. - Ren znów wykonała azjatycki ukłon, Yul poszedł w jej ślady, dwa uderzenia serca później, nie pozwalając by zaistniała sytuacja, w której żadne z nich nie zachowuje kontaktu wzrokowego z Tatianą.
- Jak twoja regeneracja? - spytała ciekawie po czym wyciągnęła ku Tatianie dłoń trzymającą materiał.
- To inteligentna tkanina, dostosowuje się do rozmiaru użytkownika. Można też zmodyfikować nieco program aby zmienić kształt, czy fakturę. Kolory słabo działają. - Ren rozłożyła ręce - to jest małe osiedle, nie mamy dużych potrzeb, większość z nas nie ściąga egzoszkieletów częściej niż raz, dwa razy na tydzień.
- Musicie chyba nieźle capić tam w środku, skoro tego nie zdejmujecie -
powiedziała Tatiana oglądając tkaninę. Spojrzała też na swoje odbicie, by ocenić efekty odbudowy ciała.
Ren uśmiechnęła się:
- Nie jest tak źle.
Tatiana wciąż pozostawała “opakowana” tak jak przypuszczała Ren, folia nie wrosła w wampirzycę, będzie trzeba ją zerwać. Na szczęście tworzywo nie tylko wyglądało jak cienka, przezroczysta warstwa naskórka, ale i miało podobną wytrzymałość. Nawet jednak bez pozbywania się “kokonu” Tatiana mogła zobaczyć patrząc na swoje ciało, że nabrało ono odpowiednich, znanych jej objętości. Wróciły też w pełni włosy i ich kolor. Odrestaurowany zmysł czucia, zapewniał swędzenie pleców spowodowane obecnością organicznej folii. Wampirzyca wydawała się skupiona na swoim wyglądzie, wdzięcząc się do lustra i przeciągając. Nawet kilka razy klepnęła się po pośladkach, bo sprawdzić ich jędrność.
- Że wam się chce w tym łazić. - zakołysałą pełnymi piersiami - Szkoda będzie je chować. Co kolega myśli? - zwróciła się po raz pierwszy do towarzysza Ren.
Yul zwęził oczy. Nie sprawiał wrażenia zbitego z tropu, zaskoczonego czy zawstydzonego. To było coś innego.
- Jesteś piękna. - kiedy to powiedział wampirzyca zrozumiała o co chodzi. Nawet bez przeszło pół milenium letargu, Tatiana dawno nie słyszała, by ktoś tak dukał angielski. Yul po prostu skupiał uwagę by zrozumieć co kobieta mówi. Cóż, z tego co powiedziała już Ren, to ona była tu “mózgowcem” a jej towarzysz “ochroniarzem”, widocznie angielszczyzna nie była ważnym elementem jego edukacji. Inną sprawą było to, że tak samo jak w przypadku Ren, Yul cechował się tą niemal dziecięcą szczerością. Widząc nagą kobietę po prostu mówił to co myśli.
Wyraz twarzy mężczyzny nie zmienił się poza tym ani o jotę. Ren za to wydawała się lekko zdenerwowana:
- Wybacz wampirzyco. - zaczęła kobieta - Ubranie ma współcześnie czysto praktyczny i estetyczny aspekt, z naciskiem na to pierwsze w osiedlach takich jak to. W Afryce chodzenie nago lub niemal nago jest bardzo popularne. Tutaj temperatura zazwyczaj sprawia nam pewną niewygodę, w większej części kompleksu jest jedynie 15 stopni Celsjusza. Najwyraźniej błędnie założyłam, że osoba z twojego okresu preferowałaby nosić ubranie. Moje niedokształcenie upokarza mnie. - kiwnęła głową, kierując ostatnie zdanie bardziej do siebie.
- Oczywiście, nie ma dla człowieka piękniejszego ubrania niż jego własne ciało. - znów wydawała się cytować jakiś slogan.
- Matka wie, że ćpiesz? - zapytała odruchowo. Wiedziała jednak, że tego nie zrozumieją, a jej się nie chciało tłumaczyć. - Ubranie jest spoko. Opowiedz mi coś o tych waszych egzoszkieletach, mała. Po co wam one? Boicie się mnie czy... coś innego? Mów wprost. Wiesz, nie obrażam się łatwo.
Faktycznie, nie zrozumieli, dlatego też Ren przeszła do zadanego przez Tatiane pytania.
- Jest wiele powodów. Nie każdy urodził się sprawny, na przykład ja jestem Sawantką. Nie każdy też dożył obecnego wieku w pełnym zdrowiu. Egzoszkielet koryguje takie uszczerbki na zdrowiu jak problemy z lokomocją. Ma też wartość ochronną, chroni nas przed wysokimi i niskimi temperaturami, promieniowaniem, gazami, zgnieceniami. Zapewnia też siłę. Nie boję się ciebie wampirzyco. Choć mam powody przypuszczać iż byłabyś w stanie stanowić zagrożenie, na pewno dla kogoś kto nie jest w egzoszkielecie. Jednak nie dałaś mi do tej pory okazji do odczuwania niepokoju, a przynależność do twojego rodzaju przemawia za tym, że jesteś naszym sojusznikiem.
- To jak wy się pieprzycie? -
wypaliła Tatiana, ignorując uwagę o sile i zagrożeniu. Miała na ten temat własne zdanie, ale nie chciała wyprowadzać dziewczyny z błędu - Znaczy wiesz... jak się rozmnażacie? Uprawiacie chyba seks dla radochy? Po 500 latach chętnie bym się poruchała. - wyznała, zaczynając majstrować przy folii. Najwyższa pora była się jej pozbyć.
- Różnie, zależy kto co lubi, ja osobiście lubię od tyłu, ale trudno mi się wypowiadać o innych, szczególnie kobietach. - Ren zdecydowała się odpowiedzieć na pierwsze pytanie właśnie w takiej formie, czy to z racji dosłownego rozumienia słów wampirzycy, czy może pokazując iż ma poczucie humoru.
- Dla radości, dla poczucia bliskości, dla rozładowania napięcia i przede wszystkim dla zdrowia. Ze wszystkich ludzi tylko Juggernautci robią to rzadziej bo oni akurat korzystają z nierozładowanych pokładów agresji. Tak jak powiedziałam, zdejmujemy egzoszkielety przynajmniej raz w tygodniu. - Ren uśmiechnęła się - ale jak ktoś naprawdę chce spędzać po kilkanaście godzin na tydzień, tylko na zakładanie i zdejmowanie egzo, może to robić częściej. Jeśli kobieta chce mieć dziecko, po prostu bierze zastrzyk, do tego nie jest potrzebny seks. Przedstawiciele niektórych służb muszą czekać na okienko czasowe, jeśli ciąża mogłaby przeszkadzać w obowiązkach, chyba że chcą hodować płód w inkubatorze. RZ przewiduje wspieranie dzietności przez najbliższe trzydzieści lat.
Folia zdzierała się łatwo, jak skórka świeżego chleba.
- Nasza aparatura nie wykryła w twoim organizmie żadnej aktywności hormonalnej podobnie jak żadnej innej aktywności prawdę mówiąc. Jeśli jednak odczuwasz potrzeby seksualne, podejrzewam iż nawet w takiej małej społeczności jak nasza, będziesz w stanie znaleźć sobie partnera lub partnerkę, ograniczeniem będzie jednak wiek takiej osoby. Dojrzali płciowo mają zgodę na stosunki intymne tylko z innymi dojrzałymi płciowo. Większość ludzi w dzisiejszych czasach staje się dojrzała płciowo w wieku 12 lat. Oczywiście chipy informacyjne które wszyscy nosimy w ciele natychmiast informują o wieku potencjalnego partnera. - Ren zrobiła pauzę - Ja mam szesnaście lat. Yul czterdzieści jeden. - Kobieta w czasie mówienia znów przesuwała dłonią w powietrzu jakby dotykała czegoś co tylko sama widziała.
- Czy.. czy wampiryzm przenoszony jest drogą płciową?
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 10-11-2016, 14:54   #4
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tatiana zaśmiała się, odrywając ostatnie paski folii.
- Nie musicie się obawiać - powiedziała - Nie drogą płciową i... nie da się tego zrobić generalnie bez woli wampira. - skłamała, po czym zaświtał jej pewien pomysł - Gdy w pełni wrócę do sił, mogę podzielić się z Wami swoją krwią. Pozostaniecie ludźmi, ale dzięki niej będziecie silniejsi, dłużej zachowacie młodość, a ewentualne rany czy choroby szybciej miną.

“I będziecie mnie wielbić”
- dodała w myślach. Społeczeństwo nowożytnych ghuli - nie brzmiało tak źle. Zresztą prawdopodobnie ta cała Adelajda musiała w ten sposób zyskać ich uwielbienie i namieszać w głowach. Ciekawe co się z nią stało...
Ren chłonęła informacje jak gąbka.

- To… - kobieta chwile zastanawiała się jak powinna zareagować - to bardzo wspaniałomyślnie z twojej strony, wampirzyco. - powiedziała wykonując wschodni ukłon. - Jestem pewna, że nasza Starsza będzie chciała o tym z tobą porozmawiać.

Ubierając dość nieporadnie “inteligentną” odzież, Kainitka zapytała:

- A co się stało z tą ostatnią wampirzycą, która była wam znana?

Kiedy tylko materiał dotknął skóry wampirzycy zaczął sam z siebie dopasowywać się do jej rozmiaru. Po chwili stykał się z ciałem choć nie uciskał, zupełnie jak druga skóra.

- Wódz Naczelny Adelajda Abdank padła ofiarą wypadku przy transporcie ładunków nuklearnych pierwszego września pierwszego roku e.s. - odpowiedziała - Straszna tragedia, niestety jedna z wielu jakie nas dotknęły w pierwszych dziesięcioleciach Ery Słonecznej. Ilość głowic atomowych które zostały wyprodukowane w dawnych epokach, oraz nuklearnych instalacji był trudny nawet do oszacowania. Wraz z Adelajdą zginęło wtedy cztery i pół miliona ludzi. W czasie wszystkich wypadków tamtego okresu zginęło niemal 41 milionów ludzi, to prawie tyle ile wynosi populacja tego kontynentu. w 111 rocznicę śmierci Adelajdy, kiedy promieniowanie spadło do bezpiecznego poziomu, w miejscu tragedii zbudowano Monument Zwycięstwa, To jest największa konstrukcja na Ziemi. - powiedziała Ren z pewną dumą.

- Uważa się iż Adelajda wierzyła, że jest ostatnim wampirem. Utrzymywała iż ci którym udało się uniknąć zagłady atomowej, zginęli z głodu lub efektów ubocznych długotrwałego picia napromieniowanej krwi. Ponoć to ostatnie było powodem dla którego wampiry utraciły możliwość reprodukcji. Jest jak najbardziej prawdopodobne, że silnie napromieniowany wampir, nieświadomie zabijał swoją obecnością ludzi z których pił i których chciał bronić. - Ren mówiła z wielką troską.
- Jednak uczeni z patrycjuszowskich rodów Grimaldich i Ducheskich zawsze optowali za nieustannymi zabiegami ku dalszym poszukiwaniom. To właśnie przedstawiciele tych rodzin opracowali algorytm w jaki wyposaża się od czterdziestu lat cały sprzęt do prac naziemnych. To dzięki tej aplikacji trafiliśmy na ciebie.

Słysząc oba nazwiska Tatiana zakrztusiła się. Choć nie miała ku temu żadnych fizjonomicznych czy fizjologicznych podstaw, poczuła, że coś stanęło jej w gardle i musi się tego pozbyć. Dopiero po chwili się opanowała.

- Regeneracja trwa. - wyjaśniła słabo. - Możesz mi coś... opowiedzieć o tych rodach? Czy one... dalej funkcjonują?

Ren znów “macała” przestrzeń przed oczyma, Tatiana skojarzyła już, że to się dzieje kiedy kobieta poszukuje jakiś informacji.

- Przez całą epokę nazwiska z tych rodów przewijają się w środowisku naukowym i politycznym. Co jest warte docenienia biorąc pod uwagę iż urzędy nie są u nas dziedziczne. Jest całkiem sporo rodzin, które utrzymują mit założycielski powiązany z wampirami i te dwa rody właśnie do takich należą.
- Czyli de facto dla was powiązanie z wampirami to coś dobrego
? - Tatiana nie mogła uwierzyć jak wiele się zmieniło. Oczywiście, w czasach jej współczesnych było wąskie grono ludzkich nieudaczników, którzy fascynowali się wampiryzmem a nawet odgrywali przygody, wczuwając się w krwiopijców. Nigdy wcześniej jednak nie czuła się... popularna w kręgach śmiertelnych.

Ren uśmiechnęła się wyrozumiale.

- To doprawdy smutne ale i niestety typowe dla naszych przodków. Nienawiść i strach względem nieznanego. Kiedy żyliście pośród nas, palono was na stosach, dopiero kiedy wyginęliście rozumieliśmy waszą wartość. Ale teraz ty jesteś tutaj a my chcemy zrozumieć. Jesteś bezpieczna.
- zapewniła Ren.

- Adelajda zakończyła wojnę i zjednoczyła Świat. Dzięki niej wyzwoliliśmy się też z zabobonu.

Tatiana przeciągnęła sie, podziwiając w lustrze jak “inteligentna” materia dopasowałą się do kształtu jej pośladków.
W zasadzie, pośladki wyglądały nie tyle jak ubrane co wyrzeźbione z obsydianu, zadziwiające jak to było wykonane, ze coś tak “obcisłego” w ogóle nie uciskało.

- No dobra, to pokażcie mi coś więcej niż ten pokój dla narcyzów. - rzekła, po czym znów się przejrzała w odbiciu.
- Oczywiście wampirzyco. - zgodziła się Ren


***


[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/58/60/6c/58606c926db6b9c997d4e5780f01d34a.jpg[/MEDIA]

Większość korytarzy wyglądała jak surowe ściany kamienia czy betonu i faktycznie, zgodnie z tym co mówiła Ren, ludzie używali teraz często druku 3d do wycinania ogromnych bloków skalnych. Według Ren, Niebianie zbudowali w ten sposób piramidy w Afryce… które ponoć wciąż tam są, a dodatkowo kilkaset lat temu zostały w pełni odrestaurowane…
To, że technologii nie było widać nie oznaczało oczywiście, że jej nie było, w końcu nawet ubranie Tatiany było tego dowodem. “Niby zwykła skała” zmieniła wciąż swoje odcienie i kolory, od czasu do czasu pojawiały się na niej ekrany z obrazem video. Temperatura faktycznie była dość niska, co Tatiana odczuwała na twarzy, oraz w powietrzu wydychanym przez jej towarzyszy. Wkrótce wampirzyca zobaczyła też mieszkańców.
Przeważali azjaci, mniej więcej po równo kobiet i mężczyzn. Jakieś dwadzieścia procent stanowili biali, ale nikt nie miał ładnej buźki jak Ren, lecz raczej bardziej sfatygowaną życiem jak Yul. Azjaci natomiast prawie wszyscy wyglądali “świeżo” Wśród azjatów była największa grupa ludzi bez egzoszkieletów. Faktycznie, wszyscy nosili czarne stroje, które jak Tatiana miała możliwość zobaczyć, były jedynie zmodyfikowanymi według osobistych preferencji kompletami tego samego ubrania.

Nikt nie mówił tu po angielsku, nawet biali. Język którym się porozumiewano kojarzył się wampirzycy z chińskim… oczywiście nigdy sama chińskiego nie znała, równie dobrze mógłby to być japoński albo koreański. Większość ludzi wyglądała na młodych, ale dojrzałych. trudno było to ocenić, zarówno Ren jak i Yul wyglądali dla Tatiany na dwadzieścia parę lat, ale jak już Tatiana wiedziała, Ren miała szesnaście lat a Yul był po czterdziestce.

Wampirzyca mijała wiele miejsc gdzie ludzie chyba spędzali po prostu wolny czas, rozmawiali, śmiali się, przytulali, inni zaś przemierzali szybko korytarze, zapewne kierując się do jakiś prac. Mimo iż kainitka minęła chyba z tuzin osób (samych białych) w nawet bardziej groźnie wyglądających pancerzach niż te należące do Ren i Yula, nie widziała nic, co wyglądałoby jak broń.

Wyglądało na to, że Ren chciała pokazać wampirzycy jak najwięcej, w strukturze, którą kobieta nazywała “wieżą” nie było żadnych okien, wycieczka ruszyła więc ku górze. Nie było schodów, jedynie długie rampy oraz windy. Grupa wzięła jedną z tych ostatnich.

[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/-dI3m62k-2q0/WCJPVN2K5kI/AAAAAAAAgso/4TCKUEmGbWc50Rjq_yYujfKH2Q9L3wA7ACLcB/s1600/niebo01.jpg[/MEDIA]

“Szyba” w oknie które było zewnętrzną ścianą tego poziomu, stanowiło szkło grubości dobrych trzech metrów. Znajdowali się wysoko, kilkaset metrów nad powierzchnią, którą była śnieżna pustynia. Gdzie nie spojrzeć znajdował się tylko lód i śnieg. Zupełnie jak na jakiejś Antarktydzie. Na niebie kłębiły się czarne chmury - toksyczne jak wyjaśniła Ren. Było po północy, jednak wciąż było dość jasno. Ewidentnie jakaś anomalia, która stała się teraz normalnością.

Tatiana patrzyła przez szybę jak zaklęta. Gdzieś pod tą gruba warstwą sniegu i lodu był jej świat. Niesamowite. Wciąż trudno było w to uwierzyć. Rozejrzała się. Wokół, w tym surowym otoczeniu, panowała idylla. Nikt nie myślał, że oto pośród nich pojawił się potwór. Ci ludzie nie wiedzieli, co wampirzyca mogłaby im zrobić w przypływie szału. Nawet ta słodka dziewczyna - Ren. uważała pewnie, że skoro Tatiana ma wystarczający zapas krwi, nie będzie odczuwać chęci polowania, picia wprost ze źródła... Taka naiwna. Oni wszyscy... nie mieli pojęcia, że Tatiana całe swoje nieżycie pracowała nad samokontrolą, która była warunkiem funkcjonowania w Maskaradzie. Gdyby jednak trafił im się jakiś Kainita z ramienia Sabatu... Całą tą idyllę szlag by trafił. A może mieli jakiegoś asa w rękawie? To, że Ren wierzyła w swoje słowa, nie znaczy, że ona sama miała pojęcie o sytuacji. Może celowo wysłano to młode, piękne dziecię, by swoim wizjonerstwem i wiernością wobec zasad przyćmiło czujność wampirzycy?

Pokręciła głową tak gwałtownie, że złote loki odbiły się od jej twarzy. Spisek w jej głowie gonił spisek. Intryga intrygę... Marcus byłby z niej dumny.

Na wspomnienie byłego męża posmutniała. By to ukryć, podeszła do Ren i objęła ją ramieniem.

- No dobra, to teraz najważniejsze... co robicie, gdy chcecie się zabawić ze znajomymi i świętować powrót do żywych? - zachichotała.
- Tańczymy, śpiewamy, kochamy się, gramy w różne gry. - odpowiedziała, po czym znów pomachała sobie przed oczyma.
- Jest wiele środków psychoaktywnych jeśli o to ci chodzi. - dodała po czym jej oczy stały się na moment nieobecne - Starsza życzy sobie z tobą zobaczyć, niedawno przechodziła rewitalizację, więc nie mogła powitać cię razem z nami. Czy zechciałabyś teraz się z nią spotkać? jej kwatery znajdują się na tym poziomie.
- Niech będzie
- powiedziała, przyglądając się Ren i zastanawiając jak wygląda pod pancerzem - Po drodze opowiedz mi o tych starszych. Rozumiem, że to oni tutaj rządzą?
Ren pokiwała głową.
- Starsi przewodzą społecznościom. Najmniejszej jednostce samorządowej. - mówiła Ren.

Po kilku minutach dotarli do celu.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/8f/8c/64/8f8c64b767a9ef7c03d690bbb5b64f7e.jpg[/MEDIA]

Drzwi do komnaty Starszej otworzyły się jak na porządnym filmie fantastycznym, zwinęły się w ścianę w czterech przeciwległych kierunkach. Pomieszczenie było oszczędne w sprzęty, aczkolwiek wszystko wyglądało bardziej “stylowo”. Chwilę po tym, jak Tatiana i towarzyszący jej ludzie weszli do środka, z pokoju znajdującego się bardziej w głębi wynurzyła się sylwetka.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/84/fd/9d/84fd9d5d627854f4f1a5ed431392727a.jpg[/MEDIA]

Ubranie kobiety wydawało się krzyczeć “jestem drogie!” Starsza trzymała w dłoni ozdobną laskę, która jednak stanowiła dla niej jak najbardziej realną pomoc w trakcie poruszania się.

- To jest nasza Starsza, Niobe. - przedstawiła kobietę Ren, Niobe odezwała się do niej po “chińsku” w dość groźnie brzmiący sposób, kobiety wymieniły kilka słów w tym języku przy czym Niobe sprawiała wrażenie jakby opieprzała swoją sekretarkę. Ren ostatecznie skłoniła się nisko po czym przeniosła wzrok na Tatianę.

- Wybacz wampirzyco, pominęłam ten detal, oczywiście angielski nie jest powszechnie używany, do póki nie znajdę lepszego rozwiązania zaopatrzę cię w napisy. - to powiedziawszy, wyciągnęła ze skrytki w pancerzu znany już Tatianie model KO - kartki i wystukała na niej jakieś komendy. Podała KO wampirzycy.

Obserwująca wszystko ze spokojem Niobe zaczęła powoli “samurajić” w tym samym czasie na KO w rękach Tatiany pojawiały się litery:

- W imieniu RZ chciałabym cię powitać, Nieśmiertelna, w tej społeczności. Powiedz proszę, czy dobrze cię do tej pory traktujemy?
- Nie mam powodów do narzekania
- odklikała Tatiana, po czym dodała - Dzięki Ren uzupełniam informacje.

Niobe wyglądała na zadowoloną, choć wyglądała trochę jak ludzka (na ile współczesność pozwalała) wersja Venture, więc w to zadowolenie można było wierzyć, lub nie.

- Mam wyświetlanie napisów na soczewkach - pojawił się tekst na KO w czasie gdy kobieta mówiła - proszę, nie kłopocz się wpisywaniem <uprzejmość> - Niobe wykonała krok do przodu i niemal nie upadła, w ostatniej chwili łapiąc równowagę na lasce, Yul chciał jej pomóc ale Starsza zatrzymała go “samurajską” zjebką.
- Tak - kontynuowała Niobe - Ren daje wielki kredyt swojej rasie, Yul oczywiście też, choć w bardziej typowy dla homo ablus sposób. - to powiedziawszy gestem dłoni nakazała ludziom zostawić ją z Tatianą same.
Kiedy para wyszła, Niobe wskazała wampirzycy fotel.

- Proszę, uczyń mi ten zaszczyt i usiądź.

Tatiana udała, że się zastanawia, po czym usiadła w fotelu. Na razie może być małpką. Niech stracą czujność…

- Ren poinformowała mnie, iż wyraziłaś zainteresowanie podawaniem swojej krwi mieszkającym tu ludziom, czy ta dziewczyna dobrze cię zrozumiała?
- Czy znasz właściwości wampirzej krwi?
- odpowiedziała Kainitka pytaniem na pytanie, zakładając przy tym nogę na nogę.
Starsza z wielkim trudem usiadła na przeciwległym fotelu i powoli złożyła dłonie w piramidkę.
- Oczywiście - uniosła chytrze brew spoglądając Tatianie prosto w oczy - przecież powiedziałaś o tych właściwościach Ren.
- Zatem możesz się domyślić, że... jeśli nie uleczy Waszych dolegliwości, to na pewno wzmocni wasze organizmy. Warunkiem jest by przyjmować ją cyklicznie…

Niobe pokiwała głową.
- I jesteś zdecydowana, Nieśmiertelna, powziąć takie działanie? czy to jest coś, w czym chciałabyś by ludzie wzieli udział? <uprzejmość>
- Nie wiem jak dam radę “karmić” zbyt wielu z was, dlatego myślę, że powinniście na to przyzwolić mniejszemu gronu, które najbardziej społeczeństwu służy. Taka rada Starszych...
- Tatiana zamrugała oczami - Wydaje się, że zabieg, który pani przeszła nie jest zbyt przyjemny a jego efekty... mogłyby być lepsze. Czy chciałaby pani... spróbować? - wskazała swój nadgarstek.

Starsza uśmiechnęła się nieznacznie, nie rozchylając warg.

- Mam 171 lat, ludzie nie żyją tak długo, nie naturalnie. Co kilkanaście lat przechodzę rewitalizację, to złożony proces po którym trzeba się przez parę tygodni oszczędzać, przesunęłabym termin zabiegu gdybym wiedziała o twoim pojawieniu się, jeszcze raz wybacz. Nie jestem jednak najbardziej przydatna społeczeństwu, nikt z tu obecnych nie jest. Najbardziej wartościowi rasowo ludzie, to ci nie skażeni współczesnością, ludzie surowi, szlachetni. Na całej planecie hodujemy ich w specjalnych rezerwatach, gdzie wzrastają zahartowani ekstremalnymi warunkami. - Niobe mówiła wzniosłym tonem który można było wychwycić nawet w obcym języku. - rezerwaty są monitorowane, dzięki danym w nich uzyskiwanym ludzkość zmierza do przodu. Ci którzy opuszczają te miejsca, są idolami całej społeczności. - Starsza wróciła do normalnego tonu - Dlatego też, myślę że mam doskonałą… trzodę dla ciebie, Nieśmiertelna, miejsce gdzie ludzka wytrzymałość, psychiczna i fizyczna jest obiektem badań, gdzie ludzie pracują i żyją w małych rodzinnych grupach, gdzie technologia nie jest inwazyjna, czy chciała byś najpierw przynajmniej to zobaczyć?
- Zobaczyć mogę
. - powiedziała z ociąganiem, bo coś jej tu śmierdziało. Próbowała wyczytać jak najwięcej emocji z twarzy Starszej - Decyzję podejmę jednak sama.

Niobe położyła dłoń na piersi i skłoniła głowę.
- Cieszę się, oczywiście, decyzja jest twoja, Nieśmiertelna. Dzisiejszej nocy warunki pogodowe wciąż nie pozwalają na transport lotniczy, jutro przybędzie do nas uczony, który jest znawcą twojego gatunku, ufam iż będzie ci lepszym przewodnikiem czy doradcą niż młoda Ren. Czy jest coś co moglibyśmy dla ciebie uczynić do czasu jego przybycia?
- Chciałabym dowiedzieć się o was jak najwięcej. Jak żyjecie... ale nie na pokaz, tylko tak na co dzień. Myślę, że jesteście dla mnie tak samo ciekawi, jak ja dla was.
- mrugnęła zalotnie.
Niobe skłoniła głowę.
- Naprawdę cieszy mnie, że tak uważasz. Czy chcesz w takim razie potowarzyszyć Ren? zobaczyć jak pracuje jak żyje?
- Z przyjemnością
- wymieniła uprzejmość, od której robiło jej się niedobrze - A czy... są jakieś zakazy? Coś o czym powinnam wiedzieć, że tego nie wolno robić bezwzględnie?
- Żyjemy ścieżką wyznaczoną nam przez Adelajdę i Ren ją zna, obserwując sawantkę sama zobaczysz. Nie krzywdź nas bez powodu, to chyba najważniejsze.
Tatiana wstała. Coraz trudniej było jej utrzymywać w ryzach temperament więc po prostu skierowała się do wyjścia z pomieszczenia, przestrzegając się w myślach, że “nie, nie wolno złamać tego czekoladowego karczku”.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-11-2016, 15:39   #5
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Tatiana opuściła apartament Starszej, zastała swoich opiekunów rozmawiających o czymś “po chińsku”. Wampirzyca wciąż miała w dłoni KO ale jedyne co wychwyciła na appce z tłumaczem to “...72 godziny więcej i wpiszę to sobie do życiorysu...” - wypowiedziane przez Ren.

- Wampirzyco? Czy wszystko w porządku? - Ren odwróciła się do Tatiany, widocznie spodziewała się iż wizyta u Niobe potrwa dłużej.
- W jak najlepszym - uśmiechnęła się słodko. - Co stanie się za 72 godziny, skarbie? - podeszła i oparła się na pancerzu dziewczyny, jakby z nią spoufalając.

Kiedy Ren poruszała się w pancerzu jej ruchy były dość płynne, zupełnie jak u żołnierza w mundurze polowym z plecakiem i osprzętem. Jednak kiedy wampirzyca oparła się o egzoszkielet, okazało się, że był stabilny zupełnie tak samo, jakby opierała się o ścianę.

- Och.. - Ren przygryzła wargę ale miała raczej dobry nastrój - za 72 godziny pobiję swój rekord w niespaniu, czyli 324 godziny.
- To jak chcesz, to leć spać, mała. Ciocia wampirzyca będzie grzeczna i się rozejrzy trochę. - spróbowała.
Ren spojrzała smutniej na Tatianę.
- Nie staram się cię inwigilować wampirzyco. Jesteś naszym gościem i moim obowiązkiem jest dbać o twoje bezpieczeństwo i dobro. Nie musisz mnie gubić, żeby się rozejrzeć - mówiła a jej oko lekko mrugało jakby miała podzielną uwagę. - Rozumiem, że będziesz mi dziś towarzyszyć by lepiej nas zrozumieć, proszę więc, chodźmy.



***
Deptak

- Wieża schodzi głęboko pod powierzchnię gruntu, tam jest łatwiej zachować dodatnią temperaturę, zaś z materiału skalnego uzyskanego w czasie drążenia wzniesiono większość naziemnej części kompleksu - tłumaczyła Ren w czasie długiej podróży windą.
W pewnym momencie przez przeszkloną szybę windy Tatianie ukazał się widok… ulicy?

[MEDIA]http://1.bp.blogspot.com/-rewduOjXdGE/WCY0jxJDmfI/AAAAAAAAgtU/fUQNG2bAHZohU1dJLwWWfQIRdtDynRPQwCLcB/s1600/dzielnia.jpg[/MEDIA]

Naturalna jaskinia o wysokości około czterdziestu metrów otoczona była budynkami mieszkalnymi.

- Ten sektor nazywa się “Deptakiem” o tej godzinie jest dość pusto, szczególnie tak jak teraz, w lecie, kiedy na górze jest wciąż dość ciepło. Jednak zimą, większość mieszkańców spędza tutaj wolny czas. Sporo osób też tu mieszka, w tym ja. Starsza Niobe wysłała mi wiadomość z informacją iż mogłabyś zostać u mnie, byłabym zaszczycona jeśli byś chciała. Montaż kroplówki zająłby mi maksymalnie godzinę.
- Wiesz co ryzykujesz?
- zapytała Tatiana dziewczynę, nawet na nią nie patrząc. Rozglądała się za to ciekawie po deptaku.
Ren spojrzała ciekawie.
- Wyjaśnij proszę.

Przy jedynej fontannie siedziała para starszych mężczyzn i całowała się namiętnie. Trzy ubrane w egzoszkielety Azjatki właśnie wchodziły do lokalu obok.

Tatiana przewróciła oczami.

- Nie wiesz do czego jestem zdolna. Wiesz jednak że dawno temu moja rasa była uznawana za wcielenie zła i... nie bez przyczyny. Zapraszasz więc do domu kogoś, kogo nie znasz i nie jesteś w stanie kontrolować? Mogę cię zaatakować, wyssać twoją krew, przemienić bez twojej zgody... mogę cię choćby zgwałcić! Czy naprawdę jesteście tak ślepo naiwni? - wybuchła.
Ren wpatrywała się w Tatianę z uwagą.
- Czy dałam ci powód by tak postąpić? - zapytała spokojnie ze skupioną twarzą. Yul stał nieruchomo.

Wampirzyca nie bacząc na pancerz dziewczyny, ani na jej towarzysza nagle przyparła Ren do zimnej, idealnie gładkiej powierzchni ściany.
Ren nawet z opancerzeniem nie mogła przecież być tak ciężka, Tatiana zdała sobie z tego sprawę gdy kobieta zamiast cała się przesunąć wygięła się jak struna. Wciąż, by to uczynić, wampirzyca nie musiała poświęcać krwi.
Kainitka była gotowa na atak Yula który jednak nigdy nie nastąpił. Mężczyzna przyjął jedynie postawę zasadniczą i obserwował sytuację.
Tatiana przybliżyła twarz do twarzy Ren, a ramieniem zablokowała jej ramię.
Dziewczyna miała dobre odruchy i ewidentnie była przeszkolona w samoobronie. Teraz wampirzyca musiała użyć krwi by przytrzymać mechanicznie wzmocnione ramię, które miało chyba siłę imadła. Oznaczało to jednak, że Tatiana wciąż mogłaby je urwać, gdyby tylko chciała.

- A czy wszystko ma powód? - spojrzała na ładną buzię dziewczyny, po czym skierowała spojrzenie na jej szyję - częściowo ukrytą pod materiałem - Może najlepszym powodem jest... moje pragnienie?

Ujęła delikatnie podbródek młodej kobiety, by ta zmuszona była patrzeć jej w oczy. Trzeba było oddać Ren iż zachowała zimną krew, choć ograniczenie swobody ruchów było ewidentnie uszczerbkiem na jej dumie.

- Jeśli chciałaś zaprezentować swoją siłę, udało ci się. - powiedziała łapiąc oddech.
- Jeśli… - Ren była lekko podenerwowana - chciałaś mojej… krwi, wystarczyło zapytać.


Yul cały czas tylko się przyglądał. Nieliczni przechodnie nie zwracali właściwie uwagi na zajście, dopiero jakieś azjatyckie dziecko krzyknęło coś entuzjastycznie.

Tatiana odsunęła się z promiennym uśmiechem na ustach i obeszła dookoła Yula, jakby był rzeźbą, a nie żywym człowiekiem. Mężczyzna śledził wampirzycę spojrzeniem na tyle, na ile mógł nie zmieniając pozycji swojej szyi.

- Pytanie brzmi czy ponawiasz swoje zaproszenie, skarbie. Bo wiesz... tacy jak ja zwykli brać a nie pytać. Pomogliście mi, dlatego stawiam sprawę jasno.

Ren chciała od razu ale zawahała się, coś nagle ją zaniepokoiło.

- Poznać znaczy zrozumieć, chciałabym byśmy byli przyjaciółmi, proszę, zostań u mnie i nie wahaj się powiedzieć, jeśli coś dręczy twoje myśli.

Na te słowa wampirzyca skierowała palec wskazujący w policzek Yula, naciskając lekko na jego skórę.

- A ty co o tym myślisz, marmurowy wojowniku? Czy Ren działa mądrze zapraszając do swego domu potencjalne źródło zagrożenia? A może los koleżanki wcale Cię nie obchodzi? - zapytała, przysuwając bliżej twarz, jakby wdychała jego zapach.

Yul wyprostował się jeszcze bardziej, ale nie odsunął, zmierzył za to po raz setny wampirzycę.

- Czyny mają wartość, nie słowa - wydukał wreszcie z dziwacznym akcentem. Spojrzał przelotnie na Ren, jakby upewniając się czy powinien się wypowiadać.

- Jeśli Ren widziałaby zagrożenie, na pewno powzięła by odpowiednie środki.
- Coś was łączy?
- zapytała ciekawsko Kainitka, przyglądając się reakcji Ren.
- Pracuję teraz dla niej. - odpowiedział rzeczowo mężczyzna.

Ren wykorzystała sytuację do sprawdzenia swojego pancerza, choć trzeba było przyznać iż kiedy sytuacja jest odwrócona i to ona obserwuje swojego partnera w interakcji z wampirzycą, jest znacznie bardziej skupiona na jej ruchach.

- No dobrze, w takim razie pokażcie mi jak tu świętujecie, żebym mogła uczcić powrót do życia, a potem chętnie skorzystam z twojej gościny, Ren. - rzekła Tatiana odskakując od Yula i jak gdyby nigdy nic, ruszając przed siebie deptakiem, kołysząc przy tym lekko biodrami.

Trójka za sugestią Ren skierowała się do jednego z lokali rozrywkowych z którego co raz ktoś wchodził lub wychodził.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/15/bb/b0/15bbb007938a23baf8de64288c03f118.jpg[/MEDIA]

Przechodząc przez wypełniony zielenią korytarz, Tatiana znalazła się w miejscu przypominającym ogród. Na wygodnych kanapach siedzieli ludzie w różnym wieku, choć sami Azjaci. Większość trzymała w dłoniach szklanki z napojami. Charakterystyczny zapach nie pozostawiał złudzeń, był tam alkohol.

Kainitka rozglądała się ciekawie. Pozostawiała jednak decyzję swoim towarzyszom co do miejsca, gdzie usiądą.

Towarzystwo było przyjazne, choć w jednej z sali odchodzącej od centralnego ogrodu, Tatiana widziała autentyczny pojedynek zapaśniczy, kilku gapi przyglądało się z zadowoleniem i dopingowało walczących. Ren prowadziła ich w stronę automatu do drinków, drogę zaszedł jej jakiś już nieźle pijany facet - może dwudziestolatek patrząc miarą ludzi z epoki Tatiany. Coś gadał w twarz opancerzonej (sam był bez egzoszkieletu), Tatiana zerknęła na KO.

- Ej biała siostro, fajnie że wpadliście, nie ma już nigdzie nikogo komu moglibyście spuścić wpierdol? - Ren wydawała się lekko poirytowana ale chyba nawykła do takich odzywek.
- Tak jasne. - odpowiedziała po chińsku wymijając faceta, ten przeniósł otępiały wzrok na Tatianę.
- Łał… “goła” białaska, to wy w ogóle macie ciało pod egzo? - roześmiał się na koniec. Yul uśmiechnął się, chyba pierwszy raz odkąd wampirzyca go poznała.

Tatianie więcej nie trzeba było. Podeszła do mężczyzny, złapała go za ramię i zwyczajnie, samym naporem ciała zmusiła, by przed nią ukląkł. Nie przestawała się przy tym uśmiechać zmysłowo, jakby to był rodzaj flirtu.
Znów warte zauważenia było to, że nawet tak pijany facet miał jakieś obronne odruchy. Niestety dla niego, nawet gdyby nie był otępiały alkoholem, na niewiele by mu się zdało przy konfrontacji z wampirzycą. Nogi mężczyzny ugięły się jak kartka papieru kiedy kobieta przymusiła go do uklęknięcia. Jego twarz wyrażała wielkie zdziwienie, zaś stojący w pobliżu ludzie ryknęli śmiechem.

- Łał... - tyle pokazało się na KO.

- A teraz przeprosisz moją koleżankę i zapytasz czy możesz zrobić jej dobrze w tej pozycji. - Tatiana uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym zwróciła do Ren - Możesz mu to przetłumaczyć?

Yul wyglądał na bardzo zadowolonego, Ren natomiast wręcz przeciwnie, wydawała się speszona. Zaczęła mówić do mężczyzny:

- Jestem sawantką bracie, proszę darujmy sobie stereotypy. - facet pokiwał głową.
- Czemu siostro? Nie ma to jak starzy dobrzy biali nie?
- w swoim upojeniu jego słowa biły szczerością. Yul westchnął rozbawiony. Tłum gapiów wyglądał jakby wyczekiwał jakiegoś brutalnego zakończenia sceny.
- Na pewno nie chcesz skorzystać? - zapytała Tatiana towarzyszki - Tacy pyskaci zazwyczaj są też nieźli w... - zrobiła wymowną przerwę. Trzymała faceta do czasu podjęcia decyzji przez Ren.

- Wiem... - zgrymasiła się Ren - proszę, możemy zostawić tego dupka?

Wampirzyca puściła mężczyznę i wyminęła go jakby był niewidzialny.

- To gdzie teraz?

Ren, która chciała opuścić scenę jak najszybciej wskazała gestem głowy dystrybutor drinków. Urządzenie wyglądało na maszynę do napojów z lekką nutką Star Treka. Po chwili Ren stała ze szklanką w dłoni, wolną ręką wygrzebywała jakiś kabel za szyją.

- Jest coś co lubisz pić? - zadała głupie pytanie.
- Zgadnij. - Kainitka popatrzyła wymownie na Ren. - Jak chcesz się ze mną napić, najpierw musiałabyś spić się sama, a potem pozwolić się ukąsić.
Ren która właśnie brała pierwszy łyk zatrzymała się z buźką w szklance.
- Oh…
- zerknęła na panel urządzenia zanim Tatiana nie dokończyła myśli.
- Oh… - zareagowała na jej konkluzję. - Jeśli chcesz… - powiedziała wlewając w siebie pośpiesznie zawartość szklanki.
- Nie boisz się? - wampirzyca przyglądała się ciekawsko dziewczynie.

Zdawało się, że Ren odpowie twierdząco, jednak po szybkim rzucie wzrokiem w kierunku Yula, kobieta schowała twarz w drinku po czym odparła.

- Niepokój przed nieznanym nie jest czymś dziwnym, ale jest też ekscytacja. Zresztą, skoro robili to moi przodkowie, czemu ja miałabym się wzbraniać. - odpowiedziała ostrożnie.
- Bo tak ci dyktuje zdrowy rozsądek? - zapytała Tatiana, opierając się plecami o automat - Bo zawierzysz swoje życie obcej istocie? Ty decydujesz. Jeśli jednak powiesz “tak”, ja nie cofnę się. - zmierzyła ją wzrokiem.

Na twarzy kobiety obawa mieszała się z ciekawością.
- Ufam… zakładam, że nie chcesz mnie skrzywdzić, moja praca, to co robię, po prostu chciałabym spróbować. - Yul, który pił coś nisko, jeśli w ogóle procentowego postanowił włączyć się do rozmowy.
- Wiedzielibyśmy, gdyby coś się jej stało jeśli to cię właśnie ciekawi, brak agresji nie oznacza bierności w sytuacji zagrożenia.

Tatiana tylko skinęła głową.
- Co teraz? - zapytała, nagle zmieniając temat.
Ren uśmiechnęła się niepewnie.
- Ludzie bez egzo zazwyczaj tańczą albo się z kimś biją w miejscach takich jak to. W moim przypadku chyba po prostu poczekamy aż się upiję co…
- Nie potrwa długo
- Wtrącił Yul uśmiechając się pod nosem.
- Racja… - przyznała Ren - zorganizuje dla ciebie jakiś lepszy tłumacz tak szybko jak to możliwe. Ale oczywiście spróbuj się z kimś zaprzyjaźnić jeśli chcesz. Aha, z bójek się wychodzi o własnych siłach… takie są zasady.
- Zostanę z wami
- odparła Tatiana - Może mi o sobie opowiecie? W moich czasach tak młode osoby jak ty, Ren, uznawane były za niedorosłe i jedyny obowiązek jaki miały, to uczyć się. Nie było mowy o... pracy, a co dopiero ryzykowaniu własnego życia w kontaktach z obcą niemal rasą - uśmiechnęła się, po czym zwróciła do Yula - A ty zupełnie nie wyglądasz na 41 lat. Ciacho z ciebie, bym powiedziała, choć nieco poobijane. - mrugnęła zalotnie.

Ren wlewała w siebie alkohol dość szybko, w zasadzie tak jak możnaby się spodziewać po szesnastolatce.

- Ludzie są sprawni kiedy się za takich uważają, a dojrzali kiedy dojrzałe jest ich ciało. - powiedziała nieco weselszym, pewniejszym już tonem - zresztą, jestem sawantką więc powinnam dawać dobry przykład i inspirować. - zerknęła na towarzysza.
- Yul jest milicjantem, od małego się go na takiego hoduje. - Mężczyzna tylko pokiwał głową, najwyraźniej nie przeszkadzało mu, gdy mówiono za niego, chociaż nie wydawał się być upośledzony umysłowo.
- Ty też mi się podobasz - odpowiedział za to Tatianie - za 41 godzin mam wolne, mogę zdjąć wtedy egzo jeśli masz ochotę… - Ren zachichotała.
- No tak, typowy białas...za grosz finezji…
- Jeśli nie przeszkadza ci, Yul, że mogę cię ugryźć... z przedstawicielem prawa nigdy tego nie robiłam... Choć mam ponad pół tysiąclecia
- zaśmiała się, lecz nie było w tym wesołości.

Znów powróciła świadomość tych wszystkich twarzy, których więcej nie zobaczy. Postanowiła uciec przed nimi.

- Wasze “dniówki” pracy są naprawdę długie. - zauważyła - Nie męczycie się? Jesteście w stanie funkcjonować ponad dobę na pełnych obrotach, czy macie jakieś wspomagacze?
Ren zaśmiała się rozluźniona.
- No jasne że to chemia, przecież jesteśmy tylko ludźmi. Ale i tak po około stu godzinach zaczyna odbijać, szczególnie starszym jak Yul. - Ren stuknęła go w ramię, mężczyzna nie wydawał się zadowolony.
- A jak to się stało, że robicie co robicie? Rozumiem, że ty Yul nie miałeś prawa głosu, skoro cię “hodowano” od małego? - wampirzyca przyglądała się ciekawie raz kobiecie, raz mężczyźnie.

Yul spojrzał na Ren jakby w nadziei, iż ta nawet pod wpływem lepiej wyjaśni, kobieta kiwnęła głową.
- To niezupełnie tak. Jak rodzisz się biały, to po prostu wszyscy spodziewają się, że zostaniesz dobrym żołnierzem, może nawet juggernautem. Nikt cię nie stopuje, ale jak niczym się nie wyróżniasz to pokierują cię tą drogą. Każdy przecież musi coś robić w społeczności. Ja urodziłam się… inna, widzisz, bez egzo mam problem z poruszaniem się, sawanci muszą bardziej się starać i wybić się w jakiejś dziedzinie. Jeśli twoje ciało jest poniżej średniej, twój umysł musi być powyżej, nie ma innego sposobu.
- Nie dość, że rasizm, to jeszcze brak specjalnych warunków dla niepełnosprawnych. Ludzie z mojej epoki złapaliby się za głowy.
- powiedziała Tatiana, po czym dodała - Przynajmniej oficjalnie. Po prawdzie byli jeszcze gorsi, bo byli zakłamani... w większości - odchrząknęła, czując, że wchodzi na grząski grunt - No dobra, księżniczko, chyba możemy powoli iść do ciebie i położyć cię spać. Choć przed snem, będę chciała wykonać jeszcze jeden eksperyment na tobie... jeśli się zgodzisz, oczywiście.
- Jaasne…
- odpowiedziała z wigorem Ren po czym Yul złapał ją za ramię by upewnić się że ta stoi prosto.

Jak typowa nastolatka, dziewczyna zmasakrowała się dużą ilością mocnych drinków w dość krótkim czasie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-11-2016, 19:11   #6
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

***

Mieszkanie Ren
Droga do mieszkania Ren nie była jakoś strasznie długa, wystarczyło przejść na drugą stronę Deptaka i skorzystać z windy na drugie piętro.
W mieszkaniu zastał ich Podstarzały facet.
- Ren? - spojrzał pytająco na kobietę po czym przeniósł wzrok na Yula.
- Jaki jest status? - wyświetlił KO, gdy mężczyzna zadał Yulowi.
- Celowe zatrucie etanolem w celu wykonania zadania. - odpowiedział zaś Yul.
- Simo… to jest ta wampirzyca, zostaje z nami i będzie ze mnie pić krew… - wybełkotała po chińsku Ren. Simo pokiwał tylko głową.
- Rozumiem, że się rozbierzesz i weźmiesz kąpiel, przyniosę narzędzia. - to powiedziawszy zniknął w innym pokoju.
- To Simo, mój partner - wyjaśniła Ren - kiedyś będziemy mieć dzieci.
- Nie za stary dla ciebie? - zapytała Tatiana, rozglądając się ciekawie - Wydaje się wybitnie ugodowy, ale chyba nie w tym rzecz…
- Simo to emeryt - wyjaśnił Yul kiedy pomagał Ren zaczepić się na czymś co przypominało rzeźnickie haki, po chwili kobieta wraz z pancerzem unosiła się trzy centymetry nad podłogą.
- To dobry człowiek - kontynuował - zajmuje się domem i pomaga Ren rozładować stres, zresztą, nie ma tu za dużo białych.
- A wam bardzo zależy, żeby nie mieszać się z azjatami? - zapytała Tatiana - Może coś pomóc?
- To nie do końca tak… - powiedział Yul zanim do pomieszczenia wrócił Simo. Mężczyzna trzymał w dłoni coś co definitywnie wyglądało jak jakieś narzędzie, klucz czy coś. Powoli zaczął przy jego pomocy uwalniać Ren z egzoszkieletu. Tatiana szybko zrozumiała, że pod pancerzem była jeszcze masa przewodów, z których część wchodziła w ciało kobiety. Simo wyglądał na jakieś pięćdziesiąt lat, był dobrze zbudowany a jego nagie przedramiona pokrywały symetryczne blizny prawdopodobnie po jakimś chirurgicznym zabiegu. Tatiana przyglądała się temu z nieukrywany zainteresowaniem. Tak wiele książek napisano pod wpływem bajań i wizji przyszłości, a ona - choć niespecjalnie się nimi interesowała - miała możliwość zobaczenia tego na własne oczy. Był to psikus losu, bo przecież ani nie należała do elity śmiertelnych, ani spokrewnionych. Była inteligentna, lecz znaleźliby się mądrzejsi od niej. To samo z innymi cechami. Nie była wybitna pod żadnym względem. Jedyne, co udało jej się zrobić w nie-życiu to nieźle namieszać, by potem Tatiana jest godna zgłębienia zagadki przyszłości. Cóż za ironia...
Yul podszedł do dystrybutora (Tatiana potrafiła je już nawet obsługiwać) i zrobił sobie coś co pachniało jak kawa. Simo rozpinał cierpliwie pancerz kobiety, w pewnym momencie wyciągnął jakiś element i Ren całkiem znieruchomiała, pozostała w takim stanie do końca procesu poruszała w zasadzie jedynie oczami. Kiedy Simo odczepił od niej ostatnie kable, drobna w zasadzie kobietka spłynęła bezwolnie w jego silne ramiona. Wziął ją delikatnie na ręce i przeniósł do pomieszczenia gdzie wśród egzotycznej roślinności znajdowała się mała sadzawka z ciepłą wodą. Simo posadził w niej nagą Ren.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 16-11-2016, 14:24   #7
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tatiana spojrzała pytająco na Yula. Nie chciała łamać obyczajów... bez świadomości, że właśnie to czyni. Strażnik przyglądał się wszystkiemu z boku z obojętnym wyrazem twarzy.

- Jej układ odpornościowy został zainfekowany wirusem jeszcze w fazie płodowej. Normalnie zostało by to wykryte ale Ren pochodzi z rezerwatu w Karpatach, to taki obszar na innym kontynencie. - powiedział popijając drugą już kawę - Ma domowy cywilny zestaw wspomagania, ale Simo chce by odpoczęła kiedy czasami zdarza jej się być w domu.
Simo powiedział coś do Yula a ten pokiwał głową i zwrócił się do Tatiany.
- Simo mówi, że Ren pisze, że “jest gotowa” ona wysyła mu maile jak jest w takim stanie.

Wampirzyca skłoniła się lekko partnerowi Ren, po czym dołączyła do niej, siadając na brzegu. Simo odwzajemnił gest i odszedł na moment do innego pomieszczenia, wrócił w dłoniach z czymś co wyglądało jak słuchawki z mikrofonem. Założył oprzyrządowanie na głowę Ren, kobieta uśmiechnęła się i powiedziała coś czule do partnera. Ten zawahał się lecz w końcu opuścił pomieszczenie.

- Czy Yul może zostać wampirzyco? - zapytała Ren cichutko nie poruszając niczym poza twarzą.
- Niech zostanie. - pokiwała głową Tatiana - A teraz chciałabym zobaczyć, jak zareagujesz na moją krew. - powiedziała i ugryzła się w nadgarstek, tak że przebiła kłami skórę. Drobniutkie stróżki krwi popłynęły w dół. Wampirzyca tymczasem przesunęła dłoń do ust Ren. Nie narzucała się jej jednak.

Ren nieporadnie przyłożyła usta i zaczęła z wielkim trudem ssać nadgarstek wampirzycy. Ta przysunęła teraz rękę, by jej to ułatwić. Nie spieszyła się. Obserwowała jak Ren reaguje.

Ciało dziewczyny było nieruchome poza twarzą ale ta, wyrażała żywo emocje, powieki dziewczyny ruszały się jak przy czymś przyjemnym.W końcu Kainitka zabrała dłoń. Polizała ranę i pokazała dziewczynie jak uszkodzenia naskórka same się goją. Wiedziała, że jej się to spodoba.

- Gdy skończysz kąpiel i położysz się do łóżka, dokończymy naszą umowę. - powiedziała, po czym dodała - Prawdopodobnie zaśniesz po tym jak cię ugryzę. To powinno być przyjemne, ale... twój organizm będzie potrzebował się zregenerować. Nie broń mu.
Ren obserwowała z fascynacją gojenie się rany na ręce w czasie rzeczywistym
- Dobrze, daj mi pół godziny. I oczywiście rozumiem co się stanie gdy stracę sporo krwi.
Tatiana skinęła głową.
- Yul, nie chcesz się przejść?
- Jasne, to moja praca.
- odpowiedział mężczyzna, kiedy mijał go powracający do pomieszczenia Simo.
- Aha, no i pokażcie mi, gdzie ja będę spać, jak gospodyni zabraknie.
Yul spojrzał się wymownie na Ren, ta oczywiście nie poruszyła się, Simo właśnie zaczynał szorować jej plecy.
- Kiedy musisz odpocząć? - spytała w końcu - w tym samym okresie co wczoraj? jest tu pokój obok Yul oczywiście nie będzie spał przez następne kilkadziesiąt godzin.
- Tak, taki odpoczynek jak wczoraj mi wystarczy. Ty Yul też z nami zostaniesz?
- spojrzała ciekawie na strażnika.
- Jasne, jestem na służbie

Tatiana wstała znad zbiornika z wodą, posyłając lekki uśmiech Ren, który miał oznaczać, że niedługo znów się spotkają, po czym podeszła do Yula i oparła dłoń na jego opancerzonym przedramieniu.

- Zatem nie przeszkadzajmy... zakochanym. - wciąż dziwnie jej było połączyć dwójkę ludzi, którzy wyglądali raczej jak ojciec i córka - Powiedz mi natomiast, co planujesz robić podczas mojego odpoczynku... wiesz, powierzę ci swoje ciało... z tą perfekcyjną pupą i cyckami jestem bardzo zżyta wbrew pozorom. Dopiero je odzyskałam. - spojrzała na niego, trzepocząc lekko rzęsami.
Yul odpowiedział spokojnie.
- Będę stał obok i pilnował twojego bezpieczeństwa, ten sektor jest bezpieczny a każdy element wyposażenia posiada czujniki, wciąż ja sam mam czwarty stopień gotowości bojowej, co oznacza, że obezwładnię czterech napastników w czasie krótszym niż 60 sekund.
Tatiana zrobiła skwaszoną minę.
- Chyba nie do końca o to mi chodziło. - wymruczała, po czym przyjrzała się pooranej twarzy mężczyzny - Skąd masz te rany? Też masz partnerkę? - zachichotała.
Mężczyzna uśmiechnął się całkiem sympatycznie.
- Tak jak Ren i Simo? Nie, ona jest w służbie cywilnej no i jest kobietą, jest jej łatwiej. Ktoś taki jak ja może się wiązać na dłużej dopiero na emeryturze, tak jak Simo. Oczywiście… tak jak mówiłem, niedługo kończę pracę.

Ponieważ drugi raz o tym wspomniał, wampirzyca uśmiechnęła się z zadowoleniem. Nie miała nic przeciwko poznać bliżej człowieka przyszłości. Choć... przypuszczała, że za 40 godzin może być już poza obszarem bazy.

- Blizny, wiesz w sumie mogłem je wyretuszować chirurgicznie już lata temu jak dostałem ten przydział, ale biali raczej tak nie robią.
- To wciąż nie tłumaczy skąd je masz. Skoro nie masz dziewczyny... na kota, trochę za głębokie.
-Byłem dwa semestry w Agoge, to taki obóz treningowy jest ich kilka na ziemi, niestety, w wieku 10 lat udało mi się osiągnąć tylko 2 stopień gotowości bojowej a wymagany był trzeci
- wzruszył ramionami - pewnie temu zawdzięczam życie.

Wampirzyca popatrzyła na niego z uwagą. Nowi ludzie wydawali jej się dużo ciekawsi niż ci, których pamiętała. Może dlatego, że ich życie było naznaczone prawdziwymi wyzwaniami, a może to tylko kwestia nowych bodźców. Na próbę wyciągnęła rękę w stronę twarzy Yula. Nie dotknęła go jednak sama, czekała na reakcję.
Yul zachowywał spokój ale jego oczy nie były głupkowato ufne czy pewne siebie, po prostu uważne.

- Rozumiem, że mogę cię dotknąć - powiedziała spokojnie Tatiana - Ale mam inne pytanie. Czy ty chcesz tego?
- Wolałbym, kiedy jestem bez egzo
- odpowiedział - mam teraz czucie na minimalnym poziomie, w zasadzie tylko tyle żeby nie uszkodzić sobie stawów.
- Wow, niezwykłe.
- powiedziała wampirzyca - No dobra, czas chyba wracać. Powiedz mi tylko jedną rzecz. Czy nasze rozmowy też są rejestrowane, tak jak te z Ren? Co jej nie powiedziałam, trafiało do Starszej, jeśli dobrze zrozumiałam.

Yul popatrzył na Tatianę z uśmiechem po czym obrzucił otoczenie spojrzeniem.

- Tutaj wszystko jest podłączone do sieci, każdy element ubrania, urządzenie, mebel, niektóre płyny i światła.
- W takim razie zdecydowanie musimy ubrań się pozbyć... jak skończysz pracę.
- mrugnęła porozumiewawczo - A teraz wracajmy do naszej przyjaciółki, marmurowy wojowniku.


***

Simo zdążył odświeżyć w międzyczasie Ren i przenieść ją na łóżko. Siedział obok swojej partnerki i czule gładził jej plecy. Kobieta miała zadowolony wyraz twarzy ale też widać było w tym, że wciąż jest wstawiona. Kiedy pojawili się Tatiana i Yul, Simo wstał z łóżka i oddalił się, zapewne tak jak poleciła mu Ren.

- Jak się czujesz? - zapytała wampirzyca przysiadając na brzegu łóżka.

[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/-A0l1MAb_rwg/WCr5Dv6cz2I/AAAAAAAAgt0/MCWlz8QduncT-KGvhkb21L7sPQL3xq-TgCLcB/s1600/ren07.jpg[/MEDIA]

Od momentu, kiedy zobaczyła dziewczynę bez egzoszkieletu, czuła do niej swoistą słabość. I nie chodziło o litość, bo Tatiana już dawno pozbyła się tego uczucia. Raczej... szacunek. Szanowała tę młodą istotę za to kim się stała mimo wszelkich niedogodności. Samo to odkrycie było dla Kainitki niezłym szokiem. Choć żyła wcześniej wedle wytycznych Camarilli, traktowała ludzi bardziej jak bydło niż równorzędne istoty. Jedynymi ludźmi, do których żywiła jakieś cieplejsze odczucia, były jej ghulice z zakonu - kobiety, które często zabierała z ulicy, ratowała przed sadystami, po to, by pod jej wodzą mogły mścić się i znów rozkwitać. Z Ren było inaczej…

Ren miała wciąż na twarzy aparaturę do porozumiewania się.
- Ciągle kręci mi się w głowie jeśli oto ci chodzi… - powiedziała dość zabawnym tonem.

Nie o to chodziło, ale Tatiana tylko uśmiechnęła się. Przysunęła się do niej i wzięła w ramiona tak, jakby Ren była jej kochanką. Przez chwilę przyglądała się dziewczynie, po czym pocałowała ją delikatnie w szyję.
Zakres możliwych dla Ren do wykonania ruchów był bardzo ograniczony. Tatiana czuła jednak jak ciało dziewczyny drży a uda ocierają się o siebie w spazmie. Wyglądało na to, że obie czerpały z tego przyjemność - tak jak być powinno. Wampirzyca uśmiechnęła się pod nosem, po czym zagłębiła kły w delikatnej szyi Ren. Choć był to pierwszy raz od ponad połowy tysiąclecia, Tatiana starała się powstrzymać żądzę i pić małymi łykami. Nie chciała pozbawić dziewczyny zbyt wielkiej ilości krwi. Czując jak cudowne, leniwe ciepło rozprzestrzenia się w jej organizmie, spojrzała na Yula, ciekawa jego reakcji.

Yul stał w łukowatym progu stanowiącym przejście między pomieszczeniem sypialnym a resztą mieszkania. Nie wydawał się przejęty, za to raczej zainteresowany, ale w odróżnieniu od Ren, która okazywała swoją ciekawość, Yul ją maskował, jak większość emocji. Tatiana oderwała się niechętnie od szyi dziewczyny. Na szczęście, dzięki sklonowanej krwi, którą ją suto karmiono, nie miała problemu z samokontrolą. Pocałowała miejsce ugryzienia, przejeżdżając językiem po rankach, by je zaleczyć. Potem popatrzyła na Ren.

Kobieta leżała nieruchomo na posłaniu z błogim wyrazem twarzy, unosząca się z wolna to opadająca klatka piersiowa dawała dowód na to iż Ren wciąż jest żywa. Tatiana okryła ją czymś, co prawdopodobnie było kołdrą, po czym wstała. Lekko kręciło jej się w głowie. Ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia.

Yul bez słowa zbędnych komentarzy, których nikt nie wymaga od strażników, przepuścił wampirzycę a następnie ruszył za nią.

- Będzie teraz spać. Po obudzeniu dobrze, żeby zjadła czekoladę... macie czekoladę tutaj? - zapytała mężczyznę.
Yul niemal przewrócił oczami.
- W dystrybutorze, jeśli martwi cię niedokrwistość Ren, są do tego specjalne preparaty, mogą ją postawić na… znaczy obudzić w przeciągu 15 minut.
- Niech śpi. Ja teraz też muszę odpocząć kilka godzin. Regeneracja ciągle trwa.
- uśmiechnęła się pijacko - Może ciebie też skuszę na odrobinę odpoczynku? - powiedziała, idąc do przeznaczonego sobie pomieszczenia. Na wszelki wypadek jedną ręką trzymała się ściany.
- I kto wtedy cię będzie pilnował?
- odpowiedział retorycznie Yul.

Te kilka godzin małych rozmów po angielsku znacznie polepszyła jego umiejętności w wysławianiu się tym obcym jak widać dla współczesnych językiem, jednak “zabójczy” akcent oczywiście pozostał.

Wchodząc do pomieszczenia, Tatiana zatoczyła się lekko i oparła o pancerz Yula. Widząc z bliska jego twarz, znów się wyszczerzyła.

- Myślisz, że jestem niegrzeczna jak śpię?

Mężczyzna płynnie złapał ją w taki sposób, jakby miał zamiar zamortyzować efekty turbulencji samolotu lądującego na polnej drodze gdzieś w Nebrasce pół tysiąca lat temu.

- Wydaje mi się, że jesteś po prostu trochę bardziej martwa, widziałem wczoraj, że część krwi którą masz w sobie po prostu “znika” w czasie braku aktywności.
- No to po co masz mnie pilnować? Będę grzeczna...
- wymruczała, przytulając się do pancerza.

Yul wzruszył lekko ramionami, mógł maskować się jak chciał, ale jego oczy mówiły jasno iż cała sytuacja jest dla niego raczej przyjemna.

- Nikt mnie nie pytał po co, a ja nie pytałem.
- Jesteś strasznym służbistą. - Tatiana wydęła wargi niezadowolona, po czym odkleiła się od pancerza strażnika i chwiejnym krokiem podeszła do łóżka. Nim jednak położyła się, spojrzała krytycznie na siebie.

- Nie chcę w tym czymś spać! - wskazała ze złością “inteligentną” tkaninę ubrania - Zdejmij to ze mnie!

Mężczyzna kiwnął głową i podszedł bliżej wampirzycy stając naprzeciw niej. wyciągnął okutą w pancerz rękę i położył dłoń na szyi kobiety, przesunął palcami na jej kark, nacisnął coś na tkaninie po czym, całe ubranie spadło z wampirzycy na podłogę.

- Gotowe.


Zakręciła się wokół własnej osi, co pewnie miało wyglądać zmysłowo, niestety skończyło się na podparciu o łóżko w mało estetycznej pozie, która jednak uchroniła wampirzycę przed upadkiem. Mamrocząc coś pod nosem, wgramoliła się na posłanie.

Yul bez słowa stanął w progu pomieszczenia w pozycji zasadniczej.

- No nie bądź taki... chodź do mnie...
- poprosiła go Kainitka, kładąc się na boku, by mógł podziwiać jej sylwetkę.
Mężczyzna stał nieruchomo w progu.

- Wiesz, w egzoszkielecie mam zbalansowaną dystrybucję testosteronu.

Udała naburmuszoną.
- A czy potrzebujesz koniecznie sztywnego kutasa, żeby przytulić samotną kobietę? I jeśli nie zasnąć z nią, choć ja bym nikomu nie powiedziała, to przynajmniej utulić do snu?
- Zostałbym ukarany gdybym zdjął egzo na służbie, chyba że chcesz przytulać się do pancerza?
- dodał lekko rozbawiony, z wciąż odwróconą głową.
- A czego ty chcesz? - zapytała kładąc głowę na łóżku i przymykając lekko powieki.

Yul westchnął.

- Wiesz, ja nie jestem w służbie cywilnej tak jak Ren. Najbardziej to teraz chcę skończyć zmianę, ale… nie dlatego żeby cię zostawić, ale żeby móc cię poznać. - jak zwykle mówił szczerze.

Westchnęła też, czując ogarniającą ją senność.

- No to skoro nic Ci nie wolno, weź chociaż zgaś światło
. - burknęła, zamykając oczy.

Yul powiedział coś po chińsku i światło zgasło niemal zupełnie. To było ostatnie, co pamiętała, przed zaśnięciem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 22-11-2016, 13:08   #8
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Tatiana się obudziła, światło już się paliło, a po ustach smyrał ją liść jakiegoś kwiatka rosnącego nieopodal łóżka. Ren w swoim egzoszkielecie siedziała obok, otoczona tuzinem różnych przedmiotów, które mogły być próbnikami, skanerami czy narzędziami tortur, a może wszystkim jednocześnie. Kobieta machała przed sobą rękami jak oszalała, jakby klikając w niewidzialne konsolety. Yul stał w progu w tej samej pozie w jakiej zapamiętała Brujaszka.

- Dobry wieczór wampirzyco - Ren radośnie się przywitała.

Tatiana uniosła się na łokciach i rozejrzała się półprzytomnie. Jej spojrzenie wędrowało od Yula do Ren i z powrotem. Próbowała sobie przypomnieć wizje, które nawiedziły jej umysł w trakcie odpoczynku.

Śniła sen możliwości. Śniła, że podporządkowała sobie nowoczesnych ludzi. Nikt nie był w stanie się jej oprzeć, bo jej moc była poza technologią i skalą pojmowania tych istot. Nie miała też żadnego wroga. Proces przejęcia władzy był płynny, zaczęła od podporządkowania sobie jednostek porządkowych, tworząc z nich armię, na czele której stał Yul. Na końcu rozgromiła administrację, mordując dla przykładu Niobe i innych starszych. Ren, która nie była w stanie zaakceptować tego rodzaju demonstracji siły, uciekła i stanęła na czele ruchu oporu. To jednak nie przeszkodziło wampirzycy ukoronować się na pierwszą i jedyną - bo przecież nieśmiertelną - królową nowego świata. Rządziła surowo, ale sprawiedliwie, dlatego z czasem ludzie ją pokochali.

Sen przerwał się jednak w momencie, kiedy podeszła do szyby w swojej sali tronowej, za którą znajdował się zewnętrzny świat. Coś się tam działo, coś się zmieniło... lecz umysł Tatiany nie zdążył zarejestrować co nim nastąpiło przebudzenie.

Zastanawiając się, czy sen miał charakter proroctwa, wampirzyca zawiesiła wzrok na przedmiotach, które Ren przytargała do jej sypialni.

- Dobry wieczór - powiedziała bezbarwnym głosem, po czym dodała - Rozumiem, że pojęcie prywatności wymarło w którymś stuleciu podczas mojego letargu?

Pytanie było jak najbardziej na miejscu, Tatiana widziała już przecież jak mało nagość czy dyskrecja znaczy dla współczesnych.
Ren złapała się za brodę.

- Oh… wybacz wampirzyco, popełniłam błąd. - Ren spuściła głowę. Po chwili podniosła ją.

- Pracowałam między innymi nad najlepszym dla ciebie tłumaczem. Inwazyjne metody niestety odpadają, ale mam to - wskazała gustownie wyglądające futurystyczne okulary, oraz malutkie soczewki kontaktowe.
- Okulary są najbezpieczniejsze, nie wiem czy soczewka będzie współpracować poprawnie z martwą tkanką - wzruszyła ramionami - necrotyka to będzie zupełna nowość!
Tatiana patrzyła bez słowa na wynalazek.
- Wiesz... kiedyś fakt, że ktoś odnalazł leże wampira wiązało się zazwyczaj z jego torturowaniem, zniewoleniem lub śmiercią. Jestem wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiliście i wiem, że bez was by mnie nie było tutaj, jednak... wystawiasz moje odruchy na próbę. Mówię to nie po to, byś poczuła się winna, ale byś zrozumiała. Wciąż jesteśmy sobie obcy. A ja nie jestem pieskiem kanapowym.

Ren kiwnęła głową po japońsku.
- Oczywiście wampirzyco, poprawimy to, obiecuję.

Skończywszy monolog, Kainitka założyła na próbę okulary.
Widząc to Ren powiedziała coś na próbę w melodyjnym chińskim i to bardzo szybko. nad jej głową pojawił się dymek w którym pisało:

“Wyrewolwerowany kaloryfer wyrewolwerował się”.

- Wyrewolwerowany kaloryfer wyrewolwerował się
- powtórzyła Kainitka, po czym dodała - Wy w ogóle znacie te przedmioty?

Ren uśmiechnęła się.
- Pewnie nie masz na myśli tego co ja usłyszałam, większość z nas ma chipy z tłumaczem wszczepione w uszy. Dlatego każdy może cię zrozumieć bo angielszczyzna jest wpisana w program. Użyłam pewnego łamacza językowego, w takim przypadku tłumaczenie nie jest dosłowne a sytuacyjne, zapewne widziałaś coś co miało sens w twoim języku.
- Sprytne.
- powiedziała wampirzyca, odkładając okulary. Po chwili przeciągnęła się leniwie, jak zwykło się robić po dobrym śnie - A jak się czujesz, Ren? - zapytała, oglądając swoje ciało, czy proces regeneracji na pewno się skończył.

W istocie regeneracja była już przeszłością.

- Dziękuję, dobrze… to… to było bardzo przyjemne, miałam orgazm. - odpowiedziała szczerze Ren.

Tatiana wstała z łóżka i znów się wyciągnęła.

- To dobrze. Spiłaś mnie. - zaśmiała się, po czym spojrzała na Yula. - A ty jak się czujesz, marmurowy wojowniku?
- Coraz bliższy końca zmiany, dziękuję
. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na swojej nieruchomej przeważnie twarzy.
- Czyli to zawsze wiąże się z takimi doznaniami? - ciągnęła temat Ren.
Sięgnąwszy po ubranie, wkładając je powoli na siebie, niby to przypadkiem raz czy dwa wypinając w kierunku Yula.
Mężczyzna zachowywał co prawda stoicką twarz, ale nie odrywał wzroku od kobiety...

Tatiana zaczęła wyjaśnić.

- Często, choć nie zawsze. W sumie... to tak jak z seksem. Przyjemność może być obustronna pod warunkiem, że obie strony pamiętają o sobie nawzajem. Tak, seks to dobre porównanie. Może być naprawdę fajnie, a może... może to być koszmar dla strony, która staje się ofiarą nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Dlatego twój orgazm jest niejako komplementem dla mnie, Ren. - zachichotała wampirzyca, kończąc się ubierać.

“Inteligentna” materia znów idealnie dostosowała się do jej ciała.
Ren uśmiechnęła się.

- Rozumiem, cóż analiza z mojego CCI potrwa trochę, oczywiście jeśli masz ochotę ze mnie pić to będę bardzo szczęśliwa. - W tym momencie zerknął na nią Yul.
- Oczywiście, jeśli znajdziesz czas - dodała po chwili Ren.
- No dobra, czyli teraz mam nosić te okulary? - Tatiana podniosła przedmiot i znów obejrzała - Czy one są już gotowe?
- Jeśli oczywiście chcesz, tłumacz to jedyna opcja, która na razie działa.
- Dzięki, to co dziś robimy?
- W zasadzie mogłabym zapytać o to samo, tu wszędzie są kamery i czujniki, toteż możemy cię studiować w każdej sytuacji. Moglibyśmy pozwiedzać wieżę, za kilka godzin zjawi się mędrzec Ducheski, który jest ekspertem w dziedzinie wampirów. Leci z Afryki by się z tobą spotkać, słyszałam, że masz zwiedzić rezerwat, moja rodzina pochodzi z jednego w Europie.
- dodała z wielką dumą.
- Chodźmy zatem, a po drodze opowiesz mi o rezerwatach. Z tego, co zrozumiałam, są dla was szalenie ważne. - przeczesawszy palcami włosy, spojrzała jeszcze na Yula - A wy nie potrzebujecie czegoś zjeść, napić się? Bo możemy zrobić przystanek pod was.
Mężczyzna westchnął.
- Egzo nie ma rozporka… przy lewym bucie jest port odprowadzania płynów. Pojemnik ma litr pojemności. Pancerz jest wyposażony w odżywki i witaminy potrzebne na cały okres maksymalnego użytkowania, co w przypadku tego modelu wynosi 170 godzin. Jeśli coś w tym okresie piję, to kawę z masą słodziku.
- Tak, z kawą jest lepiej
- zgodziła się Ren.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 22-11-2016, 21:58   #9
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Zakłady
Wycieczka wzięła windę do góry, kilka poziomów wyżej, znajdował się sektor przypominający fabrykę, zwany Zakładami
Pracowali tu wyłącznie azjaci i to znacznie niżsi od większości do tej pory widzianych. Mało który przekraczał metr siedemdziesiąt. W tym miejscu pracowała zazwyczaj Ren, każdy ją znał z trzech powodów, była jedyną pracującą tu osobą w egzo, była jedyną białą, w końcu była tu jedną z ważniejszych inżynierów. Tutaj naprawiano wszystkie urządzenia używane do pracy na powierzchni - ogromne maszyny przypominające czołgi, jak i wszystko inne. Co ciekawe, leczenie ludzi mieściło się w tym samym sektorze. Naprawa ciała, to też naprawa.
W zakładach również znajdował się kompleks mieszkalny, znacznie bardziej industrialny niż Deptak.
Przechodząc koło jednego z okazałych szyldów Ren zauważyła.
- Cech prostytutek. - powiedziała to tak jakby miała na myśli jakąś ważną atrakcję turystyczną.
Zakłady zajmowały połowę naziemnej wysokości Wieży i wg tego co mówiła Ren, były jej sercem.
Mimo całego zgiełku, było tu chłodniej niż na Deptaku.

W windzie na kolejne poziomy, gdy przez przeszklone drzwi Tatiana mogła oglądać panoramę Zakładów, Ren podjęła temat Rezerwatów.
- Rozwój cywilizacyjny ma swoje niebezpieczeństwa. Ratujemy ludzi, którzy bez technologii po prostu by zginęli. Do przetrwania, prócz ciągłego postępu technicznego, potrzebujemy kompasu naszych pierwotnych gentów, pierwotnych zwyczajów i zasad. Dzięki rezerwatom, mamy dostęp do najbardziej przystosowanych, najczystszych moralnie jednostek ludzkich. Tam, ludzie żyją bez zaawansowanej technologii, opierając się jedynie na sile własnych mięśni, sile rozumu i woli. Oczywiście, jeśli ktoś z Czystych, jak ich nazywamy, poważnie zachoruje i życzy sobie poprawy swojej kondycji, zabieramy go z rezerwatu, jednak nigdy nie będzie mógł tam wrócić, bo w pierwotnych warunkach by nie przetrwał. Ren spojrzała się gdzieś przed siebie. Moi rodzice, wiedząc, że nie przeżyję, oddali mnie na zewnątrz. Czyści są najlepszymi okazami ludzkiego gatunku, po wyleczeniu chorób, taka jednostka może zająć wysoką pozycję w społeczeństwie. Zdziwiłabyś się jednak, jak wielu z nich woli umrzeć niż porzucić Rezerwat, to są ludzie honoru. Monitorujemy Rezerwaty dwadzieścia cztery godziny na dobę, studiujemy filozofię Czystych ich taktyki łowieckie, wszystko. Ich poglądy wykładane są na uczelniach.

***

Koszary

Ten poziom znajdował się niedaleko miejsca gdzie Tatiana obudziła się po raz pierwszy. Ren tłumaczyła to tym, że w ambulatorium milicji znajduje się najlepszy generator krwi w Wieży. Miało to sens. Trzymanie wampirzycy otoczonej całym sektorem najbieglejszych w walce obywateli, miało nawet większy sens.
Tutaj dla odmiany większość osób nosiła egzo. niemal połowę stanowili biali, dobrze zbudowani. Resztę stanowili równie atletyczni azjaci. Tatiana widziała też dwoje czarnych.
Koszary były jeszcze chłodniejsze.
Tatiana nie odzywała się specjalnie. Już dawno się tego nauczyła, że gdy jesteś nie na swoim terenie, to lepiej ograniczyć słowotok.
- Domyślam się, że to “twój” poziom. - zwróciła się do Yula. - A gdzie jesteście... nie umiem się oswoić z tym słowem - hodowani?
Yul uśmiechnął się płytko pod nosem.
- Mówisz o dzieciach? nie kręcą się po korytarzach, ich miejsce jest w wewnętrznym kręgu Wieży i tak, na tym poziomie, w miarę skromnych możliwości tej społeczności, wyciągają się na wyżyny mentalnej i fizycznej dyscypliny.
- A co... z rodziną? - zapytała wampirzyca, choć domyślała się już odpowiedzi.
Yul popatrzył na Tatianę a potem przeniósł pytający wzrok na Ren. Kobieta wyręczyła swojego towarzysza:
- Rodzice mają oczywiście wgląd w postępy swoich dzieci i jeśli sobie tego życzą, mogą utrzymywać z nimi zażyłe kontakty, jak robią to zazwyczaj mieszkańcy rezerwatów. Jednak to społeczność zajmuje się edukacją dzieci.
Jako że ten temat dotyczył bardziej Yula niż Ren, Kainitka wstrzymała się z drążeniem tematu. Podejście wydawało się logiczne, ale... czy było naturalne?

Na korytarzach sekcji mieszkalnej był mały ruch. Przy jedynym lokalu rozrywkowym stało dwóch ochroniarzy. Na jednym z zakrętów, Tatiana i jej towarzysze, natknęli się na walczącą parę, kobietę i mężczyznę. Bójka wyglądała na poważną, zarówno jedno jak i drugie krwawiło z łuku brwiowego.
Zarówno Ren, jak i Yul w ogóle się tym nie przejmowali.
- Wyżej znajduje się sektor administracji oraz hangary okrętów powietrznych. - powiedziała za to Ren gdy minęła walczących.
Zatrzymawszy się w pobliżu walczących, Tatiana spojrzała jeszcze raz na twarze swoich towarzyszy. Widząc, że nie robi to na nich wrażenia, zapytała:
- Czym jest dla was walka? Bo rozumiem, że nikt nie ma nic przeciwko daniu sobie po mordzie. Pytanie... czy to samo dotyczy zabijania? - starała się, by jej głos brzmiał obojętnie, lecz po prawdzie to pytanie było dla Kainitki fundamentalne.
Yul wykonał gest głową w stronę mijanej właśnie pary.
- Majka i Pol mogliby zabić jedno drugiego przy pierwszym, drugim, ciosie. Pol ma po prostu na nią ochotę, a ona nie prześpi się z kimś, kto nie jest wystarczająco silny. - mężczyzna wzruszył ramionami - dużo milicjantek tak ma.
- Życie to walka - odpowiedziała Ren. - prawdziwe zmagania toczą się w każdym z nas, każdego dnia. Każdy musi walczyć na swój własny sposób, tylko wtedy życie ma jakiś sens. O życie należy walczyć, o swoje ale nawet bardziej o życie społeczności, gatunku. Dlatego zabijanie siebie nawzajem jest naganne. Ktoś może być twoim osobistym adwersarzem, ale przecież należy do tej samej społeczności i zabijając go, krzywdzisz coś większego. Tak samo kiedy walczą całe społeczności, to naganne, bo wszyscy należymy do tego samego gatunku. Walka czasem powinna być brutalna, ale brutalność jest jedynie środkiem do zaakcentowania swoich racji, nie chodzi o mord.
- Interesujące. - podsumowała wampirzyca, wciąż przyglądając się parze - A co robicie z tymi, którzy... łamią zasady?
Pierwsza jak zazwyczaj do odpowiedzi wyrwała się Ren.
- Umiemy się bronić, jednak kiedy ktoś jest prawdziwie niebezpieczny i skrzywdził kogoś, mamy sposoby by go odseparować od reszty. Staramy się taką jednostkę uleczyć, jeśli nie jest to możliwe, wtedy trwałe odosobnienie jest niestety jedynym wyjściem. W warunkach polowych, kiedy nie ma odpowiedniej infrastruktury, dopuszcza się uśmiercenie takiej osoby.
- Brzmi praktycznie. Pytanie na ile nie ma przegięć w tej kwestii. Niewygodny członek rodziny, były kochanek, a może zemsta za zranione serce? - zachichotała Tatiana.
Ren pokiwała głową.
- Rozumiem, że w dawnych czasach takie problemy osobowościowe były częstsze, dla nas to jednak dość odseparowane przypadki, może w większych społecznościach albo gdzieś na Marsie.
Wampirzyca skinęła głową, myślami wydawała się jednak być daleko.

***

Wycieczka trwała resztę wieczora. Gdzieś cztery godziny przed świtem (dnie były wyjątkowo krótkie) Ren zaczęła “odpływać” w świat informatycznego przekazu coraz częściej.
- Coś się stało z okrętem którym powinien przybyć mędrzec Ducheski. - powiedziała w końcu poważnym głosem, kiedy znajdowali się blisko poziomu hangarów lotniczych.
- Wyjaśnij. - Tatiana cały czas rozglądała się ciekawie. Jej spacer bynajmniej nie męczył, wydawało się nawet, że sprawia jej przyjemność. Kilka razy spontanicznie złapała Yula za mechaniczne ramię. Jednak malująca się na jego obliczu obojętność jak zwykle nieco ją peszyły. Wampirzycę! Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje…
Ren poruszała niespokojnie językiem po zębach.
- Po pierwsze, już od niemal dwóch godzin powinniśmy mieć z nimi kontakt, po drugie, godzinę temu powinni poprosić o możliwość lądowania, po trzecie, już tu powinni być. - wyjaśniła. - staram się ustalić, czy ktoś wie jaka jest tego przyczyna.

Po jakimś czasie, kiedy zatrzymali się w miejscu widokowym na szczycie, Ren wzruszyła ramionami.
- W najgorszym przypadku, wizyta w rezerwacie będzie musiała poczekać. - powiedziała kobieta, za to Yul wydawał się nawet cieszyć z takiego obrotu spraw.

Dwie godziny przed świtem, cała trójka wróciła do mieszkania Ren.
- Takie zaginięcia są częste? - dopytywała się wampirzyca - Nie macie jakiegoś systemu namierzania?
Nie to żeby śmierć obcego - i to z takim nazwiskiem - ją obchodziła, ale chciała dowiedzieć się jak najwięcej o otaczającym świecie i jego zagrożeniach zanim pokaże swoją moc. A korciło ja coraz bardziej…
- Zniknięcia się raczej nie zdarzają, nie tak dużych okrętów, to by była poważna katastrofa. Taka konstrukcja może dużo wytrzymać. Z namierzeniem jest ciężko z powodu burz elektromagnetycznych. W dzień dowiemy się więcej.
- Rozumiem, cóż, nie chcę nadużywać twojej gościny, mogę wrócić do... tego dziwnego pomieszczenia z lustrami. - powiedziała Tatiana - no chyba, że masz ochotę na jakieś testy jeszcze…

Ren energicznie pokręciła głową,
- Nie, nie, nie… koniecznie odpoczywasz u mnie… - przygryzła wargę, Yul obdarzył ją wymownym spojrzeniem po czym westchnął.
- Nie - nie mam sobie iść, czy nie - nie ma więcej testów? - zapytała z uśmiechem wampirzyca, po czym zwróciła się do Yula - To ile jeszcze zostało czasu?
- Testy trwają cały czas, oczywiście możesz zostać u mnie, chyba że, nie chcesz?
- spytała Ren. Yul zerknął niepewnie na Tatianę.
- Czasu do? świtu?
Wampirzyca westchnęła ciężko, puszczając pytanie Yula mimo uszu. Najwyraźniej nie zależało mu tak bardzo na niej. Cóż, trudno się dziwić, była przede wszystkim atrakcją dla tych ludzi.
- Masz ochotę powtórzyć to, co wczoraj? - zapytała się natomiast Ren.
- Jasne - powiedziała entuzjastycznie kobieta.
- Możesz się zatem przygotować. - odparła Tatiana spokojnie - Chętnie zostanę jeszcze, jeśli chcesz.
Opancerzona kobieta przytaknęła przygryzając wargę. Jak widać, wizja dokarmiania wampirzycy własną krwią, szybko przypadła jej do gustu...

***

Kiedy wrócili do domu Ren, Simo już tam był. Mężczyzna podobnie jak poprzedniego wieczora, wymontował swoją partnerkę, a potem pomógł jej się odświeżyć. Tym razem, dzięki swoim nowym okularom, Tatiana była w stanie zrozumieć ich małe rozmowy. Simo wysławiał się podobnie do Yula. Mówił oszczędnie, ale kiedy już coś powiedział, było to dokładnie to o co mu chodziło. Dużo słuchał, bo to głównie Ren miała coś do powiedzenia. Opowiadała o pracy, o projektach, obliczeniach, dużo z tego dotyczyło “necrotyki” oraz samej Tatiany, że elektronika wciąż nie może sobie poradzić z jej nie-żywym ciałem. Mówiła też o spóźniającym się okręcie.

Kiedy Tatiana pożywiła się już na nieruchomej dziewczynie, poczuła jak jej młoda, świeża, nastoletnia przecież jeszcze krew rozgrzewa swoim życiem jej własne, wielowieczne ciało. Vitae Ren obmyło i nasączyło organy Tatiany, kiedy ubranie opadło z niej i naga położyła się na miękkiej, sterylnej pościeli, mimo iż znużona, czuła się tak pełnie jak tylko mógł czuć się krwiopijca. Sama rozkazała światłu zgasnąć i kiedy myślała już, że stojący w progu niczym posąg Yul się nie odezwie, mężczyzna jednak to zrobił.
- Nikt nie będzie cię niepokoił kiedy się obudzisz, choć jutrzejszej nocy będzie tu inny milicjant, milicjantka w zasadzie. Ja już będę wtedy bez egzo i na przepustce, chętnie bym się jednak z tobą zobaczył, jeśli miałabyś ochotę. Dużo pytałaś jak spędzamy czas, mógłbym ci pokazać jak bawią się służby mundurowe.
Wampirzyca zmrużyła oczy, przyglądając się Yulowi w zamyśleniu. Był pierwszym mężczyzną, którego poznała po obudzeniu, ciężko więc mówić o jakimś wyborze. Niemniej w jakiś sposób dobrze czuła się w towarzystwie tego małomównego funkcjonariusza. Była też ciekawa ile z jego zachowania było częścią jego charakteru, a ile kwestią służbowego kodeksu czy wpływu egzo. Cóż, nie było innego sposobu, by się tego dowiedzieć, niż się zgodzić. Nie byłaby jednak sobą, gdyby trochę nie podroczyła się ze strażnikiem.
- Chcesz powiedzieć, że zapraszasz mnie na randkę czy raczej na wycieczkę obyczajoznawczą? - zapytała, kładąc się na boku, by móc patrzeć na swojego rozmówcę, mimo że sylwetki ich obojga skrywał w większości mrok.
- To pierwsze nie tylko zawiera to drugie ale i daje więcej zabawy.
Takiej wypowiedzi się nie spodziewała po Yulu. Uśmiechnęła się szelmowsko, choć już nieco sennie.
- Ciekawe co zrobimy z nową eskortą... - wymruczała, po czym zapadła w sen.

***
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 22-11-2016 o 22:10.
Amon jest offline  
Stary 23-11-2016, 11:10   #10
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tak jak obiecał Yul, Tatiana obudziła się tym razem w pustym pokoju którym wciąż panował lekki półmrok. Koło jej twarzy leżały okulary, inny model niż wczoraj, najwyraźniej Ren pracowała na pełnych obrotach. W progu stała postać w pancerzu, i znów, tak jak zostało to zapowiedziane, była to kobieta, wysoka azjatka.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/d0/7c/fa/d07cfab0bc3629a1e703f8b5a6b1d02c.jpg[/MEDIA]


- Cześć. - powiedziała do niej Tatiana, założywszy okulary.

Teraz przyszedł czas na standardowy popis wdzięków i rozciągnięcie ciała.
Ciała któremu nie dość, że nic już nie brakowało, to jeszcze z tego co widziała do tej pory, było najbardziej kobieco wyglądającym ciałem w całej tej futurystycznej Wieży. Tutejsze panie często bywały zgrabne i urodziwe, ale atletyczny trening odcisnął na nich swój ślad. Miało to oczywiście swój urok, jeśli ktoś w tym gustował. Jeśli natomiast nie, cóż… wtedy była chyba tylko Tatiana…

Azjatka skłoniła głowę.

- Dobry wieczór - powiedział dymek ukazujący się nad jej twarzą, kiedy kobieta mówiła. - Jestem Haruhi, czy życzysz sobie by Ren oraz Yul cię odwiedzili, czy wolisz by poczekali aż ty do nich przyjdziesz, oboje znajdują się w pomieszczeniu obok? - jak widać, wczorajsza wzmianka o potrzebie prywatności, została potraktowana wyjątkowo poważnie.
- Sama do nich dołączę. Pomożesz mi się ubrać, Haruhi?

Co prawda, już wczoraj nie potrzebowała w sumie pomocy przy nakładaniu i zdejmowaniu “inteligentnego” wdzianka. Podobał jej się jednak wzrok, jakim obdarzał ją przy tych czynnościach Yul. Jak zareaguje Azjatka na możliwość dotknięcia wampirzycy? Tatiana była bardzo tego ciekawa.
Haruhi kiwnęła głową i podeszła do Tatiany wykonać prośbę.

- Oczywiście - powiedziała biorąc w dłonie materiał i czekając aż wampirzyca uniesie ramiona do góry by móc w ten sposób położyć na nią tkaninę.

Czyniąc to wzrok azjatki przeanalizował wszystkie partie mięśniowe Tatiany, czy zgięcia jej kończyn. Trudno było stwierdzić czy Haruhi ocenia jej walory, czy zagrożenie jakie mogłaby stwarzać. Czy obie te rzeczy naraz.
Kiedy odzienie zostało dopasowane, wampirzyca mrugnęła do Hiruhi, po czym skierowała się do wyjścia z pomieszczenia, by spotkać pozostałych ludzi.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/8d/3e/df/8d3edf78c939ecc4ab3d971fe6789bdb.jpg[/MEDIA]

Tam w istocie znajdowała się w pełni wyekwipowana Ren oraz Yul, siedzący w fotelu w cywilnym ubraniu.

- Dobry wieczór wampirzyco - zaczęła Ren - wprowadziłam usprawnienia w twoim translatorze, jeszcze trochę i będzie z tego całkiem przyzwoite KO - dodała. Yul jedynie się uśmiechnął, jego oczy żywo śledziły każdy ruch Tatiany.

- Cześć urwisy - uśmiechnęła się w odpowiedzi Kainitka, zbliżając do Yula. Obejrzała go, przekrzywiając lekko głowę. Nic jednak nie powiedziała. Zwróciła się za to do Ren.

- Wiadomo coś na temat tego waszego statku i badacza?

Yul z jednej strony, wydawał się znacznie mniej opanowany, z drugiej znacznie bardziej ciekawski i skoncentrowany jedynie na… Tatianie.
Ren kiwnęła głową.

- W stronę okrętu została już wysłana ekspedycja ratunkowa. Okazało się, że jednak się rozbił, co jest dość niesłychane. - wyjaśniła. Yul wstał i stanął całkiem blisko wampirzycy.
- Co nie oznacza, że nie mamy żadnej rozrywki w planach. - powiedział uśmiechając się. Ren westchnęła i zerknęła na stojącą dalej Haruhi.
- Taa… Yul ubzdurał sobie, że miałabyś ochotę zawitać do jednego z tych miejsc, które on nazywa “rozrywkowymi”... - spojrzała na Tatianę takim spojrzeniem, jakby łudziła się, że ta zaraz wyprowadzi faceta z błędu.
- Skoro sobie ubzdurał, to kim jestem by odmawiać? - wampirzyca rozłożyła dłonie w geście bezradności - Mam nadzieję, że wybaczysz mi Ren ten jeden wieczór zmniejszonej aktywności badawczej... Choć nie należy tego mylić z ogólną aktywnością. - ona również zbliżyła się do mężczyzny i oparła dłoń o jego ramię.

Yul sprawiał wrażenie zadowolonego, na jego karku stanęło nawet kilka włosków. Ren zrobiła wielkie oczy.

- Zmniejszonej? Nic z tych rzeczy - kobieta postukała się w powiekę. - będę wszystko doskonale widzieć, tak jak zawsze zresztą. - uśmiechnęła się - mam tylko nadzieję, że Yul nie skończy przepustki tak jak zawsze…
- W lecznicy
- dodała stojąca na uboczu Haruhi bez żadnych emocji. Yul wzruszył ramionami.
- Chcieli mnie z powrotem wsadzić w egzo, to musieli mnie do tego naprawić. - to powiedziawszy stanął za Tatianą.

Ta roześmiała się serdecznie. Może jednak nowa rzeczywistość nie będzie wiązać się z ugrzecznieniem jej zwyczajów... Jedna rzecz nie dawała jej jednak spokoju.

- Nie da się zmniejszyć tej inwigilacji i odpiąć mnie na trochę od waszych badań? - zrobiła słodkie oczy do Ren - Wiesz, ja jestem starej daty... krępuje mnie to trochę, a co za tym idzie wpływa na nieprawdziwość moich “naturalnych” zachowań.

Ren która już dwa razy radośnie piła krew Tatiany, wyglądała jakby niemal miała powiedzieć “tak, jasne” - ale to chyba jeszcze nie był ten etap znajomości.

- Rozumiem iż odbierasz to negatywnie, jednak to normalność i nie tyczy się jedynie ciebie a nas wszystkich. wszystko jest naszpikowane technologią i wszystko jest “inwigilowane” w jakimś stopniu. Nawet jeśli ja osobiście nie będę śledzić twoich podróży i działań, mogłabym bez problemu zrobić to kiedy indziej przeszukując po prostu ogólne bazy danych. Chipy w szklankach, ścianach, nazwij element. - wzruszyła ramionami.
- Tam gdzie pójdziemy nikt nie będzie się krępował. - uspokoił Yul.
- Zatem... prowadź. - Tatiana mrugnęła porozumiewawczo, klejąc się do jego ramienia.


***


Koszary, Lokal rozrywkowy

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/6a/15/7f/6a157f0122e12cc7ea919c9c3faad848.jpg[/MEDIA]

Yul szybko wziął Tatianę za rękę i poprowadził przez Wieżę. Mężczyzna był pobudzony, dużo się uśmiechał i nieustannie interesował wampirzycą, spoglądał na nią poruszał nozdrzami gdy jej ciało znajdowało się naprawdę blisko. Oczywiście Haruhi podążała razem z nimi. Wnętrze lokalu było tłoczne. Leciała dość głośna muzyka, którą można by chyba nazwać rockiem, mimo iż niektórych dźwięków Tatiana nie rozpoznawała. W tym lokalu, lanie się po mordach było w zasadzie normą. Ale były i inne zabawy. Ktoś rzucał nożem do celu ponad głowami mało zainteresowanych tym bywalców. Ktoś inny utrzymywał równowagę na nodzę odwróconego na podłodze krzesła. Większość była pijana. Tutaj azjaci byli znacznie wyżsi niż w Zakładach i lepiej zbudowani. W największej sali kilkadziesiąt osób tańczyło do głośnej muzyki, ilość i szybkość ruchów była zawrotna, choć nie jakaś skomplikowana i dla kogoś w dobrej kondycji fizycznej łatwa do ogarnięcia. Tańczyły też pary, które miały w zwyczaju oblewać się zawartością swoich szklanek i spijać płyn z własnych ciał. Nagie torsy mężczyzn jak i kobiet nie były tam rzadkością. sala miała kilka podwyższeń. na których profesjonalni tancerze obu płci podgrzewali atmosferę ruchem swoich ciał.

Prawdopodobnie, gdy ma się pół tysiąclecia na karku, nie wypada robić niektórych rzeczy. Tatiana miała to jednak w nosie. Uwieszona ramienia Yula, przyglądała się wszystkiemu, niejednokrotnie z taką intensywnością, że otwierała lekko usta. Dopiero gdy mężczyzna zamiast oprowadzać ją po lokalu, zaczynał intensywnie wpatrywać się w jej wargi, zamykała usta i posyłała mu promienny uśmiech. Była ciekawa kiedy Yul przekroczy granicę. Nie zamierzała jednak tego ani przyspieszać, ani go do tego popychać. Doskonale znała zasadę, że owoc smakuje najlepiej nie tylko gdy jest najlepszy, ale gdy ktoś musi świadomie przełamać się, odkryć się w pewnym sensie i zaryzykować, by spić jego nektar. Wszyscy wszak lubimy wygrywać trudne batalie, nawet jeśli pozornie oczekujemy łatwiejszych rozwiązań. Tak zresztą uwiodła księcia Nowego Jorku... i sama się w tym zatraciła. Chcąc pozbyć się wspomnień w takiej chwili, potrząsnęła głową, aż Yul spojrzał na nią z zaciekawieniem. Również mu się przyjrzała. Nie dało się porównać śmiertelnika i wampirzego kochanka, który pociągał ją na wielu płaszczyznach, o których ten mężczyzna nawet nie miał pojęcia. To jednak Yul patrzył teraz na nią z tą charakterystyczną szczenięcą troską. Był tu dla niej, nie bał się jej. Choć nie był w stanie podjąć z nią gry pozorów, dawał jej pełnymi garściami coś, co Marcus odkrajał niewielkim nożykiem - szczerość. Łamiąc poprzednie postanowienie, Tatiana wspięła się na palce i pocałowała mężczyznę delikatnie w usta. Bez pośpiechu, lekko niby skrzydła motyla, jej wargi musnęły jego. Potem spojrzała mu w oczy, ciekawa reakcji.

Jak na kogoś kto mówi o sobie, że jest hodowany do walki, Yul potrafił zachowywać się niezwykle czule, dotykać także. Przez kolejne minuty jego dłoń pieściła ucho, tył głowy oraz kark kobiety. Człowiek patrzył wampirzycy długo w oczy, zanim pocałował ją w usta.

Scena miała się zapewne rozwinąć, jednak do Tatiany, Yula oraz Haruhi podszedł mężczyzna. Nieznajomy którego Yul natychmiast zmierzył spojrzeniem skłonił się przed wampirzycą, następnie przeniósł wzrok na jej towarzysza i bezceremonialnie powiedział.

- Walczmy o nią
. - Yul kiwnął głową a na jego twarzy malował się szalony uśmiech.
- Jasne! - zrobił krok do przodu, jego but opadł na kolano mężczyzny łamiąc je do tyłu. Nieznajomy pochylił się do przodu i wtedy bok jego głowy zderzył się z już czekającym łokciem Yula. Impet posłał go na ziemię, nieprzytomnego i broczącego krwią. Yul przeszedł przez ciało i rozejrzał się po sali. Wkoło mężczyzny, Tatiany i Haruhi szybko zrobiło się kółko gapiów.
- Następny? - zapytał gawiedź i natychmiast wystąpił kolejny śmiałek. Tym razem, już bez elementu zaskoczenia, Yul pozwolił zadać mężczyźnie jeden cios. Oczywiście zablokował go i zakończył tą walkę łamiąc szczękę azjaty.

Następny facet wystąpił do przodu, tylko po to by za kilkanaście sekund pofrunąć w stronę krzesła i porządnie się o nie pogruchotać. Wtedy do przodu wystąpiła kobieta, Yul przygryzł wargę, gdyż azjatka wyminęła go i ruszyła w stronę Tatiany.

- Walczmy o niego - rzuciła ale natychmiast wkroczyła do akcji Haruhi.
- Ta tutaj jest gościem w Wieży. - na te słowa twarz obcej azjatki zelżała.
- Ach… cóż, baw się z nim dobrze - uśmiechnęła się, skłoniła głowę i odeszła. Wracając w tłum najwyraźniej szybko przekazała wiadomość reszcie zainteresowanych dziewczyn gdyż Tatiana szybko wypatrzyła kilka niepocieszonych kobiecych spojrzeń.

Tymczasem Yul lał kolejnego wielbiciela Tatiany, świetnie się przy tym bawiąc. Było ich jeszcze potem czterech, a kiedy wydawało się, że nikt już nie ma zamiaru kończyć wolnego w lecznicy, do przodu wkroczyła kolejna kobieta. Biała kobieta.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/43/7b/a6/437ba64332ea01b1e38a51e4577e29b5.jpg[/MEDIA]

Twarz Yula ścisnęła się, oczy zwęziły a pieści mimowolnie zacisnęły. Cała sala wstrzymała oddech, ktoś nawet chyba załatwił przyciszenie muzyki.

- Ultrix, osobista ochroniarz Starszej Niobe - Wyjaśniła Haruhi, kiedy Ultrix ominęła szerokim łukiem Yula i zmierzała ku wampirzycy. Zatrzymała się kilka metrów przed i wykonała głęboki, wschodni ukłon.
- To jest gość, Ultrix - Haruhi znów wystąpiła na przód - będę musiała interweniować - przestrzegła.

Ultrix uśmiechnęła się tak fałszywie jak tylko kobieta potrafiła i jak tylko kobieta mogła zrozumieć.

- Jakkolwiek bardzo chciałabym ci pokazać, jak mało znaczy dla mnie twoje egzo, stojąc butem na twojej głowie, to nie będzie konieczne. Widzisz, ja nie pragnę tego mężczyzny… ja chcę z nim walczyć o tą piękność. - wskazała ruchem głowy Tatianę.

Pozwoliła Yulowi się zabawić, skoro miał na to ochotę. Była też ciekawa co potrafią “nowi” ludzie, jednak sprowadzenie do roli nagrody zdecydowanie nie było w stylu Tatiany. Palcami przeczesała włosy tak, by nie zasłaniały jej widoku. Zmierzyła Ultrix wzrokiem od stóp do głów.

- Szanuję wasze zwyczaje i jeśli chcecie prać się po pyskach, to wasza sprawa - powiedziała, patrząc to na kobietę, to na Yula, to znów na swoją strażniczkę - Żeby jednak wkupić się w moje względy, musiałabyś mi, kochanie, zaimponować. A to oznacza, że przede wszystkim musisz walczyć ze mną. Jeśli wygrasz - będę do twojej dyspozycji aż do rana, jeśli przegrasz... cóż, podobają mi się Twoje ciuchy. - mrugnęła zalotnie.

Twarz Haruhi wyrażała zakłopotanie, Yula determinację, zaś Ultrix… cóż Ultrix wyglądała na zadowoloną.

- Trzymam cię za słowo… - skłoniła się i ruszyła w stronę Yula.

Na prawej soczewce okularów Tatiany wyświetliły się napisy “kontekst=walki zalotne, obecna faza=wybór uczestników, przewidywana kolejna faza=walka uczestników, odtwarzam sugerowane wideo:” wyświetliło się wideo, była to walka w korytarzu, jaką Tatiana widziała dzień wcześniej.

Dwoje ludzi stanęło do walki. Yul okrążał Ultrix, w czasie gdy ta stała w zasadzie nieporuszona. Mężczyzna atakował z wielką szybkością i precyzją, celując głównie w tył głowy oraz nerki. Może nie tyle, że kobieta była kiepska w blokowaniu, ruchy mężczyzny były naprawde tak szybkie, że trzeba by być mistrzem jakiejś sztuki walki by móc blokować takie ciosy - Tatiana to wiedziała. Najbardziej widowiskowe była jednak wytrzymałość kobiety. Nawet nie upadła, tylko raz podparła się na kolanie. Uderzenia które powinny łamać kości bolały ją, ale dalekie były od powalenia jej na ziemię. Taktyka Yula polegała na ataku i ucieczce. Przez niemal minutę Ultrix dostała około dziesięciu morderczych ciosów i pozostawała w zasadzie bierna, kilka razy próbowała złapać - tak nie zablokować ale złapać, nogę czy pięść mężczyzny, jednak bez powodzenia. W pewnym momencie Tatiana zdała sobie sprawę, iż mimo wyglądu modelki, Ultrix musiała ważyć ze sto kilogramów. Trudno było inaczej wytłumaczyć to jak jej ciało reagowało na kopniaki z wyskoku. A może była jakimś nadnaturalem? Po minucie, kolejny cios w tył głowy zadany przez mężczyznę, zmusił kobietę do upadnięcia na kolana. Ultrix machała głową jakby starając się otrząsnąć z otępienia. Yul właśnie podbiegał, Tatiana doskonale wiedziała co ten zamierzał teraz zrobić - soccer kick w twarz pochylonej. Dłoń Ultrix wystrzeliła do przodu i chwyciła stopę mężczyzny. Yul jęknął kiedy coś w niej pękło. Zdążył jednak odkuśtykać poza zasięg kobiety. Ultrix jednak nie śpieszyła się, powoli wstała i równie powoli ruszyła w stronę zranionego Yula, który nie mógł się już zbyt szybko poruszać. Mimo wszystko mężczyzna wciąż dobrze się trzymał i pozostawał w kondycji, w której prawdopodobnie dałby radę wszystkim bywalcom lokalu. Poza Ultrix, która bez większych problemów blokowała jego ciosy, doprowadziła do tego, iż zwarcie pozostawiało między nimi jedynie metr odstępu. Wtedy też chwyciła go dwurącz w pasie i ścisnęła, łamiąc żebra i wyciskając zeń powietrze. Yul wił się chwilę w bólu nim jego twarz opadła nieprzytomnie na ramię swojej nemezis. Ultrix puściła mężczyznę i przeszła przez jego ciało - dokładnie tak samo jak on uczynił już kilkakrotnie tego samego wieczoru. Kobieta kroczyła powoli w stronę Tatiany z uroczym uśmiechem na ustach, zatrzymała się w pół drogi i przyłożyła palec do warg w teatralnym geście.

- Oh… - odwróciła się do gawiedzi - czy jest ktoś jeszcze? - nie czekając jednak na odpowiedź, która nie nadeszła ruszyła ku wampirzycy. Skłoniła się jej nisko, ignorując występującą na przód milicjantkę.
- Jestem do twojej dyspozycji, kiedy tylko jesteś gotowa. - powiedziała do Tatiany.

Ta, choć obserwowała cały czas kobietę bez mrugnięcia powieką, teraz skupiła wzrok na Yulu. Bez słowa wyminęła Haruhi i Ultrix, podchodząc do mężczyzny. Ktoś już zaczął udzielać mu pierwszej pomocy, tutaj chyba każdy wiedział jak to się robi. Kainitka, nie zważając na działania ratownika, podciągnęła Yula na pobliskie siedzenie i szybkim ruchem rozorała nadgarstek o swój kieł. Przyłożyła krwawiącą ranę do ust mężczyzny, odchylając delikatnie jego głowę, by na pewno ciecz dostała się do jego gardła.

Gawiedź kolejny już raz zamarła. Zdało się jedynie słyszeć przyciszone szepty. “co ona robi” “co to jest”

Krew wlała się w gardło mężczyzny, sprawiając iż niemal natychmiast otworzył w zaskoczeniu oczy. Nie uszło to oczywiście uwadze ratownika i innych zgromadzonych, po kilku sekundach oczy Yula nie tylko były otwarte ale i sam mężczyzna wydawał się w pełni świadomy. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i… przyjemność. Tatiana uśmiechnęła się do niego lekko, po czym cofnęła rękę. Polizała ranę, co zagoiło ją w mgnieniu oka. Dopiero teraz odwróciła się do Ultrix.

- Jestem gotowa. Obawiam się tylko jednego... że mogę w porę się nie powstrzymać i zrobić ci coś gorszego niż to, co Ty zrobiłaś Yulowi. Mądrze byłoby zrezygnować…

Ultrix była równie zaskoczona i zaciekawiona jak cała reszta lokalu. Początkowo faktycznie wydawało się, że na jej twarzy maluje się jakaś wątpliwość, wtedy kiedy człowiek znajduje coś czego nie dokońca się spodziewał, czy nie do końca rozumie. Kiedy jednak Tatiana wspomniała o opcji rezygnacji, kobieta aż przymknęła oczy by opanować emocje.

- To w istocie byłoby mądre
- skłoniła głowę, po czym ruszyła w stronę Tatiany.
- Ultrix! - wrzasnęła za nią milicjantka.
- Nasz gość jest zainteresowany, co ty zamierzasz zrobić? - Ultrix nie odwróciła nawet głowy, Haruhi spojrzała wyczekująco na Tatianę.
- Wszystko w porządku. Ren powiedziała, że mogę się bić. To moja własna decyzja, Haruhi. - powiedziała, po czym spojrzała na Ultrix - Wolisz, żebym pokonała Cię bardziej w twoim stylu, czy bardziej w jego? - wskazała na Yula.
- Wolałabym wygrać - uśmiechnęła się Ultrix.
- Przykro mi, ale za bardzo podobają mi się twoje ciuchy. Zaczynajmy.
- Skarbie
- Ultrix zaczęła zbliżając się i wyciągając dłonie do przodu wyglądając teraz jak jakiś drapieżnik - nie muszę tobą zamiatać podłogi, możesz je ze mnie ściągnąć kiedy tylko chcesz. - uniosła brew. Kobieta stała teraz jakieś półtora metra od wampirzycy, wykonała szybki zamach lewą stopą podcinając Tatianę. Odruchowo wampirzyca wykonała unik. Nie atakowała jednak.

Ultrix uśmiechnęła się tylko, gdy wampirzyca zgrabnie przeskoczyła nad jej nogą. Wciąż nie wydawała się zaskoczona.

- Mmmm… gibka jesteś, skarbie. - powiedziała, po czym jej dłoń wystrzeliła do przodu, starając się chwycić wampirzycę za przedramię. Tym razem Tatiana nawet nie próbowała uniknąć kontaktu. Uśmiechnęła się tylko, widząc do czego zmierza jej przeciwniczka. Uruchamiając w sobie pokłady wampirzej siły zamierzała dać się złapać i stawić opór wszelkim innym manipulacjom ciałem.

Dłoń Ultrix zacisnęła się na przegubie Tatiany, kobieta szarpnęła do przodu. To było mocne szarpnięcie, jak na człowieka. Oczywiście Tatiana nawet nie drgnęła. W tym momencie wzrok Ultrix wyraził zdziwienie, Kobieta szarpnęła kolejny raz, tym razem znacznie mocniej. Tak samochód ciągnął przyczepę z drzewem i choć taka siła w ciele tej szczupłej kobietki wydawała się czymś zupełnie niesłychanym, to znów, Tatiana nawet nie drgnęła.

- Godne podziwu - powiedziała - Dlatego dostaniesz jeszcze jedną szansę, “skarbie”. - sparodiowała głos przeciwniczki - Zrezygnuj nim zrobię ci krzywdę. Ocena własnych możliwości jest wam chyba znana. Ty nie masz szans. Jeśli chcesz mnie lepiej poznać, możemy się kiedyś umówić na drinka. Chętnie pokażę się na mieście w moich nowych, wystrzałowych ciuchach.

Ultrix patrzyła oniemiała na swoją dłoń wciąż siłującą się z ręką Tatiany. Powoli, bardzo powoli zwolniła uchwyt i uniosła wzrok na spotkanie oczu wampirzycy. Wyprostowała się i powiedziała:

- Nie boję, ale rozumiem. - Powiedziała wreszcie, po czym dotknęła swojego karku i całe jej ubranie spadło z niej na ziemię. Teraz Tatiana mogła zobaczyć pewne detale które umknęły jej wcześniej. Wzdłuż ciała Ultrix siągneły się długie, blade paski, wąziutkie ślady po cięciach laserowym skalpelem. Na jej ciele nie było żadnych, ale to żadnych włosków, wyjątkiem były jedynie brwi, rzęsy i włosy na głowie. Kobieta kucnęła przed Tatianą by pozbierać ubranie i podniosła się podając je wampirzycy.

- Twoje, powiedz mi jak się nazywasz?

Zdziwiona nieco Kainitka wyciszyła swoją moc i przyjęła zwitek ubrań.

- Wiesz, mogłyśmy iść do toalety czy coś... - obejrzała dokładnie kobietę, po czym uśmiechnęła się w swoim stylu - Mówią tutaj na mnie wampirzyca. Jeśli jednak pytasz o moje imię - Tatiana.
- Nie podobam ci się?
- Ultrix spytała z mało przekonywującą, udawaną skromnością.
- Jeśli kiedyś zmienisz zdanie ja ciągle tu będę Tatiano. - tym razem Ultrix wykonała pełny wschodni ukłon niemal dotykając głową kolan wampirzycy.
- To było bardzo rozwijające dla mnie spotkanie, mimo iż nie dane mi będzie spędzić wieczoru z najlepszą dostępną osobą… - uniosła się do góry nim odwróciła się tyłem by odejść rzuciła jeszcze do Tatiany.
- Ale w tym, nie jestem odosobniona… - spojrzała pobłażliwie na Yula i puściła oko do wampirzycy.

Tatiana śledziła sylwetkę nagiej Ultrix z rozbawieniem, po czym zwróciła się do swojej strażniczki:
- Macie tu jakieś pralnie? Wiesz, żeby to odświeżyć... - wskazała zwitek ubrań.

Haruhi która również przez jakiś czas śledziła wzrokiem pochód Ultrix, przed którą rozstępywali się ciekawscy, odwróciła w końcu głowę w stronę wampirzycy. Milicjantka przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć.

- Spray CO2
- wyjaśniła. - mają pewnie gdzieś tutaj.
- Nie spieszy się. Za moich czasów to było ‘fopa’ przyjść ubraną na imprezę jak inna dziewczyna... a co dopiero w tych samych ciuchach. Mogę cię tylko prosić o przechowanie? Wiesz, nie mam żadnych kieszeni, aby plecaka...
- uśmiechnęła się słodko do Haruhi.
Opancerzona milicjantka pokiwała głową.
- W porządku, nie ma problemu - powiedziała biorąc ubranie od wampirzycy - tak między nami to faktycznie piękna kiecka, Niobe dba o swoją pracownicę - dodała chowając je w pojemniku na plecach.
Wreszcie przyszedł ten moment, kiedy musiała spojrzeć na Yula.

Przypuszczała, że to, co zrobiła, co się stało dla niego miało większe znaczenie niż dla niej. Może nawet nim wstrząsnęło... Nie powinna się jednak dłużej zwodzić. Spojrzała prosto w oczy mężczyzny, by poznać jego reakcję.
Mężczyzna stanął na nogi bardzo szybko, a osobą najbardziej tym faktem zaskoczoną był on sam. Nie trudno było się domyśleć dlaczego. Yul doskonale czuł jak jego kości się łamią, wiedział też ile trwa ich zrastanie się, ile powinno trwać. Inną sprawą było to, że mężczyzna szybko, intuicyjnie wręcz załapał jak może wykorzystać krew Tatiany, choć z drugiej strony, dla kogoś wychowanego wśród wszelkiego rodzaju chemicznych stymulantów i korzystającego z nich w zasadzie każdego dnia, to mogło nie być znów takie trudne do ogarnięcia. Yul spoglądał na Tatianę w oniemieniu, podszedł do niej bliżej i wyciągnął rękę w stronę jej twarzy.
- Naprawdę nie wiem co powiedzieć - wylał z siebie szczerość po czym przybliżył twarz do jej ust i pocałował ją.
Odwzajemniła pocałunek, po czym uśmiechnęła się lekko.
- To chyba dobra odpowiedź. - powiedziała - Dalej chcesz się tutaj bawić?
Mężczyzna oparł dłonie o biodra wampirzycy.
- Osobiście wolałbym się z tobą pobawić na osobności, ale raczej zrobimy co ty chcesz. - uśmiechnął się - i tak wszyscy teraz myślą, że jestem twoim mężem.
Tatiana, gdyby miała teraz coś w ustach, z pewnością wypuściłaby fontannę cieczy na twarz Yula.
- Ale... jak to? - zapytała z niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy.
Mężczyzna westchnął
- Wybacz, nie wiem jak to było w dawniejszych czasach. Powszechnie uważa się, że jeśli ktoś rezygnuje z możliwości skorzystania z lepszego partnera czy partnerki, na rzecz innego, lub gdy staje w obronie takiego, to dlatego iż zależy mu lub jej na tej osobie ponad czystą logikę. - wyjaśnił - to takie trochę staroświeckie i w zasadzie ma znaczenie tylko wśród mundurowych. - przeniósł dłonie na ramiona kobiety - coś nie tak?
“Zapytał ponad 500-set letniej wampirzycy” - brew Tatiany powędrowała ku górze, gdy przyglądała się teraz Yulowi. On jednak nie żartował.
- I jak się z tym czujesz? - zapytała, by zyskać na czasie. W głowie miała obyczajowy chaos.
Mężczyzna pogładził jej policzek.
- Uważam, że to bardzo… miłe, znaczy wiesz ja rozumiem, że ty nie wiedziałaś o co chodzi i miałaś swoje własne powody by zachować się tak jak się zachowałaś, aczkolwiek jeśli pytasz “co bym myślał gdyby” - byłbym szczęśliwy, przecież jesteś świetna. - przytulił ją do siebie.
Ona jednak odsunęła się. Nie po to uciekała pół Stanów przed Marcusem, by teraz znów wpaść w więzy z inną osobą.
- Jestem świetna w czym? W walce? Tak, jestem. Wizualnie też niczego mi nie brakuje. Wiem. Niemniej w moich czasach to byłoby za mało by stworzyć z tego... no, coś więcej niż przyjemnie spędzić czas. - odetchnęła, choć przecież wcale nie potrzebowała powietrza - Słuchaj Yul, ja... chyba już nie mam dzisiaj ochoty na zabawę. - powiedziała, choć sama z trudem wierzyła, że te słowa padają z jej ust.
Yul nie udawał że nie jest zawiedziony ale pokiwał głową i zdobył się nawet na płytki uśmiech.
- Rozumiem. Czy jest w takim razie coś co mógłbym dla ciebie zrobić?
- Nie wiem. Chciałabym wyjść na powierzchnię.
- powiedziała szczerze.
Miała wrażenie, że coraz bardziej dusi się w jaskini.
Yul spojrzał na Haruhi, ta przewróciła oczami po czym kiwnęła głową.
- Ej.. - mężczyzna położył dłoń na ramieniu wampirzycy ale bez podtekstów, tak po prostu, po ludzku. - my nie opuszczamy Wieży bez specjalnego protokołu, jeśli życzysz sobie wyjść, jestem pewien, że Starsza ci nie odmówi, ale osobiście zdziwiłbym się, żeby to i tak potrwało szybciej niż kilka godzin, zanim wyjdziemy na zewnątrz. - powiedział Yul a Haruhi dodała:
- Zostałam poinstruowana by chronić cię za wszelką cenę przed słońcem, najbezpieczniejszy okres na wycieczkę będzie dopiero jutro, tak byśmy mogli bezpiecznie wrócić przed świtem.
- Złóż więc proszę Haruhi podanie w moim imieniu, czy co tam jest potrzebne.
- powiedziała Tatiana, po czym podniosła wzrok na Yula.

Kiedy go spotkała i zainteresowała się nim, myślała, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, po prostu przemieni go i uczyni swoim partnerem. Teraz jednak, gdy zaprezentowała pokaz siły i sama uzmysłowiła sobie przepaść, jaka dzieliła ją i współczesne społeczeństwo, nic nie było już takie proste... “Nowi” ludzie podobali się Tatianie. Byli prostsi, ale jakby mądrzejsi i bardziej prawi od tych, których znała. Ponadto potrafili radzić sobie z własną różnorodnością i znajdować dla niej zastosowanie oraz upust dla tych cech, które wcześniejsza ludzkość zwykła dusić w sobie nim wybuchały ze zwielokrotnioną siłą, zmieniając się w manifestacje agresji a nawet wojny. Współczesne społeczeństwo jakoś to obchodziło, a ciężkie warunki życia wymagały na ludziach ciągłej samodyscypliny. W tym świecie nie było miejsca na istoty chaosu - wampiry, podporządkowane swoim pragnieniom, upojone możliwością zerwania człowieczych więzów... Sama Tatiana z trudem powstrzymywała się, by nie ingerować zbyt mocno w obecny świat, a jeśli już to za jego zgodą i działając na jego korzyść. Czy mogła mieć jednak pewność, że jej potomkowie też tak postąpią? Że z własnej woli wyrzekną się władzy i wpływów? Yul mógł się bardzo zmienić pod wpływem transformacji. Mógł nawet stać się... dyktatorem, a tego Kainitka nie chciała. Powoli zaczynała rozumieć, dlaczego osławiona prorokini-wampirzyca nie stworzyła nowego pokolenia wampirów. I zgadzała się z tym. Nawet za cenę niekończącej się samotności.

- Przepraszam, że popsułam ci wieczór. - rzekła do Yula, zamierzając się z nim pożegnać.
Haruhi prychnęła, twarz milicjantki wyglądała jakby zaraz miała zwymiotować.
- Żartujesz, to pierwsze wolne z którego wróci o własnych nogach… - kobieta wymieniła spojrzenie z mężczyzną - w sumie, wciąż nie wiadomo, ale wygląda to lepiej niż zwykle. - Yul westchnął tylko, w ogóle bez swojej zbroi miał w sobie całą masę uczuć, złości agresji ale i empatii i zrozumienia.
- To ja spieprzyłem twój, ty byłaś super.
- Naprawdę nie musisz być taki uprzejmy. Ja bym się na twoim miejscu wkurzyła i... ych.
- popatrzyła ciężko na Haruhi. - Czy jeśli udamy się w jakieś miejsce, które określisz jako bezpieczne, będę mogła Cię poprosić byś zostawiła nas w jednym pomieszczeniu? Wiem, że to nieładnie, ale... potrzebuję chociaż pozorów przestrzeni żeby z kimś swobodnie porozmawiać. Wybacz.
Milicjantka przygryzła wargę, Yul wzruszył ramionami.
- Ona raczej nie potrzebuje ochrony, nie wydaje ci się? - zwrócił się do Haruhi.
- Pierdolisz? parę godzin bez egzo i już gadasz jak cywil, zaraz jeszcze zaczniesz wiersze pisać? wiesz “pisać”
- Oooo kogo my tu mamy?
- szydził meżczyzna - widać, że dziecko inżynierów, “pisać” trudne słowo, nas takich nie uczą…
- Spierdalaj Yul
- Jeśli mogę się wtrącić...
- Tatiana weszła w słowo swojej strażniczce i spojrzała na nią - Twoim zadaniem jest dbać o moje bezpieczeństwo, a ponieważ jak widzisz sama jestem dla siebie chyba największym zagrożeniem, ważne jest bym czuła się komfortowo. I tylko o to cię proszę. O odrobinę komfortu. Będę w pomieszczeniu obok, razem ze strażnikiem, który ochraniał mnie przed tobą. Co może mi się stać? A w razie czego... usłyszysz przecież mój krzyk.
Kobieta wpatrywała się w wampirzycę przez moment.
- Okej, mieszkanie Yula jest na strzeżonym poziomie i jest bezpieczne, głównie dlatego że ten dupek spędza tam mało czasu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172