|
Sesje RPG - Horror i Świat Mroku Zmierzch rozlewa atrament rodząc upiorny nocny pejzaż, a wszelki cień staje schronieniem dla przeróżnych stworzeń nocy. Wielkie miasta drzemią, nieświadome mrocznych sekretów skrytych w ich labiryntowych zakamarkach. Ciche i odludne tereny stają się repozytorium przedwiecznych tajemnic i azylem dla niepojętych koszmarów. Zajrzyj za zasłonę, wkrocz w cień spoczywający między wymiarami, odkryj co spoczywa w ciemnych zakątkach świata. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-10-2018, 15:10 | #11 |
Reputacja: 1 |
|
27-07-2023, 09:58 | #12 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Albertinazzi, Venetia
ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Dandolo, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. Ostatnio edytowane przez Zell : 27-07-2023 o 15:48. |
27-07-2023, 10:05 | #13 |
Reputacja: 1 | Podróż do swego dobroczyńcy i sojusznika minęła dla Vincenzo w zadumie. Myśli zaprzątały mu ostatnie wydarzenia. To co się stało dnia dzisiejszego. To było ukoronowanie ostatnich dni. Jakże złośliwe były koleje losu, które doprowadziły do tego wszystkiego. Jedno zdarzenie za drugim budowało tą sytuację. W końcu nie doszłoby do jego zbliżenia z Alessią, gdyby nie jego rozpacz, którą chciał ukoić winem. Ta zaś nie dała by o sobie znać gdyby nie dowiedział się o grzesznym związku jego córki i brata. Do niego zaś może wcale by nie doszło gdyby Fabrizio u niego się nie zatrzymał. On nie miałby ku temu powodu gdyby nie obecne problemy Conte. One zaś wzięły się z zainteresowania tymi tajemniczymi siłami, których istnienia nie byłby świadom gdyby nie krucjata. Od niej wszystko się zaczęło. Czy to była boska kara? Krucjata miała być wyprawą bogobojnych na pogan, aby głosić słowo Zbawcy. Oni zaś zamiast to robić złupili Konstantynopol. Sprzeniewierzyli się świętej misji biorąc na pierwsze miejsce dobra doczesne. Czy to była boska kara za to świętokradztwo? To wszystko co się wydarzyło... Kara za chciwość i pychę. Pozostawało mieć nadzieję, że dobry Bóg pozwoli się zrehabilitować swojemu zbłąkanemu synowi. Znając Jego miłosierdzie można było mieć nadzieję, ale jednocześnie nie można było brać tego za pewne. Trzeba było posypać głowę popiołem i o nie błagać. W posiadłości u doży Albertinazzi od razu zauważył iż nie byli sami. To w połączeniu z tonem jakim przywitał go gospodarz jasno dawało do zrozumienia, że spotkanie nie zapowiadało się na jedno z tych przyjemnych. Vincenzo nastawiał się bardziej na obronę spodziewając się jakiegoś ataku jawnego bądź ukrytego. Nie sądził by coś mu miało grozić, ale doża musiał dbać nie tylko o tego jednego sojusznika, który przed nim stanął. To zaś mogło oznaczać, że mógł znaleźć się w dość nieciekawej sytuacji. - Wybacz mą chwilową niedyspozycję Doxe. Ostatnimi czasy wiele zaprząta mą głowę. Winien temu sabotaż wycelowany we mnie. Skupiłem się na rozwiązaniu tego problemu. Niestetyż zaniedbałem niejako przy tym sprawy ciała i rodziny. Ale jestem na Twe życzenie. W czymże mógłbym Cię wspomóc? - Swoją krótką wypowiedź zakończył pytaniem podszytym delikatnym zainteresowaniem. Nie wiedział po co został wezwany i w jakim celu znajdował się w pomieszczeniu doradca, ale miał zamiar się tego szybko dowiedzieć. |
27-07-2023, 10:12 | #14 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Dandolo, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. Ostatnio edytowane przez Zell : 27-07-2023 o 10:16. |
27-07-2023, 10:36 | #15 |
Reputacja: 1 | Wydłużające się milczenie tylko potęgowało napięcie. Vincenzo miał już dziś dużo za sobą i najchętniej zakończyłby dzień, aby zacząć z nową werwą wraz ze wschodem słońca. Nie dane mu to jednak było, a przynajmniej nie na tą chwilę. Obecnie musiał spowiadać się niczym przed kapłanem z ostatnich wydarzeń. Zachowanie doży również nie napawało optymizmem. Przyjacielska atmosfera, która nieraz była wyczuwalna w przeszłości prysnęła. Tyle zawdzięczali sobie nawzajem. Tyle razy razem stawiali czoła przeciwnościom losu i jeden pomagał drugiemu. Między innymi dzięki Albertinazzim ten człowiek mógł się szczycić pozycją doży. Ale teraz... Czy wystarczyło jedno potknięcie? Czy aż tak mało znaczyła lojalność? Teraz nawet nie mógł zaszczycić go spojrzeniem? Nawet słowem? Musiał z nim rozmawiać jakiś pomagier... Vincenzo zacisnął mocno szczęki przyjmując ten policzek. Musiał to przełknąć, ale z całą pewnością musiał to też zapamiętać. - Sabotaż. - Potwierdził Albertinazzi spoglądając na doradcę. Zaraz jednak wrócił wzrokiem do Doży. - Nie zwykłem rozpoczynać inwestycji będąc na nie nieprzygotowanym. Tak się jednak składa, że ktoś zawczasu przygotował się na moje przyjście i uknuł sabotaż na moim zapleczu. Musiał to długo planować i wprowadzać w życie. Pomału, by przeszło obok mnie niezauważone. Muszę przyznać iż jestem pod wrażeniem kunsztu. Niemniej ta ilość okazanej mi atencji oznacza iż osoba odpowiedzialna się mnie obawia bądź ma wobec mnie jakiś dawny zatarg. Żadnej opcji nie odrzucam, acz za wcześniej jeszcze bym mógł wyciągnąć jakieś konkluzje. Krach w Milanie bodzi we mnie osobiście, gdyż na szali znajduje się moja reputacja. Niemniej jeżeli podłoże jest osobiste, to Milano nie ma znaczenia. Mogło się to wydarzyć gdziekolwiek i muszę zbadać sprawę do końca i rozliczyć się ze sprawcą, aby więcej nie próbował czegoś takiego. |
27-07-2023, 10:40 | #16 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Dandolo, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. |
27-07-2023, 12:28 | #17 |
Reputacja: 1 | Ciągły brak reakcji ze strony doży dobitnie świadczył o tym jak na tą chwilę przedstawiała się sytuacja. Zero interakcji. Jedynie jakiś nikt przesłuchiwał Vincenza. Mógł się spodziewać wielu rzeczy, ale nie spodziewał się takiej potwarzy z jego strony. Nie po tym wszystkim co się zdarzyło w przeszłości. Nie spuszczał z doży wzroku czekając na jego reakcję. Doradcę, który go przesłuchiwał nie zaszczycił już nawet spojrzeniem. Nawet gdy ten nachalnie przysunął się w jego stronę. - Kiedy nadejdzie odpowiednia pora zrobię to co należy. - Odpowiedział krótko. |
27-07-2023, 21:06 | #18 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Dandolo, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. Ostatnio edytowane przez Zell : 27-07-2023 o 21:20. |
31-07-2023, 11:23 | #19 |
Reputacja: 1 | Nie wiedział w co pogrywał doża ze swoim sługusem. Milczenie po ostatnich słowach Vincenzo dłużyło się. Czy to był dobry znak, czy zły, czy cokolwiek w tym spotkaniu miało choć namiastkę bycia dobrym znakiem? Ciężko było określić. Tak czy inaczej Vincenzo wiedział już, że srogo się zawiódł na doży. Razem z ojcem pomogli mu osiągnąć obecne stanowisko, a teraz on odwracał się do rodziny Albertinazzi plecami. Kiedy Vincenzo już myślał, że cała rozmowa zakończy się takim nieprzyjemnym milczeniem doża w końcu się odezwał przywołując nie kogo innego jak świętej pamięci ojca Vincenza. Miał rację… Nawet jeżeli Vincenzo nie chciałby tego przyznać, to byłoby oszukiwanie rzeczywistości. Doża miał rację. Pod wieloma względami. Fabrizio nie nadawał się do prowadzenia rodzinnego interesu. Zbyt często myślał lędźwiami miast głową. Czego najnowszy dowód zafundował bratu całkiem niedawno. Wciąż czuł w sercu gorycz całego zajścia. Wciąż czuł te ukłucia wstydu i wyrzuty sumienia. Disgrazia! Po trzykroć disgrazia. Na obu braci, na jego córkę, na żonę. Na całą rodzinę. Doża miał rację. Ojciec byłby zawiedziony. Świadom był natury Fabrizia. Wiedział, że przeszkadzałoby to mu w godnym prowadzeniu rodzinnych interesów. Miał nadzieję iż Vincenzo wywrze pozytywny wpływ na brata i ostatecznie uda się sprowadzić go na szlachetną drogę porzucając tą buduarową drogę przyjemności ciała. Ostatnia doba ukazała jednak, iż stało się dokładnie na odwrót. Miast wynosić Fabrizia na drogę szlachetności, to ten drugi przyczynił się swymi występkami do stoczenia się Vincenza w odmęty tych samych grzesznych praktyk. Ojciec zdecydowanie byłby zawiedziony tymi wydarzeniami. Teraz z pewnością patrzył na nich z niebieskich pałaców z dezaprobatą, tak jak tylko on potrafił. Wzrokiem, który zazwyczaj kierowany był wyłącznie na Fabrizia. Vincenzo wiedział, że zgrzeszył, a świadomość wagi tego grzechu paliła jego trzewia. Czas na spowiedź i pokutę zbliżała się niemiłosiernie, acz on przygnieciony wyrzutami sumienia obawiał się jej niczym ścięcia. Ale pewne było również to, że ojciec byłby dumny z tego jak Vincenzo prowadził ich interesy. Tutaj doża się sromotnie mylił. Dość dobitnie ilustrował sytuacje używając płonącego zwoju. Ale… przecież to była jego pieczęć i podpis. Czy to była ostatnia wiadomość jaką mu przesłał? Nie ważne. Delikatne oparzenia na rękach nie przeszkadzało Vincenzo. Zasługiwał na większe kary po tym co uczynił swojej małżonce. - Masz racje doxe. - Zaczął mówić Vincenzo pocierając palce, aby odruchowo pozbyć się nieprzyjemnego odczucia przypalenia. - Traktuję tego zdrajcę niczym drobnostkę, bo nią jest. Zdradził raz i więcej okazji mieć nie będzie. Jest zaledwie pionem. To co się zadziało nie byłby w stanie samemu przygotować. Dostał ode mnie wszystko, a mimo to zdradził. To wiele mówi o sprawczości i możliwościach osoby, która go do tego pchnęła. On jest pionem. Poniesie zasłużoną karę i będzie przestrogą dla innych, ale nie rzucę wszystkich środków, aby dostarczyć go przed Twe oblicze za trzy dni, bo ten który siedzi za szachownicą w tym czasie rozstawi figury. - W jakimś odruchu Vinenzo na chwilę przeniósł wzrok z Dandolo na jego pomocnika, z którym wcześniej rozmawiał. Zaszczycił go paroma sekundami kontaktu wzrokowego, po czym wrócił do głównego rozmówcy. - Nie traktuję tego jako nic nie znaczącego zajścia. Po prostu skupiam się na tym co naprawdę istotne. - Spojrzał w dół i przydeptał tlący się pergamin - Non perdiamo tempo. Walczenie z zaprószeniami jest daremnym trudem kiedy po bibliotece biega podpalacz. Szybciej będzie w stanie podkładać ogień niż ja go gasić. Dlategoż najpierw muszę zająć się nim, gdyż dopiero wtedy sytuacja ulegnie uspokojeniu. A ukoronowaniem tego będzie ów zdrajca klęczący przed Tobą i błagający o litość. - Vincenzo wskazał gestem podłogę przed biurkiem dla urzeczywistnienia, że w tym miejscu będzie klęczał ów niegodziwiec - Dostaniesz go wedle życzenia doxe, ale nie wystawię się na kolejne ciosy, aby go doprowadzić w trzy dni. Obaj na tym byśmy ostatecznie stracili i tego żałowali. Trzeba to zrobić z głową, a nie gonić z żądzą zemsty za ukaraniem niegodziwca. |
02-08-2023, 20:30 | #20 |
Edgelord Reputacja: 1 | ANNO DOMINI MCCVIII, Posiadłość rodu Dandolo, Venetia
__________________ Writing is a socially acceptable form of schizophrenia. |