Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-06-2020, 19:40   #101
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
Jak każda kobieta lubiła błyskotki. Może nie do tego stopnia, by szaleć na widok klejnotu, ale ten rubin wprawił ją w zachwyt.
Nie wiedziała czego spodziewać się po otwarciu sejfu. Dlatego w pierwszej chwili zamknęła oczy i pozwoliła sobie na chwilę fantazjowania o cudach i skarbach. Kiedy uchyliła powieki, cuda i skarby nie znikły, a skondensowały się w formie czerwonego kamienia, o ładnym kaboszonowym szlifie. Ewidentnie ktoś chciał oprawić ten klejnot w naszyjniku, broszy lub dużym pierścieniu. Kilka karatów wagi, ładna barwa - na pewno wartość kamienia wyrażała się sześciocyfrową kwotą.

Przeczytała notkę pod kamieniem i bezradnie spojrzała na szeryfa. R.P.D.? Utracić takie cacuszko?

Skąd jednak tak dziwna historia? Klejnot na śmietnisku? Skarb ukryty w budzie peceta? Głupota ludzka nie zna granic, ale to strasznie dziwna sytuacja.

A może to sztucznie produkowany klejnot? Jeśli to przemysłowo wytworzony rubin, jego wartość może być śmiesznie niska. Oczywiście kilkaset dolców to tez kasa, ale jak się to ma do setek tysięcy? Trzeba to sprawdzić, nie umiała sama ocenić czy to dzieło natury, czy efekt fabrycznie kontrolowanej krystalizacji.

- Sprawdzimy co to za świecidełko szeryfie, potem oddamy właściwym organom. Pewnie to bezwartościowe szkiełko, bo raczej nikt nie wyrzuca na śmieci prawdziwie wartościowych rzeczy, nawet w pięknej Ameryce. Zbierajmy się, drogi Stackhouse. Poczekajmy na powrót dziewczyn, ten korytarz jest ważny strategicznie. Pilnujmy drzwi po obu końcach, jakby coś dziwnego się zaczęło dziać, wiejemy do stróżówki. W wąskim korytarzu łatwo będzie się bronić.

Wyszła na korytarz, wymierzyła broń mniej więcej w stronę drzwi z napisem "exit" kiwając głową, by Jack obstawił drogę którą przybyli.
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй
killinger jest offline  
Stary 22-06-2020, 21:33   #102
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

W czasie gdy Emma przeszukiwała własny wóz inżynierka wzięła się za kieszenie ubitego truposza, zrobiła to jednak ostrożnie, nie spuszczając wzroku z okolicy. W końcu, nie znalazłszy nic ciekawego, zajrzała do samego pojazdu sprawdzając jak radzi sobie jej towarzyszka.

Quelle malchance — stwierdziła widząc kompletny bałagan w środku kampera, resztę zaś dopowiadając sobie samej — Ale to nie ten biedny gnojek za tym stoi. Jest bardziej goły niż signorinas w świerszczyku.

Jedynymi cennym znaleziskami z kamera, jak na warunki tzw. w kinematografii "apokalipsy zombie", były: łom i metalowy kij bejsbolowy. Malvolia zostawiła je jednak postawnej kobiecie. Sama lepiej operowała swoim profesjonalnym nożem i bardzo ceniła jego poręczność, w przeciwieństwie do dużych kawałów metalu.

Wiedząc, że Press pewnie będzie potrzebowała trochę czasu by oswoić się z wizją grabieży własnego dobytku czarnowłosa powiedziała tylko:
Jak już będziesz gotowa, to możemy wrócić do tamtej trójki. Nie widzę w okolicy nic ciekawego.

 
Alex Tyler jest offline  
Stary 24-06-2020, 20:05   #103
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
W panującym w mieście zamieszaniu, zasadniczo łatwo byłoby coś obrabować. Oczywiście zagrożenie ze strony zombie było śmiertelnie wysokie, ale w przeciwieństwie do normalnego stanu rzeczy, taki rabunek nie pociągał za sobą zwiększonego ryzyka. Można było zrobić jakiś sklep, a może nawet bank. Ale żeby okradać czyjąś przyczepę?...
Emma miała ochotę rozwalić komuś łeb, ale dokonując szybki przegląd dobytku zorientowała się, że Malvolia właśnie się tym zajęła. Ciężko było dojść do tego co dokładnie się tu stało, ale pozostawiono pewne cenne rzeczy, więc rabunek raczej odpadał - co najwyżej strategiczny dla broni, ale nie dla zarobku.

- Sprawię się szybko - szepnęła koleżance. Malvolia czekała, inni też, więc nie było czasu do stracenia.
Łom i baseball były tu najważniejsze, a resztę Emma łapała nieomal w biegu. Trzeba było uważać na krew i breje, aby się przypadkiem nie zarazić, ale na szczęście to co interesowało Emmę nie leżało na wierzchu, więc pozostało czyste.
Najpierw kobieta złapała plecak, aby mieć gdzie łatwo wrzucać swoje rzeczy, a potem je nieść. Jej wysokie skórzane buty z obcasami były pierwsze na liście i od razu znalazły się w plecaku. Potem parę koszulek i kompletów bielizny. Biżuteria - żadne diamenty czy inne drogocenne klejnoty, po prostu zwykłe srebra i pomniejsze ozdoby na miarę pereł i bursztynów. Co najważniejsze, były jej własnością i chciała je zachować. Następnie flakon perfum, pasta i szczoteczka do zębów, dla praktyczności. I prezerwatywy. Potem najważniejsze pamiątki osobiste: kastet, ręcznik wyglądający jak studolarówka i liczne zdjęcia. Chciała jeszcze zabrać latarkę, scyzoryk i kajdanki, ale żadnego z tych trzech nie mogła znaleźć na szybko. A czasu nie było. Jeszcze żarcie! Słoik masła orzechowego, ketchup, bananowe chipsy, płatki kukurydziane, jajka i paczka z tuzinem cytryn. Kawa w ziarnach i na szczęście piwo nadal było w szafce. Skoro piwo ocalało, nie mógł to być jeszcze koniec świata.

Emma wyszła z przyczepy, jak sądziła w miarę szybko. Z plecakiem, swoim pamiątkowym łomem z dawnych czasów, baseballem i dwoma piwami.
- Mam co się dało, dzięki - wyszeptała, podając Malvoli piwo.
Jeśli o nią chodziło, mogły wracać do pozostałych.
 
Mekow jest offline  
Stary 27-06-2020, 23:27   #104
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Nessun problema — opowiedziała Malvolia odbierając od Emmy alkohol. Nie miała w ogóle ochoty raczyć się tak poślednim w jej oczach trunkiem, zwłaszcza w takiej sytuacji. Ale żeby nie urazić kobiety przyjęła wątpliwy podarek, po czym schowała go do torebki — Dzięki za piwko, ale chodźmy już do pozostałych. Pewnie się niecierpliwą. No i zostali z tym czubkiem, co jednak stwarza pewne ryzyko...

Po wypowiedzeniu swojego zdania ruszyła z powrotem wespół z blond towarzyszką. Droga nie była daleka, więc szybko zjawiła się na miejscu. Wtedy zobaczyła Jacka i Val obstawiających drzwi z napisem "exit". Nigdzie jednak nie widziała Andre. "No i chwała Bogu. Pewnie postanowił zrealizować swój idiotyczny plan ucieczki i leży w jakiejś ciemnej uliczce nadjedzony przez zombie pokraki" pomyślała w duchu a na jej twarzy przez moment zawitał perfidny uśmieszek. Zaraz potem zbliżyła się do swej pierwotnej drużyny z zamiarem wypytania się co się dokładnie stało i czy przy okazji cokolwiek znaleźli albo czegoś ciekawego się dowiedzieli. Sama zaś planowała zdać relację z swojego wypadu z Emmą.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 29-06-2020, 21:03   #105
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Powrót dwóch kobiet do głównego korytarza wejściowego zajął kilka chwil i ku zaskoczeniu wszystkich zebranych, nie wydarzyło się w tym czasie nic niezwykłego.

Dopiero kiedy grupa zebrała się znów razem, dostrzegli też że brakuje Andre. Jack westchnął teatralnie, zapewne już niejednokrotnie uświadomiony w tym że tacy ludzie jak on uwielbiają sprowadzać na siebie nieszczęścia. Sytuacja była jaka była i mimo wszelkich niesnanek między członkami grupy, należało się trzymać razem. Tak nakazywała logika. W grupie raźniej. I bezpieczniej. Po prostu.

Wymieniwszy się informacjami na temat znalezionych rzeczy, grupka obrała jedyną możliwą drogę w stronę komisariatu, czyli tę, którą wcześniej przyszła Emma. Jako że znała trasę, poprowadziła ich pod wiatą na parking przed śmieciarnią. Błąkał się po nim bez celu jeden umarlak w stroju strażnika, którego z łatwością wyminęli, zachowując bezpieczną odległość. Przemknięcie wzdłuż barykady, z powrotem w okolice stacji kolejki również okazało się prostsze niż można było zakładać.

Dotarłszy do barykady z drewnianych palet, wczołgali się na górę to w mniej, to w bardziej pozbawiony gracji sposób i zeszli po drugiej stronie, upewniwszy się wcześniej że jest bezpiecznie. Po drugiej stronie ich drogę zagrodziły metalowe drzwi, które jednak okazały się nie zabarykadowane. Przeszli więc przez nie i znaleźli się w wąskim przejściu między budynkami.


- Zbliżamy się do ratusza - poinformował Jack, obszedł zakręt przed nimi z wycelowaną bronią i chwilę później jęknął pod nosem.

Dziewczyny dołączyły do niego stając za plecami by po chwili zrozumieć skąd się to jęknięcie wzięło. Przed nimi, zamiast dalszej drogi, w ziemi ziała wielka dziura. Z pękniętej rury kanalizacyjnej lała się na jej dno woda, jeszcze pogarszając sytuację. Nie było szans na to żeby otwór przeskoczyć, ale za to dostrzegli że na dnie rozpadliny znajduje się jakiś korytarz, prawdopodobnie piwnica. Coś musiało sromotnie w tym miejscu uderzyć żeby stworzyć aż tak wielki wyłom, ale na szczęście (lub nie?) pod ich ścieżką było coś jeszcze.

Kiedy kobiety przyglądały się dalszej drodze, która raczej nie napawała optymizmem, Jack rozglądał się do około, nadal celując z broni. Do dalszej drogi po drugiej stronie rozpadliny dzieliło ich około pięćdziesięciu metrów zapadliny, natomiast dalej można było dostrzec jakiś niewielki skwerek zieleni po lewej stronie i furtkę na wprost.

- Może tędy? - zapytał Jack, wskazując dłonią na mur po lewej stronie porośnięty w większości bluszczem - To najkrótsza droga na komisariat... - podsumował, patrząc znów w dół, najwyraźniej zniechęcony kolejną przeszkodzą na ich drodze.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline  
Stary 29-06-2020, 22:18   #106
 
killinger's Avatar
 
Reputacja: 1 killinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputacjękillinger ma wspaniałą reputację
W większej grupie wędrówka zapowiadała się całkiem nieźle. Poczucie bezpieczeństwa na pewno nie sięgało wyżyn, ale coś obudziło w dziewczynie nadzieję na przetrwanie. Nadzieję, że utrzyma życie, a kto wie, może nawet pozostanie w jednym kawałku bez zbędnych ubytków cielesnych.

Arogancka brunetka i silna blondynka z pewnością nie byłyby jej pierwszym wyborem do umówienia się na kawę, ale w kwestii bezlitosnego mordowania potworów zdawały się mieć nie lada kompetencje. Słodziak Jack uzupełniający grupę solidnym, samczym pierwiastkiem heroizmu, idealnie wkomponowywał się w rolę patriarchy stadka zbłąkanych owieczek otoczonych zgrają wilków w prawie ludzkich skórach.

Do ich przemarszu pasowała by jeszcze jakaś odpowiednia ścieżka dźwiękowa, dla podkreślenia tragikomicznej sytuacji. Może bzdurny temat z jakiegoś spagetti-westernu? Albo lepiej wagnerowskie Valkirie z patosem i zapachem napalmu o poranku?

Uśmiechnęła się do siebie. Świat pokazał swe paskudne oblicze, zaskoczył brutalnością, śmierć ukazała swe wstrętne oblicze, a Val nadal żyła i nawet poprawił jej się humor. Może mały czerwony drobiazg w torebce miał z tym coś wspólnego? Może nakłoni Stackhouse'a do malutkiej malwersacji, w tym bałaganie nikt nie połapie się że znika jakiś rubin ukryty w opuszczonej sortowni. Parę centów odszkodowania po prostu się im należy. Ubezpieczenie na pewno będzie marudzić przy wypłacie kasy za spalonego Kenwortha. Robiła właśnie w pamięci bilans potencjalnych kosztów, gdy w zamyśleniu omal nie wpadła na plecy szeryfa intensywnie zerkającego pod nogi.

Zerknęła więc i ona. Zerknęła po raz drugi, ale obraz nie zmienił się ani trochę. Gdyby nie wiedziała, że to na sto procent nie jest film, naprawdę zaczęłaby rozglądać się za ukrytymi kamerzystami.

Dziura. No, może nie bezdenna, ale konkretna jak cholera. Tąpnięcie gruntu, wyrobisko górnicze, penetrująca bomba burząca rodem z wojny w Zatoce? Nic z tych rzeczy. Pewnie nie dowie się co za kret wykopał tą jamę, przyczyna nie jest ważna. Ważne co z tym da się zrobić.

- Może tędy? - zapytał Jack, wskazując dłonią na mur po lewej stronie porośnięty w większości bluszczem - To najkrótsza droga na komisariat...

To była w sumie jedyna informacja, jakiej potrzebowała.
- Skoro tak, to proszę mnie podsadzić. Wdrapię się na szczyt muru i powiem wam, co się za nim kryje. Dzięki temu wybierzemy najrozsądniejsza trasę, dobrze?
Niedwuznacznie kiwnęła głową w kierunku oblepionej krzaczorami ściany patrząc na policjanta. Stanęła pod murem i wykorzystała uchwyt splecionych dłoni policjanta, by wybić się w górę. Uchwyciła się krawędzi, na szczęście nie pokrytej tłuczonym szkłem, czy żyletkowymi drutami. Z cichym sapnięciem podciągnęła się, a po chwili głośniejszym sapnięciem skomentowała pomocną dłoń Jacka na pupie, co było równie pomocne we wspinaczce, co irytujące z punktu widzenia relacji damsko-męskich.

Z trudem przerzuciła nogę ponad murem i w końcu usiadła na nim okrakiem.
Potoczyła uważnie wzrokiem po otoczeniu, rejestrując każdy szczegół. Tu każdy drobiazg mógł mieć znaczenie.
 
__________________
Pусский военный корабль, иди нахуй

Ostatnio edytowane przez killinger : 29-06-2020 o 22:35.
killinger jest offline  
Stary 30-06-2020, 18:57   #107
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Krótka pogawędka z jej starymi kompanami ujawniła Malvolii, że szurnięty Andre rzekomo poszedł się odlać i przepadł jak kamień w wodę. Jakoś nie ubolewała z powodu jego zniknięcia i nie zamierzała nawet sugerować by się za nim rozejrzeli. Powodował tylko kłopoty, więc jeśli wpakował się w jakieś gówno, to niech sam się z niego wykaraska. Po cichu liczyła, że durny samiec uwolnił świat od swojej schizofrenii i skonał marnie, otrzymując ostatecznie namaszczenie z rąk pokręconych truposzy. I tak bardziej przydatną stronę jego drużyny mieli ze sobą.

Po zdaniu krótkiej relacji z mało owocnego przeszukania kampera Adesso dowiedziała się, że słodkiej parce poszło o wiele lepiej. Wyniuchali w sejfie jakiś ciekawy kamyk, który znaleziono w komputerze RPD. Inżynierka nabrała chęci obejrzenia go i złożyła nawet taką propozycję, ale w odpowiedzi otrzymała garść frazesów, więc po prostu darowała sobie. I tak nie interesowała ją drobnica. Chwilę później wszyscy wspólnie zdecydowali się ruszyć dalej.

Podróż przez miasto obyła się bez przeszkód. Na całe szczęście Emma znała wstępnie drogę, a później prowadził glina. Pierwszy problem narodził się gdy po pewnym czasie obrana droga do posterunku zamieniła się w wielką rozpadlinę. Malvolia była na tyle zdeterminowana by dotrzeć na miejsce, że bez wahania mogłaby ruszyć odsłoniętym tunelem w nieznane, ale Jack stwierdził, że wspinając się po okrytym chwastami ogrodzeniu także trafią na miejsce. Valerie szybko zgłosiła się na rozpoznanie, choć półwłoszka mogłaby to zrobić sama. Stwierdziła jednak, że skoro inni tak ochoczo garną się do roboty, to nie zamierza im przeszkadzać. Splotła więc ramiona na piersiach i przyglądała się jak truck girl wspina się na mur.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 30-06-2020 o 19:00.
Alex Tyler jest offline  
Stary 02-07-2020, 18:28   #108
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Pośpiech, tak jak wiele innych stanów człowieka, zawsze ma swoje dobre i złe strony. Dobre były takie, że Emma sprawiła się szybko i że bez zbędnego zastanawiania się wzięła tylko najważniejsze i najpotrzebniejsze rzeczy. Złe zaś takie, że nie mogła porządnie przeszukać kampera w poszukiwaniu tego co by się przydało, ani porządnie zastanowić się nad tym co jeszcze warto zabrać ze sobą.
Skrycie miała nadzieję, że gdy sytuacja się ustabilizuje i odpowiednie służby oczyszczą już miasto z umarlaków, to własności prywatne takie jak samochód wrócą do właścicieli wraz z zawartością. Czyli, że to co zostawiła nie przepadnie na zawsze. Emma zdawała sobie sprawę, że zapewne liczy na zbyt wiele, ale w końcu nadzieja to zupełnie co innego niż oczekiwania.
Wypite piwo pomogło podnieść się na duchu - nawet jeśli nie było ono schłodzone.

Gdy wraz z Malvolią wróciły na miejsce spotkania, zegarek jasno wskazywał, że sprawiły się bardzo szybko. Wystarczyło im niewiele ponad połowę ustalonej wstępnie godziny.
- A gdzie... koleś z teczką? - spytała wtedy, sama przyłapując się na tym, że nie poznała nawet jego imienia.
Zdziwiła się słysząc, że poszedł na siku. W końcu było tam tyle śmieci że mógł załatwić sprawę na miejscu, zwłaszcza że na parkingu widzieli wcześniej zombie.
Emma dała Valerie i Jackowi po piwie, a gdy zdawali sobie wzajemnie relację, rozmowa szła im lepiej i umówiona godzina minęła zanim się obejrzeli. Andre jednak nie wrócił na czas i Emma nie była pewna, czy nie wypadało na niego poczekać jeszcze trochę. Niestety musieli iść.
Gdy wyszli przez bramę, Emma rozglądała się zarówno za zombie, jak i za Andre. Oczywiście jak to w życiu bywa, zobaczyła nie tego którego chciała, ale przynajmniej zombie ten ich nie dostrzegł. Z każdą sekundą szansa na spotkanie kolegi z teczką malała i kobieta nie była już niczego pewna - poza tym, że do kibla to on raczej nie poszedł... Tylko gdzieś przepadł.

Rów w ziemi, w środku miasta, prawie zawsze był jakimś remontem, czy to kanalizacji czy czegoś innego tam na dole. Początkowo tak też Emma pomyślała, ale szybko zmieniła zdanie. Wszak nie było tam żadnych konstrukcji i sprzętu budowlanego, ani nawet ostrzegającej taśmy w żółte i czarne paski. Cokolwiek się tu stało, musiało to być częścią panującego w mieście chaosu. Jakaś bomba, czy co?!
Emma oczywiście była gotowa podsadzić dziewczynę na murek, co było znakomitym pomysłem na rozeznanie się w terenie i wyminięcie dołu. Szeryf był jednak równie chętny do pomocy, a przy tym szybszy. Nic dziwnego, skoro mógł przy okazji złapać laskę za tyłek. Facet to jednak facet, nawet mundurowy i nie wypadało go za to wrzucać do dołu. Val, jak zejdzie to sama da mu plaskacza. Najpierw niech lepiej powie co tam widzi i czy przejście po murku jest bezpieczne.
Emma tymczasem osłaniała tyły, rozglądając się i nasłuchując uważnie. Ostrożności nigdy za wiele - jak podczas nocnej roboty.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 02-07-2020 o 18:30.
Mekow jest offline  
Stary 06-07-2020, 21:20   #109
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
Valerie wdrapała się - jakimś cudem - na mur. Bluszcz nie był co prawda najstabilniejszą możliwą do wykorzystania podporą, jakiej można było użyć w celu wspinaczki pionowej, ale z pomocą męskiej dłoni Jacka, dziewczyna dała radę. Wspiąwszy się na szczyt, rozejrzała się uważnie, szacując ich możliwości dalszej drogi i na głos przekazując informacje pozostałym.

Pierwszym co dostrzegła i co ją ucieszyło był brak jakiegokolwiek ruchu, co w trakcie apokalipsy zombie jak najbardziej można było zaliczyć na plus. Z drugiej strony muru dostrzegła kamienną ścieżkę podobną do tej po ich stronie, z jednej strony graniczącą z murem, a z drugiej z jakimś budynkiem. Prowadziła ona na większy, wypełniony zielenią i ścieżkami placyk z kamienną statuą po środku. Z jej perspektywy widziała tylko tył, ale mogła spokojnie stwierdzić że jest to popiersie mężczyzny na cokole. Dalej za nim dostrzegła metalowe, ażurowe ogrodzenie z pionowych, zakończonych ostro prętów, które zdecydowanie nie nadawało się do wspinaczki. Oprócz tego, tuż za nią, w ścianie budynku zauważyła solidne, zamknięte drzwi z jakiegoś metalowego materiału.

Ten malutki ogród ze statuą był "ślepy" i najwyraźniej należał do budynku obok. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie dziwne zagłębienia w kostce chodnika wokół statuy prowadzące w czterech kierunkach na planie plusa. Z tego co widziała w zagłębieniach błyszczał jakiś metal, upodabniający je do... szyn?
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline  
Stary 09-07-2020, 19:50   #110
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Relacje Val były dość jasne. Dalsza droga była możliwa i dawała im kilka opcji wyboru. Murek, drzwi czy ogrodzenie, stanowiły o wiele mniejsze przeszkody do pokonania niż banda zombie. Wspólnymi siłami, bez większych zmagań dadzą radę przez nie przejść.
Bazując na tym co powiedziała Val, Emma uważała, że pomnik daje się przesunąć po szynach - bo po co innego miałyby one tam być. Pytanie na co komu przesuwający się w ogrodzie pomnik to już inna kwestia, ale Emma miała nadzieję, że da się go użyć w roli drabiny.

- Teraz ja - powiedziała Emma, zdejmując plecak. Spojrzała na porośnięty jakimiś pnączami mur, który na oko miał nieco ponad trzy metry wysokości.
Żadna aktywność fizyczna nigdy nie była dla Emmy wyzwaniem, z którym by sobie nie poradziła. Nawet po całym dniu, kobieta nie przewidywała większych problemów. Miała w planie wejść na górę i pomagać reszcie w przechodzeniu. Szeryf skutecznie ich podsadzał, ale jak już zostanie sam to przecież sobie nie poradzi.

Jack kiwną jej głową na zgodę i ładnie podstawił jej nogę. Z jego pomocą Emma wyskoczyła do góry na tyle, że mogła dosięgnąć krawędzi muru. Val też nie siedziała po próżnicy, tylko podała jej rękę.
- Ile ty ważysz? - spytał mężczyzna, z lekkim wysiłkiem w głosie.
Dzięki pomocy towarzyszy, Emma skutecznie wdrapała się na murek i usiadła na nim okrakiem. Wystarczał jej jeden rzut oka, aby potwierdzić słowa Val, jednak to czy pomnik się przesuwa czy nie, musieli zbadać z bliska.
- Osiemdziesiąt dwa - odpowiedziała spokojnie Emma. Jako trener na siłowni, dobrze znała swoją wagę.
Teraz, gdy już była na górze, wszyscy mogli przejść bez większego trudu.
- Chodźcie - zachęciła, schylając się i wyciągając rękę.
 
Mekow jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172