Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2020, 12:40   #11
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację

Nie ma nic gorszego niż przeświadczenie, że życie przelatuje człowiekowi między palcami, niczym zwykły piasek, choć jeszcze parę godzin wstecz zdawało Yaz się, że należy ono do niej, a potem wyszła z pracy i trafiła w sam środek wojennej zawieruchy… znowu, po raz kolejny egzystencja Latynoski zatoczyła koło, wracając do przeklętego punktu wyjścia, gdy podnosi dłoń, aby skrzywdzić drugiego człowieka.

- Kontakt - szczeknęła, gdy wyspali się z baru, a przed nimi zwykle uprzątnięte podwórko powitało czwórkę uchodźców widokiem rodem z koszmaru. Wraki samochodów, szkło na chodniku, rozbryzgi krwi na ścianach… i zwłoki. Gdzie by się nie obróciło głowy, tam wzrok napotykał nieruchome worki mięsa, zamarłe statycznie na zimnym betonie. Tylko, por tu puta madre, nie wszystkie chciały zachowywać się, jak na trupy przystało.

Przez ułamek sekundy oczy Venegas zrobiły się wielkie, mózg nie chciał uwierzyć w to, co widzi. Zaczęło do niej docierać, że istnieje ogromna różnica między wiedzą, że coś się stało - nawet wiedzą, dlaczego się stało - a uwierzeniem, że się wydarzyło.
- Na prawo, do schodów. Ryman, osłaniasz tyły i młodą. Cooper ruchy - powiedziała, unosząc jednocześnie wyciągniętą zza paska broń. Przełykając gorzką żółć wycelowała do człowieka snującego się między nimi, a schodami. Człowieka, być może chorego… być może martwego. Dla Yazmin nadal wyglądał jak człowiek. Tylko… to był detal, miałki w porównaniu do założonego celu. Jeszcze parę metrów, parę schodów i do diabła ze wszystkim co stanie jej na drodze!

Wątpliwości uciekły jej z głowy, umysł się wyciszył, ledwo zgrała muszkę ze szczerbinką, patrząc na głowę celu. Wróciły odruchy, wyżarte w mięśniach od dziecka. Nie marnując czasu strzeliła [rzut:5], a cel po drugiej stronie lufy szarpnął się do tyłu, lądując na ścianie i zostawiając na niej paskudny, ciemny rozbryzg z krwi oraz strzępków mózgu. Osunął się na ziemię, patrząc na nią trzecim, paskudnie czerwonym okiem trochę ponad lewą brwią.

Kobieta przekręciła się, wystawiając broń naprzeciw sunącego lunatycznym krokiem stwora naprzeciwko. Stwora, człowieka… chyba rozpoznawała jego gębę, ale spod maski z krwi i brudzie szło jednoznacznie stwierdził. Broń huknęła ponownie… i jeszcze raz i znowu [rzuty: 5, 1, 5]. Głowa celu zachwiała się do tyłu, pocisk wybił sporą dziurę w okolicach prawej stronie, drugi przeleciał całkowicie obok, rysując ceglaną ścianę. Trzeci jednak wgryzł się w czaszkę, odrzucając wroga do tyłu i rozchlapując po okolicy strzępy kości i tkanek. Oczyścić drogę do schodów, wbiec na nie i znaleźć się w domu - Yazmin miała prosty, mało skomplikowany plan. Takie najmniej się pieprzyły.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...

Ostatnio edytowane przez Driada : 03-06-2020 o 13:20.
Driada jest offline  
Stary 03-06-2020, 15:45   #12
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
Zły sen wrócił, tym razem na szczęście Leah nie tkwiła w nim sama. Otaczali ją ludzie, których nie znała, lecz na ten moment wspólny cel połączył ich grupę, usuwając podziały. Był ten Kevin, obok którego niewielki rudzielec dreptał grzecznie, jakby sylwetka w mundurze robiła za namiastkę kotwicy we względnej normalności.

Widok pani Giovanni zmroził dziewczynie krew w żyłach, nabrała też ochoty aby wrócić do baru i zabarykadować się, póki zagrożenie nie minie... niestety tak to nie działało.

Słysząc strzały nad głową skuliła się, przełykając nerwowo ślinę, a potem ruszyła biegiem w prawo, do schodów. Na drodze stał jeden chory człowiek, ale był jeszcze daleko. Wiedziała że go nie skrzywdzi... nawet gdyby mogła. Co innego prześlizgnąć się obok. W końcu była mała, a małe przedmioty łatwiej uciekały z rąk.
 
Sepia jest offline  
Stary 03-06-2020, 17:12   #13
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
OST
Cooper jako ostatni wyłonił się z baru. Błyskawicznie sięgnął do spodni po swój kieszonkowy nóż który nie raz ratował go z trudnej sytuacji. Wszystko to co znajdowało się przed nim, wyglądało jeszcze gorzej niż ulica przed barem. Dlaczego gorzej? Trupy które tam leżały, tutaj urządzały wspólne spacerowanie. James skrzywił się na twarzy, na cały ten widok ale zaraz rozszerzył szeroko źrenice jak Muchacha stojąca obok.
- Kurwa. - rzucił pod nosem na widok kilku truposzy którzy tą podróż postarają się sprawić trudniejszą niż było to zakładane.

Yazmin wytrąciła go z zamyślenia. Dotarło chyba do niego z czym tak na prawdę mają do czynienia. Dotarło do niego że będzie prawdopodobnie musiał wbić jakiemuś skurwielowi nóż w głowę. Rzucał raczej nim nie będzie. Jeszcze zranił by kogoś ze swoich. Na komendę pani kapitan Firestarter stanął obok niej, zostawiając młodą i Kevina w tyłach. Nie wiedział jeszcze co konkretnie ma zdziałać tym nożem ale czekał na jakieś olśnienie. Nie spodziewał się momentu w którym ciemnowłosa faktycznie odda strzał do umarłego który może jednak był tak na prawdę żywy? Ciężko stwierdzić. Prawnie ( a Cooper był z zawodu prawnikiem ) Muchacha właśnie złamała ustęp o nieuzasadnionym użyciu broni i pewnie tak samo ten o zabiciu człowieka. Sytuacja jednak tego wymagała i James w głębi duszy wiedział że ktoś musiał to zrobić. Z opowieści Kevina wychodziło na to że chorzy wcale nie patyczkują się ze swoimi ofiarami.
Padło parę strzałów z broni Yazmin. James starał się tylko dojrzeć czy któryś z tych skurwieli padł na glebę. Wszyscy do których wycelowała mieli przynajmniej jeden dodatkowy otwór. Cooper wzruszył brwiami spoglądając na kobietę. Można podejrzewać jakieś zajęcie związane z bronią, na przykład zabójstwa na zlecenie. Bez zlecenia pewnie też.
Ściskał kurczowo nóż aż czuł swoją spoconą dłoń. W pewnym momencie Leah ruszyła biegiem w kierunku schodów, przedzierając się między James'em a Yazmin. James instynktownie sklął pod nosem i ruszył za nią. Widział pełzającego umarłego który już wychodził im na spotkanie.
Dobiegł do dziewczyny, złapał ją wolną ręką silno za ramię, obrócił w swoją stronę i palnął podniesionym głosem:

- Pojebało Cię? Chcesz sprawdzić jak silno gryzą? - Zaraz machnął ręką w kierunku Kevina i Yazmin, gdzie obecnie się znajdują. Tak na wszelki wypadek gdyby w tym zamieszaniu ktoś nie zauważył. Obrócił się następnie w kierunku pełzającego stwora. Czekał na posiłki w postaci Ciemnowłosej i Kevina jednocześnie zdając sobie sprawę że może te walkę stoczyć w pojedynkę. Rozejrzał się dookoła za jakimś użytecznym przedmiotem, gdyby niefortunnie znalazł się na ziemi.
- Jeśli będzie blisko, musisz odwrócić jego uwagę. - rzucił James do dziewczyny.
 

Ostatnio edytowane przez Cooper : 03-06-2020 o 18:28.
Cooper jest offline  
Stary 03-06-2020, 20:25   #14
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację

(Rzut Karty Napięcia: 9 - All Clear!)

Mimo absurdu całej sytuacji, ręka Yaz nawet nie drgnęła. Dwaj przeciwnicy padli momentalnie z pięknymi dziurami zdobiącymi głowy. Pozostałe dwa zaczęły jednak powoli pełznąć w ich kierunku.

Kevin skinął głową Yaz, ujął pistolet w obie dłonie i wycelował w nieumarłą pani Giovanni. Strzelił trzy razy (rzuty: 4,5,3) i kolejna trupia głowa eksplodowała. Następnie przyjął na cel ostatniego pozostałego na placyku umarlaka, ale jego broń szczęknęła tylko. Zabluźnił pod nosem i sięgnął do paska po magazynek, żeby przeładować.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline  
Stary 04-06-2020, 04:11   #15
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Czysty chaos w mózgu wywołuje szaleństwo. Pustka jest jak wszystko i nic jednocześnie. Nikt nie potrafi długo utrzymać jej w głowie i nie zwariować… może więc istoty które mieli przed sobą, były po prostu szalone? Na swój koszmarny, wściekły sposób, wycięty żywcem z dawnych opowieści snutych przy ognisku w godzinę duchów?
- Ubezpieczam - reakcją Venegas na metaliczny klekot pustego magazynka było odwrócenie wzroku na gliniarza i przejęcie jego celu.
Postawienie go na nogi i wzięcie za rękę razem z nimi… mierda, dobrze, że go mieli. Dodatkowa para rąk zaznajomiona z bronią, do tego nadrobił pierwsze smętne wrażenie. Z jego ręki padł trzeci przeciwnik, został ostatni. Sunący w stronę żywych, umazany krwią lunatyk też miał znajomą Latynosce twarz.

Tym razem ręka jej drgnęła, ołowiane osy przecięły powietrze, kończąc żywot w murze za plecami chodzącego trupa [rzuty: 2, 1, 2]. Zaklęła szpetnie po hiszpańsku, a złość pokryła obraz przed oczami czerwoną mgłą.

Źle! Jeszcze raz! Popraw!

Żałowała, że nie jest jak ci żołnierze w filmach, którzy uciekają przed ostrzałem i rzucają na ziemię karabiny, jakby już nigdy nie mieli ich użyć, albo jak uciekinierzy na pustyni, którzy zamiast wydzielać sobie porcje wody z bukłaka, ulegają pragnieniu, wypijają wszystko naraz i rzucają bukłak za siebie.

Skup się! Koryguj! Powtórz!

Zabij!


Brunetka stanęła pewniej, wydychając powietrze nosem i strzeliła jeszcze raz, nie odrywając oczu od zbliżającego się zagrożenia. Pociągnęła za spust, bronią podrzuciło. Obok Ryman kończył przeładowywać swoją spluwę, nie zostaną z pustymi rekami, skazani na łaskę i niełaskę wroga.
Pistolet rzygnął ogniem i ołowiem [rzuty:4, 6, 1], a cel na drugim końcu podwórka wreszcie odrzuciło do tyłu, gdy w jego czaszce pojawiła się dziura.

Westchnienie ulgi Yaz zlazło się w jedno z obrzydliwym dźwiękiem upadającego ciała.
- Czysto - chrypnęła, opuszczając spluwę i odruchowo ją zabezpieczyła. Szybki rzut oka pozwolił się upewnić, że nikt od nich nie ucierpiał, a okolica chwilowo jest pusta.

Rudzielec z pijaczkiem stali o własnych siłach, posterunkowy również wyglądał całkiem żwawo.
- Starzeję się - dodała cicho, wyjątkowo gorzkim tonem, kręcąc głową z niesmakiem nad samą sobą. Naraz drgnęła, łypiąc na Kevina i kiwnęła mu krótko karkiem.
- Wszyscy cali, si? Bien. Idziemy, poprowadzę. - powiedziała głośniej, wskazując na schody. - Trzecie piętro.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline  
Stary 04-06-2020, 19:10   #16
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację

Na świecie istnieją miliony rzeczy mogących człowieka unicestwić; w ułamku sekundy wymazać życie, które z takim wysiłkiem stara się podtrzymywać. Wszystko kręci się wokół tego, by nie umrzeć. Jedzenie, sen, oglądanie się w prawo i lewo przed przejściem przez ulicę. Każdy drobiazg ma uchronić przed czymś, co i tak nieuniknione. Jeśli się nad tym zastanowić, to bez sensu… największy dowcip świata. Całe życie jest zorganizowane wokół tego, żeby przedwcześnie nie odejść z tego świata, a jednocześnie doskonale wiadomo że to jedyna rzecz, której się nie uniknie.

Przeznaczenie dopadło panią Giovanni kilkadziesiąt metrów od własnego mieszkania, na schodach przeciwpożarowych… a może dopadła ją już wcześniej i teraz tylko Śmierć upomniała się o zaległy trybut. Marlow wiedziała jedno: chciała uciekać, zerwać do szaleńczego biegu na ślepo. Do przodu, jak najszybciej! Tak szybko, żeby zostawić za sobą szaleństwo i zły sen w którym pogrążyło się Raccoon City… a wtedy ktoś szarpnął ją za ramię. Zatrzymała się, przyszpilona do jednej chodnikowej płyty siłą większą niż jej własna. Przerażona odwróciła się przez ramię, a piegowatą twarz przeciął grymas rozpaczy.
Przegapiła zagrożenie, dopadła ją inna pani Giovanni… przeszła przez Latynoskę i blondyna… zagryzła Kevina. Zwłaszcza ostatni przebłysk wywołał bolesny skurcz w jej piersi.

Ale to nie był chodzący trup, nad sobą ujrzała zapuchniętą, wymiętą twarz o przekrwionych oczach. Z lewym wyróżniającym się czerwonym kleksem wylewu. Drugi uderzył ją zapach przetrawionego alkoholu. Trzeci przyszedł dźwięk, słowa wypowiedziane pod adresem gdzieś poniżej średniej ulicznej. Dziewczyna zamrugała, zielone oczy rozszerzyły się w zdziwieniu przełamującym przerażenie. Pokiwała głową potakująco, pokazując że rozumie, mimo że głos nie dał rady przejść jej przez gardło… a potem nagle chaos się zakończył. Ciało staruszki upadło na brudną ziemię, nieruchomiejąc ostatecznie, zaś Leah nie wiedziała co powinna czuć. Z jednej strony ulgę, że jeden koszmar się zakończył, z drugiej za to ściskało ją w gardle, a głowa kręciła się przecząco na boki. Nie tak powinno być, szło tak okropnie nie tak…

Gdzieś obok padło jeszcze jedno ciało, echo huku broni wciąż dudniło rudzielcowi w uszach i nagle zapanowała cisza. Marlow zamrugała, rozglądając się po okolicy, patrząc z duszą na ramieniu, po twarzach pozostałych, zaczynając od tej u góry.
- N… n-nic panu nie jest? - spytała blondyna, zmuszając sztywne mięśnie wokół ust, aby uniosły ich kąciki odrobinę ku górze. Ścisnęła też dłoń do tej pory trzymającą ją za ramię.
- Dziękuję… - dodała cicho, łypiąc do góry. Zatrzymał ją, nie musiał. Mógł pozwolić wpaść na zagrożenie i liczyć, że zajmie się ono nagłym posiłkiem, ale nie. Stali tu oboje - Dziękuję - powtórzyła, przenosząc wzrok na Latynoskę. Kobieta miała broń i wyglądało, że umie się z nią obchodzić, o czym świadczyły nieruchome ciała, tym razem ruchome definitywnie.
- A pani… nic pani nie jest? - spytała, a ledwo to powiedziała, zerwała się z powrotem w stronę wyjścia z baru, wyciągając ręce do ostatniej sylwetki, tej w mundurze.
- Kevin! - pisnęła z przejęciem - Jesteś cały?!
 

Ostatnio edytowane przez Sepia : 04-06-2020 o 19:55.
Sepia jest offline  
Stary 04-06-2020, 20:13   #17
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
Nim James zdążył jakkolwiek zareagować w obliczu nadchodzącego zagrożenia, wszystkie truposze były już martwe. Sam zdziwiony swoim zachowaniem, zrozumiał tak na prawdę że chyba popełnił dobry uczynek. Rudzielec mógł narobić sobie sporo biedy i całej grupie przy okazji. James obrócił się w kierunku Muchachy i kiwnął głową że u nich wszystko w porządku. Nie wydarzyło się nic co mogło im zagrozić ale po prostu zrobił to instynktownie, na wypadek gdyby ktoś się martwił.
W tym też momencie dziewczyna złapała go za dłoń i szczerze podziękowała. Cooper skierował wzrok na dziewczynę prezentując na niej pewien grymas. Mniej więcej taki, jak robi matka widząc że synek znów zapomniał czapki ale po nią wrócił.



- Po prostu myśl trochę więcej głową a nie nogami. - burknął w jej kierunku i wyrwał dłoń. Gotowy jeszcze ktoś pomyśleć że ma jakieś uczucia. A nie miał. Przynajmniej żadnych dobrych. Cooper skrywał wszystko w sobie i na pewno nie był pozytywnym bohaterem tej opowieści. Mroczne myśli które zaprzątały mu głowę z pewnością nie podobały by się jego towarzyszom. Póki jednak sytuacja wyglądała tak jak teraz, James siedział cicho i podążał w środku peletonu. Jeśli nadarzy się odpowiednia okazja, nie będzie się wahał by wyprzedzić cały peleton i zająć pozycje lidera. Pozycję która oznaczała dla niego jego własne dobro i bezpieczeństwo. Dobro bezpieczeństwo i wygodę.
Schował szybko nóż do kieszeni i rzucił wzrokiem w kierunku Muchachy, Kevina i pistoletów. Tak, było to dosyć ważne dla niego. Kto miał broń ten zapewniał sobie przetrwanie. Gdyby coś się stało któremuś z nich, musiał wiedzieć gdzie potem szukać.

Przeczesał włosy i ruszył w kierunku schodów. Przepuścił Ciemnowłosą ale ruszył tuż za nią w kierunku jej mieszkania.
- Masz w domu prywatny helikopter który uratuje nas przed zębami wścibskich sąsiadów i przeniesie bezpiecznie do Meksyku? - ruszył z ofensywą. Był ciekawy co Muchacha ma w domu takiego ważnego że wszyscy muszą tam iść. Podejrzewał jakiś skład broni, zestaw noży do zabijania albo walizkę z pęsetami do tortur, pejczami i innymi zabawkami które sprawiają ból. Co by to nie było, liczył że będzie to coś bardziej zabójczego od jego kieszonkowego noża i chciał taką rzecz właśnie otrzymać. Na własność.
 

Ostatnio edytowane przez Cooper : 04-06-2020 o 20:17.
Cooper jest offline  
Stary 04-06-2020, 22:10   #18
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Strach nie jest jak choroba zakaźna, nie przychodzi skądś, ale tworzy się go samemu. Głównie przez miłość. Im bardziej coś się kocha, tym bardziej dręczy myśl, że mogłoby się to stracić. Wtedy strach jest zawsze gdzieś tuż obok, dysząc w kark ofiary, jak teraz robił to z Venegas, ostrożnie wspinającą się po schodach przeciwpożarowych. Była już tak blisko, ledwo rzut mitycznego beretu i to uwzględniając trajektorie antenki… parę metrów, widziała znajome okna sypialni zasłonięte ciemnozielonymi zasłonami skutecznie odcinającymi jakiekolwiek światło dolatujące z ulicy. Lubiła mrok, ciemność była jej przyjaciółką, kołyszącą w ramionach ilekroć problemy dnia stawały się nie do zniesienia. Pozwalała się w sobie zatopić, na kilka złudnych minut lub godzin uwierzyć, że czerń jest wieczna, nieskończona i nigdy więcej nie trzeba będzie męczyć oczu jasnym blaskiem.

Blisko… dotarła tak blisko. Nerwowe minuty skręciły się, czas nagle przyspieszył, tykaniem w uszach odmierzając sekundy do momentu, gdy przyjdzie Latynosce przekonać się na własne oczy co kryje jej mieszkanie. Zaciskając do bólu szczęki parła do przodu, wbijając wzrok w okno, zupełnie jakby chciała je przewiercić spojrzeniem i zajrzeć do środka. Poznać odpowiedzi najwcześniej, jak to tylko możliwe. Dlatego też słowa Coopera dotarły do niej z pewnym opóźnieniem, zdrętwiała twarz drgnęła, uwaga kobiety wróciła w bliższe rejony. Z Rymanem za plecami miała ten psychiczny komfort, że w razie problemów druga spluwa pozostaje w gotowości. Miał również oko na młodą, a młoda na niego i gdyby tylko coś spadło niespodziewanie, dotykając choćby w przelocie policyjnego munduru, zaraz pewnie cała okolica będzie zaalarmowana przez rudzielca.

- Meksyku? - powtórzyła, wpierw nie łapiąc kontekstu. Skupiona na ostatniej przeszkodzie potrzebowała dłuższego czasy, by tryby pod czaszką zaskoczyły, a gdy tak się stało, przymknęła na moment oczy, dusząc w sobie chęć aby się obrócić i prawym sierpowym posłać blondasa za barierkę.
- Gringos… gringo jodido - mruknęła zamiast tego, zawierając w tym stwierdzeniu zarówno konsternację, jak również obojętność. Dla przeciętnego białasa w Ameryce każdy Latynos był Meksem… przywykła. Pokręciła głową powoli, nie przestając marszu, rzuciła jednak szybkim spojrzeniem przez ramię, na zmęczoną życiem fizjonomię towarzysza, dorzucając dla świętego spokoju.
- Nie jestem z Meksyku, pendejo, i jeśli nie masz w galotach śmigła, to nigdzie nie polecimy… ale chyba prócz helikoptera po wódzie, nie masz innego środka transportu - usta jej drgnęły, przeciął je szybki połowiczny uśmieszek, który zaraz zgasł - Cordon de zapatos. Zostały ci sznurowadła. Mi corazón y mi alma... están ahi - dorzuciła z minimalnym zacięciem, wracając uwagą ku górze i tym razem niczego nie tłumacząc.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...

Ostatnio edytowane przez Driada : 04-06-2020 o 22:16.
Driada jest offline  
Stary 05-06-2020, 17:44   #19
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
James raczej połowicznie rozumiał to co ta kobieta do niego mówi. Wiedział że kąśliwą uwagą zirytuje Ciemnowłosą ale miało to również na celu uzyskanie jakichkolwiek informacji odnośnie tego, po co się fatygują do jej mieszkania. Informacji takich nie uzyskał. Otrzymał jedynie zaczepną odpowiedź zwrotną na co James zareagował zdziwieniem. Był pod wrażeniem że ta kobieta oprócz zabijania, jest również wygadana.
- Touché- odparł wciąż unosząc brwi i spoglądając na Muchache przed nim. A raczej wzrok bardziej kierował w okolice jej pośladków którymi teraz przed nim bujała.
- Najpierw się stąd wydostańmy, potem pomyślimy o przyjemnościach, skarbie. - rzucił po chwili głupawo się uśmiechając. Była to oczywista aluzja do jego " śmigła w galotach " co pewnie było aktualnie obiektem rozmyślań Muchachy. Dalszą część o wódzie kompletnie zignorował nie dobierając tej uwagi do siebie. Każdy lubił się czasami napić a jeśli chodzi o alkohol i stan upojenia po jego spożyciu, nasłuchał się już w życiu bardziej przykrych uwag.
- Mam nadzieję że masz potem jakiś plan jak już dotrzemy do tego mieszkania? - dodał pokonując kolejne szczebelki schodów. Czuł się trochę jak na jakiejś wycieczce gdzie jedną z atrakcji było właśnie zabijanie nieumarłych i iluzja próby przetrwania we wrogim środowisku. Z tym że On zwykle wycieczek nie lubił bo była to po prostu strata czasu, co mogło jedynie wskazywać na to jakim członkiem tej wycieczki jest. Narzekającym na wszystko.
Obrócił się przez ramię spoglądając na pozostałą dwójkę. Muchacha wyrosła na swoistego lidera grupy z czym James na razie nie miał zamiaru konkurować. Póki sytuacja mu sprzyjała chciał utrzymać podobną wygodę jak najdłużej. Leah była młoda i narwana ale kto wie czy kiedyś nie uratuje im dupy swoimi innymi umiejętnościami. Względną zagadką pozostawał funkcjonariusz który nie przekonał go do swojej stabilności psychicznej.
- Co jak co, ale na naszego szeryfa powinniśmy uważać. - rzucił już cicho w kierunku Ciemnowłosej. Jak na razie tylko ta dwójka posiadała gnaty. Gdyby sytuacja stała się niepewna, tylko Ona mogła by go szybko spacyfikować.
 
Cooper jest offline  
Stary 05-06-2020, 23:15   #20
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
- Nie, wszystko okej - odparł Kevin, wyciągnął dłoń i poklepał małą rudą postać po ramieniu. Raz... potem drugi... a potem wycofał dłoń, chyba rozumiejąc nagle jak niezręczna była cała ta sytuacja. Uśmiechnął się przy tym półgębkiem. Właśnie, uśmiechnął. Po raz pierwszy na jego twarzy zagościło coś innego niż smutek czy zdziwienie. - Dzięki... mała. - dodał po chwili i znów skrzywił się w grymasie który w najlepszym wypadku można by uznać za uśmiech.

Po wykończeniu wszystkich nieumarłych pałętających się po podwórku i wymianie niewybrednych zdań, najbardziej niedopasowana drużyna świata ruszyła w stronę schodów, które dopiero niedawno opuściły Leah i nieszczęsna staruszka o nazwisku Giovanni. Rudowłosa istotka przechodząc obok trupa odwróciła wzrok, nie mogąc patrzeć na to co stało się z tą przemiłą staruszką. W ogóle wszystko co tu i wszędzie na około "się stało", nie należało do rzeczy na które powinno się patrzeć. Nie bez zmrużenia oczu przynajmniej. Niektórzy, jak Yazmin, mieli doświadczenie, widzieli różne rzeczy, widzieli śmierć. Niektórzy nawet ją zadawali. Ale to co ich otaczało, nie było po prostu śmiercią. Nie było naturalne i normalne, nie było takie jak powinno być. Wszyscy, nawet Yaz, odczuwali że to co się dzieje nie ma prawa bytu i dotykało ich to w równym stopniu, przytłaczając i niszcząc resztki wiary w sprawiedliwość tego świata.

Powlekli się schodami robiąc przy okazji tyle hałasu że obudzili by pewnie umarłych. Dotarli na trzecie piętro, pod okno w którym Yaz dostrzegła znajome zasłony. Problem polegał na tym, że zostały one w bardzo dziwny sposób zmiętolone i przyciśnięte do szyby. Okno zostało zabarykadowane od wewnątrz, z materiałem zasłoń ściśniętym pomiędzy nim a czymś dużym po drugiej stronie. Latynoska uśmiechnęła się tajemniczo na chwilę, co nie uległo uwadze Coopera. Nie odezwał się jednak, bo po ostatniej wymianie zdań, strach było mówić cokolwiek do tej dziwnej kobiety.

Nie mając innego wyboru, wybrali drugie okno na tym piętrze, prowadzące na korytarz. Yazmin wprawnym ruchem wybiła szybę, wsunęła rękę do środka i otworzyła haczyk blokujący okiennice. Podsunęła dolną część do góry i równie wprawnym ruchem wskoczyła do środka, od razu celując do siebie w poszukiwaniu zagrożenia.


Korytarz okazał się pusty, a do tego dobrze oświetlony. Najwyraźniej zapasowe zasilanie nadal działało w całej kamienicy. Za Venegas, do korytarza wturlali, wczołgali i wskoczyli pozostali członkowie ich bandy. Liderka podeszła pewnie do drzwi po prawej, wyciągnęła z kieszeni klucze, włożyła jeden z nich w zamek, przekręciła dwukrotnie i złapała za klamkę, otwierając drzwi na oścież.

- Nie ruszaj się! - krzyknął ktoś pół sekundy później. W środku, prosto przed nimi, z wycelowanym w ich głowy pistoletem stał mężczyzna. Mężczyzna w czarnej kamizelce kuloodpornej z logiem Umbrella Corporation na piersi...
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"
Corpse jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172