Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-05-2020, 23:00   #1
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
[Autorski/Horror] Resident Evil - 1C - Raccoon General Treatment (18+)

Raccoon General Treatment

Scenario 1C


27 wrzesień 1998, Raccoon St. Tram Station

Emma Press

Ciężki dzień dobiegał końca. Wychodząc z siłowni, czuła jak jej mięśnie pulsują, rozgrzane do czerwoności na dziwacznych dla zwykłych śmiertelników maszynach. Całe jej ciało było obolałe i nabrzmiałe od wszystkich tych powtórzeń które dzisiaj zrobiła. Mimo to była w tej chwili zadowolona. Wręcz szczęśliwa. Włożyła do uszu słuchawki i włączyła discmana ze swoją ulubioną płytą. Zacięła się kilka razy na początku pierwszego utworu, jak to miała w zwyczaju, ale nawet ją to nie obeszło. W sumie to nawet lubiła ten moment kiedy płyta przeskakiwała.

Wspinała się po metalowych stopniach na pomost prowadzący nad Raccoon St., kiedy dołem śmignął najpierw radiowóz, a zaraz po nim trzy czarne wozy marki GMC w czarnym kolorze. Scenka rodem z filmu akcji. Odwróciła głowę, nie zaprzątając tym sobie myśli ani chwili dłużej.

Dotarła do końca pomostu i po stopniach zeszła na dół. Kątem oka zauważyła smugę dymu wydobywającą się gdzieś z centrum ZOO. Lubiła wracać tędy z siłowni, szczególnie w dzień, bo z pomostu mogła zawsze zobaczyć słonia, żyrafę i inne duże zwierzęta. Tym razem jednak było zbyt ciemno by dostrzec cokolwiek. Dym też był nowością i nie polepszał widoczności. Może palili skoszoną trawę?

Kilka metrów dalej, po kolejnych stopniach, drapała się w końcu na peron kolejki miejskiej. Raccoon nie było wielką metropolią, ale po zastrzyku gotówki od Umbrella Corporation, która postanowiła zrobić z miasta swoją wizytówkę i główną "bazę", dorobiło się nie tylko autobusów miejskich, ale i metra. I mimo że metrem byłoby szybciej, Emma jakoś zawsze wolała tę kolejkę. Była taka... oldschoolowa. I na wierzchu, nie pod ziemią.


Wagonik jeszcze nie podjechał, więc usiadła na ławeczce wsłuchując się w muzykę z discmana...


Andre Ebrantil

Andre skończył zmianę w szpitalu i właśnie wychodził tylnym wyjściem. Karetki kursowały dzisiaj cały czas, wte i wewte, ciągle przywożąc nowe ofiary ataków jakichś szaleńców. Ofiary zostały pogryzione, podrapane i poturbowane na sto innych sposób, a niedługo po tych zdarzeniach dostawali gorączki. Do tego dochodziły wypadki samochodowe spowodowane przez rozwścieczony tłum uciekinierów, ofiar i samych zarażonych. Jakiś nowy wirus wścieklizny czy coś takiego. Tak słyszał. Ogólnie rzecz biorąc, burdel na kółkach.

Trzasnął drzwiami, zeskoczył z rampy gdzie zwykle podjeżdżały karawany po odbiór ciał (nie)szczęśliwców i powlókł się w stronę stacji kolejki miejskiej, powłócząc nogami i nucąc coś pod nosem. W dłoni trzymał czarny neseser, który nosił ze sobą dosłownie wszędzie. Nie rozstawał się z nim, a każdy kto go choćby minimalnie znał, stwierdziłby że pewnie nawet z nim sypia.

Wyszedł na front szpitala, uskoczył bezwiednie przed karetką która właśnie podjechała pod wejście na SOR i patrząc w ziemię szedł dalej Victoria St. Znał trasę na pamięć, a na dodatek mało kiedy ktokolwiek tędy chodził, bo wszyscy odwiedzający woleli zahaczyć o zabytkową wieżę zegarową tuż obok szpitala, zamiast spacerować pustą drogą w otoczeniu zieleni. Ale nie Andre. Jemu widoczki nie były do szczęścia potrzebne. Miał inne cele i "przyjemności".

Zanim dotarł do Army St, czyli głównej miejskiej arterii na południu Raccoon, minęły go jeszcze 2 karetki i jeden radiowóz na sygnale. Usłyszał też coś co nie pasowało do zgiełku który zwykle słyszał w tym miejscu. Kiedy podniósł głowę, prawie momentalnie zmarszczył też brwi. Ulica była prawie pusta. Oczywiście był wieczór, dochodziła dwudziesta, ale główna przelotówka miejska zawsze była zapełniona autami, nawet o północy. Teraz jednak świeciła pustkami, nie licząc kolumny czarnych aut GMC z radiowozem na czele które właśnie go minęły, kierując się w stronę gór Arklay. Andre zastanowił się chwilę cóż też mogło się takiego wydarzyć że nagle jest tak pusto, ale w końcu wzruszył ramionami, przebiegł przez ulicę i skręcił w lewo.

Po kilku krokach, znalazł schody prowadzące na stację kolejki miejskiej. Jeszcze tylko 20 minut w kolejce i będę w domu, pomyślał mimowolnie, kiedy wagonik wjechał po torach na przystanek i zatrzymał się, otwierając drzwi.


Emma & Andre



Emma wsiadła pierwszymi drzwiami, a Andre ostatnimi. Byli jedynymi pasażerami, nie licząc menela owiniętego w brezent, leżącego w tylnej części wagonu. Minusem podróżowania tym zabytkowym tramwajem byli właśnie żule, którzy notorycznie go zasiedlali, przez to że został on już wiele lat temu w pełni zautomatyzowany. Oczywiście dzięki funduszom Umbrelli.

Drzwi zamknęły się i wagonik ruszył. Andre spojrzał z odrazą na leżącego człowieka i przytknął rękaw do nosa, by przynajmniej trochę odciąć się od smrodu. Był przyzwyczajony do różnych zapachów, tych przyjemnych i tych gorszych, jego praca tego wymagała, ale jednak niemyty menel to niemyty menel. Nawet jeśli zapach nie był gorszy od smrodu rozkładających się zwłok, to nadal widok człowieka który go wydzielał, powodował że odczuwało się go jeszcze bardziej. Żywa, upodlona do granic możliwości istota, którą mógł być każdy z nas, ale jednak nam się udawało, a im nie. Co to determinowało? Wola walki? Inteligencja? Zaradność? Regularne kąpiele?

Andre przestąpił nad człowiekiem i podszedł bliżej kobiety która jechała wraz z nim i właśnie usiadła na samym przodzie wagonu. Miała zamknięte oczy, a jej głowa podrygiwała w rytm muzyki dobywającej się ze słuchawek w uszach. Ebrantil usiadł na przeciwko niej, lekko po ukosie i spojrzał na nią uważniej. Kojarzył ją, oczywiście z kolejki. Dość ładna blondynka, o przesadnej muskulaturze i przesadnym wzroście. Babochłop można by rzec, ale dla osoby z jego wiedzą i doświadczeniem była dość ciekawym zjawiskiem. Mało która kobieta miała tyle samozaparcia żeby wypracować sobie takie ciało.

Pochłonięty rozmyślaniami nad fizycznymi predyspozycjami swojej towarzyski podróży, nie zauważył nawet ruchu po swojej lewej. Odwrócił głowę dopiero gdy dotarł do niego jęk bezdomnego. Najwyraźniej się obudził i teraz stękał, próbując się podnieść. Za chwilę pewnie poprosi o jakieś drobne, albo coś takiego. Albo i nie...

Bezdomny zsunął z siebie brezent i w kilku niezgrabnych ruchach podniósł się do pozycji stojącej. Głowę miał spuszczoną i stał tak chwilę, odwrócony bokiem do Andre i Emmy. A potem się odwrócił.


Ten człowiek nie żył i w ocenie Andre nie ulegało to żadnej wątpliwości. Napatrzył się na trupy tyle, że był w stanie to stwierdzić na pierwszy rzut oka. A mimo to, stał i własnie odwrócił się w jego stronę. Jego blade oczy rozejrzały się po wagoniku i spoczęły na Ebrantilu. Kłapnął zębami i postawił krok w ich stronę.

OST

Andre zerwał się z miejsca jak porażony prądem, dokładnie w momencie kiedy wagonik podskoczył na jakimś wyboju. Zatoczyło nim i poleciał do przodu, w ostatniej chwili łapiąc się poręczy, ale też szturchając przy tym Emmę kolanem.

- Kurwa, koleś, co ty odpie... - zaczęła, wyrywając słuchawki z uszu, ale (nie)stety nie było mu dane dowiedzieć się jakiego epitetu miała zamiar użyć, bo jej wzrok powędrował ku bezdomnemu. Podniosła dłoń do ust, w niemym przerażeniu.

Sekundę później światła zadrżały po raz pierwszy. Wagonik nagle gwałtownie wyhamował. Ebrantilem znów zarzuciło, tym razem w stronę frontu, ale trzymał się obiema rękoma poręczy i jakoś udało mu się nie upaść. Chodzący trup który im towarzyszył poleciał jednak jak długi i wyrżnął twarzą w podłogę. Światła zamigotały po raz drugi i zgasły, pogrążając ich w totalnej ciemności. Jedynym co teraz oświetlało wnętrze wagonu był blask księżyca, czerwona dioda awaryjna mrugająca na panelu sterowania i łuna z centrum od którego dzieliło ich jeszcze kilkaset metrów...
 

Ostatnio edytowane przez Corpse : 27-05-2020 o 23:29.
Corpse jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172