Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-08-2020, 23:45   #1
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Kult - Divinity Lost - Horror vacui


Wycieraczki rytmicznie przesuwały się po przedniej szybie, niczym podwójny metronom wyznaczający tempo podróży. Deszcz zacinał to z lewej, to z prawej strony. Krople rozbijały się z wściekłością o karoserię i szybę granatowego SUV-a. Linie wyznaczające pasy ciągnęły się w nieskończoność kojąc, a jednocześnie usypiając jej umysł.
Podświetlony bladą zielenią cyfrowy zegar wskazywał 21:21. Mimowolnie to zakodowała.

To anielska mowa, przekonywała ją kiedyś znajoma z fitnessu. Zasrany New Age. Od tamtej chwili zaczęła dostrzegać te liczbowe zbieżności i choć wcale ich nie szukała, spotykała je na każdym niemal kroku. Ponoć coś znaczyły, ale nigdy nie dociekała o co tak naprawdę w tym chodzi. Wróżki, magia i numerologia były dla niej tak samo wiarygodne, jak bajki o smokach i krasnoludkach.

- Deszcz ciągle pada i padać będzie do samego rana - z zamyślenia wyrwał ją aksamitny głos radiowego spikera. Tembr z jakim wypowiedział, to proste zdanie wzbudził w jej duszy romantyczną strunę. Uwielbiała facetów o takim głosie i choć oczami wyobraźni widziała już wysokiego bruneta, to doskonale zdawała sobie sprawę, że równie dobrze może to być szczerbaty pięćdziesięciolatek. Magia radia.
- Przed nami długa i ponura noc. Melancholicy na pewno zacierają ręce, a poeci piszą wierszę popijając burbon, tonąc przy tym w oparach aromatycznych cygar. Gówno! Zejdźmy na ziemię. Polscy poeci piją wódkę i jarają tanie pety z Ukrainy, a nie żadne cygara. Miło jest jednak się rozmarzyć i dać się ponieść nastrojowi tej nocy. Zostańcie zatem ze mną, bo za chwil kilka otworzę linię telefoniczną i posłucham, co też gnębi wasze dusze tej mokrej, zimnej i wietrznej nocy. Abyście nie wypadli z klimatu, to teraz poleci kolejny utworek od naszego ulubionego dj-a . B-Noize i jego najnowsza produkcja Utopia. Zaraz po tym utworze troszkę sobie pogadamy, co was boli i gryzie. Zostańcie z nami na 94.8 fm, radio Waldenburg ukoi wasze umęczone dusze.

Jazzowy miks faktycznie koił i nastrajał melancholijnie. Agnieszka nie potrzebowała tego typu emocji w tym momencie. Wiadomość która zmusiła ją do pokonania pond czterystu kilometrów miała wystarczający ładunek emocjonalny. Dodatkowe bodźce był zupełnie zbędne. Nazwa radia wskazywała, że jest już blisko celu.

Wałbrzych - jej rodzinne miasto pojawiło się gdy wjechała na szczyt wzgórza Gedymina. Rozświetlone biurowce, zabytki i atrakcje turystyczne tworzyły barwną mozaikę. Ściekający po szybie deszcz tylko podkreśla ten efekt. W sercu Agnieszki nie gościła jednak radość z powrotu do domu. Nie znalazła tam miejsca także melancholia o której wspominał radiowy spiker. Jej duszę trawił strach i obawa.

Szpital Stefana Batorego mieścił się blisko centrum. Powstał na początku lat 70-tych i patrząc na front budynku można było bez trudu to odgadnąć. Agnieszka zaparkowała na przyszpitalnym parkingu i przez kilka długich sekund zbierała się żeby wysiąść. Nie przeszkadzał jej deszcz. Tuż obok na siedzeniu leżał elegancki czarny parasol pod którym zmieściłoby się ze trzy osoby. Bała się. Tak dużo czasu minęło od ostatniego spotkania z rodzicami.

Kiedy to było? Na święta? Prawdopodobnie tak. W między czasie były jakieś telefony i sms-y, ale osobiście nie spotkali się od dobrych kilku miesięcy. A teraz… musiała stawić czoła przygniatającej ją rzeczywistości.

Spojrzała na szary i odrapany budynek szpitala. Ponoć pracowali tutaj dobrzy lekarze, ale już sam fakt, że ojciec trafił tutaj a nie do jakiejś prywatnej kliniki dużo mówił o naturze wypadku.
Za chwilę zmierzy się z prawdą. Pani przez telefon powiedziała tylko, że jego stan jest ciężki i że resztę przekaże lekarz.

- Dość! - krzyknęła na samą siebie, złapała mocno parasol, skórzaną torebkę zarzuciła na ramię i ruszyła w kierunku szpitala.


***
W pokoju lekarzy unosił się dziwny zapach. Trudny do zidentyfikowania, ale drażnił on nie tylko nos, ale także oczy, a na języku pozostawia nieprzyjemny gorzki posmak.
Wysoki lekarz z wyraźną siwizną na skroniach krótko i rzeczowo przedstawił Agnieszce fakty. W jego słowach może nie było oschłości, czy braku współczucia, ale rutyna z jaką opowiadał o obrażeniach i szczegółach operacji mroziła krew w żyłach.
- Pani ojciec został przywieziony do nas około godziny szesnastej. Wedle relacji świadków został potrącony na ulicy przez jakąś furgonetkę. W wyniku zderzenia i następującego po nim upadku doznał licznych obrażeń wewnętrznych, złamania obu nóg i pęknięcia miednicy. Najgorsze jednak w jego przypadku jest pęknięcie podstawy czaszki. W czasie operacji udało się nam opanować krwotok wewnętrzny, a także ustabilizować pani ojca. Obecnie przebywa on w śpiączce farmakologicznej. Co do rokowań to na obecną chwile bardzo trudno jest snuć przypuszczenia. Jego stan jest bardzo ciężki, ale stabilny. Kluczowe będą najbliższe dwie doby,

Mężczyzna zrobił krótką przerwę, aby dać Agnieszce czas na przetrawienie otrzymanych informacji.
- Na pani miejscu zająłbym się matką, która doznała poważnego szoku. Gdy została do nas przywieziona majaczyła i była bardzo agresywna. Musieliśmy jej podać leki uspokajające. Na obecną chwilę jest spokojna i potrzebuje opieki kogoś bliskiego. Możemy oczywiście zatrzymać ją w szpitalu, ale radziłbym aby zabrała ją pani do domu. W domowych warunkach na pewno lepiej będzie w stanie zmierzyć się z tym, co zaszło.


***
Agnieszka wyszła na korytarz. W głowie miała tysiące myśli. Próbowała się zastanowić, co powinna zrobić i jak. Szła wolno, a echo jej kroków niosło się po całej długości korytarza. Wokół panowała nieprzyjemna cisza. Cisza, jaka panuje w miejscach, gdzie śmierć przechadza się każdego dnia.
- Dobry wieczór - męski głos wyrwał ją z zamyślenia - Komisarz Tadeusz Zychowicz - przedstawił się mężczyzna wyciągając jednocześnie odznakę - Pani jest córką prokuratora Szackiego, prawda?
Przytaknęła bez słów.
- Proszę przyjąć wyrazy współczucia. Wierzę, że pani ojciec wyliże się z tego. To twardy gość.
Słysząc to określenie przed oczami Agnieszki przeleciało kilkadziesiąt scen z udziałem ojca. Tak! - to fakt. To był apodyktyczny, zimny i bezlitosny człowiek. Twardy to tylko jeden z przymiotników jakimi byłaby w stanie go opisać.
- Wiem, że jest późno, a pani dopiero co przyjechała. Czekałem jednak na panią. Musimy jak najszybciej porozmawiać. Pani ojciec jest osobą znaną w mieście i może się pani spodziewać, że dziennikarze zaraz zaczną się kręcić wokół tego, co się stało. Chciałbym prosić, aby nic im pani nie mówiła. To ważne dla….

Zaszumiało jej w uszach. Wszystko wokół ucichło, jakby ktoś zalał cały świat betonem. W tym momencie istniała tylko Ona i On. Nie zauważyła go wcześniej i może dlatego jego spojrzenie przeszyło ją niczym stalowy bełt. Ubrany w przetarte jeansy i skórzaną kurtkę stał oparty o ścianę w dłoni ściskając nieodpalonego papierosa. Przeszył ją do głębi, na wskroś, tymi swoimi pozbawionymi emocji oczami. Czuła jego wzrok na sobie, ale o dziwo w tym spojrzeniu nie było ciekawości, zainteresowani, czy pożądliwości. Choć niemal obłapywał ją wzrokiem, nie było w tym spojrzeniu nic seksualnego. Patrzył na nią tak, jak wilk patrzy na swą ofiarę. Podnieciło ją to i wystraszyło jednocześnie. A on nie przestawał i cały czas się w nią wpatrywał.
Jego nieczułe spojrzenie prześlizgiwało się po jej ciele. Dosłownie czuła, ten wzrok na sobie. Czuła fizyczny dotyk. Czuła jego zapach.

- Pani Agnieszko? Wszystko w porządku? - spojrzała w prawo i ujrzała blisko siebie pomarszczoną twarz Zychowicza.
Zdała sobie sprawę, że leży w jego ramionach.
- Omdlała pani. Dobrze, że byłem w pobliżu. Inaczej kto wie, jakby się to mogło skończyć..
- Może odwiozę panią do domu - odezwał się On. Głos miał równie zimny i pozbawiony emocji, jak spojrzenie.
- Nie - odparł krótko komisarz Zychowicz - Ty młody idź pilnuj prokuratora.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 17-08-2020 o 22:19.
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172