Spoon uniósł brwi w szoku. No kurwa na serio zamurowało go w pierwszej chwili. Nie dość że przyniósł starego piernika, przez co ten nie zaliczył salwy od drugiego policjanta gdy Indianin z jakiegoś powodu nie strzelił to teraz ten stary pierdziel go kurwa pouczał i to jeszcze zżerając trupa którego ‘on ‘przed chwilą zabił. Czy to na serio naprawdę się teraz działo? I… jeszcze jakby tego było mało to dostał jeszcze jakieś gówno do krwiobiegu, przez które… No kurwa sam nie wiedział co mu ono zrobi, ani kiedy! -Sędzio… Ja naprawdę jestem cierpliwy, ale kurwa jeszcze jedno jebane pouczenie moralne a naprawdę nie wytrzymam. W ogóle… czy ty zdajesz sobie sprawę że akurat dzisiaj kiedy muszę być w najlepszej możliwej formie byśmy wszyscy kurwa przeżyli TY akurat odebrałeś mi sytość, która może stać się kluczowa w każdej chwili, bym nie stracił nad sobą kontroli? Masz jakiekolwiek pojęcie co ja TERAZ PRZEŻYWAM? – wskazał policjanta. -Ten jebany chuj przed chwilą coś mi zrobił a ciebie to nawet nie obeszło! I mało tego! Jeszcze spokojnie jak gdyby nigdy nic zabierasz zabity przeze mnie posiłek i jeszcze do tego masz czelność mnie pouczasz. – Spoon miał już tego naprawdę dość. Czuł jak ogarnia go znajomy gniew. W końcu nie wytrzał. - KURWA UDŁAW SIĘ TYM CZŁOWIEKIEM. – Wywrzeszczał mając nadziej że trochę mu to ulży. Naprawdę teraz głęboko żałował że mu pomógł, że nie uciekał, jak powinien, ale… To da się nadrobić, zaraz spierdoli do najczarniejszej i najgłębszej dziury jaką znajdzie, aż nie upewni się że wszystko z nim w porządku! |
Sędzia oderwał się od trupa i krótko otaksował Spoona od góry do dołu. Było w tym wzroku coś z... smutku? - Ja go upolowałem. Ja go zneutralizowałem. Ja go ogłuszyłem. Ty go tylko poniosłeś i dobiłeś. Dziękuję że mnie wyciągnąłeś i dziękuję że zatroszczyłeś się o to bym miał czym załatać dziury w moim ciele, było to bardzo uprzejme z twojej strony. - odparł krótko Yusuf - W środku niego zostało dość dla ciebie, ja dużo ludzkiej krwi nie piję. Jest zbyt wodnista. - dodał i wykonał zapraszający gest do drugiego nadgarstka policjanta, po czym ponownie wessał się w już otworzoną ranę. |
|
Klatka schodowa była ciemna, ale oczy Catherine szybko się zaadoptowały. Zauważyła włącznik światła na ścianie obok drzwi, dość dziwny – wymagał przyciśnięcia nie przekręcenia – ale szybko opanowała obsługę. Fala sztucznego światła zalała schody. Zaczęła schodzić, szybko, właściwie zbiegała, teraz już nie dbając o zachowanie ciszy. Odgłosy walki które dochodziły do niej z hali zagłuszały wszystko. Schody kończyły się wąskim korytarzem, z dwoma drzwiami, po prawej i lewej stronie. Od razu zidentyfikowała męską szatnię, tą specyficzną mieszankę zapachową pot, testosteron, sperma , przymaskowaną nieco akcentami piżma, drzewa sandałowego i całą masą sztucznych zapachów („Jak zapach może być sztuczny?” Przemknęło jej przez głowę. Nie wiedziała, ale był, jak szyba w drzwiach i kolczyki dziewczyny) . Nie zastanawiając się specjalnie, popędzana strachem wpadła do pomieszczenia. Szafki, prysznice… usłyszała jakiś hałas, już miała się wycofać, kiedy rozpoznała mężczyznę. Shirazi. Trzy prysznice, oddzielone przepierzeniami, jakimiś ściankami działowymi. Przy ostatniej z nich mężczyzna coś grzebał. - Darius – zadbała, żeby na nią spojrzał.’ To wystarczyło. Teraz już był jak plastelina w jej rękach. - Darius – potrzebuję cię. Muszę się stąd wydostać i znaleźć bezpieczne schronienie. Wyprowadź mnie – powiedziała. - Pośpieszcie się! – zawołała do innych. – Tutaj! |
|
-Zajebiście żeś go kurwa ogłuszył. – warknął Spoon do sędziego kiedy nagle wpadł Indianin. -Po prostu zajebiście. - powtórzył kiedy rozpoznał granat… i tak wkurwiło go że znowu go ktoś poucza i to jego który przez to, że chciał im wszystkim pomóc był teraz w czarnej dupie! -A PIERDOLCIE SIĘ WSZYSCY! – warknął w końcu i pobiegł za Cath. Ona chociaż była piękna. Wkrótce wszyscy znaleźli się w piwnicy. Spoon obserwował Shiraza niecierpliwym spojrzeniem z trudem powstrzymując się przed tym by go nie popędzać. Kiedy przejście się w końcu otworzyło natychmiast do niego skoczył. Tunel był ciasny i niski. Na dnie płynęła stróżka wody. Zaczął biec. Po jakiś 20 metrach nachylenie gruntu zaczęło rosnąć. Spoon przyspieszył bieg rozpędzając się do granic możliwości. Zobaczył uskok i z kocią zręcznością bez problemu chwycił się krawędzi tunelu. Odskoczył w bok lądując suchą stopą półtora metra niżej. Tuż nad brzegiem Tamizy. Chwilę korciło go żeby poczekać i zobaczyć jak reszta poradzi sobie z tą przeszkoda. Ale naprawdę nie mieli na to czasu. On nie miał. -Uważajcie po jakiś 30-40 metrach jest uskok i możecie wpaść do rzeki! - krzyknął rozglądając się za jakąkolwiek kryjówką. Musiał myśleć z wyprzedzeniem, na razie czół się dobrze ale to mogło się zmienić w każdej chwili. |
Yusuf pokonywał kolejne metry korytarza czując się coraz lepiej. Kolejne dziury w jego ciele zasklepiły się, wypluwając naboje którymi był naszpikowany na ziemię. Gdyby tylko nie głód który go męczył... Dopiero co pił, ale wciąż nie był nasycony. Z umysłem zajętym tymi myślami wypadł z tunelu, nie zwracając uwagi na ostrzeżenie Spoona, ale Bestia czuwała. Dłoń Yusufa wystrzeliła ku górze, gołymi palcami przebijając beton i zyskując chwyt. Jego ciało rozpędziło się i z dłonią jako punktem zaczepienia ruszyło ku górze, przecząc prawom grawitacji. W ostatniej chwili Bestia puściła, chroniąc Yusufa przed rozpłaszczeniem się na betonie, i zamiast tego poleciał w górę, po lekkim łuku zwieńczonym saltem i lądowaniem na wszystkich czterech kończynach, na brzegu rzeki ponad tunelem. Spektakularne lądowanie powinno zostać nagrodzone brawami... Gdyby był w cyrku, albo na Olimpiadzie. Problem polegał na tym że był w środku Londynu, jesienią, a jego popisy nie umknęły uwagi przechadzającej się nabrzeżem parki. Dwójka ludzi umknęła szybko, ale Yusuf nie miał wątpliwości że jego "wyczyn" jeszcze tego samego dnia zostanie przekazany komuś kto nie powinien o nim usłyszeć. Nie miał czasu za nimi ganiać, ani nie miał dyscyplin które mogłyby im wymazać wspomnienia. W oddali zauważył błękitne światła otaczające magazyn z którego dopiero co uciekli. Położył się na brzegu i spuścił dłoń, tak aby pomóc innym którzy będą chcieli się wspiąć. - Ruchy! - syknął w ciemność poniżej niego i zaczął już planować gdzie zdobędzie nowe ubrania. Nie mógł się pokazywać w czymś co wyglądało jak sito. |
Wpiął za pasek pistolet, założył zergarek z dziwnym ekranem i podsłuchując podebrane policjantowi radio skoczył za okrzykiem lady Montague. Jej głos jawił się teraz Tonemu niczym światło bezpiecznej latarni pośród groźnych raf. Wskoczył w ciemny tunel i szepnął uspokajająco do przerażonego Shiraziego: - Take it easy geezer. Będzie ok. Ruszył w ciemność nie oglądając się za siebie. Sciągnął podziurawioną i upapraną krwią jak fartuch rzeźnika marynarkę, wyciągnął koszulę ze spodni tak aby przykryła broń i złożywszy szmatę marynarki, postanowił, że dopóty nie znajdzie lepszych ciuchów, będzię ją niósł tak aby zakrywała z grubsza krew na koszuli. Skupił się na tym co mogło być bardzo ważne. Mógł olać zegarek i pistolet, nawet dopóki byli w tunelu, nie nadające się do pokazania między ludźmi ubranie. Teraz priorytetem było radio, które mogło dac im informacje, takie które może nawet mogły znaczyć przetrwać lub zginąć. Shit w jaki wpadli może nie był tragiczny, ale Castelli miał na tyle zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, że sytuacja była rozwojowa i mogła wyeskalować do niewyobrażalnej skali. <<Interesujące nie...>> Trzask i szum... <<IC0... IC0...>> << Dwa zneutralizowane. Kolejny w magazynie>> Szum... Domyslał się jedynie co może oznaczać IC ZERO, natomiast dwa zneutralizowane jednoznacznie dawały znać, że dwójka z kainitów jaka wyszła kupić mitrianom troche czasu zapłaciła najwyższą cenę. Rozejrzał się jeszcze nerwowo sprawdzając czy wszyscy są w korytarzu ewakuacyjnym. Wsłuchany w radiowe komunikaty, gotowy w każdej chwili raportować kluczowe dla koterii dane, ledwo zauważył jak Yusuf ignorując ostrzeżenie Spoona skoczył u wylotu wąskiego tunelu. Skoczył nawet nie jak zwierzę, tylko po prostu zaprzeczył prawom fizyki. Wychylił się ostrożnie i dostrzegł wysuniętą w pomocnym geście dłoń wampira. Chwycił ją pewnie i ruszył w górę. |
Catherine spojrzała w ciemny korytarz. Smród kanalizacji drażnił jej zmysły. Oczywiście, zapach był odrzucających, ale z jakiegoś powodu – może dlatego, żeby był znajomy i , mimo wszystko, naturalny – dawał się znieść. Zdążyła już zauważyć, że najgorzej radziła sobie z zapachami, jak je nazwała „sztucznymi”. Udawaniami. Jak perfumy dziewczyny, które pachniały sztucznymi różami. Jakby ktoś, zamiast po prostu zebrać płatki róż i wycisnąć z nich wonny olejek, zrobił taki olejek innym sposobem. Wolała nie zastanawiać się, jak. Zapachy zawsze były dla niej ważne. Pozowały orientować się w świecie. Ten zmysł rzadko ja zawodził. Patrzyła, jak kolejne wampiry znikają w korytarzu,. Usłyszała ostrzeżenie Spoona i doceniła je. Ale trzeba było tez myśleć o przyszłości… Odwróciła się w stronę Dariusa, dotknęła jego twarzy. - Wszystko będzie dobrze – zapewniła go. - Czekam na ciebie przy nabrzeżu. Potrzebuje schronienia, pamiętaj o tym. Ruszyła korytarzem, szybko, pewnie. Czuła coraz wyraźniej mokry zapach rzeki, który przybijał się przez smród kanalizacji. Dotarła do uskoku , a właściwe do końca rury, którą ścieki wpadały do rzeki. Spojrzała do góry, w dół i oszacowała wysokość. Wspiąć się jej nie uda, zeskok powinien wyjść. Zresztą, miejsce na dole było bardziej osłonięte, mniej na widoku. Z drugiej strony nie powinni się rozdzielać, ale na takie rozważania było już za późno. - Will – powiedziała, wypatrzywszy Spoona. – Zeskoczę. |
Uciekali rurą kanalizacji. To nie było złe miejsce tak długo, jak nie znajdowali się w nim wrogowie. Qwerty jednak nie łudził się, że ten stan rzeczy będzie trwał wiecznie. Obawiał się, że ludzie lada moment sforsują bariery i ruszą za nimi. Dlatego tym bardziej sprawne opuszczenie budynku miało znaczenie. Niestety przejście mierzyło tylko troszkę ponad metr wysokości. Tutaj wzrost Uiopa wcale mu nie pomagał, a wręcz przeciwnie - zawadzał. Niektórzy przemieszczali się prędko i z gracją. On czuł się powolny i niezgrabny. Dbał tylko o to, żeby nie pozostać w tyle. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:07. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0