Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-05-2022, 21:43   #101
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sobota
17 lipca 1920 r.
około 9 wieczorem

Wszyscy:
O'Reilly natychmiast wyciągnął broń, gdy Davis wspomniał o kulcie sprzed lat.
- Oni... nie, oni nie mogli wrócić, bo nie żyją. Ich siedziba mieściła się na sąsiedniej posesji. Często odprawiali różne, głośne rytuały, które przeszkadzały okolicznym mieszkańcom, ale nigdy nie wpłynęła skarga z bezpośredniego sąsiedztwa. Pański wuj nie był zainteresowany składaniem jakichkolwiek skarg, a z drugiej strony mieścił się cmentarz. Sprawy przyjęły dramatyczny obrót, gdy porwali dziewczynkę z sąsiedztwa. Policjant zajmujący się sprawą został przez nich zastrzelony na progu posesji... wówczas tam nie było aż tyle krzaków co teraz. W każdym razie doszło do oblężenia tamtego domu i nagle nastąpiła eksplozja. Dom był otoczony, więc nikt nie wydostał się z niego. W zgliszczach odnaleziono zresztą pozostałości po porwanej... - policjant opowiadając to wam sprawdził drzwi w kuchni, salon, jadalnię i łazienkę po czym skierował swoje kroki na schody na piętro skąd - jak zdawało się - dochodził smród.

Spostrzegawczość:
Ryan: 11 (Sukces)
James: 52 (Porażka)


Ryan:
W momencie, gdy O'Reilly wszedł na schody, a James szedł za nim to ty przez okno od frontu spostrzegłeś jakieś postacie przemykające się przy twoim samochodzie. Mogły to być goryle albo niedźwiedzie poruszające się na tylnych łapach... albo wilkołaki! Nie, to musiało być coś innego, ale zdecydowanie było za duże jak na ludzi. Z trudem powstrzymałeś się od krzyku, ale twoje serce przyspieszyło (choć i tak już waliło jak młot). Czy coś jedynie ci się przewidziało?! [utrata 1 punktu poczytalności]

James (i Ryan - ta informacja została mu przekazana wcześniej, zanim przyszedł O'Reilly):
Myślałeś o tym co powiedział ci Chikao o Riggins. Stwierdził, że nie zna żadnej kobiety o tym nazwisko natomiast kojarzy antykwariusza z Londynu, który swego czasu zasłynął ze sprzedaży anonimowemu odbiorcy bezcennych japońskich ksiąg skradzionych parę lat wcześniej z Japonii. Gazety w Japonii informowały o staraniach Japonii o skazanie Rigginsa, ale bezowocnie. [utraciłeś wcześniej 1 punkt poczytalności za porównanie wersji z wizji z wersją Ryana]

Wszyscy:
Na piętrze fetor był już nie do wytrzymania. O'Reilly zatkał sobie nos i cofnął się na schodach. Spostrzegliście, że wszystkie drzwi na piętrze były pootwierane, choć Ryan zostawił je zamknięte. Nie widzieliście wnętrza pomieszczeń.

Kondycja:
Ryan: 9
James: 45


Wszyscy:
Daliście radę powstrzymać się od wymiotów, ale było ciężko. Również zatkaliście nosy swoimi lewymi rękawami. Nagle z piętra dobiegł was dźwięk jakby ktoś przewrócił jakiś mebel w pokoju używanym wcześniej przez Davisa. O'Reilly dał wam znak, żeby zbliżyć się po cichu. Żaden z was nie miał źródła światła - salon był rozświetlony, a Ryan musiał odłożyć swoją lampę, gdy zatykał nos. Ciemność była jakby głębsza niż być powinna o tej porze. Mimo wszystko O'Reilly zdawał się w ogóle nie bać ciemności. Skradał się do pomieszczenia, z którego emanował smród i w którym ktoś lub coś czaiło się w mroku.
 
Anonim jest offline  
Stary 01-06-2022, 09:40   #102
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przesiąknięte zgrozą domostwo doktora, sobotnia noc

Ręce dygotały mi tak, że przy odrobinie pecha mógłbym postrzelić z rewolweru samego siebie. Jak mogliśmy się okazać tak nierozważnymi? Miałem przeświadczenie graniczące z pewnością, że adresaci listu pozostawionego na opuszczonej posesji albo od początku mnie śledzili i tak dotarli do mojego domu albo też już wcześniej zorientowali się, z kim mieli do czynienia. Tak czy owak zdołali nas zaskoczyć, zanim opuściliśmy dom!

Przeklęty O’Reilly! Gdyby nas nie spowolnił swoją niezapowiedzianą wizytą, umknęlibyśmy tuż przed nadejściem tych… istot? Nie miałem pojęcia, dlaczego moje oczy zaczęły mi stroić tak potworne żarty, ale odniosłem wrażenie, że roztaczające fetor zgniłego mięsa kształty niewiele miały w sobie człowieczeństwa.

Normalni ludzie powinni byli uciekać z tego miejsca na złamanie karku, a mimo to wbrew zdrowemu rozsądkowi poszedłem w ślady policjanta, kiedy ten przemierzał moje domostwo wygłaszając zaskakujące słowa na temat wydarzeń sprzed lat.

Nie miałem pojęcia, że O’Reilly dysponuje tak zagadkową wiedzą, ale nie był to ani czas ani miejsce, aby go dopytywać o rzekomo nieistniejącą już sektę.

- Na zewnątrz ktoś jest! Widziałem za oknem!
Niczym baran wiedziony na rzeź, zszokowany doktor będzie podążał krok po kroku za policjantem…


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 01-06-2022 o 12:06.
Ketharian jest offline  
Stary 01-06-2022, 23:47   #103
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

Czyli moje podejrzenia, że to wszystko jest ze sobą połączone, były prawdziwe. Mój umysł jest zdrowy, a jedynie zmęczenie i może jakieś zatrucie płata mi figle, nic więcej. To jakiś kult, ale zapewne coś większego niż opowiada O'Relly. Zgadza się też to co mówiła nam bibliotekarka. Składanie ofiar. To robili ludzie dekadę temu, a teraz próbują ponowić jakieś rytuały, ale tym razem wykorzystując japońskie wierzenia i fakt budowy obok tego miejsca. To by się łączyło z tym co mówił Chikao, o sprzedaży tych japońskich ksiąg, ale Setigram opowiada o tym dokładniej, ze szczegółami, więc sprowadzili go tutaj. Widzę i w tym wszystkim miejsce dla wuja Ryana. Wtedy tych ludzi widziała ta kobieta, której imienia nie pamiętam, ale z nią rozmawiał jedynie wuj i wtedy zniknął mimo nie składania skarg na sąsiedztwo. Nie chcieli świadka, który mógłby zrobić problemy, tym bardziej że mieszkał najbliżej.

A teraz padło na Ryana, ale coś tu nie grało. Do Ryana wkradli się dzień, w którym ukradli Pustkę, więc to nie chodziło o księgę… więc może i z wujem była inna historia? Teraz to w sumie nie ważne, teraz musimy załatwić to co robimy, bo jak nie przeżyjemy to nie ma co gdybać co by było. Teraz idziemy po schodach, gdzie fetor robi się nie do zniesienia, coś tutaj jest. Weszli do domu.

- Na zewnątrz ktoś jest! Widziałem za oknem! - Odezwał się Ryan. To znaczy, że jest ich więcej. Ktoś jest w środku i na zewnątrz. Nasza droga ucieczki jest odcięta, a wsparcie nie przyjedzie, a zapewne jak coś się stanie to znajdą nas martwych nad ranem… Albo nie znajdą w ogóle. Moje nerwy były strasznie zszargane. A przecież mogłem tamtej nocy pojechać do siebie do domu, przespać się w swoim łóżku, a nie tym Ryana i dzisiaj zapewne odsypiałbym po ciężkim tygodniu, bo zapewne nie wiedząc co się wydarzyło, to nie pomagałbym Ryanowi. No chyba że wpadlibyśmy na siebie na komisariacie i by mnie o to poprosił.

- Oni mogą wejść przez gabinet - Przypomniałem, że Ryan nie naprawił okna - Ktoś musi pilnować schodów.

Ryan jest najbardziej z tyłu, więc to chyba jemu by przypadło pilnowanie schodów, ale jak powie, że woli iść z policjantem, albo po prostu to zrobi, to James zrobi to za niego.

 
Elenorsar jest offline  
Stary 04-06-2022, 00:08   #104
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sobota
17 lipca 1920 r.
po 9 wieczorem

Wszyscy:
Kolejne sekundy waszego życia nieubłagalnie upływały. Krok po kroku O'Reilly zbliżał się do pokoju, w którym ktoś lub coś ukrywało się i robiło bałagan. Za nim postępował Flanaghan, a Davis zabezpieczał schody. Półmrok nie pomagał w rozpoznaniu zagrożenia, a wasz węch został już dość mocno przytępiony przez wszechdominujący fetor mogący być wyłącznie fetorem rozkładu. Nie było już ku temu wątpliwości. Śmierć zawitała do domu Flanaghana. Powoli i ostrożnie O'Reilly przekroczył próg pokoju. Dalsze wydarzenia potoczyły się błyskawicznie.

Davis:
Stojąc u szczytu schodów patrzyłeś w dół, gdy za twoimi plecami nastąpiły trzy huki. Pierwszy trzaskanych drzwi, a kolejne wystrzałów. Natychmiast odwróciłeś się i zobaczyłeś jak Flanaghan z krzykiem uderza w drzwi pokoju, do których wcześniej zbliżał się policjant. Po samym O'Reillym nie było nawet śladu, a ty mogłeś jedynie domyśleć się, że po wejściu do pomieszczenia drzwi zatrzasnęły się i tamten biedak oddał dwa strzały w obronie własnej. Musiał natomiast dziwić kompletny brak jakichkolwiek krzyków ze strony O'Reillyego.

Czemu nie krzyczał?

Cofnąłeś się na schodach i teraz stałeś w ich połowie.

Wówczas usłyszałeś odgłosy dobiegające z gabinetu, w którym było zbiorowisko książek.

Czy to już czas na ucieczkę z tego przeklętego domu?

Flanaghan:
[utrata 2 punktów niepoczytalności]
Rzuciłeś się na drzwi, które zatrzasnęły się tuż przed twoim nosem. Dokładnie widziałeś co się stało i przez to twój umysł powoli przestaje funkcjonować, bo normalnie to nie czułeś się od kiedy jakieś obrzydliwe, śmierdzące zgnilizną potwory chodziły po gabinecie twojego wujka i kradły jego książki. Potwory, wszędzie potwory. Wiesz już co to oznacza - to koniec świata. Musisz obronić się przed demonami, które mogą czyhać wszędzie, ale przecież nadal jesteś poczytalny. Nie oszalałeś. Wiesz, że... po chwili zobaczyłeś swoje własne pięści (w tym jedną z zaciśniętym pistoletem) uderzające w drzwi, za którymi znajdował się O'Reilly, a przynajmniej to co z niego pozostało. Niby oddał dwa strzały ze swojego pistoletu, ale przecież otworzyłby drzwi.

Pomimo półmroku doskonale widziałeś małpią łapę ubraną jakby w gumową, czarną rękawicę z niewielkimi fragmentami sierści. Łapa chwyciła O'Reillyego za gardło i pociągnęła w prawo. Zanim zareagowałeś to drzwi przed twoim nosem zostały zatrzaśnięte, a ty rzuciłeś się na nie z pięściami. Może wystarczy użyć klamki, ale jakoś o tym dotąd nie pomyślałeś.

 
Anonim jest offline  
Stary 05-06-2022, 10:06   #105
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Przesiąknięte zgrozą domostwo doktora, sobotnia noc

Widok tej upiornej, niejako małpiej w swym nieludzkim wyglądzie, wstrząsnął mną tak głęboko, że miast krzyknąć, za pierwszym razem wydałem z siebie jedynie bezrozumny wizg. Jako człowiek wykształcony i obyty ze światem zdawałem sobie doskonale sprawę z istnienia wielu schorzeń i deformacji fizycznych przydających ludziom półzwierzęcego wyglądu; tym bardziej zatem przeświadczony byłem, że cokolwiek pochwyciło policjanta, nie należało do mojego gatunku!

- Sean! Żyjesz?! - głos dobywający się z mojego gardła był tak piskliwy, że zdało mi się, iż pochodzi z ust obcej osoby - James, coś złapało Seana! Jakieś zwierzę, ogromne!

Rozum skowyczał w moich myślach żądając ucieczki na złamanie karku, ale niezdecydowanie sparaliżowało wszystkie członki. Za zatrzaśniętymi na głucho drzwiami przepadł wszak człowiek, narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo w moim własnym domu!

Dłoń dzierżąca rewolwer dygotała mi szaleńczo, wibrowała podobnie jak łamiący mi się głos.

- Pomóż mi otworzyć te drzwi! - krzyknąłem - Sean, co z tobą?

Ryan podejmie próbę wyważenia drzwi (z pomocą Jamesa albo własnymi siłami), ale jeśli to się nie uda, zdrowy rozsądek zwycięży inicjując próbę ucieczki. Tyle co do planu na ten moment…


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 06-06-2022, 10:28   #106
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

Trzy huki. Jak się okazało pierwszy musiał oznaczać trzaskanie drzwiami, a dwa kolejne to wystrzały policjanta z pistoletu. Ryan rzucił się do drzwi waląc w nie i coś niewyraźnie wrzeszcząc, ale O'Reilly nie odpowiadał. Co tam się wydarzyło? Czyżby to nie funkcjonariusz strzelał, ale ktoś do niego? Mimowolnie cofnąłem się na schodach, to chyba był ten moment, gdy chciałem powiedzieć Flanaghanowi, aby się wycofać. Pójść na komisariat i poprosić o wsparcie. Z tej myśli wyrwały mnie odgłosy wydobywające się z biblioteki. Jeżeli szybko nie uciekniemy z budynku możemy być odcięci… o ile już nie jesteśmy, ktoś może czaić się na zewnątrz.

W tym momencie usłyszałem też krzyki Ryana.
- James, coś złapało Seana! Jakieś zwierzę, ogromne!

Zwierzę? Skąd by się wzięło zwierzę w domu i to na piętrze? Zapewne to musiał być człowiek, albo kilku, a wyobraźnia przyjaciela oraz mrok spłakały mu figle. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy w pułapce, a przydałoby się jak najszybciej wydostać.

- Ryan, w bibliotece ktoś jest, słyszałem jakieś dźwięki. Pewnie weszli przez tę szybę - Odpowiedziałem cofając się na górę - Ryan, powiedz mi, że masz jakieś zapasowe wyjście z piętra? Obawiam się, że ktoś może czekać też na zewnątrz.

Jak James zobaczy, że Ryan dobija się do pokoju zaproponuje, ze można strzelić pistoletem w zamek, ale co z tym zrobi doktor pozostawi jemu. Albo spróbują dostać się do pokoju, albo będą uciekać.

 
Elenorsar jest offline  
Stary 07-06-2022, 20:07   #107
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
RYAN FLANAGHAN
Letni wieczór
Jak najbardziej twój dom

Kolejny raz wybudziłeś się z pozbawionego rozpoznawalnych dźwięków i obrazów snu, który przeplatały dziwaczne ciągi zmiennych kształtów o niepokojących obrysach. Ale nie. Tym razem było inaczej. Powoli pojawiały się w twej głowie obrazy sugerujące, że śniłeś o jakimś angielskim hotelu, w którym rozmawiałeś z jakąś angielską damą. Ostrzegała cię przed kimś... ale to nie była żadna angielska dama, a piękna bibliotekarka skrywająca tajemnicze księgi na strychu? Nie, to nie był strych, a gabinet w twoim domu. Tam była masa książek twojego wuja. Większej i mniejszej wartości, a wśród nich było starożytne dzieło. Pamiętałeś o nim i ciągle miałeś je ze sobą dlatego... właściwie to teraz odkaszlnąłeś starając się pozbyć wyjątkowej suchości w gardle. Niewiele to pomogło. Wytarłeś swoje czoło z potu. Przeklęty lipiec. Wracając do tematyki snu to śniłeś ten sam sen od czasu, kiedy osiadłeś w posiadłości wuja Jamesa, co było o tyle dziwaczne, że wcześniej nigdy nie doświadczałeś podobnych majaków. To mogło mieć związek z księgą, którą znalazłeś kilka dni po przeprowadzce. Zafascynowała cię. Ale wracając do snu... Od roku w kółko ten sam sen, ale tym razem pamiętałeś olbrzymią masę szczegółów. Byli tam miejscowi policjanci Cooper i O'Reilly, był nawet komisarz policji w Arkham i jakiś Japończyk, który skrywał straszliwe tajemnice o pustym ogrodzie. Był i twój przyjaciel James Davis, który robił mroczne interesy z Japończykiem, ale mogłeś mu zaufać. Chyba. Był nawet i czarny bokser, który przecież nigdy nie był w Arkham i nigdy nie będzie. Nazywał się Goodman. Wszystko zaczęło się od chwili, gdy odnalazłeś w gabinecie wuja starożytną księgę. Pamiętasz, że to było w pierwszą niedzielę po przeprowadzce. Siedziałeś wtedy sam w domu i było gorąco. Bardzo gorąco, a ty starałeś się ocenić wartość książek. Znalazłeś nawet dziennik swojego wuja. Leżał w pierwszej szufladzie biurka i tam też go odłożyłeś, gdy zainteresowałeś się księgą. Ciekawe, czy cokolwiek w tym dzienniku mogło wyjaśnić zniknięcie wujka i to co wydarzyło się na sąsiedniej nieruchomości. Może gdybyś go przeczytał, ale nie. Jak tylko zobaczyłeś starożytną księgę to natychmiast cię zafascynowała. Znałeś łacinę, ale ciężko było tam cokolwiek odcyfrować. To co jednak udało ci się odczytać przeprawiło cię o jeszcze większą fascynację. Niemalże fanatycznie badałeś znaczenie każdego akapitu, każdego zdania... każdego rysunku przedstawiającego prawdę o kosmosie. Księga skrywała w sobie tajemnice o jakich jedynie szeptano w zakazanych działach biblioteki. Przez rok poświęcałeś każdą wolną chwilę na jej studiowanie, a i w związku z twoimi badaniami zakolegowałeś się z seksowną bibliotekarką imieniem Jackie. Szybko zorientowałeś się, że po rozmowie z nią pojawiło się dwóch bandytów, którzy zaczęli obserwować ciebie i twój dom. Spodziewając się zbliżającego się ataku niedawno starannie zapakowałeś księgę w papier i wysłałeś do Nowego Orleanu z kopertą z pieniędzmi i instrukcją. Adresatem był Goodman. Miał przywieźć księgę do ciebie, a właściwie na sąsiednią nieruchomość gdzie miałeś od niego ją odebrać w nocy. Teraz pamiętasz. Tak bardzo bałeś się, że ci ją odbiorą. Nawet ten cholerny Japończyk skądś dowiedział się, że miałeś księgę i przysłał ci swojego szpiega - znanego ci z dzieciństwa Jamesa Davisa. Oczywiście nie powiedziałeś mu, że wiesz kim jest. Przyjąłeś go pod swój dach i traktowałeś jako przyjaciela oczekując ataku. Oni wszyscy chcieli twojej księgi! Wszyscy oprócz poczciwego Goodmana, który został zamordowany przez twoich przeciwników. Udawałeś, że nie wiesz co to za księga. Razem poszliście do Jackie, a nawet pokazaliście ją Japończykowi. To musiało ich wszystkich rozzłościć. Pamiętasz, gdy pozostawiłeś księgę w bibliotece razem z Jackie i Jamesem? Wróciłeś wtedy do swojego domu i spotkałeś myszkującego tam Coopera. Uderzyłeś go w głowę i ukryłeś w krzakach na sąsiedniej nieruchomości. Potem przestraszyły cię jego jęki, gdy zostawiałeś list... dla samego siebie. Nie ma żadnych potworów. Jesteś ty, twoja księga i wrogowie, których powinieneś usunąć. O'Reilly już nie będzie stwarzał problemów. Wepchnąłeś go do pokoju, zatrzasnąłeś za nim drzwi, a potem oddałeś w nie dwa strzały, które musiały go trafić. I trafiły, bo za drzwiami rozległa się cisza. Teraz czas zlikwidować Davisa, tego agenta wstrętnego Japończyka oraz zająć się dwoma gangsterami nasłanymi przez Jackie, którzy czaili się gdzieś na parterze... potem pozostaną jedynie Japończyk i Jackie. Czas dokończyć rachunki.

Wystrzeliłeś jeszcze parę razy w drzwi tak jak ci kazał Davis, a następnie otworzyłeś je. Oczywiście bez problemu ustąpiły po naciśnięciu klamki. W środku panował bałagan, a na podłodze leżały zwłoki O'Reillyego. Ze względu na półmrok nie było widać odniesionych przez niego ran, choć ty doskonale wiedziałeś, że zastrzeliłeś tego wścibskiego sukinsyna. Nie mogłeś już ukryć swojej radości, choć Davis jeszcze żył. Roześmiałeś się stojąc wciąż w progu pokoju, w którym zginął O'Reilly. Słyszysz jak za twoimi plecami Davis schodzi po schodach. Czujesz smród moczu i kału - Davis boi się i słusznie. Jego czas wybił. Zabij tego agenta, a następnie dokończ rytuał na sąsiedniej działce - osiągniesz nieśmiertelność. Tylko dlatego Cooper wciąż żyje związany w piwnicy zniszczonego domu.



James Davis
17 lipca 1920 r. po zmroku
Przeklęty dom Flanaghana

Ku waszemu nieszczęściu udało wam się otworzyć przeklęty drzwi do pokoju, w którym był O'Reilly. Trochę się z nimi siłowaliście, a oddanie strzałów w nie na niewiele zdało się. W końcu jednak stanęły otworem i ujrzeliście niesamowicie zdemolowane wnętrze, a przed drzwiami skryty w półmroku leżał O'Reilly, a na nim. No właśnie i tu był problem, bo nie bardzo chciałeś wiedzieć co na nim znajdowało się w owym czasie. To coś nie było człowiekiem, a raczej czymś ciężko opisywalnym. Mordę miało podobną do psa, ale na pewno nie była to psia morda, ani wilcza. Wilkołak? Nie. A przynajmniej nigdy w życiu nie słyszałeś opowieści o wilkołakach, w których ci byli gumowatymi, ohydnymi istotami cuchnącymi grobową zgnilizną. Do tego to coś poruszało się na kopytach. Widząc to coś ogarnęła cię groza jakiej nigdy w życiu nie czułeś. Natychmiast zwymiotowałeś, a ponadto puściły ci zwieracze - czego sobie jednak jeszcze nie uświadomiłeś. Powoli zacząłeś cofać się, a twój przyjaciel Flanaghan stał tam w progu jak wryty. Istota klęczała na ciele biednego O'Reillyego i patrzyła na was swoimi białawymi ślepiami, gdy Flanaghan zaczął złowieszczo chichotać. On postradał zmysły! Nie kontrolowałeś już nawet swoich nóg i zacząłeś tyłem schodzić po schodach. Wracasz po Flanaghana? Uciekasz przez drzwi frontowe? Wbiegasz do salonu i tamtędy przez okno? A może do gabinetu, gdzie jesteś pewien, że coś jeszcze czai się?

 
Anonim jest offline  
Stary 08-06-2022, 10:23   #108
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Sobotni wieczór w domostwie Flanaghana

Chociaż wnętrze ciemnego domu wciąż wypełniał przerażający fetor, na chwilę zapadła w nim cisza, która dźwięczała w uszach po huku niedawnych wystrzałów. Gdzieś na piętrze zatrzeszczały podłogowe deski, a potem zgrzytnęła przekręcana klamka.

A potem ciemne wnętrze wypełnił cichy zły chichot, wręcz promieniujący nieludzkim brzmieniem i wyrachowanym okrucieństwem.

- James, już wszystko w porządku - gdy chichot ucichł, wzdłuż schodów popłynął pełen przeraźliwie fałszywej jowialności głos doktora Flanaghana - O’Reilly zastrzelił włamywacza, ale potrzebuje naszej pomocy. James, gdzie jesteś?
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 08-06-2022, 12:15   #109
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

To co ukazało się przed moimi oczami w momencie otwarcia drzwi, przewróciło cały mój dotychczasowy świat do góry nogami, do tego stopnia, że zwróciłem zawartość mojego żołądka. Nie mam pojęcia co to było. Ni to małpa, ni to pies, ni to koń. Nauce nie jest znane takie zwierzę o ile w ogóle to jest zwierzę, bo nie do końca na takie wygląda. Zwykle byłem racjonalny, do życia podchodziłem naukowo, ale to co kryło w ciemnościach i prawdopodobnie przyszło z posesji obok, nie było niczym racjonalnym.

Do tej pory uważałem, że Ryan nieco przesadza ze swoimi lękami, a ludzie, którzy są z tym powiązani to jakaś duża sekta, a sytuację jakie nam się przytrafiły przypisywałem zmęczeniu, ewentualnie jakiemuś zatruciu. Teraz okazuje się, że mogę być w błędzie, że ta księga może jednak oznaczać coś więcej, jednak mimo to dalej nie chcę w o wierzyć, nawet jeżeli widzę ciało o O'Riellego rozszarpywane przez jakiegoś stwora.

Zwróciłem uwagę, że nieświadomie ponownie znalazłem się na schodach, a w kroczu poczułem ciepło. Przez moment zrobiło mi się naprawdę głupio, ale na widok Ryana i tego jak chyba postradał zmyły, ja wcale nie zareagowałem tak źle.

Trzeba uciekać, ale nie mogę zostawić przyjaciela. Jak ucieknę, on pewnie zostanie, wtedy zapewne zginie, a tego sobie nie wybaczę. W dodatku jego słowa w ogóle nie maik sensu, czyżby nie widział tego co ja?

- Ryan! - Chciałem krzyknąć, ale mój głos nieco się załamał i stał się nieco piskliwy jak u chłopca, który przechodzi mutację - Uciekaj!

Jeżeli Ryan zareaguje na słowa Jamesa i ruszy się to James odwróci się i pobiegnie do drzwi frontowych kierując się do samochodu. Jeżeli nie zareaguje, to James rzuci się w stronę Ryana i szarpiąc go pociągnie w stronę okna przez, któreś go wypchnie i sam wyskoczy. Nie wiem jak wygląda okno, ale jak będzie potrzeba to James trzeba w nie, aby je zbić. Jak potwór się ruszy w ich stronę to będzie strzelał także w jego kierunku.

 
Elenorsar jest offline  
Stary 09-06-2022, 21:41   #110
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
EPILOG



Sean O'Reilly
Poranek po gorączce sobotniej nocy
18 lipca 1920 r.

Jak żyjesz to nie przypominasz sobie, żeby kiedykolwiek aż tak bardzo bolała cię głowa. Jeszcze zanim otworzyłeś oczy to już pomacałeś swoją twarz. Złamany nos, rozcięty łuk brwiowy, brak kilku zębów - nie pamiętasz jak to się stało, ale najwyraźniej ktoś ci nieźle obił mordę. Z trudem oddychałeś, ale jak wysmarkałeś na siebie zaschniętą krew to i dotarło do ciebie świeże leśne powietrze z lekką nutą śmierci i zgnilizny. Na szczęście smród nie wypływał z ciebie. Jak najbardziej żyłeś i nadal starałeś się być jak najdalej od gnicia. I cielesnego i moralnego, choć to pierwsze załatwiała biologia, a z tym drugim to różnie bywało. Po chwili wahania otworzyłeś oczy. Z pewną ulgą stwierdziłeś, że obraz wyostrzył ci się w obu z nich i nie nastąpiło uszkodzenie wzroku. Zawsze bałeś się, że oślepniesz. Leżąc na plecach rozejrzałeś się. Byłeś sam w zupełnie zdemolowanej sypialni. Przypomniałeś sobie, że razem z Flanaghanem i Davisem byliście na piętrze budynku pierwszego z nich, gdy zostałeś znienacka zaatakowany przez kogoś ukrywającego się w pokoju. Pamiętasz, że oddałeś dwa strzały, ale najwyraźniej chybiłeś, bo włamywacz dopadł cię. Pierwszy cios musiał cię znokautować, bo nic więcej nie pamiętasz. Mimo to otrzymałeś o wiele więcej ciosów co skierowało twój umysł na podejrzenie kogoś kto dokonał na tobie zemsty za "złe" traktowanie w miejscowym areszcie.

Na podłodze, oprócz zniszczonych fragmentów mebli, dostrzegłeś kawałki swojego pistoletu służbowego, naboje i kilka twoich zębów. Z trudem wstałeś chwytając się blatu leżącego bokiem stolika i natychmiast wyplułeś pokaźną ilość krwi zalegającą w twoich ustach. Wyjrzałeś przez wybite okno, ale nie spostrzegłeś niczego innego niż letniego poranka na terenach leśnych. W końcu dotarłeś do jedynych drzwi w pokoju i otworzyłeś je. Na ścianie i podłodze korytarza na piętrze widać było ślady krwi - wyglądało na to, że ktoś tu był postrzelony. Opierając się o ścianę dotarłeś do szczytu schodów i zobaczyłeś tam pokaźnej wielkości kałużę krwi. Jeśli doświadczenie nie myliło cię to ktoś został postrzelony u szczytu schodów, a potem sturlał się po nich i skończył bezruchu na parterze. Tam pewien czas wykrwawiał się. Powoli i ostrożnie zszedłeś na dół i zobaczyłeś wyraźny ślad krwi prowadzący do salonu. Pomimo obrażeń pokuśtykałeś w tamtym kierunku. Ogólnie ten "obchód" ujawnił, że zostałeś również skopany po całym ciele, a w tym po nogach. Przynajmniej nie połamali ci nóg i rąk, choć o żebra trochę martwiłeś się, bo gdyby nie potężny ból głowy to pewnie bardziej odczuwałbyś klatkę piersiową. Wracając jednak do twoich obserwacji to na oparciu kanapy zobaczyłeś zarzucone na nim mocno brudne od krwi ubranie Jamesa Davisa. To, które miał na sobie, gdy go ostatnio widziałeś. Już spodziewałeś się co zobaczysz za sofą. Czułeś smród... widziałeś ubranie i teraz... tak. Leżały tam nagie zwłoki Jamesa Davisa, ale ich stan wskazywał na działanie wyjątkowego zwyrodnialca. Brakowało lewej nogi, prawego przedramienia (i prawej dłoni, aczkolwiek trzy palce leżały bezwładnie obok) oraz głowy, a klatka piersiowa została otwarta niczym w rzeźni i ziała w niej wielka dziura.

- Jezu Chryste. - powiedziałeś do siebie i pokuśtykałeś do drzwi wyjściowych z salonu, ale te były zamknięte na klucz. Wróciłeś zatem do drzwi frontowych domu, wyszedłeś na zewnątrz i położyłeś się na trawie. Oddychałeś głęboko, gdy usłyszałeś czyjeś kroki. Nie miałeś siły walczyć, ale nie miałeś zamiaru skończyć jak Davis, więc szybko poderwałeś się na nogi przy okazji odczuwając ból klatki piersiowej. Padłeś na kolana, a gdy spojrzałeś w górę to zobaczyłeś zatroskany wyraz twarzy żony Rosettiego, którego ostatnio przetrzymywałeś w areszcie zanim został zabrany do wariatkowa. Po tym wszystkim miałeś nadzieję, żebyś i ty tam nie skończył. Kobieta powiedziała:
- Glassberg miała rację. Mój mąż też. - nie miałeś ochoty z nią dyskutować. Nie miałeś i na to sił. Ponownie położyłeś się na mokrawej, porannej trawie. Zapytałeś ją jedynie:
- Posłaliście już do posterunku w Arkham?
- Tak. Eryk z sąsiedztwa pojechał tam samochodem dr Flanaghana... oni nie żyją prawda?
- Nie wiem. Widziałem tylko zwłoki Davisa.



KONIEC
 
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172