19-11-2021, 18:55 | #1 |
Reputacja: 1 | [Zew Cthulhu] Papierkowa Robota Wiadomości ogólne
O waszej przeszłości doktor medycyny Ryan Flanaghan Alton Bay - ostatnie lata swego życia spędziłeś w tej niewielkiej mieścinie znacznie oddalonej od twojego rodzinnego Arkham. Niedługo po studiach medycznych na Uniwersytecie Miscatonic (w znacznej części sfinansowanych przez twego wuja Jamesa Flanaghana) otrzymałeś pracę, jak wydawało się wówczas, w wymarzonej, spokojnej mieścinie nad przepastnym jeziorem. Roiłeś sobie, że tam poukładasz sobie życie, będziesz miał żonę, dzieci i wspaniały interes. W tym czasie twoi rodzice wyprowadzili się z Arkham i sprzedawali wasz rodzinny dom. Żałowałeś tego, ale nie miałeś sił i środków na powstrzymanie ich. Prawda jest taka, że czas spędzony w Alton Bay był czasem straconym. We wszystkich wymiarach. Cokolwiek sobie zaplanowałeś szybko przerodziło się w koszmar. Wiele nerwów kosztował cię pobyt tam, ale grunt, że niespodziewanie otworzyła się przed tobą nowa możliwość. Wuj załatwił ci pracę w klinice przyuniwersyteckiej w Arkham. Być może nie wspaniale płatną, ale mogłeś tam odebrać nauki i referencje, które za parę lat zaprocentowałyby naprawdę olbrzymim rozwojem kariery w jednej z amerykańskich metropolii. Niewiele myśląc spakowałeś się, zamknąłeś swój przeklęty gabinet w Alton Bay i przeniosłeś się do Arkham. Swe pierwsze kroki skierowałeś do domu wujka. Ostatnim razem, gdy odwiedzałeś to miejsce należało do osady Wolfsburg, ale teraz było już najświeższym osiedlem wchodzącym w skład Arkham. Poczucie szczęścia i wdzięczności szybko przerodziło się w strach i niepewność. Twój wuj zaginął. Policja szukała go kilka dni, a później jeszcze prowadziła rutynowe czynności przez kolejne tygodnie, ale w końcu poddali się. Wuj pozostawił u notariusza testament, w którym ustanowił ciebie swoim jedynym spadkobiercą. Pomimo braku jakiejś nadzwyczajnej zażyłości między wami to najwyraźniej byłeś mu najbliższy. Brakuje ci go. Był wyjątkową osobą. Wydawało się, że był w stanie zaprzyjaźnić się z każdym, a jednocześnie prowadził życie samotnika zanurzonego w swej kolekcji książek. Minął rok, a ty mieszkasz w domu wuja... twoim domu... ale może on jeszcze wróci? W każdym razie zaadaptowałeś budynek na swoje potrzeby, a jedynie z szacunku dla wuja pozostawiłeś jego gabinet w nienaruszonym stanie. Odkurzałeś tam od czasu do czasu, a czasem czytywałeś pozostawione przez niego książki (a ilu i czego tam nie było!), ale nawet wówczas odkładałeś wszystko tak jak brałeś. Dwa, a może już trzy, tygodnie temu natknąłeś się na swojego przyjaciela z dzieciństwa Jamesa Davisa. Jest od ciebie rok młodszy, ale jako dzieci mieszkaliście po sąsiedzku. Był bystrym dzieckiem i aktualnie prowadzi kurs języka japońskiego i japońskiej (czy ogólnie dalekowschodniej?) architektury na Uniwersytecie Miscatonic. Okazało się, że został zatrudniony jako tłumacz i konsultant na budowie rezydencji w stylu japońskim jaka powstaje na końcu ulicy, przy której mieszkasz. Na skraju lasu. Pod wpływem chwili zaproponowałeś mu, że może u ciebie zatrzymać się na czas budowy - w rezultacie nocuje parę razy w tygodniu, gdy prace przeciągają się do późna, a w pozostałe dni wraca do swego mieszkania położonego po drugiej stronie Arkham. doktor lingwistyki i inżynier James Davis W ostatnim czasie los uśmiechnął się do ciebie. Nie dość, że twoje kursy języka japońskiego i współczesnej wschodnioazjatyckiej architektury cieszyły się na Uniwersytecie Miscatonic taką popularnością, że władze uczelni nie zlikwidowali ich (choć jest paru wpływowych profesorów, którzy uważają tego typu kursy za stratę czasu studentów) to jeszcze całkiem znienacka otrzymałeś dodatkową, bardzo dobrze płatną pracę. Otóż na osiedlu Wolfsburg, nowej części Arkham, powstaje rezydencja w stylu japońskim i zaproszono cię do udziału w projekcie jako tłumacza dla sławnego architekta ściągniętego aż z odległej Japonii. Podobno cała budowla ma być prezentem od kogoś bardzo zamożnego. Nie wiesz, ani od kogo, ani dla kogo. Położona jest na samym krańcu Arkham, które jeszcze niedawno stanowiło osobną osadę Wolfsburg. Dwa, może trzy, tygodnie temu spotkałeś swojego przyjaciela z dzieciństwa Ryana Flanaghana, aktualnie lekarza w klinice przyuniwersyteckiej. Sporo rozmawialiście i trochę narzekałeś na problemu w dotarciu do domu, gdy prace na budowie przeciągają się do późnych godzin. Zaproponował ci, że w takich wypadkach możesz nocować u niego co po krótkim wahaniu przyjąłeś. Od tamtej pory nocowałeś u niego może z pięć razy. Mieszka w starym domu po swoim wuju, który zaginął w tajemniczych okolicznościach jakoś tak rok temu. Wiesz jak wyglądał, ale znałeś go tylko z widzenia. Mimo tego zawdzięczasz mu swoją znajomość języka japońskiego - wynikała ona z książki z japońskimi obrazkami i napisami jaką podarował Ryanowi dawno, dawno temu. Zafascynowała cię ta książka i odkupiłeś ją od rodziców Ryana, gdy ci sprzedawali dom i pozbywali się gratów. Nie mówiłeś o tym Ryanowi, nie wiesz czy jego rodzice sprzedali te rzeczy za jego zgodą. Książkę masz do tej pory. O budynku Flanaghana i okolicy Budynek powstał kilkadziesiąt lat temu, ale jakoś tak dziesięć lat temu przeszedł gruntowną modernizację (głównie w związku z podłączeniem go do kanalizacji, niestety na elektryfikację jeszcze poczeka). Wcześniej było to dwupiętrowy budynek w kształcie litery L, a po modernizacji dodano na parterze obszerny gabinet o dziwnych kątach: trzy ściany normalne, ale od strony zachodniej stworzono kilka płaskich powierzchni tworzących z zewnątrz iluzję półkola. Gabinet jest jedyny pokojem, z którego zasadniczo Ryan Flanaghan nie korzysta, choć teoretycznie dałoby się je zaadaptować na całkiem ładny gabinet lekarski. Widok tylko niezbyt dobry, bo zamiast sąsiedniego budynku, który stał tam jeszcze około dekady temu teraz prześwituje przez gęstwiny upiorny widok starego cmentarza znajdującego się działkę dalej. Aktualnie jednak z mebli jest tam jedynie ciężkie biurko Jamesa Flanaghana i całe mnóstwo regałów z książkami wypełnionych po brzegi. Książki leżą również na podłodze (w starannie ułożonych stosach, da się przejść) i okupują powierzchnię biurka. W czasie dostosowywania domu do swoich potrzeb Ryan pozostawił tam również trochę wazonów, talerzy i garnków (niektóre cenne, inne praktycznie śmiecie - ale wszystkie zaginionego Jamesa). Oprócz gabinetu na parterze znajduje się kuchnia, jadalnia, salon, łazienka i przedpokój, a na górze cztery sypialnie, łazienka i hol. Sąsiedztwo nieruchomości jest nierównej jakości. Od wschodu granica przebiega z działką, na której zgliszcza po pożarze sprzed dekady są zarośnięte zielskiem. Nikt nie dba o tą działkę i niewiadomo kto jest jej właścicielem. Od drugiej strony stoi dość duży dom miejscowego dobroczyńcy Gregory Bulla i jego żony. Od południa działki graniczą z lasem, a od północy z ulicą, za którą stoi szereg innych domów - bogatszych i biedniejszych. W stronę zachodnią jest ich coraz mniej, a jednocześnie robi się bardziej zielono. W końcu droga zostaje otoczona przez las jakby to byli strażnicy tajemniczych ziem i gdzieś tam, daleko kończy się na wiekowej leśniczówce pamiętającej czasu sprzed powstania Arkham. Jednakże granica cywilizacji została znacznie przesunięta ze względu na budowę rezydencji w japońskim stylu, która odbywa się w miejscu, gdzie niegdyś była wielka polana. Teraz Zbudził was hałas dobiegający z parteru. Niemalże odruchowo ruszyliście do drzwi swych sypialni i uchyliliście je, aby ze zdziwieniem spojrzeć na siebie nawzajem. Skoro wy jesteście na piętrze to kto hałasuje na parterze? Czyżby włamywacz? Zwierz? Koszmar? Opiszcie swoje postacie, powiedzcie czy sprawdzacie źródło hałasu, czy zamykacie się w swoich sypialniach na noc? Bierzecie ze sobą lampy, czy zdecydujecie się działać w ciemnościach? A może krzykiem spłoszycie to coś czające się w mroku? |
20-11-2021, 23:19 | #2 |
Reputacja: 1 | 1920 rok, letnia noc, sypialnia posiadłości Ryana Flanaghana Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 21-11-2021 o 02:11. Powód: Dodanie nagłówka |
21-11-2021, 01:11 | #3 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
21-11-2021, 02:08 | #4 |
Reputacja: 1 | 1920 rok, letnia noc, górny hol posiadłości Ryana Flanaghana |
21-11-2021, 10:59 | #5 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
22-11-2021, 17:28 | #6 |
Reputacja: 1 | Muzyka wprowadzająca w nastrój - również na przyszłość. Polecam również inne tego autora. Miasto Arkham jest fikcyjne, ale dość dokładnie osadzone na alternatywnej mapie Massachusetts wraz z kilkoma innymi fikcyjnymi miejscowościami. Wolfsburg próżno szukać na powyższych mapach. Karty postaci pojawią się jeszcze dziś - w komentarzach wrzucę jpg. Johnny G. Goodman - Pierdolony czarnuch. - wiele razy słyszałeś to określenie, ale pierwszy raz z irlandzkim akcentem. Myślałeś o tym, gdy poczułeś na swoich pośladkach kopniaka. Wpadłeś z impetem do celi, ale udało ci się nie przewrócić. Oczywiście mógłbyś tego policjanta zabić swoimi pięściami, ale sytuacja nie wymagała drastycznych kroków. To nie południe, Demokraci tutaj nie mają wiele do powiedzenia, a i Klan nie jest popularny. No, przynajmniej zbyt popularny. Poza tym tej samej nocy spotkałeś patrol policji, który był dla ciebie życzliwy i przestrzegał cię, abyś raczej nie podróżował nocą. Nie miałeś jednak gdzie zatrzymać się, a nie chciałeś prosić o noc w celi. Do celi jednak i tak trafiłeś, ale w dużo mniej życzliwych okolicznościach. Niewiele wiedziałeś o Arkham, oprócz tego, że stąd pochodzi lekarz, który jakoś tak ze trzy lata temu uratował ci życie w Alton Bay (bardziej na północ). Też był Irlandczykiem jak ten tu policjant. Nie masz pojęcia jakie miał poglądy rasowe, ale uratował cię i to się liczy. Nie miałeś mu jak zapłacić, ale machnął ręką i powiedział ci, że może innym razem. Nie był radosnym człowiekiem. Nazywał się Ryan Flanaghan, trochę pogadaliście o swojej przeszłości stąd wiesz, że pochodzi z Arkham. Może jakbyś był biały i pochodził z Arkham to też byś był lekarzem... nie. Nadal byłbyś muzykiem. Nie jesteś jednak w Arkham ze względu na miejsce pochodzenia najważniejszego lekarza jakiego spotkałeś w swoim życiu. Jesteś tu w interesach. Masz dostarczyć paczkę z Nowego Orleanu. Dostałeś za to tak dużo pieniędzy (aktualnie w banku), że nie zadawałeś pytań. Znasz jednak zawartość paczki: jakaś stara książka w obcym języku. Pakowano ją przy tobie. Paru twoich znajomych działa w gangu i dlatego dostałeś to zadanie. Potrzebowałeś tych pieniędzy, a poza tym chciałeś odwiedzić swojego kumpla w Nowym Jorku, on też jest muzykiem - to jednak po robocie. Gdyby nie wynagrodzenie pewnie dłużej zastanowiłbyś się czemu miałeś dostarczyć paczkę "Na Forest Street 32, Arkham, osiedle Wolfsburg, osobie która zapyta tam między północą, a pierwszą w nocy "Dostawa?" - jeśli nikogo nie spotkasz to przychodź tam codziennie przez tydzień, a jeśli nadal nikogo nie będzie to zwróć do nas przesyłkę." Dość dziwne. Aktualnie cenna paczka razem z całą twoją torbą znajduje się w posiadaniu policjanta. Jeżeli paczka zostanie stracona to pewnie zostaniesz zabity, ale gdybyś zaatakował tego policjanta to nagroda za pracę na nic by się nie zdała, bo być zawisł. Ciężka sprawa. Masz nadzieję, że rano coś się wyjaśni - że przybędą inni policjanci i cię wypuszczą po sprawdzeniu notatnika tych, których spotkałeś wcześniej. Nie twoja wina, że autobus aż tak spóźnił się. Wracając do celi, w której przebywasz. Nie jest to normalna cela. Raczej biuro niedawno dostosowane do celów przetrzymywania ludzi. W jedynym oknie były kraty, przez które wpadało światło księżyca. Po ścianach mogłeś poznać, że jeszcze do niedawna było to czyjeś biuro. Zostało nawet biurko, na którym aktualnie siedział jakiś Włoch, kiwał się do przodu i do tyłu bełkocząc coś po włosku. Oprócz biurka w pomieszczeniu znajdują się dwie ławki jakby z sali gimnastycznej oraz krzesło. Biurko pozbawione jest szuflad i jakichkolwiek ruchomych elementów. Ryan Flanaghan, James Davis: James szybko przejął inicjatywę. Wolał działać w półmroku pomagając sobie światłem księżyca. W rezultacie zeszliście na dół uzbrojeni w pistolet i miotłę. Schodziliście ostrożnie, ale w pewnym momencie James zatrzymał się na schodach lekko zapominając o ostrzeżeniu o tym swojego kompana. To doprowadziło do niewielkiego zderzenia. James na moment stracił równowagę i błyskawicznie chwycił się poręczy produkując przy tym hałas. Cokolwiek lub ktokolwiek znajdował się w domu to prawdopodobnie już o was wiedział. Ukrywanie (obaj - 20%), rzuty: 31, 29 Korytarz na parterze w połowie znajdował się w półmroku i tam wasz wzrok dostrzegał na tyle szczegółów, że mogliście wykluczyć czyjąkolwiek obecność. Nie można tego było jednak powiedzieć o tylnej części korytarza, do której nie docierało żadne światło. Kiedyś dawno temu znajdowały się tam okna, ale teraz były jedynie zamknięte drzwi do gabinetu starego Jamesa Flanaghana, łazienki i dodatkowe drzwi do salonu. Ryan pamiętał, że dawniej był tam salon z wejściem do łazienki - w ogóle nie było tej niewielkiej części korytarza. Teraz jednak była i stanowiła jakby jądro ciemności. Mógłby tam stać niedźwiedź Grizzly, a wy nie zobaczylibyście go. Natomiast broń palna wisiała, gdzie ją Ryan zostawił. Nasłuchiwanie (obaj - 20%), rzuty: 79, 86 Wytężyliście swój słuch, ale nic nie słyszeliście. Ruszyliście w kierunku głównych drzwi do salonu (kiedyś jedynych) - te stały otworem. Po drodze James na moment zatrzymał się przy oknie, gdy kątem oka dostrzegł niepokojące cienie na zewnątrz. To jednak mógł być jedynie ruch gałęzi na wietrze, bo niczego innego nie zobaczył. W tym czasie Ryan znalazł się już w salonie i sprawdził drzwi prowadzące na zewnątrz (drugie) - zamknięte tak jak je zostawił. Podobnie okna. Oprócz głównych drzwi salonu wszystkie pozostałe powinny być zamknięte na klamkę - i takie też były, przynajmniej co można było zaobserwować od korytarza na parterze i z salonu. Następnie ostrożnie sprawdziliście każde pomieszczenie na parterze. Razem weszliście do jadalni, a następnie do kuchni - i tam drzwi na zewnątrz były zamknięte (trzecie i ostatnie w tym domu). Wszystkie okna również były pozamykane. Później poszliście do ciemnej części korytarza. Jeśli baliście się to nie przyznaliście się przed sobą wzajemnie. W łazience było wszystko tak jak było pozostawione wieczorem. W końcu wkroczyliście do gabinetu Jamesa Flanaghana, czy tam biblioteczki. W momencie, gdy otworzyliście drzwi poczuliście nieświeży zamach, jakby zgniłego mięsa. Bardzo ostrożnie wkroczyliście pomiędzy szafy wypełnione książkami, a następnie skierowaliście się do biurka. Na jego blacie znajdował się portfel Ryana i dokumenty, które przeglądał tam w momencie, gdy James Davis przyszedł na noc. $20 z paroma centami znajdujące się wcześniej w jego portfelu nadal tam znajdowały się. Podobnie jak jego paszport (wyrobiony na wszelki wypadek). Okna wyglądały na zamknięte podobnie jak i w innych pomieszczeniach. Pomoc w wyobrażeniu sobie budynku Flanaghana. Mury są ciut grubsze, a mury przypominające półkole z daleka wyglądają inaczej niż tu (tutaj dało się jedynie 45 stopni w związku z czym są tylko trzy ściany "półkola"), meble są jedynie dla wizualizacji mniej więcej jak to wygląda, dodatkowe drzwi salonu i drzwi do gabinetu są na wprost siebie obok drzwi do łazienki na parterze - zdaję się, że słabo je widać. W ogóle nie widać okien, więc jakby były o to pytania to będzie to opisane. Parter. Piętro. Budynek z zewnątrz. Ostatnio edytowane przez Anonim : 22-11-2021 o 18:42. Powód: Obrazki |
23-11-2021, 17:17 | #7 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! Ostatnio edytowane przez Ketharian : 23-11-2021 o 18:17. Powód: Większy akcent położony na lęk ;-) |
23-11-2021, 19:52 | #8 |
Reputacja: 1 | 1920 rok, letnia noc, gabinet posiadłości Ryana Flanaghana |
23-11-2021, 20:43 | #9 |
Reputacja: 1 | John był bardzo zirytowany zaistniałą sytuacją miał ochotę być wręcz wściekły ale wiedział że więcej much złapie się na miód niż na ocet. Zdjął kapelusz z głowy, zaczął go ugniatać niczym ćwok aby lepiej się wcielić w rolę czarnego minstreli z wodewilów. - A,Aaaa,leż Punie Włudzo najkochańszy najsprawiedliwszy ja źem tylko przyjechaał do jaśnie wielmużnego Puna Dóktora Ryana Flanaghana co mnie kiedyś życie poratował to żem mu chciał taką starusieńką książeczkę co ją żem na pchlim targu źem kupił bo Pan Doktór toż uczony jegomościanin jest to mu się książeczka spodobać musi- Starał się jak najbardziej przekręcać słowa z silnym akcentem zgrywając głupa i nieuka. Mógł mieć tylko nadzieje że nazwisko konowała coś w okolicy znaczy. |
24-11-2021, 12:28 | #10 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |