Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2007, 21:49   #291
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick siedząc obok Monique na łóżku spuścił głowę przyjmując ostatecznie gorzki ciężar jej słów. Nadzieja na to, że Andrew żyje, po wyjaśnieniach Monique, zdała się zgasnąć ostatecznie. Nie raz doświadczał potęgi Nadwrażliwości będącej we władzy Rodziny, by wiedzieć, iż uzyskane tą drogą informacje muszą być prawdziwe. Teraz pozostało tylko jedno pytanie. Co można zrobić, by znaleźć sprawcę jego śmierci i poddać go karze? Jeżeli faktycznie Andrew zginął dlatego, że chciał ujawnić porywacza Bertrama, to równie dobrze można podążyć i tym tropem. Ciekawe, czy rzeczywiście oba prowadzą do tego samego celu… Z doświadczenia wiedział, że nie zawsze cel jest najistotniejszy, ale droga, którą się do niego podąża.
Zastanawiał się skąd jakiś Niemiec spoza Camarilli dowiedział się tak szybko o tym, że Andrew chce sprzedać informacje o pobycie Bertrama? Skąd wiedział o miejscu transakcji i co na Boga łączy go z Bertramem? Skoro te informacje dotarły do Andrew, to znaczy, że ktoś zdradził tego Niemca. Tylko, czym Andrew mógłby zapłacić zdrajcy za takie wieści… biletem do teatru, kolekcją chińskich figurek? To jakiś absurd. To wszystko nie trzyma się kupy.

Odrzucił smutek szybko opanowujący jego serce i pomyślał o tej, którą kochał. – Dobrze, że Ty jesteś bezpieczna Kochana.
Przesunął ponuro wzrokiem po garderobie natrafiając na przybitą twarz Ericka.
- Może w domu Andrew znajdziemy jakieś wskazówki do tej zagadki, podobno chcieliście się tam wybrać… - powiedział do Monique.
Wstał z łóżka i udał się do drzwi razem z Erickiem.
- Wybiarasz się z nami Feliksie? - odwrócił się w stronę Nosferata.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 09-05-2007 o 09:22.
Lorn jest offline  
Stary 09-05-2007, 07:38   #292
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Aktor spojrzał na Pisarza z ponurą miną. Po czym skinął nieznacznie głową
- racja- wstał spokojnie i ruszył w ślad za wampirzycą -nie ma co już rozmyślać, tutaj więcej nie znajdą nasze myśli, ruszyć nam trzeba na poszukiwanie tropu...- zawiesił głos - na poszukiwanie wiedzy - to nasza jedyna droga do ZEMSTY- ostatnie słowo zabrzmiało złowrogo w jego ustach, a twarz Ericka wykrzywiła sie w gniewie. Ruszył szybciej w ślad za Monique
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 09-05-2007, 17:06   #293
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Feliks Feldman

Feliks bez słowa ruszył za Monique na korytarz. Jego twarz wyrażała jednak zadumę. Wykonywał nerwowe ruchy jakby nagle zrobiło mu się za ciepło i za ciasno. Dopiero na korytarzu wyraził swój sprzeciw:
-Wybaczcie moja niepewność, ale chyba zdajecie sobie sprawę jak nie na rękę jest mi pobyt w miejscach o dużej ilości par oczu. – powiedział szukając czegoś na ziemi wzrokiem.
-Tak sobie myślę, że może poczekam na Was na zewnątrz. Może i jestem świadkiem porwania Bertrama, ale jak wspomniałem wcześniej, nie rozpoznałem twarzy napastników. Tak, więc nie dysponujemy żadnymi dowodami na to, że ten Niemiec ma coś wspólnego z tym porwaniem. Co prawda miało ono miejsce na jego terenie i napastnicy przyjechali samochodem marki BMW, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie wydaje mi się też, aby zorganizowanie wyprawy wojennej z rozwścieczonym klanem Gangrel na czele było owocne w skutkach. Jeżeli nie będziemy postępować dyskretnie wypłoszymy go tylko. Osobiście sugerowałbym udanie się tam w małej grupie wcześniej informując kogoś ważnego o tym, co, gdzie, i dlaczego robimy. Chociaż jak już wspomniałem wcześniej sądzę, że gra toczy się na wyższych szczeblach, a Karl znalazł się w niej przypadkowo. Tak czy inaczej zrobicie to, co uznacie za stosowne. Ja poczekam na Was na zewnątrz. Na Was, i na decyzje, jakie podejmiecie. A tym czasem, borem lasem.

Upewnił się jeszcze raz, że jest szczelnie okryty płaszczem. Skłonił się w stronę swych towarzyszy i ruszył powoli, jakby ostrożnie w stronę wyjścia.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 11-05-2007, 09:00   #294
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Była wkurwiona, dosłownie w jednej sekundzie zmieniło się jej całe nastawienie do towarzyszy, całej tej śmierdzącej sprawy i ogólnie do świata. Najbardziej chciała się teraz wydrzeć na całe Elizjum a potem napluć komu trzeba w twarz.
Ci przeklęci Nosferaci, wieczni bierni obserwatorzy. Malkawianie niezdecydowani psychole nawet reszta Torreadorów to nadęte dupki! Dobrze, że nie widział jej teraz ojciec, nigdy nie pochwalał jej zabaw z szałem.
W końcu wykrzyczała do Nosferata, który oddalał się w zastraszającym tempie.
- Poczekaj Feliksie przed Teatrem!
Gdy już wszyscy wyszli z pomieszczenia Monique wróciła się po lodówkę i narzędzia ojca a potem zamknęła drzwi w ten sam sposób jak je otworzyła. Usta miała zaciśnięte i nie dało się nie zauważyć, że jest zdenerwowana.
- Jedziemy do domu Andrew! - powiedziała krótko i przez zaciśnięte zęby. Potem ruszyła korytarzem w kierunku wyjścia.
- Ktoś z was ma brykę?
 
Rhamona jest offline  
Stary 14-05-2007, 21:32   #295
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Teatr
- Ja nie mam samochodu – odparł Nick idac korytarzem do wyjścia.
- Moglibyśmy pojechać moim, – powiedział Erick – ale nie ma to sensu, pieszo zajdziemy tam w 5 minut. Mówiłem, że to blisko. Andrew nigdy nie przyjeżdżał do teatru samochodem, więc i my przejdźmy się do niego.
Chociaż w ten sposób uczcimy Twoją pamięć Andrew, Jagonie, wieczny Jagonie, takiego Cię zapamiętamy. –
powiedział w próżnię, jakby przemawiał do jego ducha mającego na wieki zamieszkać w tym gmachu. – i chociaż zostałeś stracony, to dla Twojego Otella zawsze żyw będziesz w jego sercu, bo prawdziwiem Cię umiłował mój przyjacielu.
Erick ruszył przed siebie wysuwając się na przód, chęć zemsty i odkrycia prawdy napędzała go dając mu nową wiarę, nową siłę. Szedł zdecydowanym krokiem przed siebie, dla Andrew.

Nick w miarę zbliżania się do oszklonych drzwi wyjściowych teatru szedł coraz ostrożniej, rosła w nim obawa przed ponownym atakiem ze strony prześladującego go ducha. Nie podzielił się nią z Monique, która jako jedyna szła z nim za Erickiem, lecz ona z łatwością zauważyła jego niepewność.
Nick uważnie śledził otoczenie przyglądając się wszystkiemu dookoła, jednak tajemnicza istota milczała tym razem, nie zdradzając niczego, co by wyrażało jej wolę. W ten sposób, bez pośpiechu, ale skutecznie udało mu się w reszcie opuścić teatr. Dopiero wtedy przyspieszył kroku podążając w ślad za Erickiem.

Na zewnątrz już oczekiwał na nich Feliks i nim zdążyli powiedzieć cokolwiek do niego, rzucił im krótko.
- Spotkamy się na miejscu, znam adres. - powiedział przekonywująco i jego postać w jednej chwili rozmyła się na nocnym wietrze.
- Co knujesz Potworze? – syknęła w myślach Monique przyglądając się jego mętnej aurze. Nic nie mogła jednak na to poradzić. Talent Feliksa w ukrywaniu się przerastał jej możliwości poznania. Ruszyła z Nickiem ulicą raz jeden rozejrzawszy się dookoła.
Noc stała się jeszcze chłodniejsza, prawdopodobnie było nieco ponad 5 stopni. Na ulicach snuły się resztki ludzkich zwłok odbijające się od lokalu do lokalu, półprzytomne. Najtwardsi z nich oraz spóźnieni imprezowicze jeszcze planowali wizytę w klubach afterparty. Żaden piątkowy wieczór przecież nie może się zmarnować.

Erick narzucając tempo szedł 10 metrów przed nimi. Monique nie znała Malkava z tej strony, był jak naszprycowany. Jakby śpiący w nim demon elokwencji i uniesienia, dzięki któremu zyskał sympatię Toreadorów, zmienił się nagle w demona zemsty. Kim był obecnie…
Wsłuchana w dźwięk kroków kładący się miękko na wietrze pomyślała o Michaelu. Pewnie teraz tuszował ich działania w elizjum. Spojrzała przed siebie. Stali właśnie przed bramą kamienicy, w której mieszkał Andrew. W jednej dłoni trzymała lodówkę z resztką krwi, w drugiej nieświadomie w kieszeni ściskała swoją komórkę i klucze do mieszkania Andrew.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 23-05-2007 o 14:04.
Lorn jest offline  
Stary 24-05-2007, 12:47   #296
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Młoda Wampirzyca rzuciła okiem na kamienicę, która stała w spokoju tuż przed nią. Tym razem miała klucze, nie zmieniało to jednak faktu, że odczuwała ten znajomy dreszczyk emocji, dokładnie tak jakby miała się tu wkraść. Chyba rzeczywiście tak było. Wkradali się tu, Andrew nie żyje a intencje jego ojca nie były dla Monique jasne. Co z Assamitą? Być może czuwał gdzieś tu w pobliżu?
Wampirzyca rozejrzała się na około i złapała za klamkę od bramki skupiając się na emocjach, ostatniej dotykającej jej osoby.
Po krótkiej chwili, otworzyła bramkę kluczem i weszła na teren posesji. Tą samą czynność uczyniła na klamce od drzwi wejściowych. Niedługo wszyscy znaleźli się wewnątrz domu Andrew.
 
Rhamona jest offline  
Stary 25-05-2007, 11:16   #297
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Andrew przy 15 Gerrard st. znajdowało się w starej zabytkowej kamienicy z XIX wieku, w jednej z wąskich uliczek położonych za teatrem. Szczelnie wyciemnione, przysłonięte żaluzjami okna na drugim piętrze, wychodziły na ulicę. Sama kamienica była trzypiętrowa, upstrzona strojnymi elewacjami w postaci roślinnych wzorów oraz ludzkich i zwierzęcych figur.
Monique przekręciła klucz w zamku ciężkich, dębowych drzwi i weszli na klatkę schodową. Wyczuła na klamce emanacje ludzkich, rozmytych uczuć. Przedmioty dotykane często przez wiele osób zazwyczaj nie nadają się do takich badań. Wiedziała o tym, ale liczyła na łut szczęścia.
Przeszli przez pachnącą wilgocią klatkę i dotarli na drugie piętro pod drzwi oznaczone numerem 6.
- To tu – powiedział cicho Erick. Monique bez słowa podeszła do drzwi opatrzonych w trzy zamki zaczęła je otwierać. Operacja zdawała się nie mieć końca, gdyż ciężkie zamki z głośnym szczekiem stukały za każdym razem, gdy przekręcała klucz. Poza tym na klatce panowała niemal grobowa cisza, prawie, ale nie do końca. Dopiero teraz to zauważyła. Usłyszała za plecami czyjś oddech. Zaniepokojona odwróciła się i zobaczyła, że to Nick. Stał za nią w napięciu, wyraźnie nie przyzwyczajony do takich akcji i najwyraźniej w świecie się denerwował. Oddychał zagryzając usta. – Zupełnie jakby był człowiekiem – pomyślała.
- No dalej, dalej. – poganiał ją cicho Nick. Monique przekręciła dwukrotnie ostatni klucz i delikatnie otworzyła drzwi.
Wchodząc poczuli intensywny zapach unoszący się w całym domu.
- Kadzidło i stara krew – powiedziała Monique.
- Stare zakurzone księgi – dodał Nick przekraczając próg.
- I miłość do sztuki - zakończył Erick i wszedł za nimi. Miał już zamknąć za sobą drzwi, gdy w progu pojawił się Feliks.
- Ja też wejdę, jeśli łaska – powiedział i wślizgnął się za Erickiem do środka.
Większą część powierzchni ścian mieszkania zajmowały regały z książkami. Głównie były to powieści, dramaty i zbiory poezji. W przedpokoju, gdzie w większości domów znajduje się szafa lub chociaż wieszak na kurtki, stał spory regał z literaturą zagraniczną. Na wkręconych weń haczykach wisiały dwa zimowo-jesienne płaszcze o ciemnych barwach. Z przedpokoju wychodziło czworo drzwi: do łazienki i kuchni na lewo, i do dwóch pokoi prosto, i na prawo. Jeden z nich wyglądał na sypialnię. W nim, powierzchnię ścian, zamiast regałów pokrywały obrazy i rzeźby prawdopodobnie angielskich mało znanych artystów. Było też kilka szkiców.
Na podłodze na wprost wejścia stało duże łóżko zasłane ciężką czarną narzutą, obok szafka nocna z egzotycznego drzewa, na niej witrażowa lampką na miedzianej nodze. W głębi stały dwie wielkie dębowe szafy.
Drugi pokój był mariażem sztuki malarskiej i literatury. Po zapaleniu światła nad ich głowami rozświetlił się biały łabędź z dmuchanego szkła, jakiego nie produkuje się od dziesiątek lat. Ukryta w jego wnętrzu słaba, żarówka oblewała pokój mdławym, cętkowanym światłem. Ściany pokrywały regały z książkami, obrazy i jeszcze raz regały. Pokój przypominał swoim wnętrzem muzeum dawno zmarłego artysty. Nie miał w sobie nic ze współczesności. Stare kolonialne biurko z blatem obciągniętym zieloną skórą, brązowa sofa z początku okresu Wiktoriańskiego i okrągły marmurowy, czerwony stolik wykańczany mosiądzem, kilka szafek ze stojącymi na nich dziwnymi figurkami, kieliszkami i innymi drobiazgami.
Mieli właśnie zacząć przeszukiwanie, gdy odezwał się telefon Monique, ta od razu pomyślała o Michaelu. Nie myliła się.
 
Lorn jest offline  
Stary 26-05-2007, 18:38   #298
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Feliks Feldman

Powoli, ale dokładnie rozpoczął przeszukiwanie domu. Nie wiedział w zasadzie czego szuka. Najpierw sprawdził kieszenie płaszczy w korytarzu a następnie udał się do sypialni, tam zaglądał za obrazy z nadzieją na znalezienie jakiegoś sejfu. Zerknął też pod łóżko a następnie sprawdził zawartość szafki nocnej i dębowych szaf. Nie wiedział dlaczego, ale cała sytuacja wydała mu się zabawna i ekscytująca zarazem, przeszukiwanie domu zmarłego dzisiaj człowieka niebyło tym co robi się na co dzień. Co do wnętrza i wystroju, to był oczarowany, bardzo mu się podobało. Musiał walczyć z wielką ochotą, aby zacząć przeglądać literaturę, ale wiedział, że niemieli tyle czasu aby mógł się tym na spokojnie pozachwycać. Częściowo czuł się nieobecny, pogrążony w myślach o rozmowie jaką odbył przed chwilą o informacjach jakie zdobył. Miał wrażenie, że wprawił w ruch jakąś potworną maszynę która zaczyna się rozpędzać, to go również ekscytowało. Starał się również wsłuchiwać w rozmowę telefoniczną jaką prowadziła wampirzyca. Wydawało mu się, że ten cały Andrew ma niewielki związek ze sprawą Bertrama, ale mimo to czuł się dobrze z tym, że coś robi i nie siedzi bezczynnie.
Chęć odnalezienia przyjaciela rosła w nim z każdą minutą. Im trudniejsze i bardziej niebezpieczne się to okazywało tym bardziej go to pochłaniało. Znajdę cię choćbym miał poruszyć niebo i ziemie – myślał. Czuł, że jest na dobrej drodze do tego do czego zmierzał od jakiegoś czasu i do czego powinien był zmierzać od zawsze.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 28-05-2007, 10:57   #299
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
- Jakieś wieści Kochanie? - zaczął Michael.
- Tak, jesteśmy w domu Andrew, Erick i Nick nalegali, to dla nich takie ważne - odparła nieco ironizując.
- Bardzo dobrze, a co z piórem?
- Odczytałam z pióra ile się dało. Chcesz wiedzieć co? Czy pogadamy o tym jak się spotkamy? - w słuchawce usłyszała odgłos zamykających się drzwi.
- Ok już mogę rozmawiać swobodniej. Czegoś ciekawego się dowiedziałaś? Sama oceń czy to istotne, by mówić o tym tu i teraz. Dowiedziałaś się czegoś nowego?
- Dowiedziałam się, że Andrew podjął w końcu jakąś straszną decyzję w swoim życiu. Miał już dość. Sądzę, że podjął decyzje, aby kogoś zabić. Nie wiem kogo. Czy Sylwie, czy ojca, czy samego siebie. Stawiam na to drugie. Ogólnie tak, dowiedziałam się, że w mieście przebywa Kainita, który nie przedstawił się jeszcze księżnej. Nazywa się Karl Slatzinger, Feliks wie gdzie mieszka. Padła propozycja żebyśmy tam pojechali, jednak uważam, że to zły pomysł... - powiedziała nie wyjaśniając powodu.
- Spróbuję się czegoś o nim dowiedzieć, na razie wstrzymajmy się z tym wyjazdem. Może Feliks zdobędzie o nim więcej informacji. A wiadomo z jakiego jest klanu ten Karl?
- Nie, nie wiadomo, Feliks tylko mówił, że ten Karl był w stanie jakoś omamić Bertrama.
- Nie będę Ci długo przeszkadzał, mam nadzieję że coś tam znajdziecie, co rozjaśni tą sprawę. Gdybyś potrzebowała mi coś ważnego powiedzieć to wyślij mi sms lub puść mi sygnał. Oddzwonię jak tylko znajdę się w odosobnieniu. Pogadaj z Feliksem, skoro dowiedział się gdzie mieszka, to pewnie mógłby też dowiedzieć się z jakiego jest klanu ten Karl. To by mogło pomóc.
Monique domyśliła się od razu, że Michael ma na myśli znalezienie haka na kogoś. - Polityka... - pomyślała
- Wiesz co? Jeszcze tak mnie naszło właśnie, że Andrew chciał po prostu zniknąć... wyjechać ale na pewno się nie zabijać.
- Skąd takie przypuszczenia o wyjeździe? - w jego głosie zabrzmiała ciekawość - Przecież dopiero co wystawili premierowy spektakl.
- Chodzi o interpretacje tego co odczytałam z pióra... on się żegnał z nim, odkładał go tak jakby już nie miał nigdy go wsiąść. A w garderobie płakał, tuż przed przedstawieniem, ciężko mu było pogodzić się z tym co zrobił, jednak podjął już decyzje i nie było odwrotu. Michael to musiało być coś ważnego. Nie wiem tylko co z tym Assamitą, na kogo wydał wyrok. Według tego jakiej krwi potrzebował wychodzi, że na swojego ojca... Poszukam czegoś tu w domu, może potwierdzę swoje przypuszczenia, choć mam przeczucie, że Andrew przygotował się do tego dość sumiennie i usunął stąd wszystkie poszlaki
po chwili
- Michaellu, powiedz, czy można podrobić ostatnie uczucia kogoś? Do tej pory wydawało mi się, że to niemożliwe. Czy to naprawdę Andrew został tam spalony? Przecież nie widzieliśmy...
- Nie sądzę. Poznałem imię ofiary. To był Andrew, nie mam wątpliwości. Może Andrew zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo niebezpieczną grę prowadzi, ile ryzykuje...
Moniquę zamilkła i w słuchawce zapanowała cisza.
- Boję się... mam wielkie obawy Michaell. Zobaczymy się jeszcze przed świtem?
- Tak zobaczmy się. Jak tylko tu skończę. Godzina, dwie...
- Dobrze, więc, ja się zabieram do dzieła.
- Do zobaczenia.
* * *

- Nie dotykaj niczego! - krzyknęła w stronę Feliksa i zaraz podeszła do niego ewidentnie zdenerwowana - zostawiasz swoje ślady i jeśli to coś ważnego, to już nigdy się nie dowiemy!

Po chwili gdy zrozumiała, że wybuchła złością, uśmiechnęła się do niego dość sztucznie i dodała:
- Zostaw to nam, spojrzała na Nicka i Ericka, zrobimy to znacznie lepiej.

Jej słowa mogły ranić, ale Monique w ogóle się tym nie przejmowała, zaczęła poszukiwania dokładnie tam gdzie skończył Feliks a potem przeszła do gabinetu Andrew i zabrała się za przeszukiwanie biurka, które już widziała. Zajrzała do szufladek i szafek. Z trudem opanowywania się przed spoglądaniem na drobne figurki stojące na półkach. Pociągały ją. Gdy tylko nikt nie widział, rozejrzała się i sięgnęła po jedną niewielką rzecz i schowała ją do kieszeni. Z drugiej szybko wyjęła mosiężnego jaguara, wyczyściła go o sukienkę i powiedziała.
- Ffffffrrrrrrrrr kotku, żegnaj... - złożyła na nim pocałunek i postawiła go w miejsce nowej zdobyczy.

Potem szybko wróciła do dalszych poszukiwań jakiś poszlak, notatek, ulotek... czegokolwiek.
 

Ostatnio edytowane przez Rhamona : 28-05-2007 o 11:19.
Rhamona jest offline  
Stary 28-05-2007, 16:59   #300
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Mieszkanie Andrew
Erick i Nick stali jeszcze w pokoju, kiedy zadzwonił telefon. W nadziei, ze usłyszą coś ważnego postanowili nie hałasować i odczekali cierpliwie do końca rozmowy.
Już mieli przystąpić do poszukiwań, gdy Monique wybuchła na Feliksa.
- Mnie możesz z tego wykluczyć z tego badania. – powiedział szczerze Erick – Nie znam się na telemetrii.
- Ja niestety też nie, –
dodał Nick – więc chyba poczekamy spokojnie aż zbadasz to co chcesz, a przeszukiwanie zaczniemy trochę później. Tylko zacznij łaskawie od zbadania krzeseł lub łóżka, to chociaż sobie usiądziemy z Erickiem i Feliksem na ten czas.
 
Lorn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172