![]() | ![]() |
![]() | #1 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | [Świat Mroku] Zmiana warty przy trumnie ![]() Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:23. |
![]() |
![]() | #2 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | . PROLOG |
![]() |
![]() | #3 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Dziku Kraków, Kazimierz. Dzielnica jeszcze do niedawna leżąca na uboczu większości tras, teraz modna alternatywa dla centrum. Miszmasz kamienic zaniedbanych, odnowionych oraz nowoczesnych żelbetowych plomb; kultowe miejsca z tanim fastfoodem i drogie, ale nieprzereklamowane restauracje; bogaci turyści bawiący się tuż obok przytułku dla bezdomnych; a nad tym wszystkim górujące wieże Ratusza oraz kościołów św. Katarzyny i Bożego Ciała. Wraz z renomą do dzielnicy spłynęli turyści, wraz z turystami forsa - ta zdobyta legalnie, jak i nie. Ale Dziku nie działał już na własną rękę. Jego niewielką ekipę wchłonęła większa grupa, a to niosło ze sobą ograniczenia i obowiązki. Nie było mowy o skrojeniu jakiegoś zbyt dobrze bawiącego się angola bez odgórnej aprobaty. ![]() Stary Domek stał na końcu Skawińskiej. Brzydka, jednopiętrowa bryła nie budziła niepotrzebnego zainteresowania. Idealnie położona, na uboczu, ale jednocześnie blisko wielu atrakcyjnych celów. Przypadkowy przechodzień nie miałby żadnego powodu zatrzymywać się przy niej. Dziku nie był przypadkowym przechodniem. Cztery puknięcia w ustalonym rytmie i najpierw otworzyła się kratka w potężnych, wzmocnionych metalem drzwiach, a potem one same. Młody mężczyzna stanął twarzą w twarz z młodzieniaszkiem o podobnych rysach. Podobnych, jeśli nie liczyć odstających uszu oraz źle zrośniętego nosa jak i kości łuku brwiowego. ![]() Młody zmierzył wzrokiem przybysza, dodatkowo jeszcze wykrzywiając niesymetryczną twarz. - Pośpiesz się. Grzywa na ciebie czeka. Żadnego "cześć", żadnego "siema, brat". Młody od jakiegoś czasu przestał odnosić się do Dzika z zażyłością odpowiednią dla rodzeństwa. Może wyczuwał jego rosnący brak entuzjazmu do tego stylu życia? Dziku doskonale zdawał sobie sprawę, że od jakiegoś czasu to właśnie lider gangu zastąpił go jako obiekt adoracji i ambicji młodziaka. Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:24. |
![]() |
![]() | #4 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Sebastian ![]() Chata Łyżwiarza stała na Podgórzu, ukryta w cieniu Sanktuarium św. Józefa, patrona ojców i małżonków, tak więc Sebastian nie miał co liczyć na jego pomoc. Nie wyszło mu w końcu ani jedno, ani drugie. Pomimo obaw Sebastian zbliżył się do budynku. No bo niby jaki miał wybór? Łyżwiarz dał mu szansę na spłatę długu. Najpierw jedną, potem drugą. Gdy za trzecim razem Sebastian wciąż nie miał forsy, próbował grać na czas. Wtedy odwiedzili go w domu i porządnie potłukli, a gdy poczciwy Dino stanął w jego obronie, zabrali i jego. Gdy połamany Sebastian próbował niezdarnie ich powstrzymać, oni wręcz śmiali się, że przywiążą wilczura gdzieś do drzewa w lesie, byle tylko głębiej wbić szpilę. Sebastian nadal nie miał kasy. Wiedział, że czwarta szansa to prawdopodobnie tylko ułuda. Mimo to nie mógł uciec. Po tym, co zrobili z Dinem, kto wie, czy nie przyczepiliby się do Dominiki czy - broń Boże - Kasi. Już dość się przez niego nacierpiały. Nie, Sebastian nie miał wyjścia. Jedyna opcja to wybłagać dodatkowy czas na spłatę - a nuż się uda... Strażnik rozpoznał go i tylko kiwnął głową, wpuszczając przybysza. W środku pachniało podrabianą wodą kolońską i cygaretkowym dymem, a klimatu dopełniała spokojna, oldschoolowa muzyka. Muzyka z tego rodzaju, gdzie na okładkach winylownych albumów można spodziewać się czarnobiałego zdjęcia śpiewaka, niechybnie noszącego kapelusz. Wnętrze zostało urządzone na ekskluzywny lokal przeznaczony tylko dla członków gangu. Po prawej stronie znajdował się bar z szerokim wyborem markowych trunków (pitych tylko na czysto, wnioskując po szybkim rzucie oka na trzymane w rękach i stojące na stolikach szkło) oraz rura do tańca. Dwóch mężczyzn w garniturach zajętych było wesołą rozmową z dziewczyną okupującego kolana jednego z nich. Lewa strona pomieszczenia została urządzona stołami do picia i gier. Przy jednym z nich toczyła się partyjka Texas hold'em. Gdyby tylko pozwolono Sebastianowi zagrać... Gdyby tylko ograł wszystkich pozostałych, znajdująca się na stole suma z pewnością pokryłaby jego długi. ![]() Siedzący przodem do wejścia mężczyzna zauważył Sebastiana. Skinięciem głowy zaprosił go do stolika. Niebiorący udziału w zabawie ochroniarz w ten sam sposób przyzwolił, by Sebastian się zbliżył. - Już się bałem, że nie zdążysz - oznajmił Łyżwiarz, po czym nalał gościowi brunatnego trunku do szklanki. - Za dobre decyzje! Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:24. |
![]() |
![]() | #5 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Wilczek Stefanowi zbierało się na wymioty. Stary van zarzucał na nierównej wiejskiej drodze, a niemożność wyjrzenia na zewnątrz robiła swoje w kwestii nudności - choć równie dobrze mógł to być po prostu efekt stresu i napięcia. Za to Julia jakimś cudem bez większego problemu stała i to tyłem do kierunku jazdy. Trzymając się jedną ręką uchwytu, przemawiała do pozostałych, których wyrazy twarzy wskazywały na podobny stan, w jakim znajdował się Stefan. Nie sposób było nie czuć dla niej podziwu. ![]() - Pamiętajcie o anonimowości, chłopaki! Od teraz koniec z imionami. Wszyscy zostawili telefony w domu, jak kazałam? Odpowiedziały jej niemrawe mruknięcia. - Nie chcę, żeby ktokolwiek z nas został złapany. Ale jeśli tak się stanie, co mówimy policji? Tak jest - zupełnie nic! W razie czego, czekajcie na prawnika. Od razu założymy gofundme... Nie ma czego się bać. Ludzie uwielbiają takie cele. Van wszedł w zakręt i dziewczyna straciła na moment równowagę, ale zaraz wróciła do przemowy. - Po wejściu ja, B i T idziemy z łomami wypuścić ofiary. K czeka w aucie. Mamy tylko dwa radia, tak że, K, poradzisz sobie bez. - Julia zwróciła się w stronę Stefana. - S i J, idziecie zająć się ochroną. Pomyśleć by można, że nasz cel wykorzystuje cierpienia zwierząt z jakiegoś ważnego powodu, ale nie. Gdyby skrywał coś takiego, jak choćby lek na raka, pewnie miałby też super ochronę. Całe szczęście dla nas, jest tam tylko jeden stary ochroniarz. S, ty masz go obezwładnić. J zajmie się monitoringiem. Wszyscy zróbmy co trzeba, a nikt nie będzie miał problemów. Czy to jasne? Uzyskawszy oczekiwaną odpowiedź, Julia usiadła obok Stefana. Dziewczyna położyła dłoń na jego udzie i ścisnęła uspokajająco. - Słuchaj, wiem, że się stresujesz. Nasze akcje nigdy jeszcze nie posunęły się tak daleko. Mam wrażenie, że to przełom. Dlatego muszę wiedzieć, że staniesz na wysokości zadania i nie będziesz się wahał. Ochroniarz jest tam dobrowolnie, musi zdawać sobie sprawę z cierpienia zwierząt i nie zrobił nic, by temu zapobiec. Dostaje kasę za ochronę tego procederu, w moich oczach jest równie winny. Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:25. |
![]() |
![]() | #6 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | -Dzień dobry? Cześć ? Cokolwiek Młody ? - Oj tam, oj tam nie gniewaj się braciak. Powitać, powitać i cho, bo Grzywa czeka.- odparł z kpiarską nutą. Dzikuu stwierdził, że z młodym rozmówi się kiedy indziej i ustawi do pionu, a teraz to ma inne rzeczy na głowie. Po drodze słyszał jak brat sobie podśpiewuje pod nosem “Pamiętam te święte słowa. Nigdy nie zejdę na psy”. Miłość i oddanie dla barw. Kurwa kto w to jeszcze wierzy. Głupie bajki, aby łowić łatwowiernych młodych debili. Rzeczywistość już dawno pokazała, że liczy się tylko hajs, a w razie czego każdy ratuje swoją dupę i sprzedaje resztę na psach. Większość ogarnia się po zgarnięciu przez psiarskie, albo dostaniu srogiego wpierdolu, ale nie Marek. Dołek już zwiedzał wielokrotnie, a dojechanie go przez wiślaków, że ledwo wyszedł z tego też go nie wzruszyło. Wykpił się paroma bliznami, bo brzydki to był od urodzenia. Każdy, by się zastanowił nad życiem, a ten tylko zaangażował się bardziej w wojnę i interesy. -Masz? -Mam.- pytanie wyrwało Radka z jego burzy myśli po spotkaniu Młodego. -Problemy? - Bez problemów. Nikt nic nie zgłaszał.- powiedział podając “Przełożonemu” torbę jaką wydobył spod bluzy. Słynny Grzywa, numer jeden Cracovi na Kazimierza, a którego telefon przerwał rozmowę jakimś porytym techno dzwonkiem akurat teraz. -Zaczekaj chwilę- powiedział tonem lidera bojówki wychodząc z pomieszczenia. Lepiej słuchać, bo źle można skończyć. To już nie miłość i braterstwo łączyło ekipy, jeśli kiedykolwiek je łączyły, a strach i groźba ,oraz brutalność przywódcy. Bracia Larek zostali sami, więc rozsiedli się w fotelach czekając na Bosa. -Co tam porabiałeś wczoraj ? -Wczoraj było polowanie. Gdzieś był? Pogoniliśmy psy, że o ja pierdole. Dwa szale zgarnąłem.- odparł Marek -Wiesz, żę już mnie to nie kręci. -Ta Pan wielce poważny, a gdzie miłość do klubu i ziomków? -Weź skończ kurwa i nie zaczynaj znowu. … Nastąpiła chwila ciszy, którą przerwał młody. -Kurwa co to za ruch na zewnątrz? Widać było całkiem sporo aut i chodzących grupek ludzi w całkiem całkiem wdziankach. Kiedyś, by nigdy tak spokojnie sobie tutaj nie przeszli, ale teraz to przecież wielce szanowni klienci. Zadbano o to, aby nikt się już za bardzo przyjezdnym nie naprzykrzał, a zainteresowani mogli łatwo dostać “zestawy pamiątkowe”. -Coś tam w teatrze grają. Wiesz lewaki/banany te klimaty. Progres, uświadamianie i uczucie bycia lepszym od reszty ciemnoty itd. - odparł starszy Larek. -Kurła, ostatnio widziałem znowu to coś z teatru, ale mnie wkurwiają takie jak się panoszy ostatnio kurwa. -Weź tam kurwa afery tylko nie kręć. Grzywa gadał, że rejon ma cichy i spokojny -Tia.tia wiem. ~ Kurwa ile on tam jeszcze będzie gadał~ klął w myślach, a Młody czymś się tam czymś zajął, więc Radek został sam. Przyniósł kasę, którą zebrał po punktach dystrybucji. Wyrobił sobie na tyle pozycje, aby nie zbliżać się, aż nadto do towaru. Ma to swoje plusy i minusy. Mniejsze szanse na przypał z policją, a większy na aferę z kimś z innych ekip, albo jakich innych ćpunów i desperatów. Niech ją przeliczy powie co ma powiedzieć i spadam. Kiedyś żył pełnią życia i w ogóle. Teraz jednak coś w nim pękło. Czy to się nawarstwiało i ta akcja z Bratem tylko przegięła pałę goryczy. Czy to co innego? Ostatnio dużo myślał. Martwił się o przyszłość. Dokąd zmierza. Co z nim. Co z rodzicami, siostrą, bratem? ~Byle on czegoś głupiego nie odjebał tylko Uświadamiał sobie również, że jeśli nic sie nie zmieni to czeka go odsiadka. Jak będzie miał szczęście to lekko okaleczony skończy, a jak gorzej to w końcu ktoś go na tej ulicy zabije. Innych opcji nie widział. -No jestem- powiedział Grzywa biorąc torbę i bez ceregieli zaczynając liczyć. -Jak wszystko gra to wracam do siebie na kwadrat. - rzucił Stary Larek. Miał ochotę się dziś wcześniej położyć. Był tym wszystkim zmęczony. Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 15-12-2023 o 18:38. Powód: poprawki stylistyczne |
![]() |
![]() | #7 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Staszek ![]() Paweł wpadł do ambulatorium szpitala Bonifratrów na ostatnią chwilę. W poprzedniej pracy zatrzymał go student z serią pytań, i Staszek nie potrafił odmówić mu pomocy. W pomieszczeniu panował znajomy rozgardiasz, z jednym nietypowym elementem wystroju. Sam szef raczył zjawić się na wizytację, co o tak późnej godzinie graniczyło z cudem. - Spóźniłeś się trzy minuty - beznamiętnie oznajmił Filip. - Z wypłaty potrącę ci kwadrans. Za szefem mignął oddalający się w stronę szatni Dawid. ![]() - Daj mu spokój, szefie! - krzyknął. - Gdyby się spóźnił na wspólną zmianę ze mną, to wtedy należałaby mu się kara. Sorry - Dawid zwrócił się do Staszka - ale tej nocy nie uprzyjemnię ci pracy swoją obecnością. Mam randkę na jedenastą. Na razie! - Pożegnawszy się, Dawid zniknął w korytarzu. Paweł podszedł przejąć karetkę, w której miał jeździć przez najbliższe osiem godzin. Nie zauważył nic niepokojącego, ale wtedy coś go tchnęło. Zajrzał do zimnego schowka na krew. Pusto. To samo w sobie o niczym nie świadczyło. Krew się zużywała, to normalne. Tyle, że w ostatnim czasie Pawłowi kilkakrotnie zdarzyło się sięgnąć po krew, której nie było, choć powinna być, bo nikt nie odnotował faktu jej użycia - całe szczęście, że ani razu nie okazała się niezbędna. Tak samo było tym razem - szybki rzut oka potwierdził, że choć zapas krwi ewidentnie został zużyty, to nikt nie pofatygował się poprawnie tego faktu odnotować. Pawłowi jak dotąd nie udało się nikogo przyłapać na gorącym uczynku - wreszcie nadarzyła się okazja, by coś z tym zrobić. Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:25. |
![]() |
![]() | #8 |
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 17-12-2023 o 14:05. |
![]() |
![]() | #9 |
![]() Reputacja: 1 ![]() | - narazie Dawid, rzeczywiście, wielka szkoda- powiedział to dość ironicznie i ciężko było stwierdzić postronnym, czy naprawdę żałował, czy tylko się zgrywał z kolegi z pracy. Szybko też zwrócił się do FilipaKolejny raz zabrakło krwi. To jakieś fatum. Albo ktoś brał na handel na czarnym rynku, albo bawił się w bohatera 'Co robimy w ukryciu'. Dobry serial, ale przy swoim trybie życie bywało, że jeden odcinek oglądał tydzień, bo po pracy padał zmęczony i spał... Wyszedł z karetki, nie widział nigdzie swojego partnera bądź partnerki na dzisiejszą zmianę, może owa osoba znudziła się czekaniem i poszła na fajkę czy do kibla. Nie było to ważne, rozejrzał się za - Słuchaj, kolejny raz mam, a raczej nie mam zapasu krwi w karetce. Nikt nie spisał stanu, ale zdarza się to już po raz enty. Dostanę na dziś jakiś worek, czy mam liczyć kolejny raz na szczęście, że się nie przyda? No i z kim dziś robię, bo nawet nie wiem do kogo zadzwonić żeby pogonić jak nagle będziemy ruszać.Rozejrzał się wokół, pielęgniarki jak zwykle do niego się uśmiechały, a on jak zwykle beznamiętnie odwrócił wzrok gdzie indziej. Jakąś interakcję przeżył z nimi tylko raz, na imprezie spotkał dwie z nich, ale prawie nic nie pamięta. Na pewno wtedy się uśmiechał. ==== edit * pomyliłem imię współpracownika z szefem co wpłynęło na kolejny główny post. SORY ![]() Ostatnio edytowane przez Cioldan : 27-01-2024 o 09:46. |
![]() |
![]() | #10 | ||
![]() Reputacja: 1 ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | Maks Kafejka internetowa "Shadow Den" przy Sławkowskiej świeciła pustkami. Maks mógłby przysiąc, że wszystkie inne obiekty tego typu już dawno splajtowały lub zmieniły profil działalności. Tu też większość wpływów musiała pochodzić z ksera, które za dnia było popularnie odwiedzane. Jednak w nocy pojawiało się tu może kilku klientów na godzinę i nie było szans, by całodobowość obiektu miała finansowy sens. Z całą pewnością kryło się w tym coś podejrzanego, ale Maksowi grało to na rękę. Choć potrafił wirtualnie zacierać ślady, fizyczne odseparowanie od nielegalnych akcji stanowiło dodatkowe zabezpieczenie. ![]() Chłopak za dnia widywał za ladą różne osoby, przeważnie studentki. Jednak w nocy zawsze był to ten sam chłopak, z wyglądu w podobnym do niego wieku, tylko po sposobie ubioru, zachowania i wypowiedzi sprawiał wrażenie starszego. Nazywał się Mariusz. Maks zamienił z nim parę słów kilka razy i całkiem dobrze im się rozmawiało, jednak zwykle mimo braku klientów Mariusz był zajęty własnymi problemami. Dzwonek uruchamiający się podczas otwarcia drzwi nie wystarczał - bywało, że goście musieli sporo się natrudzić, by zwrócić na siebie uwagę Mariusza. Maks skupił się na ekranie. Cytat:
Jeszcze jedna krótka wiadomość mignęła na ekranie. Cytat:
Ostatnio edytowane przez cat meat : 18-01-2024 o 20:26. | ||
![]() |