16-03-2007, 22:56 | #101 |
Reputacja: 1 | Lokaj odebrał płaszcze od nowoprzybyłych. Potem wyszedł zza lady i podszedł do przeciwległej ściany, tuż przy schodach na górę. Nacisnął ścianę a ta rozstąpiła się ukazując niewielkie pomieszczenie bliźniaczo podobne do szatni po drugiej stronie przedsionka. Dostrzec można było w środku półki tuż przy wejściu na których poukładane są białe kostki materiału - Proszę teraz o założenie oficjalnych strojów - leżą na półkach - i ręką wskazał na biały materiał. - Powinny dobrze leżeć i być na odpowiedni rozmiar. Co prawda nie wiem, jak będzie z suknią, ale nalegałbym na założenie oficjalnych strojów. Ceremonia nie może się odbyć bez nich. Ta przebieralna zapewni prywatność na czas zakładania stroju. Po czym stanął grzecznie z boku, złożył ręce na brzuchu i czekał.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
17-03-2007, 12:52 | #102 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Podeszłam do półki i sięgnęłam po biały strój. Pozwoliłam aby swobodnie się rozłożył w moich rękach. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu, tak jak czasem mierzyłam ludzi. Takie dziwne przyzwyczajenie. Przesunęłam palcami po materiale, badając jego miękkość i strukturę. Tez dziwne przyzwyczajenie. Zazwyczaj dbałam o to w co się ubieram i nie wkładałam na siebie żadnych rzeczy niejakościowych. Cóż, w tym nie będę wyglądać dobrze, ale to teraz jest zupełnie nie ważne. Nie ociągając się dłużej przebrałam się w ten dziwny strój. I cieszyłam się że nie ma tu dużego lustra w którym mogłabym się cała zobaczyć. Wyszłam z przebieralni, aby zrobić miejsce dla towarzyszy.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
17-03-2007, 13:27 | #103 |
Reputacja: 1 | Biała szata okazała się czymś na kształt peleryny lub mnisiego habitu wciąganego przez głowę. Do tego był pas do przewiązania się w pół oraz kaptur. Całość jest bardzo luźna i z powodzeniem nadaje się na wciągnięcie na siebie bez konieczności ściągania ubrania. Tkanina jest delikatna i lekka. Nie wydaje się być zła jakościowo tak samo jak nie można zarzucić jej że jest brudna. Jedyne co może być złe w takim rozwiązaniu to ciepło - w posiadłości wydaje się być ciepło i posiadanie zbyt dużej ilości ubrań na sobie może spowodować pocenie się. Jeniffer bez trudu znalazła odpowiedni dla siebie rozmiar i przebrana w białą szatę czeka na swoich towarzyszy.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
28-03-2007, 23:59 | #104 |
Reputacja: 1 | Nico Castelano Gdy bramkarz oddał mu zaproszenie, schował je z powrotem do kieszeni. Po raz ostatni zmierzył typa wzrokiem, pozwalając sobie tym razem na lekki, ironiczny uśmieszek. Puściwszy kobiety przodem, przekroczył wreszcie próg rezydencji. Będąc w środku rozejrzał się uważnie. Dostrzegł ludzi w sąsiednim pomieszczeniu, ale nie poświęcił im zbyt wiele uwagi. Podobnie jak oni im. "Ciekawe czy spotkamy tu jakieś ze 'znamienitych osobistości' wymienionych przez Call'a" pomyślał. Gdy zbliżył się lokaj, Nico zdjął płaszcz, ukazując się w podobnym stroju, jak ostatniego wieczora, kiedy to jego towarzyszki miały okazję go widzieć. Miał kilka garniturów tego samego kroju i koloru więc, ktoś mógłby pomyśleć, że ciągle nosi ten sam... Ale widać było, że ten jest świeżo wyczyszczony. Podał płaszcz lokajowi, to samo zrobił z kapeluszem. Nie zdjął jednak rękawiczek. Cóż, taki miał nawyk. Spojrzał z uśmiechem na swoje urocze towarzyszki. Widział, że panna Brown jest nieco podenerwowana, podczas gdy panna Review zachowywała spokój, lub sprawiała chociaż takie wrażenie. Na wzmiankę o strojach, Nico nie krył zdziwienia. Zmrużył prawą brew. Cóż, jak zakon, to zakon... Pewnie mają różne dziwne zwyczaje. Ciekaw był tylko, czy może kazą im tańczyć dookoła miski z wodą, czy coś w tym stylu. Nie wiedzieć czemu, ale Nico sprawiał wrażenie lekko rozbawionego całą sytuacją. Czuł, że może wreszcie przeżyje coś ciekawego. Ostatnio jego życie było raczej... nudne. Gdy Jenifer już się przebrała, Nico spojrzał na pannę Review. Nie wypadało "pchać się" przed damami. Postanowił spokojnie poczekać na swoją kolej.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
29-03-2007, 21:23 | #105 |
Reputacja: 1 | Izabell Review Izabell uśmiechnęła się cynicznie widząc jedną ze swoich towarzyszek w dziwacznej szacie, która kojarzyła się jej bardziej z tanim prześcieradłem, jakie widywała w dzieciństwie w rodzinnym domu, niż z liturgcznym strojem nadającym powagi wszystkim obrzędą.. Bynajmniej nie miała ochoty wracać do tych wspomnień, ani też wkładać tego "badziewia".. Jak nazwała w swoich myślach ową szatę.. Gdy dostrzegła wzrok Nico, skrzywiła się nieznacznie. Widać on również miał zamiar się ubrać w tą szmatę.. Wskazała mu drzwi dłonią w dziwnie wykwintnym geście, dając mu pierwszeństwo w przybraniu "liturgicznej szaty"..
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |
04-04-2007, 00:46 | #106 |
Reputacja: 1 | Nico Castelano Widząc gest panny Review, nawet się nie zdziwił. Już w "Odeonie" dała po sobie poznać, że nie należy do osób, które łatwo do czegokolwiek przekonać. Nawet nie zamierzał próbować. Znał ten typ, lub tak mu się wydawało. Uparta osóbka, aczkolwiek nawet swój upór demonstrowała na swój uroczy sposób, pasujący do kobiety jej pokroju. Cóż, on przyszedł dowiedzieć się tu czegoś. Czapka mu z głowy nie spadnie, jeśli wdzieje tą szmatę. "Może będzie nawet zabawnie" uśmiechnął się w duchu. Wzruszył tylko lekko ramionami, uśmiechnął się lekko i wszedł do pomieszczenia. Znalazł dla siebie odpowiedni rozmiar szaty. Trzymając ją w rękach zastanawiał się przez moment. Nie byłoby dobrym pomysłem zdjęcie marynarki... Nie, jeśli chciał zachować dla siebie to, co tu przyniósł. Nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. Chociaż z drugiej strony... Gdy będzie miał to coś na sobie i tak nic nie będzie widać. Będąc już w przebieralni, pewny że nikt go nie widzi, zdjął marynarkę po czym naciągnął szmatę przez głowę. Przewiązał się w pasie, ale niezbyt mocno. Po wszystkim wyszedł z pomieszczenia, spoglądając z lekkim rozbawieniem na samego siebie i ten śmieszny strój.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
04-04-2007, 23:30 | #107 |
Reputacja: 1 | Wkrótce cała trójka była ubrana w białe szaty, które może nie leżały jak te widziane w zakonach, ale swoją wymowę mają. Proste habity narzucone na inne ubranie, szczególnie na suknie, sprawiają dziwne wrażenie dla przyszłych nowicjuszy. Nigdy nie mieli oni na sobie czegoś takiego i prawdopodobnie już więcej nie będą mieli. Jednak ten jeden raz jest szczególny… Z pobliskiej sali balowej płynęły dźwięki ragtime`u, postacie przechodziły z jednego miejsca w drugie zajęte konwersacją oraz sączeniem drinków z kieliszków. Nikt nie spoglądał ciekawie w stronę przedsionka. Widocznie dzisiejsza ceremonia to dla bywalców nic nowego, albo też czekają by spotkać się innymi dopiero PO ceremonii, gdy będą jednymi z nich. Wtedy po schodach zszedł jeszcze jeden mężczyzna. Każdy krok jest przez niego starannie ważony a schodzenie miarowe i bardzo…płynne. Ubrany jest w popielaty garnitur oraz nienagannie błyszczące pantofle. W ręku trzyma laskę, której drugi koniec oparł na barku i szyi. Wyraźnie widać, że zakończeniem laski jest srebrna głowa ptaka ze szczególnie uwydatnionym dziobem . Twarz nieznajomego jest uśmiechnięta, choć nie czuć w nim szczególnego ciepła. Do tego szarawa cera, jak u człowieka, który przeszedł ciężką chorobę i jest nią bardzo mocno zmęczony, nie przysparza sympatii dla tego człowieka. - Witam, witam moich nowych nowicjuszy. Edward wspominał mi o was i o waszych umiejętnościach. Z całą pewnością będziecie bardzo cennymi osobami w naszych szeregach - powiedział mężczyzna, gdy już znalazł się na dole między ubraną na biało trójką osób. Wyraźnie można było wyczuć w powietrzu zapach kadzidła oraz ... popiołu - Nazywam się John Scott i mam zaszczyt wprowadzić was w szeregi Bractwa. Zatem można prosić? - wskazał na schody laską. Na schody z których właśnie co zszedł.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ Ostatnio edytowane przez Yarot : 07-04-2007 o 15:53. Powód: poprawiony link |
07-04-2007, 15:08 | #108 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Jenifer Brown, bardzo mi miło. - Przywitałam się z mężczyzną. Jego niesympatyczna twarz nie nastroiła mnie weselej. I ta laska wydaje się trochę... przerażająca. Ale cóż poradzić. Przecież nie odwrócę się i nie wyjdę. Jedyna droga, to droga w górę schodów. Tam też skierowałam swoje kroki.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
16-04-2007, 15:37 | #109 |
Reputacja: 1 | Nico Castelano Uważnie zlustrował mężczyznę, który ich powitał. Więc to był ten cały Scott, o którym mówił Call. I ta laska... Facet sprawiał wrażenie niby całkiem zwyczajnego, ale było w nim coś... niepokojącego. Nico nie potrafił sprecyzować dlaczego. Podrapał się w policzek i zaczął się zastanawiać o jakich to umiejętnościach nagadał mu Call. Miał nadzieję, że nie zmyślił jakichś niestworzonych historii, z których teraz ciężko będzie im się wytłumaczyć. Albo może Call dowiedział się o nich więcej, niżby chcieli o sobie ujawniać... Cóż, cokolwiek by to nie było, Nico czuł się pewnie. Nie w takich sytuacjach bywał. Zmrużył oczy i nie odzywając się słowem postanowił ruszyć w górę schodów, odczekał jednak chwilę, aż damy udadzą się przodem.
__________________ Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić... |
21-04-2007, 14:19 | #110 |
Reputacja: 1 | Izabell Review Izabell ubrana w białą szatę czuła brak indywidualności.. Który złościł ją bardziej niż przytłaczał.. Pojawienie się tzw. Mistrza Ceremonii nie napełniło ją żadnymi nowymi uczuciami, ani myślami.. Nie pojawił się nawet strach, który odczuwała przez cały czas od chwili otrzymania zaproszenia, aż do momentu prekroczenia progu posiadłości.. Była opanowana.. W nastroju wraźnie cynicznym w stosunku do reszty świata.. Na co wskazywał lekko pogardliwy uśmiech goszczący niezmiennie na jej twarzy, od jakiegoś czasu. Rzuciła przelotnie okiem na Jenifer i Nico, a dostrezgając ich niepewność, sama zastanowiła się nad tym, czy to ona jest, aż tak głupia, a może aż tak pozbawiona wobraźni by całą sytuację przyjmować tylko jako głupi, nierealny żart?... "A może właśnie tak obiawia się szaleństwo?" - Nie wiadomo dlaczego ta myśl zagościła w jej umyśle i zajęła tam jakby dawno przygotowane dla siebie miejsce z którego nic nie było w stanie jej przegonić.. Na zaproszenie Johna Scotta, uprzejmie skinęła głową, obdarzając go takim samym uśmiechem jakim obdażała wszystko inne do okoła. I ruszyła majestatcznie we wskazanym im kierunku.. Nie zaprzątała sobie głowy, myślą o jakichś ich cennych umiejętnościach o których ponoć wspominał Call.. Jak będzie trzeba to odegra tutaj nawet rosyjski balet, byle się nie zdemaskować.. A aktorką była doskonałą..
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |