lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Stara Kamienica (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/2474-stara-kamienica.html)

Mira 30-01-2007 00:37

Shiva złapała w pośpiechu kilka kartek gnąc je przy tym w dłoniach. Pewnym krokiem podeszła do mężczyzny. Uśmiechnęła się do niego, po czym jakby nigdy nic schyliła się po upuszczoną teczkę. Włożyła do niej złapane niedbale dokumenty i zdjęcia, jednak nie oddała nesesera właścicielowi. Wyprostowała sie gwałtownie - tak, że przestraszony przybysz drgnął. To jeszcze bardziej rozbawiło wampirzyce. Widząc, że młody człowiek potrzebuje chwili na oswojenie się, zajrzała ciekawsko do walizki. Szczególnie te zdjęcia ją zaciekawiły, postanowiła sie im zatem przyjrzeć.

Ratkin 30-01-2007 11:23

Marcjan widząc że Shiva zajęta najwyraźniej znęcaniem się psychicznie nad tym śmiertelnikiem zapomniała o kluczach podszedł te kilka kroków i podniósł je. Przyjrzał się pękowi i porównał go z samotnym kluczem który miał w drugiej ręce gdy na pięcie nie zainteresowany dalszymi gierkami młodej Bruja ruszył w kierunku drzwi frontowych. Zapewne zanim znajdzie odpowiedni klucz doczeka się jej już u boku z jakimś komentarzem.

Maczek 30-01-2007 23:32

Kilka sporej wielkości zdjęć które udało się jej złapać przedstawiają całą wasza koterię w różnych sytuacjach. Na jednym zdjęciu czerwonym kółkiem zaznaczony jest Reginald. Wszystkie zdjęcia są czarno białe i trochę niewyraźne. Najmniej rozpoznawalna na ich jest Shiva. Marcjana można jeszcze od biedy odróżnić od motoru na którym chyba właśnie jechał a pozostali już są dość dobrze widoczni. Dokumenty które wypadły to akt własności i masa innych urzędowych papierów. Poza tym w teczce jest jeszcze kilka zamknięty dużych i wypchanych żółtych kopert.

Zebranie wszystkich rozsypanych kluczy zajęło trochę czasu. Całkowicie się od siebie odróżniały. Miały inne kształty, wielkość, zdobienia. Jedne były bardzo prosto wykonane inne misternie zdobione. Były malutkie i duże, wielkości tego od furtki. Był tam też pęk kilkunastu zwykłych, współczesnych kluczy.

Podczas tego zamieszania, chłopak mimo wyraźnie wściekłej kobiety która przed nim przeglądała papiery, doszedł do siebie. Odsunął się nieznacznie od samochodu, lekko sie wyprostował i poprawił marynarkę.

- Jestem przedstawicielem GLG co. Posiadłość należy właśnie do tej firmy. Dowodem są te papiery. Przyjechałem tu spotkać się głównie z panem Reginald Dowsonem. Jednak spodziewałem się ze będą też jego znajomi. Domyślam się że to Wy. Przepraszam za moje zachowanie. W pierwszej chwili myślałem że to rabusie.

Chłopak przerwał na moment jakby zastanawiając się co powiedzieć dalej.

- Jeszcze raz przepraszam za moje zachowanie.

Do drzwi wejściowych pasuje gruby nacinany z wielu stron klucz, następnie podobne dwa mniejsze z wielkimi główkami do podwójnego zamka w dolnej części drzwi. Drzwi okazały się bardzo masywne i grupe. Małe kluczyki trzeba było jednocześnie wsadzić i przekręcić pół obrotu i zamek sam odskoczył z hukiem. Pojawiło się małe nieoświetlone pomieszczenie z kolejnymi zwykłymi drzwiami.

Okolica naprawdę musi być bardzo spokojna. Właśnie przejechał pierwszy od kilku dobrych minut samochód. W pobliżu nie kręcą się żadni przypadkowi przechodnie. W domkach i blokach w pobliży nie pali się zbyt wiele świateł. Znów chłodny wiatr buszujący w konarach drzew nieznośnie przypomina o sobie wywołując nieprzyjemne uczucie zimna. Z dołu ulicy zbliża się kolejny samochód. Czarna furgonetka. Właśnie zgasiła światła.

[center:8de4f31941][/center:8de4f31941]

Mira 30-01-2007 23:46

- Jak na mój gust to zawartość tej teczuszki jest trochę podejrzana. - kobieta niespiesznie przeglądała papiery, ignorując zupełnie wyraźne znaki pośrednika, że "to nie jej właśność". - Zdjęcia kamienicy rozumiem, ale po kiego grzyba potrzebne ci nasze fotki?
Shiva błyskawicznie przełożyła teczkę do lewej ręki, a prawą jakoby zaatakowała mężczyznę. Zamiast jednak uderzyć pośrednika, jej dłoń wylądowała z głośnym stuknieciem na samochodzie zaledwie kilka centymetrów od twarzy mężczyzny. Wampirzyca spojrzała mu głęboko w oczy, a uśmiech zniknął z jej warg.
- I dlaczego się wystraszyłeś, że jesteśmy rabusiami, skoro nasze twarze były ci znajome? A może własnie dlatego, co Skarbie?

Esco 31-01-2007 03:26

[center:7f973a706c] [/center:7f973a706c]

Marcjan otworzył drzwi frontowe i jego oczom ukazało się się małe, nieoświetlone pomieszczenie z kolejnymi zwykłymi drzwiami. Marcjan miał chyba zamiar wejść do środka gdy nagle coś spadło na niego z góry. Twarz Malkaviana zwisającego do góry nogami niczym nietoperz, zatrzymała się kilka cali przed twarzą zaskoczonego Gangrela. Zaskoczenie trwało jedynie sekundę, ale było to w zupełności wystarczające dla Brendana.

- Kelner! Mówiłem że stolik ma być dla niepalących! - wydarł swoją nieśmiertelną paszczę obcinając nożyczkami żarzącą sie końcówkę tkwiącego w ustach Marcjana papierosa.

- Ahahahhaahahahha - zawył ze śmiechu na widok głupiej miny Marcjana, a może po prostu z własnego żartu. Gangrel pewnie zastanawiał się teraz, jakim cudem Brendan dostał się do środka. W tej samej chwili zapewne cały personel szpitala zastanawiał by się, w jaki sposób Brendan opuścił swoją izolatkę, gdyby nie to, że dyżurni jak zwykle oglądali seriale i opychali się pizzą, zamiast pilnować pacjentów. Tak czy owak - nie zmieniało to faktu, że Malkavian wisiał teraz niczym pająk, uczepiony górnej futryny drzwi w tym małym, mrocznym przedsionku kamiennicy.

Całe zajście trwało jedynie moment, niezauważalny pewnie dla pozostałych w pobliżu osób, gdyby nie ekstremalnie głośne zachowanie Brendana. Wszyscy znajomi przywykli już zarówno do zaskakującego pojawiania się znikąd, jak i bezustannego błaznowania. No może wszyscy, za wyjątkiem klanu Ventrue, którzy zawsze starali się zachować powagę, nawet w obliczu najgłupszych dowcipów Brendana.

Brendan chciał zeskoczyć na ziemię, jednocześnie chowając nożyczki i wykonując salto do tyłu, ale przejście okazało się zbyt niskie i zachaczył trampkami o sufit, co w efekcie spowodowało iż rąbnął z hukiem oraz głośnym "Uch!" o ziemię (cudem zachowując nożyczki w bezpiecznej odległości od własnych witalnych organów). Wstał otrzepując z kurzu swoja czarną koszulkę z białym napisem "Witamy w Domu" oraz małą, ograniczoną grafiką przedstawiającą wojskową trumnę, nakrytą flagą USA.
- Niezła hawira, Marc. To był dobry pomysł z tym kupieniem jej. Myślałem żeby może za całą kase kupić ciężarówkę Chappi, jako przynętę na Lupinów... kilku na pewno byśmy złapali... a potem wypuścić ich u mnie na oddziale... ale w sumie przerobienie tej chałupy na salon solarium będzie chyba nawet lepszym numerem... rozpoczął swój tradycyjny słowotok.

Aktualnie Brendan był Brendanem, co było dobre. Czasem wydawało mu się, że jest demonem o imieniu Gabriel, a wtedy bywał już raczej nieznośny i upierdliwy, niż śmieszny. Czasem bywał nawet groźny.

Mira 31-01-2007 14:41

Słysząc huk Shiva błyskawicznie obróciła sie w stronę domu. Widząc otrzepującego się Malkaviana skrzywiła się lekko. "Dlaczego mnie to nie dziwi?".
- Hej Brendan! - krzyknęła machając wesoło walizką, drugą rękę wciąż trzymała przy twarzy pośrednika. - Przywiozłeś mi jakiś prezent z wariatkowa?

Ratkin 31-01-2007 15:16

Marcjan nie zważając na zbierającego się z ziemi Malkaviana zadeptał odcięty niedopałek i rozglądnął się po pomieszczeniu w poszukiwaniu kosza lub popielniczki. Po pozbyciu się papierosa dotarło do niego że drugi przebywający w pomieszczeniu wampir nie zamierza się uciszyć i stanowczo wyrabia normę w tym zakresie dla wszystkich przyszłych domowników razem wziętych. Jego myśli zmierzały ku jego nowych współlokatorach...

Infantylna Bruja która nie potrafi porzucić mrzonki świata śmiertelników. Będzie mu doskonale przypominać że powinien już definitywnie rozwiązać sprawę z schroniskiem - zadbać by wciąż mogło zapewnić mu dostęp do pożywienia ale nie ograniczało go tak jak dotychczas.
Czuł że nadszedł czas na zerwanie kolejnych więzów które ograniczały jego wolę. Z tymi akurat szło mu bardzo ciężko, to dzięki temu miejscu, tym ludziom, tym zwierzętom udało mu się kiedyś wydostać z równie pochyłej po jakiej zmierzał przez większość swojego śmiertelnego życia. Teraz jednak nadszedł czas by miejsce to stało sie tylko źródłem pożywienia, takie głupie sentymenty nie mogą ograniczać go, o nie.

Ta przygłupawa,, pozująca na gotycką zdzirę Bruja będzie mi doskonale przypominać jak żałosnym jest trzymanie się śmiertelnego świata tak kurczowo. Na Boga którego dowodem na istnienie jestem! Czy naprawdę celem mojej egzystencji mogło by być rola takiego marnego cienia? Pustej kukły dążącej tylko do napełnienia krwią która tak bezmyślnie odbiera i jeszcze bardziej bezmyślnie zapewne używa? Przerażające... - tuż koło ucha pogrążonego w zadumie w trakcie oglądania wnętrza Marcjana rozległo sie jakieś głośniejsze wyraźnie kierowane do niego zdanie Malkaviana na które nie odpowiedział, obrócił jedynie głowę w jego stronę i patrzył na niego z twarzą nie wyrażającą absolutnie żadnej emocji.

No tak, zawsze mogło być jeszcze gorzej... Lovecraft miał rację, a ta biednej istocie krew jego przodka otworzyła oczy tak że nie mogąc ich zamknąć - oślepł. Dobrze, będzie mi przypominał sobą o tym co może przynieść oświecenie. .
Przez chwile przez jego twarz przemknął krótki grymas wyrażający zaniepokojenie.

Jak mogłem o tym nie pomyśleć! Musze poszukać w tym domu jakiejś skrytki na Księgę. No tak, ale najpierw znalazłbym może jakieś bezpieczne miejsce żeby rzucić na dzień swoje truchło?

Cep 31-01-2007 15:20

Pod kamienicę zajechał, z przeciwnego kierunku niż zbliżająca się furgonetka, czarny Maybach z przyciemnianymi szybami. Limuzyna zaparkowała za mercedesem. Z auta wylazł wielki, bardziej przypominający goryla niż człowieka szofer. Zbir miał parszywą gębę boksera z rozkwaszonym nosem i wyraźną kwadraturą szczęki. Dodatkowego uroku dodawały mu rozległe blizny i niedbałe szwy. Na głowie nosił łobuzersko przekrzywioną beretkę. Wierzchnie odzienie zbira stanowił bezrękawnik typu wife-beater, luźne spodnie od garnituru i ciężkie buty robocze. Za jego pasem widniała rękojeść rewolweru.



Zbir ociężale podszedł do tylnych drzwi auta i otworzył je z wymuszoną elegancją. Ze środka buchnęły kłęby dymu i rozległ się wysoki, donośny głos makaroniarskiej śpiewaczki operowej wykonującej jakąś klasyczną arię. Z Maybacha wyszedł z gracją gentleman, ubrany w stylowy czarny gajer. Twarz przybysza zacieniało lekko osunięte na oczy rondo kapelusza, również w kolorze garnituru. Mężczyzna syknął do zbira - Ralph, waruj!

Shawn poprawił garnitur kilkoma dobrze wyćwiczonymi ruchami i zogniskował wzrok na wyzywająco ubranej Shivie. Ponętna wampirzyca molestowała jakiegoś człowieka, co nie było żadną nowością, jednak tym razem mężczyzna mógł być posłańcem którego oczekiwał. Należało jak najszybciej przerwać tą farsę zanim panienka zrobi coś głupiego.

- Jakiś kłopot Madame Figaro? - rzucił niedbale, przesadnie akcentując tytuł jakim obdarzył niegrzeczną Brujah. Po czym skłonił się ku niej szarmancko, lekko uchylając ronda kapelusza.

Mira 31-01-2007 15:37

- Sam jesteś 'figaro' czy inne cygaro. - Shiva wydęła wargi, przywodząc na myśl prychającą kotkę. - Taa, ten koleś ponoć jest naszym pośrednikiem w sprzedaży chaty, tylko coś podejrzanie się zachowuje. No i na dodatek jeszcze to...
Wampirzyca niedbale podała walizkę Shawnowi.
- Są tam nie tylko zdjęcia naszej posiadłości, ale też nasze własne i właśnie pytam tego pana w sposób grzeczny i kulturalny po jaką cholerę one mu są. Prawda skarbie?
Shiva spojrzała wymownie na pośrednika, uśmiechając się do niego z przesadną słodyczą.

Cep 31-01-2007 15:58

Shawn przejrzał wnikliwie znajdujące się w teczce dokumenty. Spojrzał poddenerwowanemu mężczyźnie głęboko w oczy. Uśmiechnął się złowrogo i uprzejmym aczkolwiek niepokojącym tonem zapytał się jegomościa:
- Do czego były potrzebne Panu nasze zdjęcia? Chyba może mi Pan odpowiedzieć na to jakże proste pytanie. Od swoich partnerów w interesach wymagam bezwzględnej szczerości. Żadnych nierozsądnych tajemnic które mogą przysporzyć wielu szkód... Wymawiając ostatnie słowo wymownie zerknął na zbira stojącego przy limuzynie. Ralph wyszczerzył groteskowo pysk i mimowolnie sięgnął po przewieszony u pasa kastet.
Shawn zwrócił się w kierunku nadjeżdżającej furgonetki jednocześnie kontynuując rozmowę z mężczyzną:
- Rozsądne byłoby jak najszybsze udzielenie odpowiedzi. Mam nadzieje ,że odbędzie się bez interwencji mojego szofera.
Lekko skinął ręką w kierunku zbira. Po nagłym, charakterystycznym geście wampira Ralph schował się asekuracyjnie za Maybachem i oparł dłoń na rękojeści wsadzonego w portki rewolweru.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:06.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172