lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Stara Kamienica (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/2474-stara-kamienica.html)

Esco 31-01-2007 17:39

Malkavian spojrzal zwezonymi oczami na Marcjana, jakby badal o czym teraz mysli Gangrel. W koncu, gdy ten przestal zwracac na niego uwage, Brendan ruszyl w kierunku wyjscia na zewnatrz. Zatrzymal sie jednak w pol kroku i do uszu Marcjana doszedl cichy szept:
- Larwa polknie slowa, by zaspokoic glod, nie ciekawosc. Zlodziej w ciemnosciach zjada, co napisal czlowiek, jego wspanialy jezyk i najglebsza wiedze. Ale ten zlodziej nie staje sie madrzejszy, pomimo ze wykarmiony na slowach...

Wrocil sie i stanal przed Marcjanem.
- Deathwatch - Obserwatorzy Smierci - Sa wszedzie w domu. Slysze ich stukot w scianach...Ahahahahahhaha!
Wyciagnal dlon na ktorej lezala centymetrowej wielkosci zasuszona larwa.

Po tych slowach wyszedl najwyrazniej z siebie zadowolony i ruszyl w strone stojacych na zewnatrz domu Shivy, Shawna i pozostalych.

Maczek 31-01-2007 22:10

[center:8d6acc57aa][/center:8d6acc57aa]

Marcjan wszedł do kolejnego pomieszczenia. Masa mebli i przeróżnych przedmiotów była tu zgromadzona. Wszystko było przykryte białymi prześcieradłami. Do pomieszczenia wpadało niewiele światła przed duże okna. Niezliczona ilość cieni tańczyła w każdym koncie i zakamarku. Splatały się ze sobą i znów rozdzielały. Melancholijny taniec, jakby żywych istot, które nie robiły sobie nic z intruzów. Nagle taniec zmienił się w szaleńczy paniczny wyścig i oślepiające światło na moment wpadło do pomieszczenia. Przed budynkiem zaparkował jakiś samochód. Mimo woli Marcjan rozglądając się w którymś momencie zerknął w stronę okna. Dwie nowe postacie. Pojawiły się na niewielkim trawniku. Shawn i jego małpa. Rozmawiali z chłopakiem który przywiózł klucze i z całą pewnością nie widzieli czarnej furgonetki która dziwnie skręcała w ich stronę.


Shawn rozmawiając z człowiekiem zerknął w stronę furgonetki i nie widząc nic niezwykłego skończył spokojnie swoje zdanie. Jednak, zaraz, chyba trochę za blisko jechała. Poobciera wam lakier i czemu nie ma świateł.

Brendan nie mógł zająć lepszego miejsca. Niemal jak w kinie na filmach gangsterskich. Na trawniczku przed kamienicą stała sobie trójka ludzi rozmawiając o ważnych sprawach. Jeden z nich był bardzo spięty. Kobieta energiczna i impulsywna. Ostatni, ubrany w niebieski i na pewno drogi garnitur, zachowywał się jak mafiozo który właśnie dobija jakiegoś targu. Nie mieli szans. Furgonetka cicho, na wyłączonym silniku sunęła powoli i nieubłaganie do przodu. Boczne drzwi zaczęły się odsuwać i pojawili się w niej jacyś ludzie. Mieli na głowach kominiarki. Każdy ubrany w kamizelkę kuloodporną. Wszyscy na czarno. Padł pierwszy strzał. Wszystko jakby przyspieszyło. Niemal do granic postrzegania. Wszystko zaczęło dziać się jednocześnie. Kanonada strzałów. wszędzie latające kule. Odgłos tłuczonego i sypiącego się szkła. Samochody pozbywały się kolejnych szyb. Trójka rozmawiających padła na ziemię. Wielki goryl mafiosa wyciągnął mozolnie pistolet i zaczął strzelać niemal z bezpośredniej odległości strzelać do furgonetki. Wszystko trwało nie więcej jak 3 sekundy. Furgonetka zaczęła przyspieszać. Drzwi się zamknęły. Jeszcze chwila i zniknie za rogiem.

Cep 31-01-2007 22:36

Shawn zaklął siarczyście po włosku. Podniósł się błyskawicznie z pozycji leżącej na proste nogi. Wyciągnął rewolwer, schowany w kaburze za klapą marynarki, odbezpieczył i oddał w biegu kilka strzałów w kierunku oddalającej się furgonetki.
- Ralph wal w opony! Tak jak Cię uczyłem! W opony! Przestań wreszcie zachowywać się jak kretyn... Teraz wskakuj za kółko i staranuj tą cholerną furgonetkę! Szybko!
Goryl wskoczył do auta dość szybko jak na człowieka jego postury. Shawn pobiegł zaraz za nim i wsiadł na miejsce pasażera. Maybach wycofał z piskiem opon i ruszył w pościg za furgonem.

Mira 01-02-2007 00:02

Gdy ostrzał ustał Shiva błyskawicznie podniosła się z ziemi i biegiem ruszyła za furgonetką (akceleracja3).
- Ogłusz go! - krzyknęła pospiesznie do Shawna. Rozwijając niesamowitą prędkość wyciągnęła z kieszeni pistolet. Wiedziała, że nie może ryzykować strzelaniny w mieście -już by jej Książę dał za to popalić! Podbiegła jak najbliżej furgonetki, gdy ta rozwijała prędkość. Teraz albo nigdy! Wampirzyca zwolniła by wycelować. Dwa szybkie strzały w lewą oponę - wiedziała, że to i tak duże ryzyko. W napięciu obserwowała co dzieje się z furgonetką. Na wszelki wypadek starała się zapamiętać tablicę rejerstracyjną wozu.

Esco 01-02-2007 06:03

Brendan zerwał się do biegu. Sprintem pokonał podwórze i jednym zręcznym susem, niczym zawodowy sportowiec, przeskoczył przez parkan otaczający posiadłość. Furgonetka właśnie brała zakręt w jego stronę.

Zobaczył biegnącą obok pojazdu Shivę i usłyszał strzały, ale mimo to i tak wybiegł na ulicę. Zatrzymał się na środku jezdni, wprost przed furgonetką i wbił wzrok w kierowcę, który właśnie dostrzegł samobójczy wybryk chłopaka. Na jedną chwilę Malkavian uchwycił jego wzrok i wtedy zadziałał.

- Zatrzymaj się! - krzyknął na cały regulator (Dominacja 1, 1 sukces z Siły Woli).
Nie czekając na rezultat rzucił się na bok i przetoczył po betonie aby uniknąć ewentualnego potrącenia przez rozpędzony pojazd.

Ratkin 01-02-2007 21:34

Marcjan spoglądał na sytuację przez szpary w falujących w oknach starych zasłonach. Jego sylwetka była jakby wtopiona w otoczenie. Był pewien że z zewnątrz nie było go widać dzięki niewątpliwej grze światła i cienia która rozgrywała się w całym pomieszczeniu. Kiedy podchodził zaciekawiony rozwojem sytuacji do okna próbował skoncentrować się na otaczającej go rzeczywistości. Dopiero teraz zauważył że znów zaczyna widzieć. Dopiero ta larwa którą pokazał mu Malkavianin uświadomiła mu że znów patrzył na świat martwych, nie na świat żywych. Kiedy podniósł wzrok z dłoni wampira dom w którym stał nie był takie jak przedtem. Kiedy patrzył na zagrzybione ściany i rozglądał się po pomieszczeniu starając się nie przyglądać upiornym kształtom przykrytym pożółkłymi, gnijącymi prześcieradłami, przemknęło mu przez myśl jak w tym świetle będzie wyglądać młoda Brujah. Czy wizja tylko rozmaże jej makijaż w formę jakiejś groteskowej maski czy może będzie podobna do wybiegającego z domu potomka Malkava. Czy tak jak u niego, Marcjan kątem oka zauważy w ustach wijące się, małe, obrzydliwe, larwy. O tak, zdecydowanie był potomkiem Malkava, słowa które wypowiadał były słowami szaleńca, a w oczach Marcjana słowa te przybrały materialną formę. Lubił ten stan, w głębi ducha uważał że dopiero w chwili takiej jak ta naprawdę uwalnia się od tego żałosnego świata. Na chwile chociaż znikały wszelkie wątpliwości, czuł że spogląda na rzeczywistą naturę tego na co spoglądał. Chociaż ostatnio stan ten coraz bardziej go niepokoił, coraz rzadziej bywał w swoim starym schronieniu odkąd zaczęło mu się wydawać że zaczyna słyszeć także głosy. Głosy, dobre sobie, głosy to może słyszeć ten przygłupi Branden. - odpędzał od siebie wizje, wspomnienie kiedy przechodząc obok pustego od niemal roku mieszkania usłyszał głosy bawiących się tam dzieci. Dzieci które jak dobrze wiedział zginęły kiedy kilka miesięcy temu wypuszczono z więzienie ich ojca. Pamiętał jak jeszcze wtedy nie dorzucał tak świata śmiertelników, jak nie mógł sobie wybaczyć że tego wieczoru obudził się tak późno.

Z pułapki wspomnień w jakiej utkwił Marcjan wyrwały go dopiero wystrzały z broni palnej tuż przed domem. Jego twarz nie wyrażała do tej pory żadnych emocji, teraz jednak prawa brew uniosła się wraz z kącikiem ust, dając wyraz zdziwieniu Gangrela na widok zachowania Malakaviana. Kątem oka zauważył Shive wyciągającą broń do strzału.
Maracjan nie liczył że strzały coś dadzą. Nie słyszał słów Brandena, ale jeszcze szerszym uśmiechem przywitał wizję samochodu który lada moment wpędzi swoją rozpędzoną masą stali młodego wampira w pierwszy zapewne letarg.
Ciekawe ile pozostało w nim z śmiertelnika. Z ciekawością będę liczył noce do twego przebudzenia - przemknęło mu przez myśl na ułamek sekundy przed oczekiwanym przez niego zderzeniem.

Maczek 01-02-2007 21:55



Jako pierwsza zareagowała Shiva. Jej perfekcyjne ruchy wprawiały w podziw każdego kto miał nieszczęście ją teraz widzieć. Niezrównane piękno i gracja połączone z furią i zniszczeniem, nie mogły dać w efekcie nic pozytywnego. Błyskawicznie dopadła furgonetkę. Nagle w jej dłoni pojawił się pistolet. Można by się pokusić o stwierdzenie że przez ułamek sekundy się zawahała, chyba nawet zwolniła. Wtedy padły dwa strzały. To był trudny strzał. Koła maja bardzo nisko opuszczony błotnik. Najbardziej odsłonięty był bieżnik opony. Mały cel na dodatek dość szybko się poruszał. Jednak obie kule trafiły idealnie tak jak chciała Shiwa.

Brendan już biegł wzdłuż kamienicy szybko pokonując kilkanaście metrów. Gdy dopadł płotu furgonetka właśnie wjechała w wąską, dwupasmową uliczkę. Szubko skoczył w górę i kilkoma zgrabnymi i wyraźnie wyćwiczonymi ruchami przedostał się na drugą stroną. Gdy znalazł się na chodniku furgonetka minęła go i w tym samym momencie padły dwa strzały dobiegające z drugie strony pojazdu.

Z tyłu dało się również słyszeć ostre warknięcie potężnego silnika po którym nastąpił ostry pisk opon i zza rogu wyjechała tyłem pozbawiona szyb i nieznacznie pokiereszowana limuzyna z Shawnem w środku.

Furgonetka nabierała prędkości. Teraz miała z górki i było jej znacznie łatwiej. Lewa tylna opona była wyraźnie uszkodzona. Jednak nie wyglądało na to że się rozpadnie. Nadal całkiem dobrze spełniała swoje zadanie.

Kanonada strzałów siała spustoszenie w budynku. Kule latały niemal wszędzie. Jedna utknęła Marcjanowi w prawej ręce inna zadrasnęła go w twarz, ledwo to poczół. Trwało to krótko jednak wszystkie sprzęty w pomieszczeniu będą nosić ślady tego ostrzału, dookoła walała się teraz masa strzępków którebyły meblami, figurkami, obrazami...

Mira 01-02-2007 22:15

Teraz Shiva zdenerwowała się nie na żarty.
"To ja sie cackam, żeby zamka w moim nowym domku nie uszkodzić, a te gnoje mi go dewastują (mam nadzieję, że większość trafiła w Marcjana)?! Już ja wam skurczybyki pokażę. Koniec szopki!"
Wykorzystując maksymalną siłę swych mięśni oraz potęgę wampirzej szybkości, znów biegiem ruszyła za ciężarówką. Korzystając z huku wystrzałów "skurczybyków" wyciągnęła drugi pistolet i władowała zawartość obu magazynków w samochód, celując w delikwentów, którzy strzelali w kierunku posiadłości. Teraz nikt się nie powinien czepiać, że zakłóca ciszę nocną... przecież "to oni zaczeli".

Ratkin 01-02-2007 22:29

(Odporność)

Marcjan powoli odwrócił głowę odrzuconą przez postrzał. Kula rozorała mu policzek tak że można było zauważyć biel zębów pośród rozdartego, sino bordowego koloru poszarpanego mięsa. O zmierzchu następnego dnia nie pozostanie po ranie nawet lekki ślad.
Usłyszał za sobą łoskot odpadającego od ściany obrazu lub fragmentu tynku. Podniósł prawe ramię by przesunąć zasłonę przeszkadzającą mu w obserwacji zdarzeń. Drugi pocisk który trafił w ramię pozostawił ślad podobny do siniaka u śmiertelnego człowieka. Gangrel znał potencjał dyscypliny swego klanu zapewniającej nadnaturalną odporność. Pamiętał uznanie swojej wampirzej Matki kiedy w tak młodym jak na Kainite wieku opanował ją doskonale z taką łatwością. On sam twierdził że to oznaka zwycięstwa jego woli nad materią.
Moja wola budzi me ciało do życia co wieczór, wbrew porządkowi rzeczy, wbrew światu, wbrew naturze. - uśmiech zagościł na jego obliczu kiedy przez sekundę patrzył na ranę która niewątpliwie zabiła by go jako śmiertelnika, jednak kiedy podniósł spojrzenie w kierunku wyjeżdżającej w ślad za furgonetką limuzynie, uśmiech momentalnie zniknął.
Czy moja wola - czy ja - robię to też wbrew Bogu?
Strzały... Marcjan poczuł że chciałby być daleko kiedy Lodin sie o tym dowie. O ile już nie wiedział.
Czemu na takie przemyślenia zbiera mi się zawsze w najmniej odpowiednich momentach? Nie... to po prostu ktoś lub coś chce mi przeszkodzić w znalezieniu odpowiedzi w chwili oświecenia... - Marcjan odwrócił się od okna i omiatając wzrokiem zniszczenia w pokoju ruszył spokojnie w kierunku drzwi.[/i]

Esco 01-02-2007 23:54

- Niedobrze... niedobrze... - Brendan stal teraz z opuszczonymi rekami przygladajac sie poscigowi. Zdenerwowal sie troche do tego wszystkiego.
Postanowil zawrocic do domu i zobaczyc co robi Marcjan. W tym celu wykonal ponownie akrobatyczne przejscie przez ogrodzenie (choc mogl swobodnie obejsc je, gdyz byla w nim furtka kilkanascie metrow dalej) i ruszyl do frontowych drzwi.
Ciekawe czy Gangrel wogole zajarzyl cokolwiek z tego, co mu powiedzialem. Pewnie nie - jak zwykle. Wystarczy miec nieco szerzej otwarte oczy i uszy a juz nazwa cie slepcem i gluchym. Zobaczyl zamyslona twarz Marcjana w oknie. Znowu odplynal za daleko od brzegu. Heh... A to podobno ja jestem szurniety.
Wszedl do ciemnego przedsionka. Jego nadwrazliwy sluch znowu wychwycil cichy szmer w drewnianej boazerii domu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172