Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-09-2007, 20:37   #1
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
[Wampir: Mroczne wieki] Krwawy Księżyc

Prolog

Dnia, gdy księżyc krwią spłynie
i słońce czarne na niebie powstanie.
Dzień to gdy dzieci Kaina powstaną raz jeszcze.

I świat w zimno się obróci,
i wielka się burza przetoczy,
Gdy piorun rozpali ognie.

Kain powróci
I zwoła swe Dzieci do miejsca spotkania.
Na miejsce Miasta Pierwszego ich skusi.


W oświetlonej świecami komnacie piękna, wysoka brunetka w długiej zielonej sukni zamyka złotą księgę. Wstaje z fotela i odkłada ją na półkę. W blasku świec na grzbiecie mienią się dwa słowa ‘Księga Nod’. Wzdycha głęboko i z uśmiechem podchodzi do stojącego na przeciwko lustra mężczyzny. Ten obejmuje ją w pasie i razem upuszczają po kropli krwi na srebrną powierzchnię.

- Appareo imminentia. – mówią zgodnie.

Kilka sekund później odbicie zaczyna się rozmazywać i wirować. Po chwili są na pustkowiu i w oddali widzą siebie obok czterech postaci. Wszyscy stoją pod samotnym drzewem. Naciera na nich armię kilku tysięcy. Jeden z czwórki koncentruje się i połowa wojowników staje w płomieniach. Kobieta czyni ruch ręką i druga połowa pada na ziemię nieprzytomna. Wszystko znowu zaczyna wirować. Ostatnie co udało zobaczyć się parze to twarze wybranych. Lądują z powrotem w komnacie. Mężczyzna przenosi nieprzytomną kobietę na sofę. Sam udaje się do stolika i nalewa dwa kieliszki wina. Podchodzi do sofy, siada na niej i delikatnie budzi śpiącą. Ta otwierając powoli oczy i biorąc do ręki kieliszek mówi z uśmiechem:

- Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. – za chwilę jednak poważnieje – Coś się zmieniło od pierwszego razu... też to zauważyłeś?

- Tak, ale przyznaj, że na lepsze. – widząc jak towarzyszce wraca humor dodaje podnosząc kieliszek – Za nowe lepsze czasy.

- I za nas.

W cichej komnacie słychać jedynie odgłos odbijających się od siebie kieliszków na tle szmeru świec i widać dwie zamyślone postaci sączące powoli wino.

Następnej nocy. W tej samej komnacie i na tej samej sofie.

- Czyś ty zwariował? Myślisz, że to wystarczy? – mówiła kobieta podniesionym głosem.

- Ależ oczywiście. Już raz poskutkowało jakbyś zapomniała. – Na te słowa kobieta lekko się zaczerwieniła. - Miałbym stuprocentową pewność gdybyś mi tylko pozwoliła na...

- Nie ma mowy! Jeśli ten twój niedorzeczny sposób się sprawdzi to...

- No słucham wtedy co? – zapytał z niedwuznacznym uśmiechem brunet.

- Jak ty mnie czasami irytujesz. Może wprowadzimy małe zmiany?

- Nie będę zmieniał czegoś co od wieków się sprawdza.

- Właśnie widzę jak się sprawdza! – krzyknęła wzburzona, wstała z sofy i zaczęła przemierzać komnatę - A jak tym razem będą mieli więcej szczęścia? Nie mam zamiaru kolejny raz obrywać dla wyższego dobra! Poprzednio mało co nie zginęłam ostatecznie nie mówiąc o ...

Widać było, że krzyki kobiety zaczynają działać poważnie na nerwy mężczyzny. Wstał on z sofy, chwycił kobietę za rękę i obrócił w swoją stronę. Drugą chwycił ją za podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy, w których dało się teraz zauważyć płomienie. Wszystkie pochodnie lekko przygasły po nagłym porywie zimnego wiatru. Mężczyzna mówił cicho lecz dało się słyszeć każde jego słowo.

- Po pierwsze przestań się unosić. Po drugie pamiętaj o swoim miejscu. Nie chcę tu widzieć żadnych kolejnych napadów histerii. Rozumiemy się?

- Tak Panie. Przepraszam.


Rehlmion

Spora kamienna komnata. Jedynym źródłem światła jest powoli dogorywające palenisko po przeciwległej stronie pomieszczenia. Wiszący nad nim twój herb szlachecki od dawna przykuwa twoją uwagę. Nie widzisz już niczego poza nim. Jego połyskiwanie w płomieniach jest hipnotyzujące. Straciłeś już rachubę od ilu dni wpatrujesz się w złotego konia na czarnym tle. Nadal masz przed oczami tą masakrę, którą ujrzałeś po powrocie do domu. Pamiętasz zapach krwi po wejściu do zamku i tą przeklętą ciszę. Woń wyostrzającą twoje zmysły, prowadzącą cię nieuchronnie do doczesnych szczątków twojego ojca i matki. Panikę i bezradność gdy ojciec ostatkiem sił wydusił słowa:

- Porwali Synthię...

To w tamtym momencie poprzysiągłeś zemstę na tych bestiach. Nie wiedza od czego zacząć a raczej gdzie zacząć jej szukać doprowadziła cię do tego stanu. Minęły już dwa miesiące, tak dwa a ty nawet nie zauważyłeś kiedy.
Twoje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie zwróciłeś nawet na nie uwagi. Nie miałeś ochoty nikogo oglądać i z nikim rozmawiać. Przeniosłeś swój wzrok na ledwie już widoczny płomień w kominku. Pukanie się powtarza. Gdy znowu nie odpowiadasz, drzwi otwierają się powoli niemiłosiernie skrzypiąc. Dźwięk ten rani cię w uszy, za długo przebywałeś w tej ciszy.
Do komnaty wchodzi dziewczyna około dwudziestopięcioletnia. Pamiętasz ją jeszcze jak przez mgłę z czasów przed twoim wyjazdem. Kłania się i cicho jakby lękliwie mówi:

- Panie, list do Ciebie.

Po czym podchodzi i podaje ci kopertę po czym szybko wychodzi. Oglądasz gruby pergamin i pieczęć, na której znajduje się orzeł. Przypomina ci on jedną z rycin, którą widziałeś w książkach podczas swojej podróży żałujesz, że nie zwróciłeś na nią wcześniej uwagi. Z ciekawości przełamujesz pieczęć, treść listu jest po łacinie.

Drogi Rehlmionie,

Nie mieliśmy okazji się poznać ale wierz nam, że twoja sytuacja jest nam dobrze znana. Łączymy się z tobą w bólu. Żałujemy, że nie mogliśmy wcześniej zareagować ale nie jest jeszcze za późno. Twoja siostra została uprowadzona do dalekiego kraju zamieszkanego przez istoty bardzo podobne do nas a jakże przy tym inne. Nie zamierzamy się tu rozpisywać na wypadek gdyby list dostał się w niepowołane ręce. Udaj się do najbliższego portu i pytaj o Rzeźniczego Piotra. Pokaż mu załączoną mapę on już będzie wiedział co ma zrobić. Aha transportu on ci raczej za darmo nie zapewni więc lepiej zaopatrz się w sporą liczbę złota.

Twoi przyjaciele
M. & P.


Elena & Izrael

Chęci odnowienia potęgi zakonu doprowadziły was do Anglii. Podążając tropem świętych pism dotarliście aż za morze. Biblioteka, w której się zadomowiliście i spędzaliście teraz większość nocy nie przybliżyła was nawet o milimetr w odnalezieniu najpotężniejszego artefaktu zakonu – Świętego Grala. Nie poddajecie się jednak wiedząc, że to jego moc może tylko podnieść Templariuszy z prochu.

Elena


Popatrzyłaś na kilka jeszcze nie przeczytanych tomów. Sięgnęłaś po pierwszy z wierzchu. Było ci to już bez różnicy. Jak wspominał stary bibliotekarz były to trzy księgi podatkowe. Otworzyłaś na pierwszej stronie i zauważyłaś wypisane co do funta ilości zboża. Przerzucałaś dalsze stronice . Po kilku godzinach dotarłaś do końca. Chciałaś już ją zatrzasnąć za złością gdy twoją uwagę przykuł niewielki szczegół. Skórzana obwoluta w jednym miejscy odklejała się od okładki. Zaciekawiona podgięłaś ją i ku swojemu zaskoczeniu ujrzałaś pergamin. Rozłożyłaś go i ujrzałaś mapę terenu z wyraźnie zaznaczonym miejscem na którym znajduje się twierdza lub zamek. Ciężko było ci to określić. Miałaś ochotę skakać z radości w końcu był to jakiś ślad. Wtedy usłyszałaś pukanie do drzwi.

Izrael

Wziąłeś drugą księgę i pogrążyłeś się w lekturze. Nie było tam nic specjalnego. Usłyszałaś pukanie do drzwi. Chwilę potem wszedł stary mężczyzna koło pięćdziesiątki wcisnął ci do ręki pergamin i szybko się oddalił. Miałeś w głowie setki pytań a pierwszym z nich było „Kim jest ten starszy człowiek?”. Wybiegłaś szybko na korytarz jednak nikogo już tam nie było. Wróciłaś do komnaty i rozwinąłeś rulon.


Rzym 1120 a.d.
Drodzy Eleno i Izraelu,

Tak znamy wasze imiona. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później odnajdziecie to co znaleźliście. Nie mieliśmy okazji się poznać ale wierzcie nam, że wasza sytuacja jest nam dobrze znana. To czego tak poszukujecie jest w oznaczonym miejscu. Możecie się zapytać skąd o tym wiemy? Nie dziwimy się wam. Nie wiele osób wierzy pozytywnie w jasnowidzenie ale wierzcie nam to jest czysta prawda. Skąd niby znalibyśmy wasze imiona nieprawdaż? Nie zamierzamy się tu rozpisywać na wypadek gdyby list dostał się w niepowołane ręce. Chociaż bardzo w to wątpimy. Jeśli chcecie się dostać wiecie gdzie to udajcie się do najbliższego portu i pytajcie o Rzeźniczego Piotra. Pokażcie mu załączoną mapę on już będzie wiedział co ma zrobić.

Wasi przyjaciele
M. & P.



Ussera

Czas mijał ci powoli i spokojnie bez żadnych większych niespodzianek. Ze zdobywaniem pieniędzy nie miałaś jak zwykle większych problemów. Zaczynało cię to już jednak powoli nudzić. Czekałaś długo na Rezette ale ona też się nie zjawiła. Którejś nocy, kiedy przesiadywałaś w barze w portowym mieście we Francji obserwując swoją przyszłą zdobycz przysiadł się do ciebie pewien człowiek. Mianowicie był to mężczyzna wyglądający na jakieś trzydzieści lat. Dobrze zbudowany, ubrany jak żeglarz. Kiedy się do ciebie lekko uśmiechnął w blasku świec ujrzałaś jego kły. A więc też był wampirem.

- Witaj jestem Piotr. – przedstawił się. – Mam mały interes związany z twoją osobą.

Przybysz mówił nienaganną francuszczyzną i jego maniery też były na wysokim poziomie. Zdziwiło cię to trochę, ponieważ spodziewałaś się jakichś burknięć i ogólnego chamstwa.

- Właśnie wypływam na wyprawę do twojego rodzinnego kraju w interesach i potrzebuję tłumacza. Cena nie gra roli jestem całkowicie wypłacalny. Mam nadzieję, że nie odmówisz Rezetta i Magnus mówili o tobie w bardzo dobrym świetle.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:

Ostatnio edytowane przez Serpentia : 19-09-2007 o 20:40.
Serpentia jest offline  
Stary 19-09-2007, 22:50   #2
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Wieczór był długi, chłodny i nudny. Noc rozpoczynała się wolno a Use stawała się coraz bardziej zniecierpliwiona. Nic dziwnego, że zdecydowała się na prostą drogę do wieczerzy jaką planowała przywitać kolejną dobę - wizytę w karczmie. Bawiła się spokojnie kosmykiem czarnych włosów odganiając raz po raz zataczających się marynarzy.

Niespodziewanie usiadł naprzeciwko niej -spokojny i wysublimowany. Use skrzywiła się ironicznie do własnych myśli:"Przystojniak jakich mało!"

Witaj jestem Piotr. Mam mały interes związany z twoją osobą.

Uśmiech nie znikał z jego twarzy...
"Te kły! Cholera, a może tylko mi się wydaje?! On naprawdę ma kły!"
Dotknęła jego dłoni, jakby na przywitanie, w rzeczywistości jednak sprawdzając temperaturę jego ciała. "Trup." - pomyślała ze smutkiem mrużąc oczy.

Właśnie wypływam na wyprawę do twojego rodzinnego kraju w interesach i potrzebuję tłumacza. Cena nie gra roli jestem całkowicie wypłacalny. Mam nadzieję, że nie odmówisz Rezetta i Magnus mówili o tobie w bardzo dobrym świetle.

-Rezetta mówisz?

Dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się, lecz po chwili rzuciła badawcze spojrzenie nieznajomemu mężczyźnie. Jej oczy płonęły zielonym, niespokojnym ogniem - ujarzmiony płomień.

-Piotrze... - zreflektowała się po chwili - Jestem, jak zapewne wiesz od naszych wspólnych znajomych, dość... specyficzna w obejściu... - uśmiechnęła się słodko i dziewczęco - Oczywiście znam swój rodzimy język równie doskonale jak ty francuski... Powiedz mi jednak jak długa podróż planujesz. Mam w tych okolicach pewne zobowiązania. Rozumiesz mam nadzieję.
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 23-09-2007 o 14:05.
Wernachien jest offline  
Stary 20-09-2007, 21:44   #3
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
-Pan poczeka, my mamy z panem jakiś interes że pan mnie dajesz kątem jakieś papiery przepraszam ja pana? Proszę pana? - Izrael, niewysoki, szczupły żyd ruszył żwawo za nieznajomym jednak ten zniknął mu z pola widzenia. Niezadowolony, wrócił do Eleny dyndając radośnie swoimi pejsami. Podał z uprzejmą miną pergamin swojej uroczej towarzyszce i... czekał. Minęło kilka sekund konsternacji, kiedy oboje patrzyli na przekazany im przez enigmatycznego starca dokument. Izrael wyraźnie czekał żeby to ona rozwinęła owy zwój - jakby licząc że ewentualne reperkusje spadną na nią a nie na jego skromną osobę. Widząc zażenowanie na jej twarzy z niechęcią odebrał jej pergamin i ostrożnie go rozwinął mrucząc pod nosem coś, co zapewne było jakąś modlitwą której lepiej było się nie przysłuchiwać z racji jej bluźnierczości. Z pewnością złorzeczył autorowi, starcowi oraz ich potomkom do 7 pokolenia, tak na wszelki wypadek. Co ciekawe lejący się z litanii słów małego żyda jad dla jego towarzyszki wydawał się smakować niczym najsłodszy miód. Niewysoka postać w końcu bez większego entuzjazmu poradziła sobie z wiążącą zwój szarfą i rozpoczęła jego lekturę. Sama, nie dzieląc się zawartością z stojącą obok kobietą. Po skończeniu, wielce zniesmaczony oddał jej zwój oddając się studiowaniu załączonej mapy.

-Ajwaj... mam w domu taką mapę, ileż ja dałem za nią rubli temu przeklętemu ruskiemu pijanicy za nią, ach ile... no więc mam ja taką mapę że niby te całe Nippony i Indyje czy inne jak oni tu piszą Japonije są nakreślone tak jakoś na samym drugim jej końcu patrząc od nas, a w zasadzie od ziem Turków a do nich też spacerkiem nie mamy. Szczególnie zapadły mi w pamięć "tu żyją smoki" narysowane w połowie drogi oraz kilka sugestywnie naszkicowanych wirów też na przewidywanej trasie...-kupiec znowu zaczął swoją zwyczajową tyradę, co dla jego towarzyszki oznaczało że nie traktuje jej jako potencjalnego klienta/wspólnika/ofiary, niepotrzebne skreślić. Z pewną nadzieją w głosie dodał:

-Pani Eleno, my rozważmy czy opłaca się podejmować takie ryzyko? Trzeba na to wszystko by spojrzeć od zadniej strony może nawet - my tego przeklętego glinianego kubka nie dorwiemy, ale jak jest tak sakramencko daleko to żadne małe zakłamane chrześcijany nie dorwą go też. Opłaca się nam podejmować taką wyprawę? Lata całe to potrwa a ile niegodziwości, zgnilizny moralnej oraz zła ogólnie pojętego można by w tym czasie poczynić tutaj? -na młodej twarzy żyda, postarzanej przez bujny czarny zarost malował się przyjazny uśmiech charakterystyczny dla kupców, idiotów i psychopatów.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 22-09-2007, 16:05   #4
 
Sovgater Galin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodze
Po odczytaniu listu zrywa sie z miejsca i wzywa sluzaca. W momencie, gdy ona wchodzi do pokoju, Rehlmion, nie panujac nad glosem, krzyczy

-Szykuj dla mnie konia i moja zbroje!

Sluzaca, widzac wzburzenie Rehlmiona, odpowiada tylko -Tak, Panie- i wychodzi w pospiechu z pokoju. Rehlmion, nie potrafiac sie opanowac, wybiega z komnaty z blednym wzrokiem i mysla "Jeszcze bedziemy razem, obiecuje tobie Synthio, siostrzyczko moja". Przybiera na siebie zbroje. Siega do pasa, gdzie zawsze jest jego ulubiony miecz, wyciaga go, mamrocze cos pod nosem. Miecz zaczyna plonac, Rehlmion usmiecha sie pod nosem, przypomina mu sie okres, kiedy ojciec uczyl go walczyc tym mieczem, a pozniej na 16 urodziny dostal go na wlasnosc. Mruczy pod nosem -Jeszcze przypomnisz sobie swoje prawdziwe przeznaczenie, obiecuje-, po czym z okrzykiem na ustach

-Sprzedam wszystkie wioski-

Wybiega z zamku.I w tym momencie pojawia sie mysl, ile za nie dostanie, ale malo go to interesuje, byle by tylko starczylo na podroz. Wchodzi do stajni, siada na konia i jedzie do portu.
Jedyne, co moze zrobic, to szukac Rzezniczego Piotra po karczmach.
I wlasnie to robi
 
__________________
Tell me, what's wrong, i'll change it :D

Ostatnio edytowane przez Sovgater Galin : 22-09-2007 o 16:41.
Sovgater Galin jest offline  
Stary 24-09-2007, 00:06   #5
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Kobieta a właściwie młoda dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko.

- Mapę...Izraelu...powiadasz mapę - jej głos brzmiał jak najsłodsza muzyka, rozwinęła zwój i zatopiła się w lekturze, kiedy skończyła powoli podeszła do żydka.

Delikatnie nakręciła sobie jego pejs na palec, zbliżyła twarz do jego twarzy, jej oczy płonęły jakimś dziwnym fanatycznym blaskiem.

- To co ty żydzie nazywasz glinianym kubkiem, jest naszą najświętszą relikwią, to puchar w którym Maria Magdalena przywiozła jego krew, ta krew podobno nadal się w nim znajduje, wyobrażasz to sobie? Krew samego Chrystusa…- Setyka oblizała się wmownie – Cóż by to był za cudowny geszeft dla ciebie, a ja odzyskała bym naszą najważniejszą relikwię, no i ilu heretyków i dzikusów mogła bym nawrócić w trakcie takiej wyprawy, a ty mi w tym wszystkin pomożesz.

Dziewczyna jednym szarpnięciem wyplątała palec z pejsów żyda.

- Pakuj manatki drogi Izraelu przed nami daleka podróż! – powiedziała twardo, odkładając pergamin na stół.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 24-09-2007 o 01:50.
MigdaelETher jest offline  
Stary 24-09-2007, 20:25   #6
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Ussera

- ... Rozumiesz mam nadzieję.

- Ależ oczywiście, że rozumiem. Wiem, że jest to długa i wymagająca podróż. W jedną stronę zajmie nam około roku z powodu kilku postoi w Afryce. Wiesz interesy i te sprawy...

Przerwał, podniósł rękę i uczynił nią ruch w powietrzu. Po chwili przybiegła dziewka z dwoma kielichami wypełnionymi czerwoną cieczą. Wziął jeden z nich i ruchem ręki zaprosił cię do wzięcia drugiego. Wypił jeden łyk i uśmiechnął się w twoją stronę kolejny raz.

- Więc jak to będzie moja droga?

Rehlmion

Służący mocno zdziwieni osiodłali ci konia, przygotowali zbroję i pomogli ci się w nią ubrać. Ty nie zwracałeś na nich jednak uwagi.

- Panie dokąd jedziesz?

- Kiedy wrócisz?

To jedne z wielu pytań które ci zadawali ty jednak zdawałeś się ich nie słyszeć. Gdy tylko byłeś gotowy wskoczyłeś na konia i ruszyłeś przed siebie. Kiedy zbliżał się świt znalazłeś na szczęście jakąś jaskinię, w której mogłeś się skryć. Tuż przed zaśnięciem kiedy rozmyślałeś co zrobić dalej odezwał się twój zdrowy rozsądek.
Nie znalazłem kupca na wioski tylko wyparowałem z zamku jak ostatni napalony idiota. Nie dałem służbie żadnych poleceń co mają robić na czas mojej nieobecności. I najważniejsze jak w ogóle wygląda ten Piotr...
Twoje myśli skończyły się wraz z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca.

Elena

'Gliniany kubek' jak on śmie? - zastanawiasz się. - Czy on nie wie jaka w nim moc drzemie? Rozpoczynasz namawiać towarzysza na podróż. Kiedy widzisz, że niezbyt go przekonujesz. Nadal jakby się waha i coś rozpamiętuje. Po dość długiej chwili milczenia kładziesz pergamin na stole, mówiąc stanowczo i twardo:

- Pakuj manatki drogi Izraelu przed nami daleka podróż!

Kierujesz się w stronę wyjścia by szykować się do drogi. Wiesz, że niezależnie od tego czy on się zgodzi czy nie i tak popłyniesz.

Izrael

Po wypowiedzi Eleny zaczynasz więcej myśleć o 'glinianym kubku' a raczej jego zawartości. Musisz przyznać, że krew Chrystusa brzmi interesująco. Pamiętasz jednak, że wyprawa jest niebezpieczna znasz te tereny z opowieści innych. Wiry, smoki i pół kobiety pół ryby nie brzmią zachęcająco. Ale może warto zaryzykować?

- Pakuj manatki drogi Izraelu przed nami daleka podróż!

Twarde słowa towarzyszki wyrwały cię z zamyślenia.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
Stary 24-09-2007, 21:10   #7
 
Sovgater Galin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodzeSovgater Galin jest na bardzo dobrej drodze
Gdy tylko sie obudzil, wrocil do zamku. W karczmie, ktora lezala niedaleko zamku, staral sie znalezc kupca na wioski, za ktore ma zamiar wyruszyc w podroz. Z zamku wyslal 5 ludzi ze sluzby, aby rozpytywac sie o Rzezniczego Piotra.
 
__________________
Tell me, what's wrong, i'll change it :D
Sovgater Galin jest offline  
Stary 24-09-2007, 22:07   #8
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
-Rok? - dziewczyna otworzyła szeroko oczy i z niedowierzaniem pokręciła głową.

Tak, Wampirom czas biegł inaczej. Tylko 365 przespanych dni. Krótkie, gorące noce. Daleko od problemów, daleko od nudy, daleko od całego tego dziwnego miejsca, w którym wszystko już zdobyte. Świat w zasięgu ręki.

Tak naprawdę nie do końca wiedziała, gdzie jest Afryka, ale miała pewność, ze jest ogromnym i ciekawym krajem, skoro Piotr planował zatrzymać się tam kilka razy. Przez moment wahała się by spytać co to za miejsce, ale obycie mężczyzny siedzącego naprzeciwko speszyło ją zupełnie.

Piotr uśmiechnął się i delikatnie przechylił jeden z kielichów, które właśnie przyniosła służąca. Podsunął bliżej niej drugi i zachęcił szarmanckim gestem.

-Ja od Przem... od pewnego czasu nie mogę pić wina. - Use uśmiechnęła się łagonie i smutno - Dziękuję jednak. Doskonale pocelowałeś Panie w moje gusta - wciąż lubię wino. Forma może się zmieniła, ale ten posmak pozostaje bez względu na wszystko.

W jej oczach zatańczyły iskierki.

-Powiedz mi Pierre... - uśmiechnęła się z przekąsem wymawiając jego imię z przesadnie francuskim akcentem - Co z tego wszystkiego, oprócz pieniędzy rzecz jasna, będę miała? Chcesz mnie zabrać daleko od bezpiecznego schronienia. Jak wygląda Twoja obstawa? Jesteś bardzo pewny siebie....
 
Wernachien jest offline  
Stary 02-10-2007, 01:27   #9
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Elena zabrała z krzesła opończę z kapturem, podeszła do drzwi i otworzyła je z impetem. Chłodna morska bryza owionęła jej twarz, odwróciła się i spojrzała na swego towarzysz.

- I co, zamierzasz mnie teraz opuścić Izraelu?! - wampirzyca zaakcentowała ostatnie słowa, poczym odwróciła się i powoli zaczęła schodzić kamienistą dróżką w stronę zabudowań.

Biblioteka stał na niewielkim wzniesieniu za miastem, nocne powietrze było rześkie i przepojone zapachem morskiej soli i wodorostów, kiedy była w połowie drogi tuż za plecami usłyszała ciche postękiwania i charakterystyczne "Ajwaj...".Uśmiechnęła się złośliwie i tylko przyśpieszyła kroku, po kwadransie znajdowali się już w porcie. Elena zatrzymała się gwałtownie żydek prawie wpadł na nią.

- Mój drogi bądź tak dobry i wypytaj się o tego Rzeźnickiego Piotra, bo damie nie wypada pytać o takie plugawe rzeczy - uśmiechnęła się do niego słodko, gładząc po zarośniętym policzku.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 02-10-2007 o 01:33.
MigdaelETher jest offline  
Stary 10-10-2007, 22:46   #10
 
Serpentia's Avatar
 
Reputacja: 1 Serpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znanySerpentia wkrótce będzie znany
Rehlmion

W karczmie znajdowali się sami wieśniacy nawet gdyby chcieli nie mieli by za co kupić twoich wiosek.
Po tygodniu wrócili twoi ludzie z wieściami, których nie chciałeś usłyszeć. W żadnej z twoich wiosek nie wiedzą nic o Rzeźniczym Piotrze.

Ussera

- Czy ja jestem pewny siebie? No cóż można zaryzykować takie stwierdzenie. Ja jednak nie porywam się na coś czego wiem, że nie dokonam.

Zamilkł na moment w którym to namiętnie oglądał kielich jakby zobaczył coś pięknego. Po chwili zdał sobie sprawę z dłuższej już ciszy.

- Przepraszam zamyśliłem się na chwilę. Obstawa, powiadasz? Jest na pewno odpowiednia trzy statki na każdym około czterdziestu mężczyzn. Nie masz się jednak czego obawiać z ich strony.

Elena i Izrael

Od miejscowych marynarzy dowiedzieliście się ze Piotr będzie w mieście za jakieś dwa trzy tygodnie. Nie mogli podać dokładnej daty. Opisali wam go jako mężczyznę wyglądającego na jakieś trzydzieści lat. Dobrze zbudowanego. O charakterze niezbyt pasującym do zawodu jaki wykonywał. Posiadającego lepsze i gorsze dni. Czasami jest wzorowym elegantem a innym barbarzyńcą. "To pewnie przez te dalekie wyprawy. Nikt nie pozostanie zdrowy na umyśle mając do czynienia z demonami i potworami" zwierzył się jeden z majtków.
Zadowoleni stwierdziliście, że macie jeszcze dwa tygodnie by przygotować się do wyprawy.
 
__________________
:swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir:
Serpentia jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172