Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-02-2008, 00:00   #21
 
Cyrus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
To było dzisiaj. Dzisiejszy dzień miał wszystko zmienić… na lepsze? Śmierć sąsiada nie wstrząsnęła by Janem tak bardzo, gdyby nie fakt, że stało się to dzisiaj. Właśnie teraz kiedy Jan nie był w najlepszej kondycji emocjonalnej. Z obrzydzeniem odwrócił wzrok od ciała nieboszczyka. Poczuł nagły zawrót głowy. Odnalazł plecami ścianę i zsunął się na ziemie siadając bezwładnie rozrzucił nogi szeroko. Jego oczy zaczęły się szklić, ale opanował to. Niechciał wyjść na mięczaka przed Olą. Nie jest zresztą mięczakiem, tylko dzisiejszy dzień naprawdę nienależny do jego najlepszych.
Z wysiłkiem podniósł wzrok z podłogi i spojrzał jeszcze raz na twarz trupa. Szybko ponownie odwrócił wzrok. Tym razem spojrzał w oczy Oli, tak jakby szukał tam nadziei, odpowiedzi na pytanie: Co mogło się stać.
Nie odnalazł tam niestety odpowiedzi skupił się więc na swoim telefonie wciąż trzymanym w ręku.
Po plecach przeszedł go nienaturalny dreszcz. Owinął się szczelniej bluzą. W mieszkaniu zrobiło się niewiarygodnie chłodno. Jan roztarł skostniałe nagle dłonie aby ich drrzenie nie przeszkadzało podczas wyboru numeru na pogotowie i policję.
Prawdopodobnie aby przerwać męczącą go ciszę zagadnął Olę:
- Dobra, ja nie jestem kujonem, już w ogóle fiza, biola i technika mi nie wychodzi. Ale chciałbym, kur…, to znaczy, do jasnej cholery wiedzieć co się tutaj stało? I jak to się stało?
Co o tym myślisz Ola? O, sorry, mogę w ogóle tak? Po imieniu? Może jeszcze nie wiesz ale ja jestem Jan, możesz mi mówić Janek.-
wyciągnął rękę do sąsiadki z którą jakoś nigdy wcześniej niemiał okazji zamienić słowa.
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?
Cyrus jest offline  
Stary 21-02-2008, 18:40   #22
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Dziewczyna nacisnęła klamkę i uchyliła drzwi. Ku jej zadowoleniu drzwi nie były zamknięte, więc nie było większego problemu. Pierwszą rzeczą, którą Ola zauważyła był niezwykły porządek w mieszkaniu. Zielonookiej zrobiło się lekko głupio, gdyż jej mieszkanie było istnym pobojowiskiem i właściwie wstyd zaprosić tam kogokolwiek. Nawet starszego sąsiada. Wtem zza drzwi obok wyszedł jakiś chłopak. Widziała go kilka razy, nie przeszkadzał jej nigdy. Uśmiechnęła się mimo jego nieschludnego stroju.

-Cześć! Co się mogło stać panu Gruszczyńskiemu? Może mogę jakoś pomóc? Zadzwonić po pomoc?- spytał bardzo miło co ucieszyło dziewczynę. Dostrzegła w jego dłoni telefon.

- Na razie dziękuję, ale telefon może się przydać. Przepraszam jeśli narobiłam hałasu, ale trochę się zmartwiłam tym hukiem... - wytłumaczyła zaniepokojona i przekroczyła próg mieszkania Gruszczyńskiego. Aleksandra uważnie rozglądała się po mieszkaniu wciąż nawołując starszego człowieka jednak nie dostała odpowiedzi. Wzrokiem przeszukała już każde pomieszczenie i zostało jej już ostatnie, a był to duży pokój. To, co tam zastała wykraczała poza wszelkie granice świata realistycznego. Nawet w najokrutniejszych, i najbardziej krwawych horrorach nie widziała "czegoś takiego". Twarz Pana Radosława została pokaleczona dogłębnie drobinkami szkła. I pomyśleć, że będę to wyjmować - przeszło jej przez myśli jednak skarciła się za to, bo to nie był czas na takie przemyślenia. Dla spokoju duszy Aleksandra sprawdziła puls sąsiada, jednak nie wykryła go. Nie wiązała nawet nadziei z tym, że mógłby żyć, ale musiała sprawdzić. Wtem zauważyła, że chłopak, który wszedł za nią załamał się tym niesympatycznym widokiem. Co prawda martwe ciało, pokaleczone w taki sposób było czymś strasznym, jednak Ola wolała zachować profesjonalizm. Nie miała do czynienia z takim przypadkiem, ale mimo zdenerwowania starała się zachować spokój. Dziewczyna usłyszała głos chłopaka.

- Dobra, ja nie jestem kujonem, już w ogóle fiza, biola i technika mi nie wychodzi. Ale chciałbym, kur…, to znaczy, do jasnej cholery wiedzieć co się tutaj stało? I jak to się stało?
Co o tym myślisz Ola? O, sorry, mogę w ogóle tak? Po imieniu? Może jeszcze nie wiesz ale ja jestem Jan, możesz mi mówić Janek.- powiedział i wyciągnął rękę do sąsiadki. Kobieta podeszła do młodego chłopaka i kucając przy nim uścisnęła mu dłoń. Wiedziała, że ta chwila nie jest dobra na to by się kłócić o to, że ona ma już 25 lat i nie jest dla byle kogo zwykłą Olą. Starała się podejść do wszystkiego w sposób, który znacznie uspokoiłby Janka.

- Tak, oczywiście. Ola. Tak po prostu. Słuchaj Janek, czy mógłbyś teraz przejść do kuchni i zadzwonić na Pogotowie i Policję? To nie jest zbyt przyjemny widok i zdaje sobie z tego sprawę, dlatego też sądzę, że tak będzie najlepiej, hm? To jest zwykły wypadek. Prawdopodobnie napięcie i przeciążenie elektryczne sprawiło, że wystąpiło zwarcie i siła wybuchu rozbiła szkło telewizora, które wbiło się w twarz mężczyzny. Być może miał twarz zbyt blisko odbiornika, i to dlatego? To nic, naprawdę...zwykły wypadek. - Aleksandra starała się uspokoić chłopaka mimo iż sama nie do końca wierzyła w to, co mówi. Wstała na równe nogi i podała chłopakowi rękę by pomóc mu wstać.

- To pójdziesz zadzwonić, dobrze? A ja tu zostanę...chciałabym jeszcze, to znaczy...zadzwoń Janku. - dokończyła i gdy chłopak już wyszedł zaczęła przyglądać się przewodom telewizora zaś następnie ukucnęła przy sprzęcie jakby chcąc wcielić się w niego. Skierowała twarz w tym samym kierunku w jaki skierowany był ekran i starała się zrozumieć siłę wyrzutu szkła. Nagle poczuła niemiły chłód. Rozejrzała się czy przypadkiem nie jest otwarte okno.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 26-02-2008, 16:09   #23
 
Cyrus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
Jan dźwignął się ociężale na równe nogi i spojrzał dziwnym wzrokiem na Olę.
„Wypadek?” - pomyślał. A może i wypadek. Zresztą ma racje. To nie moja sprawa, nie powinienem się przejmować. Mam teraz własne zmartwienia.- rozprostował się i odetchnął. Zwrócił się do Oli:
- Masz racje Ola. Pójdę zadzwonić po pomoc. Będę na klatce schodowej. Zapale sobie jeszcze. Jeśli chcesz to mam jeszcze jedną fajkę.- powiedział i nie czekając na odpowiedź wyszedł.
Rozmowa z policją i pogotowiem poszła gładko. Jan miał już doświadczenie w rozmowie z policją, w odpowiadaniu na pytania jakie zadają.
Zdecydował się nie wchodzić spowrotem do mieszkania pana Gruszczyńskiego. Czekał na pogotowie na klatce. W spokoju i zamyśleniu. Oparł się o ścianę i założył ręce na klatce piersiowej.
W duchu cieszył się, że coś oderwało go od myślenia nad problemami dnia dzisiejszego. Choć wiedział, że to nie sprawi, że one znikną. Ciężar telefonu do dziewczyny ciążył na jego barkach niczym stos cegieł.
Myślał też o Oli. O tym jak go potraktowała i w jaki sposób patrzyła na niego. Nieco jak na jakiegoś gówniarza. Jednak Janek niemiał dzisiaj siły na jakiekolwiek awantury. Przykro mu jednak było bo znowu otaczają go przemądrzali dorośli na każdym kroku wypominając mu jego głupotę. To, że ktoś jest dorosły nie znaczy wcale, że jest mądrzejszy od innych. Jan wcale Niechciał być dorosły. W głębi czuł, że nie jest gotowy na dorosłość jaką niesie ze sobą, żeby daleko nie szukać- ojcostwo.
I wtedy jakby uświadomił sobie jakiego piwa sobie naważył.
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?

Ostatnio edytowane przez Cyrus : 26-02-2008 o 16:15.
Cyrus jest offline  
Stary 01-03-2008, 11:49   #24
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ola uważnie przyjrzała się kabelkom telewizora. Sprawdziła wszystkie połączenia oraz kontakt, który wydawał się być jak najbardziej sprawny.

- Może to był jakiś nagły impuls elektryczny? - szepnęła do siebie z namysłem. Zarzuciła włosy na tył by nie przeszkadzały jej jednak to nie pomogło. Aleksandra nie zauważyła niczego oczywistego co mogłoby wyjaśnić zajście. Nie była detektywem ani nie pracowała nigdy w policji. Nie znała się na tym, a jednak próbowała. Chyba naoglądałam się zbyt wielu horrorów - pomyślała gdy nagle usłyszała głos zza siebie.

- Masz racje Ola. Pójdę zadzwonić po pomoc. Będę na klatce schodowej. Zapale sobie jeszcze. Jeśli chcesz to mam jeszcze jedną fajkę.- powiedział Janek. Dziewczyna odwróciła tylko głowę w jego stronę i kiwnęła znacząco.

- No OK. - rzekła krótko a gdy chłopak wyszedł skrzywiła się lekko. No proszę, teraz wiemy kto zasmradza nam klatkę schodową...a ja potem muszę się przebijać przez te kłęby dymu i cuchnę w pracy jak jakaś nałogowa palaczka spod monopolowego. Świetnie - przeszło jej przez myśl gdy starała się wyjaśnić całe to zajście.
Nic nie mogła zrobić, bo nic nie dało się zrobić. Widocznie cała ta sytuacja przerastała jej możliwości. Wiedziała, że prawdopodobnie to do jej kostnicy trafi ciało Pana Gruszczyńskiego i to ona będzie musiała wyjmować mu te kawałki szkła z całej twarzy. Czuła, że to będzie dłuuuga noc. Stanęła w korytarzu mieszkania Pana Radosława. Nie miała zamiaru wychodzić teraz na klatkę schodową wiedząc, że zapewne już cuchnie tam dymem papierosowym. Oparła się o ścianę i wbiła wzrok w okno znajdujące się nad ciałem Gruszczyńskiego. Zupełnie nie miała pojęcia czemu tak ślepo patrzy w tyn jeden punkt. Przecież nic tam nie widziała poza deszczem i ciemnymi chmurami. Chciała usiąść, ale z drugiej strony te okno...patrzyła na nie i patrzyła zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, że robi to całkowicie bezsensownie. Miły był jako sąsiad. Taki spokojny i cichy...ech, ludzi spotyka takie nieszczęście... - pomyślała wzdychając ciężko.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 02-03-2008, 14:40   #25
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
O szyby rozbiła się kilka samotnych kropel, doskonale było to słychać w cichym teraz mieszkaniu. Nawet tykanie zegara wydawało się głośne i odbijało się echem po pokojach. Po chwili na klatce schodowej było słychać ja Jan wzywa policję i pogotowie, chociaż panu Gurszczyńskiemu nic już nie pomoże, odszedł na spotkanie ze świętym Piotrem. Tak oczywiście mogli myśleć Ci, którzy nie wiedzieli kim naprawdę był Radosław.

A wyglądał teraz bardzo spokojnie. Co prawda jego twarz wykrzywiał grymas bólu, ale i tak wyglądał spokojnie. Gdyby nie zmasakrowana twarz można by pomyśleć, że śpi, tylko śni mu się jakiś koszmar. I tak miał dość szybką śmierć, mogło go spotkać wiele innych nieprzyjemnych rzeczy.



Policja przyjechała pierwsza. Inspektor Tomasz Koliński wypytał was o wszystko co się tutaj działo: kiedy usłyszeliście huk, ile czasu zajęło wam dotarcie do Gruszczyńskiego, czy niczego nie dotykaliście i czy nie wiecie czy pan Radosław miał rodzinę. Smutne było to, ze sąsiad którego mijaliście na klatce, był wam właściwie obcym człowiekiem, nie wiedzieliście czy ma kogoś bliskiego, a w każdym razie nie widzieliście żeby ktoś go odwiedzał.

Policjanci zrobili pełno zdjęć miejsca zdarzenia, poprosili was abyście zgłosili się w najbliższym czasie na komisariacie by potwierdzić zeznania, chociaż pewnie był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Gdy inspektor Koliński rozmawiał z wami przyjechała karetka i zabrała ciało. Dla Janka był to ostatni raz gdy widział swojego sąsiada, ale Ola wiedziała, że będzie go jeszcze oglądać.

Oczywiście gdy pod budynek zajechała policja zleciało się pełno gapiów. Kilka osób stało na chodniku czekając co się będzie działo. Wszyscy sąsiedzi powychodzili na klatkę i stali na schodach niby tak przypadkiem obserwując bo akurat mieli ochotę spotkać się i pogadać. Jedne sąsiad z górnego piętra nawet wyszedł z psem na spacer... dwa razy, chociaż na ogół chodził z nim tylko rano i wieczorem.

O godzinie 18 wszelkie służby rozjechały się w swoje strony a sąsiedzi pochowali się do domów. Wy również weszliście do środka. Nagle zrobiło się tak cicho, znowu tak cicho. Wręcz nienaturalnie. Robiło się już ciemno, więc zapaliliście światło, ale wydawało się wam jakieś bledsze niż zawsze. I nadal było cicho. Aż usłyszeliście płacz dziecka, podobny jak przedtem tylko bardziej wyraźny, jakby to dziecko było w pokoju obok. Ze strachem rozejrzeliście się po mieszkaniu, ale nie było tam nikogo innego. Ten dziwny płacz wciąż odbijał się echem w waszych umysłach, chociaż już dawno ustał. I mieszał się ze wspomnieniem krzyku, który wydał dziś z siebie Radosław. Chyba nie będziecie dziś dobrze spali.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 07-03-2008, 00:29   #26
 
Cyrus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cyrus nie jest za bardzo znany
Drzwi do mieszkania Jana zamknęły się z tyłu za nim. Przeszedł przez korytarz mieszkania skupiając się głównie na tym aby utrzymać swoją głowę na tyle wysoko aby trafić na sofę. Postanowił się trochę zdrzemnąć. Był przeraźliwie zmęczony. Już od paru dni nie wysypiał się dobrze. Tak i tym razem coś nie pozwalało mu zmrużyć oczu. Analizował w myślach cały dzisiejszy dzień jak również wczorajszy.
I jeszcze ten płacz.
-Co to jest, do jasnej cholery? I dlaczego jest tutaj tak kórewsko zimno?-Wstał i roztarł zziębnięte ramiona. Zaczął bez celu chodzić po domu bez skutku próbując się rozgrzać. Dotknął ręką kaloryferu i ze zdziwieniem stwierdził, że jest ciepły.

-Hmm… muszę być bardzo osłabiony. Kurde głodny jestem, kiedy ta moja matula wróci w końcu do domu? Co tu jest tak pusto? O tej godzinie wszyscy z reguły są w domu.- Zaczął się nieco niepokoić.

- Z całą pewnością mają jakieś plany o których nie wiem.- Poszedł do kuchni i zajrzał do lodówki. Pusta. Zajrzał do paczki fajek, też pusta. Z kieszeni wyciągnął garść pogniecionych banknotów.

- Na szczęście niedawno była wypłata i jeszcze wszystkiego nie przejebałem.
Zakluczył mieszkanie i zbiegł po schodach na dół. Zanurzył się w noc chroniąc się przed deszczem naciągając na głowę kaptur.
Mijał ludzi na ulicy nie patrząc na ich twarze. Wiedział, że i oni nie spojrzą na jego. Odkąd ogolił głowę i zaczął nosić bluzę i szerokie spodnie to każdy przecięty człowiek mijając go patrzył tylko przed siebie.
Stojąc w kolejce czuł jak mokre ubranie oblepia powoli jego ciało nasiąkając deszczem. W nocnym jak zwykle panował tłok.

- Dwie paczki Caro bez filtra. Coś jeszcze?- Zapytał ekspedient. Jan chwilę milczał nie spuszczając wzroku z puszek piwa.
- Tak, chleb, margarynę i dżem truskawkowy.- wymamrotał po chwili.
- Słucham?
- Dwa sześciopaki LECHA.-
Powiedział tym razem pewniej i głośniej.

Wychodząc ze sklepu trafił oczywiście na kumpla. „Kosa”, bo taką miał ksywę, zawsze szukał okazji do popicia i od razu dostrzegł zgrzewki w przezroczystej siatce.
- No siemka. Słyszałem, że ostro wpierdoliłeś wczoraj Ciupie. Że jeszcze chodzi ze szwami i sińcami, że o mało niemiał wstrząśnięcia mózgu. I co? Znowu miałeś nockę na posterunku?
O? Idziesz gdzieś na imprezę? Może pójdę z tobą? Postawisz kumplowi, co?-
powiedział zacierając ręce.
- Wybacz Kosa ale nie tym razem. Naprawdę nie mam teraz nastoju. Sorry.- odrzekł Jan nie zatrzymując się nawet.
- Sorry? Może jak kiedyś znów będziesz spierdalał przed metalami albo innym ścierwem to ja będę zmuszony powiedzieć: Sorry, nie tym razem. Niewdzięczniku ty jeden. Spierdalaj!

Z powrotem w mieszkaniu, nim się obejrzał została mu już tylko jedna puszka a w popielniczce znów się przesypywały niedopałki papierosów.
I znowu ten płacz.
Jan, tym razem wkórwiony nie na żary wstał z fotela, zachwiał się i oparł o stół. Ruszył chwiejnym krokiem w stronę korytarza.

-Zwykle nierobie afer w kamienicy, ale ktoś musi kórwa to dziecko uciszyć!
 
__________________
When the man meets force that he can not destroy, he destroys himself instead.
What from of plague are you?

Ostatnio edytowane przez Cyrus : 07-03-2008 o 00:51.
Cyrus jest offline  
Stary 21-03-2008, 11:06   #27
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Aleksandra zupełnie zapomniało o tym, że miała zrobić sobie herbatę. Gdy wszystko już w miarę ucichło dziewczyna weszła do swojego mieszkania i wzięła ciężki wdech i zamknęła starannie drzwi. Po dzisiejszym dniu stwierdziła, że będzie zawsze pilnować by drzwi były szczelnie i dokładnie zamknięte. Wolała nie ryzykować. Nie chciałaby wyglądać tak jak Pan Gruszczyński nawet gdyby miała już nie żyć i nie miałaby nic do powiedzenia na temat swojego wyglądu. Co prawda wiedziała, że śmierć sąsiada nie była spowodowana niezamkniętymi drzwiami choć z drugiej strony…faktycznie, były otwarte! Jak to możliwe, że wcześniej nie zwróciła na to uwagi, że…umknęło jej to!
Z przejęcia i zaabsorbowania się całą tą sprawą Aleksandra nie zauważyła nierówności na przedpokojowym dywanie i dając leniwy krok wprzód potknęła się lądując z hukiem czołem na framudze portalu z przedpokoju do salonu. Wydała z siebie krótkie „Aua” i dziwnie zaszumiało jej w głowie. Przystawiła sobie otwartą dłoń prawej ręki do czoła i chwiejnym ruchem ruszyła w kierunku kuchni. Gwałtownym ruchem otworzyła zamrażalnik i wyjęła z niego torebkę groszku z marchewką poczym przyłożyła ją sobie do obolałego miejsca i włączyła wodę na herbatę. Stała tak przez chwilę opierając się jedną ręką o kuchenny blat a drugą podtrzymywała mrożonkę. Była całkowita cisza, zupełnie nienaturalna, jednak Oli nieco ona umknęła ze względu na szum jaki aktualnie panował w jej głowie. Nagle kobieta usłyszała dziwny dźwięk przypominający płacz dziecka. Zmarszczyła brwi i pokiwała przecząco głową.

- O nie, tylko nie kotka w rui! Znowu się drze… – wymamrotała i ruszyła w kierunku okna by go zamknąć jednak o dziwo było ono już zamknięte. Chora sytuacja stawała się drażniąca, na tyle drażniąca, że Aleksandra zrobiła sobie herbaty uspokajającej zamiast zwykłej. Wzięła szklankę i usiadła przy stole nie rozstając się z mrożonką, która robiła się coraz cieplejsza. Oczy zaczęły jej się zamykać gdy nagle po raz kolejny usłyszała ten sam płacz. Ocknęła się szybko gdyż zaczęło towarzyszyć temu dziwne poruszenie na klatce schodowej. Podbiegła na palcach do drzwi uważając na leżące na podłodze rzeczy i wyjrzała przez wizjer.

- No tak, dzieciak teraz będzie się awanturował pewnie. Szkoda mi go trochę…jego matka to chyba alkoholiczka…cały dzień sam siedzi w domu. Pali papierosy. Biedny. Zaraz zaraz…co on tak się chwieje? – szepnęła jakby sama do siebie i wróciła do herbaty. Nie chciała się wtrącać, nie było to w jej stylu. Odłożyła mrożonkę do zamrażalnika i sprawdziła czy wszystko zrobiła dokładnie.

- Lodówka zamknięta, okna zamknięte czajnik...a nie herbata już zrobiona...hmm, to chyba tyle - mruknęła sama do siebie gestykulując rękami. Wzięła niedokończoną herbatę do sypialni i położyła ją na stoliku nocnym. Położyła się na łóżku i przytuliła do dużej, pluszowej żyrafy.

- Zamknę sobie na chwilę oczka, wiesz żyrafko? A wiesz kto na mnie będzie czekał w pracy, hm? Pan Gruszczyński…jak nigdy przedtem złoży mi wizytę. Szkoda, że nie zrobił tego za życia. Nie ładnie z jego strony, czyż nie? – szepnęła i uśmiechnęła się jakby od niechcenia. Chciała jakoś się rozluźnić co nawet nieźle jej wyszło. Przymknęła oczy wtulając się w maskotkę.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 12-04-2008, 14:34   #28
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Aleksandra ledwo zdążyła zamknąć oczy jak usłyszała krzyki dochodzące z klatki schodowej. No nie, czy dzisiejszy dzień nigdy się nie skończy? To jakaś paranoja.

To Jan urządzał na klatce głośne pogaduszki. Coś mu nie pasowało, i postanowił coś z tym zrobić. Najpierw zaczął wydzierać się w stronę niższego piętra:
- Niech ktoś już uciszy kurwa to dziecko do jasnej cholery!

Jakiś mężczyzna wyszedł z mieszkania i spojrzał zdziwiony w kierunku wyższego piętra po czym odpowiedział:
- Panie, coś pan, zgłupiał?
- To u pana płacze dziecko?
- Jakie dziecko? przecież tu żadne dziecko nie płacze?
- To co się kurwa interesujesz?

Jan pomyślał że w takim razie ten płacz musiał dochodzić z góry. Skierował się w tamtą stronę.
- Uciszycie kurwa tego bachora?

Zza jakiś ciemnych drzwi wyłoniła się kobieta po pięćdziesiątce.
- Co jest?
- Niech pani uciszy swoją wnuczkę, człowiek chce spokoje w domu pobyć - wybełkotał.
- Czy ja wyglądam jakbym miała wnuczkę!? - wydarła się na Jana.
-Tu gdzieś jakie dziecko płacze - chłopak rozgląda się paranoidalnie.
- Ty coś piłeś synu? - popatrzyła podejrzliwie - lepiej idź spać.

Mamrocząc przekleństwa pod nosem Jan wrócił powolnym krokiem na piętro, zatrzymał się przed swoimi drzwiami i jeszcze raz nasłuchiwał. Jednak już żaden płacz nie doszedł do jego uszu. Tymczasem na klatce dało się słyszeć jakieś kroki. To mama Jana wracała do domu i zastała syna w kapciach na klatce.
- Co ty tu robisz Janek?
- Ooo... cześć mama, aaa... nic. Wydawało mi się, że coś słyszę...
- Aha. No to wchodź do środka nie będziemy tak na korytarzu stali

Zniknęli za drzwiami i na klatce znowu zapanowała cisza. Ale w mieszkaniu Oli cisza właśnie została zmącona. Leżąca na szafce komórka zaczęła wibrować i dało się słyszeć jej dzwonek. Gdy Ola już do niej dochodziła i miała ją chwycić, przestałą dzwonić. Dziewczyna spojrzała na wyświetlacz by zobaczyć kto dzwonił, ale nie było tam zwyczajowego napisu: 1 połączenie nieodebrane. Była po prostu tapeta, jakby nikt przed chwilą nie dzwonił. Ola dla pewności sprawdziła ostatnie połączenia. Nie, nikt przed chwilą nie dzwonił! Dziewczyna żałowała, że nie zdążyła zerknąć jaki numer był na wyświetlaczu, gdy komórka jeszcze dzwoniła.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172