Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-01-2008, 01:23   #21
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Richard rozłożył ręce w geście łączącym bezradność i zszokowanie. Podobne uczucia wyrażała jego twarz i lekko otwarte usta. Po chwili jednak zacisnął mocno szczęki, wyprostował ramiona wzdłuż ciała i spojrzał na Maxima.
No dobra, staruszku, drugi raz tego dnia masz szansę uratować czyjeś życie. A nie ma jeszcze dziesiątej. Postaraj się i powiedz coś mądrego. Żeby mu w kości poszło! Siłą go nie wezmę, jeszcze mnie plecy bolą- pomyślał, starając się wyczytać coś pomocnego z twarzy Maxima.
Maximie!- nieomal krzyknął, przerywając milczenie-Nie wiem, co się z Tobą dzieje, nie wiem, czemu tak chcesz się zabić, ale musisz mieć cholernie dobry powód. Przeżyłeś skok z okna. To cud. Boska interwencja. Nie lekceważ jej! Nie bądź ślepy! Żyj, na litość boską!-po tych słowach ksiądz jakby zgarbił się i spojrzał na chłopaka łagodniej- A jeśli nadal chcesz zginąć, proboszczowi nic do tego. Zostaw go. Wyjdź. Nikt nie będzie Cię zatrzymywał.
 
Wojnar jest offline  
Stary 30-01-2008, 11:40   #22
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
ks. Richard Rakus
Po ostatnich słowach Richarda znów zapadła cisza, przerywana cichym szlochem gosposi. Nóż Maksima niebezpiecznie zbliżył się do szyi proboszcza. Chłopak ponownie spojrzał na młodego księdza.
- Piękna mowa, Richard! Jak zawsze potrafisz ratować w beznadziejnych sprawach, ale tym razem to nie wystarczy. Nie powstrzymasz mnie tym razem! Rozumiesz? – powiedział.
Serce Richarda zamarło, nie mógł sobie z chłopakiem poradzić, a teraz zobaczył, że skóra na gardle proboszcza, niebezpiecznie się napięła pod nożem, poleciała strużka krwi. Nie wytrzymał, wezbrała w nim złość i bezsilność.
- Dość tego! Kimkolwiek jesteś, mówię dość! Zakończmy to na twoich warunkach pojebie z piekieł. Wyślę cię tam z powrotem, abyś przemyślał swoje popaprane postępowanie! – wykrzyczał, zrobił dwa kroki do przodu i przyjął pozycję do walki, tak jak kiedyś się uczył.
Maksim uśmiechnął się, odstawił nóż od gardła proboszcza i powoli się wyprostował.
- Brawo, widzę że podjąłeś słuszną decyzję, a teraz pozbawię cię wszystkiego co tak kochasz – powiedział i błyskawicznie skoczył do ataku.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 31-01-2008, 17:30   #23
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Chodź tu, czymkolwiek jesteś! Jestem gotów! - krzyknął Richard, widząc biegnącego na niego chłopaka. Jego twarz wykrzywiona była gniewem.
Dobra, byle pozbawić gnojka tego noża, to dalej pójdzie łatwo. W końcu jest mniejszy ode mnie- przemknęło przez głowę księdza, zanim walka zaczęła się na dobre. Kolejne, napędzane wściekłością ciosy kierował w stronę trzymającej broń dłoni Maxima. Później, gdy pierwsza fala gniewu trochę opadła, przybrał postawę bardziej defensywną, próbując odwrócić uwagę od proboszcza.
Może Charles zdoła się opanować na tyle, żeby wezwać jakąś pomoc. Albo chociaż wyniesie się razem z Mary na bezpieczną odległość. A potem jakoś chłopaka unieszkodliwię-pomyślał.
 
Wojnar jest offline  
Stary 04-02-2008, 12:57   #24
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
Eva Davis
Urżnięcie się na szybko to nie był dobry pomysł. Nie robiła tego często, wolała upadlać się powoli, systematycznie, ale teraz, wstawiła się w naprawdę ekspresowym tempie. Drzemała snem pijaka, w głowie wirowały procenty przemieszane z ostatnimi wydarzeniami.
Nie kontrolowała upływu czasu, zaległa i nie miała zamiaru się ruszyć, choćby stado bandziorów wpadło i chciało zrobić jej krzywdę.
Przez półsen, usłyszała dzwonek telefonu. Zdążyła zapomnieć, że dzwoniła do Irlandczyka. Na oślep, niedbale chwyciła komórkę i odebrała.
- Halo? Słucham? – powiedziała, bardzo powoli i sennie.
- Cześć dziecino, to ja, Gordon, dzwoniłaś do mnie, to i pozwoliłem sobie oddzwonić.
- A tak, tak, na śmierć zapomniałam.
- Słuchaj, przykro mi bardzo, ale teraz raczej do ciebie nie wpadnę, nie mam czasu, musisz sobie sama poradzić, a jeśli chodzi o naszą ostatnią rozmowę to przyjmuję przeprosiny, przecież wiesz, że nie mógłbym się na ciebie gniewać i miło mi słyszeć, że z nami w porządku.
- No tak, dobra, wiem, dam sobie radę, przecież jestem dużą dziewczynką – odpowiedziała lekko zawiedziona.
- A jeśli chodzi o sprawę jakiegoś czuba, o którym mówisz to spróbuję coś z tym zrobić, może chociaż tak ci to wynagrodzę, a póki co bądźmy w kontakcie i uważaj na siebie i nasz piękny lokal. Muszę kończyć. Do zobaczenia.
I szybko się rozłączył. Eva rzuciła telefon z powrotem na ladę i zaklęła cicho pod nosem.
Pieprzeni, zawsze jak trzeba to ich nie ma. A gówno z tym.
Nie miała siły nigdzie się ruszać. Postanowiła spędzić czas w barze, a potem się zobaczy. Ledwie zwlokła się i poczłapała zamknąć frontowe drzwi. Podeszła do sprzętu i zapuściła kojącą dla jej uszu i głowy muzykę, po czym tak jak stała walnęła się na tapczan i odpłynęła.


ks. Richard Rakus
Chłopak szybko podbiegł, na pewniaka, wysunął rękę z nożem do przodu, przyszykowany do pchnięcia. Celował w pierś. Richard zrobił krok do tyłu, po czym błyskawicznie kopnął, mierząc precyzyjnie w uzbrojoną rękę. Nóż upadł na ziemię, na twarzy napastnika wykwitł grymas bólu i zaskoczenia. Ksiądz, wykorzystując dalej efekt zaskoczenia, szybko zbliżył się i złapał Maksima, próbując go unieruchomić. Ten kompletnie oszołomiony, próbował odskoczyć, ale już był w uścisku i czuł że chwyt pozbawia go oddechu. Richard chcąc zakończyć sprawę szybko, nie ryzykował więcej, odchylił głowę i szybkim ruchem uderzył w twarz przeciwnika, raz i drugi. Chłopak, waląc się na ziemię, przyjmuje jeszcze dwa ciosy na korpus, przestaje się ruszać.
To by było na tyle – pomyślał, podchodząc do proboszcza.
- Nic ci nie jest?
- Nie, chyba nie, wszystko w porządku – odpowiedział, masując szyję. – Trzeba zadzwonić na policję, nie ma rady, muszą go zabrać, Jezu, co wstąpiło w tego chłopaka?
Richard podszedł jeszcze do roztrzęsionej gosposi, pomógł jej wstać, powiedział kilka uspokajających słów i zaprowadził do wyjścia.
- Musi się uspokoić, jest strasznie zdenerwowana, kazałem się jej położyć – powiedział, klękając przy chłopaku i bacznie go oglądając.
Proboszcz tymczasem, wolno podszedł do telefonu i wykręcił numer na policję.
Maksim leżał nieruchomo i nie dawał znaków życia. Richard sprawdził puls. Żyje. Musiał go mocno poturbować ale nie miał wyjścia. Zauważył jeszcze dziwny ślad na plecach, jakby wypalony ślad dłoni. Głęboko się zamyślił. Co to mogło oznaczać? Zapewne nic normalnego.
Policja wraz z karetką przyjechała po pół godzinie. Zabrali chłopaka, który dalej był nieprzytomny i spisali zeznania. Dla nich to normalka, choć ta sprawa nie wydawała się tak prosta. Będzie musiał jeszcze z nim pogadać.
Po wszystkim, usiedli z proboszczem przy kawie i zaczęli rozmawiać. Doszli do wniosku, że Maksim ma kłopoty i trzeba mu jakoś pomóc, ale póki co muszą trochę ochłonąć i odpocząć.
Richard poszedł do siebie, zajrzał jeszcze do gosposi, spała spokojnie. Rozebrał się, plecy dalej bolały. Wziął Biblię, położył się i zaczął czytać. Po jakimś czasie usnął. Śniła mu się w kółko, scena z okna. Nie mógł otrząsnąć się od tej myśli. Ze snu wyrwał go telefon, szybko podniósł słuchawkę.
- Halo, słucham? – powiedział.
- Dzień dobry, czy mam przyjemność z księdzem Richardem?
- Tak, a kto mówi?

Warren Gralowe
Jakoś dojechał do domu, choć było ciężko, dawno się tak nie czuł, był trochę skołowany. Szybko odstawił skuter, po drodze spotkał się z właścicielem, i zapłacił mu, żeby mieć to z głowy. Poszedł na górę i wszedł do mieszkania. Pierwsze co go uderzyło, to włączony komputer. O ile dobrze pamiętał to wyłączał wszystko przed wyjściem. Rzucił torbę na łóżko i rozejrzał się. Nic podejrzanego, wszystko w porządku. Spojrzał na ekran monitora i momentalnie zrobiło mu się gorąco. Na ekranie, we włączonym edytorze, dużą czcionką było coś napisane. Przeczytał: UWAŻAJ Z KIM PRZYSTAJESZ MŁODZIEŃCZE. I TAK JESTEŚ JUŻ MÓJ!!! PAMIĘTAJ O TYM!!!.
Usiadł na łóżku i zaczął masować głowę.
Jeju, w co ja się wplątałem? Tylko bez paniki, spokojnie – zaczął myśleć.
Szybko wstał, zamknął frontowe drzwi, zrobił sobie coś na szybko do jedzenia i usiadł przy komputerze. Po pierwsze, odnalazł księdza Richarda i jego parafię. Okazało się, że to całkiem blisko, w tej samej dzielnicy, ale skąd mógł o tym wiedzieć, przecież nie chodził do kościoła. Spisał namiary i zaczął szukać czegoś o Marcelu. Nie miał za dużo danych, no i nie znalazł nic na ten temat. Może i koleś był nikim, albo dobrze się maskował, cóż trudno.
Dokończył posiłek i poszedł wziąć prysznic. Wszedł do łazienki i po raz drugi nim wstrząsnęło. Na lustrze zobaczył odbitą, czerwoną szminkę, całkiem jakby ktoś namiętnie pocałował szybę i tak to zostawił.
Głęboko oddychając wyszedł z powrotem do pokoju i chwycił za telefon. Wykręcił numer, poczekał kilka sygnałów. Usłyszał głos w słuchawce.
- Dzień dobry, czy mam przyjemność z księdzem Richardem? – zapytał cicho.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 04-02-2008, 22:21   #25
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Obudziła ją suchość w gardle. Zaraz potem odezwał się potworny ból głowy. Jęknęła i wstała obolała z kanapy. Dopadła lodówkę na zapleczu i otworzyła zimne piwo. Wypiła duszkiem i dopiero wtedy poczuła ulgę. Uśmiechnęła się do siebie. Tylko jedno, żeby głowa przestała boleć. - powiedziała na głos jakby próbowała przekonać samą siebie ale zabrzmiało to mało wiarygodnie. Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziesiąta rano. O cholera! Przespałam ponad dwanaście godzin! - Nie chciało jej się wierzyć. Zerknęła jeszcze na zegarek na ręce aby zweryfikować informację. - No tak. Ostatnio byłam diabelnie przemęczona. W końcu organizm sam się zbuntował. Umyła zęby rezerwową szczoteczką, którą od zawsze trzymała w barze. Ostatnio korzystam z niej częściej niż z tej w domu. - Ta myśl trochę ją zmieszała.
Przepłukała twarz zimną woda i wyszła na zewnątrz. Na niebie kłębiły się gęste chmury. Torowały uparcie dostęp promieniom słonecznym co jeszcze bardziej popsuło jej humor. Przeklęty ziąb. - Skrzywiła się i schowała ręce głęboko do kieszeni.
Dotarła do baru szybkiej obsługi, który mieścił się dwie przecznice dalej. Zamówiła kawę i ogromnego hamburgera. Wmusiła w siebie połowę ale jakoś jedzenie stało jej kołkiem w gardle. Rozmyślała nad ostatnimi wydarzeniami. Wpakowałam się w niezłą kabałę. Pewnie Warren odnalazł księdza. Mam nieodparte wrażenie że będzie on zwiastunem kolejnych złych wieści. I jeszcze Gordon tak mnie wczoraj odprawił. To do niego niepodobne. Czyżby też miał jakieś kłopoty?
Ktoś zawołał ją po imieniu. Obejrzała się za siebie. Kilka stolików dalej siedziały dwie dziwki, jej stałe klientki.
- Eva, słyszałyśmy, że u ciebie w barze zalęgły się szczury. - Usiłowała by jej głos brzmiał tajemniczo. Jej mina wskazywała, że zastanawia się czy jej rozmówczyni jest dostatecznie bystra by rozszyfrować zakodowany przekaz. - Mamy nadzieję, że szybko pozbędziesz się paskudztwa. Chciałybyśmy wreszcie napić się drinka zamiast żreć te obrzydliwe hamburgery. Moja dupa zrobi się tłusta i żaden frajer nie będzie chciał mnie przelecieć. Nie wspominając, że miałby mi jeszcze za to zapłacić - zachichotały obie jakby powiedziała przedni dowcip.
- Nie martwcie się. Problem jest zażegnany. U mnie jest już czyściutko i przytulnie. Zresztą zaraz idę otworzyć więc zapraszam. Pierwszy drink na koszt firmy.
Wróciła do baru. Dziwki przywędrowały za nią sznurem. Przetarła kontuar brudną ścierą i włączyła muzykę. Najpierw zdecydowała się na mocny, rockowy kawałek ale po namyśle wybrała coś melancholijnego. Czuła jakiś dziwny wewnętrzny smutek, jakby ktoś obdarł ją ze spokoju. A muzyka jakby tylko ten stan pogłębiała. Było już po południu i lokal zaczął wypełniać się ludźmi. Znajomy dym papierosowy drażnił oczy, słychać było przyjemny gwar. A pomyśleć, że wczoraj bar zionął pustką. Niewiarygodne.
Za każdym razem gdy do baru wchodził nowy gość zerkała nerwowo czy to przypadkiem nie Warren w towarzystwie księdza. Zdała sobie sprawę, że bezwiednie ich oczekuje.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 05-02-2008 o 14:11.
liliel jest offline  
Stary 08-02-2008, 14:55   #26
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
Eva Davis
W drzwiach pojawił się Gordon. Nie wyglądał najlepiej. Jakiś taki wymięty, podkrążone oczy, przygarbiony, lekko niechlujny strój. Rozejrzał się i szybko podszedł do baru.
Ocho, ciężka nocka chyba – pomyślała Eva. Ale mimo to ucieszyła się, że zajrzał. Może ma coś dla niej, choć wydawało się to mało prawdopodobne.
- Heja, Gordon, miło, że wpadłeś, nalać ci czegoś? – przywitała się.
Usiadł naprzeciwko, podparł głowę ręką i spojrzał na nią tym swym zmęczonym wzrokiem.
- Zrób mi jakiegoś pobudzacza, bo zaraz padnę na ryj.
- Nie ma sprawy, już ja ci coś zaaplikuję – odpowiedziała i zaczęła przygotowywać drinka. – No i co tam słychać? Nie wyglądasz dobrze, stało się coś? – zapytała z troską.
Irlandczyk cały czas gapił się na nią. Wyglądał na zamyślonego i nieobecnego. Po chwili dopiero odezwał się:
- Nie, w zasadzie to nic. Tylko wiesz co, daj mi tego drinka.
Skończyła mieszać i podała mu szklankę. Wziął i zaczął pić duszkiem, aż nie opróżnił zawartości. Odstawił pustą szklankę.
- Zrób jeszcze jednego – powiedział. – Słuchaj, Eva, wiesz, że cię lubię i nie chciałbym żeby ci się stała jakaś krzywda, powiedz mi, w co ty się wpakowałaś? – zapytał, pochylając się przez ladę, jakby chciał szepnąć jej na ucho.
Eva znieruchomiała. A jednak coś się dowiedział, nie odpuścił sobie, tego się nie spodziewała, na pewno nie tak szybko – pomyślała.
- Gordon, mówiłam ci, żebyś się nie wystawiał niepotrzebnie – powiedziała głośno.
- Nie ma sprawy maleńka, ale chciałaś informacji, a ja jestem człowiekiem od wieści, tylko że nie podoba mi się to wszystko i zaczynam się zastanawiać, czy to ci nie zaszkodzi i w ogóle cokolwiek ci mówić – odpowiedział szybko.
- Słuchaj, jak masz coś to... – powiedziała, ale szybko jej przerwał.
- Znasz Księcia? Znasz kogoś o ksywce Książę i nie myślę tutaj o tym śpiewającym pedale? – zapytał znienacka, cały czas nachylony w jej stronę.
Eve wmurowało. Nie widziała go jeszcze w takim stanie. Zawsze spokojny, zrównoważony, gdy trzeba było to groźny, a tutaj obraz nieszczęścia, chaotyczny i wydawało się, że coś w nim pękło. Co się stało do cholery?
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 08-02-2008, 18:40   #27
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Iralndczyk wyglądał naprawdę nędznie. Przez chwilę Eva poczuła wyrzuty sumienia, że to przez sprawę którą mu zleciła ale zaraz dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów.
- Znasz Księcia? Znasz kogoś o ksywce Książę i nie myślę tutaj o tym śpiewającym pedale?
Przekrzywiła głowę i ściągnęła brwi. Nagle dogonił ją absurd tego stwierdzenia wypowiedziany ze śmiertelną powagą, tonem zdradzającym... strach, konsternację, tajemnicę? Ujrzała komizm całej sytuacji. Przez ostatnie dni pogrążyła się w lęku i niepewności a powodem tego miał być jakiś wątpliwej orientacji seksualnej przydupas, który każe mówić o sobie książe? A skąd on się kurwa urwał, z planu filmowego bollywood?
Usiłowała zachować powagę ale ogarnęła ją niekontrolowana wesołość. Parskęła śmiechem i błazeńsko zaczęła przytakiwać głową.
- Taaak – nie potrafiła opanować chichotania - Książe? Chcesz powiedzieć, że przez ostatnie dni sram po nogach z powodu kolesia o ksywce książe? Może to pierdolony książe z bajki na białej szkapie jedzie żeby mnie porwać do swojego zamku? Hehe, to dobre imię dla psa ale raczej kiepskie dla płatnego zabójcy, więc to chyba dobre wieści. Kto normalny nosi taką ksywkę? Nawiedzony raper krypto-gej? Może mu się koronkowe majtki wrzynają w dupę i chce na mnie wyładować zły humor. - Szczęki zaczynały ją boleć z wysiłku. - A może to jakieś pierdolone książątko, któregoś z tych arabskich państewek? Odkrył pod moim barem ukryte złoża ropy naftowej i będzie chciał mnie wykurzyć z interesu. Albo... poczekaj, poczekaj! Mam coć lepszego! Może robi w porno biznesie i przywdziewa stalową przyłbicę kiedy rucha wszystko co się rusza, włącznie z własnym koniem. Tak... to musi być porno ksywka. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Ale mina Irlandczyka zdradzała, że jego niespecjalnie to bawi.
- No dobrze – kąciki ust wciąż lekko drżały – powiedz mi czego ode mnie może chcieć ten kurewski królewicz? Zamieniam się w słuch.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 08-02-2008 o 18:48.
liliel jest offline  
Stary 09-02-2008, 11:31   #28
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
- Moje nazwisko Warren Gralowe, z "e" na końcu. Potrzebowałbym porady duchowej i chciałbym się z Ojcem spotkać, o ile to możliwe. Kiedy i gdzie by Ojcu pasowało?
 
Althorion jest offline  
Stary 09-02-2008, 17:58   #29
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
Eva Davis
Gordon spojrzał poważnie na Evę, gdy tymczasem podała mu kolejnego drinka.
- Kurwa, maleńka, o czym ty pieprzysz, już ci się zupełnie we łbie poprzewracało, próbujesz być zabawna, czy tak reagujesz na stres? – zapytał, całkowicie zaskoczony na zachowanie dziewczyny.
Wziął drinka i tym razem upił trochę, delektując się orzeźwiającym smakiem. Zawsze robiła dobre mieszanki, jakiś taki wrodzony talent.
Eva, tymczasem pochyliła się do niego, złapała za twarz i z wymuszonym uśmiechem powiedziała:
- Słuchaj, jak masz coś do powiedzenia, to mów i nie drażnij się ze mną, nie jestem w nastroju i sam widzisz, że chyba lekko fiksuję, albo bronię się rękami i nogami od tego absurdu, który mnie ostatnio dotyka – puściła go i chwyciła za kufel, który powędrował pod kranik Heinekena. – No i jak będzie? Mów albo przepadnij – dokończyła.
Irlandczyk wyciągnął się na stołku, pociągnął jeszcze łyk i pokiwał głową, w geście rezygnacji.
- Dobra, zresztą co mi tam, byłem na tyle głupi, że postanowiłem w chwili wolnego sprawdzić ten przypadek, o którym mi mówiłaś. Mówię sobie, pójdę tam i pobawię się w detektywa, choć gliniarze nazwali by to próbą włamania. Zawsze lubiłem takie rzeczy, wiesz – zrobił krótką przerwę i popatrzył czy dalej go słucha. – No i polazłem sam i chciałem osobiście pokrzątać się u tego facia i niestety to był błąd, bo ktoś mnie już ubiegł. Nie zdążyłem nawet wejść do środka, gdy na korytarzu zatrzymał mnie jakiś gość, który przedstawił się jako właśnie ten pieprzony Książę. Wyglądał jak żywcem wyjęty z filmów o Jakuza, powiem szczerze, że lekko się spietrałem bo było w nim coś jeszcze, co przyprawiło mnie o lekki dreszcz. Zapytał wprost, czego tu szukam, a po chwili zaczął wypytywać o ciebie. Mówię ci, ni z gruchy ni z pietruchy, walił prosto z mostu. Starałem się jakoś wymigać i szybko ulotnić, ale facet zaczął mnie przyciskać, aż mnie zaczęło mdlić. Myślałem, że się porzygam, jeszcze nigdy tak się nie czułem, miałem do czynienia z różnymi psycholami, ale ten mnie przytłaczał, stawał się coraz większy, czułem się jak jakiś robak na wędce.
Zrobił dłuższą przerwę i szybko oddychając wypił do końca drugiego drinka. Eva, obsługując klienta zapytała:
- I co? Powiedziałeś mu coś, dowiedziałeś się czegoś?
Gordon prychnął ze złością i złapał się za głowę.
- Wiesz co, gdy koleś mnie tak wręcz psychicznie napastował, gdzieś znienacka, nie wiadomo skąd, pojawiło się jakieś bydle z piekła rodem i z wielkim rykiem runęło na tego gościa! Rozumiesz? Ja wymiękłem. Po prostu wymiękłem.
- O czym ty mówisz? Jakie bydlę? – zapytała.
- Jakieś zwierzę, podobne do psa, ale chyba z dziesięć razy większe od niego, nie wiem sam, gdy się to rzuciło na gostka, ja włączyłem tryb ewakuacji i spieprzałem jak najdalej stamtąd. Do tej pory słyszę ten skowyt i odgłosy walki, nie chcę wiedzieć co tam na górze się stało.
Eva zamyśliła się. Słuchała Gordona i myślała, że świat zwariował. Zrobiło się jej przykro, że wciągnęła w coś tego twardziela, który w tej chwili pokazał inne oblicze, którego w ogóle nie chciałby ujawniać światu.
- Słuchaj Gordon, zapomnij o tym, próbowałeś mi pomóc i to się liczy, dziękuję ci bardzo, ale teraz idź i odpocznij. Nie wracajmy do tego – powiedziała uspokajająco.
Gordon pokiwał głową na znak zgody i wstał.
- Masz pieprzoną rację, chciałaś wiedzieć, to ci powiedziałem, ale wszystko kręci się wokół czegoś, czego nie rozumiem, ale może i to lepiej, że ja tam byłem a nie ty.
Odwrócił się, kiwnął ręką na pożegnanie i odszedł wolno w kierunku wyjścia.
Eva odprowadziła go wzrokiem, i miała jakieś takie dziwne przeczucie, że jednak nie powiedział jej wszystkiego.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 09-02-2008, 20:28   #30
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
O rany, czyżby dla odmiany jakiś normalny człowiek z normalnymi problemami? Aż się chce pomagać. Nie ma jak trochę rutyny dla odzyskania równowagi- pomyślał Richard, słysząc w słuchawce głos najwyraźniej należący do kogoś młodego.
-Ależ oczywiście, Warren, jeśli mogę tak do ciebie mówić-zawsze szybko przechodził na "ty". Niektórych to denerwowało. Zerknął na wiszący na ścianie zegar-Niech pomyślę, dziś jest piątek, prawda? Popołudnie powinienem spędzić w konfesjonale, więc udzielnie Ci porady znakomicie wpasuje się w moje plany. Możemy porozmawiać na plebanii. Będę tam na Ciebie czekał, a gdyby mnie nie było, sprawdź wewnątrz kościoła. Mam nadzieję, że trafisz?- na wszelki wypadek podał jeszcze adres.
Po zakończeniu rozmowy spojrzał jeszcze raz na zegar.
No dobra, porada poradą, ale jeszcze trochę czasu mam do popołudnia. Trzeba pomyśleć o Maximie. Pogadać z rodziną, znajomymi, może dowiem się, co się z nim działo ostatnio- postanowił. Wyprostował się szybko, aż łupnęło w mu w krzyżu, złapał płaszcz, portfel i komórkę i wyszedł z pokoju. W kuchni łyknął jeszcze kawy, żeby nie zasnąć gdzieś na ulicy i dał znać proboszczowi, gdzie się wybiera. Najpierw skierował się do domu Maxima. Tam najłatwiej było zacząć wywiad.
 

Ostatnio edytowane przez Wojnar : 09-02-2008 o 23:30.
Wojnar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172