Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2008, 19:11   #51
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Idąc przez park, Richard próbował napawać się pięknem otaczającej ich zieleni, jednak nie wydawało się to możliwe. Kręcący się tu i ówdzie, szczęśliwi ludzie kontrastowali z jego wewnętrznym stanem. Tutaj ojciec rzuca synkowi piłkę, tam dziewczyna kładzie głowę na ramieniu chłopaka, a oni idą na spotkanie z nieznanym. Nie do końca pocieszało go dobre wrażenie, jakie ów Marcel zrobił na Evie. Zresztą to doprawdy nie było najgorsze. Jakoś nie mógł uwierzyć, żeby to spotkanie mogło skończyć się rzeźnią. Taką, do jakiej nieomal doszło na plebanii. Wzdrygnął się na samo wspomnienie. Myśli o Maximie regularnie przebijały się do jego świadomości. Czemu chłopak tak się zachowywał? Czy ja zawiniłem? Co teraz z nim się dzieje? Czy jeszcze żyje? Czy moje problemy dopiero się zaczynają? Zwłaszcza to ostatnie nie dawało mu spokoju. Pytania mógł mnożyć w nieskończoność, ale czy otrzymają tu jakieś odpowiedzi? Niespokojne myśli starał się zagłuszyć cichą modlitwą. Boże, choć Cię nie pojmuję....
Gdy wreszcie usiedli na wskazanej przez Warrena ławce, dookoła zaczęło się dziać coś dziwnego. Jakieś nieokreślone wrażenie. Wyglądało na to, że reszta też to czuje. Nie zdążył jednak zareagować. Pierwsza pękła barmanka.
-Więc jestem, słyszysz Marcel?! Jestem! I proszę, rusz swój tyłek i udziel nam paru odpowiedzi bo... - urwała i skryła twarz w dłoniach.
Ksiądz spojrzał przestraszony na Warrena, po czym podniósł się i szybko znalazł się przy klęczącej dziewczynie. Po chwili namysłu położył rękę na jej ramieniu i lekko ścisnął.
-Spokojnie. Weszliśmy w to razem i razem z tego wyjdziemy. Trzymaj się- po chwili podniósł głowę i gniewnie krzyknął- Słyszysz Marcel? Przyszyliśmy do Ciebie! I to nie dla tego, żebyśmy znajdywali w tym przyjemność! Jeśli mnie słyszysz, pokaż się, na litość boską!- nieświadomie mocniej zacisnął rękę na ramieniu Evy.
 
Wojnar jest offline  
Stary 24-02-2008, 22:40   #52
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Wzdrygnęła się gdy poczuła dłoń na swoim ramieniu. Tak dawno nikt jej nie dotykał. A w tej chwili bardzo potrzebowała czyjejś bliskości, bezinteresownego wsparcia. Ten drobny gest zupełnie ją zaskoczył i poczuła dziwny przypływ wzruszenia. Jeszcze tego brakuje żebym się zupełnie rozkleiła. - skarciła się w myślach.
Mimo starań poczuła, że jej oczy zachodzą wilgocią. Przez chwilę walczyła sama ze sobą i rozważała czy zdobyć się na odwagę i okazać odrobinę wdzięczności i zaufania. Nie wiedziała nawet czy jeszcze to potrafi.
Jakby z wysiłkiem uniosła dłoń, położyła ją na dłoni księdza i spojrzała na niego spod długich rzęs. Ich oczy się spotkały, czas na moment zwolnił. Wiedziała, że dostrzegł jej łzy. Pozwoliła mu na to. Odkryła się przed nim. Pewnie będzie jeszcze tego żałować ale ta krótka chwila intymności była jej niezmiernie potrzebna. Tak bardzo chciała wierzyć, że nie jest w tym wszystkim sama.
To trwało tylko moment. A może całą wieczność? Dostała potrzebny zastrzyk sił, już to wiedziała. Puściła dłoń Richarda i podniosła się z kolan. Chrząknęła lekko jakby chciała rozwiać własne zmieszanie i wycofała się dwa kroki w tył. Jej twarz znów stężała, straciła niedawny wyraz łagodności i bezbronności. Zapaliła papierosa i ściągnęła gniewnie brwi. Znów przywołała na twarz stałą beznamiętną maskę i powiedziała do obu towarzyszy:
- Jeśli się zaraz nie pojawi to ja się stąd kurwa zmywam. To miejsce przyprawia mnie o pieprzone dreszcze. - jeżeli przed chwilą Eva miała chwilę słabości to nie zostało po niej nic więcej niż niejasne wspomnienie.
 
liliel jest offline  
Stary 29-02-2008, 18:03   #53
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
Warren czuł się jak w śnie. Nie, nie we śnie - jak w sennym koszmarze. W pierwszej chwili miał wrażenie, że myli go wzrok. Kształty wyginały się, kolory mieniły. Całe powietrze wydawało się przesycone energią. Spojrzał niepewnie na innych - też wyraźnie nie wiedzieli, co robić.

Czuł, jakby zapadał się w siebie, nie potrafił myśleć jasno, tysiące myśli przeleciały mu przez głowę. Eva... Coś krzyczy. Milknie. Odwraca się do księdza. Warren kątem oka dojrzał jakiś ruch. Odwrócił się raptownie, czując pulsujący ból głowy. Niczego nie dojrzał. Po chwili było po wszystkim - kształty się wyostrzyły, świat wrócił do normy.
- Święty panie na niebiosach, co to było? Ktoś nas znarkotyzował?
Wstał niepewnie, zrobił kilka ostrożnych kroków. Nie chciał się oddalać - po pierwsze dlatego, że nie chciał niczego ominąć, a po drugie - nie był pewny, co się przed chwilą stało. I co się mogło stać, gdyby oddalił się od grupki sam.
- Zaczynam popadać w paranoję...

- Jeśli się zaraz nie pojawi to ja się stąd kurwa zmywam. To miejsce przyprawia mnie o pieprzone dreszcze. - powiedziała Eva
- Święta racja. Od początku mówiłem, że to był zły pomysł - choć Warren starał się zapanować nad swoim głosem, to jednak czuł, że nie bardzo mu to wychodzi.
 

Ostatnio edytowane przez Althorion : 01-03-2008 o 13:20. Powód: niechlujstwo w poprzednej wypowiedzi
Althorion jest offline  
Stary 09-03-2008, 15:01   #54
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
ks. Richard Rakus, Warren Gralowe i Eva Davis
Po dziwnym zjawisku, którego nie do końca byli pewni czy miało miejsce, czy coś nie wtłoczyło obrazów do głów i nie pobudziło ich wyobraźni, całe napięcie i dziwne poczucie ustąpiło. Krajobraz przed oczami wydawał się już zwyczajny. Zwykła alejka w parku, jakich wiele, piękny dzień i spacerujący ludzie. Eva i Richard spojrzeli na siebie, ze zdziwieniem w oczach, czy rzeczywiście doszło do tego o czym myśleli? Warren ze spuszczoną głową, obserwował chyba swoje buty. Znowu siedzieli na ławce i nic odbiegającego od normy nie nastąpiło. Po za jednym drobnym wyjątkiem. Nie wiadomo kiedy i skąd, naprzeciwko, w odległości kilku metrów pojawiło się ogromne zwierzę.


Było to dużym zaskoczeniem, w szczególności, że nie mogli tego nie zauważyć. Jeszcze przed chwilą nic tam nie było, a tutaj jakby pod płaszczem niewidzialności stoi przed nimi wyrośnięte psisko, bardziej przypominające wilka. Wydaje z siebie cichy i groźny pomruk, obnażając kły. Wygląda jakby zwierzę szydziło z nich, a jego ślepia przenikliwie wwiercały się w ciała.
Monstrum zrobiło krok do przodu, cały czas gniewnie mrucząc i obserwując uważnie przybyszy.
 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 11-03-2008, 17:42   #55
 
Althorion's Avatar
 
Reputacja: 1 Althorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znanyAlthorion wkrótce będzie znany
Jednak czekali. I choć Warren nie mógł tego zrozumieć, czekał razem z nimi. Nie chciał być pierwszym, który wstanie i odejdzie. Przebywanie tutaj uważał nie tylko za stratę czasu - to miejsce napawało go dziwnym niepokojem, plątało myśli, nie pozwalało się skupić. Trzeba było tu nie przychodzić, zająć się raczej tym niedoszłym samobójcą. Chciał się odezwać, powiedzieć, że lepiej by zrobili, gdyby stąd poszli.

I wtedy zobaczył psa. Nie, żeby to samo w sobie było czymś dziwnym, ale stało się tak nagle, że murzyn aż podskoczył. Mógłby przysiąc, że przed chwilą zwierzęcia tam nie było. Ogar wlepił w nich wzrok, jakby wyczekująco.
Warren powolnym ruchem, starając się nie sprowokować psa, klepnął lekko księdza po ramieniu i powiedział:
- Chodźmy stąd jak najszybciej. Coś nas wyraźnie tutaj nie chce...
 
Althorion jest offline  
Stary 12-03-2008, 20:19   #56
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Niespodziewanie pojawił się przed nimi wielki warczący pies. Pies? A może raczej wilk? Ale skąd u licha wilk w Central Parku? – myśli szybko przelatywały jej przez głowę a w tym samym czasie ciało działało instynktownie, bez pytania o zgodę.
Błyskawicznym ruchem sięgnęła obiema dłońmi pod kurtkę, wyszarpnęła dwa pistolety i wycelowała je w kierunku rozjuszonego stworzenia. Zrobiła to w mgnieniu oka. Może zbyt fachowo i wytrawnie jak na barmankę .

Usłyszała obok głos Warrena:
- Chodźmy stąd jak najszybciej. Coś nas wyraźnie tutaj nie chce...
- Tylko bez paniki, nie wykonujcie nerwowych ruchów – głos miała chłodny i opanowany – proponowałabym abyście stanęli za mną. – Zrobiła kilka kroków w tył. – A ty słodka psinko posłuchaj mnie uważnie – oczywiście mówiła to bardziej do siebie niż do zwierzęcia ale beznamiętny ton jej głosu dodawał jej pewności siebie - naprawdę nie chcę cię zastrzelić ale jeśli zbliżysz się jeszcze trochę to podziurawię cię jak sito i zniszczymy twoje śliczne futerko, a przecież tego nie chcemy, prawda? - nie odrywała od bestii wzroku i odbezpieczyła broń – Nie martwcie się chłopcy, jeżeli ten cholerny pies zaatakuje będzie musiał najpierw posmakować nieco ołowiu…

Przeszło jej przez myśl aby oddać ostrzegawczy strzał. Pies mógłby się co prawda spłoszyć ale ściągnie to niepotrzebnie uwagę przechodniów. Nie, nie potrzebna jej była strzelanina. To byłaby tylko kwestia czasu zanim pojawią się mundurowi. A jak u diabła wyjaśni glinom, że ma dwie nie zarejestrowane spluwy?

A potem przypomniała jej się opowieść Warrena i spytała jeszcze:
- Warrenie, mówiłeś, że przy żebraku, którego tutaj spotkałeś wałęsały się jakieś bezdomne kundle. Nie przypominasz sobie czasem czy ten tutaj nie należał do niego? Jeśli jest pies, musi być i jego pan, nieprawdaż?
I znów krzyknęła na całe gardło:
- Marcel! Wyjdź proszę i porozmawiaj z nami. Bardzo nie chcę skrzywdzić pieska twoich znajomych ale obiecuję, że jeśli właściciel zaraz go nie uspokoi to będzie go musiał zeskrobywać żyletkami z chodnika!
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 12-03-2008 o 20:23.
liliel jest offline  
Stary 13-03-2008, 13:09   #57
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Na widok wielkiego psa stojącego tuż przed nimi Richard odruchowo przeżegnał się. Coraz mniej rozumiał, co się dzieje dookoła. Zaczynał zgadzać się z Warrenem, odwiedzenie tego miejsca mogło nie być najlepszym pomysłem. Nie bardzo wiedział co robić, wiedział tylko, że nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, by nie sprowokować bestii.
Nagle Eva wyszarpnęła nie wiadomo skąd broń i wycelowała w psa. Ksiądz zaklął w duchu.
Tak, pies na pewno wie, co to jest i na pewno się przestraszy.
Mimo wszystko sam nie mógł zrobić nic lepszego, więc wycofał się powoli, cały czas miękko na nogach, jakby miał szansę w razie czego odskoczyć przed wściekłym psiskiem. Stanął pół kroku za Evą.
-Spokojnie, Warren ma rację, trzeba wiedzieć, kiedy cię nie chcą- szepnął jej do ucha, zerkając niepewnie na psa-I nie krzycz więcej, to go prowokuje. Wycofajmy się powoli.
 
Wojnar jest offline  
Stary 01-04-2008, 12:45   #58
 
Dogen's Avatar
 
Reputacja: 1 Dogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputacjęDogen ma wspaniałą reputację
ks. Richard Rakus, Warren Gralowe i Eva Davis
Wszyscy delikatnie, krok po kroku, wycofali się za Eve. Bestia, dalej szczerząc kły obserwowała bacznie ludzi, a wydawałoby się, że w szczególności kobietę trzymającą broń w ręku. Ksiądz zaczął coś szeptać do ucha Evy. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Wielkie psisko stanęło w odległości dwóch, trzech metrów, dalej wydając z siebie groźny pomruk.
Eva z wyciągniętymi spluwami wymierzonymi w zwierzę, czujnie obserwowała każdy niebezpieczny ruch. Miała nadzieje, że nie dojdzie do strzelaniny, była gotowa, ale nie chciała tego. Zabije zawszonego kundla jak tylko zobaczy coś co wyda jej się atakiem. Była napięta do granic możliwości, jak jakaś pieprzona sprężyna, która lada moment może puścić. Jak tak dalej pójdzie to nie wie ile wytrzyma. Nie może tego trzymać w nieskończoność. Pozostali posłusznie i cicho czekali na rozwój wypadków. Ksiądz wydawałoby się, że chce chwycić delikatnie kobietę za ramię w geście otuchy, ale zrezygnował. Warren zastygł i chyba myślał tylko o jednym: wypieprzać stąd jak najdalej.
Wszyscy zastygli w momencie oczekiwania. Nie mieli wyjścia. Musieli czekać. Ale na co?
Krzaki za psem, nagle zaszeleściły, jakby ktoś przebijał się przez zarośla. Eva o mało co nie spanikowała, prawie wcisnęła spust, mierząc chaotycznie to w krzaki to w zwierzę. Wyglądała jak jakaś niedorobiona Lara Craft z dwoma giwerami. I wtedy z krzaków dosłownie wypadł jakiś człowiek, przewracając się na chodnik.
- Kurwa! – wyrwało się równocześnie nieznajomemu i Evie.
Warren od razu poznał człowieka, to ten sam przybłęda, którego spotkał wcześniej. Ten miotając przekleństwami, powoli zaczął się zbierać na równe nogi. Psisko zawróciło i podbiegło do niego. Eva nie wytrzymała i docisnęła spust jednego z pistoletów do końca. Zagrzmiało od wystrzału…
- Ja pierdolę, chcesz kobito żebym ogłuchł i do tego straszysz wszystkich wkoło, włącznie z Gredkiem. – Mężczyzna podniósł się jak gdyby nic, otrzepał wątpiącej jakości ubranie i pogłaskał psa. – Dobrze, że ma świra, nie Gredek, bo ołów to takie cuś co nas zdrażni tylko i jakiejś alergii się można nabawić, nie?
Spojrzał na wszystkich i splunął na chodnik.
- Oj, babie dać pukawke, nic tylko by napierdalała po wszystkich. Czego naruszacie spokój tego miejsca, narwańcy jebane. Zaraz gadzina pewnie się zjawi i tylko kłopot z tego będzie, co by tylko ofiar żadnych nie było. – zakrztusił się dławiącym śmiechem, zacharczał i wypluł ponownie nieprzyjemnie wyglądającą plwocinę na chodnik.
Wszyscy zaniemówili. Spojrzeli na Evę, a ta dalej z gnatami w rękach, zastanawiała się jak to się stało, że w końcu pękła, o pudle nie licząc. Jedno jest pewne, ta cała awantura, całkowicie nie spłoszyła obcego, a tym bardziej jego zwierza.


 
__________________
Wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję
Dogen jest offline  
Stary 05-04-2008, 00:38   #59
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mimo kilku lat przeżytych na Bronksie, Richard nigdy nie przywykł do broni palnej. Sam nie potrafił jej używać a i rzadko dochodziło w jego towarzystwie do strzelanin. W efekcie wystrzał Evy zaskoczył go bardziej nawet niż pojawienie się dziwnego menela. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie dość, że na przybyszu nie zrobiło to większego wrażenia, to jeszcze najwyraźniej czegoś on od nich chce. Po chwili udało mu się skupić na tym, co przybysz mówił. Potrzebował następnej chwili, zanim wyłowił z tego jakiś sens.
Na litość boską, co ten człowiek chrzani? Alergia? Gadzina? I kto normalny nazywa psa "Gredek"?
Odpowiedź sama się narzucała- normalny? Nikt. No właśnie. Ale okoliczności zmuszały do pogadania z tym typem, a pozostała dwójka jeszcze do siebie nie doszła. Chcąc nie chcąc ksiądz wystąpił przed Evę, za którą dotychczas się chował i zwrócił się do bezdomnego.
- Szczęść Boże. Nie chcemy naruszać niczyjego spokoju. Ja i moi przyjaciele przyszliśmy tutaj, żeby pogadać z Marcelem - tutaj Richard zrobił małą pauzę - Podejrzewam, że wiesz, o kogo chodzi, co? Mamy do niego dużo pytań, a ponoć można go tu spotkać. Możesz nam pomóc?
Bo jak nie pomożesz, to nie wiem, co pierwsze się skończy- cierpliwość, czy równowaga psychiczna - przemknęło mu przez głowę. Póki co mówił do bezdomnego przyjaznym tonem, ale od wybuchu powstrzymywała go jedynie nadzieja, że jednak czegoś się od niego dowie. No i widok wyszczerzonych kłów Gredka.
 
Wojnar jest offline  
Stary 07-04-2008, 16:35   #60
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Eva stała osłupiała wciąż ściskając w dłoniach pistolety. Co się ze mną dzieję? Przecież ostatnią rzeczą jakiej mi potrzeba to strzelanie na oślep. Skąd u mnie ten nagły brak opanowania? Chyba nie najlepiej z twoimi nerwami, Eva. - pomyślała.

Bacznie przyglądała się nowo przybyłemu. Drobny pijaczek jakich wielu w Cental Parku. Ale najwyraźniej huk wystrzału nie zrobił na nim żadnego wrażenia co już wydawało się podejrzane samo w sobie. I jeszcze zaczął rzucać teksty, których nie powstydziłby się przygłup z porażeniem mózgowym. O czym on u diabła bredził? O alergii na ołów? A co on kurwa uważa, że jest nieśmiertelny? Takie w każdym razie stwarzał pozory. Zresztą, broń wycelowana w jego stronę nie wystraszyła go zupełnie, raczej rozbawiła. Może to po prostu niegroźny szaleniec. Nie warto by było mieć go na sumieniu.

Eva po woli zabezpieczyła ponownie broń i schowała do kabur pod kurtką. Oby tylko trzymał swojego kundla jak najdalej od niej. W razie czego wciąż zdąży dobyć broń. Umiała to robić błyskawicznie.

- Oj, babie dać pukawke, nic tylko by napierdalała po wszystkich. Czego naruszacie spokój tego miejsca, narwańcy jebane. Zaraz gadzina pewnie się zjawi i tylko kłopot z tego będzie, co by tylko ofiar żadnych nie było.

- Jaka gadzina? O czym ty bredzisz włóczęgo? A spokój tego miejsca zakłócamy nie bez przyczyny. Szukamy Marcela gdybyś nie zauważyć. Sam nas tutaj zaprosił jeśli zechcemy porozmawiać więc i chcemy. Możesz go tu ściągnąć? I lepiej nie kręć. Wiesz, nasze życie ostatnio znacznie się spierdoliło i nie jesteśmy w nastroju do żartów. Od kilku dni gówno chlupocze mi pod butami a ja nawet nie wiem w co się kurwa mogłam wplątać. A podejrzewam, że Marcel może nam pomóc. Chcemy go zapytać czy wie coś więcej o sprawie skoczków – samobójców i kolesiu o ksywce Książę, który zdaje się wie o nas więcej niżbyśmy sobie tego życzyli – przez moment zastanawiała się jeszcze po co wtajemniczała w ich sprawy niespełna rozumu bezdomnego ale słowa zbyt szybko popłynęły jej z ust. To przez to, że była cała napięta. Zresztą, to i tak wszystko nieistotne. Była tylko ciekawa czy Marcel się jednak pojawi.
 
liliel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172