Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2008, 01:57   #21
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Długo Cię nie będzie? - spytała Lena zakładając małemu Klausowi butki.
- Parę dni, może tydzień a już góra dwa tygodnie. Wiesz kochanie, nie mogę zostawić profesora w potrzebie - Andreas skończył właśnie pakować swój plecak. Wytarta zieleń ekwipunku pamiętała jeszcze słońce Ukrainy i deszcz okopów. To cenna pamiątka z czasów, gdy życie ludzkie było w cenie jednej kuli.
- Wiem kochanie, wiem. Odprowadzimy cię z Klausem do pociągu, to będzie ci raźniej - cmoknęła męża w policzek i podniosła dzieciątko na ręce. - Gotowy?
Wyszli na ulicę i niespiesznie ruszyli w stronę stacji kolejowej. Ranek nie wygonił jeszcze wiele ludzi na ulicę choć zapowiadał się ładny dzień. Podkute buty wybijały równy rytm na bruku i jeśli dobrze się w to wsłuchać to można przywołać z pamięci kilka innych, niezbyt odległych wspomnień....

Ciężarówką rzucało niemiłosiernie na wszystkie strony. Ostatnie bombardowania skutecznie utrudniły przemarsze wojsk a co dopiero przejazd ciężkiego sprzętu. Noga już się goiła, ale taka jazda nie sprzyjała rekonwalescencji. Dla Andreasa to było niewątpliwie źródło niewygody, bo trzeba teraz uważać na wszystko, ale większy niepokój krył się w jego głowie. W tym, co mu zostało powiedziane i co doświadczył otoczony całunem śmierci. Widział wzrokiem uciekającą drogę, pełną błota przemieszanego ze śniegiem. Zostawała w tyle i niknęła za kolejnym zakrętem i kolejną kolumną żołnierzy.

- Ponuro tutaj, prawda?
Młodzieńczy głos zabrzmiał z boku i spowodował, że Andreas spojrzał w mrok. Dostrzegł tam kogoś, kogo poznał dawno, a kogo nie spodziewał się ujrzeć już dawno. Thomas
- Taki czas Thomasie.
Nadal miał przed oczami pękające oczy młodzieńca oraz zapadające się policzki trawione ogniem.
- Jedziemy do Tyrolu, w góry?
- Jeszcze nie. Ale wkrótce trafimy i w góry.
- A obiecasz mi, że...

- Tak. Przecież już ci to mówiłem.
Niewyraźny cień siedzący obok skinął głową. Andreas pamiętał go właśnie takiego. Chłopak oparty jednym łokciem na kolanie i trzymający papierosa w drugiej ręce. Starał się wyglądać na dorosłego choć w rzeczywistości nie miał więcej niż osiemnaście wiosen.
- Dla nas wojna już się skończyła, wiesz Thomasie - rzucił przed siebie chłopak.
- To chyba dobrze? Robi się tu straszny tłok...
Andreas nie wiedział. czy to żart czy rzeczywiście tak jest. Thomas był (a w zasadzie jest) pogodnym chłopakiem i czasami stroił różne żarty. To by do niego pasowało.
Ciężarówka wjechała na bruk. Opony zachrzęściły na kamieniach i auto zwolniło. Potem wracający z wojny żołnierz usłyszał stukot butów. Marszowa kolumna minęła wóz i ruszyła dalej. Dało się zobaczyć równy chód, świeże mundury oraz błyszczące bagnety. Duże dzieci szły na zabawę w wojnę. Ten rytm, ten stukot...

Lena uśmiechała się i nie skarżyła, że Klaus ciąży jej na ręku. Na mapie jej twarzy zawsze znajdował uśmiech, który nawet ona sama czasami gubiła w codzienności. Nie musieli wiele mówić. Wydawało się, że to, co już mieli powiedzieć, zostało powiedziane, teraz zaś zostało tylko wspólne bycie i życie. Nowa karta w dziejach dwóch istot.
Pociąg już stał na stacji. Andreas dostrzegł Kurta, który stał ze swoim bagażem i przyglądał się ciekawie innym. Najwyraźniej był zadowolony, zatem mile rozpoczyna się dzień.
Podeszli bliżej. Klaus ciekawie zerkał wokół a jego niebieskie oczki wyłapywały wszystko to, co było kolorowe, ruszało się lub wydawało dziwne odgłosy. Jak chociażby lokomotywa.
- Kurt, Kurt Zeller - przedstawił się Eteryta.
Lena uścisnęła mu dłoń. Widać było, że ciekawie zerka na mężczyznę. Andreas uśmiechnął się i również podał rękę. Plecaka niemal nie czuł. Zaprawa wojskowa oraz codzienne marsze powodowały, że niestraszne mu były takie trudy. Zauważył też zaskoczenie, które nieczęsto gości na twarzy Eteryty. Ciekawe czy tak podziałał na niego widok Klausa czy Leny?
Reszta towarzystwa jak zawsze dokazywała, co w przypadku Julii nie było niczym nowym. Pomachał im ręką na powitanie. Najwyższy czas już się zbierać.

Odwrócił się do żony. Potarł delikatnie jej policzek i pocałował w czoło. Wziął na ręce Klausa i przycisnął do siebie czując jego małe, bijące serduszko.
- Wrócę najszybciej, jak tylko będę mógł - powiedział przez klausowe ramię.
- Będę czekać - szepnęła i dostrzegł w kąciku jej oczu lśniące łzy.
- Fa fa. Ciu ciu - Klaus wyciągał rączki w kierunku lokomotywy. Andreas rad nie rad podszedł z nim do maszyny i stanęli bardzo blisko rozpalonego pieca. Coś tam w środku gwizdało, buczało, siorbało i stukało. Maluch był zachwycony. Stali tam chwilę do czasu, gdy zapowiedziano odjazd pociągu. Podeszli do wagonów. Klaus cały rozradowany patrzył roziskrzonymi oczami na ciemny pojazd. Lena dzielnie szła obok patrząc na wszystko wokół.
Oczywiście nie sposób było pominąć kłótni, która jak zawsze ostatnio wybuchała z byle powodu.
- Proszę się nimi nie przejmować - powiedział z uśmiechem Kurt. - Oni tak zawsze. Podobno kto się czubi...
Eteryta coraz bardziej go zaskakiwał. Pożegnał się z Leną, uściskał Klausa i wszedł do wagonu. Lena odebrała małego i przytuliła się do męża. Stali tak przez jakiś czas czując tylko wzajemne ciepło oraz bicie trojga serc. Andreas Jegr z Salzburga czuł, że mógłby trwać tak przez wieczność.

Znów zabrzmiały gwizdy. Motorniczy krzyknął coś jeszcze w powietrze. Andreas pocałował swoje obie pociechy i wszedł do wagonu. Mocniej ścisnął plecak w garści i ruszył korytarzem. Szukał wolnego przedziału. Nie, może inaczej. Szukał przedziału, gdzie już są pozostali. Nie lubił zostawać sam, choć inni uważali, że uwielbia. Ale inni nie znali go tak dobrze, jak on sam.

Znalazł Kurta. I znalazł Julię. Inni chyba też tam byli lub zmierzali w tamtą stronę. Skoro mieli tworzyć jeden zespół to nie mogli zaczynać od kłótni. Przysiadł na najbliższym wolnym miejscu w tym samym przedziale. Zobaczył, jak Kurt częstuje młodą Verbenę landrynką.
- Julio, bierz bez wahania. Mój Klaus uwielbia landrynki, więc nie mogą być złe.
A do pozostałych, którzy się ociągają, rzekł: - Panowie, chodźcie do nas. Trzeba przecież przez tą godzinę ustalić co dalej po przyjeździe.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 26-06-2008, 14:13   #22
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
- Ale ta wiedźma mnie prowokuje! - rozłożył ręce i wykrzyczał w spokojną twarz Juilana. Karcące spojrzenie brata w wierze nie traciło na intensywności.
-... cała jej osoba jest jawną obrazą dla Pana, popatrz, Julianie... - pewność i gniew w jego głosie znikał, gaszony przez miłosierdzie. Zbity z tropu Faustin zerknął na Julie. Złośliwy uśmieszek błąkał się po jej bezbożnej twarzy.
Ludzie dookoła z zażenowaniem obserwowali wrzeszczącego i wymachującego rękami chłopaka, przytrzymywanego przez kolegę, w próbie zapobieżenia bójki z dwa razy większą dziewczyną, niewinnie i niewzruszenie stojącą tuż poza zasięgiem dłoni furiata.

Mamrocząc modlitwy wepchnął się do przedziału za Julianem, z zadziwiającą łatwością wrzucił plecak na szafkę nad siedzeniem, usiadł i wlepił oczy za okno. Po chwili, jakby targnięty napadem padaczki, odwrócił się ze wściekłością, szukając wzrokiem Verbeny, warknął coś i ponownie wbił nos w szybę. Miał ochotę wybić jej ten uśmiech raz na zawsze... gdyby tylko nie była "współpracownicą" i gdyby nie pesząca obecność prawdziwie dobrej osoby, jaką był Hoffman, zająłby się ją... odpowiednio, jak Faleg przykazał. NARAZIE Faustin spróbuje ją ignorować, nawet jeśli to trudniejsze niż ignorowanie całej reszty tej bezbożnej drużyny razem wziętej. Nie ma prawa narażać prawdziwie Wiernych na konieczność oglądania ciężkich metod, jakie są konieczne, by zajmować się innowiercami w tych czasach.
Jazda pociągiem go uspokajała. Leniwe krajobrazy przesuwające się za oknami niezmiennie oddalały jego mysli od problemów świata.
Jeśli dobrze pójdzie, to na miejscu jego głowa będzie znów zimna... ale jeśli wiedźma spróbuje cokolwiek innego...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 30-06-2008, 17:00   #23
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Takie miejsca jak ten klasycystyczny dworzec kolejowy były całkowicie obce naturze Julii. O ile jeszcze do zielonego miasta nad rzeka powoli się przyzwyczajała, tutaj przeszkadzały jej lokomotywy, wagony, nadmiar linii wysokiego napięcia, krzyżujące się stalowe tory. Artemida zniknęła, podrażniona smrodem, jak sama twierdziła i jakkolwiek niemożliwie by to brzmiało. A Julka rozglądała się wokół próbując oswoić technikę, wpisać ją w porządek świata, tak by nie drażniła zmysłów.
W końcu zebrali się i inni kabaliści. Julka stała pod wagonem, który wydawał się jej lepszy od innych *, choć pewnie w takich sprawach powinien decydować eteryta.
Na jej nieszczęście najpierw przybyli chórzyści.
Sprzeczki z Faustinem wychodziły jej same i usta same wypowiadały słowa. Nie przywiązywała do nich wagi. Bawiło ją zdenerwowanie Faustina, ale to wszystko. Jakby nie zdawała sobie sprawy, że złość, która kipi w niewysokim chórzyście jest prawdziwa. Prawdopodobnie gdyby ktoś pięć minut później zapytał Julię czy z kimś rozmawiała, odpowiedziałaby nie, przekonana że mówi prawdę. I chyba tylko za pomocą magii mogłaby sobie przypomnieć wymieniane złośliwości.

Zresztą dla niej liczyło się tak naprawdę tylko to, że wyrwie się z miasta. Kiedy wreszcie byli już wszyscy usiadła w pociągu z mocnym postanowieniem, ze prześpi tę podróż. W nocy kiepsko spała, a na miejscu będzie miała lepsze zajęcia.
Podwójnie częstowana z ociąganiem wzięła landrynkę i podziękowała chłopakom.
- Ja muszę się zdrzemnąć. – dodała jeszcze, spoglądając na wchodzących do przedziału chórzystów - Tylko proszę nie zaśnijcie wszyscy, bo Faustin gotów mi gardło poderżnąć.
Ale pociąg nie ruszał, a Faustin odrywając wzrok od szyby, rzucił jej mordercze spojrzenie, i Verbena po prostu nie mogła się powstrzymać.
- I skoro już usiadłeś tak blisko Juliana – ziewnęła i zwróciła się już bezpośrednio do chłopaka – to pamiętaj, żeby zachowywać się przyzwoicie.Bez ocierania i przypadkowych dotknięć.
 
Hellian jest offline  
Stary 30-06-2008, 20:47   #24
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Faustinowi zajęło chwile dokładne przetrawienie docinki Julii.
Jego brew delikatnie drgnęła.
Czy ona sugerowała... sodomię...? wplątując w to... Juliana? Pogańska suka, zamierza plugawić jego myśli takimi obrazami? Ten niewinny chłopiec nawet nie powinien zdawać sobie sprawy z takich zboczeń! Mógł zrozumieć walkę z wojownikiem Wiary, ale atakowanie bezbronnego... to nie zostanie wybaczone... Jego gniew już wcześniej wystudzony był jedynie wysiłkami Juliana, ale teraz wybuchł z pełna intensywnością.
Faustin odwrócił się spokojnie w jej stronę, zmierzył zimno dystans. W jednej chwili uśmiechnął sie paskudnie i z całej siły wybił sie w kierunku kobiety. Proste kopnięcie przemknęło obok zaskoczonych współtowarzyszy a pięści czekały tylko aż pęd zawieje je w zasięg uderzenia...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Judeau jest offline  
Stary 01-07-2008, 20:01   #25
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kurt chował właśnie zmniejszony o 3 sztuki zapas landrynek i zaczynał się delektować wiśniowym smakiem cukierka gdy do przedziału wkroczyli obaj Chórzyści.
"Diabli nadali" - stare, raczej przez Magów nie używane, powiedzenie przemknęło mu przez głowę.
Miał nadzieję, że jednak znajdą sobie inne miejsca. W takiej sytuacji raczej trudno było myśleć o spokojnej podróży...
O ile Julian i Faustin to woda i ogień, o tyle Julia i Faustin to iskra i dynamit...
Samo spojrzenie na kwaśną minę Faustina starczało, by zepsuć humor każdemu...
"Ciekawe, czy mleko by skwaśniało" - pomyślał spoglądając Chórzystę, który, nie wiedzieć czemu, rozsiadł się tak, by nie tracić Julii z oczu.
"Masochista" - dorzucił, ciągle w myślach, Kurt, z trudem tłumiąc westchnienie.
"Oby tylko nie wywołał jakiejś awantury, bo nas wyrzucą z pociągu..." - ciąg dalszy myśli również nie należał do najweselszych.
Myśl o zgodzie wewnątrz drużyny oddalała się w tempie ekspresu... najwyraźniej nie chcąc uczestniczyć w zbliżającym się zamieszaniu.
Kurt, nie mogący iść w jej ślady, zaczął się zastanawiać, w jaki sposób spacyfikować obie strony...

- Dużo sobie nie pośpisz - powiedział do Julii, która najwyraźniej zamierzała odrobić zaległości w spaniu. - Nasza podróż potrwa raptem godzinę. Ale i tak - przyjemnych snów...
"Na widok śpiącej Julii Faustin się wścieknie" - pomyślał Kurt. - "Grzesznica śpiąca snem sprawiedliwego..."
Widać Faustin miał podobne skojarzenia, bo jego spojrzenie rzucone na Verbenę było jeszcze mniej pochlebne, niż przed chwilą. I w zupełności wystarczyło by sprowokować Julię do powiedzenia kilku zgoła niepotrzebnych słów...

W tym momencie wagonem szarpnęło. Pociąg ruszył...

Reakcja Faustina była nieco opóźniona, co odrobinę zmyliło Kurta. Nie sądził, że ktoś może tak powoli myśleć. Poza tym Eteryta nigdy nie przypuszczał, że Chórzysta może w takim stopniu stracić opanowanie.
Grymas wściekłości na twarzy Faustina poinformował Kurta o zamiarach Chórzysty, ale w zasadzie było już za późno.
Kurt zdążył tylko wyciągnąć rękę, by spowolnić atak szaleńca...
 
Kerm jest offline  
Stary 04-07-2008, 01:08   #26
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Andreas patrzył w okno oglądając torowisko oraz zarośnięte krzakami budynki stacyjne. Przed sobą miał Julię i jej niezachwianą oraz niewypowiedzianą obecność wypełniającą miejsce naprzeciwko. Faktycznie ciężko było od niej oderwać oczy i może to kwestia jej nastawienia do życia. Takiego nastawienia, które dla Andreasa bardzo się podobało, choć spojrzenia bardzo wybiórczego. Bo czyż błędem jest nie dostrzegać śmierci tam, gdzie jest życie?

Z najwyższym trudem Eutanatos znów spojrzał za szybę. Twarz Thomasa patrzyła się na niego, choć nie było to odbicie w szkle. Znikła zaraz choć dostrzegł to powłóczyste spojrzenie posłane w kierunku Verbeny. I wtedy weszli chórzyści.

Rzucane zawoalowane przytyki, spojrzenia oraz postawa wskazywały, że kolejna kłótnia była w drodze. A zapowiadała się godzinka w pociągu na poznanie się i próbę zmierzenia się z tym, co nas czeka na miejscu a nie zmierzenia się ze sobą. Skoro wszyscy już na początku mają sobie tak mało do zaoferowania, to co będzie dalej?
Pociąg ruszył. Szarpnęło wagonami. Skrzypnęły osie i cały skład ruszył przed siebie. Rozpoczynała się podróż. Andreas umościł się wygodniej przy oknie. Pewnie jeszcze za wcześnie na cokolwiek, tym bardziej że Julia zdawała się układać do snu. I wtedy stało się. Jedno słowo, jeden gest i jedna iskra. Zwykle właśnie tyle wystarcza, by naoliwić koło historii, które łamie czas i ludzi.

Nie było czasu do zastanowienia ani też miejsca na coś więcej niż to, co mógł zrobić w tej chwili. Rzucił się przed siebie mając nadzieję, że jednak zdoła przyjąć na siebie furię, która wybuchła i szukała ujścia. Przy takim ataku raczej miał marne szanse by jemu zapobiec, ale przynajmniej będzie mógł w stanie odciągnąć i rozdzielić napastników. Przynajmniej tyle mógł zrobić.

Przynajmniej tyle.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 08-07-2008, 17:59   #27
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Free ( J,K )

Pociąg ruszył powoli, jakby sennie. Lokomotywa zaczęła nabierać prędkości, pejzaż za oknem zaczął się zmieniać, a miarowe turkotanie działało uspokajająco ... niestety nie na wszystkich. Faustin powoli analizował ostatnią wypowiedź Julii, dopiero po chwili dotarł do niego sens słów Verbeny. Jak śmiała sugerować, że żywił jakieś niezdrowe, wynaturzone skłonności do tego czystego duchem i ciałem Juliana. Niewiele myśląc Chórzysta dał upust gromadzonej od tygodni złości. Wybił się i z wyciągniętymi pięściami runął na siedząca pod oknem kobietę. Julia na pozór wyglądała na rozluźnioną, lekko rozespaną. Jednak w momencie kiedy Faustin spiął mięśnie i skoczył, oczy Verbeny zwęziły się, a jej ciało napięło się gotowe do walki. Eteryta, widząc co się dzieje, porwał się z fotela. Jego wyczulony zmysł Korespondencji podpowiedział mu tor lotu Faustina. W odruchu desperacji i heroicznej głupoty Kurt wyciągnął rękę chcąc powstrzymać nacierającego Chórzystę. Impet z jakim doszło do zderzenia dwóch mężczyzn był ogromny. Eteryta uderzył o ścianę przedziału, spotkanie z dębową boazerią pozbawiło go na chwile oddechu. Przed oczami pojawiły mu się czerwone mroczki, kiedy bark eksplodował fala bólu. Zderzenie z tą niespodziewaną przeszkodą zmieniło kierunek lotu Faustina. Chłopak jak szmaciana lalka runął wprost na okno. Zamyślony Andreas zbyt późno zorientował się co się święci. Rzucił się by zakryć własnym ciałem, jak mu się wydawało bezbronną kobietę. Wszyscy w przedziale usłyszeli głuchy chrzęst tłuczonego szkła. Faustin osunął się na podłogę.




Eutanatos nie zdążył się już zatrzymać i potknął się o leżącego pod jego nogami Chórzystę, który właśnie w niemym zdumieniu lustrował swoją zakrwawioną rękę. Andreas jak długi runął na siedząca na przeciw niego Verbenę. Chórzysta lekko oszołomiony, wpatrywał się w zakrwawioną dłoń. Dziwne - nie widać było, żadnej rany. Kiedy spróbował się poruszyć świdrujący ból przeszył jego czaszkę. Faustin odruchowo dotknął czoła. Zaklął szpetnie... Już wiedział skąd ta krew.

Wszystko to trwało zaledwie chwilę. Julian z przerażeniem wpatrywał sie w dantejskie sceny jakie uskuteczniali jego towarzysze. Broda Chórzysty zadrgała.

- Na miłość boską ! Dość ! - krzyk Juliana przetoczył się jak grom po przedziale.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 09-07-2008 o 14:10.
MigdaelETher jest offline  
Stary 09-07-2008, 14:21   #28
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie całkiem wiedział, skąd wzięła się świadomość, że Faustin zrobi coś głupiego. Zwężenie źrenic? Napięcie mięśni? Zmiana pozycji? Coś, co niektórzy fachowcy nazywają, nie wiedzieć czemu, "zmarszczką"?
Najważniejsze było to, że ruszył się niemal w tym samym momencie, co Faustin.
Nawet bez skomplikowanych obliczeń wiedział, jaki będzie tor "lotu" atakującego Chórzysty, wystarczyło wyciągnąć rękę...

Zderzenie odrzuciło go na oparcie... Niezwykle twarde... Przez moment zrobiło mu się ciemno przed oczami, a czerwone punkciki tańczące na czarnym tle utworzyły konstelacje nieznane żadnemu z astronomów.
Przez oszołomiony bólem umysł z pewnym trudem przedarł się brzęk tłuczonego szkła...
Kurt syknął, chwytając się za obolały bark. Miał wrażenie, że nie zdoła poruszyć prawą ręką. Dłoń, która zetknęła się z torsem Faustina prawie nie bolała, za to bark...
"Niech to szlag..." - pomyślał. - "To chyba było głupie..."
Ale nic na to nie mógł poradzić. Co gorsza miał świadomość, że w identycznej sytuacji postąpiłby tak samo.

Krzyk Juliana wdarł mu się do uszu, pozwalając na oderwanie się od pulsującego w ramieniu bólu. Kurt rozejrzał się po przedziale. Sytuacja wyglądała nader ciekawie...
Zbita szyba... Andreas, podnoszący się powoli z kolan Julii... Julian, którego broda trzęsła się od z trudem powstrzymywanego płaczu... I Faustin, z rozwalonym czołem, ze zdziwieniem wpatrujący się w zakrwawioną dłoń.
"Gdyby dziura była na wylot" - pomyślał patrząc na rozcięte czoło Chórzysty - "to pewnie byśmy zobaczyli sznurek podtrzymujący mu uszy. Bo nic więcej nie ma w tym pustym łbie."

Faustin ciągle nie wstawał.
"To chyba nokaut" - pomyślał złośliwie Kurt. - "Dziesięć sekund minęło jak nic... Zwycięstwo rozumu nad siłą."
Głośno powiedział:
- Parę szwów i po kłopocie. Mi też przyda się lekarz...
"Do Elsbethen wytrzymam, a tam znajdę jakiegoś fachowca" - dodał w myślach.
- Mam tylko nadzieję, że nie zjawi się tu nikt zwabiony hałasem i tym wrzaskiem - stwierdził, nie bardzo wierząc w spełnienie owej nadziei.
Spojrzał na Juliana.
- Płuca to ty masz niezłe...
- A ty - spojrzał niechętnie na Faustina - opanuj swój język...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 09-07-2008 o 14:25.
Kerm jest offline  
Stary 09-07-2008, 19:37   #29
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Masz babo placek, pomyślała Julka patrząc na poobijanych chłopaków i słysząc złośliwy chichot Artemidy. Niezły jest mały zboczeniec, mocny i szybki, zabolałoby gdyby trafił.
Uśmiechnęła się do Andreasa. Miała jego twarz tuż przed sobą, bo wskutek upadku wylądował jakby na niej.
- Jesteś cały? *
Był najwidoczniej. W przeciwieństwie do Kurta, który rycersko zderzył się z pięścią chórzysty.
- Musi bolec. – teraz z kolei uśmiechała się do Kurta – Nastawię. Jeśli pozwolisz.
- Składałam nogę niedźwiedziowi, więc poradzę sobie i z barkiem. No właściwie asystowałam. Ale poradziłabym sobie i sama. To był stary miś, miał nowotwór, już nie żyje – paplała pokrywając tym pewne zażenowanie wywołaniem tej całej awantury.
Obejrzała też Faustina. To był kompletny świr. Ale niektóre jego cechy wzbudzały w Julce mimowolny podziw. Człowiek czynu. Szkoda, że okrutnik.
- Wstawaj Faustin. Od dziś nie będę z Tobą rozmawiać o… - ugryzła się w język- no chyba w ogóle nie będę.
- Spływajmy stąd bo każą nam zapłacić za szybę.
 
Hellian jest offline  
Stary 09-07-2008, 21:04   #30
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Andreas uwolnił wreszcie Julię i wstał na nogi. Przewrócenie się o Faustina nie było czymś chwalebnym, choć nie do końca znowu takim nieprzyjemnym. To, co zrobił Chórzysta, dotknęło bardzo wnętrza Eutanatosa. Najpierw to był gniew, który jednak szybko wyparował, gdy już mógł dojrzeć wnętrze przedziału, wybitą szybę oraz tych, którzy stali się sprawcami tego chaosu. Zimne powietrze wdzierające się do środka pomieszczenia studziło wszelki zapał oraz wzmagał dreszcze. Jednak Andreas nie zamierzał na tym poprzestać. Skinął głową Julii na znak, że nic mu się nie stało i gdy tylko Eteryta upomniał sprawcę zamieszania zamierzał sam dodać coś od siebie.
- Jeszcze nigdzie nie będziemy szli zanim nie dowiem się czegoś od Ciebie Faustinie. Nie znam Cię za dobrze, ale nie pozwól mi wyciągać błędnych wniosków z tego, co wyczyniasz. To jest głupota co robisz i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę. Nie wiem, co chcesz udowodnić ani co osiągnąć. Dla mnie ważne jest to, że jesteśmy tu razem - mężczyzna podkreślił to słowo zwalniając tempo wypowiedzi. - Doktor, człowiek i mag o wielkiej wiedzy i doświadczeniu, powierzył nam zajęcie się sprawą bo nam zaufał. Lekceważąc zalecenia starszego od siebie maga i sprzeciwiając mu się stajesz się po prostu głupcem. Czy tak chcesz pokazać nam przewagę Chórzystów nad innymi? A może to jedyne co ci pozostało? Zamierzam sprawę doprowadzić do końca i mam nadzieję, że każdy z was ma to na względzie. Takie działania nie pomogą nikomu i niczemu, dlatego nie chcę by się powtarzały. A teraz odpowiedz proszę...
Andreas nie wiedział, czy to, co mówi trafia do Chórzysty czy jest tylko czczym gadaniem, które ktoś musiał odwalić. Krew z rozciętego czoła skapywała na twarz tworząc upiorny wzór na skórze. Nie wyglądało to dobrze, choć dla byłego wojskowego było jasne, że to tylko rozcięta skóra na głowie, która będzie krwawić i to mocno.
- ... Faustinie, mam cię uważać za głupca?
Teraz był gotowy na cokolwiek. Inni stanowili ledwie zamglone tło podczas gdy w centrum uwagi siedział Chórzysta. Wiatr zaświstał w wybitej dziurze w szybie zawodząc przeciągle.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172