11-04-2008, 14:29 | #11 |
Reputacja: 1 | Wnet uśmiechnął się Hrabia, uśmiechnął się srodze, gdyż zabłąkaną czerwie dostrzegł na podłodze. Smaczna była wielce, nielicha oraz tłusta, bardziej jednak hrabiego jęło suszyć w ustach. Horacy natomiast zamyślił lico strasznie, potem zaś na hrabiego spojrzał wielce bacznie "Z szacunkiem całym dla mojej krwistej waszmości, nie wypada w kufajce ruszać między gości. Przygotować się pierwej należy stosownie, skoczysz panie w karmazyn i będzie cudownie." Ostatnio edytowane przez M.M : 11-04-2008 o 17:02. |
11-04-2008, 19:22 | #12 |
Reputacja: 1 | - Biegnij więc garbusie po strój mój najprzedniejszy, Niech przy mnie sam szachinszach wyda się biedniejszy ! – Ryknął władczo Tadeusz z błyskiem dumnym w oku. Nikt jego charyzmie nie dorównałby kroku ! Wreszcie kontusz ujrzawszy westchnął wręcz z szacunkiem: - Dla takowych ubiorów warto stać się Turkiem ! Zszedłszy po krętych schodach stanął na dziedzińcu, Udzielny władca włości, niczym opat w Tyńcu. Pański pas słucki błyszczał w mroku szczerym złotem, Na znak, iż nie zamierza kłaść ludu pokotem. |
12-04-2008, 11:57 | #13 |
Reputacja: 1 | Jął zrazu hrabia siwka ostrogami łamać, ruszył dumnie, lecz stanął, cóż się stało psia mać? Ktoś za lejce pochwycił, szybko niby diabeł. To nieszczęsny garbus, najpodlejsze z widziadeł! Już Tadeusz młyńca swym batogiem wykręca, ażeby głupca z garbem srogo sprać po ręcach. Błazen kaja się przed ciosem i skrzeczy żałośnie: „Panna garbusówna będzie…” tak rzecze sprośnie...
__________________ Wiejski filozof. |
13-04-2008, 09:50 | #14 |
Reputacja: 1 | Tak się przekomarzali hrabia ze swym sługą, Który wszak w jego domu służył wiernie, długo. Hrabia się niby srożył, sługa zaś przeszkadzał, Udając, że jest przeciw, aby hrabia chadzał Do wsi, gdzie jest zabawa, choć sam przed chwileczką, Proponował by hrabia, zabawił się deczko. - No mój stary, wystarczy – Tadeusz mu rzecze – Miło jest się pospierać czasami, nie przeczę, Lecz teraz jadę do wsi. Wnet skoczył na konia I po chwili już pędził po zamkowych błoniach. |
14-04-2008, 23:22 | #15 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | *** Koło młyna nad rzeczką, gdzie pluskała woda Z drewna zrobiona stała Jankiela gospoda. Sędziwy Żyd w odświętny się przyodział kontusz I do kuchennej izby zerkał bacznie co rusz, By na dziewki służebne krzyknąć grubym basem, Co by się od roboty nie migały czasem. Dzisiaj w karczmie wszak będzie wielkie zbiegowisko, Trzęsło się o przybytek więc zacne chłopisko, Bo jakoby zabawa się nie ułożyła, Zawsze go jaka mara srodze zatrwożyła.
__________________ Konto zawieszone. |
15-04-2008, 09:29 | #16 |
Reputacja: 1 | Dlatego wszędzie zerkał, rzucał okiem bacznie, Czy się jakowy kłopot, nagle gdzieś nie zacznie. Wina, miody rychtował, starki dwie baryły, Tak mocnej, że jej żaden pijak nie da siły. Zaś tajemnym sekretem mocy owej wódki Był fakt, że pędziły oną krasnoludki. W piwnicy u Jankiela się zwijały szparko Byleby na zabawę zdążyć z ową starką. Sławą jej do gospody karczmarz gości nęcił, Tak ludzko-krasnoludzki biznes im się kręcił. |
16-04-2008, 20:41 | #17 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Jeno mości hrabiego starka nie nęciła, Wiodła go ku gospodzie całkiem inna siła. Parę warkoczy miała, co sianem woniały I złotem polskich pól na przemian się mieniały. Widać to było nawet w poświacie księżyca, Radując niezmiernie martwe serce dziedzica, Który, choć za słonecznym blaskiem utęskniony, Tkwił w takiej sytuacji pata postawiony, że albo żywot swój wieść będzie w nocnym mroku, Albo - ujrzawszy słońce - spali się w amoku.
__________________ Konto zawieszone. |
16-04-2008, 23:11 | #18 |
Reputacja: 1 | Bowiem owa blondynka o imieniu Zocha Była strasznym kawałem ogromnego śpiocha. Próżno hrabia pod oknem swej wybranki głosił Miłosne poematy, zmiłowania prosił, By przerwała chrapanie, ku niemu spojrzała Lecz dziewczyna noc całą zawsze mocno spała, Niby królewna z bajki, a on zaś, niebożę, Obserwował przez okno dziewczynę i łoże. Żył nocą, w dzień ona, lecz karmił się nadzieją, Że jednak u Jankiela wspólnie zaszaleją. Ostatnio edytowane przez Kelly : 17-04-2008 o 07:18. |
17-04-2008, 21:08 | #19 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | I zdejmie jej Tadeusz z warkoczu wstążeczki, I wycałuje chętnie namiętne gruszeczki, Co je Zośka przed sobą obnosi w staniku. Za to ją raz Janeczek naszedł w zagajniku, Chcąc spróbować pięknych i soczystych owocy. Miał wówczas pecha – natknął się na księcia nocy, A pan hrabia w gniewie potrafi być srogi. Popchnął biedaka, aby ucapiwszy nogi Wywlec do chruśniaka, co rósł obok rzeżuchy I tam sponiewierać oraz napić się juchy.
__________________ Konto zawieszone. Ostatnio edytowane przez Mira : 17-04-2008 o 21:11. |
17-04-2008, 23:33 | #20 |
Reputacja: 1 | Gruszeczki, co je wieńczą słodziutkie malinki, Ucałować je pragnął u onej dziewczynki. Lecz Zosia, chociaż panną zwykle szczodrą była Swoich wdzięków chłopakom wyraźnie skąpiła. Dostał Jasiu asesor takąże odprawę, Że się teraz obawiał przybyć na zabawę. Raz dostał od hrabiego, Zosia zaś go potem Delikatnie trzasnęła budowlanym młotem. Słyszał o tym i hrabia, lecz miał takie zwidy, Że uda mu się złamać jej dziewicze wstydy. Ostatnio edytowane przez Kelly : 17-04-2008 o 23:35. |