Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-08-2008, 00:54   #21
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Było późne popołudnie kiedy wracali. Do tego czasu noc zdążyła już w pełni pochłonąć niebo. Ten widok zdawał się podtrzymywać go na duchu.
- Heh…sypiesz się Creed. Sypiesz się. Najpierw ta mała siksa…teraz ten nieletni gnojek. Był czas kiedy obserwowałbyś to z ponurą satysfakcją…wysysanie z niego soków życiowych…powolną, nieuniknioną śmierć. Ale przecież ten…stan nie odbiegł jeszcze zbyt daleko…prawda? Mam nadzieję, że nie.
Zamilkł na ten moment, biorąc łyk alkoholu i przyglądając się światu przez jadeit butelki. Był na siebie diablo wkurwiony. Sięgnął do kieszeni, wpatrując się w 50 centówkę. Zasłaniał się tą durną monetą jakby sam nie mógł zdecydować jakie rozwiązanie jest najkorzystniejsze. Gdyby pozwolił strawić kwiatu tego małego bękarta, przynajmniej posiadałby jakąś wiedzę, odnośnie metod oponenta. A tak? Pozostało poczucie dobrze spełnionego obowiązku, które w podświadomości przekładało się na obwinianie samego siebie o słabość i nieudolność. Niedobrze. Zamachnął się i cisnął niedopitą butelką za barierkę. Ta podążyła na spotkanie twardego gruntu gdzieś na dole, rozbijając się z donośnym trzaskiem. Do towarzystwa rzucił za nią znienawidzoną monetę. Jednak odgłosu odejścia tego przedmiotu, nie dane mu było usłyszeć. Odwrócił się z cichym stęknięciem i wszedł do środka, pozostawiając okno otwarte. Zaduch był niezdrowy. Ponoć.
- Hmmm…wyglądasz jak siódme nieszczęście. Czyli wciąż może być gorzej. Nie poddawaj się i próbuj dalej. Wierzę w ciebie.
- Zamknij się Levi…zamknij się pieprzony…pokurczu… nim przerobię cię na…
- Ooo…ktoś tu ma rozterki moralne…jakie to…nietypowe. Eeek!

Niewielka postać nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo oto w jej stronę śmignął wazon pełen sztucznych kwiatów, który do tej pory zajmował zaszczytne miejsce na kredensie. Jedyną, rozsądną opcją ratunku wydawało się zanurkowanie za jedno z łóżek i kontynuowanie stamtąd litanii uwag pochlebnych zdecydowanie mniej. Adam po prostu miał niewielką chwilę słabości. Nie, to nie była słabość. To były jedynie…przygotowania. Podwaliny pod sukces. Kiedy tylko będzie posiadał wymaganą ilość informacji…rozprawi się z nimi wszystkimi. Jeden po drugim. Powoli. Boleśnie, opanowanie. Tak jak do niedawna. Nie było żadnych powodów do wahania. To nie było wahanie. Tylko mądre rozgrywanie partii szachów…w której jest po prostu nieco więcej graczy niż zazwyczaj. Właśnie.
- Zarżnę ich wszystkich…po kolei…Heheheh…jak prosiaki w rzeźni…jeszcze tylko trochę czasu…będzie ze mnie dumny…on…będzie ze mnie dumny…zobaczysz.
Przerwał nieskładny monolog, przez nadmiar szkodliwej substancji w organizmie. Miał dziwne wrażenie, że zaraz zwróci na podłogę, jednak…tak się nie stało. Odurzenie alkoholowe zaczęło momentalnie przechodzić. Zawsze tak było. Nigdy nie znajdował się w nim dłużej niż kilka minut. Choć przeważnie znacznie krócej.
- Tak. Wszyscy padną u moich stóp.
Rzekł, z wyraźnie poprawionym humorem, opadając na łóżko i patrząc na nieskładny ekran telewizora, który z każdą sekundą zyskiwał na ostrości. Mała jeszcze nie wróciła. Przy odrobinie szczęścia coś rozwiązało jeden z jego problemów. Heh. Sięgając za plecy, rozmasował powoli kark. Od kogo zacząć? Od tego Mówcy Marzeń w pokoju nieopodal? A może…może lepiej zostawić takie pyszne danie…na później. Zacząć od czegoś mniej…niezwykłego i uczynić to…czymś wyjątkowym. Tak, aby Monokl nie miał nawet możliwości poskładania pozostałości w kolejne, chodzące zwłoki....taaak…poderwał się do góry z cichym chichotem. Jego rozbiegane, czarne oczy, ogniskowały się co rusz na rozmaitych, różnych punktach pomieszczenia. Niczym dziecko, któremu właśnie wpadł do głowy ciekawy figiel. Jednak na kogo padnie szczęśliwy los…dlaczego by…właśnie nie dzieciak. Heh. Powstał i ruszył do drzwi. Miał ciekawy pomysł na relaks…och tak. Ale najpierw musiał dopiąć pewną sprawę na ostatni guzik.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 13-08-2008 o 00:56.
Highlander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172