lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Niemy Krzyk (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/756-niemy-krzyk.html)

Yarot 02-08-2005 17:18

Niemy Krzyk
 
Warszawa. Majowy, środowy ranek. Deszcz lekko siąpi a pochmurne niebo nie nastraja optymistycznie. Wilgoć oraz chłód wywołują lekką gęsią skórkę na skórze, co i tak stanowi miłą odmianę od letniego skwaru, który ma nadejść. Stolica powoli budzi się do życia, jej arterie powoli wypełniają się autami, krążenie przyspiesza, adrenalina korków zaczyna działać. Goliat budzi się ze snu. Przeciera swe zaspane oczy wycieraczkami samochodów, ziewa odorem spalin i pilnie wypatruje słońca przez ciężkie chmury.
Każdy z Was wstał prawie że wyspany. Prawie, bowiem noc była wyjątkowo parna i duszna. Spoglądając za okno widać już przyczynę tego zjawiska, ale nie pomaga to w obudzeniu. Szybki rzut oka na kalendarz - środa, 11 maja, imieniny Franciszka i Filipa; do końca roku pozostało 234 dni. A tu ciągle pada. Każdy z Was wygląda przez okno i zastanawia się, co też dziś uczyni.

Bies 02-08-2005 22:44

patrząc przez okno wyjął papierosa z paczki powoli i powiedział do siebie
-Czyżby kolejny zrujnowany dzień... W końcu nie codziennie zaprasza cię NIEZNAJOMY na pogrzeb NIEZNAJOMEGO. Matko Święta do czego to dochodzi.
odpalił papierosa...
- Jechać czy nie jechać ? co ja wogóle myśle dokąd ja mam jechać i do kogo... to zbyt dziwne aby było prawdziwe... ale z drugiej strony przecież bez powodu by nikt mi przysyłał takiego czegoś tylko po to abym się pomodlił za zmarłego... coś w tym musi być, jakiś chaczyk, a może to przykrywka dla łapówki bądź jeszcze cos... jestem zbyt zmęczony aby myśleć... a niech to szlag pojade tam, nie wiem po co ale pojade...

nie wiem czy to jest dobrze napisane bo to moja pierwsza sesja Cthulu i nie kojarze zbytnio klimatu. Zawsze moge poprawić

Sayane 03-08-2005 08:18

[Anna]: Obudziłam sie jak zwykle, po szóstej, nawet bez budzika.

No tak - mozna jeszcze by pospać, dzis nie ide do pracy. Żadna strata, osiem godzin gapienia sie na ludzi rysujących kwadtraty czy stawiających krzyżyki w testach i liczenie niekończących się wyników to nie jest najciekawszy sposób spędzania dnia. Nie znaczy to, ze cieszy mnie zmarnowanie przedostatniego wolnego dnia w tym miesiącu - i na co? Żeby popatrzyć na trumnę nieznajomego... Hm... Choc z drugiej strony moze to pacjent jakis (pamięc do twarzy nie rekompensuje kompletnej sklerozy nazwisk niestety), ktorego nie kojarzę... głupio trochę - oby rodziny nie było. Ech - i tak juz nie dospię.

Wstałam, klapnęłam do kompa - może w katalogu z opiniami bedzie to nazwisko - i zaczełam sie zastanawiać, co zrobic z tak pięknie rozpoczetym dniem. Choć wiele czasu na myslenie nie miałam - zwierzaki bezblędnie wyczuły, ze juz wstałam (a spacer za poł godziny dopiero) i juz mi sie na kolana pakują. Mozna to znieść przy lekkiej kotce (aczkolwiek woli sie wspinac ga głowe niż kolana) ale jak prawie trzydziestokilowy wilczur pakuje ci sie na kolana o szóstej rano, traci to juz na uroku (lepiej, niż do łózka aczkolwiek). Ej, szczeniak juz nie jestes - mruknełam spychając go z kolan. Rzucilam mu smycz - niech sie odczepi - wyjrzałam przez okno i z westchnieniem zaczelam szukac jakisch brudnych jeansow i bluzy. W taka pogode lepiej być przygotowanym na radosne wyznania miłosne Mroka, ktore w pionie sięga mi do twarzy.

Yarot 03-08-2005 18:28

Cytat:

Napisał Sayane
Wstałam, klapnęłam do kompa - może w katalogu z opiniami bedzie to nazwisko W taka pogode lepiej być przygotowanym na radosne wyznania miłosne Mroka, ktore w pionie sięga mi do twarzy.

Niestety, nic nie udało ci się znaleźć - nikogo nie ma o takim nazwisku w Twoim katalogu. A spacer w taką pogodę, jak zawsze, przysporzył wiele radości dla Mroka, a dla Ciebie zmianę ciuchów na suche i czyste.

Redone 03-08-2005 20:02

Wstałam jak zwykle o siódmej. Wyjrzałam przez okno - szary dzień, takich nie lubię najbardziej, cały dzień będę śpiąca. Nakładam pianke na włosy, szybkie modelowanie, szklanka soku pomarańczowego i w trase. Musze zajrzeć do pracy, poakazać się szefowi. Podzwonie przy okazji do znajomych w innych redakcjach warszawskich gazet. Może mieli jakieś ogłoszenia o śmierci tego człowieka.
Ubieram się w czarną garsonkę i wychodzę, po drodze do pracy kupuje sałatke na wynos w pobliskiej restauracji.

Yarot 03-08-2005 20:50

Cytat:

Napisał Redone
Podzwonie przy okazji do znajomych w innych redakcjach warszawskich gazet. Może mieli jakieś ogłoszenia o śmierci tego człowieka.

Telefon do znajomych nie poprawił wiele w kwestii informacji o zmarłym. Nawet nie ma nekrologu w "Wyborczej". Obawiasz się, że chyba taki szary człowiek, jak Maciek, nie zasługuje na wzmiankę gdziekolwiek. Brak punktu zaczepienia to poważny problem, ale nie z takimi dawałaś sobie radę. Jednak by coś zdobyć, może okazać się niezbędna wizyta na cmentarzu.

Sayane 03-08-2005 22:35

Anna: Lubie cmentarze. Na prawdę. Cisza, spokój, zapach świec i historii. Lubie spacerować wśrod drzew (oczywiscie jesli gdzies zostały - ostatnio wszytskie wycinają "dla bezpieczenstwa"). Każdy nagrobek czy grobowiec to jakas historia, zwłaszcza te stare, na wpół zwalone czy zapadnięte w ziemię, z zamazanymi napisami czy wyblakłymi zdjęciami. Gdy byłam mała, we Wszystkich Świetych tata zabierał mnie zawsze na cmentarz - innymi słowy "zrywalismy sie" z mszy - i opowiadał historie o ludziach, ktorych znał albo znanych w jego wsi - szlachcicach, partyzantach zastrzelonych na progu kosciła, księżach walczących z zarazą... Może dlatego cmentarz nie wydawał mi się nigdy smutny czy straszny a spokojny i jak gdyby przyjazny - jak stara niania snująca wspomnienia w ogrodzie czy przy kominku.

Lubię cmentarze - ale nie w deszczu. Lubie deszcz - ale na cmentarzu daje on nad wyraz przygnębiające wrazenie. Zresztą co to za deszcz - siąpienie jakies... Ale lepsze od upału, ktorego nie znoszę.

Przyszłam na cmentarz trochę wcześniej, pospacerować i rozejrzeć sie, zwłaszcze, że na tym jeszcze nie byłam. Miałam ochote wziąśc Mroka, jak czasem robię, ale nie wypada, więc tylko wypusciłam go na balkon.Wrócę zanim zacznie sie upał; jakby co, miskę z wodą ma. Skorzana kurtka, biała bluzka, granatowa apaszka pod szyją i jeansy wydały mi się odpowiednie na taką okazję - niezbyt żałobne a wystarczająco oficjalne. Moze nikt nie zauważy salomonów na nogach - szkoda zamszu w taką pogode. Zresztą kogo to obchodzi. Na pewno nie mnie - burczenie w brzuchu przypomnialo o braku śniadania. Jeszcze czas - idę więc do pobliskiego kiosku po kilka Prince Polo - niestety zapas w torbie musiał skonczyc sie akurat dziś. Dobrze, że gumy do żucia nadal są.

Szukam potem nagrobka zmarłego, przyglądam sie czy ktorej z sąsiadujących nazwisk czy imion nie wyda mi sie znajome.

Yarot 03-08-2005 22:54

Cmentarz na Solipcach ma mało z urokliwych cmentarzy rozsianych po całej Polsce. Jest podzielony na dwie części i ta starsza, na tyłach rzeczywiście posiada atmosferę zadumy i spokoju. Jednak obecnie większa jest cześć nowego cmentarza, gdzie masowe nagrobki, brak drzew oraz ogólnie panujący ścisk jest na porządku dziennym. Na szczeście, lub nie, dziś jest pusto. Pada lekki deszczyk i jest wczesna pora, więc na tłumy się nie zanosi. Szare bryły grobów przemykają Ci przed oczyma. Starasz się uchwycić jakąś nazwę, fragment napisu i stwierdzasz, że jest tego bardzo dużo i niestety nic znajomego.
Zygmunt Par... zmarł 2000-04-12; Henryk .... ista, żył lat 42; Pokój...duszy;Już nigdy się nie uśmiechniesz.
Takie i inne nagrobki spotykasz na swej drodze. Już chyba podejrzewasz, gdzie jest szukany przez Ciebie grób. Jest z brzegu, przy ciągu innych, świeżych grobów, na końcu błotnistej alejki. Jest rozkopany, deszcz rozmywa glinę oraz piasek, tworząc drobne strumyczki brudnej wody wciekającej do środka wykopu. Przy nim, pod ortalionową kurtką stoi grabarz. Ćmi papierosa skrytego pod daszkiem czapki baseballowej. Obojętność i rutyna przebijają z każdego ruchu, jaki wykonywał - od strząsania popiołu po odbijanie błota z butów. Również czeka, choć pewnie marzy o ciepłej kanciapie, herbacie na rozgrzewkę i gazecie. Mijasz go by jeszcze popatrzeć na grobowce. Jest ich naprawdę dużo. W jednym rzędzie będzie ponad 50 a takich rzędów naliczyłaś sporo.
Ponieważ jesteś pierwsza zatem możesz się jeszcze rozejrzeć. Spoglądasz na zegarek i widać, że dochodzi południe. Jeszcze jest trochę czasu.

Bies 04-08-2005 06:16

Ubrałem szybko czarny garnitur... Cholera jasna ! gdzie mój krawat !?..... Wiadomo jak wyglądają wyjścia w pośpiechu A jest !... pasuje już powoli wyjeżdzać... Wziął kluczyki do Forda i zeszedł i otworzył drzwi do domu w co ja się pakuje ?! Zamknął drzwi domu i zeszedł na dół do samochodu... Zapalił auto i ruszył w strone cmentarza... W radiu jak zwykle nic nie było Powoli zaczynam rozmawiać ze sobą... Dojechał na cmentarz... zaparkował na parkingu, wysiadł i zamknął samochód Teraz trzeba znaleść tego gościa... Weszedł na cmentarz i zaczął szukać...

Redone 04-08-2005 13:22

Z apetytem zjadłam moją sałatkę już za biurkiem w redakcji. Jak zwykle wyciapałam klawiature: znajduje się w niej chyba więcej jedzenia niż w mojej lodówce. Zaparzyłyśmy sobie z koleżanką z sąsiedniego biurka pyszną herbatę z dzikiej rózy - nasza ulubiona, a do tego dobrze rozgrzewa w takie dni jak dzisiejszy. Przez reszte czasu przeglądałam i poprawiałam napisany wczoraj artykuł, trzeba go jeszcze było upiększyć. Potem z przykrością opuściłam ciepłe pomieszczenie i pojechałam na cmentarz. Po co ja tam w ogóle jade? Tak dobrze mi się siedziało za biurkiem. Ano tak, z ciekawości. Kolejne zboczenie zawodowe.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172