Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-08-2009, 22:23   #11
 
Mubashi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mubashi nie jest za bardzo znany
Weronika

Starszy mężczyzna, jeden z tych który przewodził całej eskpadzie liczył trupy.
- Czternaście, piętnaście. Piętnaście! - stwierdził zobojętniałym głosem.
Westchnął ciężko. Poszukał jakiegoś miejsca, gdzie posoka i trup nie ścielił kocich łbów.
- Kurwa mać i ja pierdolę! W chuja nas zrobili! - syknął, łapiąc się za głowę. Staruszek wyczuł dym i odwrócił głowę. Ujrzał niebrzydką, młodą dziewczynę.
- Och, wybacz mi, panienko. - skinął rondem staromodnego, eleganckiego kapelusza, rodem z lat 30. - Wydaję mi się, że nigdy cię z nami wcześniej nie widziałem... A, nie ważne.
Znajomi, rodzina? - wskazał palcem na ułożony stos trupów.


Maja

Ekipa medyczna składała się głównie ze studentów, wielu znalazło się tu z Akademii Medycznej, ale po prostu mieli oni wszyscy wysokorozwiniętą umiejętność strzelania sobie w stopy po dostaniu broni. Maja usłyszała jak za jej plecami dyskutują inni.
- Jeżeli pojadziemy tendy to może byćki mieli jakieś szanse, co?
Chwila ciszy, przerywanej tylko jękiem rannych.
- No dobra. Pojedzie was dziewięciu, a my będziemy czekać gdzieś... o, tu. Weźcie wozy, ładujcie tylu ilu dacie rady i bądźcie pod falami, nie ryzykować nie potrzebnie.
- Jasne.
Ktoś pomógł jej nieść rannego do dostawczaka, w którym zazwyczaj transportowali kanistry z paliwem. Podczas drogi musieli zawrócić, bo gruzy uniemożliwiały przejazd.
- Szybciej, kurwa! Oni się tu wykrwawiają! Zawróć facet w prawo i prosto, tak będzie szybciej! - zawołała dziarska studentka, starająca się właśnie odratować trzęsącego się w spazmach dzieciaka.
Szpital Jurasza był jednym z tych których zombie zbyt nie zdewastowały. Jedynie co po niektóre okna były wybite, a żelazna furta leżała powyginana kilkanaście metrów od bramy.
Nad drzwiami widniało grafitti "Porzućcie wszelką nadzieję, wy którzy tu wchodzicie!!"
- Oryginalne, co? Trzeba wykombinować jakieś środki przeciwbólowe i nosze!
Wszyscy wyskoczyli z samochodów, a dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn podbiegło do drzwi i szarpnęli je. Ze środka bił straszliwy odór, niemalże powalający.

The Hospital by =abstractsilence on deviantART

- Uch, przyda się nam plan, pewnie znajdzie się jakiś ewakuacyjny!
 
__________________
Wuargh! Wuargh!
Mubashi jest offline  
Stary 12-08-2009, 23:29   #12
 
Mubashi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mubashi nie jest za bardzo znany
Michajov i Pietrov

Antyterroryści przechodzili właśnie obok porzuconego kazeta,
coś w środku szarpnęło samochodem. Porysowana maska samochodu podniosła się i w chwilę później na całą ulicę rozległy się głośne gitarowe riffy i padły wykrzyczane słowa piosenki:

ANOTHER MOTHER'S BREAKIN'
HEART IS TAKING OVER
WHEN THE VI'LENCE CAUSES SILENCE
WE MUST BE MISTAKEN!

Tymczasem z wnętrza dobiegł nieludzki ryk, jakby kogoś żywcem rozdzierano. Drzwi kierowcy dosłownie wyleciały w powietrze, a za nimi wypadł mężczyzna, w pomiętym i porozdzieranym garniturze. To on wrzeszczał jak opętany i teraz dostrzegł was. Przez dosłownie sekundę żołnierze dostrzegli w nienaruszonym, brązowym oku błysk.
Stwór zaszarżował.
 
__________________
Wuargh! Wuargh!
Mubashi jest offline  
Stary 12-08-2009, 23:37   #13
Ren
 
Ren's Avatar
 
Reputacja: 0 Ren nie jest zbyt sławny w tych okolicachRen nie jest zbyt sławny w tych okolicach
- Spokojnie, nie zgorszę się rzucaniem mięsa, poza tym, jest tu go tutaj pod dostatkiem - podniosłam w górę lewy kącik ust próbując uśmiechnąć się ironicznie, ale raczej niezbyt mi to wyszło. Zaciągam się papierosem ostatni raz i gaszę niedopałek o beton.
- Znajomi. - dodaję po chwili. - Teraz to już zupełnie nie mam się gdzie podziać. Mogłam się nie wracać po tą zasraną paczkę fajek, przynajmniej bym zdechła razem z nimi i miała już święty spokój. Już chyba lepsze to niż bycie zeżartym... Swoją drogą, tam w górze musi być teraz straszny tłok. - zamyślam się spoglądając w niebo. - Eh, a ja naiwna myślałam, że już do końca życia będę grzebać tylko w silnikach...
 
Ren jest offline  
Stary 13-08-2009, 00:19   #14
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Ból pulsował z okolic żołądka, a uciskanie rany wcale nie pomagało. Tomek zaczął się już właściwie żegnać z życiem, bo nie liczył na pomoc z żadnej strony. Zdechnie tu, pośrodku tego przeklętego miasta, które z takim uporem starał się opuścić. Ból był coraz mocniejszy.

- O żyjesz - szczere zdumienie dotarło do uszu Bykowskiego.

W normalnych okolicznościach odpowiedziałby pewnie czymś w stylu "Dzięki, sam bym się w tym nie połapał", dodatkowo wstawiając jakiś wulgaryzm pośrodku. Teraz jednak starał się przede wszystkim zaciskać zęby i nie jęczeć jak inni dookoła. Z drugiej strony jęczenie było oznaką, że się jeszcze nie odeszło z tego świata.

- Paskudne... Hej, jednego trzeba odwieść do szpitala! - ktoś starał się na siłę zobaczyć dziurę po amerykańskiej kuli, a ponieważ "Byk" osłabł przez utratę sporej ilości krwi, nie był w stanie długo się przed tym opierać. W końcu odpuścił uciskanie rany. Głosy dookoła zdawały sie oddalać, światło stawało się coraz bledsze. Świat nagle stawał się dziwnie niematerialny.

Tomek czuł, że ktoś go niesie, ale kto i dokąd, nie wiedział. Nie zastanawiał się jednak nad tym. Błądził wzrokiem dookoła, ale nic nie przykuwało jego uwagi. Jakby wokół niego niczego nie było. W pewnym momencie coś zauważył. Ale to niemożliwe. Przymknął na chwilę oczy i spojrzał jeszcze raz. Za późno, drzwi furgonetki się zatrzasnęły i Bykowski nie był w stanie już niczego dojrzeć.

Ale przed chwilą, przez ten jeden ułamek sekundy, widział ją. To musiała być ona. Nagle jak grom uderzyła go wizja czarnowłosej dziewczyny leżącej na podłodze w kałuży krwi. "Ona nie żyje! Ty ją zabiłeś!" krzyczał głos w głowie gangstera. "Nie! Ja nie chciałem!" odpowiadał sam sobie. "Ale to zrobiłeś!" powtarzał oskarżycielski głos "Zrobiłeś to!". "Nie! Nie! Nie!"

- Nieeeee! - to ostatnie słowo wykrzyczał resztkami sił. Jacyś ludzie zebrali sie wokół niego, myśląc, że to z bólu, ale on tego nie widział. Nie doświadczał już niczego. Świat zewnętrzny przestał istnieć. Mała iskierka, która była jego gasnącym życiem, koncentrowała się teraz na widoku znajomej twarzy. Na twarzy Agaty.
 
Col Frost jest offline  
Stary 13-08-2009, 11:57   #15
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Dzień 12
Miejsce : Przedmieścia Bydgoszczy
Godzina 9:45

Zaczęli powoli przemieszczać się do punktu zero. Przejść z ulicy do drugiej nie zwracając uwagi zombie-podobnych a co bardziej ludzi było naprawdę nie lada wyczynem. Szli teraz we 2 przez dosyć wąską ulicę gdy z daleka dojrzeli samochód. Pietrov szybko wycelowal i sprawdził wnętrze.
- (rosyjski) Nic nie ma. A jeśli jest to nie człowiek. Idź sprawdź , dla pewności zanim przejdziemy
Dał znak Michjovowi. Sam uznał , że poruszanie się teraz z Dragunovem to nie jest dobra rzecz. Raz że jest on dosyć ciężki , dwa że działają na małych odległościach.
Zarzucił więc Dragunova na plecy i wyjął MP5A4. Przeładował , sprawdził i zaczął zabezpieczać teren dookoła samochodu poczas gdy drugi podchodził do niego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień 2

- Słuchać mnie teraz
Powiedział Pietrov gdy wszyscy byli w jednym pokoju. Pietrov najwyraźniej spał gdyż siedział plecami oparty o ściane , a jego Dragunov stał oparty obok.
- To co się stało z Kamilem , musimy to wyjaśnić. Nie wierze żeby dał się zabić tak łatwo. Nie on. Dlatego teraz pójdziemy w miejsce tego domu i go znajdziemy. Jakieś pytania?
Chwila ciszy.
- Bedziemy przemieszczać się obok siebie w jednej linii. Ja po środku , po lewej Steve , potem 2 z lewej Michajow , z prawej Andrji i potem Soja.
Wszyscy już zaczeli iść do wyjścia gdy nagle Soja upadł na ziemie.
- Cholera , Steve zdejmuj mu maske
Krzyknął Pietrov
- Ale kazałeś by nie ...
- Zdejmuj mówie i działaj!
Steve usunął maske z twarzy Soji. Jego twarz przybrała koloru purpurowego. Steve zdjął rękawiczke i dotknął jego twarzy
- Jaki cholernie zimny!
powiedział i przypatrzył się jego ciału. Wyjął latarke i zajrzał mu do oczu , do nosa , do ust. Sprawdził puls.
- Wszystko jest w porządku. Soja , Soja! Słyszysz mnie?
Zaczął nim potrząsać. Ale Soja był nieruchomy.
- A może w rane wdało się zakażenie?
Rzucił nagle Andrji. Wszyscy znieruchomieli i przypomnieli sobie wczorajsze zajście. Steve pośpiepsznie usunął bandaż z ręki Soji. Rana była czarna i zaczynała się rozprzestrzeniać.
- Co to kurwa jest!?
Krzyknął Steve.
- Możesz amputować mu rękę ?
Spytał Michajov
- Tak , ale nie z tym co mam tutaj. Przecież to miała być misja na 1 dzień , a nie wojna z jakimiś potworami!
Zdenerwowany Steve założył rękawiczkę z powrotem . Wsadził głowę w dłonie i tak chwile został.
- Najpierw Kamil , teraz Soja...
- Spokojnie , oni przeżyją.
Powiedział Andrji
- Eh... To wszystko to jakaś paranoja...
W tym momencie Soja otworzył oczy. Były czerwone. Jakby miał wylew. Złapał Steva obiema rękami i przyciągnął do siebie tak że szkło w okularze się zbiło. Próbował go ugryźć w brzuch lecz na szczęście kamizelka była odporniejsza. 2 Strzały. Soja puścił Steve'a który odleciał na 3 metry ze strachu i upadł. Andrji strzelił Soji w nogi z swojego Glocka.
- Soja co Ty kurwa wyprawiasz!?
Wydarł się Michajov.
- On nie żyje. Andrji dokonał egzekucji.
Rzekł beznamiętnie Pietrov i podszedł do Steve'a żeby mu pomóc wstać.
- Nic Ci nie jest?
- Nie. Ale ta siła...
Głośny strzał i zaskomlenie Soji.
- Ruszamy się . Musimy iść do budynku gdzie zniknął Kamil.
Wszyscy wyszli z budynku i ruszyli pomału miedzy budynkami obozowymi.
 
BoYos jest offline  
Stary 13-08-2009, 12:42   #16
 
Alichino Sora's Avatar
 
Reputacja: 1 Alichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputację
Maja zabrała się pierwszym samochodem, który odjeżdżał z rannymi. Wolała nie zostawać zbyt długo na placu, krew przyciągała zombie... Starała się zatamować krwotok, ale nie było to łatwym zadaniem w transporterze pełnym ludzi, podskakującym na wertepach, ślizgającym się na każdym zakręcie. Spojrzała na mężczyznę, słabnącego z każdą chwilą. Nawet, jeśli żywy dojedzie do szpitala, nie wróżyła mu zbyt świetlanej przyszłości...
Po kilku minutach szaleńczej jazdy pojazd zatrzymał się przed szpitalem. Maja wyszła z furgonetki, zostawiając rannego pod opieką jakiejś studentki. Dwóch mężczyzn otworzyło drzwi. Smród ze środka był naprawdę obrzydliwy.
-Jak tak sobie wyobrażę, co musi tak śmierdzieć, to chyba bardziej sterylnie było na rynku... - stwierdziła cicho Maja.
Zajrzała przez drzwi do środka, zakrywając nos i usta rękawem. Nie miała ochoty wchodzić tam pierwsza, nigdy nie wiadomo, co się tam mogło zagnieździć.
-W prawo jest strzałka na ostry dyżur, w lewo na chirurgię - zrobiła krok do przodu. Na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że przynajmniej ten korytarz nie kryje żadnych niespodzianek.
 
Alichino Sora jest offline  
Stary 13-08-2009, 17:20   #17
 
Nerchio's Avatar
 
Reputacja: 1 Nerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodzeNerchio jest na bardzo dobrej drodze
Chudy uspokoił się, gdy helikoptery odleciały. Jeśli wogóle można mówić o spokoju przy takiej rzezi. Tak, to była prawdziwa rzeź. Stary rynek wyglądał jak czerwone jezioro. Arthur nie mógł pomóc potrzebującym. Amerykańskie wojsko zostawiło za sobą zmasakrowane zwłoki i ludzi poranionych.
Nie znał się na medycynie, za to bardzo dobrze na balistyce i broni. Obrażenia kalibru 5.52, z karabinu m4. Rozległe obrażenia.
Nie można było swobodnie się poruszać, nie potykając się o ciała. Śmierdziało, odór był nie do wytrzymania.
Zombie uwielbiają krew i jej zapach, mogą ją wyczuć z ogromnej odległości. Chudy był jednak przekonany, że żaden zombie się nie zbliży, były na tyle mądre, żeby pojedynczo unikać tłumów. Morell nie miał co ze sobą zrobić, chodził dookoła, robiąc to, co umie najlepiej. Obserwował teren.
Pierwsze karetki odjechały z rannymi. Większość z nich nie dojedzie pewnie do celu, chociaż tego nie mógł być pewien.
Musiał znaleźć sobie kompana. Samotnie nikt nie był bezpieczny. Jedynym ratunkiem była ucieczka z kraju. Teraz, w trakcie epidemii, granice mogą być zablokowane. Najważniejsza zasada, wprowadzić kwarantannę, jeśli jest ogromne zagrożenie rozpowszechnienia wirusa.
Z drugiej strony Chudy nie chciał zostawiać wszystkich bezbronnych. Nie był wyprany z uczuć. Chodził dookoła robiąc to, co robił najlepiej. Obserwował teren. Desert Eagle nie zapewniał mu wystarczającego bezpieczeństwa. Musiał zdobyć lepszą broń lub dołączyć do jakiejś zbrojnej ekipy. Nie był pewien od czego zacząć, dlatego rozpoczął poszukiwania na Starym Rynku.
 
Nerchio jest offline  
Stary 13-08-2009, 23:13   #18
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Dzień 12.
Miejsce: Przedmieścia Bydgoszczy
Godzina: 9:58

Antyterroryści podchodzą powoli do podejrzanego samochodu. Nagle, zaczęła grać muzyka. Wydobywała się właśnie z tego auta. Bardzo głośno. Jej słowa brzmiały jakoś tak:

ANOTHER MOTHER'S BREAKIN'
HEART IS TAKING OVER
WHEN THE VI'LENCE CAUSES SILENCE
WE MUST BE MISTAKEN!

Podchodząc bliżej, usłyszeli ryk. Nieludzki ryk, jakby kogoś torturowano. Z samochodu wyskoczył nic innego, jak zombie. Z przygotowanej broni wydobyła się seria strzałów. Dziurawy ożywieniec, padł na ziemię bez ruchu. Zobaczyli kierunkowskaz, wskazujący drogę do Starego Rynku. Poszli tą drogą.

Godzina 10:45
Miejsce: Stary Rynek

Rynek stał przed nimi pusty. Nie widać było żywej duszy. Wyjrzeli zza ściany jakiegoś zniszczonego budynku na Stary Rynek, by upewnić się, że na pewno nic się na nich nie czai. Nie chcieliby rozpoczynać następnej strzelaniny. I tak cudem było to, że po tamtej serii strzałów nic innego do nich nie przypełzło. Powoli wynurzyli się zza ściany. Po drugiej stronie rynku zobaczyli budynek, który w sam raz nadawał się na tymczasową bazę-schronienie. W 1/4 drogi do celu, zaczęli odczuwać wrażenie, że są obserwowani. Zapewne znowu jakiś zdechlak coś kombinuje.
-(rosyjski)Też masz to samo, dziwne wrażenie? Rozłóż Dragunova. Popatrz po oknach czy nic z nich nie wygłąda.
-(rosyjski) O cholera! W oknach jest jeden... nie! Dwóch! Ale chyba nie ma ich więcej.
-(rosyjski) Zestrzelisz ich?
-(rosyjski) No fuckin' problem!


Dwa strzały. Oba padły. Nagle Kuzniecowa coś od tyłu złapało . Gdyby nie szybka reakcja Pietrova, dziurawy przyjaciel z samochodu pewnie by ugryzł Michajova, lecz nóż prosto w oko zadziałało. Dopiero cios w łeb dał radę. Właściciel noża go zabrał, a antyterroryści ruszyli biegiem do budynku w obawie przed następnym atakiem.

Godzina:11:05
Miejsce: Budynek na Starym Rynku

Weszli. Jeden z Famasem, drugi z MP5A4. Na żadne przeszkody w tym budynku nie natrafili. Zabarykadowali drzwi i okna. Na 2 piętrze budynku snajper rozstawił się ze swoim sprzętem. Postanowili tu przeczekać dzień i noc.
 
Qzniar jest offline  
Stary 14-08-2009, 20:34   #19
 
Mubashi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mubashi nie jest za bardzo znany
Dzień przed przybyciem helikopterów na Stary Rynek

Snajper uważnie obserwował Rynek przez lunetę. Właśnie wybiła dwunasta, gdy na rynek wbiegło dziesięć postaci. Ubrani w czarne kombinezony i maski przeciwgazowe, w kuckach usadowili się w cieniu barykady.
- шлюха! - przeklął Komijov, bo nie mógł oddać czystego strzału. - Spójrz, Michajov.
Po gestykulacji mężczyzn dowiedzieli się, że się kłócą. Nagle zerwali się jakby coś ich spłoszyło, i wybiegli z placu w kierunku południa. Do zmierzchu nic ciekawego się nie działo.
Jednak gdy z ostatnie promienie słońca zniknęły, zaczęła się impreza. Zombie krążyły w koło, upadając się i podnosząc co chwilę. Parka waliła pięściami w miejsce, gdzie przystanęli kilka godzin temu. Niespodziewanie coś zaczęło walić w sufit. Drobiny tynku zaczęły odpadać od ściany. Antyterroryści usłyszeli głośny szczek, coś wyleciało z okna na trzecim piętrze i wylądowało z łoskotem na ziemi. Wyglądało to jak przerośnięty, bezfutrzasty, dziki pies. Zwierzę, niezrażone upadkiem, przewróciło jednego z nieumarłych i zaczęło konsumpcję. Pozostałe rzuciły się na pomoc i pięściami zatłukło psa. Wyjąc, zombie rzuciły się w kierunku kryjówki Pietrova i Michajova.

(Teraźniejszość)
Szpital.


Ciszę przerywały tylko odgłosy wystrzałów, przekleństw i wymiotów.
- Uch, super. Musimy ich zaszyć, nie ma szans byśmy ich tu wnieśli.
Głębia korytarza skąpana była w mroku, a na jego końcu słońce nieśmiało przebijało się przez zabrudzoną szybę. Ktoś zapalił latarkę, to była dziewczyna, która jechała z Mają w samochodzie. Wyciągnęła zza paska krótkofalówkę.
- Dwie osoby na chirurgię, na razie nikogo nieżywego ni ma. Jak tam reszta? - rzekła do czarnego puzderka.
- Półnagie pielęgniareczki są super, ale sexi chyba tylko w tych horrorach. Rumcajs padł nieprzytomny od tego smrodu, Jezu, ja go taszczyć nie będę. Hm... dziwne, nie ma żadnych ciał tutaj, nawet śladów nie ma. - usłyszały długą odpowiedź.
- Trza to sprawdzić, nie?
Spojrzała na ściany. Z dziecięcych rysunków uśmiechały się nabazgrolone ludziki. Raźnym krokiem przecięły korytarz, który skręcał w lewo. Jego zwieńczeniem okazały się podwójne drzwi. Zablokowane.
"Muszą być zamknięte od środka" - ta myśl przyprawiła Maję o dreszcz.
Dziewczyna rozpędziła się i kopniakiem uderzyła w drzwi. Z mizernym skutkiem, jednak po kilku próbach, usłyszały jak coś po ich drugiej stronie przewala się. Przejście dalej stało otworem. Uchyliła ostrożnie drzwi. Znalazły źródło smrodu. Ściśnięte szpitalne łóżka, na których leżało przynajmniej tuzin zwłok, siedzących ramię w ramię koło siebie, z ranami po kulach w głowach i piersiach. Pośrodku sali leżał trup lekarza, w biało-czerwonym kitlu, wokół jego szyi owinięta była lina albo coś podobnego, a tuż obok, leżała stłuczona lampa.

Stary Rynek

Staruszek uśmiechnął się pod nosem.
- No, patrzcie, od kiedy to kobiety zostają mechanikami? Za moich czasów było to nie do pomyślenia! Och, - powoli i z jękiem dźwignął się na nogi - tak patrząc na naszych chłopców, to przydałby im się jakiś fachmen, bo co rusz coś im się psuje. Niedługo szturmujemy na to gigantyczne... no, jak to się nazywa... centrum handlowe! Tak, centrum, po ostatnie zapasy i wyruszamy z miasta. Ci, którzy zostaną będą mieli jeszcze mniejsze szanse na przeżycie.
Wie, panienka co? Palenie szkodzi urodzie, także szkoda by było takiej ślicznej buźki. - odparł dziadek. Podszedł do niego jakiś młodziak i szepnął coś do ucha. Werze wydawało się, że padło słowo "perwert".
 
__________________
Wuargh! Wuargh!
Mubashi jest offline  
Stary 14-08-2009, 22:59   #20
 
Alichino Sora's Avatar
 
Reputacja: 1 Alichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputacjęAlichino Sora ma wspaniałą reputację
-Przynajmniej umarli szybko - dziewczyna odwróciła się plecami do martwych. Widok lekarza przypomniał jej o matce, pielęgniarce. W dniu wybuchu epidemii wyjechała z ojcem na wycieczkę do Niemiec... Maja nie miała pojęcia, czy udało im się dotrzeć do granicy.
-Nic tu po mnie. Nie umiem zszywać ludzi, poza tym mam kilka spraw do załatwienia - wyszła z pomieszczenia.
Mieszkała w pobliżu, więc bezpiecznie mogła sama iść do swojej kryjówki. Musiała przygotować się do wyjścia z miasta. Miała ukryte spore zapasy jedzenia i wody, więcej, niż sama mogła zabrać. Przydałby się jakiś towarzysz z bronią, który zgodziłby się jej towarzyszyć w zamian za prowiant. Teraz zdatna do picia woda nabierała tej samej wartości, co naboje. W końcu po co komuś pistolet, skoro umiera z pragnienia? Co prawda też miała broń, starego glocka swojego ojca, policjanta, ale trudno było zabić zombie zwykłym pistoletem. Te cholerne stworzenia były naprawdę wytrzymałe...
Wyszła ze szpitala. Odetchnęła głębiej, oczyszczając płuca ze smrodu rozkładających się ciał. Odwróciła się, żeby jeszcze raz spojrzeć na budynek. Uśmiechnęła się. Może wieczorem przyjdzie tu znowu, żeby odwiedzić mężczyznę z dwoma kulami w brzuchu.
 

Ostatnio edytowane przez Alichino Sora : 14-08-2009 o 23:21.
Alichino Sora jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172