Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-11-2009, 18:25   #11
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Jack, nie do końca znał zasady Camarilli. Wartko się o tym przekonał. Jego zdolność nie podziałała na żadnego z przyszłych kompanów. Każdy z mniejszym, lub większym trudem uniknął podporządkowaniu się umysłowej potencji bikera. Chciał dobrze. Podobnie jak Kain, który z miłości do Boga zabił swego brata, za co Bóg skazał go na niebyt w potępieniu. Reakcja Louisa była błyskawiczna. Ventrue w sekundę pokonał kilkumetrową przerwę z okien hotelu, do miejsca w którym stał Jack. Energicznym ruchem ręki chwycił młodego krwipijcę za szyję, ścisnął mocno i bez trudu uniósł w górę, na całą rozpiętość ręki. Jego oczy żarzyły się złością i nienawiścią, a kły same wyskoczyły z ust, gotując się do zatopienia w szyi motocyklisty. -Posłuchaj mnie bękarcie! W tym miejscu wampir nie podnosi ręki na wampira! Żaden na żadnego!- krzyknął niesamowicie głośno. -Nie egzekwując zasad panujących w Elizjum, nie szanujesz księcia, jego gości i służby! Nie szanując księcia fundujesz sobie ładny widok świtu, na dachu budynku!- dodał, po czym energicznie cisnął Jack'iem o ścianę działową, którą nieświadomy wampir przebił swoją osobą na wylot. Ventrue w ciągu krótkiej chwili uspokoił się, poprawił marynarkę, mankiety i kołnierz. -Wybaczcie mili państwo, za ten przykry incydent. Chciał dobrze, przekonując Was do słusznej sprawy... Cóż wracając do kwestii wynagrodzenia... Pan Black przewidział taki scenariusz.- kontynuował niezwykle opanowanym tonem. -Oczywiście. Pięć tysięcy to stawka początkowa, do negocjacji. Pani Izzy oczywiście. Dziesięć tysięcy oraz pełne wyekwipowanie.- rzekł, znów delikatnie łapiąc dłoń urodziwej wampirzycy, po czym lekko ją ucałował.


Napięcie w powietrzu lekko opadło. Ventrue usiadł z powrotem w fotelu, głos zabrał nosferatu, który podszedł do stołu nie zwracając uwagi na zbierającego się z podłogi, ubrudzonego z tynku Jacka. Wampir wyciągnął spod stolika niewielką aktówkę, którą błyskawicznie otwarł i wyciągnął z niej poskładaną kartkę papieru w sporym formacie Papier był lepszej jakości, zaś na niej nakreślone były jedynie kreski i drobna legenda. -To plany budynku. Wejdziemy w wschodnim sektorze, przez kanały powietrzne w dachu.- tłumaczył dość niewyraźną mową wskazując palcem punkt na papierze. -Wejdziemy do trzeciego magazynu. Stamtąd wejdziemy do stróżówki. To z niej pan... Angelo? Tak? To z niej pan Angelo będzie musiał włamać się do głównego komputera muzeum. W ten sposób będzie musiał złamać zabezpieczenia. Gdy już to zrobi poprowadzę was do podziemi, gdzie jest laboratorium i poszukiwany pergamin. To zadanie dość trudne, wszędzie jest zamontowany monitoring.- nie przerywał. -Samo laboratorium jest jednak chroniona nie tylko przez monitoring, alarmy i komputery, ale i pracuje w nim kilkunastu strażników.- nosferatu zamilknął, gdy wsłuchany w brzydala Ventrue w końcu wstał z fotela. -Zależy nam na cichym rozwiązaniu, bez zabijania. Chcemy, żeby wyglądało to na robotę złodziei dzieł sztuki. Jeśli jednak będzie konieczność zabicia jakiegoś strażnika, nie wahajcie się. Nasza przyszłość jest niepewna i musimy postawić wszystko na jedną kartę.- dodał, po czym spojrzał gniewnie na pokaranego Jacka.
 
Nefarius jest offline  
Stary 27-11-2009, 20:01   #12
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Angelo siedział sobie spokojnie w fotelu, w momencie w którym znajomy Księcia robił z Jacka worek treningowy. Właściwie się zastanawiał, dlaczego Książe go tu toleruje. Podrapał się po brodzie.

Po chwili namysłu sięgnał rękoma do szyi i zdjął coś z niej. Jak się okazało był to pen-drive


- Może mi to Pan podać w wersji elektronicznej? - wskazując na mapę
Nosferatu spojrzał na Louisa, ten zaś wskazał dłonią pomieszczenie, z którego zdecydowanie najbrzydszy wampir wcześniej wyszedł. -Tam jest sprzęt.- rzekł, zaś blady brzydal, jak na rozkaz wziął papier i udał się do pomieszczenia. Nie minęło pięć minut a nosferatu wrócił z powrotem. -Proszę. To jest w czterech plikach, bo skaner całości by nie uchwycił.
- Dziękuję. Czy Muzeum posiada system alarmu połączony z policją?
Lucas skinął głową -Tak z dwoma komisariatami, doszły mnie też słuchy, że federalni mieli wziąć budynek pod skrzydła.-
- Bardzo dobrze - uśmiechnął się, najwyraźniej niezwykle zadowolony z udzielonej mu odpowiedzi
-Nie bardzo wiem, dlaczego się pan tak cieszy?- stwierdził Ventrue.
- Taki alarm to jeden z najgorszych możliwych. Oznacza, że mają zewnętrzne łącza, które nie ma sił by były pod obserwacją. Bez problemu można podłączyć się do lini zewnętrznych alarmu. - wyjaśnił Angelo
Ventrue, pokiwał anemicznie głową, jakby nie do końca rozumiejąc odpowiedzi hakera. -Jestem mężem starej daty. Staram się nadążyć za rozwijającym się światem ale nie ze wszystkim mogę być na bieżąco...
- Rozumiemy się dokładnie, przecież nie jest to mi obce, nieprawdaż?
Wampir kiwnął głową i sięgnął ręką po kieliszek wypełniony vitae.
- W każdym bądź razie, możemy się podpiąć pod linię zewnętrzną alarmu. Zazwyczaj znajduje się w tej samej wiązce co linie energetyczne. Pod żadnym pozorem nie możemy ich przecinać, bo to uruchomi alarm. Trzeba przede wszystkim trzeba z urzędu wydobyć plany podłączeń elektrycznych do budynku. Zapewne mają wewnętrzny agregat. - wyjaśnił w wielkim skrócie wszystkim zebranym
-Zapewne ma pan rację. Dlatego pan tu jest.- rzekł, chcąc zakończyć rozmowę, z której nie wszystko było dla niego zrozumiałe.
 
Klebern jest offline  
Stary 28-11-2009, 11:54   #13
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Zachwycony patrzył na pokaz elokwencji i entuzjazmu młodego wampira. Miał charyzmę, która nie pozwalała oderwać od niego spojrzenia. Talent, który pewnie porywał tłumy. Iście śródziemnomorski temperament, który Grek potrafił docenić. Niestety urok prysł wraz z roztrzaskaniem stołu. Konstantinos odwrócił zniesmaczony wzrok i wlepił go obrazek na przeciwległej ścianie.

„Żenada. Co za dzieciak. Chyba... Chyba, że to prowokacja. Może to piesek księcia?”

Zerknął z powrotem na Lousia chcąc z jego wyrazu twarzy móc coś odczytać. Zdążył akurat na czas by zobaczyć gwałtowną reakcję Ventru.

„Szybki sukinsyn” – skinął głową w geście aprobaty i szacunku – „Szybki i skuteczny, pewnie dla tego jest przydupasem księcia.”

Jego uwagę przykuł Nosferatu, który przedstawił zarys planu. Wysłuchał go nie zwróciwszy na razie żadnej uwagi na mapę. Słuchał tamtego gdy przemawiał, obserwował jego mimikę i gesty.

Padły pierwsze pytania, coś na temat komputerów, alarmów i federalnych. Słuchał jednym uchem, notując wszystko w pamięci, a jednocześnie zastanawiał się na ile może zaufać tej grupie i ile może im zdradzić o sobie. Wahał się chwilę, ale w końcu postanowił odezwać. Wprawdzie Ventru nic nie wspomniał czy zgadza się na jego warunki, ale skoro przeszli do planowania i nie kazał mu wyjść, uznał że wszystko mają dogadane.

Wyczekał na chwilę ciszy, w końcu to bardzo niegrzecznie przerywać komuś w pół zdania. Wprawdzie za życia był równie porywczy jak King, ale kilka dekad nieżycia sprawiły, że nabył trochę ogłady. Chrząknął niegłośno by zwrócić na siebie uwagę i patrząc na Nosferatu, który zdawał się być autorem planu zaczął przemowę.

- Wybaczcie mój brak ogłady, zapomniałem się przedstawić. Na imię mi Konstantinos lub Kostats, jak kto woli. Myślę, że podczas planowania powinniście uwzględnić moje umiejętności. Może to nam ułatwić trochę sprawę.


Potarł brodę w zamyśleniu i kontynuował,

- Nie wiem jak to prościej określić, ale jestem strasznie nie fotogeniczny – uśmiechnął się z sobie tylko znanego żartu – Monitoring mnie nie uchwyci więc jeżeli Pan Angelo – skłonił się hakerowi – znajdzie miejsce gdzie można go wyłączyć to ja mogę pewnie dostać się tam niezauważony.

- Jeżeli zaś chodzi o niezabijanie to myślę, że przydałby nam się jakiś gaz. My i tak nie oddychamy, a w ten sposób możemy zdobyć przewagę.
 
malkawiasz jest offline  
Stary 28-11-2009, 16:23   #14
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Ech, ta przeklęta Camarilla. Wszystko układało się milo i przyjemnie do momentu kiedy inicjatywę w rozmowie przejął jakiś młokos. Nieokrzesany młodzik krzyczał w niebogłosy, obficie gestykulował i zdecydowanie nie słodził reszcie zebranych wampirów. Do tego jeszcze ten roztrzaskany pięścią stolik. Bez problemu stwierdziła, że chłopak starał się oddziaływać na ich poczucie moralności, jedności i braterstwa. Co oznaczało, że zapewne został przemieniony wczoraj, gdzieś tak nad ranem. Nie mówiąc już o tym, że na geografii nie znał się zbyt dobrze, co dziewczyna natychmiast zdecydowała się mu wytknąć.
- Pozwolę sobie zauważyć, że stąd do Kansas nie jest tak daleko. Nieco ponad 1700 km .
Niezrażony tą skromną, acz nader istotną uwagą, żółtodziób kontynuował, zarzucając jej chciwość. Znalazł się Kapitan Oczywisty. Gdzie inne niewiasty pokusiłyby się o spoliczkowanie prostaka, który odezwał się do nich w ten sposób, dziewczyna w okularach była zdecydowanie bardziej tolerancyjna. Ba, nie zdecydowała się nawet na kolejną już, cwaną ripostę względem pana King’a. Przytaknęła jedynie na proponowane przez niego warunki, ukazując dobrze znany już uśmiech lisicy. Nie trudno było oszacować, że za chwilę zjawi się ktoś, kto zamierza przywołać mięśniaka w podkoszulku do porządku. Co też się stało. Kiedy buntowniczy pyskacz został ciśnięty przez warstwę tynku, O’Grady mimowolnie odwróciła wzrok, wlepiając spojrzenie w podłogę. Nie chodziło o to, że nie była przyzwyczajona do brutalnych widoków. Wręcz przeciwnie, jako nastolatka widziała na ulicach wiele zagrań poetyckiej przemocy. Po prostu nie spodziewała się takiego obrotu spraw na spotkaniu w Elizjum. Troglodyci ciskający w nią prezencją, Ventrue ciskający troglodytami przez ściany. Naprawdę, Ojciec wampirzycy miał rację. Gehenna się zbliża. Humorystyczny aspekt sytuacji nie zdołał jednak jej umknąć, wobec czego długowłosa pannica z rozbawieniem zwróciła się do siedzącego nieopodal niej Konstantinosa.
- Hmm. Czy tylko mnie wydaje się, że nasz młody gniewny minął się z powołaniem? Zamiast wampirem powinien był chyba zostać lotnikiem…
Kiedy rozmowa skręciła na zdecydowanie poważniejsze tory, Izzy uważnie, aczkolwiek milcząco, przysłuchiwała a się temu co mają do powiedzenia jej świeżo pozyskani sojusznicy. Bezstresowo wyciągnęła ze swojego plecaka dorodne, czerwone jabłko i obrawszy ze niego dokładnie skórę, zaczęła spożywać owoc.


Gadali i gadali. O sprawach, które z jej możliwościami były równie istotne co zeszłoroczny śnieg. W końcu jednak, dziewczyna musiała ponownie zabrać głos. Najpierw odniosła się do tego co wyjawił o sobie jej nowy, jakże przychylny znajomy.
- Wybitnie niefotogeniczny… tak, znam tą przypadłość. W wielu sytuacjach potrafi być nadzwyczaj przydatna. Sama żałuję, że nigdy na nią nie cierpiałam. Pomyśleć, że niektórzy spokrewnieni uważają to za klątwę! Uwierzycie? Heh…
W istocie, niemożliwość bycia uchwyconą przez jakąkolwiek kamerę, czy aparat fotograficzny byłaby dla niej wyjątkowo pomocna. Choć z drugiej strony… zniwelowałaby większości wyzwań i dobrej zabawy. Oczywiście talenty młodej panny były w stanie w pełni zrekompensować brak owej zdolności, zapewniając jej przy tym multum atrakcji.
- Cóż, jeśli o mnie chodzi, to preferuję ukrywanie się na widoku.
Cokolwiek to enigmatyczne stwierdzenie właściwie miało znaczyć.
- Aha Louis, złotko? Zastanów się, w jakim celu mamy udawać, ze była to kradzież czegokolwiek? Zaręczam wam chłopcy, że kiedy już stamtąd wyjdziemy, bezcenny, antyczny pergamin pozostanie na swoim miejscu. Nietknięty. A raczej wszyscy będą tak myśleć.
W tym momencie skończyła pałaszować jabłko. Nie ujawniając nic więcej odnośnie swoich zdolności wstała z fotela, wyrzucając ogryzek i obierki do kosza.
 
Highlander jest offline  
Stary 30-11-2009, 20:02   #15
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Louis wejrzał podejrzliwie na urodziwą Izzy. Mężczyzna wstał z fotela i podszedł do niewielkiej szafeczki, w odlschoolowym stylu, na której stała ceramiczna taca, a na niej szklany dzban pełen życiodajnej cieczy. Mężczyzna wziął w garść naczynie, zbliżył się do stołu i dolał do kieliszków tym, którzy już coś upili. Sam nalał sobie pełny kieliszek. -Dokument został zbadany. Pewnie porobili mu setki fotosów do badania i takie tam. Jeśli podstawilibyśmy tak samo wyglądający to by się prędko zorientowali. Nie chodzi o papier. Chodzi o jego treść. Nawet jeśli podstawilibyśmy idealny falsyfikat, to dalej ktoś może go ukraść i skorzystać z informacji na nim zawartych.- wyjaśnił swój tok rozumowania. -Z resztą nie ważne.- machnął ręką. -Waszym zadaniem jest zrobić to tak, żeby dokument nie trafił w żadne niepowołane łapy.- oznajmił. Wampir napił się krwi, której wcześniej sobie dolał i tym razem podszedł do czarnego biurka, stojącego pod oknem. Na jego blacie leżało kilka teczek, różne dokumenty oraz osiem kartonowych pudełek. Louis poukładał pięć, jedno na drugie i przyniósł je do stołu. Były to pudełka na telefony. Mężczyzna otwarł jedno z nich i położył na stole. -To dla was, do kontaktu. W każdym pudełku znajdziecie swoje numery. Wymieńcie się nimi.- rzekł, po czym sięgnął do kieszeni -Tu macie mój numer. Będę wdzięczny jeśli będzie mnie informować na bieżąco.- dodał.


W czasie gdy pracownicy Ventrue, zabierali swoje telefony on podszedł do biurka i zabrał z niego notes, by po chwili wrócić do stołu i położyć go na nim. -Tu macie notes. Zanotujcie co wam będzie potrzebne.- poprosił. -Jeśli będziecie potrzebować jakąś broń, to powiedzcie jakiego typu, dam wam od ręki. A i co do gazu, to myślę, że...- spojrzał na zegarek -Przed czwartą będą do odbioru.- Znów wrócił do biurka. Wypił resztę vitae z kieliszka i położył go obok teczek. Następnie złapał za brzęczące kluczyki leżące pod skórzaną walizką. Louis podszedł do siedzących kompanów i podał kluczyki Konstantinosowi. -Na dole, na parkingu stoi ford pickup. Wszyscy się spokojnie zmieścicie, a do bagażnika zmieści się nawet sejf.- oznajmił. Rozłożył lekko ręce czekając na pytania i zanotowaną listę potrzebnych przedmiotów.
 
Nefarius jest offline  
Stary 01-12-2009, 10:21   #16
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Grek rozsiadł się ponownie w fotelu i nie spuszczając oka z Ventru słuchał z lekkim uśmiechem na swym przystojnym obliczu. W myślach układał sobie listę spraw, które będą musieli przedyskutować i rozwiązać.

„Zakaz zabijania trochę nam komplikuje sprawę, na szczęście nie musimy pajacować z fałszerstwem i jakimiś podmianami. Dobre i tyle. Wpadniemy skubniemy co trzeba, narobimy trochę bałaganu, żeby zmylić tropi i chodu. Nie wiem czemu, ale niepokoi mnie ten plan odrobinę.”

Potarł w zamyśleniu brodę gdy jego spojrzenie przykuła ponętna wampirzyca, która nagle wyjęła JABŁKO! Brwi w geście zdziwienia powędrowały do góry lecz szybko zapanował nad tym grymasem i z powrotem przeniósł uwagę na, jak zauważył równie zdziwionego Louisa.

„Ona je?! Uf, obrzydliwe. Ale po co? Może jest na diecie. No tak, są różne zboczenia, trzeba być wyrozumiałym, w końcu ja też mam swoje za uszami.”

Podchwycił spojrzenie Ventru, który by zatrzeć złe wrażenie wstał i podał vitae. Kostas z wdzięcznością przyjął puchar, z którego nie upił do tej pory nawet kropelki. Nie zamierzał tego zmieniać, ale miał przynajmniej czym zając ręce. Słuchał końcowej przemowy Louisa bawiąc się pucharem. Delikatnymi, okrężnymi ruchami silnych dłoni sprawiał, że szmaragdowo – czerwona zawartość zataczała koło, niebezpiecznie zbliżając się do krawędzi. W pewnej chwili odstawił delikatnie trunek, sięgnął po kluczyki i położył je na leżącym przed nim pudle z telefonem.

- Hm, myślę, że najpierw przedyskutujemy wszystko razem, spiszemy co nam potrzebne i z listą przyśle swojego człowieka, jeszcze dziś w nocy. Musimy po prostu ustalić szczegóły. Jeżeli nikomu to nie wadzi możemy udać się do mojego schronienia, jest dosyć ustronne i tam pomyślimy.

Zerknął na pozostałych, czy mają jakieś inne propozycję i zadał ostatnie pytanie.

- Pozostaje jeszcze termin. Ile czasu możemy poświecić na przygotowania. Czyli kiedy mamy się włamać?
 
malkawiasz jest offline  
Stary 01-12-2009, 16:42   #17
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Mogła siedzieć cicho. Mogła pozwolić mu myśleć, że taki goguś jak on posiada jakiekolwiek pojęcie o tego rodzaju operacjach. Mogła, postąpiła inaczej. Zdecydowała się na rozwianie niedopowiedzeń. Odezwała się ponownie, a jej ton był ostry i nieco nazbyt pompatyczny.
- Dokładnie zdaję sobie sprawę z tego jaki jest nasz cel drogi panie. Kiedy będziemy już poza zasięgiem potencjalnego zagrożenia, falsyfikat zniknie jak nocna mara. Do tego czasu… korzystniejsze będzie dla nas utrzymanie przekonania, że nic nie zginęło.
Przekrzywiła nieznacznie głowę, kończąc swój płomienny wywód. Z powodu podekscytowania miała już sięgnąć po kieliszek z krwią, ale opamiętała się.
- Rozumiem.- rzekł Ventrue, w końcu zdając sobie sprawę z natury subtelnej dywersji snutej przez dziewczynę w okularach - Tylko jak właściwie chce pani to zrobić?
Mruknęła pod nosem, najwyraźniej rozbawiona tym irracjonalnym pytaniem. Zupełnie jakby pytał skąd biorą się dzieci, lub o coś równie oczywistego, co już dawno powinien wiedzieć. Czyżby Louis nie został poinformowany z kim właściwie ma do czynienia? A to peszek.
- Ach, to już moja skromna tajemnica, jednak proszę się nie martwić drogi panie. Zaręczam, że mam wszystko pod kontrolą.
Z jakiegoś powodu bawiło ją przeskakiwanie pomiędzy formą grzecznościową i zwracaniem się do niego po imieniu, niczym dobra znajoma. Enigmatyczna odpowiedź nie udzieliła nadzorującemu krwiopijcy jakichkolwiek wyjaśnień, jednak mimo to, Louis wykrzywił usta, tworząc nimi linię udawanej przebiegłości. W obecnych warunkach, nie chcąc wyjść wobec zebranych na całkowitego idiotę, zapewne nie posiadał innego wyjścia.
- No cóż. Ufam pani, panno Izzy…
Na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się do Ventrue w sposób pełen słodyczy i niewinności. Prawie jak salonowa kokietka. Mimo to, przewróciła oczyma za swoją mroczną zasłoną, starając się odgonić absurdalność owego stwierdzenia. Ufał? Ufał jej? Na wujka Zuula i ciotkę Petunię. To jakim cudem wampir ten wciąż pozostawał na swoim stanowisku musiało być zagadką stanowiącą zagwozdkę dla niejednego Starszego.


Dziewczyna ujęła komórkę i tracąc zainteresowanie resztą świata, zaczęła przeskakiwać opcje w menu czarno-srebrnego cacka. Była trochę jak małe dziecko, które dorwało najnowszą, przenośną konsolę. Choć jej cichy podziw i fascynacja stanowiły jedynie (kolejną już) grę pozorów. Przedstawiciel Camarilli okazał się niezwykle hojny fundując im owe prezenty, podbijając ich stawki, a nawet zarzekając się, że zaopatrzy grupę w potrzebny sprzęt. Zapewne strach przed wielkim, złym przedpotopowcem który może ugryźć go w tyłek był tak wielki, że Ventrue nie zważał na koszta. Kluczyki przechodzące z rąk do rąk zwróciły uwagę panny Isabelle. Kiedy usłyszała jaki typ samochodu został im przydzielony, nie miała już nawet siły i ochoty komentować geniuszu taktycznego pana Louisa. Słowa zwyczajnie nie byłyby w stanie trafnie oddać owej cechy. Mimo nadzwyczajnej niechęci jaka w niej narosła, pogromczyni bezbronnych jabłek chciała jeszcze zapytać osobnika w stylowym odzieniu o dokładny termin zlecenia. Wyprzedził ją jednak Konstantinos, wobec czego odpowiedziała tylko na wysnutą przez mężczyznę propozycję nowego miejsca narady.
- Jeśli o mnie chodzi, nie mam nic przeciwko.
Bajkowy hotel zdawał się być tej nocy zdecydowanie mniej cudowny niż zazwyczaj. Może miało to coś wspólnego z troglodytami demolującymi ściany? Ciężko stwierdzić Pozostało tylko poczekać aż grupa otrzyma wyjaśnienia i zdecyduje się ruszyć w drogę.
 
Highlander jest offline  
Stary 01-12-2009, 17:35   #18
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
- Skoro porobili zdjęcia, to troszkę tak bezsensownie jest włamywać się do tego muzeum i kraść dokument, nie uważacie? Nawet jak im ukradniemy sam dokument pozostaną zdjęcia. Zapewne kopie tych zdjęć mają wszyscy naukowcy, co zajmują się tłumaczeniem papirusu.
Zauważył Angelo. Cała ta sprawa zaczynała go ciekawić, ale i też wychodziło na to, że ich akcja jest bezsensowna i Ventrue albo posyła ich jako kozły ofiarne, albo jest naprawdę głupi.

Ale się włamią tam, gwizdniemy ten dokument i sami się przekonamy co tam jest. Zrobimy zdjęcia i przekażemy oryginał temu tu wampirowi.

Uśmiechnął się

Zajął się obróbką cyfrową mapy, dostarczonej przez wampira. Wyszukał kilka przyjemnych programów. Grafikiem nigdy nie był wiec zaledwie zajął się wyostrzeniem pliku graficznego. Później połączył się z miejską siecią Internetu bezprzewodowego i zaczął poszukiwania odnośnie planów budynku muzeum. Na pewno gotowych map inżynierskich to nie znajdzie ale może i się uda znaleźć głównego architekta tejże budowli

 
Klebern jest offline  
Stary 03-12-2009, 08:49   #19
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przedstawiciel gospodarza domu odchrząknął cicho i podszedł do biurka. Mężczyzna wziął do ręki jakiś dokument i dłuższą chwilę poświęcił na analizowanie papieru. W końcu jednak oderwał wzrok od dokumentu i spojrzał na gości -Cóż. Jeśli o czas chodzi to niestety nie mamy go zbyt wiele. Chcemy wykraść ten papirus, nim ktokolwiek inny się na to porwie. Sami rozumiecie.- wyjaśnił rozkładając bezradnie ręce. -Jeśli uda wam się wejść tam już jutro dostaniecie ekstra premię.- zapewniał, po czym wrócił do stolika i usiadł w fotelu. Głos zabrał brzydki Lucas, który wypił na duszkiem krew z kieliszka. -Panie Angelo. Wszystkie zdjęcia potrzebne do badań są w laboratorium, oraz na głównym komputerze. Znaleźć je wraz z dokumentem i aparatem, którym były robione to już nie problem. Ja się tym chętnie zajmę. Do pana zaś należeć będzie zadanie odnalezienia zdjęć na komputerze i usunięcie ich, tak by żaden komputerowiec nie mógł ich przywrócić.- syknął lekko się plując. -Myślę, że wszelkie kwestie dotyczące waszej pracy mamy dogadane.- rzekł Louis, wstając z miejsca. -W razie pytań, jestem bezustannie dostępny pod numerem, który macie zapisany w telefonie.- rzekł, po czym odprowadził kompanów do drzwi. Gdy je otwierał spojrzał chłodno na Jack'a, lecz się nie odezwał. Był niemal pewien, że wampiry po wyjściu z Thomsona dadzą nowo poznanemu i jeszcze nieokrzesanemu bikerowi co sądzą o jego zachowaniu.


Kompani opuścili luksusowy apartament i weszli do eleganckiej windy. Na stalowych ścianach ktoś umieścił liczne malowidła z gatunku sztuki współczesnej. W trakcie zjeżdżania na dół grupie czas umilała cicha muzyka dobywająca się z zamontowanych pod sufitem głośniczków. W końcu dojechali na parter. Drzwi się rozstąpiły a towarzysze znów ujrzeli piękny hol i recepcję, w której dziwnym trafem nikogo nie było, zaś jedyny lokaj, jaki stał przy wyjściowych drzwiach był niezwykle blady. Spod prawego mankietu widać było niewielkie nakłucia. Ghul. Nie trudno się było domyślić. Kto w końcu rozsądny pozwoliłby wścibskim ludziom pracować w hotelu wampirów. Przeszli przez obrotowe drzwi. Nagle doznali dziwnego szoku. -Co jest grane...- syknął Lucas. Na twarzach towarzyszy rozbijały się dziesiątki niewielkich, płatków śniegu w białym kolorze. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że był maj. -Efekt cieplarniany...- skomentował pod nosem Nosferatu, pokręcił głową i wejrzał na Konstantinosa. -Prowadzisz?- spytał, kierując spojrzenie na kluczyki z forda trzymane w ręku.
 
Nefarius jest offline  
Stary 03-12-2009, 15:51   #20
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Słysząc słowa młodego hakera ukrył uśmiech w cieniu pucharu.

„Sprytny młody. To dobrze. O tym samym pomyślałem. No to przynajmniej jedną rzecz mamy wyjaśnioną. I tak na miejscu plan trafi szlag i pozostanie czysta, radosna improwizacja. Jak zwykle.”

Wykrzywił usta w parodii uśmiechu. Jego doświadczenia z tego typu „rozwiązaniami” nie były zbyt optymistyczne. A doświadczenia niestety miał sporo.

„No cóż modyfikacja planu, oprócz pieprzonego papirusu wynosimy też jakiś komputer. Dodatkowo weźmiemy parę dzieł sztuki, po to żeby zmylić ślady oczywiście. Pewnie napatoczy się jakiś sejf i skończy się, że potrzebne będą dwa vany. Może i dobrze, że idzie z nami ten nerwus, przyda się ktoś silny.”

Ponieważ Louis dał znać, że audiencja skończona, a nikt nie miał już pytań skierowali się ku wyjściu. Ubrał swój płaszcz i okulary i z kapeluszem w ręku wsiadł do windy, w drzwiach oczywiście przepuszczając damę. Krótką podróż na dół, wszak była to winda ekspresowa, umilał czytając wszędobylskie graffiti. Jedynie obecność towarzyszy powstrzymała go przed wyjęciem z kieszeni flamastra i dopisaniu Ventru sucks. Nim ta myśl przebrzmiała rozległ się dyskretny dzwonek, drzwi bezszelestnie otworzyły się i winda wypluła ich do obszernego holu. Nieapetycznie wyglądający lokaj wypuścił ich na zewnątrz.

- Co do licha – Kostas, aż cofnął się na widok śniegu – W maju, kurwa, w maju?

Jego opanowanie pękło jak bańka mydlana. Jako człowiek nie cierpiał zimy. Teraz po śmierci, gdy noc przyjęła go do grona swych dzieci, zmienił trochę zdanie gdyż w zimie dzień był krótszy. Mimo wszystko zachował, jakąś irracjonalną, osobista niechęć do śniegu. Opanował się jednak, skrzywił się brzydko, założył kapelusz i postawił kołnierz płaszcza.

Na pytanie Lucasa potaknął tylko głową i zaczął rozglądać się za vanem. Wyciągnął swój telefon, wybrał z pamięci jakiś numer i rzucił krótko do słuchawki.

- Nie czekaj na mnie, wracaj do domu, zabiorę się z innymi i zaraz tam będziemy.
 
malkawiasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172