Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-12-2009, 11:23   #21
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Wyszli na zewnątrz. Śnieg. Do cholery, padał śnieg! Zaistniała anomalia pogodowa była na tyle absurdalna, żeby wywołać u dziewczyny drgnięcie powieki. Przez ułamek sekundy żywiła nawet złudne nadzieje, że może ktoś zgładził ich pracodawcę, rozsypując na wietrze pozostałości w postaci prochu. Niestety, najwyraźniej sytuacja tego typu udowodniłaby, że mają zbyt dużo szczęścia na raz. Nie to żeby chowała jakiś uraz względem uroczej pory roku jaką była zima. Wręcz przeciwnie - darzyła ją swoistego rodzaju sympatią.
- Hm, hm, hm. Cholewka, zapomniałam wam wspomnieć, że przyjechałam własnym samochodem. Jeśli się nie obrazicie, pojadę za wami.
Pacnęła się w czoło. Ukazała uśmiech niczym beztroska sklerotyczka. Nawet gdyby owe wyznanie nie było w stu procentach prawdziwe, dziewczyna posiadała w sobie wystarczające pokłady desperacji żeby spróbować podprowadzić jakieś auto na biegu. Nie mogła uwierzyć, że ten arystokratyczny palant dał im pickupa. Środek transportu z paką. Antyczny pergamin raczej nie był na tyle wielki żeby zrobić z niej użytek, więc Izzy nie mogła dopatrzyć się jakie czynniki kierowały decyzją Louisa. Chyba, że celem Ventrue zwyczajnie było przerobienie grupy wynajętych zawodowców na niepozorną paczkę wieśniaków. Wampirza panna odłączyła się na moment od grupy znikając w jednej z ciemnych uliczek.


No dobrze. Na nieco dłuższy moment. Czas mijał. Nie było jej kilka minut. Zza rogu, niczym przyczajony kot, wyłonił się samochód sportowy w czarnej tonacji kolorystycznej. Mrucząc silnikiem, zmniejszył swój dystans. Mimo, że O’Grady zwykle preferowała nie zwracać na siebie uwagi, tym razem było zupełnie inaczej. Puściła wodze fantazji. Lamborghini Gallardo zrównało się z Fordem a przyciemniana szyba odsłoniła stylowo wykonane wnętrze i siedzącą za kierownicą długowłosą.
- Fajne, nie? Kupiłam je niedawno na wyprzedaży garażowej.
Jasne. Batman pewnie też kupował tam swoje zabawki. Okularnica za kółkiem oparła się o wygodny fotel, rzucając promienny uśmiech w stronę pana Kostasa. Była trochę jak małe dziecko, które koniecznie chce pochwalić się nowym prezentem od rodziców, nie bacząc na reakcje ze strony swoich kolegów. Przynajmniej na te negatywne.
- To jak chłopaki, jedziemy? Jeśli ktoś chce, znajdę jeszcze jedno miejsce.
Dziewczyna wykonała zapraszający gest dłonią, wskazując na siedzenie obok. Z środka czarnej maszyny wydobywał się, o zgrozo, delikatny zapach cynamonu.
 
Highlander jest offline  
Stary 05-12-2009, 07:49   #22
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Angelo właściwie odkąd dostał mapę nieustannie grzebał w kompie, korzystając z bezprzewodowego połączenia od internetu Bell'a. Cenił sobie tą wygodę, zwłaszcza jak przekonał technika tej firmy, że mu się należy nieograniczony transfer. Angelo nie, żeby spacjalnie naduzywał tego, ale czasami się przydaje. Tak jak teraz, gdzie przesyłał partiami pliki po 100MB.

W końcu wyszli na zewnątrz, a tam ich zastała niespodzinka. Śnieg w wiosnę. Słyszał o tym, że to czasem jest możliwe w głębi kontynentu, no ale nie tu na Wschodnim Wbyrzeżu.


I nagle sobie o czymś przypomniał. Skoncentrował się. Nagle przed jego oczami, powstała wizja jednej z najbrudniejszych części miejskiego metra. Tam śmieci to zalegały tonami. I nagle powstała w myślach chęć tego wyczyszczenia, łącznie ze ścianami i sufitem. Nie mówiąc już o takich prozaicznych rzeczach jak wyniesienie owych śmieci, czy wypolerowanie z rdzy torów. No i pozbycie się tych ohydnych grafiti.


I tą wizję i chęć sprzątania zaczął przellewać na Jack'a. Musi to zrobić, jeszcze dzisiaj, jeszcze teraz.
 
Klebern jest offline  
Stary 05-12-2009, 16:24   #23
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Angelo próbował wpłynąć na niepokornego Jack'a. Genialny haker, nie brał jednak pod uwagę możliwości, że młody motocyklista może być starszy pokoleniami. Tak niestety było i próba zdominowania wampira spełzła na niczym. -Panowie! Mamy współpracować! Nie robić sobie na złość!- krzyknął poirytowany Lucas. Nosferatu zarzucił na głowę dość pojemny kaptur chowając bladą, facjatę w cieniu ubrania. -Załatwicie to, gdy odzyskamy pergamin, wtedy nawet książę popatrzy na te potyczkę!- dodał, po czym wsiadł do Forda, w którym siedział już Konstantinos. Biker wsiadł na swój motor, zaś jedyna w drużynie kobieta ruszyła swoim autem. Wampir o Greckim rodowodzie docisnął pedał gazu do samego dna, nie marnując czasu. Pozostali zrobili to samo. Motocyklista pędził na samym końcu trzy częściowej kolumny pojazdów. W końcu dojechali na miejsce. Pod domem Kostasa czekał już jego samochód, którym przyjechał ghul. Kompania weszła do domostwa Greka rozgaszczając się zgodnie z jego nakazem. -Szkoda czasu do stracenia. Black chce żebyśmy to załatwili jak najszybciej. Trzeba ustalić plan.- odezwał się Nosferatu. -No i trzeba kogoś posłać jeszcze przed świtem po zamówione rzeczy, może już je będą mieli.- dodał po chwili. Początkowe wrażenie jakie po sobie zostawił mogło się tylko polepszać. Choć z czasem, kiedy przebywał z towarzyszami jego wygląd się nie polepszał, to jednak wciąż myślał strategicznie, przezornie, czym zyskiwał u innych. -Przede wszystkim przestańcie się rzucać sobie do gardeł.- spojrzał na Jack'b i Angelo. -Wasze bijatyki i przepychanki w niczym nie pomogą a tylko mogą zaszkodzić!- ponowił swój apel o zachowanie spokoju.
 
Nefarius jest offline  
Stary 06-12-2009, 16:48   #24
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
-Przestać się rzucać sobie do gardeł? - Jack rzucił zdziwione spojrzenie to na Nosferatu to na samego Angelo drapiąc się po głowie jakby rozważał uważnie prośbę brzydala. Brujah był naprawdę bardzo spokojną i pokojowo nastawioną do świata istotą - wkurzał się tylko gdy ktoś go denerwował próbując np. zrobić mu pranie mózgu lub przebić nim ścianę. Elizjum? A co to kurwa w ogóle jest? Książę nie wyjaśnił mu tej całej pieprzonej terminologii, więc czuł się często jakby nagle ktoś obok zaczął nawijać jakąś odmianą łaciny. Nie znając do końca znaczenia sytuacji w mieszkanku księcia ciągle miał uraz do Luisa. Normalnie by złapał go za to jego wątłe gardziołka i wyjebał go przez okno. Powstrzymał się tylko dlatego, że miał to maleńkie ukucie sumienia, że gdzieś w całej sytuacji była jego wina. Zwłaszcza, że rozwalił niechcący stół Księcia. Niemniej frustracja pozostała w nim i przez resztę spotkania był jakby lekko nadąsany. Wydawało się, że nic przykrego już go tego wieczoru nie spotka kiedy po głowie zaczęły mu się szwendać obrazy przedstawiające jego sprzątającego jakiś burdel. Wyczuwał, że wizje pochodzą od Angelo, więc kazał im wypierdalać ze swojej świadomości. I o dziwo… obrazy faktycznie spierdoliły. Czuł się jakby ten pojeb chciał nad nim przejąć kontrolę - narzucić mu swoją wolę! Powstrzymał się jednak od wysłania komputerowca do nieba - dosłownie i w przenośni. Zachował się tak tylko dlatego, że gdzieś tam w jego makówce kryła się myśl mówiąca “znowu będę nietaktowny”. Wewnętrzny poziom wkurwienia rósł wprost proporcjonalnie do czasu spędzanego z nowym towarzystwem. Kielich goryczy był jednak już pełny i wystarczyła pojedyncza kropla by go przelać. Słowa Lucasa były tą przysłowiową kroplą. Że niby ON rzucał się kurwa komuś do gardła?! Że niby ON robił komuś pranie z mózgu?! Że niby ON przebijał kimś KURWA TWOJA MAĆ ŚCIANY?! Zacisnął pięści i podświadomie pozwolił vitae wzmocnić swoje ciało. Mięśnie zaczęły się błyskawicznie napinać a postura postaci jakby odrobinę się zwiększyła. Już po wyrazie jego twarzy widać było, że zaraz zacznie coś nieprzyjemnego… dla Angelo, który był jedyną osobą w towarzystwie, do której Samuel miał jakieś “ale””.
-NOBODY FUCKS WITH MY MIND! - Biker uderzył w podłogę prawą stopą pozostawiając w niej wgniecenie. Wampir wybił się w powietrze kierując się w kierunku hakera. Dzieliła ich co prawda pewna odległość, ale kilkumetrowy skok dla niego widocznie nie był żadnym wyczynem. Doleciał do swojego celu unosząc dłoń jeszcze zanim zdążył wylądować na ziemi.
-Sam poleruj te jebane tory! - Krzyknął wyprowadzając prawego sierpowego w kierunku twarzy. Jack miał zamiar pokazać właśnie panu inteligentnemu że nikt... ale to kurwa nikt z nim nie zadziera. Naważył piwa? Niech je teraz pije po samego dna.
 

Ostatnio edytowane przez Famir : 06-12-2009 o 18:38.
Famir jest offline  
Stary 06-12-2009, 17:39   #25
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Nikt, a już tym bardziej Konsantinos nie mógł przypuszczać, że wizyta w jego domu tak się skończy. Co prawda noc była jeszcze młoda, lecz burdel, jakiego narobił w kilka sekund Jack z pewnością zniweczy plan obmyślenia szczegółów działania grupy. Młody wampir błyskawicznie pokonał dystans dzielący go od hakera. Cios był druzgocący. Angelo przefrunął przez ścianę, tak samo jak wcześniej Jack ciśnięty przez Louisa, z tą różnicą, że ściana w hotelu była tylko cienką – działową. Ta przez którą wyfrunął haker była ścianą nośną. Całe domostwo Kostasa zatrzęsło się a z półek pospadały przeróżne przedmioty. -Pojebało was?- krzyknął Nosferatu, jakby chciał przekrzyczeć huk walącej się ściany. Kostas przyglądał się z boku solidnie zdziwiony z otwartą gębą, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Gdy po chwili kurz opadł kompani ujrzeli leżącego na ziemi hakera. Jego oczy z trudem pozostawały otwarte, jakby broniąc się przed omdleniem. Ciało jego było straszliwie pogruchotane, zarówno przez cios bikera, jak i spotkanie z przeszkodą, jaką była ściana. -O kurwa...- stęknął pod nosem Lucas, który podobnie jak nowy gospodarz nie wierzył własnym oczom. Brzydal ściągnął z głowy kaptur i wejrzał z ewidentnymi pretensjami w oczach na motocyklistę. W końcu jednak wampir pokręcił głową i wyszedł przez otwór w ścianie i wciągnął z powrotem do środka połamane ciało hakera, by nikt przypadkiem go nie zauważył. Wszak ludzie byli ciekawscy i mogli sprawić im problemy. -Jeśli masz jakąś krew w zapasie, możesz przynieść.- rzucił Nosferatu do gospodarza.
 
Nefarius jest offline  
Stary 06-12-2009, 20:04   #26
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Transport dojechał na miejsce a krwiopijcy wysiedli ze swoich pojazdów. Nie licząc oczywiście Jack’a, który za bardzo nie miał z czego wysiadać. Zamiast tego po prostu zebrał tyłek ze swojego motoru. Panna O’Grady zgasiła silnik i schowała kluczyki do lewej kieszeni. Będąc na zewnątrz pyknęła breloczkiem, zamykając Gallardo na głucho. Choć nie wierzyła żeby przyszło jej tu zabawić wyjątkowo długo. Domostwo nowego kolegi robiło wrażenie, ale… tak duża ilość świrów sprawiała, że długowłosa miała ochotę dać dyla jak najszybciej. Co tu dużo mówić, nie tworzyli zgranej grupy. Nie pasowali do siebie. Motocyklista potrzebował porządnej lekcji dobrego wychowania i silnego kopa w krocze. Angelo sprawiał wrażenie osoby, której własna pewność siebie zarzuciła klapki na oczy i przyśrubowała je do czaszki. Śmierdziel próbował uspokajać tą dwójkę. Zachowywał się jak mała, zlękniona dziewczynka, która nie chce żeby surowy tatuś dał jej klapsa. Jedyną osobą jaka niezaprzeczalnie zrobiła na Isabelle pozytywne wrażenie był Konstantinos. Dlaczego właśnie on? Cóż. Miał styl. Miał klasę. Nie demolował swoją personą ścian. Nie próbował też nikogo zdominować i przerobić na pracownika społecznego. Ciężko stwierdzić, który z czynników naprawdę był tu decydujący.

Mogłaby jeszcze długo rozmyślać, ale przerwał jej trzask. Tok rozumowania zakłóciła rozlatująca się ściana. Gruchot kości i pękanie mięśni były jedynie walorem estetycznym. Dziewczyna powoli pokręciła głową. Nie odczuwała nawet grama politowania. Klarowała się w niej jedynie subtelna forma niedowierzania odnośnie akcji z przed kilku sekund i rzadko spotykanego zjawiska jakie stanowili nisko latający spece od komputerów.
- Erm… tego, no. Mam nadzieję, że nie tylko ja to widziałam.
Dla pewności mrugnęła kilka razy. Nie, nic się nie zmieniło. Dziura w budynku nadal znajdowała się na swoim miejscu a Angelo wciąż wyglądał jakby chwilę temu nawiązał intymną znajomość z rozpędzonym pociągiem, albo jakimś tirem. Izzy delikatnie się skrzywiła. Była wyraźnie odrzucona obleśnym widokiem. Starała się wentylować negatywne emocje rodzące się względem całej sytuacji. Niestety, bezskutecznie.
- Nie. Po prostu… nie. Czy wy wszyscy jesteście nienormalni?! Do jasnej cholery, jeśli tak bardzo chcecie się pozabijać, zróbcie to raz a dobrze!
Preferowanie, kiedy jej nie będzie w pobliżu. Powoli zbliżyła się do połamanego Angelo. Chciała dotknąć jego twarzy dłonią, jednak obrzydzenie po raz kolejny wzięło górę. Pannica natychmiast odwróciła się na pięcie i odezwała w kierunku Jack’a tonem, który z wdziękiem i uprzejmością nie miał absolutnie nic wspólnego.
- Ty… popieprzyło cię już do reszty?! Najpierw Prezencja a teraz to? Zobacz co mu zrobiłeś, wygląda jak cholerne dzieło Picassa! Prawie wpadł w letarg!
Szybko jednak ustosunkowała się do obydwu winowajców. Jej głos mógł służyć za brzytwę.
- Myślicie, że co to jest? Przedszkole dla dzieci specjalnej troski? Proszę pani! On mnie uderzył, to mu oddałem! To nie jakieś przepychanki na boisku, czy sobotnie burdy w barach! Sądzicie że wampiryzm gwarantuje wam jedynie czadowe moce, którymi możecie rzucać na lewo i prawo? Stylowe, identyczne kolorystycznie kapoty? Jeśli tak, to trafiliście pod zły adres. Ty! Nie jesteś żadnym twardzielem. To już nie poprzednie życie. Jesteś tylko zagubionym, niedojrzałym bufonem, który maskuje swoje niedoskonałości waląc ludzi po twarzach. Zaczynasz na samym dole łańcucha pokarmowego i jeśli kiedykolwiek chcesz wznieść się wyżej… lepiej szybko zmień swoje postępowanie. No i ty…dominowanie towarzyszy? Z krwią która przypomina bardziej wodę niż osocze? Pff. Proszę. Obaj jesteście dorośli i wyniesieni ponad zwykłe bydło. Zachowujcie się więc odpowiednio.
Skończyła. Nie przejmując się dłużej pozorami czy kulturą osobistą padła na ubrudzoną tynkiem wersalkę. Wyciągnęła ze swojego plecaka niewielką, karmazynową torebkę i zaczęła opróżniać ją z życiodajnej zawartości. Chociaż Izzy nie zawiniła w żaden sposób, oczy za warstwą szkła zdawały się przepraszająco wpatrywać we właściciela domostwa.

 
Highlander jest offline  
Stary 07-12-2009, 08:42   #27
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Kostas widział co się dzieje już po minie motocyklisty. W pierwszym odruchu chciał zareagować, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Zawsze warto wiedzieć do czego zdolni są współtowarzysze, nigdy nie wiadomo, który będzie krył ci plecy. Zgarbił się mimowolnie gdy cała buda zatrzęsła się jakby miała zawalić. Skrzywił się gdy zobaczył jak Nosferatu wchodzi przez sporych rozmiarów dziurę taszcząc nieprzytomnego hakera.

„No i kaucje za wynajem diabli wzięli” - pomyślał idąc do kuchni, klnąc niewyraźnie pod nosem w językach ze swoich rodzinnych stron. Ktoś zaznajomiony z językami śródziemnomorskimi wychwycił by pewnie takie słowa jak: matoł, dzieciak, nieokrzesany głupiec i tym podobne. Niestety, była mała szansa, żeby ktoś w tym pokoju docenił jego kunszt w układaniu inwektyw.

Wrócił akurat na koniec przemówienia Izzy. Rzucił trzy paczuszki z krwią na ciało i dodał przepraszająco.

- AB Rh-. Sorki, nie mam innej, to już ostatnia.

Przeszedł nad bałaganem jakiego narobili jego goście, usiadł na kanapie pod ścianą. Zmierzył wzrokiem jeszcze raz pobojowisko, westchnął ciężko, oparł się wygodnie i wywalił nogi na ławę stojąco przed nim.

- Posłuchaj, naprawdę nie mam na to ochoty, ani czasu, ale zachowujesz się jakbyś wczoraj zlazł z drzewa i nikt cię niczego nie nauczył. Nie wiem jak to jest praktykowane w twoim klanie i szczerze …
– zawiesił głos na chwilę –… mało mnie to interesuje.

Zabrzmiało to szczerze bo po zachowaniu tego osobnika dochodził do wniosku, że nie chce mieć nic wspólnego z tym klanem.

„Gdybym ja przynosił wstyd dla swoich w taki sposób, mój ojciec własnoręcznie wepchnął by mi łeb w młynek do kawy.”

- Nie mamy zbyt wiele czasu, więc będę się streszczał.

- Po pierwsze twój kompletny brak profesjonalizmu jest karygodny. Najpierw próbujesz nami manipulować, w dość żałosny sposób. Potem bijesz współtowarzysza, zdziwiony że odpłaca ci tym samym – Kostas westchnął i przemilczał już tak nieistotne szczegóły jak wyjebanie tak niegustownej dziury w ścianie. Jego ścianie.

- Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. Ale skoro jesteś z nami w drużynie musisz być bardziej profesjonalny. Jeżeli kogoś próbujesz zmanipulować, upewnij się, że ci się uda. Musisz więcej myśleć, a nie działać na żywioł.

Konstantinos wskazał na ciało hakera, które powoli zaczęło nabierać kolorów.

- Uderzyłeś Pana Angelo. On w przeciwieństwie do ciebie pracuje swoją głową, więc z łaski swojej następnym razem pomyśl dwa razy zanim uderzysz go w twarz. Jeżeli musisz celuj w tułów
– pokręcił z dezaprobatą głową, jakby zniesmaczony, że musisz tłumaczyć takie proste rzeczy.

- Po drugie jesteśmy tutaj, żeby wykonać coś dla księcia. Jeżeli współpraca z nami ci nie odpowiada – Kostas pokazał drzwi – po prostu odejdź, nikt nie będzie za tobą płakał. My wykonamy to zadanie bez ciebie, ale ty bez nas – nie. Nie wiem jak reszta, ale ja mam już dosyć twoich dziecinny pokazów koguciku, więc jeżeli w jakiś sposób zaatakujesz kogolwiek po prostu zadzwonię do księcia i powiem, że przez ciebie rezygnuje z zadania. I każdy z nas zrobi to samo. W takim przypadku obawiam się, że nasz drogi książe – przy słowie drogi uśmiechnął się radośnie – w nagrodę pozwoli ci obejrzeć wschód słońca, po raz ostatni.

W tym momencie ton głosu Kostasa złagodniał i uśmiechając się lekko dodał.

- Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał. To, że trochę bałaganisz i czasem coś rozwalisz mało mnie obchodzi, ale słabo nad sobą panujesz i nie chciałbym, żeby ci się to przydarzyło podczas akcji. Chcę wiedzieć, że mogę ci zaufać i nie nawalisz w sytuacji krytycznej bo coś cię zirytuje.

- Po trzecie …


Gdy tylko Kostas usiadł coś złego zaczęło się dziać w pokoju. Za kanapą, za jego plecami światło zaczęło przygasać, jakby próbując uciec spod ściany. Ciemność zaczęła się kłębić, falować jakby coś tchnęło w nią życie. Wszystko to bezgłośnie. Słychać było tylko paplanie
Greka, który zdawał się być nieświadomy tego co się za nim działo. Nagle nad jego głowa pojawił się wąż stworzony z ciemności gęstej i błyszczącej niczym ropa naftowa. Długie na dwa metry cielsko, grube niczym udo drwala kołysało się w rytm słów Kostasa. Niczym kobra słuchająca fakira, chociaż trafniejszym było porównanie do anakondy lub wielkiego boa. Druga podobna macka wypełzła spod kanapy, na której leżała Izzy i podbiwszy jej rękę jak szczeniak domagający się drapania za uszami sprawiała wrażenie, że chce być głaskana. Gdyby nie przerażenie jakie budziła było by to prawie zabawne. Trzeci wąż stworzony z ciemności piekielnych pojawił się za stojącym brujahem i złapawszy zręcznie przewrócony wcześniej przez niego fotel postawił go cichutko i podsunął go Kingowi, niczym usłużny lokaj zachęcając do zajęcia miejsca.

- Po trzecie układ jest obustronny. Ty będziesz zachowywał się przyzwoicie to żadno z nas nie będzie próbować cię podporządkować – wskazał palcem Angelo, który już zaczynał chyba kontaktować – ani atakować.

W tym momencie macka, która kołysała mu się za plecami wystrzeliła niczym atakująca kobra i spadła na telewizor niczym stu kilowy kafar do wbijania pali. Siła była porównywalna i urządzenie zostało przepołowione wraz z szafką, na której stało. W huku pękającego plastiku i w chmurze pryskających odłamków macka wróciła do Kostasa, który poklepał ją jak klepie się grzecznego psiaka.

- Nie zrozum mnie źle – zaczął z uśmiechem zdjąwszy w końcu ciemne okulary, które do tej pory skrywały mu oczy. Może zresztą i lepiej, bo wzrok Greka wcale nie wyglądał jakby żartował.

- To …– machnął dłonią w stronę szczątków telewizora – To nie jest groźba. Każdy z nas był młody i szalony, ale dla ciebie przyszedł czas by dorosnąć.

Przy słowie groźba pstryknął palcami, a macki zaczęły się powoli rozwiewać w powietrzu.

- Jaka jest twoja odpowiedź. Zgadzasz się na układ, zostajesz – wskazał palcem fotel – i pomagasz nam w ułożeniu planu.

- Czy też stwierdzisz, że jesteśmy starymi zgredami, które nie umieją się bawić i nas opuszczasz
– wymownie wskazał drzwi – Osobiście wolałbym, żebyś został, a my udowodnimy ci niebawem, że tez potrafimy być „zabawni”.

Kostas zdjął nogi ze stołu i pochylił się w stronę Jacka czekając na jego odpowiedź. Przy słowie zabawni uśmiechnął się wysunąwszy kły. Nie był to śmiech niosący radość, raczej pewność, że jego autor jest cokolwiek szalony i jego definicja zabawy wykracza daleko poza to co ludzkie. Obserwował bikera, a wszystkie cienie w pokoju zdawały się również czekać na jego reakcję.
 

Ostatnio edytowane przez malkawiasz : 07-12-2009 o 10:58.
malkawiasz jest offline  
Stary 07-12-2009, 16:45   #28
 
Klebern's Avatar
 
Reputacja: 1 Klebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputacjęKlebern ma wspaniałą reputację
Angelo dopiero po bardzo długiej przerwie powrócił do świata żywych. Wiedział, że ten koleś jest silny, no ale nie spodziewał się, że ten młodzik jest z wyższego pokolenia. No trudno. Nauka na przyszłość, by sobie dać spokój z dominacją. Ostatnio stwierdził, że to jest dobre tylko na ludzi.

Wzrokiem podziękował na krew i wypił ją jednym duszkiem, by wylizać się z ran. Wrócił do miejsca, w którym po raz ostatni wdział swój laptop i komórkę. Na całe szczęście nie zostały one rozbite, Przez pięc minut szukał swego modemu, no ale nawet on sie odnalazł pod fotelem, na którym siedział Grek.

Złożywszy do kupy swój sprzęt, uruchomił go ponownie, wstrzymując oddech na chwilę, bojąc się, że został uszkodozny. Ale się udało.

Postanowił nieco usprawnić przemyślanie planu i wydobyć połączenia przyłączy z serweru znajdujących się w ratuszu. W myśleniu przeszkadzało znacznie bół głowy spowodowany ciosami Jack'a. Ale dzięki krwii dość szybko przechodził.

Usiadł sobie na powalonym krześle. Wystukał kilka szybkich komend. Ratusz, jak to zwykle, oszczędzał na zabezpieczeniach. Dostanie się do planów przyłączy do muzeum nie było dla Angelo żadnym wyzwaniem.

Po kilku minutach wgrał na pen-drive'a plany. Na sam koniec wyczyścił tylko logi na serwerze, by go nie namierzono i wyłączył kompa. Podniósł głowę znad laptopa i zapytał się Greka
- Masz drukarkę? Albo wiesz, gdzie to cholerstwo wydrukować można? Wydobyłem plany przyłączy do muzeum. Bardzo się nam przydadzą, by odciąć to miesce od reszty świata.
 
Klebern jest offline  
Stary 07-12-2009, 20:08   #29
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ja wiem, gdzie to wydrukować.- wtrącił się Nosferatu, po tym jak się w końcu uspokoił. Widać było, że z konfliktami nie miał wiele do czynienia. -Kostas, spakuj się i zjeżdżajmy stąd.- zasugerował brzydal, na poparcie drewniane pale, z których składał się szkielet domku, nagle zaskrzypiały i to dość głośno, obwieszczając rychły koniec całego domostwa. -Już jest dość późno.- rzekł spoglądając na swój zegarek. -Spotkajmy się jutro na rogu czterdziestej i piątej, przy postoju taksówek.- zaproponował Lucas -O dwudziestej drugiej.- dodał po czym skinął głową na Greka i pomógł mu się pakować. Kompani opuścili domostwo i udali się do swych kryjówek, zaś Luc faktycznie spakował kompana i pomógł mu zanieść jego rzeczy do Pickupa. -A jednak na coś się przydał...- komentował brzydal, który wcześniej podobnie jak urocza Izzy nie był zbyt zadowolony z wyboru samochodu, ale Louis miał tej nocy wielkie szczęście, gdyż jego wybór okazał się niezwykle trafny. Gdy dwa wampiry załadowały wszystkie rzeczy Greka, Kostas pojechał samochodem w wyznaczonym kierunku który wskazał mu Nosferatu. -To moja stara kryjówka.- rzekł, zatrzymując się pod dwupiętrową kamienicą, tuż obok wschodniej części Central Parku. -Dojedziesz Pickupem, ja dojdę pieszo do swojej kryjówki.- rzekł, po czym pożegnał się z kompanem i wyszedł z samochodu. Brzydal założył kaptur na głowę i po kilku chwilach zniknął z widoku Greka.

***

Odpoczynek był rzeczą korzystną, najbardziej dla drużynowego hakera. Po zaaplikowaniu sobie dziennej porcji vitae, kompani docierali na umówione miejsce, głównie o umówionej godzinie. Nagle z cienia przystankowej wiaty wyłonił się i Lucas -Siedziba mego szefa, mieści się w tej bibliotece.- rzekł wskazując sporych rozmiarów budowlę, będącą państwową placówką. To była jedna z ponad siedemdziesięciu bibliotek w Nowym Yorku. Elegancka budowla była idealnym miejscem, na kryjówkę wampirów. Wampirów unikających innych, oczytanych i wiele wiedzących. -Tam skorzystacie z drukarki, dokonamy ostatecznych uzgodnień i ruszymy do Louisa po rzeczy z naszych list, a potem myślę, że możemy udać się prosto do muzeum.- rzekł. Towarzysze ruszyli w kierunku wejścia do biblioteki.


Tuż przed wejściem prowadzący wampir nie zatrzymał się, tylko parł dalej. Kilkadziesiąt metrów dalej okazało się dlaczego. Nieopodal znajdowało się boczne wejście, z antywłamaniowymi drzwiami, przez których pancerną szybę widać było długi korytarz. Za drzwiami stał wąsaty mężczyzna po czterdziestce, odziany w strażniczy uniform. Gdy tylko dostrzegł zbliżających się do bocznych drzwi Nosferatu, wraz z kompanami, prędko sięgnął ręką do kieszenie, skąd wyjął pęk kluczy. Wartko doszedł do drzwi i otworzył je przed grupą. -Dobry wieczor senior Lucas.- rzekł meksykańskim akcentem, przewodzący zaś Nosferatu jeno skinął głową. Strażnik szczerzył się głupkowato do każdego kto wchodził za Lucasem, zaś na widok Izzy lekko się zarumienił. Gdy ostatnia z osób weszła do środka, strażnik zatrzasnął drzwi i pozamykał je na wszystkie – cztery zamki. -Wąsaty meksykaniec jest lepszy od ghula. Zapłacisz mu dolara za godzinę, o nic nie pyta, nie wiele wymaga i nawet krwią go karmić nie musisz.- zażartował. Po prawej stronie kompani ujrzeli główny hol, z wielką recepcją, oraz dwiema parami obrotowych drzwi, które widzieli od zewnątrz. Wampir skręcił w lewo. Przed kompanami ukazały się schody prowadzące zarówno w dół jak i do góry.


Towarzysze zeszli w dół, aż w końcu doszli do drewnianych drzwi z szyldem „Magazyn”, zaś kilkanaście centymetrów niżej drugi „Osobom nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Nosferatu otwarł drzwi i wpuścił kompanów przed siebie. Towarzysze ujrzeli wielkie regały z tysiącami książek, oraz kilka stalowych szafek z wysuwanymi szufladami, jak w magazynach policyjnych w filmie o gliniarzach poświęcających życie prywatne w walce z złem. Lucas poprowadził ich między regałami, wprowadzając do niewielkiego pomieszczenia. Stał tam długi stół, na którym spoczywało kilka komputerów i wiele różnych przedmiotów biurowego użytku. -Rozgośćcie się.- rzekł brzydal, ściągając swój czarny płaszcz. -Działaj.- zwrócił się do Angelo, wskazując gestem ręki sprzęt komputerowy średniej klasy. -Czyli jak wygląda nasz plan działania?- rzekł do wszystkich zacierając ręce.
 
Nefarius jest offline  
Stary 08-12-2009, 11:07   #30
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Pakowanie nie trwało długo z tej prostej przyczyny, że Grek od roku mieszkał na walizkach. W szafie zawsze stała torba, która wystarczyło zarzucić na ramię i w ciągu chwili opuścić spalone schronienie. Stracił już rachubę ile lokali zmienił w ciągu ostatniego czasu. Tym razem na przeprowadzkę miał chwilę czasu i pomocnika, więc zebrał wszystko co potrzebne i spakował do samochodu. Pozostałe przedmioty, których nie zamierzał targać wystawił koło śmietnika.

„Do rana i tak rozkradną wszystko” – pomyślał wesoło zostawiwszy otwarte drzwi by przyspieszyć proces zacierania śladów. Torebki po krwi postanowił jak zwykle wyrzucić kilka przecznic dalej. Nawet się nad tym nie zastanawiał, był to po prostu odruch.

Wsiadł do pickupa, tym razem od strony pasażera. Włożył kluczyki do stacyjki i rozsiadł się z kartonem swoich kryształowych kieliszków na kolanach. Na szczęście podróż nie trwała długo i rozlokował się w kryjówce Lucasa. Rzucił swoje graty i obszedł całe lokum sprawdzając gdzie prowadzą wszystkie wyjścia z niego. Taki odruch już nie raz uratował mu skórę, a grek był do niej bardzo przywiązany. Nie chciał by na starość zawisła na czyjejś ścianie jako trofeum – dowód jego głupoty.

Zaspokoiwszy podstawowe instynkty wyciągnął telefon i wykręcił numer.

- Hej Marcus, to znowu ja. Musze zmienić schronienie. Tak wiem, że jeszcze nie czas, ale był mały, hm incydent i teraz jest dla mnie zbyt przewiewnie. Nie, uspokój się, nic mi się nie stało. Mojego kumpla trochę poniosło no i bach. Posprzątałem tam już, ale wymów umowę i zapłać za szkody, jeśli nie starczy z kaucji. Zabierz samochód no i poszukaj mi nowej chaty, tak jak zawsze. Odezwę się jutro, dzisiaj już nie będziesz mi potrzebny. Dobranoc.

Marcus nie był może świetnym ochroniarzem, ale był bystry. Służył mu już jakiś czas i wiedział, że załatwi sprawę odpowiednio. Nie musiał mu wyjaśniać wszystkich szczegółów, jakie to ma być mieszkanie, gdzie, i że lodówka ma być pełna. Marcus był na tyle zaradny, że wszystko załatwi odpowiednio.

Westchnął i wyciągnął notes. Nie wiedział jakie są szczegóły planu, ale pewien zarys już powstał mu w głowie i szybko sporządził listę spraw, którą będą musieli jutro załatwić. Udał się na spoczynek prawie o wschodzie słońca.

Na miejsce spotkania udał się przed czasem, w razie gdyby miał problemy z parkowaniem grata, a ponieważ nie miał wynudził się chwilę obserwując ludzi wokół.

„Kupuj żarcie tam gdzie jest największa kolejka, tam najlepiej karmią.” – przypomniała mu się stara prawda ludowa dotycząca budek z jedzeniem. Obserwował spieszących się ludzi, którzy nie mieli nigdy czasu by zjeść coś porządnego w jakimś lokalu. Sprawiało mu to niekłamaną przyjemność. Lubił przebywać w takich miejscach chociaż nie pasował już do tych pędzących wszędzie tłumów. Mimo wszystko lubił obserwować ludzi i targające nimi emocję. nie zaniedbał jednak środków bezpieczeństwa i od niechcenia cały czas pilnował, czy ktoś przez przypadek nie obserwuje jego.

Niebawem pojawili się wszyscy i Nosferatu zaprowadził ich do chwilowej bazy. Z rozbawieniem przyjął żart na temat Meksykanina, ale powstrzymał się z komentarzem.

„Ale jak ktoś mu zapłaci dwa dolary na godzinę to jesteś ugotowany.”


Rozglądał się po drodze, niezbyt nachalnie by nie urazić gospodarza, ale tak by zapamiętać drogę powrotną. Na miejscu usiadł wygodnie i wyciągnął notes, którym zaczął się bawić. Czekał na efekt pracy hakera by wiedzieć na czym stoją.
 
malkawiasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172