Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-12-2009, 17:22   #1
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
[Komentarze] Nie otwieraj oczu pod wodą

Nie otwieraj oczu pod wodą



Witam Panów w przygodzie!


Na początek kilka kwestii organizacyjnych:
- dialogi piszemy od myślników
- myśli piszemy kursywą
- po pojawieniu się sesji proszę o uzupełnienie kart w panelu, kto ma czas i ochotę, może mi także wkleić w panel historię swego herosa, będzie mi łatwiej niż szukać szczegółów w skrzynce.
- po przeczytaniu sylwetek BNów, proszę zamieścić tutaj krótkie przybliżenie swojej postaci i jej roli oraz poczynań w mieście. Wszyscy się znacie, ale nie wiecie o sobie wszystkiego. Wyjątkiem jest tutaj Avaron, którego postać dopiero do miasta przybędzie.



Krótkie przypomnienie tła:

Mamy rok 1515, gramy w Ferrolu, który jest miastem portowym. Miastem włada Damaso Hiero da Labrera z Ventrue. Trzy dni temu chłopaczek z biedoty znalazł na plaży ludzki palec o oderwanym paznokciu, przyozdobiony biskupim pierścieniem, który to pierścień należał do biskupa Benedicta Andrade, ukochanego ghula księcia. Biskup płynął do Włoch na książęcym statku "Estrella", po statku zaginął wszelki ślad. Podczas zwołanej przez księcia rady Malkavian Celestin rzucił niewczesny żart, za co został skazany na śmierć w suchej studni. Wczorajszy dzień przyniósł nowe wieści - z morza powróciła przywódczyni Gangreli, Cykada. Przywiozła fragment mostku "Estrelli", poznaczony głębokimi sznytami, jakby pazurami bestii, oraz zwłoki kapitana Estrelli noszące ślady tortur. Żeglarzowi zdarto wszystkie paznokcie, a na piersi wyrżnięto napis "Limpieza de Sangre".

Domena

Domena obejmuje miasto Ferrol oraz wąski pasek nabrzeża, ciagnący się na zachód od miasta. Na granicy stoi zajmowana przez Gangreli twierdza Oko Zachodu. Na południu mamy zatokę, na jej drugim brzegu lezy miasto La Coruna, rządzone przez księżna z klanu Lasombra, Annę Pallotino. Domeny są w stanie wiecznej walki - obecnie tylko gospodarczej, ale w przeszłości zdarzały się zbrojne starcia oraz podsyłanie morderców.
Na północ od dziedziny ciągną się pustkowia - niedostępne, cieniste wąwozy, w które po rewolcie zbiegli ci, którzy nie chcieli uznać da Labrery, głównie przedstawicieli klanu Brujah, choć krążą plotki, że pociągnął z nimi syn zamordowanego księcia.

Kto jest kto?

VENTRUE




Damaso Hiero da Labrera

Czy okrutnicy zostają władcami? Czy to władza stanowi pole, na którym ziarno okrucieństwa pleni się bujnie i wysoko?
Nikt z Was nie zna odpowiedzi na to pytanie, bo każdy z was zna Labrerę tylko i wyłacznie jako księcia. Damaso niewątpliwie jest sprytny, jak bowiem inaczej przybysz znikąd po niespełna trzech latach byłby w stanie przeprowadzić udany przewrót. 53 lata temu da Labrera był nieznanym nikomu, ale ambitnym Ventrue. 3 lata później wytrącił panujacemu księciu z rąk szlachecki ród Andrade, do którego należą okolice Ferrolu. Damaso wszczął rewoltę, w wyniku której Kalikst Diego Malafrena - poprzedni książę z klanu Lasombra - został pojmany i zabity. Te wydarzenia miały miejsce w twierdzy należącej wówczas do Kapadocjanki Rabii, te smutne ruiny noszą obecnie miano Castro los Mauros - Zamek Maurów.
Książę Damaso zawsze walczył o usunięcie z Ferrolu wszystkich i wszystkiego wiążącego się z Maurami i Żydami. Zaczął od likwidacji żydowskiego barria. Obecnie tropi przerzchtów żydowskich i mauretańskich z gorliwością, której mogłoby mu pozazdrościć Święte Oficjum. Potęgę popieranego przez siebie rodu Andrade zbudował na skonfiskowanych majątkach. Chodzą jednakże plotki, że w skarbcu widać już dno.
Dumny i podejrzliwy, wyczulony jest na najdrobniejsze oznaki braku szacunku. Pomimo 50 lat panowania dalej nie czuje się na swym tronie pewnie i w sposób aż nadto widoczny obawia się zemsty. Bezwzględnie niszczy każdego, kto w jego mniemaniu ma powody do odwetu.
Każdy, kto spędził dłuższy czas w Ferrolu wie, że książęca łaska przychodzi i odchodzi, czasami książę ma kaprys bycia łaskawym, czasami zwyczajnie chce się na kimś wyżyć.


Armand, hrabia Delacroix
Książęcy syn, oficjalnie fechmistrz na dworze Andradów.
O ile Damaso w swoim okrucieństwie cechuje się pewną klasą i dba o pozory, o tyle jego potomek, obecnie niespełna 60-letni wampir, jest pospolitym oprawcą. Od pewnego czasu książę otwarcie mówi o swym potomku per "pies". Armand zawiódł jego nadzieje i wypadł z łask. Ponoć książę zamierza przeistoczyć kogoś z rodu Andrade.


Manuel Maria Andrade
książęcy ghul, głowa gałęzi rodu szlacheckiego, do której należą Ferrol i okolice. Poważny, pobożny 50-latek. Raczej powolny w słowach i sądach, ale - pomimo wieku - wprawny szermierz.

Benedicto Andrade

Biskup Ferrolu, ukochany ghul księcia. Szczególnie zapamietały w tropieniu herezji i przechrztów. Zaginął na morzu, odnaleziono jedynie palec z biskupim pierścieniem.

Lucinda Andrade
szesnastoletnia panienka, córka Manuela, kapryśna mała kobietka o rowydrzonym charakterze

GANGREL



W kontaktach ze Spokrewnionymi wszyscy używają przydomków wziętych od nazw zwierząt. Wszyscy są żeglarzami, trzymają się na uboczu, zamieszkują twierdzę Oko Zachodu, położoną nad morzem, na granicy domeny.


Cykada
jeśli nie najstarsza, to jedna z najstarszych w domenie. Jej ramiona pokrywają tatuaże, które można zidentyfikować jako celtyckie. Włada twierdzą Oko Zachodu, umiejscowioną na nabrzeżu na zachód od miasta. Utrzymuje liczną flotę.
Podczas przewrotu 50 lat temu w ostatniej chwili przyłączyła się do rewolty i poparła Damaso, co zapewniło mu przewagę i zwycięstwo. 10 lat temu jej jedyny syn został pojmany przez nieuznających da Labrery Brujahów. Cykada pozostała wierna i odmówiła paktowania w celu odzyskania potomka. Jej syn został zabity. Od tego czasu datuje się wzajemna niechęć księcia i Gangrelki - Cykada zarzuca da Labrerze, że nie poprowadził żołnierzy na północne pustkowia i nie rozwiązał ostatecznie kwestii zbiegłych po rewolcie Brujahów, którzy nie uznają jego władzy i knują na jego zgubę w niedostępnych wąwozach.
Wśród śmiertelnych posługuje się imieniem Maria Lucretia Moshika i herbem przedstawiającym płonący statek z krzyżem zamiast masztu.


Krab
Z powodu dłoni przedzierzgniętych w szczypce i pokrytej pancerzem twarzy jest jednym z najbardziej znanych spokrewnionych kapitanów. Były pirat. Jest kapitanem statku o wdzięcznej nazwie "Boża łaska"
Kiedy rozmówca przywyknie już do jego potwornej twarzy, odnajdzie w Krabie uważnego słuchacza o rozważnych i spokojnych sądach. Cokolwiek wprawiło go w szał, który odmienił jego ciało - pozostaje tajemnicą.


Mewa
Córka Kraba, bardzo młoda - góra czterdziestoletnia, ciągle pozostaje pod opieką ojca. Krab długo trzymał ją w Oku Zachodu, z dala od miasta, i Mewa nie do końca orientuje się w zasadach istnienia wśród przedstawicieli innych klanów. Szczupła, długonoga, o delikatnej budowie i subtelnej twarzy, wiecznie zakrytej przez długie, skołtunione włosy. Nerwowa, płochliwa i niepewna siebie. Szczególną atencją darzy ptaki.


Morze Szczurów - jeden z kapitanów Cykady, pierwszorzędny łajdak, ciągnie się za nim sława pirata. Stale nosi przy sobie kolczastą kulę na łańcuchu. Zabity podczas Krwawych Łowów na rozkaz Cykady.



Kostaki
- towarzysz Luisy de Todos z Ventrue. Niski, krępy, nabity mięśniami, brodaty i w największy upał odziany w grube futra. Hałaśliwy, rozpustny i skory do bitki. Głęboko oddany Luisie.

Miecznik
- na pozór ospały i leniwy, kapitan "Klingi", ma blade oczy ryby i podwójne powieki



KAPADOCJANKA




Rabia

Klan Kapadocjan upada. Jego członkowie po śmierci twórcy klanu pomału rozpadają się jak zwłoki. Klan traci na znaczeniu. Klan już właściwie nie ma znaczenia. Dlaczego więc książę chroni Kapadocjankę na swych ziemiach, do tego Kapadocjankę pochodzenia mauretańskiego, jawnie przyznającą się do podążania za słowami Proroka Mahometa? Odpowiedź może być tylko jedna - z jakichś powodów mu się to opłaca. Być może Rabia wystawiła mu poprzedniego księcia? Wszak to w jej twierdzy schwytano i zabito Malafrenę. Być może jest w posiadaniu czegoś, co jest obiektem pragnień da Labrery? Nie wiecie.
Rabia rzadko pojawia się w mieście. Jeśli już, zawsze okryta w szaty od stóp do głów, z zasłoniętą twarzą i w obłoku perfum, maskujących smród rozkładającego się ciała. Sprawia wrażenie obojętnej na wszystko, co się dzieje, jakby czekała już tylko na miłosierną śmierć. Mieszka w niewielkim domu poza Ferrolem. Jest właściwie całkowicie pozbawiona znaczenia i wpływów.
Za rządów Malafreny była wysoko postawiona - jej ojciec był doradcą księcia, a ona sama rządziła piękną twierdzą, położoną w jednym z wąwozów na północy. W tej twierdzy - po oblężeniu - schwytano i zabito Malafrenę, po uprzedniej rzezi zgromadzonych w wąwozie morysków. Twierdza to obecnie ruiny.

Na Rabię ogłoszono Krwawe łowy. Kapadocjanka zaginęła.


NOSFERATU



Salome i Jokanaan
Jeśli cokolwiek jest w tym mieście pewne i prawdziwe, to wzajemna miłość dwójki starych Nosferatu. Jokanaan służył księżnej Coruny, ale pewnego wieczoru, ponad 40 lat temu, chyłkiem opuścił swoją panią, zsiadł ze statku w porcie w Ferrolu, a twarz marynarza, którą przybrał dla ukrycia swej szpetoty, zdobił uśmiech może niezbyt inteligentny, ale rozmarzony i pełen nadziei. Zanim książę Damaso, pochłonięty kolejnym rajdem Brujahów na granice domeny zdążył się zorientować, dwójka Nosferatów urządziła mu pod bokiem najprawdziwszy ślub, wykorzystawszy fakt, że pomniejsze zwycięstwo nad Brujahami zapewniło im księcia w wyjątkowo dobrym i łaskawym nastroju.
Cokolwiek jest między nimi, musi być prawdziwe, bo nawet Nosferatu nie prowadziłby farsy nieprzynoszącej wszak żadnych zysków przez niemal pół wieku. Odnoszą się do siebie z czułością i troską przyprawiającą niektórych o wzruszenie, innych o uśmiech politowania. Ale żyją razem. I zawsze mówią jednym głosem, wspierając się wzajemnie.
Ich prawdziwe imiona nie są znane, Salome i Jokanaan to tylko przydomki,którymi się posługują.
Salome jest słodką i nieśmiałą kobietą o cichym głosie i pełnych wdzięku ruchach. Ma rzadką cechę - zwyczajnie, po ludzku, dobre serce. Delikatna w obejściu, dyplomatyczna w słowach, cieszy się powszechnym szacunkiem i sympatią. Maski, które przybiera, są niezliczone, a najbardziej ulubioną z nich jest właśnie Salome, księżniczka Judei. Salome ma szerokie wpływy w kościele, przeorysza klasztoru klarysek, który mieści się na terenie domeny jest jej ghulem albo pozostaje pod jej wpływem. Pod jej opieką pozostaje sierociniec prowadzony w mieście przez mniszki. Chociaż nie zostało to ogłoszone oficjalnie, większość wampirów w mieście z szacunku dla Salome unika pożywiania się na zakonnicach. Salome uwielbia piękne klejnoty, delikatne tkaniny i koty.
Rzadko pokazuje się bez maski. Wygląda bez niej jak solidnie nadpsuta topielica.
Jokanaan jest gwałtowny z natury, i choć panuje nad sobą, widać, że w środku wszystko się w nim gotuje. Pochylony w niskim pokłonie przed księciem, zachowuje wszelkie pozory szacunku. Nikt prócz jego żony nie wie, co kryje się na dnie umysłu starego, sprytnego Nosferata. Ma szerokie wpływy w porcie. Ponadto oficjalnie chroni miejskich szczurołapów, dla których wyjednał całkowity zakaz pożywiania się na nich.
Bez maski jest szczurowatym, suchym jak tyka chudzielcem o szarej twarzy i rzadkich kępkach włosów wyrastających w najdziwniejszych miejscach twarzy.
Raz do roku hucznie fetują rocznicę swego ślubu. Zaproszeni są wszyscy z dziedziny.
Do dwójki Nosferatów należy karczma na portowym nabrzeżu, uważana za nieoficjalne Elizjum.


TREMERE



Graziana Serafina Mendoza
Wykwintna i elegancka, dama w każdym calu. Wysławia się kunsztownie, ponoć zna wiele języków. Wykształcona gruntownie - nie tylko jak na kobietę - niewielu mężczyzn może się z nią równać w erudycji. Córka bogatego, kupieckiego rodu z Salamanki. Zakochana w bogactwie, klejnotach i kunsztownej biżuterii. Szlachcie nie poświęca wiele uwagi - uważa, że ich czas się kończy, a prawdziwej siły upatruje w kupcach i mieszczaństwie. Jest cenioną akuszerką i lekarzem - a jej klientelę stanowią kobiety z bogatych rodzin kupieckich. Jej mąż i ghul, Christobal Mendoza, jest znanym szeroko kupcem, specjalizującym się w handlu rzadkimi tkaninami i przedmiotami zbytku.
Dyskretna i pełna wrodzonej elegancji. Mieszka wraz z mężem w przepięknej kamienicy, do której przylega ogród otoczony wysokim murem.
W przepychankach Spokrewnionych nie brała do tej pory udziału, przyglądała im się z właściwym sobie eleganckim dystansem, zajęta sprawami w swoim mniemaniu ważniejszymi dla klanu - zdobywaniem majątku. Obecnie przełożona zboru w Ferrolu.

Ekkehard
- przełożony zboru tremere w Corunie


GARGOYLE



Jokasta - gargoyla Graziany, wulgarna bestia

Strażnik - gargulec Gaudimedeusa


TOREADOR




Agustin Efrain Fulgencio

Mistrz witrażownik, wielki witraż w kościele w Ferrolu jest jego dziełem - podobno największym.
Złośliwy i zgryźliwy w obejściu, zwłaszcza gdy oderwie się go od pracy. Pod jego opieką pozostaje założony przez niego cech witrażowników oraz cech ludwisarzy. Kościoły w całej Hiszpanii ubiegają się o jego dzieła. Dumny i pyszny, uwielbia pławić się we własnej sławie. Najzagorzalszy poplecznik księcia.

BRUJAH



Oliver Modestus Custodio

Jeden z Brujahów z północy. Schwytany podczas potyczki. Od 2 lat jeniec da Labrery, najwyraźniej książę sam jeszcze nie wie, co ma z nim zrobić. Oliver chodzi wolno w granicach miasta - został wypuszczony z lochów na słowo honoru, że nie opuści Ferrolu ani nie podejmie żadnych kroków przeciwko księciu. Na pewno ma mimo wszystko przyczepiony "ogon". Ostrożny do przesady, unika wszelkich sytuacji, w których mógłby zostać posądzony o złamanie przysięgi. Na ogół snuje się smętnie po porcie, zagadując przybywających marynarzy.

Wrócił na północ, zwolniony przez księcia.


Bajjah ibn Ibrahim al-Idrisi - jeden z przywódców Zelotów z północy, z jego ręki miał zginąć syn Cykady

Hamilkar - jeden z przywódców zelockich.

RAVNOS



Sara
Jak na Ravnosa prowadzi niezwykły - zdeklarowanie osiadły - tryb życia. Przybyła do miasta niecałe 4 lata temu, i podbiła serce księcia szczególnie piękną dziewczyną, którą mu dała w podarunku. Dziewczyny nikt później widział, za to Sarę... owszem. Wampirzyca wyróżnia się wzrostem wysokim nawet jak na mężczyznę, a cóż mówić o płci pięknej. Jeśli dodać do tego fakt, że natura hojnie wyposażyła ja w rejonach atrybutów kobiecości... po prostu nie sposób jej przeoczyć. Prowadzi elegancki i wykwintny dom uciech "Pod Różą", gdzie śmiertelni szukają rozkoszy, a nieumarłym zdarza się pożywiać. Sara jest wesoła, bezwstydna, czasami wręcz wulgarna, a czasami skromna jak mniszka i nieśmiała jak dziewica - w zależności od tego, co jej bardziej pasuje do sytuacji. Ogłoszono na nią Krwawe Łowy - zaginęła.

ASSAMITA




Ali, syn Yosufa

obcy w Ferrolu. Z wyglądu trzydziestoletni mężczyzna o ostrych, jakby ptasich rysach czarnej jak heban twarzy, odziany na wschodnią modłę. Ujmujący i grzeczny w rozmowie. Przed przewrotem płatnerz w służbie Rabii. Zabity przez Cykadę w trakcie Krwawych Łowów.


ŚMIERTELNICY


Santiago - "porządkowy" w ekskluzywnym domu uciech "Pod Różą". Olbrzym o piersi pociętej licznymi bliznami i przyciężkawym pomyślunku.

Luisa - jedna z dziewczyn z "Róży"

Dezyderia Barroso - luksusowa kurtyzana z "Róży", wyniosła i oschła, wykwintna i biegła w swej sztuce na tyle, że to już ona wybiera sobie klientów, nie oni ją.

Carlos Łamikark
, ksiądz, kapelan na "Bożej Łasce", statku Kraba, skłonny raczej do rozpusty, pijaństwa i rozrób niż do modlitwy, ale ze znacznym mirem wśród marynarzy


Augusto Ariza - kapitan portu w Ferrolu, mężczyzna w sile wieku. Za młodu wiódł niezwykle awanturnicze życie, w jednym z portów nabawił się wstydliwej choroby i bliski był śmierci. Wotum złożone na budowę witraża w jednym z kościołów w Ferrolu odmieniło wszystko - został cudownie uzdrowiony. Po tym wydarzeniu ustatkował się, dochrapał się godności kapitana portu, otrzymał też za żonę jedną z dwórek żony Manuela Andrade.

Rosalba - służąca w domu Eugenia

Fabrizio Giovanni - ghul, przybył na statku "La Voce della Luna", niski, przystojny, z fikuśnym wąsikiem zdobiącym twarz, bezczelny i całkowicie oddany rodzinie.

Rosa - kobieta z biedoty, w jej domu poza murami jest wyjście z tunelu wykopanego przez Zwierzęta

Christobal Mendoza - ghul i mąż Graziany, kupiec, handluje towarami zbytkowanymi i luksusowymi

Indalecio Grases, Ines Maria Grases, Alonso, Baldomera - służba w nowym domu Iblisa

Adam Schireben
- proboszcz w kościele Zwiastowania

Manfred da Cunha szlachcic rodu Cunha, a dokładnie to dziedzic i właściciel całej lokalnej fortuny swego rodu gdyż w okolicy poza nim z rodu jest tylko jego stara i zdziwaczała matka, umierający już trzeci rok ojciec i siedemnastoletnia siostra jeszcze bez ożenku, pod aktualną opieką Manfreda. Ród Cunha posiada główny majątek blisko miasta jako niezbyt duży zamek wraz z pobliskimi gospodarstwami czy pewna częścią lasu. Są wasalami rodu Andrade.

Anastazja da Cunha
- siostra Manfreda, słodka, niewinna dziewczyna, pozostająca pod opieką brata.

Dolores, Mihai - Cyganie z taboru Ravnosa Sabana

Sirena de Los Santos - Pierwszy oficer na statku należącym do Rzemieślnika Camilla. Andaluzyjka czystej wody. Szalona, niebezpieczna, wesoła. Pije więcej niż wielu facetów oraz ma kochanka niemal na każdą noc. Ale to pewnie najlepszy oficer, jaki pływał po tej stronie Atlantyku na statku. Pełni rolę zastępcy dowódcy „Księcia”. Praktycznie kieruje statkiem podczas dnia. Jest doskonałym marynarzem, nawigatorem oraz wojownikiem.

Zakariasz - (nie żyje) pustelnik z eremu na drodze do Oka Zachodu, franciszkanin, felczer biedoty. Przed przyjęciem ślubów był żołnierzem

Bias - młody chłopak z biedoty.

Adan - ghul Cykady, zarządca Oka Zachodu, przebiegły starzec

Pierre Żabojad - pierwszy oficer na "Klindze", statku Morza Szczurów.

Tybalt Cereghetti, Natalisare Cereghetti - osiadły w Ferrolu włoski kupiec o gwałtownej naturze oraz jego niezbyt przywiązana do cnoty córka.

Agueda i Consuela
- hafciarka i dama dworu towarzyszące Luisie de Todos.

Agapito, Eli Olegario
- rycerze ze świty Luisy de Todos

ojciec Salvator - dominikanin, spowiednik Luisy de Todos

Catalina - mała dziewczynka o wielkiej żarłoczności, ghul Sary, obecnie w służbie doni de Todos

Aimar - służący Dantego Sorela

Raquel - służący Miecznika

Diego de la Vega - zarządca Zamku Słońca, obecnie w służbie pani de Todos

Diego Cudotwórca - główny psiarczyk u Andradów



Wielcy nieobecni


Celestin Inigo
- Malkavianin o twarzy zeszpeconej czerwonym znamieniem, życzliwy i pogodny mężczyzna o nerwowych ruchach. Były kochanek Cykady. Skazany na śmierć przez księcia.

Sokół - syn Cykady. Zabity przez Zelotów 10 lat temu.

Kalikst Diego Malafrena
- Lasombra, poprzedni książę. Zabity 50 lat temu podczas oblężenia Castro los Mauros

Paula Montego
- Brujah, matka Dantego Sorela. Zamordowana 37 lat temu w Paryżu w niejasnych okolicznościach

Mehmed syn Micheasza, Kapadocjonin o oku przeżartym zgnilizną, ojciec Rabii i doradca obalonego księcia, zginął razem z nim w oblężeniu Castro los Mauros
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 12-05-2011 o 11:15.
Asenat jest offline  
Stary 08-12-2009, 22:03   #2
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
To może ja zacznę, dużo tych informacji nie będzie jako, że moja postać nie jest stałym mieszkańcem Ferrolu. Do rzeczy jednak:

„Broń mnie brzydzi. W krwi jest coś pięknego jednak traci ona swój urok gdy jest rozchlapana po całej okolicy, gdy jesteś w niej cały. Czy śmiertelni zamiast jeść marzą się jedzeniem? Dlatego nie stosuje przemocy i nie noszę broni.”


Imię: Saban
Wiek wizualny: 20 lat
Wiek prawdziwy: nieznany
Klan: Ravnos

Jak wygląda Saban? Jak cygan. Średniego wzrostu, raczej szczupły o śniadej cerze i czarnych włosach. Jeśli doda się do tego krzykliwe ubrania i hałaśliwy sposób bycia naprawdę niewielu potrafi inaczej go określić niż krótkim "cygan".
Wszakże Kainici należą do tej mniejszości dlatego potrafią przybliżyć jego sylwetkę. Pierwsze co się rzuca w oczy to jego sposób bycia, mówienie dużo, szybko i głośno. Jego akcent zdaje się mieszanką kilku różnych i ciężko go umiejscowić. Jednak nie to jest najgorsze, ten Kainita swój pobyt w mieście traktuje jako zabawę. Najbardziej wyrafinowane oszustwa (na całe szczęście tylko na śmiertelnych, na razie), hazard, szantażowanie osób o nieskazitelnej pozycji społecznej (raptem okazuje się, że nie były takie nieskazitelne)... Te wszystkie wybryki zdają się mieć tylko jeden powód: chęć rozerwania się. Aż dziwne, że książę nie kazał mu opuścić swojego lenna albo nie zmusił go do przywitania poranka w wyschniętej studni. Co znaczniejsi Kainici znają przyczynę tego "pobłażania", otóż z dziesięć lat temu Saban przyczynił się do buntu marynarzy i pracowników portowych w La Coruna przez co przez pewien czas statki omijały konkurencyjne lenno i zawijały do Ferrol. Podczas całego zamieszania wybuchły pożar w którym spłonął pewien Nosferatu przez co Saban jest niemile widziany w sąsiednim mieście. Jednak czy taka jest prawda? To wiedzą nieliczni, reszcie pozostaje wyłowienie najwiarygodniejszej plotki z morza tych jakie powstały wokół Ravnosa.
W każdym bądź razie szarlatan zdaje się bezkarnie rozbija raz na jakiś czas po mieście bawiąc się ale nie tykając wampirów nie działając przeciw miastu.

Teraz trochę suchych faktów:
-czasem jest widywany w "Róży" luksusowym domu publicznym, najprawdopodobniej tam się pożywia;
-przyjechał do miasta ze swoich taborem, co ciekawe podczas wcześniejszych pobytów (było ich z pięć czy sześć) był z dwoma innymi, tylko dwie osoby zawsze mu towarzyszą: tancerka Doroles i jej ojciec (a przynajmniej za takiego uważany) Marko, rzemieślnik;
-tabor cyganów, który przybył do miasta nie jest za duży i nawet niezbyt określenie "tabor" się do niego nadaje z racji na wielkość. Podczas ich pobytu w mieście można pooglądać cztery zdolne tancerki, powróżyć u starej cyganki oraz dokonać niezbędnych napraw u rzemieślników;
-Saban ma w sobie coś co nawet w czasach tak nietolerancyjnych wzbudza zaufanie, robi dobre pierwsze wrażenie;
-nigdy nie nosi broni (tylko nóż w charakterze narzędzia ale nikt nigdy nie widział by go użył);
-czasami chodzi z wpiętą czerwoną różą w ubranie.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 08-12-2009, 23:38   #3
 
Token's Avatar
 
Reputacja: 1 Token ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumnyToken ma z czego być dumny
Skupienie na opisie swej postaci przypłaciłem zaniedbaniem zasad dobrego wychowania. Witam więc wszystkich, Współgraczy oraz Mistrzynię Gry. Mam nadzieję, że czeka nas sporo dobrej zabawy.



Honor twój, imię i chwała pozostaną na zawsze.
~ Wergiliusz

Dante Sorel to dość specyficzny Brujah. Niewielu chciałoby wejść mu w drogę i niewielu ma ku temu okazję. Ceni sobie swą niezależność, z wyczuciem pielęgnując dystans, który dzieli go z pozostałymi mieszkańcami domeny. Niezależnie od miejsca zajmowanego przez nich w łańcuchu pokarmowym. Przywędrował do Ferrolu blisko piętnaście lat temu w towarzystwie pewnego młodzika. Od tego czasu nie mieszał się w żadne potyczki i nie opowiadał po żadnej ze stron. Nie dał zmamić prośbami, czy wizją niewyobrażalnych bogactw.

Cieszy się opinią niezrównanego szermierza, choć póki co niepopartą czynami. Wprawny obserwator bez problemu dostrzeże pozostałości żołnierskiego życia, choć podszytego iście szlachecką wyniosłością. Nawet gdyby komuś umknęły te subtelności. Trudno przeoczyć długi miecz przy jego pasie. Charakterystyczny bo przyozdobiony pokaźnych rozmiarów różą w miejscu głowicy. Jasne włosy, charakterystyczna aparycja i specyficzny styl ubioru, pozwalają bez problemu stwierdzić, że nie przyszedł na świat w tej części Starego Kontynentu. Sprawia wrażenie przedstawiciela zachodniej klasy wyższej. Prawdopodobniej francuskiej gdyby kierować się nazwiskiem. Ogólnie rzecz biorąc, wygląda na liczącego około trzydzieści lat mężczyznę o niewyróżniającej się niczym szczególnym powierzchowności.

Zamieszkuje niewielką posiadłość w okolicy portu. Bez problemu utrzymuje dzięki temu swe kontakty z handlarzami i kapitanami statków. Z całą pewnością właśnie tam zdobywa środki potrzebne do egzystencji. Z jakich konkretnie działalności pochodzą, trudno stwierdzić. Co może interesować tym bardziej, że przez kilka lat żył na granicy nędzy. Dziś natomiast trudno zarzucić mu niedostatek dóbr doczesnych.

Otacza się osobami, które czy to ze strachu, czy zwyczajnej wierności, nie zdradzają byle komu informacji. Mimo wszystko lubi orientować się w sytuacji. Toteż nie ma oporów przed pozbyciem się pokaźnej ilości kosztowności. Jeśli oczywiście gra jest warta świeczki. Nie kryje się przy tym ze sporymi sumami przeznaczanymi na rzecz kościoła.
 
__________________
And then ...

Ostatnio edytowane przez Token : 09-12-2009 o 08:24.
Token jest offline  
Stary 09-12-2009, 01:43   #4
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu


Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.

Josef Goebbels






Wszyscy kochają Eugenio. Przestają tylko wtedy kiedy ten otworzy usta na ich temat. Dopóki robi to na temat innych – gwarantuję, że go kochają. Niestety, jest chodzącym przykładem na przyjaciela, przy którym wrogowie stają się zbędni…

Ci którzy pamiętają początki rządów obecnego Księcią, pamiętają też początki kariery młodego Regenta lokalnego Zboru, jaki klan Tremere wysłał na ta placówkę zaraz po okrzepieniu tak zwanej Camarilli. W większości, osobnicy tacy wstrzymują się z wygłaszaniem ocen, osądów czy opinii o Eugenio, gdyż zasada jest taka, że im dłużej go znasz, tym więcej ten gad zdążył się o Tobie dowiedzieć, a w wypadku bycia obserwowanym od kilkudziesięciu lub więcej lat, okazać się może, że wie on o kimś więcej niż ta osoba…

Wszyscy kochają Eugenio. Zwłaszcza wtedy, kiedy oddala się. Pozostawia po sobie wtedy takie miłe uczucie ulgi, wypełniające przestrzeń którą jeszcze chwile temu zajmował. Jest też zawsze to ulotna myśl, nadzieja, że ten cholerny płaz stracił zainteresowanie tym miejscem, zgromadzonymi tu osobami i tym czym się one zajmują. Czasami udaje się ją utrzymać przy życiu, aż do następnego spotkania Eugenio, na którym to zapewne rozwieje je w mig, rzucając jakąś kąśliwą uwagę…

Wszyscy kochają Eugenio. Książe kocha go za przydatność, wsparcie oraz posiadanie resztek instynktu samozachowawczego by ograniczać się w docinkach jego osobie. Z niewiadomych powodów kocha go Krab, i chyba nie tylko dla tego że wszystkim się w domenie zdaje, jakoby Eugenikowi lada moment miałby wyrosnąć racice, czarci ogon i rogi, albo że zrzuci skórę niby to wąż na wiosnę, by ukazać swoje obrzydliwe, należące niewątpliwie do jakiegoś płaza wnętrze. Kocha go Rabia, choć w szczegóły ich relacji, biorąc pod uwagę kilka krążących o Eugenio plotek, naprawdę nikt nie chce wnikać. Kocha go też para trzęsąca rynsztokiem i mroczną częścią Ferollu, Jokanaan i Salome. Jako Nosferatu, z zasady będący odrażającymi, przez lata znaleźli z nim wspólny język i pozostają swymi wzajemnymi informatorami.

Wszyscy oni kochają Eugenio, bez wyjątku, prawie tak jak jego właśni podwładni. Graziana kocha go za święty spokój jaki zapewnia jej posiadanie takiego zwierzchnika. Oboje cenią sobie prywatność i bardzo często podkreślają ta część Przysięgi Domu Tremere, która zakazuje szpiegowania po sobie wzajemnie jego członkom. Graziana utrzymuje Zbór i samego Eugenio, co tu dużo mówić. Z miłości oczywiście, choć nieprzychylne głosy mówią że jest to raczej uczucie do wspomnianego świętego spokoju. Wszyscy uczniowie Eugenia, a przynajmniej ci którzy przetrwali okres terminowania w jego Zborze, kochają go. Jest to klasyczny przypadek miłości odkrytej dopiero po utracie wielbionego obiektu, ale ta nie jest niczym dziwnym w wypadku stosunków mentor – uczeń. Klan kocha go za jego zdolności i talent w dyscyplinie pozwalającej kainitom poszerzać swoje zmysły. Kochają go uczniowie przysyłani by ich w tej materii kształtował. Co do wspomnianych kochających uczniów obecnie, po wypadku który spotkał poprzedniego akolitę Eugenia, musi on polegać niestety tylko na uczuciu jakim niewątpliwie darzy go podopieczny Graziany. On też kocha Eugenia, choć najprawdopodobniej sam jeszcze tego nie wie…

Wszyscy oni, kochają Eugenio…

Tak z suchych faktów:

-Gdyby jego "czar" pochodził z jakiegoś nadnaturalnego źródła, pewnie już dawno poszedł by facet w piach. Niestety, jak się okazuje, całe życie i nie-życie jedzie na naturalnym poślizgu, płaz jeden

-Jego stosunek do swoich obowiązków przypomina stosunek do nich, w wypadku kadry na Niewidocznym Uniwersytecie ze Świata Dysku...

-Jest znany ze swojego pozornego lenistwa, braku poczucia czasu, zasypiania do późnych godzin nocnych aż po świt i ostentacyjnego okazywania powyższych cech...

-Znany też jest przypadek próby zamordowania go przez jednego z potomków Haqima.
Jego bezpardonowe poradzenie sobie z napastnikiem rozwiało ostateczne wątpliwości, czy można czuć się bezpiecznym od jego knuć, kiedy rzekomo "zaspał"...

-Jest agitatorem Camarilli, co nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę spokój, jaki mu owa organizacja zapewnia. Mimo to, wedle plotek, trzyma niemalże dosłownie "trupa w szafie", w postaci nieuwolnionego Gargulca. Jedna z plotek głosi jednak, jakoby potwór ten miał mieć rozmiary sporego nietoperza...

-Wszyscy go kochają...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel

Ostatnio edytowane przez Ratkin : 09-12-2009 o 02:00.
Ratkin jest offline  
Stary 09-12-2009, 18:59   #5
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Asenat nie podsyłała PW i zastanawiałem się czy to dlatego, że KP jest tak dopasowane do przygody, że nie trzeba nic poprawiać czy też tak skopane, ze mu nic nie pomoże. Jednak się dostałem :D

Usta jego pełne przekleństwa, zdrady i podstępu,
na jego języku udręka i złośliwość.
Siedzi w zasadzce przy drogach
i niewinnego zabija w ukryciu;
oczy jego śledzą biedaka.
(Ps 10: 7-8)




Iblis tak jest znany i karze siebie nazywać w wampirzym środowisku chociaż zaznacza, że nie jest to prawdziwe imię. Tak samo jak Ischyrion Baalis Melchiades z Csoeepltuemm którego to najczęściej używa w kontaktach ze śmiertelnymi.
Nie jest istotą której chciałoby się zaufać czy odetchnąć spokojnie spoglądając mu w oczy. Po pierwsze, jak Malkavianem, a to już samo w sobie nie wzbudza największego zaufania pośród innych Kanitów. Po drugie kroczy Via Diabolis, a pod pryzmatem swego szaleństwa uważa się za samego Szatana, a część wampirów – za innych upadłych aniołów. Jak bardzo złym trzeba się chcieć stać się samym Diabłem? Wreszcie, po trzecie, jak przesiąkniętą zepsuciem istotą trzeba się stać aby emanować niemal namacalnym złem, a przybyciu towarzyszył wiatr przywiany albo z samego piekła, albo z mroźnego Hadesu. Po czwarte, dziecko niejakiego Kruka otoczonego powszechną niesławą diabolisty szczelnie lubiącego ucztować na Garangelach. I po piąte, czy opłaca się rozmawiać z kimś kto podjąć się syzyfowej pracy i jest wrogiem całego Kościoła oraz Boga?
Najwidoczniej tak, skoro Iblis związał swe losy z rodem Cunha nie wspominając o innych wpływach czy śmiertelnym wizerunku lekarza, najlepszego specjalisty w uśmierzaniu bólu, mistyka oraz astrologa leczącego i jak czasem mówi się w kuluarach – przepowiadającego przyszłość bogaczom. Podaje się również za rumuna.
Do miasta trafił prawie zaraz po objęciu władzy przez obecnego księcia. Podobno wcześniej urządził małą masakrę w damskim klasztorze, a sam niewiele mówi o owych wydarzeniach przy czym mówi chętnie – z radością opowiada anegdoty o samym Bogu jakby stal obok niego w pamiętnych chwilach. Czasem wszystko wydaje się aż nazbyt prawdziwe.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online  
Stary 10-12-2009, 19:02   #6
 
arm1tage's Avatar
 
Reputacja: 1 arm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumnyarm1tage ma z czego być dumny
Kłaniam się.
Witam wszystkich i życzę piorunujących wrażeń w trakcie gry. Przedstawiam następną osobę dramatu...

"Wszystko, co stwarza przyroda i sztuka dokonuje się pod wpływem sił pochodzących z nieba. Znaki niebieskie i ciała niebieskie istniały już przed wszystkimi innymi dziełami stworzenia i dlatego wywierają one wpływ na wszystko, co zostało po nich stworzone."
Albert Wielki

GAUDIMEDEUS (Manuel Alberto de Amaya)
Astrolog, Tremere



Prawdziwe nazwisko astrologa brzmi Manuel Alberto de Amaya, ale obecnie znają je tylko Spokrewnieni i garstka śmiertelników. Zawsze w świecie śmiertelnych i najczęściej pośród Kainitów używa imienia Gaudimedeus. Pod tym właśnie imieniem, będącym właściwie pseudonimem zawodowym, Manuel jest szeroko znany jako autorytet w świecie nauk astrologicznych.

Podobno urodził się w Salamance, co tłumaczyłoby częściowo zażyłość, jaka łączy go z Grazianą. Gaudimedeus przybył do Ferrol jeszcze na długo przed tym zanim tron połączonych królestw objęła Joanna zwana Szaloną. Oficjalnie Kastylijczyk przeniósł się tu, by w spokoju nadmorskiej prowincji kontynuować swoje badania. Nie wiadomo jednak do końca, jaka była w tym rola Księcia de Lambrera, bo w przeszłości traktaty naukowe Manuela i jego działalność lat przyczyniały się do propagowania idei „Limpieza de sangre”. Chodzą słuchy, iż gdy kastylijski kanclerz Ha Levi przyjmował chrzest i doszedł do godności legata papieskiego w Kastylii, Gaudimedeus był już jednym z jego najważniejszych doradców przy tworzeniu traktatu Scrutinium scriptuarum, sive dialogis Sauli et Pauli contra Iudaeos, nawołującego wprost do pogromów gett żydowskich. Jak by nie wyglądała prawda, po przyjeździe Manuela Książę zaczął patrzyć na zbór Tremere jeszcze przychylniejszym okiem.

Przeszłość de Amaya nie jest zbyt dobrze znana, wiadomo, że zdobył uznanie jako astrolog doradzający możnym w coraz trudniejszych i burzliwych czasach. Postać Gaudimedeusa przewija się w cieniach za plecami dostojników w czasach anarchii po zdetronizowaniu króla, rozmowach poprzedzających uznanie przez Henryka swojej siostry Izabelli jako następczynię tronu. Znane były podobno jego trafne horoskopy w czasie wojny domowej o sukcesję kastylijskiego tronu pomiędzy nowymi władcami a opozycją magnacką.

Mrok skrywa czas, w którym Manuela nie było w żadnym z królestw, a z tego okresu jedynym śladem jest tytuł uniwersytecki Gaudimedeusa z astrologii z uniwersytetu w Paryżu. Nieoficjalnie plotki głoszą, iż z Paryża Manuel przywiózł też pokaźny dorobek związany z wiedzą taumaturgiczną – oczywiście poza przedstawicielami klanu Tremere nikt nie jest w stanie potwierdzić tych rewelacji.

W Ferrol prowadzi praktykę astrologiczną dla możnych klientów, prowadząc także nieustanne i bliżej nieznane badania w laboratorium kupionego przez siebie domu na klifie. Traktaty publikuje obecnie rzadko, dość regularnie natomiast przyjmuje uczniów – potomków bogatych śmiertelnych rodów których rodzice marzą o karierze astrologa dla swoich pociech, za co podobno nalicza słone opłaty. Prawdopodobnie również pożywia się na tych uczniach.

W ostatnich latach nie angażuje się, jak kiedyś, w rozgrywki polityczne śmiertelników na szerszą skalę. Dyplomatyczne zdolności Manuela znajdują za to ujście w misjach rozmów Tremere z innymi klanami na terenie Ferrolu i dziedzin przyległych. Jako pewnego rodzaju rozjemca pojawia się czasami w mniejszych sporach pomiędzy klanowych. Znany jest jako wyznawca idei dialogu między Kainitami z różnych Klanów, z uwagi na propagowaną przez Manuela konieczność wspólnego występowania w pewnych sprawach dla przetrwania całego rodzaju.

Już ponad dwadzieścia lat Gaudimedeus zamieszkuje w Ferrol i wydaje się, że jako ideolog sprawy czystości krwi cieszy się pewnym specyficznym rodzajem szacunku ze strony Księcia. Jeśli nie działa na rzecz stabilizacji napiętych stosunków międzyklanowych, zazwyczaj znika w zaciszu swej biblioteki lub niewielkim obserwatorium na piętrze swojego domu.

Niezmiernie rzadko można zobaczyć Gaudimedeusa powodowanego jakimikolwiek emocjami, wydaje się nawet iż traktuje je ze skrywaną niechęcią, może nawet pogardą. Nikt nie widział, by Manuel sprzeciwił się któremuś ze swoich zwierzchników, ani choćby kwestionował jego zdanie. Cień fanatyzmu można jedynie dostrzec w sposobie, w jakim Gaudimedes odnosi się do gromadzenia wiedzy. Powszechnie znany jest fakt, iż przypisuje on astrologii kardynalne znaczenie, a z pomocą astrologicznych obliczeń planuje większą część swojego nie-życia, aczkolwiek nigdy nie usiłuje przekonywać nikogo na siłę do takiego samego przekonania.

W kontaktach z innymi najczęściej zachowuje się dość skromnie, emanując spokojem. Mimo to wrodzona charyzma poparta sławą astrologa (jako wysoce poważanej obecnie w społeczeństwie kategorii uczonych) wytwarza wokół niego specyficzną aurę, którą odczuwa również większość Spokrewnionych. Stosunek starszych Tremere do swojego podwładnego wydaje się potwierdzać fakt, iż badania i dotychczasowa działalność Manuela muszą przydawać się Uzurpatorom...
 
__________________
MG: "Widzisz swoją rodzinną wioskę potwornie zniszczoną, chaty spalone, swoich
znajomych, przyjaciół z dzieciństwa leżących we własnej krwi na uliczkach."
Gracz: "Przeszukuję. "

Ostatnio edytowane przez arm1tage : 10-12-2009 o 19:32.
arm1tage jest offline  
Stary 10-12-2009, 23:12   #7
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Witam wszystkich serdecznie. Mam nadzieję, że wspólnie stworzymy naprawdę fajną historię A teraz pozwólcie, że przedstawię:


Giordano de Strazza


"Zapamiętajcie ten dzień, bo jest on początkiem wieczności..."

"W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu..."

Dante Alighieri




Później powiadano, że ów młodzieniec przybył do pięknego Ferrol od strony lądu. Mówiono, że przygalopował w blasku księżyca, na karym, spienionym koniu. Powiadano, że ślepia konia łyskały się szkarłatem, a sam młodzieniec odziany niczym najbogatszy szlachcic, twarz miał trupio bladą i upiorną. Jednakże lepiej poinformowani mieszkańcu dumnego miasta wiedzieli iż w nocnej porze nikt nie otwierał miejskich bram dla pojedynczego wędrowca, nieważne jak dostojnie by nie był ubrany i jak upiornie by nie wyglądał. Uparci knechci z galicjańskiej prowincji pewnikiem samego króla Kastylii pognali by spod miejskich bram, jeśli by przybył nie w porę.

Dlatego też rozważni i dobrze poinformowani mieszkańcy miasta wiedzieli, że ów niezwykły młodzieniec, z którym wiązały się wszystkie owe, niezwykłe zdarzenia jakie miały się, w niedługim czasie rozegrać w Ferrol, przybył do miasta morzem. Na jednym z francuskich okrętów...

W tawernie "Mewa" tego wieczoru było dość pusto. Żaden muzykant, ani nawet cygan, nie przygrywał kilku rozsianym po ciemnej sali marynarzom. Smętny gospodarz o wychudłej, żółtawej twarzy i rudawych resztkach owłosienia udawał zainteresowanie opowieścią, w sztok pijanego Ricarda - portowego obwiesia.

- I powiadam Ci... - Czknął gromko, przewracając przy tym pustą szklanicę, osuszoną już z cienkiego wina. - W tej skrzyni, ktoś miał trupa! Robiłem kiedyś u grabarza w La Coruna i wiem jak się nosi trumny z trupami i niech mi krwi upuszczą jeśli kłamię! Tam musiał być trup!

-Ricardo... - Jęknął oberżysta przeciągle, odstawiając wywróconą szklankę. - Gdybym nie wiedział jak słabe jest to wino, którego ci nalałem, to rzekłbym, żeś się upił w trupa. Takie głupoty ciągle opowiadasz. Kto byłby takim idiotą i sprowadzał trupa, francuskim statkiem, do Ferrol?

- Portowi powiadali... - Ricardo zrobił chwilową przerwę by wlać w siebie kolejną porcję mdłego wina. - Że to do tych italijskich szlachciców, co przy północnej bramie mieszkają, ową skrzynie kazano dostarczyć. Pewnikiem to jakieś czarowniki, albo inne diabły... Jak oni wszyscy ci włosi...

-Idźże sam do diabła Ricardo. - Oberżysta machnął dłonią lekceważąco. - I zabierz ze sobą wszystkie te twoje bajki...






Pijany Ricardo powoli zataczał się przez zaułki Ferrol. Niczym okręt podczas sztormowej nocy, z trudem przemierzał brukowane uliczki, raz po raz tocząc nierówne boje z niewynalezioną jeszcze grawitacją. Idąc klął w żywy kamień wszystko co mu tylko do głowy przyszło. Klął szlachtę bo zbyt dumna, klął kupców bo za bogaci, klął też księży bo fałszywie pobożni i ferrolskie kurwy bo za drogo brały. Jednym słowem klął świat cały od piekielnych kręgów, po anielskie chóry. W takim to właśnie stanie Ricardo wpadł na nieznajomego. Nieznajomy był wysoki i postawny, odziany niczym szlachcic, lecz pozbawiony owej aury wyższości jaka szlachtę zwykła otaczać. Dwoje czarnych niczym węgle oczu patrzyło się na Ricarda z czymś na kształt litości, a szlachetne, ostre rysy młodzieńca zdawały się krzywić, jakby miało się zdarzyć coś przykrego. Ricardo wielce się w swej pijanej duszy obruszył, bo nie zwykł by go ktoś taką litością obdarowywał. Podciągnął popękany, brudny pas i jak to nie ruszy ku młodzikowi by dać upust swej galicjańskiej, posępnej naturze, gdy nagle:

- Przebacz mi to co uczynię... - Głos młodzika pełen był żalu i goryczy. - Lecz inaczej uczynić nie mogę...

- Po przebaczenie idź do księży. - Odrzekł zdało by się groźnie Ricardo, lecz głos, cóż za zdrada, łamał mu się z nagła przelękły. - Ja ci nie mam czego wybaczać.

- Jeszcze nie. - Sylwetka młodzieńca zdawało się, że rozmyła się w cieniu uliczki, a w tej samej chwili Ricardo poczuł delikatny, niemalże pieszczotliwe dotknięcie na swoim karku.

Chwilę później Ricardo już nie żył...
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 10-12-2009 o 23:25.
Avaron jest offline  
Stary 14-12-2009, 22:47   #8
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Witam Panów!

Pojawił się pierwszy post. Panel będzie - chwilowo z nieznanych mi przyczyn nie mogę go uruchomić. Jeśli i jutro się nie da, poproszę o pomoc moderację. Tymczasem gramy.

Avaronie - przeczytałam Twoje propozycje cech pozycji (mentor i włoscy kupcy) i akceptuję. Po pojawieniu się panelu uzupełnisz je wg upodobania. Odnośnie posta - cyganka sama raczej nigdzie nie pójdzie, a na pewno nie będzie już uciekać. Właśnie roni.

Johan - założyłam, że Twoja postać nie wzbudziła zaufania w Celestinie, na początku pobytu Ischyriona przywódca Malkavian dla bezpieczeństwa go związał. Od lat nie odnawiał więzów.

Token - erem jest jednym z efektów dobroczynnej działalności Dantego wobec Kościoła, mieści się w połowie drogi od Ferrolu do Oka Zachodu. To również Dante ściągnął zmarłego pustelnika, wówczas mężczyznę w sile wieku. Jeśli chodzi o ciemnolicego jegomościa - nie oddycha, a po takiej jeździe powinien wszak ciężko dyszeć. Ma wybitnie arabskie rysy. Jego twarz jest natomiast znacznie ciemniejsza niż dwójki Assamitów, których spotkałeś w Paryżu.

Ratkin - Eugenio słyszy burdę w porcie, ale z okien swego domu jej nie zobaczy. Może iść od razu do księcia, ale może też zahaczyć o nabrzeże. O Twojej prośbie pamiętam.

Arm1tage, Avaron, Szarlej - wydarzenia w porcie to nie jakieś pospolite mordobicie, w którym paru chłopa dało sobie po ryju. To regularna walka na ostre. Żołnierzy jest około setki, marynarzy więcej, ale słabiej uzbrojonych. Leje się krew i kładą się trupy. Po stronie marynarskiej prym wiodą załoganci Kraba z "Bożej łaski", pod przewodnictwem Carlosa Łamikarka.

Giordano i Cyganka stoją jakieś 30 kroków od wejścia do karczmy Nosferatu "Czerwonej Passionario". Gaudimedeus stoi w drzwiach tejże karczmy, Saban w oknie na pierwszym piętrze. Krab gdzieś zniknął, zabierając mapę. Salome i Jokanaan są na piętrze. Dogadajcie się, żebyście się nie zderzyli.
 
Asenat jest offline  
Stary 15-12-2009, 01:12   #9
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Post wisi. Wziąłem do siebie Twoje sugestie co do możliwych akcji Eugenio, jednak jak wiadomo tylko zdrowe ryby płyną pod prąd, więc mój Tremere spróbuje to zrobić po swojemu :P
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline  
Stary 15-12-2009, 13:03   #10
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Mój post jest już gotowy, czeka tylko na akceptację ze strony naszej GM

Mam prośbę do Arm1tage i Szarleja by ze swoimi postami poczekali na to aż mój się pojawi. Prośbę popieram tym, iż mój Giordano znajdował się najbliżej strażników atakujących cygankę. Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza?
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172